Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 24 z 24 Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24

Go down

Pisanie 28.05.17 13:09  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 24 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Obserwował go. Bez ustanku wlepiał w niego spojrzenie zdradzające zarówno dezorientację jak i wściekłość. Nie spuszczał naukowca z oka, nie chcąc dać zajść się znowu i przyszpilić. Nie wiedział gdzie jest, wywnioskował jednak, całkiem z resztą trafnie, że nie jest to miejsce dla niego przyjazne i chociaż z całego serca chciał wrócić za mury, nie tak wyobrażał sobie swój tryumf na Jalli. Gdy Mengele go obchodził, Jun podążał jego śladem cały czas dbając o to, by zadnia część jego ciała nie znalazła się w zasięgu ludzkiej ręki. Było to utrudnione zważywszy na ciężki osprzęt jakim go uraczono, nie oddawał jednak wygranej i nie kładł się spolegliwie na dnie. Co jasne – nie reagował żywiołowo na pytania naukowca. Rozumiał go w pewnym stopniu, chociaż w uszach słyszał w przeważającej części szum własnej, wzburzonej krwi. Starał się być czujny na każdą jego zagrywkę by móc, w razie szczęśliwego zbiegu okoliczności, znokautować go, uwolnić się i wydostać. Tak samo jak wcześniej bał się tego co się z nim dzieje, tak teraz bał się tego, co może się stać i na co się zapowiadało. Naukowiec, chociaż winien pomagać ludziom, nie traktował go jak jednego ze swoich. Dla niego Sabbath był jedynie półśrodkiem – drogą rozwoju własnych ambicji. Chociaż gdzieś tam pod futrem krył się przerażony młody człowiek, Mengele nie dostrzegał w nim Junichiego, tylko coś, co można określić jedynie parametrami wzrostu i kilkoma cyferkami w kartotece.
Gdy mężczyzna uderzył pałką w kraty Jun odskoczył jak oparzony. Nie mógł niczego na to zaradzić. Widział jak ten wyciąga zabawkę, widział jak robi zamach, jednak instynkt, który przedzierał się pazurami przez zdroworozsądkową logikę zwyciężał. Prawie poślizgnął się na metalowym podłożu, opierając się plecami i czymś, co mogło być rozbudowanym grzbietem o kraty. Wyszczerzył w jego kierunku kły jeżąc automatycznie włoski na karku i przedramionach. Zacisnął dłonie w pięści.
Warkotliwy bełkot, który wydostał się z jego paszczy nie przypominał ani ludzkiego zawodzenia, ani typowo niedźwiedzich odgłosów. Chciał mężczyźnie zakomunikować jak bardzo jest na niego wściekły, jednak nie przypuszczał frontalnego ataku. Pomimo bycia bestią jego umysłu nie zjadł jeszcze zwierzęcy brak logiki. Kaganiec, kajdany i solidna klatka nie wyglądały jak okazja do wyrwania mu strun głosowych zębami. Szarpnął za to za łańcuchy, próbując wyswobodzić ręce z oków metalu. Chłodny uścisk parzył rozgrzaną skórę, pod którą temperatura wzrastała równomiernie do poziomu adrenaliny.
Oczywiście w miarę swojego okręcania się za naukowcem nie trwonił jedynie czasu na przyglądanie się jego chudej jak szczypior sylwetce. Kątem oka dostrzegał szczegóły, które równocześnie paraliżowały jego oddech i potęgowały chęć do działania. Laboratorium wyglądało… Jak laboratorium z książek i obrazków. Jasne, sterylne, pełne nieprzyjemnych zabawek, probówek, lamp i notatek. Bez klasy, stylu i szyku. Nie podobało mu się tu nic a nic. Chciał zawołać mamę i błagać, by ta wyciągnęła go z opałów… Jak zawsze. Poczucie niesprawiedliwości mu zadanej rosło z każdą chwilą od obudzenia się tego feralnego dnia w innej klatce. Zabawne… Tam zaczęło się jego nowe życie i wygląda na to, że tu się skończy. Ironia losu zważywszy na to, jak mało cieszył się z faktu szybkiego uwolnienia go przez wymordowanego. On jednak drugi raz nie przyjdzie mu z pomocą. Sabbath zdany był jedynie na siebie i ta myśl przerażała go w chwili obecnej najmocniej. Nie Mengele i jego pałka, a odpowiedzialność za to, co stanie się z nim samym. Nie był na to gotowy. Wzmógł zatem czujność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.17 21:40  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 24 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Uważnie przyglądałem się przyniesionemu Obiektowi. W moim spojrzeniu nie było emocji – chłodna obojętność, całkowicie analityczne, wybrane z emocji podejście. Takie, jakim bym patrzył na pracę naukową czy mikroskop. No może dało się dostrzec jedynie delikatną niecierpliwość – ale to było normalne po tak długim czasie oczekiwania na przydzielenie kolejnego Obiektu, nad którym mógłbym eksperymentować. A to coś… w jego spojrzeniu dało się widzieć… coś jakby wściekłość. To podążanie za mną wzrokiem, mniejsza częstotliwość mrugania, drganie kącika pyska. Zwierzęta dużą większą uwagę przykładały do mowy ciała, skoro nie używały słów. Ludzie odruchowo również wysyłali różnorakie sygnały, czasami intuicyjnie je odbierali, ale częściej w dużym stopniu je ignorowali lub błędnie interpretowali. Ja mając dużą styczność z Zarażonymi, którzy zwykle bywali czymś pomiędzy ludźmi i zwierzętami, zrobiłem sobie odpowiednie szkolenie, po którym interpretowanie pewnych zachowań powinno mi iść znacznie łatwiej. Chociaż widząc obecnie Obiekt żadne profesjonalne szkolenie nie było potrzebne, aby się domyślić, że jest wściekły.
- Pytałem, czy mnie słyszysz – powtórzyłem kolejny raz, w zasadzie nie spodziewając się odpowiedzi. Mógł nie rozumieć… ale równie dobrze mógł rozumieć ale nie być w stanie odpowiedzieć lub po prostu nie chciało mu się. Zarażonym często mówienie szło ciężko, było dla nich skomplikowane i często go unikali, jako nadmiernego wysiłku intelektualnego. Mógł jeszcze zwyczajnie udawać, że nic nie rozumie, ale to akurat była mało prawdopodobna opcja – wymagałaby podjęcia przemyślanej decyzji, która w zasadzie nie byłaby logiczna, bo jaki cel miałoby ukrywanie tego. Nie doczekawszy odpowiedzi uderzyłem pałką w kraty. To usłyszał – więc raczej nie był głuchy. Chociaż równie dobrze mógł zareagować na dźwięk lub wibrację klatki. Obserwowałem, jak przerażony cofa się, opierając się grzbietem o kraty. Zbyt wygodna pozycja to to nie była, skoro przednie łapy miał wciąż przykute do podłoża. Ciekawe w jakim celu? By nie mógł nimi sięgać przez pręty? Wykazywał wcześniej agresję? Teraz raczej widziałem u niego strach. Szerzenie kieł widoczne zza kagańca było raczej jego afektem. Żałosną próbą odreagowania, obrony, ucieczki.
- Spokój! – krzyknąłem, kolejny raz uderzając pałką o kraty, w odpowiedzi na jego warkot.
- Spokój! Cisza! Leżeć! – powtórzyłem pewnym tonem, gdy zaczął się szarpać. Niezależnie na ile jego umysł był ludzki, na ile zwierzęcy, powinno się go dać jakoś „wytresować”. Jak sprawdzałem w dostępnych mi źródłach wiedzy, już w starożytności zajmowano się niedźwiedziami. W średniowieczy popularne były „tańczące misie”, pokazywanie przez nie sztuczek, występy w cyrku. Nawet w trakcie II wojny światowej, ponad tysiąc lat temu, używano niedźwiedzi do podawania amunicji. Zawsze myślałem, że w XX wieku technika była na wyższym poziomie, ale jak widać miałem niedokładny obraz tamtych czasów. Później cyrki powoli znikały, bo społeczeństwo się „cywilizowało”… ale jak słyszałem, ostatnio znowu powróciły. A czy w dzisiejszych czasach i przy dzisiejszym rozwoju techniki, takie niedźwiedzie mogły się do czegoś przydać? Być może tak. W końcu oprócz różnorakich urządzeń, robotów mieliśmy zaawansowane technologie związane z genetyką i biocybernetyką – mogliśmy więc i z niedźwiedzi wyciągnąć znacznie więcej zastosowań, niż kiedykolwiek wcześniej było to możliwe. Pomysł ciekawy, warty eksperymentów. Tylko najpierw trzeba było trochę spacyfikować Obiekt. Złożyłem teleskopową pałkę i odłożyłem do kieszeni. Chciałem podejść do niego łagodniej? Nic z tych rzeczy. Podszedłem do półki przy ścianie by po chwili wrócić z poganiaczem czy tam poskramiaczem elektrycznym – metrową lancą zakończoną dwoma elektrodami. Ustawiłem na średnią moc, sięgnąłem ku niemu przez pręty klatki i posłałem impuls w jego grzbiet, czy gdzie tam dałem radę sięgnąć.
- Ostatni raz mówię! Leżeć! – podniosłem głos a jeśli nie pomogło to kolejny impuls był mocniejszy. Musiałem mu od razu pokazać, kto tutaj rządzi. Musiałem go trzymać krótko, zmusić do absolutnego posłuszeństwa. Przy takiej różnicy masy, siły i wielości było to niezbędne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 24 z 24 Previous  1 ... 13 ... 22, 23, 24
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach