Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 06.04.14 19:33  •  Unicorn Dreams Empty Unicorn Dreams

G O D N O Ś Ć:
-W takim razie... jedziemy od początku. Jak... Ci... na... imię? - ostre światło z lampki głównego podkomendanta Jamesa Blucka oślepiło siedzącą naprzeciwko niego, na oko młodą dziewczynę.
-Mówiłam sto razy.
-Powiedz sto pierwszy.
-Jestem... - zacisnęła nerwowo zęby. - Renesmee.
-Nazwisko!
Przez chwilę panowała cisza. Wiedziała jednak, że jej szanse na ukrycie prawdziwego nazwiska są nikłe - w końcu mają go już w swoich papierach.
-Jakbyście nie mogli zajrzec do tych waszych folderów... - rzuciła tym razem spokojnie. - Croft. Zapamiętaj je, bo powtarzac po raz kolejny nie będę.


P S E U D O N I M:
-Zwali Cię Rudą. - spojrzał na nią spod stosu papierów. - Czemu mnie to nie dziwi...

P L E Ć:
-Nie mam co do tego wątliwości kochana...
-Nie mów tak do mnie.


W I E K:
-Dwudziesto pięcio letni naukowiec klasy A. Zawsze mówiłem, że ta wasza stacja odbiega od normy.
Tak tylko mają w papierach.
Renesmee uśmiechnęła się kpiąco, tak jak to robiła przez 145 lat swojego życia.


O R I E N T A C J A:
Heteroseksualna.

Z A W Ó D:
-Mało wiem o twoim zawodzie. Jedynie tyle, że badaliście artefakty zbierane na terenie Desperacji.  
-Wiesz wystarczająco dużo...
Teraz jest więźniem. Jak się stąd wydostanie, będzie zwykłym, błąkającym się po świecie wędrowcem.


M I E J S C E   Z A M I E S Z K A N I A:
Desperacja. Odwiedza zarówno Eden, a nawet Świat-3.

O R G A N I Z A C J A:
Neutralni.

R A S A:
Podkomendant w końcu ziewnął. Piątą godzinę sterczał nad przesłuchaniem pojmanej. Od siedmiu minut śledził uważnie tekst w danych osobowych Renesmee. Jedna rzecz przykuła jego uwagę - otworzył szeroko oczy, po czym zmrużył je, z pogardą podnosząc wzrok na Renesmee. Nerwowo chrząknął, przy okazji stukając w blat stołu opuszkami palców.
-No prosze, prosze... mamy tu wymordowaną.
Nie dostrzegł tego jakże podejrzanego uśmieszku. Lampa oświetlała tylko połowe jej ciała, usta, nos... oczy, które teraz mieniły się szmaragdowym połyskiem, patrzyły przenikliwie na Jamesa Brucka.
-Co wymordowana robiła w pracach nad BX i BDs?
-Boicie się nas.
-Nie odpowiedziałaś na pytanie.


U M I E J Ę T N O Ś C I:
Może i naukowiec, ale humanistka, łuczniczka, artystka. Potrafi łamac krótkie kody, co zajmuje jej kilka minut. Wykwalifikowany włamywacz. Hmm, umie otwierac butelki kluczami.

S Ł A B O Ś C I:
Pająki.
Igły.
Klaustrofobia.
Lęk przestrzenny.
Czarnoskórzy.
Krew.~


R A N G A:
Level-E

M O C E (/artefakty/technologia):
Przemiana w "słodką", puchatą kitkę - coś, co bynajmniej przypomina lisa.

W Y G L Ą D:
Jej rude, długie i nienaturalne gęste loki często budziły zarówno pozytywne, jak i negatywne odczucia. Szyderstwa rzucane w jej strone były od dawien dawna. "Marchewa! Marchewa!" - tak wołali nań dzieci w młodym wieku. Wiadomo, dotykało ją to...
Pragnęła byc lubiana, akceptowana. Robiła różne głupstwa, by tak się stało - dopiero w wieku nastoletnim zrozumiała, że nie warto. Trzeba byc sobą i robic swoje. Domysliła się, że inni ludzie boją się jej inności, czuli przecież, że jest z nią coś nie tak. Jej duże, głęboko niebieskie oczy uchodziły za wyjątkowe, miały kształt kocich/lisich oczów - źrenica nie była okrągła, jak to u normalnych ludzi bywa, lecz zwężona, dzięki czemu Renesmee otrzymała od natury doskonały wzrok. Niska, bo tylko sto sześcdziesiąt centymetrów, bardzo chuda. W lokach dostrzec można równie rude, lisie, spiczaste uszy. W jej szczerym uśmiechu można dojrzec dwa lekko wystające kły. Na prawym ramieniu ma mały tatuaż z dziwnymi, nieodszyfrowanymi przez nikogo znakami. Kto wie, może byc to jakaś wiadomośc zza światów, albo i nic nie znaczący szereg przypadkowych kresek i kropek. Dłonie ma bardzo delikatne, porusza się szybko i cicho. Ruchy ma płynne i pełne gracji - byc może to dzięki codziennemu "treningowi" - ucieczka przed
władzą, a może i ta ciągła walka z potworami, zamieszkałymi na jej "ojczystych" terenach. Jej druga forma, wbrew przekonaniom nie jest ruda, lecz niemalże czarna. Niejednolicie - jej futro ma aż kilka odcieni czarnego. Grzbiet i wielkie, puszysty ogon jest ciemny jak noc, podbrzusze zbliża się do szarego, zaś chude łapy to coś pomiędzy jednym, a drugim. Jedynie oczy - zupełnie takie, jak w ludzkiej formie - mają kolor głębokiego błękitu. Pysk ma wydłużony, uszy smukłe i długie, łapy chude i kościste. Ogon puszysty i nienaturalnie długi, zakończony białym "pędzelkiem" na końcu. Na grzbiecie  i łbie rośnie coś na kształt krótkiej "końskiej" grzywy. "Lis" jest wielkości labradora.

 
C H A R A K T E R:
I tu zostaje obalony mit, że rude to z pewnością fałszywe. Rudej daleko do fałszywości - jeśli nie darzy kogoś sympatią, powie mu to prosto w oczy, jeśli zaś do kogoś się przywiąże - to na długo, jak nie na zawsze. Przyjaciół dobiera starannie,
a że teraz trudno o takich... to nie zdziwi was fakt, że mało ich, a raczej - nie ma ich wcale. Jest uparta, jeśli czegoś chce, to dostanie to za wszelką cenę. Cecha ta w połączeniu z tą ciekawską stroną Ren, to jak mieszanka wybuchowa. Musi dużo gadac. Rozmowę prowadzi szybko,
na różne tematy. Ma duże poczucie humoru, jest optymistką i nigdy nie przeszło jej na myśl, że jest źle! Można powiedziec, że często ma "dziwne" pomysły, a jej umysł przenikają najróżniejsze myśli. Wiele osób określiłoby ją "psychiczną". I do tego ten wszechogarniający ją nieporządek, od włosów zaczynając, kończąc na pozostawiony bałagan w barze, który przed chwilą odwiedziła.
Tak już artyści (szaleni naukowcy również~) mają. Buntowniczka, nie lubi się nikomu podporządkowywać. Z tarapatów ratuje się sama, co nie przeszkadza jej pomagać innym. Wie dużo na temat przeróżnych organizacji, jednak nigdy nie rozważała nad dołączeniem do jednej z nich. Hmm, no - dla niej praca w grupie to jak wyrzeknięciem się indywidualizmu - sprawiało jej to oczywiście problemy w pracy. Jest egoistką, tak, dużą egoistką, więc życie w grupie nie jest dla niej. Mimo roztargnienia potrafi wysłuchać i doradzić. Czy jest mściwa? Może i nie. Ma jednak duże ego i łatwo urazić jej dumę.  
Towarzystwo towarzystwem, ale nawet ona potrzebuje trochę czasu dla siebie.
Anyway, tej samotności ma chyba zbyt dużo~


H I S T O R I A:
Szalonym naukowcem chciała byc chyba od zawsze.
Miała ukończoną odpowiednią szkołę. Tu na przeszkodzie stała jej prawdziwe JA. Czy pozwolą wymordowanemu brac udział w badaniach? To przecież zabronione.
Ale spróbowała.
I udało się. Szybko awansowała na pracownika wysokiej rangi. Znała się na rzeczy jak mało kto - widać, że była naukowcem z powołania.
"Te artefakty mają w sobie dziwną aurę, którą tylko ja wyczuwam."
No właśnie. Często późnymi porami, przechodząc koło owych skał, czuła, jak coś ją do nich ciągnie. Po jakimś czasie wydawało jej się, że w głowie słyszy głos. Szept, który każe jej chociaż dotknąć jednego z trzech
obecnych w ich placówce artefaktów. Powstrzymywała się i tłumaczyła, że to tylko sny, że to jej wyobraźnia, jej głupie zachcianki.
Ale to stawało się coraz nachalniejsze.
W końcu uległa i skończywszy pracę, ostatni raz tego dnia poszła do tak zwanej "chłodni". Pomieszczenie 214 wymagało karty wstępu, którą Ren - na szczęście - posiadała.
W chwili, gdy przekroczyła próg, poczuła dokładnie to, co prześladowało ją we śnie. Strach, ciekawośc, podniecenie. Powoli więc i w całkowitej ciszy ruda podeszła do - wydawac by się mogło - martwego głazu.
Okrązyła go kilkakrotnie, patrząc na rzędy różnie ułożonych linii, kropek... jak znak, który nikt odczytac nie umie. Jak język wymarłych dawno temu cywilizacji.
Przystanęła. Jej umysł zacmiła nienaturalna mgła, powoli wysunęła dłon ku zimnej skale. W chwili gdy jej opuszki palców zetknęły się z chłodną powierzchnią, usłyszała w głowie krzyk, jej myśli przeszyły krókie wizje zagłady. Ciała, krew, humanoidalne potwory... to tak, jakby ten głaz widział wszystko, co wydarzyło się na Ziemi, to tak, jakby zapisał całość w tych symbolach, a odczytać je mogli tylko nieliczni.
A być może wszyscy inni, tylko nie ludzie.
Ocknęła się. W końcu otworzyła oczy - wszystko wydawało jej się rozmazane. Dopiero po upływie kilku minut zmusiła swoje ciało do ruchu. Trzymała się za mocno bolącą głowę. Czuła się jak... na kacu.
Spojrzała na zegarek - siódma dwadzieścia jeden. Huh, aż dziwne, że nikt jej tu jeszcze nie znalazł.
Wstała powoli. Otrzepała się i resztkami sił podeszła do drzwi. Jednym ruchem popchnęła je i... zamarła. Cisza. Zupełna cisza - dziwne, w końcu stała w samym środku całej placówki. O siódmej dwadzieścia trzy - porze, o której wiekszośc "jadła swój obiad" - w centrum budynku panowała cisza.
"Przecież dzisiaj nie ma dnia wolnego. Może jakieś święto, szef ma urodziny albo wyjechał..."
Tak, słabe wytłumaczenia.
Po kilkunasto-minutowej wędrówce wkroczyła do małego pomieszczenie D003, do którego drzwi były lekko uchylone. Mrok i swąd stęchlizny.
Zaświeciła światło. W chwili, gdy lampy włączyły się i pokój oświetlił ich blask, Renesmee o mało nie upadła z wrażenia.
Na ścianach była krew. Ślady, jakby coś osuwało się po ścianie i zostawiało za sobą smugę krwii, zaś na podłodze - ciała. Dwa, trzy, cztery... cztery ciała, które jeszcze niedawno żyły.
Wszystkich ich znała.
Prawie zwróciła swoją wczorajszą kolację. Musiała znaleźc oparcie w najbliższej ściany. Złapała się za głowę... co tu się stało? To sen? Czy może realia, atak terrorystów?
Spojrzała jeszcze raz na zwłoki. Wszystkie miały rozszarpane tętnice. To raczej wyglądało na atak zdziczałej bestii, nie na terrorystów oddających pojedyncze strzały...
Wyszła z pokoju. Ruszyła w stronę ciemnego, długiego korytarza. Do jej oczów napływały łzy. Wędrówka trwała może dwadzieścia minut, gdy błąkając się po opuszczonych korytarzach usłyszała
ciężkie kroki za sobą.
"To pewnie ona, to pewnie śmierc..."
Poczuła ukłucie na nodze. Spojrzała w tamtą stronę i dostrzegła czerwoną plamę... strzykawka usypiająca.
Odwróciła się. Widziała żołnierzy, kilkunastu żołnierzy, a dwóch z nich powoli podchodziło do przecież bezbronnej Renesmee.
...
-W takim razie... jedziemy od początku. Jak... Ci... na... imię?


D O D A T K O W E:
Jak Ren uciekła z placówki? Cóż... zupełny przypadek - niedopilnowanie drzwi, okien etc przez strażników i niezablokowana mozliwośc zamiany Ren w 'bestię'.
Wracając do artefaktów. Nie są to te o których mowa w kompedium wiedzy. Są to pojedyncze, 3-4 metrowe skały odnalezione na terenach Desperacji. Badane są ze względu na symbole, zbiór liń i kropek, których znaczenia nie odgadł jeszcze rzaden naukowiec. Badania nie są tajne, ani szczególnie ważne dla świata.


Ostatnio zmieniony przez Renesmee dnia 25.05.14 11:50, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.14 21:19  •  Unicorn Dreams Empty Re: Unicorn Dreams
      Akceptuję.
    Cholera, ładna karta. Podobało mi się też to, jak napisałaś historię postaci. Schludny tekst, brak mi tylko wagi postaci. Jeśli nie pasuje ci umieszczenie tej informacji w tekście, to możesz dodać na samym dole karty, w dodatkowych. Temat zostawię otwarty, abyś mogła to uzupełnić, ale akcepta już masz.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach