Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 09.02.20 20:36  •  Zewnętrzne mury Empty Zewnętrzne mury
ZEWNĘTRZE MURY


Strome, solidne schody wykute w kamieniu, zimą oblodzone i śliskie, to najprawdziwsze wyzwanie dla obolałych tułaczką nóg, ale to właśnie one prowadzą do gmachu przykuwającego wzrok już z daleka. Pokonując kolejne stopnie, narasta wrażenie, że takowe nie mają końca, aż wreszcie wzrok styka się ze szyldem, który już dawno obrósł w legendę, a u tych bardziej lękliwych wywołuje dreszcze, dodatkowo spotęgowane przez świsty wiatru pogwizdujące w uszach symfonie w brzemieniu zbliżoną do jęków i zawodzenia. Wykute na nim litery układają się w napis Wejdziesz i nie wyjdziesz, a potem pojawia się przynoszący ulgę cień, a wraz z nim olbrzymia fasada budynku. W przytłaczających swoim ogromem zewnętrznych murach, uodpornionych na najpodlejsze warunki atmosferyczne, drażniące wrażenie bycia oberwanym nasila się po postawieniu kolejnych kroków na twardym jak skała podłożu, który echo brzęczy w uszach niczym dzwon, w połączeniu z wiejącym mocno wiatrem tworzy ogłuszającą kakofonie. Temperatura spada w dół. Chłód emanujący z kamiennych ścian w końcu staje się nieznośny - przenika pod poły ubrań, wywołując dreszcze.

» link do poprzedniej wersji tematu «



[/quote]
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.20 1:03  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Yury i jego zwierzyniec dotarli pod Smoczą Górę. Nie była to zaiste łatwa podróż, a ich karawana również była niecodziennym zjawiskiem. Na przedzie szedł Windykator Smoków, za nim wyglądający na wyciągniętego z przypadkowego śmietnika młody koleś, który jechał na wielkim białym jeleniu. Do tego dwa psy, które zdawały się co chwilę rozgrzewać i łapać ogień z powodu swoich szczególnych zmutowanych genów. Ego mógł przysiąc, że na jednym z postojów widział jak Yury od futra jednego ze czworonogów odpalał papierosa.
Choć przez większość czasu trwali w milczeniu, tak w pewnym momencie jeździec i halla zaczęli się ze sobą kłócić. Nie padło żadne słowo, ale wymieniane przez bestię i człowieka spojrzenia z pomrukami były wymowne. Pod koniec utrzymanie się na grzbiecie było okrutnie trudne i tyłek i biodra bolały chłopaka niemiłosiernie. Zsunął się więc i ostatnie pół godziny szedł na piechtę. Na tym etapie wszyscy byli zmęczeni i poniekąd zirytowani, ale kiedy na horyzoncie pojawił się ich cel, przegonił on ciemne chmury, ustępując uldze.  

Ego był... był zachwycony. Kamienna Wieża majestatycznie tkwiła zakorzeniona u podnóża góry, niewzruszona i dumna, wyglądająca na twierdzę nie do zdobycia. Bił od niej chłód i niedostępność - Ego nie mógł nawet stwierdzić z której strony mogło się tam wchodzić.
- Co... co to za miejsce? - spytał zrównując się z Yurym, który bez zawahania obierał kolejne skręty, prowadząc ich do wnętrza kamiennego giganta. - Tutaj mieszkasz? Czekaj, co ty w ogóle... no wiesz, robisz na Desperacji? W sensie... Jak to działa? W Mieście po prostu powiedzieli, że za murem są zakażeni wirusem zdziczali err... "ludzie", nic konkretnego. Ale zakładam, że w takim miejscu... - machnął ręką dokoła, biorąc głęboki wdech zachwytu nad przestrzenią przez którą przeszli i tutejszym chłodnym powietrzem, jakiego jeszcze nigdy nie czuł w płucach. Jego dłoń zawisła wyciągnięta w stronę Kamiennej Wieży. - ...dzieje się coś... bardziej zorganizowanego. Znaczy się, nie wierzę żeby coś, jakieś struktury społeczne się nie zorganizowały.

Desperacja była dla niego wielkim pytajnikiem, zbudowanym z innych - mniejszych - pytajników. Odgrodzony przez utopijne miasto od wszystkiego co koszmarne i trudne, miał również nikłe pojęcie o Łowcach. Ostatecznie M3 wypuściło  informacje o ich anty-rządowych, terrorystycznych aktach. O Kościele Nowej Wiary wiedział niewiele więcej, że istniało. Miał wrażenie, że kiedyś w Mieście była ich kaplica? Nawet koło niej przechodził. Nigdy nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić o co w tym chodziło. Ale co tak naprawdę istniało za murami - nie miał pojęcia. Mógł jedynie błędnie zgadywać i zapełniać swoją niewybujałą wyobraźnią. Tak dzika myśl, że Aniołowie mogli istnieć zapewne nie przemknęłaby przez jego mózg. Ale to wszystko mogło jeszcze trochę poczekać. Niech ta przeklęty spacer już się skończy.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.04.20 19:53  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Wędrówka na Smoczą Górą zajęła im kilka nadprogramowych godzin. Po znalezieniu się u celu swojej podróży zmęczenie zaatakowało z dwojoną siłą. Najemnik obiecał sobie, że w końcu zainwestuje w miarę sprawny środek transportu, skoro zwerbował kogoś, kto miał minimalne pojęcia o budowie silnika i na ogół radził sobie z mechanicznymi urządzeniami, jednak obecnie nie poświęcał zbyt dużo uwagi chłopięciu. Jego wzrok lawirował pomiędzy dwoma dodatkowymi mordami do wykarmienia. Chimera była pojęta, ale nie mógł tego samego powiedzieć o jej bracie. Kostka nadal pulsowało tępym bólem. Sukinsyn.    
  Yury nie wiedział, co go podkusiło, ale w końcu nad ranem uległ i zgodził się przygarnąć pod swoich dach psie rodzeństwa. Dwa bezpańskie kundle. Oba niepokorne, ale ten płci męskiej zdecydowanie przodował.
  Zanurzony w swojej skrajnych refleksjach o przydatności nowych kompanów, zacisnął mocniej zęby na filtrze, gdy narząd słuchu uchwycił wypowiedź ludzkiego towarzysza.
  — To Kamienna wieża, chłopcze — odpowiedział z nieskrywaną dumą, przemieszczając wzrok z fortecy na stojącego przy jego boku młodzieńca. Jeden z psów, chyba Muszu, węsząc w poszukiwaniu posiłku, przeskoczył nad ostatnim dwoma stopniami. Chimera szła tylko kilka kroków przed swoim nowym właścicielem.
  Skupił się na kontemplacji wycieńczonego oblicza. Zarejestrował zachwyt na twarzy Matta – w zwykle matowym spojrzeniu, pozbawionym jakiegokolwiek przebłysku optymizmu, tlił się błysk. Wykrzywił usta w uśmiechu. — Robi wrażenie, co nie?
  Też nie potrafił przejść obojętnie obok Kamiennej Wieży. Pamiętał, jakie wywarła na nim wrażenie, gdy pierwszy raz znalazł się u podnóża Smoczej Góry, tuż przy ruinach zamczyska. Z trudem stłumił zachwyt nad pachnącej aż ku chmurom wieży. Wspinając się po wielopoziomowej kondygnacji z trudem oswoił się z myślą, że tu - na odludziu, gdzie cywilizacja została zepchnięta na margines społeczny przetrwała coś równie okazałego.  
  — Bingo, dzieciaku. — Ledwie wzmianko o M-3 sprawiła, że uśmiech, który jeszcze przed chwilą tlił się na ustach najemnika, szybko przeszedł w zapomnienie. Wiedział, jakie bzdety były wpajane obywatelom. Sam przed wieloma laty padł ich ofiarą.  — Co tu dużo mówić — odezwał się w końcu, wysuwając z ust papierosa. Ego musiał się jeszcze wiele nauczyć o zasadach, jakie panowały na tych ziemiach [i]niczyich[i]. — Funkcjonuje tutaj pokaźna liczba frakcji, a ta forteca jest siedzibą jednej z nich. Drug-on - tak się nazwa. Jej członkowie parają się szeroko rozumianym najemnictwem — objaśnił pokrótce. Pytanie o to czy tu mieszał, czy też nie pozostawił bez odpowiedzi. Od dzisiaj to budowla miała stać się domem także dla Ego.— Poza tym prosperują tutaj dwa gangi - CATS i DOGS. Jak się pewnie domyślasz, żyją ze sobą jak pies z kotem. Potem jest sekta - Kościół Nowej Wiary, a kto by sobie zawracał głowę taką długą nazwą. W skrócie KNW. Jest też kilka pomniejszych zgrupowań, ale ich nazwy wyleciały mi obecnie głowy. — Pauza, którą wykorzystał na posmakowaniu kolejnej dawki nałogu. — Mamy też kolebkę desperackiej cywilizacji. Mówimy na to Apoquem. W rzeczywistości to kilka budynków na krzyż. Może kiedyś ci pokażę, jak będziesz grzeczny i zasłuzysz.
  Szturchnął dzieciaka w ramię i pokonał kilka ostatnich schodów. I oto tak znaleźli się na pozornie opustoszałym dziedzińcu. Pozornie, bo Yury czuł całkiem znajome spojrzenie na swoim karku, ale nie szukał jego właściciela, a jedynie zadrżał. Tu w górze było zdecydowanie chłodnej, choć to głównie zasługa wiatru, który szumiał w uszach. Yury otworzył usta, by coś powiedzieć, ale szybko je zamknął. Mocne podmuchy, chłostające prosto w twarz, skutecznie umożliwiły mu ową próbę komunikacji z dzieciakiem.  
  Wejść do wieży było kilka, ale większość ukrytych. Tylko jedne - sporej wielkości wrota - rzucały się w oczy nowo przybyłym. I właśnie ku nim ruszył najemnik. Wymordowany zarejestrował  kątem oka ruch, ale nie zareagował. Psy węszy zawzięcie po pustym placu. Muszu zdecydował się nawet na oznaczenie terenu. Chimera warczała gniewnie. Halla już wcześniej się ulotniła. Wróciła do siebie.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.20 23:57  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Gangi DOGS, CATS? Najemnicy, zarażeni wirusem, sekta, wyposażona w high-tech władza w mieście? To brzmiało jak gra. Jak materiał na sesję RPG, na jakieś forum, na grę komputerową albo najlepiej - na porządną książkę przygodową. Chętnie by po taką sięgnął, ale teraz już nie musiał. Nie musiał, bo zadzierał głowę wpatrując się w Yurego, wodząc co chwilę wzorkiem pomiędzy nim a szczytem Wieży, słuchając podstawy działania tego desperackiego świata. Potaknął - chętnie zobaczyłby to całe apogeum, oczywiście, że będzie grzeczny. Czy zasłuży, miał nadzieję! Teraz tylko pytanie, czy uda mu się zasymilować do tego szaleństwa, trudnych warunków, kompletnie nieznanych zasad. Wiadomości telewizyjne z Kanału 1 i oświadczenia Dyktatorów odbijały mu się dziwnym echem po głowie - za murem panuje niebezpieczny wirus, który mutuje ludzi w dzikie bestie; tylko w Mieście jesteśmy bezpieczni!; siejąca terror i nieład grupa Łowców znów zaatakowała; wstąp do S.SPEC!, pomóż swojemu Miastu - swojemu Domowi!

Potarł skronie dłońmi jakby miało to rozmyć ból głowy, próbując skupić się. Zmęczenie i chłód przeżerały mu się do samych kości. Nie mógł uwierzyć, że kiedyś marzył o wstąpieniu do S.SPEC, żeby kontynuować rodzinną tradycję. A teraz proszę, stał na końcu świata patrząc na sikającego psa. Jak to dziwnie życie potrafiło się potoczyć. Przeczesał włosy do tyłu i zawinął za uszy, próbując powstrzymać je przed tańcowaniem mu po twarzy przy każdym podmuchu wiatru. Oglądnął się na psy. Choć żaden nie wyglądał tak puszyście i miło jak Bajzel Verity, to i tak cały czas miał przemożną ochotę spróbować zawołać je po imionach. Podejrzewał, że w najlepszym przypadku otrzymałby przelotne spojrzenie, może zostałby pogryziony przez Muszu, który zdążył wykazał się już na tej wyprawie, albo co gorsza, zostałby po prostu zignorowany. Słysząc warczenie Chimery poczuł się... dziwnie. Czuł się dziwnie przez większość swojego żywota, więc teraz nie było to nic nowego, ale przyśpieszył ostatnich parę kroków, żeby stanąć blisko Yurego przy wrotach.
- Umm... - wymamrotał, patrząc to na wejście to na Smoka. Uświadomił sobie, że wewnątrz prawdopodobnie będą... inni najemnicy? Inni ludzie?? I że będzie musiał pewnie gdzieś spać? Miejsce i owszem, wyglądało epicko, ale z drugiej strony nie wyglądało na szczególnie ogrzewane. Ale ten fragment z "innymi" bardziej go intrygował. Czy wszyscy byli tak... intensywni i absolutnie przerażający jak Yury?
Ego zacisnął usta w zastanowieniu. Był zdziwiony, że w ogóle ma jeszcze siłę na jakiekolwiek refleksje i spekulacje, ale najwyraźniej na negatywnie myślenie zawsze człowiek znajdzie czas i siłę.
- O-okey, n-nie chce popędzać, bo rozumiem, że jesteśmy praktycznie na miejscu, ale... - powiedział Ego, umyślnie pozostawiając ostatnie słowo w powietrzu, które zaraz wiatr ze sobą zabrał. Był więcej niż gotów żeby znaleźć cokolwiek co nazywają tu łóżkiem i przespać w nim następny tydzień.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.20 0:35  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Zarost zaszeleścił pod naporem ludzkich palców, gdy Yury podrapał się w podbródek. Tym sposobem chciał pobudzić do życia proces myślowy, ale w takim stopniu zmęczenia szare komórki nie chciały z nią współpracować. Ostatecznie wzruszył ramionami i nie powiedział już nic więcej. Jakby głos nagle ugrzązł mu w przełyku.
  Dopalił papierosa i rzucił pet na bruk. W rzeczywistości mógł gadać choćby przez kolejną dobę, ale nie było sensu strzępić sobie języka. Dzieciak o wszystkim przekona się na własnej skórze, gdy tylko przyjdzie mu do głowy ucieczka albo inna forma samowolki. Wszak najemnik nie miał najmniejszego zamiaru go przed tym powstrzymywać, ba, nawet zachęci. Tak skwapliwie, jak wtedy, kiedy dał mu pistolet do ręki i kazał strzelać. Im szybciej przekona się, że Desperacja to nie przelewki, tym lepiej, chociaż poniekąd powinien o tym wiedzieć od dawna, odkąd zaczął go nachodzić nie tylko fizycznie, ale też psychicznie – w koszmarach i najgorszych wyobrażeniach. Yury był niezmiernie ciekaw, jak potoczy się historia tego chłopaka. Jak poradzi sobie w miejscu od tak odmiennych zasadach, jak tamto, w którym dotychczas mieszkał. Zaadoptuje się do nowego środowiska? Przetrwa więcej niż rok, a może umrze zaledwie po kilku dniach w agonii, żałując, że życie przelatuje mu przed oczami na wygwizdowiu z dala od cywilizacji, gdzie sępy (niekoniecznie w lotnej formie) kęs po kęsie będą wyżerać jego pozbawione życia truchło?
  Chimera przestała warczeć. Zajęła się bratem. Podbiegła do niego i szturchnęła go pyskiem w ucho. Muszu poruszył nieporadnie łbem. Yury ze spojrzeniem wbitym w twarz Matta podszedł do drzwi.
  — Ale chce ci się spać i jeść — wpadł mu w słowo. Nie spodziewał się, że chłopak dokończy ledwie napoczętą myśl. Yury zatrzymał się w połowie kroku. Jego ludzka dłoń zawisła w powietrzu, kilka centymetrów przed klamką, ale ostatecznie nie zacisnęła się na przedmiocie, a na wątłym ramieniu. Wbił w kościstą strukturę palce, usta krzywiąc w uśmiechu. Matt znał ten wyraz twarzy. Doskonale. — Wiesz, że to nie koncert życzeń, nie? — Pochylił się, szepcząc mu te pytanie tuż przy ucho. Musiał sprowadzić go do parteru. Za bardzo rozbestwiła go ta przeprawa przez Czerwoną Pustynnie. — Tutaj nie ma nic za darmo. Na dach nad głową, prycze czy inne bajery takie, jak jedzenie czy picie trzeba sobie zasłużyć. — Metaliczna ręka znalazła się na wysokości jego podbródka. Ujął chłopięcą twarz w sztuczne paliczki, wbijające je w miękką skórę o szarawym odcieniu.  — Myślisz, że zasłużyłeś sobie na ten luksus? — spytał wyraźnie czymś rozbawiony. — No powiedz, Matt, zasłużyłeś?
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.20 23:50  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Patrzenie na odwracającego się w jego stronę Yurego było jak oglądanie filmu w zwolnionym tempie. Najgorsze było to, że i on, wbity w ziemię, również był pod wpływem zwolnienia akcji, ale umysł jak najbardziej na trzeźwo reagował i był paskudnie świadomy, że nigdzie nie ucieknie. Zresztą, nawet by nie śmiał. Zapach świeżo wypalonego papierosa otulił go znajomo, aż zakręciło mu się w nosie z chęcią na odkaszlnięcie. Słowa okazały się być bardziej bolesne niż wbite w ciało palce. Nie wiedział, co zrobił nie tak, ale słuchał i potakiwał. Chłodny uścisk na twarzy Yurego był przyjemnie elektryzujący i przyprawiał o palpitację serca. Miał rację wtedy, w wąskich uliczkach - niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią. Ból był wszędzie ten sam, niezależnie gdzie był. Zdążył już zrozumieć, że to nie miejsce przebywania jest tu problemem, co mogło być oczywiste dla obserwatora. Zaś Ego zrozumienie tego zajęło wieczność, z dwoma drastycznymi przeprowadzkami włącznie. Nic nie mógł poradzić, że miał kręgosłup zbudowany z plastikowych słomek. Był mało ekologiczny i łatwo było go zgnieść.

To nie był koncert życzeń. I dobrze, bo teraz życzył sobie skulić się i umrzeć krok przed celem podróży. Który, jak się okazuje, już od samego początku będzie wiele od niego wymagał. Ego z kolei, tak dla równowagi, w ogóle nie był wymagający, a już szczególnie dla siebie. Przełknął ślinę słysząc pytanie Yurego. Żałośnie niska samoocena walczyła z pragnieniem udowodnienia Yuremu, że nie popełnił błędu, zabierając go ze sobą. Na jego blade, sparzone wiatrem usta wstąpił cień uśmiechu, który zaraz zginął pod dreszczem dyskomfortu. Potaknął. Potem zaprzeczył. Potem posłał Yuremu błagalne spojrzenie, że to zbyt skomplikowane i podchwytliwe pytanie. Jak bardzo trzeba być w głębi duszy zdesperowanym i zepsutym, żeby jedno pytanie robiło taki bajzel.
- Dam radę - powiedział wreszcie, co było jego wersją obietnicy, że jeszcze zasłuży.
Wiedział, że temu miejscu było daleko do wakacyjnego kurortu. Ale dopiero na własnej skórze będzie musiał się przekonać, o czym mówił Yury.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.20 13:37  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Teraz znowu nie był przekonany, co do słuszności swojej decyzji. Podjął ją pod wpływem chwili i teoretycznie niczym nie ryzykował, bowiem to życie Ego, a nie jego własne wisiało na włosku. To Ego, a nie on, musiał zaadoptować się w nowym środowisku. Obcym i jednocześnie wrogiem dla jednostek jego pokroju. Słabych, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
  Rozluźnił uścisk placów, chociaż nadal uważnie śledził zmiany, jakie zachodziły na twarzy młodzieńca. Ruch mięśni, grdyki. Błagalne spojrzenie, które nie wzbudzało w nim nawet krzty litości. Na to było stanowczo za późno.
  Miał dwa wyjścia.
  Mógł na własną rękę podjąć się próby powrotu do miasta. Paść z wycieńczenia po drodze i stać się pożywką dla  zdziczałych bądź innej, wygłodniałej formy życia, który na Desperacji nie brakowało.
  Albo – drugie - zaakceptować wybrany przez siebie los. Unieść głową do góry, wyrzec się wszelkich wątpliwości, wyrwać się spod jarzma zaniżonej samooceny i udowodnić wszystkim, w tym głównie sobie, że tkwi w nim potencjał.
  Najemnik w dalszym ciągu nie był pewny jego istnienia, ale tląca się w  ciekawość zwyciężyła. Na ile było tak naprawdę stać? Jak bardzo jest zdesperowany, żeby przeżyć? Wniesienie się ponad strefę komfortu psychicznego?
  Tyle pytań czekało na odpowiedź, a jedna z nich została mu udzielona po chwili. Brzmiała jak deklaracja, obietnica, ale Yury wiedział, że takowe z reguły były nic warte. Ze słowami powinny iść czyny.
  — W twoich ustach brzmi to jak tania przechwałka — stwierdził z jarzącym się na ustach coraz głębszym uśmiechem. Nie tracąc czasu, wsunął  lewą dłoń w kieszeń. Wyjął z niej niewielki przedmiot. — Ósme piętro — skrót myślowy, który wydobył się z jego ust, był pierwszym powierzonym chłopakowi zadaniem. — Tam przenocujesz. — Włożył do dłoni Matta stare, dawno nieużywane klucze. — Drzwi mogą stawiać opór, ale dasz radę, a właściwie musisz. Nie masz innego wyjścia, no chyba, że wolisz nocować na zimnych schodach. — Otworzył drzwi do Kamiennej Wieży. Zajęczały na zardzewiałych zawiasach. Korytarz był oświetlony bladym blaskiem kilku jarzeniówek. — Pamiętaj - ósme piętro. Gdy zabłądzisz, trudno będzie cię odnaleźć w labiryncie korytarzy, a jak wiesz, nie lubię marnować swojego czasu na drobnostki. Idź już.
  Sama wspinaczka po krętych schodach nie stanowiła praktycznie żadnego wyzwania, o ile po drodze nie zetknie się z zagrożeniem w postaci tych najbardziej nieufnie nastawionych do intruzów najemników – członków elitarnej dziesiątki. To samotna noc na ósmym piętrze Kamiennej Wieży, w dobrze wyposażonym warsztacie mechanika, gdzie unosił się zapach różnorakich smarów, miała dostarczyć mu mocnych, niezapomnianych wrażeń.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.20 18:51  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
To były tylko dwa słowa. Powiedział tylko dwa słowa, ale wystarczyło, żeby Yury skomentował odpowiednio, tym samym dobijając go jeszcze troszeczkę, jeszcze bardziej. A potem uśmiechał się podając dalsze instrukcje. Ego zmarszczył się na twarzy, dotknięty wewnętrznie przez tę niedługą rozmowę. Może nawet był trochę urażony, ale na tym etapie ciężko było zgadywać co się z nim działo. Nic nie powiedział, oczywiście, że nic nie powiedział. Zapamiętał i zachował wszystko dla siebie.
Zacisnął palce na kluczach.
- Ós-ósme p-piętro, jasne... - powtórzył przygaszony, żeby utrwalić informację. Nigdy nie wątpił w swoją umiejętność zapamiętywania i operowania liczbami. Była to jedyna rzecz, która bez problemu układała mu się głowie. Teraz bał się, że wlokąc swoje ciało w górę, uleci to z niego wraz z ciężkim oddechem i poczuciem niepokoju.

- Dam radę - wymamrotał cicho do siebie, zanim zniknął za w głębi korytarza. Przecież tu był. To już był sukces. Musiał się pocieszać małymi rzeczami.

zt
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.20 19:08  •  Zewnętrzne mury Empty Re: Zewnętrzne mury
Odprowadził go wzrokiem. Stał w progu tak długo, aż zgarbiona sylwetka nie zniknęła w mroku półpiętra. Odgłos jego kroków jeszcze przez chwilę były rejestrowany przez narząd słuchu wymordowanego.
  — Muszu, Chimera, za mną — wydał kundlom komendę. — Czas na posiłek — dodał, wchodząc do środka. Przeciwieństwie do chłopaczka, sam potrzebował najpierw coś zjeść. Psy też były głodne, inaczej nie węszyłby w poszukiwaniu pożywienia.
  Gwizd przeciął ciszę. Chimera znalazła się tuż przy nim. Muszu nie był tak wylewny i posłuszny, jak siostra. Stał na środku dziedzińca z łbem skierowanym ku górze. Najemnik wzruszył ramionami. Puścił drzwi. Niepokorny pies w ostatniej chwili wślizgnął się do środka, a potem drzwi zatrzasnęły się z trzaskiem.
  Wreszcie był w domu.

zt
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach