Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 15.06.14 19:41  •  Pomost Empty Pomost
Pomost Jeziorojp_eeseheq
Na wschodnim brzegu, wysunięty na 20 metrów w głąb jeziora, znajduje się drewniany pomost. Można zobaczyć tu wielu młodych ludzi puszczających lampiony, czy zwyczajnie rozkoszujących się widokiem na rozległe wody zbiornika. Przycumowany do pomostu dryfuje rząd łódek. Miły, przysadzisty mężczyzna w średnim wieku oferuje wypożyczenie ich na rejs po jeziorze.

Atrakcje:
    • wypożyczalnia łódek
    • puszczanie lampionów

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.14 22:52  •  Pomost Empty Re: Pomost
Francesca przyszła tu dlatego, że... W sumie sama nie miała pojęcia. Dom wydawał się być ostatnio zbyt cichy. Możliwe, że zatłoczone miejsce jakoś przywróci ją do porządku i będzie mogła dalej relaksować się w swoim zaciszu po powrocie. Ostatnie dni wyprowadziły trochę dziewczynę z równowagi. Kto by pomyślał, że wszystko może runąć, a potem w jednej chwili się odbudować. Przynajmniej częściowo.
Chodziła oglądając wszystkie atrakcje i kupując sobie różne rzeczy do jedzenia. Nawet próbowała zasmakować w wacie cukrowej, ale nie wyszło. Nadal za nią nie przepadała, a wmuszenie jej w siebie na siłę nie przyniosło efektów. Smakołych trafił do kosza. Franky zazwyczaj nie marnowała tak jedzenia, ale w ten wyjątkowy dzień można sobie wiele odpuścić. Zazwyczaj w tym przypadku chodziło o dietę. Tyle jedzenia to jeszcze brązowowłosa nie widziała. Może dlatego, że nie uczestniczyła nigdy wcześniej w czymś podobnym. Bo po co? Jeszcze wiele obowiązków na nią czekało - dom i szkoła przede wszystkim. Obserwowała ludzi tu przybyłych. Każdy wydawał się być szczęśliwy, szczególnie dzieci i pary młodych ludzi. W tym wieku związek wydawał się czymś ciekawym. Zastanawiało ją, jak to całe pragnienie miłości wzmagało się u innych. Czym ona była? Dlaczego dawała szczęście, które mogło być tylko pozorne? Tego typu pytania przez chwilę krążyły w jej głowie. W końcu uznała, że myślenie nad tym tematem jest bezcelowe. W najbliższym czasie nie chciała tego próbować.
W końcu udała się na wschodni brzeg. Tam tylko podziwiała urok lampionów. Wydają się być takie wolne, jakby miały dopłynąć na koniec świata. Uklęknęła odrobinę oddalona od krawędzi pomostu. Co jakiś czas spoglądała na ludzi. Trochę z ciekawości, trochę z tego powodu, że ktoś mógłby przypadkiem zepchnąć ją do wody. Nikt nie był tu sam, ale ona uważała, że nie potrzebuje towarzystwa. Rozkoszowała się muzyką, która grała w jej słuchawkach. Jak na tą chwilę nic dziewczynie nie było trzeba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.14 19:54  •  Pomost Empty Re: Pomost
Doprawdy nie wiedziała dlaczego wyszła z cieplutkiego, bezpiecznego domku, gdzie miała wszystko pod ręką. Być może to przez wczorajsze opowiadania i zachwalania pod niebiosa puszczania lampionów nad wodą w wykonaniu Toshiko? Taak, jej kuzynka zawsze mogła ją przekonać do wszystkiego swoimi barwnymi, artystycznymi opisami. Jednak Tsukumo nie czuła się zbyt dobrze na jakichkolwiek  festynach, zabawach i innych imprezach, na których wymagana była obecność ludzi. Uczucie dyskomfortu było jeszcze większe, gdy musiała iść tam sama, to znaczy bez Social oczywiście. Poza tym dodatkowym powodem jej nieobecności w tych miejscach odgrywała jej drobna postura oraz niesamowity pech, który stał się już jej elementem rozpoznawalnym.
- Przepraszam panienkę najmocniej – rozległ się głos mężczyzny, który właśnie przed chwilą wpadł na Tsu, prawie przewracając ją na chodnik. Nim zdążyła się zorientować w sytuacji, ten zniknął w kolorowym, wciąż poruszającym się tłumie. Westchnęła i poszła dalej.
Przy pomoście było naprawdę pięknie, dziesiątki różnokolorowych lampiony unosiły się w górę, a po jeziorze pływało mnóstwo łódek. Ten widok nadrabiał minusy spowodowane zbyt dużą ilością ludzi. Yotaka obrała swój kurs w kierunku długiego pomostu, który wydawał się ciągnąć w nieskończoność, jakby wołając o zeskoczenie z niego „na główkę”, przy ówczesnym rozbiegu. Lecz zważając na to, że nie umiała pływać, nawet nie pomyślała o tym sposobie wykorzystania tego jakby-molo. Totalnie nie zwracając uwagi wesołe otoczenie, uklękła i postanowiła podziwiać piękny zbiornik wodny. Jakby tu była Toshi, to na pewno namalowałaby piękny obraz w oparciu o ten widok. Miała nadzieję, że nie spotka ją nic ciekawego.


Nie widzicie nas~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.14 22:02  •  Pomost Empty Re: Pomost
Nie no, ten dzień miał być wręcz idealny. Nic nie stało temu na przeszkodzie, więc mogła uznać go za doskonałe chwile spędzone w swoim jakże krótkawym życiu, które jeszcze nie doświadczyło tyle goryczy, ile powinno. Ale spokojnie, za kilka sekund miało się to zmienić. Ewentualnie minut, ale już na bank nie godzin. Wszystko to dlatego, że w ogóle opuściła swoje cztery kąty, narażając się na niebezpieczeństwo ze strony świata zewnętrznego. No i ze swojej własnej. W końcu każdy doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co potrafiła odpieprzyć ta młoda dama. A przynajmniej większość mieszkańców Miasta. No bo w końcu... no, właśnie. Aż już mi się nie chce rozpisywać na temat jej pochodzenia.
Grunt, że doskonała pogoda i świetne atrakcje na festynie sprzyjały spacerom nad jezioro, z czego to maleństwo postanowiło dziś skorzystać. Amasakawa zaciągnęła się świeżym powietrzem, stawiając kolejne pewne kroki w kierunku pomostu, jak gdyby znając drogę na wylot i mogąc iść choćby i z przepaską na oczach. Właściwie, nie mijało się to za bardzo z prawdą. Może i nie przepadała za zbyt odległymi wędrówkami i nie w takie miejsca, ale wszystko to wydawało jej się jednocześnie tak magiczne, że nie mogłaby zapomnieć dokładnej trasy. Zdawać by się mogło, iż stąpa po swoich własnych śladach jeszcze sprzed lat. Nikt nie wiedział, jak i dlaczego, nawet ona sama. Tak po prostu było, jest i pozostanie. Czasem aż żałowała, że czas i najczęstszy brak chęci nie pozwalały jej na wypady tutaj. Mogła tu napotkać tyle ciekawych sytuacji, ludzi, ich przypinek...
Zaraz... jakie przypinki, do cholery?
No właśnie.
Misao tak po prostu wychwyciła ją na tle innych. Piękna, pro elo, zajebista, przypinka z najzajebistszym poniaczem evah. Oto badge z Rainbow Dash rzucił się jej w oczy, krzycząc: "weź mnie!". Jak najbardziej posłuszna temu wewnątrzmózgowemu głosikowi ruszyła wprost na dziewczę, które było szczęśliwą posiadaczką torby z owym dodatkiem przypiętym do jej przodu, wyciągając rączki po przyszłą zdobycz.
Właściwie, nie powinnam tego robić.
A co to kogo obchodzi? To w końcu RD!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.14 0:14  •  Pomost Empty Re: Pomost
Dobra robota, Heku-kun! Koniec, idź wypocznij, chłopie! OH OH HO HO HO!
Vitani pochylił głowę, przy okazji dostając w jej bok z otwartej ręki. Kiedy się wyprostował, usłyszał tylko gromki śmiech babcinej właścicielki kwiaciarni, która wzięła się pod boki i zaczęła rechotać, odchylając głowę do tyłu i prezentując cztery pozostałe zęby.
Chłopak uśmiechnął się krzywo, przeczesując palcami włosy w miejscu uderzenia, po czym raz jeszcze złożył odpowiedni ukłon swojej szefowej. Jej metody okazywania wdzięczności do teraz były dla niego niezrozumiałe, ale uznał, że nie należy ingerować. Niewiele wciąż wiedział o panujących tu zasadach. Może każdy tak robi?
Gościu, rusz dupę! ― warknął przechodzeń, uderzając barkiem w cherlawe ramię niebieskowłosego, sprawiając, że ten postąpił pierwsze dwa kroki do przodu. Vitani zamrugał i ruszył prędko przed siebie, przecinając wreszcie ulicę wraz z tłumem skłębionych szarych ludzi. ― Stoi to taki i blokuje! ― dorzucił gdzieś na przodzie barczysty mężczyzna, który chwilę temu pełen wściekłości postanowił przywołać anioła do porządku. Zasłonięta bandażem ręka Vitani'ego ponownie wylądowała na jego włosach. Zmierzwił włosy palcami, wzdychając głęboko. Nie pasował do tego świata i doskonale zdawał sobie z tego sprawę tak teraz, jak i w momencie, gdy wybuchła panika wśród skrzydlatych bożych sługów na wieść o zniknięciu przysłowiowego „Kreatora”.
Basire zgadzał się, że nie tu jest ich miejsce. Często jednak upiększał mdłe poranki śpiewem tak pięknym, że nawet pobudka o czwartej nad ranem wydawała się nagrodą, a nie karą. Dziś słowik milczał, krążąc nad głową Vitani'ego. Co jakiś czas zlatywał na wysokość jego oczu i zrzucał mu kapselki lub malutkie kamyczki, które wprawdzie w ogóle się chłopakowi nie przydadzą, ale i tak przyjmował prezenty od ptaka z należytą, anielską wręcz wdzięcznością.
Stygmatyk właśnie wsuwał dłoń do kieszeni, aby wyciągnąć klucze od mieszkania. Zmarszczył lekko nos, czując wolną przestrzeń.
Zgubił je?
Dobry człowieku, czy mógłbyś?
Usłyszał cichy głos, od razu kierując parę magentowych oczu w stronę sapiącej kobiety. Nie widać było jej twarzy przez nawał pudeł, więc dziwił się, jakim cudem go dostrzegła, ale nie zdążył się nad tym zastanowić. Prędko wyciągnął ręce, odbierając większość kartonów. Piramida była na tyle duża, aby mógł oprzeć brodę o jej wierzchołek. Wtedy dopiero ujrzał pofalowaną przez zmarszczki twarz nieznajomej.
Co prawda Shirabita ― właścicielka kwiaciarni w której pracował ― też była już starsza, ale osoba przed nim powalała tę nadpobudliwą czterdziestoparolatkę na kolana. Wyglądała jak ktoś, kto za moment ma się złamać. Nic więc dziwnego, że postanowił jej pomóc. W kartonach znajdowało się mnóstwo słodyczy i parę zabawek, które kobiecina miała zanieść na festyn. Nie wiedział kto zlecił jej to zadanie, ale nie był zbyt inteligentny. Albo poukładany.
Czymkolwiek by to jednak nie było droga okazała się krótka, a kobieta życzliwa. Opowiadała mu właśnie szósty raz o tym jak jej kot Placek wypadł przez okno, robiąc po drodze trzy salta. Pewnie gdyby nie fakt, że mieszkała na siedemnastym piętrze zwierzak może by przeżył. W końcu przerwał jej łagodnie, rzucił coś, że musi iść i... poszedł.
Basire, przestań ― burknął zmęczony, kiedy słowik zrzucił mu kolejny niewielki kamyk. Od paru dni ptak nie uraczył go choćby jedną nutką, więc i humor Vitani'ego nieco spadł. Zgubione klucze tylko dolewały oliwy do buchającego zirytowaniem ognia. Patrząc jak jego towarzyszysz wzlatuje ku górze, a potem ni z gruchy ni z pietruchy pikuje w dół spowodował, że aniołowi na ułamek sekundy serce zwolniło. Zamknął usta i ruszył prędkim krokiem przed siebie, mijając porozwalane, miziające się pary, śmiejące się niemowlęta i pełne czujności czworonogi. Był ledwie parę kroków dalej, gdy Basire przysiadł na głowie jakiejś dziewczyny, cały czas trzepocząc skrzydełkami. Zdemolował nieco jej grzywkę, wreszcie rozwierając pazurki i upuszczając tuż obok niej srebrny, błyszczący przedmiot, a widząc idącego ku nim chłopaka uciekł przed jego spojrzeniem.
Dla Vitani'ego okazało się to zbyt prędkie. Zdążył podejść do szatynki, nawet kucnąć obok niej i wystawić rękę po błyszczący kluczyk, ale gdy wzniósł spojrzenie na jej twarz, ciało skamieniało automatycznie.
Francesca...
                                         
Shirōyate
Opętany
Shirōyate
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shirōyate Hiroki.


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.06.14 15:35  •  Pomost Empty Re: Pomost
Nie spodziewała się dzisiaj niczego ciekawego, a tu proszę – ktoś ewidentnie do niej podchodził, by jej coś ukraść. Otóż Tsu miała kobiecą intuicję na poziomie „C” (bardzo, bardzo wrażliwą), więc wiedziała co chce zrobić człeczyna podchodzący do niej z wyciągniętymi łapkami w kierunku jej torby. Może nie jest to za bardzo normalne, lecz przez masę fobii tak właśnie miała, jej zmysły po prostu, tak jak każdego innego człowieka, wyostrzały się za pomocą adrenaliny, która jak wiemy wydziela się w trakcie strachu, a Tsukumo przez większość swojego życia się bała, boi i zapewne będzie się nadal bała. Tak więc, w poczuciu zagrożenia, odwróciła się, prostując się zarazem i prawie nie przewracając się do wody, ujęła torbę w obie ręce i spojrzała na napastnika. Jej zdziwienie było ogromne, gdy zobaczyła, że stoi przed nią dziewczyna o podobnym wzroście co ona sama. Spodziewała się kogoś… innego? Bardziej ohydnego, złego i w ogóle? Taaaak.
-Cz-czego chcesz? – powiedziała, jednakże nie wyszło jej to tak gburowato jak chciała. Brzmiała jak mała, zawstydzona dziewczynka. Umysł podpowiadał jej, aby uciec jak najdalej od tego miejsca, do domu, jednak fałszywa odwaga wygrała wewnętrzną bitwę z tym pierwszym. To prawda, tchórz z niej był niesamowity, jednakże widząc kogoś choć wzrostem podobnego do niej (i w sumie kolorem włosów też), nabrała w płuca, wraz z powietrzem, trochę optymizmu. Mimowolnie spojrzała na Mio jeszcze raz… Była ładna jak na gust Sayuki, pewnie mogłyby się zaprzyjaźnić… Dobra, koniec tego optymizmu. Postanowiła poczekać w milczeniu i bezruchu na to, co jej odpowie owa osóbka.

Gomen nasai za opóźnienie. ;-;
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.06.14 21:50  •  Pomost Empty Re: Pomost
Czy kiedykolwiek ktoś poczuł, że czas staje w miejscu myląc zmysły i otwierając drogę, która prowadzi donikąd? Lampiony coraz bardziej oddalały się, pozostawiając za sobą światło. Dlaczego myślę o czymś tak niedorzecznym? Francesca westchnęła głęboko. Nie rozumiała, dlaczego nagle przyszły jej do głowy takie myśli. Nawet nadzwyczajne piękne miejsca nie miały na nią, aż takiego wpływu. To był zwykły festyn, podobny do wszystkich innych. Jakiś człowiek uderzył o nią nogą. To wystarczyło, by zachwiać jej równowagę. Lekko w przód, jeszcze odrobinkę i… Stabilność cudem powróciła, dzięki temu Franky nie musiała dzisiaj wcześniej brać kąpieli. Wielka ulga. Oburzenie zawitało na twarzy dziewczyny. Ta osoba nawet jej nie przeprosiła, choć przez nią brązowooka mogła być cała mokra. Poza tym nie umiała zbyt dobrze pływać, no i mogła skończyć na dnie. Wychyliła się – co było niebezpieczne – i swoim wzrokiem intensywnie wpatrywała się w wodę, próbując ocenić jak głęboko może być. Nic z tego nie wyszło, więc powróciła do wcześniejszej pozycji jak najszybciej, by znów ktoś przypadkiem nie chciał jej wepchnąć do wody. Teraz w zupełności miała nadzieję na spokój.
Nagle ni stąd ni zowąd jakieś latające stworzenie usiadło dziewczynie na głowie. Modliła się, by to nie był nietoperz. Lubiła swoje długie włosy, nawet nie narzekałaby, gdyby były trochę krótsze. Jednakże nie chciała powrócić do chłopięcej fryzury. Grzywka została zdewastowana. Francesca dotknęła ręką stworzenia, wyczuwając pióra. Poczuła ulgę, ale też nie pasowała jej obecność tego ptaka. Coś spadło na ziemię. Po dźwięku stwierdziła, że było z metalu. Ptak odleciał.
Franky spojrzała na rzecz, która właśnie znajdowała się na ziemi. Klucz, prawdopodobnie od czyjegoś mieszkania. Teraz właśnie ktoś nie mógł się dostać do domu. Zdecydowanie trzeba zabrać tą rzecz, do… budynku rzeczy znalezionych? Coś w tym stylu. Zapomniała, jak dokładnie to się nazywa. Zanim zdążyła podnieść klucz, ktoś po niego sięgnął. Spojrzała chłopakowi na twarz i ujrzała kogoś znajomego.
- Hectorze…? – wypowiedziała jego imię.
Dawno go nie widziała, gdyż za bardzo nie rozglądała się w szkole. Teraz już nie mieszkali blisko siebie, ale wcześniej też nie utrzymywała z nim bliższych kontaktów. Jak z resztą z każdym człowiekiem na tym świecie. Spoglądała jeszcze chwilę na niego i wstała, otrzepując się. Prawa noga brązowookiej ścierpła, więc musiała to zrobić. Stała tu jeszcze chwilę, by sprawdzić czy przypadkiem chłopak nie chce czegoś od niej. W końcu wypowiedział jej imię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 7:25  •  Pomost Empty Re: Pomost
BUSTED, KURNA. BUSTED.
Zacisnęła usta w wąską linijkę, wyczuwając ruch dziewczęcia, a w następnej kolejności również i go zauważając. Miała wrażenie, że zaraz zaliczy spotkanie trzeciego stopnia z jej stopą obutą w ciężkie glaniska (swoją drogą - co ona do cholery widziała ostatnio samych ludzi w glanach? nie, żeby coś, uwielbiała te buty, ale... to dziwne~), a następnie dostanie jeszcze po głowie torbą, do której przypięty był jej upragniony łup. Nie. Nienienie. Dłonie wylądowały tuż przy udach brunetki, kiedy stanęła niemalże na baczność, głowę unosząc wysoko w górę z czystym przerażeniem w oczach. Dlaczego obawiała się małej dziewczynki? Nie, do jasnej cholery. Ona się jej w ogóle nie obawiała, więc i nie mogło być żadnego powodu tego strachu. W tym momencie jedyne uczucie, jakie jej towarzyszyło, to pieprzone poczucie winy. Sumienie dawało o sobie znać już zanim w ogóle przystąpiła do działania, a teraz, kiedy została przyłapana na gorącym uczynku-...
Ale, trzeba przyznać, naprawdę nie miała się czego bać. Spostrzegła się o tym już przyglądając się źrenicom Sayuki, a następnie także przysłuchując temu, co ma do powiedzenia. Chciała ją tym postraszyć? No... no nie wyszło. Z wielkim trudem powstrzymała cisnący się na usta uśmieszek rozbawienia. Z jeszcze większym z kolei przyszło jej wyduszenie z siebie jakiegokolwiek słówka odpowiedzi. Co robić, co robiiiić.
- Ja-... - świetnie. To zawsze coś. Szkoda, że zawsze, kiedy coś nabroisz, musisz rozpoczynać wypowiedź od tego. - Bo... uhm. Pomyślałam, że ta przypinka z Rainbow jest tak śliczna, że muszę ją mieć i tak strasznie ją chciałam, ż-że... - zaniemogła na moment, wskazując aktualnie wyglądającą na jeden długi flak ręką w kierunku torby Tsukumo. - Przepraszam! Nie myślałam, co robię! T-to kompletnie nieodpowiedzialne z mojej strony, tak! Tak się nie robi i... i... po prostu przepraszam! ;-;
...nie obyłoby się bez tej emotki, srsly. No i bez tego ukłonu, który sprawił, iż włosy panienki Hayden niemal sięgnęły ziemi.
- Ale... ona jest naprawdę śliczna i... nie mam pojęcia, skąd ją wzięłaś, ale! Jest cudowna! W ogóle wszystkie są cudowne! Mooou.
Tak, Mio, tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 21:45  •  Pomost Empty Re: Pomost
Gdy tylko odzyskała równowagę, przyjrzała się śmiesznej pozie czarnowłosej. Stała ona jak słup soli, jakby bojąc się gwałtownej i agresywnej reakcji. Ale przecież Tsukumo taka nie była, wręcz nie umiała nigdy pacnąć nawet najmniejszej muszki, co dopiero uderzyć człowieka. Tylko w sytuacji realnego zagrożenia życia swojego lub Social, pobiła by się z kimś lub też uderzyła go, kopnęła. Chociaż kto to wie? Nigdy tego jeszcze nie wypróbowała, a żadna okazja sprzyjająca eksperymentowi nad tą umiejętnością  nie zdarzyła się. Przynajmniej na razie, bo jak widać była już temu bardzo bliska, także za sprawą prześladującego ją pecha.
Yotaka bardzo się zdziwiła, gdy tylko dziewczyna zaczęła się jąkać. A jej zdziwienie osiągnęło maksymalny poziom wraz z informacją, że Mio spodobała się przypięta do torby przypinka z Rainbow Dash, którą w przypływie zachwycenia  jej niezwykłą pięknością, zapragnęła mieć. Nie wiedziała co ma zrobić, gdy ta zaczęła ją przepraszać i mówić, że to niedorzeczne i tak dalej. Nie lubiła takich momentów.
- Eee… N-nie ma za co… A poza tym to dziękuję  – mówiąc to skłoniła się krótko w stronę rozmówcy, po czym poprawiła sobie gogle, a by znajdowały się we właściwej, ułatwiającej wygodne ich noszenie, pozycji. A może by tak… - nawet nie kończąc tej myśli, przeszła do natychmiastowego działania. Odpięła przypinkę z RD i wyciągnęła otwartą dłoń, na której leżał owy przedmiot. – Jeżeli ci się tak bardzo spodobała to… Możesz ją wziąć. Mam… W domu taką samą. Drugą… - mówiąc to przekręciła głowę w bok, patrząc się na odpływające w dal, kolorowe lampiony, które z jej miejsca wyglądały jak świetliki oraz się zarumieniła. Czy aby na pewno dobrze robiła? Nie wiedziała tego, lecz postanowiła uczynić ten mały gest, bo tak. Nie było jakiegoś super wytłumaczenia, po prostu taka była jej zachcianka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.14 22:31  •  Pomost Empty Re: Pomost
Palce dotykały zimnego metalu jeszcze długo, nim chłopak ocknął się i zabrał wreszcie skradziony klucz. Prawdę mówiąc, jego mieszkanie otwierane było elektrycznie ― jak prawdopodobnie znaczny procent mieszkań w M3, z tego co mu było wiadomo ― ale jakiś czas temu czytnik siadł, a że Vitani był typem „przezornego, zawsze ubezpieczonego”, jego drzwi posiadały również normalną klamkę i zamek. Prędko schował zawiniątko do tylnej kieszeni spodni i podniósł się z kucek, niechybnie uciekając spojrzeniem na bok.
Zdławił ogromne tsunami słów, jakie ciskały mu się na usta, mając wrażenie, że taki wysyp wyznań od całkowicie nieznanego gościa z wyższej klasy mógł zwyczajnie dziewczynę wystraszyć. Albo zniechęcić. Sam nie był do końca pewien, co było dla niego gorsze ― jej ignorancja czy wrogość. Czegokolwiek by w końcu nie wybrał, oba warianty mu się nie podobały. Były zaskakująco rażące – tak samo jak jego imię oplecione jej głosem. Jak na rozkaz zamrugał dwa czy trzy razy i powrócił do niej spojrzeniem. Para dotychczas zmrużonych oczu otworzyła się ciut szerzej w niemym wyrazie zaskoczenia.
Znała jego imię?
Co normalni nastolatkowie robili w takich momentach?
„Zachowuj się swobodnie” - głosiło jedno z haseł w poradniku, których na półkach miał chyba z tonę. Łatwo im bredzić, warknął w myślach, przyglądając się uparcie niższej dziewczynie. Niemalże pożerając ją wzrokiem kawałek, po kawałeczku. Zachłannie, bezczelnie i z nutą nieznanej charakterowi arogancji, jakby taki gest był faktycznie znany wszystkim nastoletnim dzieciakom, od których na festynie aż się roiło.
Nie znosił takich tłumów.
Przeszkadzały mu myśleć.
Ja... ― zaczął nieudolnie. Nawet nie zauważył, kiedy podniósł dłoń i wplótł ją we włosy z tyłu głowy, nerwowo przeczesując jasne kosmyki. Jeden człowiek, a robił tyle zamieszania, co, Vitani? ― Naprawdę nie chciałem, żeby Basire zrobił ci krzywdę. Nie miałem pojęcia co planuje. Wierz mi, gdybym wiedział, na pewno nie pozwoliłbym mu przeszkadzać ci w...
Druga ręka nakreśliła w powietrzu nieudolny okrąg, gdy anioł szukał odpowiedniego słowa. Co mogła robić w takim miejscu? W dodatku całkowicie sama?
... w tym czymś co robiłaś. Pewnie jesteś strasznie zajęta, hm?
To było takie oczywiste... I jak tu ją zaprosić na głupi spacer?
                                         
Shirōyate
Opętany
Shirōyate
Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shirōyate Hiroki.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.14 16:34  •  Pomost Empty Re: Pomost
"N-nie ma za co..."
Co?
Tak po prostu?
Wybałuszyła oczy. Właściwie, każdy na jej miejscu zareagowałby tak samo. W tym przypadku poziom zaskoczenia zależał już tylko od osobowości, jednakowoż ono samo nie miało prawa nie wystąpić. Przecież... kto normalny tak po prostu stwierdziłby, że nic takiego się nie stało i wybaczył drugiej osobie próbę kradzieży? Już nawet nie wspominając o tym, co zaraz miało się wydarzyć pomiędzy dwójką młodych dziewcząt. Na razie do tego nie dotarły. Ale i tak zdążyła już nieźle przetrzepać jej wnętrze mózgu swoimi słowami. Ona? Dziękowała jej? Ach, czyżby chodziło o komplement, jakim uraczyła uczennicę i jej kochaniutką torbę, przeładowaną ozdóbkami? Zapewne. Uśmiechnęła się delikatnie na ten uroczy wyraz połowicznie udawanej wdzięczności, choć i tak grymas zadowolenia prędko został zastąpiony przez osłupienie i niemały szok. To już drugi raz w ciągu jakiejś minuty. Bez przesady, co, Tsukumo? Niemożliwe, żeby jedna dziewczynka potrafiła wywołać w Amasakawie jakiekolwiek zdumienie, w dodatku w takiej ilości.
Nie no.
To naprawdę było aż nazbyt dziwne. Z drugiej strony, nie mogła się powstrzymać, by wyciągnąć dłoń w kierunku upragnionej zdobyczy, choć pochwycenie jej nadal nastąpiło z uprzednim zawahaniem, i to na niemałym poziomie. W końcu jednak przypinka znalazła się w niezbyt pewnym uchwycie szczuplutkich palców Misao, a uśmieszek wypełzł na bladą twarz po raz kolejny, gdy policzki pokryły się chamskim pąsem. To wyglądało, jak scenka z marnego yuri, ale w dalszym ciągu liczyły się intencje, prawda?
- Ja... e... dziękuję?
No proszę, mała. Ledwo co poznałaś młodą, a tu już taki miły gest z jej strony~.

E... tak... nie zauważyłam, że odpisałaś i machnęłam to szybko. Pardon za beznadziejność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Pomost Empty Re: Pomost
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach