Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 21 z 27 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 27  Next

Go down

Pisanie 28.12.18 17:57  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Nie spuszczał z oczu ze sylwetki jeźdźca, mimo iż takowa, częściowo skryta w mgle, była niezbyt wyraźna na tle otaczających ich mroku. Serce w piersi Wiecznego biło mocniej, odmierzając ulatujący między ich palcami czas. Napięcie unoszące się powietrzu gęstniało z minuty na minutę, coraz bardziej, utrudniając drogom oddechowym swoją pracę.
  Po kolejnej konfrontacji kosy z podłożem, Yury wzmocnił uścisk spoconej dłoni na latarce. W drugiej nadal dzierżył wymierzony w intruza pistolet. Gdy tylko mężczyzna zniknął z pola widzenia, palce przemieścił się na spust. Nacisnął nań, celując w unoszące się metr dalej opory. Nawet postąpił dwa kroki w przód, aczkolwiek przeszywający powietrze huk wystrzału sprawił, że w końcu się zatrzymał. Przez chwilę niepokorny dźwięk unosił się w postaci echa po najbliższej okolicy, ale w końcu ucichł. Biomech nie był w stanie usłyszeć nic poza swoim świszczącym oddechem, dlatego też zadrżał, wyczuwając drażniącą obecność tuż obok siebie, ale zanim zareagował, zanim chociażby z jego ust padło przekleństwo, opadł z sił. Latarka wymknęła się z pomiędzy palców i wylądowała nieopodal, a jej właściciel obrócił się gwałtownie, jednak nadaremno. Osobliwa istota na koniu znowu scaliła się z mgłą, umykając przez zmechanizowaną pięścią.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.12.18 17:07  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
 Shane przeklął w myślach, syknął gardłowo zauważając, że sytuacja zmierza w fatalną stronę. Yury jak zwykle porzucił zdrowy rozsądek i parł naprzód ku śmierci. Pradawny w pewnym momencie sam miał ochotę go zdzielić w łeb za jego lekkomyślność.
Facet na koniu nie wyglądał, ani tym bardziej nie zachowywał się jak każdy ludzki wymordowany. Emanował całkiem inną siłą oraz aurą. Aurą, z którą nigdy nie miał do czynienia.
 Wolał rozegrać to bardziej ostrożnie, aniżeli nierozważnie jak jego towarzysz. Traktowanie jeźdźca jako zwykłego przechodnia mogło się okazać dla nich zgubne.
Nim zdążył pomyśleć, rozrysować plan w głowie, jeździec nagle zniknął w białych oparach znajdując się tuż koło Yury'ego. Położył na nim kościste szpony, a wówczas Shane nie miał wyjścia. Musiał zareagować i odrzucić racjonalizm na bok.
 Zacisnął pięść, wytwarzając w niej wiązkę elektryczną, a następnie puścił ją w ich stronę. Prąd boleśnie podrażnił jego skórę, jednak w tej sytuacji nie było to ważne.
Wiązka swoim wyglądem mogła złudnie przypominać elektryczną strzałę. Jego ruch miał za zadanie odsunięcie Apokalipsy od Wiecznego. Sygnał ostrzegawczy.
Rudzielec nie miał zielonego pojęcia co mężczyzna na koniu zamierzał zrobić jeszcze.
Odejdź.
Ostrzegł go, lecz sądził, że kolejny niewłaściwy ruch ze strony Apokalipsy może wywołać między nimi ostry konflikt w postaci walki.

-----------------------
Użycie mocy:

✘ Elektryczność
{Użycie: 1 | 3}
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.19 23:02  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
To, że nieznajomy zniknął we mgle, w żadnym stopniu nie przeszkadzało Tsukishimaru. Przywykł do walki w cieniu. Poruszał się w mroku pozbawionym dostępu do światła i bez problemu wykańczał swoich przeciwników. I choć przeciwnik z pewnością nie należał do zwykłych chłystków, dla wymordowanego wystarczył jedynie punkt zaczepienia. Cokolwiek. Zwykły cień we mgle, kawałek szaty, czubek końskiego ucha. Coś, co pozwoliłoby mu na zlokalizowanie agresora.
Przesuwał wzrokiem w każdą stronę, nasłuchiwał, oddychał powoli, wyciszał ciało i organizm. Wyłączył pstryczek. Zaczął myśleć jak zabójca. Szybko i skutecznie.
A potem z mgły wyłoniła się dłoń.
Jest.
Nie czekał na rozkaz rudowłosego. Na krzyk. Dźwięk. Wystrzał.
W chwili, gdy dłoń niczym kochanka musnęła ramienia biomecha, Tsukishimaru odbił się od ziemi, pozostawiając po sobie jedynie wznoszący się śnieg. Ściskając lekko, lecz stabilnie rękojeść sztyletu, wbił się we mgłę, tam, gdzie znajdował się nieznajomy, a przynajmniej tak wywnioskował po dłoni. Nie celował jednak bezpośrednio w niego, a konia. Zamierzał szybkim ruchem podciąć więzadła stawów konia, uszkodzić jego nogi, by zwaliło się ciężko na ziemię, a tym samym również zwaliło swojego jeźdźce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.19 19:53  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Las. - Page 21 Smierc-1539961655
To nie groźby sięgnęły Apokalipsy. Nie zrobiła tego również pięść wiecznego ani elektryczna wiązka wypuszczona z rąk opętanego. Sukces osiągnęła dopiero drobna sylwetka Tsukishimaru szarżująca na dosiadająca wierzchowca zmorę.
Atak przebiegł zgodnie z zamierzeniem — koń zarżał przeraźliwie, rozdzierając grube kłęby mgły kopytami. W tej sytuacji nieostrożność mogła spotkać się z wyjątkowo bolesnymi konsekwencjami. Zwierzę mimo niepozornego wyglądu worka kości możliwego do zdmuchnięcia przez byle lekki wietrzyk, miało w pozbawionych mięsa kończynach zadziwiająco wiele siły. Zwalone na glebę wymachiwało nimi wręcz opętańczo, dokładając wszelkich starań, by zadrasnąć któregoś z Desperatów nawet przy mlecznym puchu dookoła, który znacznie utrudniał widoczność.
Śmierć już w czasie upadku złapała za poły ubrania swojego napastnika, ciągnąc go razem ze sobą w warstwę białego puchu przykrywającego ziemię. Grudki śniegu bryzgnęły po najbliżej stojących, a wściekłe rżenie przecięło sekundową ciszę.
Zjawa chwyciła miękką skórę twarzy Tsukishimaru w uścisk szponiastej dłoni. Zakrzywione palce — kości? — wbijały się boleśnie w tkanki, pozostawiając po sobie wrażenie, jakby lodowate łapsko miało w każdej sekundzie zmiażdżyć głowę wymordowanego. Podobnie jak przed kilkoma minutami w przypadku Yury'ego, tak teraz i opętanego opuszczały siły.
Jego towarzysze musieli się pospieszyć, jeśli nie chcieli zmierzyć się niewygodą nieprzytomnego kompana.


✘ Yury — lekkie osłabienie.
✘ Tsukishimaru — znaczne osłabienie, możliwość omdlenia w przypadku dłuższego kontaktu ze Śmiercią.
termin: 09.01
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.19 21:14  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
W gruncie rzeczy nie spodziewał się, że Tsukishimaru zaatakuje. Gdyby był na jego miejscu, najprawdopodobniej nie zdobył się na ten krok, przez wzgląd na wcześniejsze dokonania jeźdźca. Uważał bowiem, że zwinność Wiwerna w tym wypadku była cokolwiek bezużyteczna i nie pomylił się w swoich przypuszczeniach. Chociaż koń oberwał, jego właściciel szybko przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, najwyraźniej niezbyt przejęty tymczasowo poruszonym wierzchowcem.
  Na ustach Wiecznego ułożyły się słowa, ale, wbrew oczekiwaniom, oprócz stłumionego przez płytki oddech kurwa, nie posłużył się żadną typową dla siebie złośliwością. Po pierwsze nie miał zamiaru tracić energii na potyczki słowne. Po drugie musiał coś wymyślić, by odciągnąć uwagę zmory od swojej zdobyczy. Pistolet był w tym momencie bezużyteczny. Przez lekki osłabienie drżały mu ręce, toteż nie chciał przez przypadek potraktować pociskiem Smoka, zwłaszcza że mgliste opary w dalszym ciągu ograniczały widoczność, co dla jego zdemolowanego oka było barierą nie do przebicia, poza tym najwyraźniej intruz był niewzruszony na broń palną. Schował zatem spluwę do kabury, dla odmiany sięgając po zapalniczkę piromana. Zapominając o leżącej na ziemi latarce, obszedł mężczyznę z boku, aż w końcu zdecydował się na atak. Uruchomił przedmiot, wysyłając w jego plecy ognisty pocisk, choć ręka nadal go świerzbiła. Zdecydowanie wolał walkę na pierwszej linii przy użyciu siły.

ZAPALNICZKA PIROMANA: 1|2
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.19 19:09  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
 Wydawało mu się, że czas na chwilę zwolnił, a wszelkie sylwetki poruszały się w zwolnionym tempie. Wypuścił powietrze z otwartych ust, widząc parę wydobywając się spomiędzy nich.  Słyszał bicie swojego serca oraz przepływająca krew przez żyły.
Czas na chwilę zwolnił, a potem z zawrotną prędkością przyspieszył. Gdyby nie wilcze oczy najpewniej miałby nie lada problem, aby wychwycić całą falę wydarzeń.
 Tsuki wystrzelił niczym z procy, chcąc samemu załatwić sprawę — idiota.
Przeklęty dureń.
Warknął w myślach, widząc jak Śmierć łapie go w swoje kościste łapska i zaczyna wysysać z niego energię.
Przeklęty dureń!
 Oczy Pradawnego zwęził się niczym u zwierzęcia, płonąc dzikością i wściekłością. Czuł jak wirus zaczynał demolować jego wnętrza, a wszelkie hamulce wolno puszczały. Wkurwiał go ten kościsty typ coraz bardziej, a im dłużej przyglądał się z boku jak jego kompan zaczyna tracić siły, tym on był mocniej przekonany, że sam musi zachować się jak dureń.
 Nie był idiotą, dlatego też doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji własnych działań. Mogły być tragiczne, mogły i jemu odebrać siły, jednak nie mógł pozwolić, aby jakiś pieprzony, samozwańczy jeździec apokalipsy pomiatał nimi na prawo i lewo.
Trup chciał artefaktu, dlatego też nie zamierzał się z nim ujawniać, tak długo, jak było to możliwe. Oddanie również nie wchodziło w grę, chyba że jedynie w momencie, kiedy tamten wyrwie mu serce, a ono w końcu przestanie bić.
 Poczuł chłód na policzkach. Wiatr smagał go, lecz Pradawny przyjął pozycję startu niskiego i odbijając się palcami od ziemi, odbił się sprężycie wprawiając swoje ciało w ruch. Wystrzelił z biegu w ich stronę, minął Yury'ego posyłając mu krótkie spojrzenie, poruszając przy tym wargami.
Osłaniaj mnie.
Tyle zdążył zakomunikować, kiedy przebiegł tuż obok niego. Nie mieli czasu, gdyż Tsukishimaru mógł w każdej chwili zostać całkowicie pozbawiony siły i stracić przytomność. Śmierć dała im popis swoich umiejętności dotykając jedynie ramienia Wiecznego. Nie mogli pozwolić sobie na stratę tak dobrego Smoka, jakim był Wiwern. Jego szybkość była im niezwykle potrzebna w tym starciu. A raczej rudzielec tak to sobie tłumaczył.
Prawda zgoła przedstawiała się inaczej — nie zamierzał nigdy już nikogo stracić.
 Zbliżał się, pozostało kilka kroków do pokonania, aby znaleźć się za plecami Apokalipsy.
 Zacisnął zęby, uaktywniając w sobie jedną z najgorszych zdolności.
Tacy goście jak ty, wkurwiają mnie najbardziej!
Warknął gardłowo, nieswoim głosem.
 Ból nadszedł nagle. Pierwsza ostra kość wysunęła się z przedramienia, tworząc jednocześnie twardą osłonę, jak również broń. Jeśli Apokalipsa nie zrobiła uniku bądź nie puściła Tsukishimaru to Shane dobiegł do nich i ostrzem twardej, niczym stal kości przeciął tą łapę, którą Śmierć trzymała Wiwerna, a następnie złapał młodego wolną ręką w celu odciągnięcia go od Apokalipsy, osłaniając się przy tym ręką z wystającą kością.  



-----------------------
Użycie mocy:

✘ Elektryczność

Użycie: 1 | 3
Przerwa: 2 | 3  


✘ Manipulacja kośćmi
Użycie: 1 | 3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.01.19 21:50  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Kiedy masz uruchomiony akurat "ten" tryb, cała otoczka przestaje cię interesować. Jesteś skupiony na sobie, swoim przeciwniku i ewentualnie rzeczach dookoła, które mogłyby wspomóc cię w walce. Na tę krótką chwilę zupełnie zapomniał o obecności pozostałej dwójki Smoków. Jakby cały świat nagle zniknął, rozpłynął się jak mgła, pozostawiając po sobie pustkę. W chwili, gdy koścista dłoń sięgnęła w jego stronę, od razu zareagował. Nie zamierzał czekać na dalszy rozwój wypadków, tylko przystąpić od razu do działania. Wolna dłoń wystrzeliła w jego stronę instynktownie, z zamiarem zaciśnięcia się na twarzy bądź szyi, to było akurat bez większego znaczenia, a następnie póki jeszcze miał siłę, chciał potraktować go mocą kontroli grawitacji. Zamierzał wcisnąć go w ziemię z taką siłą, że nieznajomy nie byłby nawet w stanie poruszyć powieką. Liczyła się każda sekunda. Każdy jej ułamek. Wszystko, co mogłoby dać im chwilową przewagę. Choć siły zaczynały z niego uciekać jak woda z dziurawego wiadra, a tym samym i jego moc momentalnie zaczęła słabnąć, to miał nadzieję, że pozostała dwójka, o której egzystencji sobie przypomniał, wykorzysta kupiony czas.


Kontrola grawitacji 1/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.19 17:48  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Las. - Page 21 Smierc-1539961655
Trójka smoków zgrała się wręcz idealnie. Pracowali jak jeden, godny podziwu organizm, którego na pierwszy rzut oka nic nie było w stanie zburzyć. Osłaniali się nawzajem, szybko wypełniali luki, myśleli logicznie nawet w tak nieprzyjemnej sytuacji. Gdyby zmorę interesował ludzki los, być może byłaby pod wrażeniem.
Zjawę dopadła wpierw wysunięta w postaci broni kość. Płaszcz nie zdążył ponownie załopotać, gdy koścista dłoń szybowała przez powietrze, w końcu uderzając w ziemię z bezdźwięcznym hukiem. Śmierć zamarła nagle w miejscu, tym samym dając wymordowanym kilka bardzo cennych sekund na kolejnych ruch. Otrzymany czas wykorzystali mądrze, częstując wroga słupem ognia i przygważdżając do gleby.
Jeździec spróbował unieść przytwierdzoną do ramienia rękę, lecz ta ani drgnęła. Zrezygnował więc z dalszej walki. Kości pod wpływem przytłaczającej grawitacji zaczęła trzaskać niczym łamane kolanem gałęzie. Kruszyły się na proch, wznosząc w powietrze kłęby duszącego pyłu. Kolejny podmuch porwał płaszcz z ziemi. I gdy już głowę nawiedzała myśl, że materiał poniesie hen daleko poza horyzont, ten zatrzymał się w powietrzu, jakby natrafił na niewidoczny słup. Poły wirowały w powietrzu przez dłuższą chwilę, w końcu znów układając się w postać zmory. Błyszcząca w ręku kosa świsnęła przez powietrze, gdy Śmierć zamachnęła się bronią. Wichura ustała, mgła opadła. Cała okolica wstrzymała oddech, sprawiając wrażenie całkowicie opustoszałej. Było cicho jak w grobie.
Artefakt przywódcy — powtórzyła zjawa. — Czasu zostało wam niewiele.
Koścista dłoń szarpnęła za krawędź płaszcza. Śmierć przepadła w czarnym kłębie dymu, całkiem jak z jakiejś fantastycznej opowieści. Przepadła w mroku.


✘ Wszystkie trzy postacie będą mocno osłabione przez następne dwa posty.
Koniec ingerencji. ♥
                                         
Apokalipsa
Apokalipsa
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.01.19 23:10  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Trochę mu ulżyło, gdy jeździec rozpłynął się w mgle, pozostawiając po sobie złowieszczy szept i nieprzyjemną aurę unoszącą się powietrzu razem z chłodem. Z powodu utraty sil miał wrażenie, że nogi zaraz runął pod ciężarem reszty ciała. Miał nawet ochotę usiąść, ale biorąc pod uwagę, że nie był sam, nie chciał demonstrować dwóm pozostałym Smokom swojej marnej kondycji fizycznej.
  Pochylił się, by podnieść porzuconą latarkę. Wykorzystał tę chwilę, by splunąć silną wymieszona z krwią na podłoże. Dzięki towarzyszącej im nocy czerwone plamy widocznie na śniegu nie były zbyt widoczne. Po chwili nadepnął jedną z nich i sięgnął do kieszeni po paczkę fajek w celu reanimacji swoich nerwów.
  Zanim zabrał głos, podjął próbę wyregulowania oddechu, jednakże skutek jego poczynań nie przyniósł pożądanych rezultatów. Dyszał ciężko. Gdyby nie mechaniczne płuca, podejrzewałby u siebie niewydolność takowych. I nawet nie miałby im tego za złe, wszak inwestował w nie paczkę papierosów dziennie.
  — Co to, kurwa, było? — zapytał, aczkolwiek nie adresował tego pytania do konkretnej osoby. Nawet nie był pewny, czy takowe doleciało do uszu jego towarzyszy, bo jego głos był zachrypnięty i nieprzyjemny w brzmieniu, a nadmiar złego poczuł pod językiem metaliczny posmak krwi. W ostatniej tygodniach życie go nie rozpieszczało. Czuł się coraz gorzej.
  Gdy zaciągnął się po raz pierwszy, zerwał się porywisty wiatr, a wraz jego świstem do uszu biomecha doleciał przepełniony przerażeniem krzyk.
  — Co znowu? — Utkwił spojrzenie w dal, skąd dochodził ten dźwięk. Najwidoczniej pech nadal dotrzymywał im kroku. Pytanie tylko czy najemnicy mieli zamiar podjąć się kolejnego ryzyka. Wieczny, żyjąc zgodnie z aforyzmem „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”, w zasadzie nie miał nic przeciwko i po chwili dał temu świadectwo, idąc w tamtym kierunku.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.01.19 15:15  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
 Nie miał zielonego pojęcia czym zjawa była, jednak to go nie powstrzymywało, aby wyprowadzić cios. Nie mógł pozwolić, aby jego towarzysze zostali narażeni zwłaszcza, że sytuacja zrobiła się dramatycznie nieprzyjemna dla dwójki z nich. Na szczęście Apokalipsa nie odsunęła się w porę, dzięki czemu atak powiódł się. Przyparł do ciała mocniej Tsukishimaru i osłaniając się, poczuł jak siła nieco go upuściła. Moc zjawy również i jego dosięgła, jednak nie na tyle dotkliwie co samego Wiwierna. Yury wykorzystując zamieszanie również działając pod wpływem instynktu, zagonił wroga w kozi róg w efekcie czego gość zniknął.
 Rudzielec wypuścił głośno powietrze spomiędzy ust. Siadł na trawie, puszczając obok siebie Tsukiego.
Hej, żyjesz?
Rzucił do niego, odwracając głowę w stronę młodego. Szturchnął go kolanem w nogę, sprawdzając reakcję życiową. Ta wydawała mu się całkiem żywotna.
Przeniósł spojrzenie na Yury'ego.
Nie wiem, ale trzeba ostrzec innych, aby mieli się na baczności.
Mruknął, wysyłając w międzyczasie wiadomość do Kari. Nie było mu to na rękę, jednak śmierć któregoś z nich również nie wzbudzała w nim wielkiego entuzjazmu pod względem działalności organizacji.
 Wysyłając wiadomość usłyszał kolejny, dziwny dźwięk zanim ten rozniósł się głośnym echem po okolicy. Skrzywił się, gdyż hałas doprowadzał go do szału i nim zdążył głośno zakląć, Yury podążył w tamtym kierunku.
Idioto, gdzie ty idziesz!
Coraz bardziej miał wrażenie, że Smoki są niczym przedszkolaki, które rozbiegały się przerażone na widok brokułów na talerzu.
 Westchnął głośno.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.01.19 22:39  •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
Kręciło mu się w głowie, a klatka piersiowa wydawała się zaskakująco ciężka. Starał się jednak nie pokazywać po sobie, że odczuwa jakiekolwiek niedogodności. Jeszcze tego brakowałoby, żeby sprawił kłopot swoim kompanom. Odsunął się nieco od rudowłosego, siląc na słaby uśmiech w jego stronę.
- Jakiś ty zatroskany. Uważaj, bo się jeszcze przyzwyczaję. - mruknął zaczepnie, próbując podnieść się na nogi, ale świat na moment zawirował mu pod stopami, dlatego też wybrał ziemię. Musiał chwilę odpocząć i na powrót nabrać sił.
Dopiero teraz kiedy zostali sami, mogli spokojnie zastanowić się nad tym, co tak właściwie się wydarzyło. Nieznajomy zdecydowanie nie pasował do żadnej z ras, z jaką przyszło im do tej pory się mierzyć. Jakaś nowa, zmutowana? Nie, to raczej nie było możliwe. Chyba że....?
Jego myśli w jednej chwili rozstały rozproszone na drobne kawałeczki, kiedy z oddali dopadł ich kolejny niepokojący dźwięk. Tsukishimaru poderwał się na nogi, choć jego ciało nadal było osłabione i obolałe.
- Gdzie leziesz, Puszko? - syknął w stronę Yurego, marszcząc przy tym brwi.
- Jeszcze chwiejesz się na nogach i byle podmuch może cię zdmuchnąć. Nie rzucaj się z motyką na słońce - dodał gardłowo spoglądając teraz na Shane'a.
- Jaki plan? Bo chyba z polowania nici. Wracamy? Czy jednak próbujemy coś zdziałać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Las. - Page 21 Empty Re: Las.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 21 z 27 Previous  1 ... 12 ... 20, 21, 22 ... 27  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach