Odwieczny problem nie jednego zwierzo-maniaka. To jak? Co uwielbiacie najbardziej? Urocze mruczenie nad uchem o poranku czy jednak głośne ujadanie obronnego dobermana? Bezproblemowe złote rybki, zdobiące akwarium czy niebezpieczne węże, owijające się wokół szyi w duszącym uścisku? Pochwal się preferencjami.

Tak ciężko zdecydować między "sierściuchem" a "pchlarzem", jak to się określa odpowiednio psa i kota. Do innych zwierząt nie jestem przekonany (pomimo posiadania dwójki królików).

Hm...

Hm...

...

MIAU! Kocie imperium for the victory! Uwielbiam te niewdzięczne, futrzaste, miaucząco-mrucząco-drapiące stworzenia. Ich oczka patrzące na nas z góry pomimo wzrostu często nieprzekraczającego wyżej niż kostka, tą ich fochowatość, tylko po to by się przymilać jak czegoś chcą... Niach. Są mega.

To wbiję się z buta z kontrastem (jak zwykle, a co). Psy, choć może lepiej powiedzieć "psowate", bo mam jednocześnie mdlejącą słabość do wilków. Ogólnie cenię w ludziach lojalność i wierność, dlatego podoba mi się ta (wygórowana często, ale...) cecha u psów. Że przyjaciele ludzi, że towarzysze, że nie opuszczą, choćby były głodzone, bite i szarpane hakami. I w sumie całkiem dużo w tym racji. W domu mam i kota (aktualnie cztery, ale kociaki pewnie niedługo znajdą nowy dom), i psa, i dwie myszy. Za psem szaleję jak debil. Mógłbym z nim zamieszkać w jednym domu, wszędzie z nim chodzić, spać z nim, czesać go, wyjść za niego i jasna cholera wie co jeszcze. Jak widzę ten merdający ogon, oddane spojrzenie i pysk, który kładzie mi na udzie, to moje serce jest jej, heh.

A ja uwielbiam niedźwiedzie (i ponoć przypominam |D), dlatego wołają na mnie Teddy. Ciekawostka.
Kiedyś lubiłem myszy i wołali na mnie Myszek (aka Muris), ale teraz myślę, że ssą, bo są małe, piszczą i się chowają pod miotłami. D: Nawet jeśli naprawdę są urocze.

A irl lubię i kotki, i pieski. c: Nie mam (jeszcze) psa, tylko gburowatego kota o imieniu Uriel, który jest jednym z trzech mieszkających ze mną w domu. Ale to serio pro zwierzak. Nawet się przydaje do szukania rzeczy, jak akurat nie śpi cały dzień.''

W sumie to nie ma zwierząt, których nie lubię/boję się, etc. Niemniej jeśli mowa o ulubionych to wilki of kors, ewentualnie wilcze hybrydy. Następne na liście są koty, które tak jak wyżej wspomniane wilki mają dosyć indywidualne charaktery. Psy nie wiem czy lubię, brak im tej właśnie indywidualności. Ale ciężko mi się określić, nie miałam psa. Mam bure, destrukcyjne, ale jakże kochane wyjce.

WILKI WILKI WILKI!!!
GWAŁCIĆ JE!

A tak poważnie to bóg wie skąd się to wzięło, ale ubóstwiam te zwierzaki xD
Nawet wyję do księżyca czasem :O

Dzikie, wielkie koty. Kuguary i irbisy w szczególności. Uwielbiam, kocham, ubóstwiam, podziwiam ich siłę, ich dzikość, ten majestat wprawia mnie w przyjemne dreszcze. Wystarczyło, że spojrzałam w oczy jednemu z nich w ogrodzie zoologicznym. Zakochałam się od razu.
Oprócz tego uwielbiam szczury i gady. W domu mam psa, Hakera, szczura Shiro i dwie jaszczurki - Geralda i Esterę.

Kiciuuuuusie! Hihi. Serio lubię koty. Najlepsze są te wielkie. Maine Coon, Ragdoll, Syberyjski...
Żeby było zabawniej, na drugim miejscu są myszy...
Niestety, trzymanie ich jednocześnie w domu, ie będzie chyba najbezpieczniejszym pomysłem. heh

Psowate i kotowate na równi są mi potrzebne do życia, jak tlen, albo i bardziej. Były przy mnie zawsze i tak już zostanie. Z tych pierwszych od szczeniaka uwielbiałam wilki, w związku z czym mam w domu piątkę wilczaków, chociaż wciąż marzy mi się taki "czysty" wilk, ale to najwcześniej za... cholera wie, najpierw musiałabym skończyć studia i się wyprowadzić, a żeby się wyprowadzić to jakaś praca by się zdała i takie tam. Co najmniej 5 lat czekania, ale pewnie więcej. Koty zawsze miałam dachowe, bo znoszę wszystko co znajdę na ulicy, ale kiedyś będę mieć norweskiego leśnego, czarnego klasycznie pręgowanego i białą, różnooką angorę turecką. Kiedyś. Na pewno. Jak już zgarnę więcej dachowców. XD W (może nie tak odległej) przyszłości chciałabym węża trawnego, albo jakiegoś innego gada z całkiem długiej listy pt. "ojezujakiefajne*w*". W bardzo dalekiej przyszłości konie huculskie, co prawda nie umiem jeździć, ale kiedyś trzeba się nauczyć, ot co! No i hucuły fajne są, z kundlami by się dogadały. I kiedyś chcę normalnego psa, bo moje to banda burych debili. I nie wiem co jeszcze... najlepiej wszystko. Lisy też są spoko i drapieżne ptaki. Karakale są super. Hue hue hue. >D

Ja obecnie nie mam już żadnego zwierzaka, dlatego wypowiem się odnośnie moich ulubionych. Uwielbiam psy, a w nich - tak jak Grow pisał - ich oddanie i lojalność, że cieszą się jak głupie kiedy wracasz do domu i trzymają papcie w pysku. I jedzą tego czego ty nie możesz i nie lubisz, tag. Poza tym lubuje się w szopach. Ta, mają małe śmieszne łapki i fajnie wżerają jedzenie. No i ofc, jelenie. Ta ich majestatyczność.