Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 09.02.20 21:13  •  Garaż Empty Garaż
GARAŻ


Najcenniejsze perły są zawsze skryte w muszlach na samym dnie ciemnego oceanu i można powiedzieć, że dokładnie to samo tyczy się perełek motoryzacyjnych Smoków sprytnie ukrytych w podziemnym garażu pod Kamienną Wieżą. To bardzo przestrzenne pomieszczenie przypomina prawdziwą pieczarę pradawnego smoka, który w zamierzchłych czasach mógł przetrzymywać niezliczoną ilość złota i skarbów, a co więcej spokojnie w tychże kosztownościach się wylegiwać. Przynajmniej takie bajeczki lubią czasami poopowiadać najemnicy świeżakom w organizacji. Nie zmienia to jednak faktu, że ogrom przytłacza nie jednego odwiedzającego.
W tym miejscu Smoki przetrzymują wszystkie swoje środki lokomocji: motocykle, jeepy, Sandrailsy, po sam słynny czołg S.SPEC włącznie. Wyparkowane we względnym nieładzie z zasadą „tak długo jak nie blokuje głównego wyjazdu jest dobrze”. Wyjątkowo jak na podziemną jaskinię w środku wcale nie jest wilgotno, dzięki czemu rdza nie osadza się na pojazdach i nie doprowadza do nieużytku w przeciągu kilku dni. Trudno jest wyjaśnić to zjawisko, najprawdopodobniej jakaś anomalia jak ich wiele na Desperacji, dlatego nikt się tym nie przejmuje. Jeden wielki, długi i pokręcony tunel z wieloma odgałęzieniami prowadzi do kilku różnych wyjazdów z góry, jednak nie ma tak łatwo w życiu. Równie dobrze można wyjechać na ubitą drogę, co na 800 metrowy klif nad przepaścią. Znajomość drogi jest kluczem do przetrwania, dzięki któremu już nie jeden cwaniaczek skończył martwy na stokach góry próbując dostać się do smoczej skrytki.

W podziemnym garażu znajduje się:
- Sand Rails Buggy | 3 szt.
- Czołg 74 | 1 szt.

» link do poprzedniej wersji tematu «


                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.20 14:28  •  Garaż Empty Re: Garaż
Nieźle się obławiali. Auto - nie dość, że w dobrej kondycji, to jeszcze zostało wyposażone w radio i zapas paliwa. W swojej architekturze nie różniło się niczym od tych, z których reguły korzystało wojsko. Musiało podchodzić albo z nielegalnego przemytu, albo kradzieży, przy czym jedno i drugie przedsięwzięcie różniło się od siebie zaledwie kilkoma detalami.
  Podróż samochodem była o wiele przyjemniejsza niż piesza wędrówka przez bezkres pustynni, która pochłonęłaby o wiele więcej czasu i dodatkowe nakłady energii. Już sama pogoń za dłużnikiem, a potem potyczka z nim, jak i wynajętymi przezeń ochroniarzami, znacznie uszczupliła ich budżet energetyczny.
  Z wyszczerzem na oszpeconej przez zmarszczki i blizny twarzy dociskał gaz, aby wycisnąć z pojazdu jak najwięcej. Nie szczędził na prędkości. Gdy koła konfrontowały się z w miarę równą nawierzchnią, rozwijał ją do maksymalnego pułapu. Wtedy uważnie śledził kątem oka reakcje kobiety siedzącej na miejscu pasażera. Pewnie podobnie jak on, dawno nie korzystała z luksu tego typu. Aż do dzisiaj oboje byli raczej piechurami. Buty najemnika, od tysiąca pokonanych mil, nosiły na sobie ślady długomiesięcznej używalności, choćby w charakterze przetartych, popękanych podeszew. Gdyby nie to, że nie dysponował parą na zmianę, już dawno by się ich pozbył.
  Czując turbulencje, zwolnił. Spojrzał w lusterka na zajmujące tylne siedzenia psy. Chimera, prowizorycznie opatrzona, stopniowo dochodziła do siebie. Czuwał przy niej Muszu i tradycyjnie nie dopuszczał do siostry intruza w postaci Ookamiego. Yury, wyraźnie rozbawiony tym widokiem, parsknął, ale muzyka z głośników skutecznie zagłuszała tę pojedynczą oznakę rozbawienia.
  Przenosząc koncentracje z kundli na widoki rozciągające się z przedniej szyby, w ostatniej chwili przyhamował. Nie wiele brakowało, a rozbiliby się na ruinach. Najemnik minął przeszkodzę. Garaż był tuż-tuż. Manewrując między drzewami i skałami, w końcu dojechali do celu swojej podróży.
  — No no, niezłe cacko — usłyszał zachrypnięty głos, który wyłonił się z mroku. Twarz miał całą w brudzie. Musiał przy czymś majstrować.
  —  No ba! — zgodził się z nim Yury niemalże od razu. —  Jest mój więc łapy przy sobie — dodał, kiedy mężczyzna podszedł, by się lepiej przyjrzeć. Zbyt skupiony na nowym nabytku windykatora, nie zauważył Noi. —  Jak wiesz, ślicznotko, nie jesteś tu na wakacjach — rzucił, wychodząc z samochodu. Otworzył psom drzwiczki. Pewnie powinien zaproponować jej ciepły posiłek, ale dobra dobrego wychowania już dawno minęła bezpowrotnie. —  Jak wypoczniesz, w pierwszej kolejności zajmiesz się droidem z bagażnika. Chcę, żeby ten złom się w końcu na coś przydał — wydał jej pierwsze z serii poleceń. Rzucił w nią kluczkami od samochodu. —  Pilnuj ich jak oka w głowie. Od dzisiaj jesteś odpowiedzialna za stan techniczny Mustanga. I dopóki nie zorganizujesz sobie kwatery, możesz w nim spać. W magazynie być może znajdziesz sprzęt potrzebny do naprawy okularów. Pokażecie, gdzie jest, jak już coś rzucimy na ząb. A narzędzia są w tamtych skrzynkach. — Wskazał na pudła pod ścianą. Tak, ona też mogła coś zjeść. W pełni na to zasłużyła.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.20 3:26  •  Garaż Empty Re: Garaż
Wpatrywałaś się w radio uporczywie. Z całego wyposażenia auta to ono szczególnie przyciągnęło twoją uwagę, wręcz hipnotyzowało. Czy działało? Czy w środku znajdowała się jakaś płyta? Kaseta? Zadrżałaś na samą myśl, przypominało ci czasy, kiedy kolekcjonowałaś wszelkie możliwe świadectwa starej kultury. Czasy, kiedy technologia zdawała się być mało znacząca, wręcz niepotrzebna. Tęskniłaś za czymś, czego nie byłaś w stanie doświadczyć. Za światem pozbawionym ekranów, atakujących cię na każdym kroku aplikacji, telefonów. Bez telewizorów. Z niewyobrażalną ilością makulatury, którą i tak starałabyś się uratować. Z pięknym bogatym słownictwem, które swobodnie unosiło się w starym świecie między ludźmi. Otwartość, mniejsza ilość barier... Idealizowałaś to tak bardzo. Od tak dawna, tak bardzo dawna... Radio. Wyglądało na stare. Na nowo poczułaś się jak mała dziewczynka, gdy on jechał tak szybko, a pojazd podskakiwał od czasu do czasu, a z nim twoja głowa.
Żyłaś na pustyni, przez większość czasu z dala od cywilizacji, pozbawiona przekleństwa współczesności, pozbawiona M3. Wcześniej, na początku, naiwnie wierzyłaś, że świat miał szansę na nowo się odnowić, ale twa wizja rozpłynęła się wraz z natrafianiem na upadłe miejsca w których nie brakowało nowych osiągnięć. To musiało być, to, co już powstało i pokonało stare rozwiązania, przecież od tak nie zniknie. Nieistotne, ile ludzi umrze, oszaleje lub zmieni się w poczwary. Czas się nie cofnie.
Zerknęłaś na starszą twarz, naznaczoną zmarszczkami, śladami walk. Wydawał się taki szczęśliwy. Najwyraźniej niewiele potrzebował, dobre auto wystarczająco musiało go satysfakcjonować. Uchyliłaś w pewnym momencie okno, pozwoliłaś by wiatr bawił się twoimi włosami. Brakowało tylko piosenek. Przymknęłaś powieki i cicho zanuciłaś pierwszą lepszą piosenkę, której melodia przyszła ci do głowy. Przesunęłaś nagimi, spuchniętymi i popękanymi stopami pod siedzeniem pasażera. W końcu radio złapało sygnał i zostało uruchomione przez Yury'ego. Nie zerkałaś za siebie, ale byłaś przekonana, że Ookami teraz odpoczywał, zapewne zmęczony dzisiejszym dniem. Nawet turbulencje nie były w stanie go obudzić, choć nieraz unosił pysk i ślepymi oczami wpatrywał się w stronę Chimery i przy okazji Muszu. Muzyka, która leciała z głośników była ostra, pozbawiona jakiejkolwiek delikatności. Nie była na twój nastrój, ale nadal było to lepsze od braku jakichkolwiek bodźców. Zapomniałaś jak to być w aucie, czuć wiatr, słyszeć muzykę. Zapomniałaś już jakie potrafiło to być przyjemne. Rozchyliłaś powieki, gdy znienacka przyhamował. Mocno złapałaś się swojego pasa. Posłałaś mu krótkie spojrzenie pt. "Uważaj", a chwilę potem, wycieczka dobiegła końca. Za krótko. Za szybko. Zaczęłaś się rozglądać się wokół, próbując zorientować się, gdzie właściwie jesteś. Dłonie zacisnęłaś nerwowo w pięści po usłyszeniu obcego głosu. Nie powinnaś niczemu ani nikomu nie ufać bez sprawdzania. Milczałaś, dopóki Smok nie odezwał się w twoją stronę. Nie musiał ci przypominać, doskonale zdawałaś sobie z tego sprawę. Na nic przecież nie liczyłaś. Kiwnęłaś głową, przyjmując to do świadomości. Droid. Na później. Kluczyków nie złapałaś w porę, wylądowały one na twoich kolanach. Samochody nie były ci obce, ale dawno żadnego z nich nie sprawdzałaś. Będziesz musiała przy tym przysiąść i odświeżyć sobie pamięć.
- Dziękuję. Najpierw się chwilę zdrzemnę, potem zerknę do twojego droida, a następnie coś zjem. No chyba, że coś źle zrozumiałam i przed odpoczynkiem powinnam coś zrobić? - spojrzałaś na niego pytająco, z przekrwionymi spojówkami. - Wszelkie techniczne sprawunki wolałabym wykonać po odpoczynku.
Twój mózg w spowolnionym tempie przetwarzał otrzymywane sygnały. Mężczyzna zerkał to na Yury'ego to na ciebie. Był mocno zaniedbany, jego dłonie nosiły ślady po ciężkiej pracy. Na razie się nie odzywał, sprawdzał teraz tyły auta. Ziewnęłaś krótko, pocierając szyję dłonią.
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.04.20 23:39  •  Garaż Empty Re: Garaż
  Zaniedbany mężczyzna, nadal uważnie kontemplujący stan pojazdu, nie był pełnoprawnym, utytułowanym mechanikiem z latami doświadczenia na karku. Był pasjonatą-amatarą. Zdobyta przezeń wiedza była na tyle użyteczna, co zbyteczna; czerpał ją głównie z książek zdobytych przez fafniry z nielegalnych źródeł i składania małych, nie nieznaczących modeli własnej konstrukcji. Jego pomoc, choć w wielu przypadkach nieoceniona, nie umywała się nawet w minimalnym stopniu do pomocy profesjonalnego inżyniera. I tutaj do akcji miała wkroczyć właśnie ona.
  Yury przez chwilę milczał. Obcerował jak Muszu chodzi krok w krok za Hayato, bo właśnie tak nazywał się mężczyzna doglądający samochodu, i próbuje zwrócić na siebie jego uwagę, ale ten, zbyt pochłonięty nowym cackiem, nawet nie zorientował się, że jego przestrzeń osobista została naruszona. W końcu bestia urażona brakiem zainteresowania, warknęła gardłowo i odeszła w tylko sobie znanym kierunku.  
  — Hayato. — Yury podniósł głos do zbędnego minimum i powtórzył okrzyk raz jeszcze, tym razem znacznie głośniej. Hayato w końcu podniósł głowę i spojrzał na swojego byłego przełożonego z niegasnącym w oczach entuzjazmem. — Ta kobieta to Noia. Zna się na rzeczy. Podszkolisz się pod jej okiem — zasugerował z namysłem. Co prawda mógł to zlecić Ego, ale chłopak nadal lękał się własnego cienia, więc zero z niego pożytku w najmroczniejszych odmętach Kamiennej Wieży. — Potem pokażesz jej, gdzie jest magazyn i gdzie może zjeść — dodał i zwrócił się do kobiety: — Na przyszłość pomyśl o swoim kundlu.
  Może ona faktycznie nie odczuwała obecnie głodu, ale psy już wcześniej wysyłały całkiem odmienne sygnały i Ookami nie stanowił w tym aspekcie żadnego wyjątku. Cała trójka węszyła za pożywieniem. Muszu robił to nawet teraz. Zachłannie obwąchiwał każdy metr kwadratowy garażu, jakby faktycznie się łudził, że na podłodze zalegały pozostałości po posiłku Hayato. Yury był świadomy, że mechanik-amator nieraz dokarmiał tego łakomczucha choć absolutnie mu tego zabronił. Do tej pory nie wyciągnął z tego żadnych konsekwencji, bo nawet trochę mu ulżyło, że Muszu dogaduje się z kimś tak dobrze; przeciwieństwie do Chimery nigdy nie był przesadnie otwarty na nowe znajomości. Wszystkich traktował z góry, warcząc lub demonstrując pakiet kłów.
  — Chimera — zawołał psa, którego miał w zasadzie na wyciągnięcie ręki, ale chciał go zawczasu poinformować o swoich zamiarach. Posłusznie uniósła łeb, ale nie zaprotestowała, kiedy właściciel wziął ją na ręce. Noa wcześniej opatrzyła jej prowizorycznie rany, ale nie chciał borykać się z ewentualnymi konsekwencjami zdrowotnymi swojego czworonoga. — Wszystko jasne?
  Spojrzał to na Hayato, to na Noię. Ciekawe, jakie miała plany na najbliższą przyszłość. Ucieknie, jak pieprz rośnie, jak popracuje tutaj przez kilka tygodni, a może zostanie na dłużej?
  Nadal była mu winna przysługę. Nawet kilka za ukazaną łaskę. I nie miał zamiaru rezygnować z tego przywileju na rzecz kolekcjonowania dobrych uczynków. Choć pewnie Zaneri spuchłaby z dumy, gdyby zobaczyła go takiego uczynnego. Niedoczekanie.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.05.20 1:48  •  Garaż Empty Re: Garaż
Włosy z kołtunami, suchy język, ciążące powieki. Głowa buchająca od niewidzialnej pary jak czajnik. Twoje palce podróżują od skroni do szyi, opuszki przyciskane są do żyły. Wzrok skacze między jednym a drugim mężczyzną, a oboje są nadal dla ciebie obcy, o ironio, Yury nawet bardziej od tego mechanika w którym potrafiłaś ujrzeć coś znajomego. Brud wymykający się spod jarzma jego zmarszczek, garb od schylania, zamiłowanie. Nie musiałaś za specjalnie starać by poczuć też i ten charakterystyczny zapach benzyny. Powieki przymknęłaś na dłużej, starając się przeciągnąć chwilę podniesienia się z miejsca i zrobienia kilku wymaganych od ciebie czynności. Potencjalnie wymaganych. Trwałaś tak, dopóki nie zostałaś przedstawiona. Hayato. Powtórzyłaś to parę razy w myślach by zostało utrwalone. Hayato. Brud i pasja. Hayato. Namiastka normalności. Mechanik, zapalony do tego, w tych czterech ścianach. Przez szybę widziałaś te zarysy, zamkniętą przestrzeń, która nosiła w sobie ślady używania. Odzwyczaiłaś się od czegoś tak normalnego. Kiwnęłaś głową do mężczyzny, który na ciebie spojrzał. Nie wydobyłaś z siebie głosu, nie od razu. Yury nie patrzył na ciebie, gdy to mówił, jego wzrok właściwie się ześlizgiwał po tkance, z której byłaś zbudowana. Szorstki głos wydobył się spomiędzy warg, mimowolnie szczypiąc przez uczynioną sugestię. Był kamienny jak ta wieża w której żył. Sięgnęłaś po torbę, nie patrząc na ciężar, który wylądował na tych twoich żałosnych kolanach. Poszperałaś, raniąc się czymś ostrym w kciuk, ale wreszcie dotarłaś do tamtej kości, którą zostawiłaś na później. Psy węszyły, ale uwaga Muszu była zajęta przez Yury'ego. Pospiesznie dałaś Ookamiemu pod pysk ten niewielki kawałek kości. Chwycił niezwłocznie, zębem zahaczając o twój palec i uszkadzając bardziej popękany naskórek. Nie przejęłaś się tym za specjalnie. Chyba dotarłaś do momentu, w którym było ci to obojętne. To był w końcu Ookami.
- Może pożywić się wraz z twoim towarzyszem czy też nie uzyska to twojej aprobaty? - zapytałaś w końcu Yury'ego, krótko drapiąc swoje psisko za uchem. Mimowolnie kątem oka, obserwowałaś, co działo się poza autem, w którym nadal siedziałaś. Hayato, ale nie byłaś pewna, widziałaś, że co jakiś czas patrzył na ciebie i zwierzę chcąc nie chcąc. Głównie jego uwagę pochłaniał jednak samochód. Chimera zaś wydawała się być taka słaba... Wręcz cię to bolało jak widziałaś jak próbuje ustać o własnych siłach.
- Jasne - krótka rzeczowa odpowiedź, bo takie pewnie lubił. W zależności od tego jaką podjął decyzję w sprawie Ookamiego, zostałaś albo w aucie i się zdrzemnęłaś, albo też zajęłaś się najpierw znalezieniem pożywienia dla zwierzęcia przy pomocy Hayato, o dziwo. Najwyraźniej mechanik miał słabość do psisk. Tak czy inaczej sen wreszcie nastąpił. Dla bezpieczeństwa zamknęłaś się w aucie.

***

Droid z bagażnika poszedł jako pierwszy pod twoje ręce. Garaż ogólnie był sporych rozmiarów, ale nie zamierzałaś go zwiedzać. Nie byłaś typem ciekawskiego poszukiwacza kłopotów, a skoro powiedziałaś, że coś zrobisz to słowa zamierzałaś dotrzymać. Niezwłocznie po nagłej pobudce, spowodowanej głośniejszym dźwiękiem za który był odpowiedzialny Hayato, zajmujący się naprawą jednej z większych części zdobytej przez któregoś z Widłogonów. sam wypowiedział tę nazwę, opuściłaś pojazd, zostawiając w niej wszystkie rzeczy. Odwiązałaś dłoń i gdy okazało się, że krew wyschła, uznałaś to za wystarczający znak by zacząć działać w sprawie sprzętu Yury'ego. Po przeniesieniu go na pobliski stół i zapoznaniu się z zawartością pudeł, wzięłaś się do dzieła. To, co posiadali w tym garażu przerosło twoje wszelkie oczekiwania. Odzwyczaiłaś się od takich narzędzi jak klucze i śrubokręty. Wreszcie miałaś czym zająć myśli. Tak się na tym skupiłaś, że głód przestał mieć znaczenie.
Po wykonaniu wszystkich zadań, które ci zlecił, odpoczęłaś i zajęłaś się zaspokojeniem swojego głodu w podstawowej formie. Nie mogłaś przesadzać, jeśli chciałaś utrzymać dotychczasową wagę. To było przecież najważniejsze. Kiedy nadeszła noc, spędziłaś ją całą w jego samochodzie.

z/t dla Noi i Yury'ego
                                         
Noa
Desperat
Noa
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Po prostu Noa.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Garaż Empty Re: Garaż
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach