Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 24 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 24  Next

Go down

Pisanie 08.08.14 22:26  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Drzemała, raczej nie miała warunków do głębszego snu, dlatego kroki zbliżającego się naukowca szybko ją zbudziły. Jednak był z nim ktoś jeszcze, jakiś napakowany, tępy gościu. Zmierzyła go spojrzeniem nienawiści od stóp do głów. Miała wiele obaw związanych z jego pojawieniem się. Co ten mały chuderlak znowu wymyślił? I to wiadro, tajemnicze i nie wiadomo czy puste czy pełne znalazło się pod ścianą. Już chyba wolała jak Mengele obmacywał ją w każdym calu niż żeby sprowadzał tutaj kogoś jeszcze. Długo nie musiała czekać na jego działanie, człek zaczął do niej podchodzić i trzymał w ręce pas. Naprawdę, kolejny? Nie jest już dostatecznie spętana!? Zasyczała groźnie na zbliżającego się mężczyznę, ale ten niewzruszony w brutalny sposób przybił jej łeb do stołu. Wężyca miała przez chwilę wrażenie, że ją dusi, wierzgała nerwowo, wydając z siebie nerwowe pomruki. Żołnierz dawno od niej odszedł a ona nadal się szarpała. Brak możliwości ruszania głową irytował ją bardziej niż nawet ogólne przybicie do stołu. Wiedziała też, że skoro została ona przywiązana to zapewne będzie dzisiaj głównym celem badań. Spojrzała żałosnym wzrokiem na Mengela i po chwili uspokoiła się. Przecież to było głupie i bezsensowne, a takim zachowaniem mogła go jedynie prowokować do zrobienia złych rzeczy. Już i tak zrobił jej wielką krzywdę głodowaniem. Pozostało jej więc czekać i w milczeniu wytrzymać te tortury, zwane tutaj "badaniami".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 22:42  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Naukowiec próbował z nią nawiązać kontakt, ale skoro ta uparcie milczała, zaprzestał dalszych prób, po prostu obserwując żołnierza przy pracy. Przy pracy? To dla Mengela nie była żadna praca! Fizyczne zajęcie to tylko zajęcie, zatrudnienie wykonywane aby dostać pieniądze na chleb. Jedyna prawdziwa, właściwa i szanowana praca to badania naukowe wykonywane po to, by poszerzać swoje możliwości, być w stanie władać życiem i śmiercią, i naturalnie innymi zwierzętami i ludźmi. Przeznaczenie dane nielicznym jednostkom, mającym wystarczająco potężne umysły, a nie takim kupą mięśni jak ten pomagający mu żołnierz, czy ten wąż, przydatny tylko jako obiekt badań!

W każdym razie jak żołnierz, nie przejmując się syczeniem, związał ciaśniej do stołu szyję wężycę a następnie wyszedł, nie plugawiąc więcej, tej świątyni nauki, swoją prostacką obecnością, wtedy wreszcie Mengele mógł się wziąć do pracy, czekając najpierw, aż Obiekt się uspokoi.
- No, nareszcie. Tak lepiej. - pochwalił - Czemu nic nie mówisz? Zapomniałaś przez noc języka? Mam Ci go przypomnieć? - subtelnie zasugerował groźbę, tak na dzień dobry.

- Zapewne jesteś głodna? - domyślił się naukowiec, istny Sherlock Holmes.
- Coś Ci przyniosłem, tylko bądź grzeczna i nie zrób nic głupiego. Bo uprzedzam, kara będzie straszna. Wszelkie spowodowane przez Ciebie zagrożenia zdrowia czy życia będą karane z pełną surowością. - uprzedził ją, po czym zaczął się zbliżać do jej pyska. Jeśli nie reagowała na to nerwowo, to zaczął jej powoli rozpinać paski od tego wężowego kagańca, uniemożliwiającego jej gryzienie. Jeśli dalej była spokojna to po chwili zdjął całkiem ten przyrząd tak, że Hasira co prawda mogła gryźć ale tylko to, co znalazło się tuż przy niej. Przez właśnie przypięty dodatkowy pas nie była w stanie nawet podnieść głowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 22:54  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Zaczął się zbliżać, to wywołało u niej natychmiastowe spięcie wszystkich mięśni, ale nie szarpała się. To był odruch nerwowy, którego nie potrafiła w pełni kontrolować. Bacznie obserwowała zachowanie się Mengela, który oczywiście zaczął grozić jej, jeśli nie będzie grzeczna i... Się nie odezwie. Na te słowa westchnęła tylko.
- Mowa wymaga ode mnie wysiłku, dlatego tak mało gadam. - W końcu łaskawie mu wyjaśniła, bo wielce uczony chyba się tego nie domyślił. Wątpiła wprawdzie w fakt, że weźmie to sobie do serca, ale przynajmniej w razie czego nie będzie sama sobie winna. Naukowiec zaczął robić coś bardzo niebezpiecznego, mianowicie odpinać jej kaganiec. Sama nie wierzyła temu co widziała, ale przecież to dla niej nie oznaczało nic dobre - bo skoro odpina kaganiec to znaczy, że mu przeszkadza w jego badaniach, które na niej zaraz wykona. No i to przywiązanie łba do stołu, na pewno nie będzie trzymać łap w takiej bliskości aby go dziabnąć. W końcu kaganiec został zupełnie zdjęty, a ona z ulgą rozwarła szerzej pysk, ukazując swoje szczątkowe zęby i przede wszystkim - kły jadowe, które przy rozwarciu pyska automatycznie wysunęły się. Był także długi, wężowy język, który wił się niczym hipnotyzująca ofiarę żmija. Szybko go jednak schowała, a pysk zamknęła, spoglądając ukradkiem na mężczyznę. Mogła mu się teraz bliżej przyjrzeć, z takiej bliskości jej wzrok już dostrzegał jako takie rysy twarzy, a nie tylko jasną posturę. Czekała co zrobi dalej, wzmianka o tym, że ma coś dla niej, zapewne jedzenie, trzymała ją w ryzach bardziej niż zwykle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.14 23:41  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Mengele zdążył się domyśleć, że mówienie może od niej wymagać wysiłku lub sprawiać ból, ale jakoś mu to nie bardzo przeszkadzało.
- Cóż, wysiłek jest elementem życia każdego stworzenia. Pomyśl raczej, le wysiłku kosztowało schwytanie Cię i przetransportowanie tutaj. - zauważył - Ciężko to chyba z czymkolwiek porównać. Więc lepiej się wysilaj, by zainwestowany w Ciebie trud się zwrócił. - polecił jej.

Mengele dobrze wiedział, że zdejmując jej ten kaganiec igra w zasadzie z ogniem. Musiał być w tym momencie niesamowicie ostrożny i uważny ale cóż - praca naukowca S.SPEC nie należała do najbezpieczniejszych zajęć ale dawała niesamowity dostęp do możliwości badań: z powodu szerokiego dostępu do sprzętu, do obiektów a przede wszystkim z powodu odrzucenia jakiś bzdurnych dylematów etycznych i moralnych - naukowcy mogli się skupić na "robieniu nauki" nie przejmując się innymi.

Naukowiec był szczerze zainteresowany jej pyskiem.
- Szczątkowe żeby, kły jadowe, długi wężowy język. - powiedział na głos beznamiętnym tonem, by mu się to zapisało na nagraniu. Nie czuł się komfortowo znajdując się tak blisko jej, ale starał się tego nie okazywać. Był ciekawy, czy jej organizm był w stanie wykryć drobne chemiczne zmiany w jego organizmie, rozpoznając jego strach. Miał nadzieję że nie... mógł się jej spytać, ale czy by mu powiedziała prawdę? Znajomość czyjegoś nastroju to spora zaleta - on wciąż miał problem z rozpoznawaniem jej emocji na podstawie mimiki pyska i mowy ciała.

Naukowiec cofnął się do przyniesionego wiadra, z którego wziął spory kawałek mięsa, prawdopodobnie pierś z kurczaka, jak się można było zorientować, przy bliższym poznaniu. Podszedł do Hasiry, stając w bezpiecznej odległości, po czym stwierdził:
- Może troszkę smacznego mięska? - po czym dodał - Nie martw się, nie zawiera trucizny. Jak bym chciał Cię otruć, to nie musiałbym się uciekać do takich podstępów. - uspokoił ją.
Ledwo skończył mówić, a kawałek został wrzucony jej do pyska. Czy on musiał ją sam karmić? Mógł przecież to zlecić jakimś pomocnikom. Powód był prozaiczny: tak jak pies uczy się słuchać pana, dającego mu jedzenie, jak wilk słucha się Alfy stada, wyznaczającego porcje jedzenia i jak nawet człowiek wykonuje prace zlecaną przesz szefa, dającego pieniądze, tak uważał, że i Hasiry może przywiązać się do naukowca, dającego jej jeść. Metoda kija i marchewki - skuteczna od tysięcy lat.

Gdy ta już pochłonęła kawałek mięsa, naukowiec ponownie zagadał:
- Chcesz więcej? Mam sporo dobrego, krwistego mięska. Kurczaczek, wieprzowinka a nawet moja ulubiona polędwica wołowa. Co ty na to? - zaczął zachwalać towar niczym przekupka na targu sprzed kilkuset lat.
- Ale w zamian chcę jedną rzecz... Twój jad do badań. - powiedział swobodnym tonem - Podam w Twoją stronę pojemnik na jad z gumową błoną. Masz się mocno wgryźć w gumę i wstrzyknąć tyle jadu, ile dasz radę. - zażądał, po czym podał jej wspomniany metalowy pojemnik wielkości litrowego słoika, na długim wysięgniku, aby nie zostać przypadkiem ochlapanym jadem. Oczywiście również mógł to zrobić najpierw usypiając Hasirę, ale chciał ją powoli przyzwyczajać do wykonywania poleceń, a kolejnymi zadaniami chciał zweryfikować, ile może od niej żądać i na ile może jej zaufać. Jeśli w ogóle może.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 11:06  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
No i tak jak się domyślała, jakoś nie był tym wzruszony. No cóż, naukowcy nigdy nie byli wyrozumiali dla swoich obiektów badań... Grr, jak można ją tak nazywać!? Jest, czy też była człowiekiem, takim jak on, więc jednak nie powinien jej traktować jak przedmiot... Ale już mniejsza o to. Doktorek wyglądał na trochę zestresowanego, zresztą nawet nie musiał na takiego wyglądać - co jak co, ale naukowcy nie należeli do bohaterów, więc też nie grzeszyli zbyt dużą odwagą. W sumie gdyby nie technologia i liczne sztuczki to biedacy wyginęliby szybciej niż Ptaki Dodo. I pomyśleć, że kiedyś sama była do nich podobna... Przecież będąc zwykłą, młoda kobietą też nie była odważna, nie miała pazurów czy zębów by się bronić przed złem świata... A teraz to miała a i tak nic jej to nie dawało, była bezbronna wobec zaawansowanej technologii ludzkości.
Mengele wspomniał o mięsie i od razu jej spojrzenie nieco zdziczało, a ona patrzyła na niego wyczekująco. Głód kierował jej myślami i nie mogła w żaden sposób nad tym zapanować. Kiedy zobaczyła kawał mięsa, który błyszczał się jak klejnoty, kłapnęła pyskiem i dostała ślinotoku. Dobrze, że w miarę szybko wrzucił go do jej pyska, bo raczej długo by nie wytrzymała. Pierś z kurczaka została pożarta w całości i nie było po niej nawet najmniejszego śladu. Jednakże co znaczył taki malutki kąsek dla takiego potwora? Miała nadzieję, że zaraz uraczy ją kolejnym, aż tu nagle zorientowała się, że połknęła haczyk, niczym głupia ryba dająca się złapać na wędkę. Specjalnie zaostrzył jej apetyt aby następnie dać jej propozycję nie do odrzucenia. Warknęła ze złości na samą siebie, że tak łatwo dała się wmanewrować. Było już jednak za późno aby się wycofać, a pusty żołądek wciąż krzyczał "więcej, więcej!". Pojemnik na jad zbliżył się do jej pyska, patrzyła na niego niewzruszona przez dłuższą chwilę. To ugryzie go w końcu czy nie? Wahała się, nie chciała dać satysfakcji mężczyźnie, że udało mu się ją obłaskawić, że słuchała jego poleceń. W końcu rozwarła pysk a jej kły jadowe wysunęły się z podniebienia, chwila skupienia i... Rzuciła się na pojemnik jakby był jej kolejną przekąską, zaszczutym zwierzakiem. Kły bez problemu przebiły gumę, a wnętrze pojemnika zaczęło wypełniać się przezroczystą, zapewne bardzo zabójczą substancją. Wraz z wstrzykiwaniem jadu, ona sama czuła zastrzyk adrenaliny, który rozgrzewał jej ciało. W walce było to bardzo przydatne, teraz - kompletnie zbędne. Jej kobrowy kaptur znowu się nieco rozszerzył a ona niczym w transie oddawała swój drogocenny jad. Pojemnik szybko wypełniła do połowy i być może byłaby wstanie wypełnić go po brzegi, jednakże nagle wyrwała się z dziwnego transu. Miała bardzo ograniczone ruchy głową, więc wyciągnięcie kłów jadowych z gumy wcale nie było takie proste, dlatego ostatecznie po prostu je schowała, a pysk zamknęła. Spojrzała na Mengela nieco dzikim spojrzeniem, adrenalina ciągle ją trochę trzymała, ale jej poziom szybko opadał. I co, był zadowolony, że sobie wytresował wielkiego węża? Ciągle była zła sama na siebie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 19:41  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Była człowiekiem, ale już nie jest. Było, minęło. To tak jak by się upierać, że skoro należy być wyrozumiałym dla dzieci, a każdy był kiedyś dzieckiem, to należy być wyrozumiałym dla każdego. Nie, nie należy być wyrozumiałym dla każdego, a już w szczególności nie dla takiej bestii, która nawet nie była osobą. Była czymś. Dla Mergeli była co najwyżej rekordem w bazie, takim samym obiektem eksperymentu, jak dajmy na to mikroskop, może trochę droższym, ciężej dostępnym, trudniejszym w obsłudze, jednak ciągle obiektem.

Mengele rzucił jej kawałek mięsa i przypatrywał się jak je. Karmienie takiego potwora było dziwnym uczuciem. Gdyby nie pasy to pewnie sam by został zjedzony, a dzięki technice, Obiekt jadł mu z ręki. Czy to nie piękny przykład zwycięstwa technologii i geniuszu ludzkiego nad brutalną siłą, kłami i mięśniami? Po chwili, bez użycia siły, udało mu się napełnić do połowy pojemnik na jad. Mógł się oczywiście nad nią pastwić, ociągać się z podaniem kolejnego kawałka zajmując się pojemnikiem... ale takie prymitywne zagrywki mu nie sprawiały radości. Czerpanie przyjemności z czyjegoś cierpienia było domeną słabych, małostkowych umysłów. No i przy treningu ważny jest timing - istotniejsza jest szybkość podania nagrody czy kary po zrobieniu czegoś dobrego lub złego, niż sama jej wysokość, toteż Mengele szybko rzucił Hasirze kolejny kawałek mięsa.
- Proszę, zasłużyłaś. - stwierdził, po czym ostrożnie zamknął pojemnik i opisał. Później go wyśle do analizy. Był XXX wiek a nie jakiś renesans, by jeden naukowiec zajmował się wszystkim. Departament od jadów, trucizn i innych syfów na pewno zrobi to dużo lepiej.

Następnie naukowiec podawał kolejne kawałki mięsa aż do opróżnienia wiadra. Zgodnie z szacunkami innych naukowców, taka wielka porcja powinna wystarczyć na parę dni, zakładając metabolizm jak u teoretycznego węża jej rozmiaru, który najada się raz na jakiś czas a później przez parę dni spala.
- Mam nadzieję, że Ci smakowało. - powiedział Mengele z grzeczności.
- Tera pora ponownie założyć kaganiec. Bądź grzecznym wężem i zamknij pysk. - poprosił.
- Dostałaś jedzenie, więc chyba dość tej wolności. Zresztą chyba nie chcesz, bym Cię musiał do tego przekonywać innymi argumentami. - subtelnie jej zagroził. Oczywiście był to kolejny element trenowania jej, zmuszania do wykonywania rozkazów, tresowania, Jeszcze chwila i może będzie aportować i wykonywać fikołki?
Jeśli Obiekt nie odmawiał ani nie wykazywał agresji, to Mengele zbliżył się powoli do jej pyska, nakładając na niego ostrożnie kaganiec, będąc spiętym i gotowym odskoczyć na najdrobniejszą odznakę zagrożenia. Jeśli ta nie nastąpiła, to mocno zapiął wszystkie skórzane paski znowu blokując pysk. A jeśli Obiekt próbował się bronić? No to Mengele natychmiast odskoczył - znaczyło to, że będzie musiał sobie z nią inaczej porozmawiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 19:51  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Pojemnik w końcu od niej odszedł, musiała pożegnać się z częścią swojego wspaniałego jadu, który sobie trochę po podróżuje i pomęczy się jak ona... Ale on przynajmniej był rzeczą martwą, więc nic mu nie będzie. No i jej gruczoły jadowe wyprodukują nową porcję, więc nie ma co za nim płakać. Ważne, że dostanie nagroda, na to cieszyła się niemal jak małe dziecko. Oblizała się na widok kolejnego kęsa i pochłonęła go tak szybko jak poprzedni. Potem przyszła pora na kolejny i kolejny. Ostatecznie wreszcie mogła poczuć sytość, co poprawiało jej znacznie humor. Jednak czy teraz będzie łagodniejsza wobec swego "pana"? Na to raczej nie ma co liczyć, chociaż z pełnym żołądkiem zapewne jest mniej ruchliwa i nieco śpiąca... Oh chwila, przecież ona nie może się nigdzie ruszać, więc jakie to miało teraz znaczenie? A no żadne. Nie było jednak tutaj tak źle, ale naukowiec musiał jej zepsuć humor nowinką, że musi założyć jej ponownie kaganiec. Niech na to nie liczy. Z ludźmi(i potworami) tak jest, że jak coś się im raz da, to potem nie łatwo im to odebrać. Tutaj zapowiadało się na to samo - gdy Mengele tylko zbliżył się do niej z kagańcem, zaczęła kłapać pyskiem niczym krokodyl na pokaz, nie przestając ani na chwilę. W tej sytuacji chyba nie będzie zbyt uległa - tamta z jadem to był po prostu "fail" ze strony Hasiry, która została wpędzona w kozi róg. Teraz, przynajmniej tak się jej wydawało, była na wygranej pozycji. Jednakże czy prowokowanie naukowca do użycia siły lub innych niefajnych wynalazków technologii to dobry pomysł? Sama się pewnie zaraz przekona... Niemniej wytresowana jak kundel nie chciała być i zapewne będzie mu to utrudniać najbardziej jak tylko potrafi. Od co, typowa, kobieca upartość.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 0:03  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Mengele zbliżając się z kagańcem i widząc, jak Obiekt kłapie pyskiem, natychmiast się zatrzymał wiedząc, że podchodzenie bliżej jest o tyle bezsensowne co również niebezpieczne. Ciężko westchnął obawiając się, że będzie musiał przez Hasirę zmarnować niepotrzebnie czas na użeranie się z nią.
- Naprawdę chcesz utrudniać? Nie chcę Cię przekonywać... innymi argumentami, ale chyba będę musiał. Uwierz mi, naprawdę wolałbym się skupić na badaniach. - poskarżył się jej. Może nawet wzbudził w niej litość i współczucie? On nie śpi po nocy by skończyć raport, a ta nie dość że ma za darmo jedzenie i spanie, nie dość że nie musi nic robić to jeszcze narzeka. Heh, jakie to życie jest niesprawiedliwe - pomyślał naukowiec.

- No dobra... skoro inne argumenty do Ciebie nie trafiają, to znowu oberwiesz nożem! - zagroził jej zirytowany - Albo nie... bo do rany się jeszcze wda jakieś zakażenie. Czego by tu użyć... - zastanawiał się w myślach. Zwierzęta gospodarcze w ciemnych wiekach... jak się nimi zajmowano? Byki się prowadziło na linach, poganiało kijami... albo elektrycznym poganiaczem. Gdzieś tutaj taki powinien być - przypomniał sobie naukowiec, po chwili poszukiwania wyjmując z szafki urządzenie przypominające laskę, wytwarzające silny impuls elektryczny w momencie przyłożenia końcówki. Coś takiego powinno zaboleć, ale nie zabić.
- Nie chciałem tego... ale proszę. - stwierdził, przykładając jej to do skóry i kopiąc ją dość sinym impulsem prądu.
- To co? Teraz dasz sobie założyć kaganiec? - spytał, i jeśli odmówiła lub zwlekała z odpowiedzią, to kopnął ją kolejny raz prądem, tyle ze mocniej, by po chwili ponowić swoje pytania.

Nie był pewien, czy prąd na nią zadziała. Na ludzi był skuteczny, tak jak i na większość węży. Aczkolwiek na takim węgorzu elektryczny nie zrobiłoby to wrażenia - pytanie, czy ona miała i jego geny? W końcu musiał ją jakoś wytresować, a najprostsza droga do tego wiodła z wykorzystaniem najpopularniejszej strategii kija i marchewki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 10:49  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Śmiała się w duchu z tego chuderlaka, przywiązany od głowy po ogon wąż wzbudzał w nim taki strach? Gdyby jakoś się uwolniła to chyba by nawet nie musiała go zabijać, sam pewnie kopnął by w kalendarz. Humor coraz bardziej jej dopisywał, no ale nie trwało to długo bo naukowiec już szykował dla niej moc atrakcji aby była mu posłuszna. Z początku chciał ją dźgnąć nożem - nic strasznego, raz już to zrobił i to bez powodu. Trochę poszczypie, trochę krwi spłynie ale nic poza tym. Taka kara jej odpowiadała, ale oczywiście Mengele musiał zmienić zdanie. Zamiast noża złapał... Kij? Podejrzanie nieszkodliwy ten kij, na pewno nie służy do tego by dźgać ją w bok i "ej ty, słuchaj mnie!". Na pewno miał jakaś ukrytą funkcję. To wszak laboratorium, a nie pastwisko dla owiec, gdzie takie kije jeszcze potrafiły wywrzeć wrażenie. Zamrugała parokrotnie, nie wiedząc czy śmiać się czy płakać. Kij zaczął się do niej zbliżać i zbliżać... No i tknął ją. Już chciała zadrwić z naukowca, kiedy silny impuls elektryczny przeszył jej ciało. Wszystkie mięśnie momentalnie się skurczyły i gdyby nie fakt, że była mocno przywiązana to chyba związałaby się w supełek. Krzyknęła, raz, ale bardzo doniośle i cała drżała również chwilę po kopnięciu. Co to było... Ten ból był tak silny, że przez chwilę ją zamroczył. Kiedy już trochę otrzeźwiała to jednak szybko przypomniała sobie co to za ból. Jak kiedyś tutaj była to tamci naukowcy także lubili ją "pieścić" prądem. Znowu te stare, koszmarne wspomnienia. Skurcze mięśni w końcu popuściły, ale czuła jak wszystko ją boli, niczym jakby miała zakwasy po iście morderczym wysiłku, a przecież nic nie robiła. Czemu go podkusiło aby użyć akurat tego? Teraz, gdy zobaczy jej wrażliwość na impulsy elektryczne to wytresowanie jej będzie na pstryknięcie palca. Już sobie zaczęła wyobrażać jak skacze wokół swojego "pana" jak głupi kundel, albo jak ten ją ujeżdża jak rumaka... Nie, nie, nie, ona nie chce takiego losu! Nie chce skończyć jako maskotka naukowców albo w cyrku!
No ale co z kagańcem i posłuszeństwem? W czasie porażenia rozwarła pysk szeroko a jej język powykrzywiał się na wszystkie strony, robiąc dziwne figury w powietrzu. Po porażeniu natomiast cała wężyca leżała w bezruchu, a pysk zamknęła. Miała uczucie, że ktoś jej z niego wyrwał język, ale o dziwo był on na swoim miejscu, jeszcze. Niech już jej zakłada ten kaganiec, ale niech nie waży się więcej używać tego pozornie nieszkodliwego kija!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.14 19:22  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Mengele z zadowoleniem obserwował efekt działania impulsu elektronicznego. Było to znacznie powyżej jego oczekiwań - nie spodziewał się czegoś takiego... ale to przecież lepiej dla niego.
- Teraz wreszcie zmądrzejesz? - spytał retorycznie, obserwując drżenie jej mięśni.

Kazanie jej robienia fikołków czy ujeżdżanie może byłyby ciekawymi sztuczkami do nauczenia jej... gdyby miała rzeczywiście trafić do cyrku, gdzie pozbawiona kłów jadowych, złamana i całkowicie bezwolna, mogła by dawać pokazy. Problemem było tylko to, że wężyca była potrzebna, ale do walki. I to posłuszeństwo musiało być o wiele głębsze: nie niczym niedźwiadek tańczący na łańcuchu, który musi się słuchać bo inaczej oberwie, tylko raczej jak orzeł, który poluje dla swojego pana i mimo, że teoretycznie może ze zdobyczą zwiać, to wraca z nią do właściciela.

Gdy Hasira się uspokoiła, naukowiec podszedł do niej i włożył jej kaganiec na pysk, który po chwili spróbował ciasno zapiąć. Jeśli mu się to udało, pochwalił ją:
- Tak lepiej. - po czym ściągnął jej ten dodatkowy pasek założony przez pomocnika.
- Skoro już jesteśmy przy testowaniu wpływu bodźców, to sprawdźmy może, jak zareagujesz na to. - stwierdził, podchodząc z jakimś dziwnym urządzeniem w pobliże jej głowy, po czym zamknął oczy i nacisnął guzik, powodując bardzo jasne błyśnięcie w stronę jej oczu.
- Widzisz coś? - spytał - Czy jesteś oślepiona? - podpowiedział jej, jak na nią mogło by to zadziałać, chociaż dobrze wiedział, z raportu schwytania jej, że nie powinno mieć to na nią wpływu, więc raczej teraz sprawdzał jej prawdomówność niż realne efekty. Jeśli była sprytna, mogłaby próbować mu wmówić, że rzeczy nieszkodliwe, mocno na nią działają. No i skąd wiadomo, czy tak nie było z prądem? Jakiś przesadzony mu się wydawał ten efekt kopnięcia elektrycznością.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.08.14 19:37  •  Laboratorium nr 5 - Mengele - Page 3 Empty Re: Laboratorium nr 5 - Mengele
Bolało, niezbyt mocno, ale nieprzyjemnie. Kiedy to wszystko wreszcie się skończy? Chociaż... Teraz przynajmniej nic nie musiała robić, co będzie potem? To zależy od planów S.SPECu wobec niej i to właśnie ich obawiała się najbardziej. Ich plany rzadko podobają się tym, których one dotyczą. Hasira pozwoliła sobie bez problemu nałożyć kaganiec, po prostu nie miała już siły się z nim użerać, a przeszywający ból ciągle miała w pamięci. Na całe szczęście naukowiec chyba był już zadowolony z jej postawy i odłożył ten okropny kij, aby wziąć jakiś inny wynalazek. I co tym razem? Pi chwili Mengele nacisnął guzik a ona sama nie odczuwała żadnego efektu. Z początku myślała, że może coś nie zadziałało, dopiero po chwili gdy ten ją zapytał czy oślepła, zrozumiała co to było. Zapewne urządzenie to wywoływało silny błysk, który oślepia ssaki, ptaki czy ryby. Na gady jednak rzadko to działało, gdyż większość z nich korzystała z widzenia ciepła - tak jak Hasira. Oczywiście taki wzrok miał też swoje wady, gdyż nie pozwalał na szczegółowe doglądanie anatomii innych istot co też przyczyniało się do tego, że może nie rozpoznać kto jest jej przyjacielem bądź wrogiem - dla niej wszyscy byli tylko świecącymi posturami.
- Tracisz czas na takie zabawy, przecież znasz raport łapanki. - Odrzekła nieco zażenowana. Nie będzie się bawić w kłamczuchę bo dobrze wiedziała, że ten by odkrył jej kłamstwo. Irytował też ją fakt, że on sam wystawiał ją na próby prawdomówności. Po co mu to było? Nie był jej ojcem aby wiedzieć całą prawdę. Zresztą na pewno mają tutaj wykrywacza kłamstw, prawda? Tutaj mają chyba wszystko co tylko zostało wymyślone przez człowieka aby innym zadawać ból psychiczny i fizyczny. Ciekawe czy jej słowa zmotywują naukowca do bardziej... Konkretnego działania? A może go to jeszcze bardziej wkurzy? Cóż, zobaczy się i oby nie używał już elektrycznego kija.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 24 Previous  1, 2, 3, 4 ... 13 ... 24  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach