Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 03.03.14 21:42  •  Korytarze Empty Korytarze
Yolo trololo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.14 18:32  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Uwaga, robimy włam.
Tak, włam.
Skurwielskie były to czasy zaprawdę. Tu lolitki zaciągały przechodniów do ciemnych zaułków i bawiły się w stręczyciela, a tu zaraz ktoś dawał zlecenia na cudze majątki właśnie im. I co miało zrobić w tej sytuacji dziekco, które w ogóle nie miało żadnego pojęcia o... no, nazwijmy to po imieniu - naruszaniu cudzej prywatności poprzez włamywanie się na teren jego zajebiście bogatej rezydencji w celu podpierdolenia ciasta, kosztowności, porcelany, kosztowności, kosztowności... i ogólnej dewastacji terenu. Jedyne, co da radę uczynić, to przespanie się na łóżku jednego z tych snobów. Właściwie, to nie był zły pomysł. Skoro i tak napadała na kogoś niemalże w biały dzień, a koale słynęły ze swojego nocnego trybu życia... nim słońce całkowicie uchyli się ku zachodowi, minie jeszcze paręnaście, może paredziesiąt minut. Doskonały czas na krótkie zregenerowanie sił przed dalszą wyprawą, a przy okazji doskonały wandalizm w postaci zgniecenia pościeli i zazłodziejowania kołdry. Ot, tak sobie, żeby pobawić się w naleśnika.
Właściwie, jak znalazła się aż tak daleko? Bardzo prosto. Matrixowe zapieprzanie po ścianach, teleportacja, magia Winx, w dodatku strażniczki się połączyły, a księżyc wrzasnął "make up!". Innymi słowy - weszła przez okno i cudownie nie natrafiła na żadnego psychopatę z nożem, ani babcię ze służby, czy co to tam powinna mieć taka bogata chata. Nie no, głupi mieli po prostu totalne szczęście, a tę regułę potwierdzał także ów różowowłosy szkodnik metr pięćdziesiąt od ziemi. Na razie właściwie, nie wiedziała, skąd dokąd, więc błądziła pomiędzy drzwiami, zaglądając do poszczególnych pomieszczeń przez pierwsze lepsze szpary - czy to pod nimi, czy przez dziurki od klucza, czy też przez uchylone wrota, o ile takowe się znalazły. Aż chciało się głośno zakląć, kiedy nie umiało się znaleźć nic, co wyglądało na warte zabrania i niekoniecznie ciężkie, żeby dało się uciec. Zaraz weźmie półtoratonowy żyrandol i będzie miała wywalone na to, co się stanie potem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.05.14 13:22  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
To chyba nie był dobry dzień na kradzież. Albo w ogóle dobry dzień. Tak jak każdy dzień w tejże rezydencji. Tu nieproszeni goście nie są mile traktowani. I tym razem też nie będzie wyjątku. Ów szkodnik może i dał radę się przedrzeć do środka, co w ogóle zakrawa na cud, ale niech już będzie. Tylko, że teraz nadejdzie zguba. Jej obecność w domostwie była naznaczona od momentu, w którym dotknęła pierwszej klamki. Miała ogromne szczęście, że jeszcze nie trafiła na nikogo ze służby. Ale czy to nie dziwne, że aż tak łatwo jej idzie? Czyż cały ten włam nie przebiega zbyt bezproblemowo? Otóż to. To jak z zadaniami z matmy. Jak wydają ci się proste, to znaczy, że robisz coś źle.
Błędem kradzieja było to, że nie rozejrzała się wystarczająco dobrze. Tylko idiota nie strzegłby takiego dorobku. A Charlie nie jest idiotą. Gdyby tylko koala uniosła łepek i spojrzała w kąty pokoi, od razu dostrzegłaby mechaniczne oczy - kamery. Umieszczone były w korytarzach i poszczególnych pokojach, a do tego cały czas były nadzorowane. Chłopak w pierwszej chwili dostał cynk o tajemniczym gościu. Usunął przeciwności z drogi nieznajomej i po prostu pozwolił jej trochę pobuszować. Ale to by było na tyle, jeśli chodzi o dobroć wujka Mounhabierre. Czas zająć się sprawami osobiście.
Opuścił pomieszczenie monitorujące już jakiś czas temu i aktualnie powoli kierował się w kierunku jednego z pokoi, do których dziewczę postanowiło zawitać. Tak się składa, że dotarł na miejsce, kiedy próbowała wejść do następnego pomieszczenia. Aż dziwne, że nie usłyszała stukania jego obcasów. Tym razem jednak upewnił się, że dźwięk dotrze do jej uszu i stanął mocniej na posadzce. Poczekał aż się odwróci (lub nie), przechylił głowę i założył ręce za sobą.
- Bonjour. - uśmiechnął się do niej uprzejmie. - Cóż cię sprowadza w moje progi, mademoiselle?
Zauważcie, że nie powiedział "skromne progi", hue. Dobrze wiedział, że jest w posiadaniu pokaźnego majątku. W końcu już nieraz chcieli go za to porwać, skrzywdzić lub nawet zamordować. Tylko nigdy jakoś nie wychodziło. Między innymi dlatego, że zawsze miał przy sobie Ezrę, lecz tym razem jest inaczej. Jego Czarny Rycerz dzisiaj nie przyjdzie mu na ratunek. Będzie musiał sobie jakoś poradzić. I poradzi. Był przygotowany. W dłoni skrytej za plecami ściskał scyzoryk, w pełnej gotowości, aby go otworzyć i użyć. Ponadto miał swoje moce. Do tego za drzwiami tuż obok niego coś się poruszyło. Zwierzę? Nie, w tej rezydencji nie było żadnych zwierząt, pomijając te hodowlane. Wsparcie, otóż to. Servante w ciszy czekała na sygnał, aby wkroczyć i pomóc. Nie trzeba było utrzymywać tego w sekrecie. Może i lepiej będzie, jeśli włamywaczyni będzie świadoma, że blondyn nie jest sam. Zresztą, to byłoby idiotyczne, gdyby głowa domu przyszła na spotkanie z potencjalnym wrogiem bez jakiejkolwiek ochrony. To lekkomyślne. I nie w jego stylu.
- Potrzebujesz czegoś? - miał wiele do zaoferowania. Wszystko zależy od odpowiedzi panienki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.06.14 6:46  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Przez kilka sekund miała wrażenie, że przed jej oczyma latała jakaś uciążliwa mucha. Wymamrotała pod nosem coś w stylu: "ale nieuroczusio", po czym przetarła oczy. Dlaczego ten owad mógł być dostrzeżony tylko jednym okiem, a drugiemu umykał? Odwróciła się plecami. On nadal tam był! Jakim prawem!?
Te oczy mnie wykończą... - syknęła w myślach, przecierając je po raz kolejny, sprytnie omijając przy tym prawe z nich. Przez te dziwne paprochy co chwila się rozpraszała, ale... z dwojga złego lepiej teraz, niż podczas ewentualnej utarczki z czternastoletnim dzieckiem o niezbyt pokaźnym wzroście. Niezbyt pokaźnym, ale pewnie wciąż był wyższy od niej. Właściwie, to nigdy go nie widziała, ale... każdy by go poznał, gdyby przechadzał się gdzieś obok, więc z tym nie powinno być problemu. Zresztą, to miało niedługo nastąpić.
No i proszę. Wykrakałam.
Delikatne, acz mocno słyszalne stuknięcie wdarło się do koalich uszu, które zastrzygły subtelnie, nim drobne dłonie uspokoiły je silnym naparciem na głowę, a Wymordowana odwróciła się w kierunku... no proszę, rzeczywiście był wyższy, i to nawet bez tych dodatków z flekami w zestawie. W dodatku wyglądał bardziej uroczo od niej. Tego to już mu nie wybaczy. I jeszcze ten język. Mimowolnie zacisnęła wargi, gdy czuły słuch wychwycił żabojadzki akcent, a automatyczną reakcją na takie określenie kierowane w jej stronę miał być usilnie powstrzymywany rumieniec. Była badassem, nie miękką cipką! Musiała dbać o opinię na dzielni, tak? Na rumieńce nie było tu miejsca. Postąpiła jednak krok do tyłu - może nieco machinalnie.
- To jest... eee... to ściśle tajne włamanie! - "Włamanie"? - Znaczy, tak tylko sobie wpadłam... pozwiedzać. Wiesz, t-ten dom jest przeogromny! Uroczusi! Jakby się chodziło po mu... e... muz... muzzzzzz... muzeum~! - Dodała już z pełnym przekonaniem, choć lekka panika wymalowana w złocistych oczach dawała o sobie poznać, czyniąc trud dziewczynki całkowicie nadaremnym. Wmawianie młodemu paniczykowi, że ściągnęła ją tu wizja wycieczki krajoznawczej było, niczym praca jeszcze bardziej mozolna i niepotrzebna, niźli nawet robotnicze męki samego znanego Syzyfa. Szarawy łeb pokręcił się jednak w geście opamiętania, sprawiając jednocześnie, iż nakrycie głowy śnieżnej barwy zsunęło się nieco, ukazując światu wychylające się ku ucieczce futerko pokrywające przyklapnięte jeszcze ucho. Dopiero to można by nazwać prawdziwym bolesnym wręcz wyssaniem z apatii w jej wydaniu. Prędkość, z jaką poprawiła ten dodatek była wręcz... no, niesamowita. I nie chodziło tu nawet o bycie samym Wymordowanym i możliwość przypadkowego odkrycia przed światem tej wieści. Gdyby mały monsieur dowiedział się, że ma do czynienia z koalą, zapewne bardzo szybko wykopał by z móżdżku podstawowe informacje na temat jej słabych stron. Ludzie może i byli głupi, ale nie wszyscy i nie do końca. Co poniektórzy byli nawet naprawdę całkiem cwani.
Ale co z tego, skoro on wcale człowiekiem nie był?
- Inaczej by mnie tu nie było, prawda~? - Wywróciła młynka oczyma, a radosny grymas poszerzył się jeszcze bardziej, gdy postąpiła krok do przodu, sięgając do kieszeni, drugą dłoń trzymając uniesioną w obronnym geście. Po chwili wyraźny szelest papieru dotarł do uszu młodzieńca, a jego oczom ukazał się - pomijając słodki uśmiech pozornie naiwnej panienki - świstek zapisany drobnym druczkiem, w dodatku w pieprzonym kanji, jeśli nie czymś gorszym. Na pierwszy rzut oka była to jakaś dokładnie rozpisana lista. Na drugi zaś wszystko stało się puste, kiedy drobne, zręczne paluszki odwróciły tajemniczą kartkę, a wkoło rozbrzmiał słodki głosik. Po raz kolejny tego badziewnego dnia. - Więc potrzebuję następujących rzeczy:
...to może być kiepskie.
- Kosztowności, kosztowności, jeszcze trochę kosztowności... ach, no i chciałabym jakieś ciasto, jako napiwek. Miałam też trochę podemolować niektóre pokoje, ale skoro sam się oferujesz~...
Ktoś tu chyba startował o tytuł najgorszego włamywacza świata.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.14 20:14  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Interwencja MG

Los to wredna istota. Ale czasami może być pomocny, na przykład dla najgorszego włamywacza na świecie albo dla osoby, która mogła już żegnać się z życie.
Nagła eksplozja wyrzuciła w powietrze fragmenty ściany, które poszybowały prosto w twarze uroczej parki. Charlie został odrzucony w tył, kiedy oderwany składnik dawnego muru uderzył go w twarz, łamiąc nos i wybijając kilka zębów. Po kontakcie z brutalną w swojej niewzruszoności posadzką, z pewnością nabawił się wstrząsu mózgu. Natomiast urocza Koala, której poza kilkoma otarciami i siniakami nic się nie stało, wykorzystała sytuację i uciekła przez to samo okno, przez które weszła do środka.
Co było przyczyną wybuchu? To prawdopodobnie gaz w rurach zawierał niebezpieczne ilości Losu.

Efekt:
Wszyscy: [zt]

Koniec wydarzenia.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.11.14 21:29  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
zakładam, że od wybuchu ktoś to zreperował
Ciemne, puste pomieszczenie z uchylonym oknem. Idealnie. Pewnie ktoś ze służby postanowił przewietrzyć pustą posiadłość.
Szybko wyciągnęła spośród wyboru lin, które miała w plecaku, kawałek cienkiego sznurka, by następnie zawiązać na jego końcu pętlę. Wpuściła ją przez uchylone okno, tak, by pętla zahaczyła o plastikową rączkę. Pierwsze porażki nie zraziły jej; w końcu, pomagając sobie nożem, udało jej się złapać rybę na wędkę. Przesunęła sznurek, z zadowoleniem obserwując, jak, po chwili niepewnego naprężenia, rączka zmienia swoje położenie, otwierając jej wejście do pokoju.

Czy raczej korytarza. Z lewej strony słyszała przytłumione odgłosy walki; Järv nadal sprawiała wojskowym problem.
Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie licząc paru rzeźb i obrazów właściwie nic w nim nie było. Dla porządku sprawdziła dzieła sztuki - brak skrytek - i zajęła się drzwiami do pokojów.

Pierwsze - łazienka. Imponująca; była większa, niż salon w miejskim mieszkaniu Luki. Wszystkie urządzenia sterylnie czyste, widać, że służba nie próżnowała.
Mimo dogłębnych poszukiwań, wśród płynów do kąpieli i wody kolońskiej nie znajdowała się żadna karta dostępu.

Drugie - salon. To już lepsze. Luka zerknęła na obszerną półkę z książkami. Teoretycznie, każda z nich mogła skrywać klucz... Chociaż nie wyobrażała sobie, żeby właściciel chciał parę razy dziennie wchodzić na drabinę tylko po to, by schować kartę w bezpieczne miejsce. Ludzie bywają zbyt leniwi.
Dla porządku sprawdziła dolne rzędy, ale nie znalazła nic, poza literaturą obcojęzyczną i słownikami. Nuda.
Dopiero, gdy odkładała ostatnią książkę na półkę, pewien szczegół pomieszczenia zwrócił jej uwagę. Na postumencie pod ścianą stała rzeźba rozmiaru sporego bochenka chleba, śnieżnobiała i niezwykle gładka. Nie ona jednak wydawała się tu dziwna, tylko postument. Było coś nienaturalnego w tym, jak gładko wsunięty był w ścianę, oraz... Światło księżyca mogło zmylić jej ludzkie oczy, ale czy podłoga pod nim nie była lekko zarysowana?

Delikatnie zdjęła rzeźbę, która, jak podejrzewała, kosztowała więcej, niż mogłaby zarobić przez rok, i odstawiła ją na podłogę obok. Następnie na próbę pociągnęła za postument, próbując go przechylić do siebie. Nawet nie drgnął. Luka znała swoje limity, jeśli chodzi o siłę, ale tego z pewnością nie można był zrzucić na karb jej słabości. Postument był częściowo wsunięty w ścianę.
Wzięła głęboki oddech, po czym złapała za postument i pociągnęła go w swoją stronę, próbując wyciągnąć go z wnęki.

(2/3 posty od teleportacji)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.11.14 19:46  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Interwencja MG

Oprócz odgłosów walki między mężczyznami panowała bezwzględna cisza. Po przez porę nocną, wszystkie dźwięki jakie dochodziły z zewnątrz były jeszcze bardziej słyszalne niż wciągu dnia. Wiatr nieprzyjemnie szumiał, deski w irytujący sposób skrzypiały pod stopami, a jeżeli ktoś miał bujnął wyobraźnię albo chociaż wierzył w istnienie duchów, sporo rzeczy mógł sobie taki zwykły człowiek pomyśleć.
A jak było z Luką?
Kobieta miała własne zajęcie; usilnie próbowała pociągnąć postument ku sobie, aby koniec końców on drgnął. Niestety, nie chciał drgnąć ani centymetra. Ba! Nawet nie zamierzał drgać. Siła kobiety była tutaj daremna. A może chodzi bardziej o technikę niż o siłę fizyczną? Nagle okno w pomieszczeniu po prostu się otworzyło. Było to tak nagłe, że dziewczyna przestraszyła się tego hałasu. Jednak nie to ją zaciekawiło, a istotą, która tutaj wparowała. Pewien lęk mógł objąć Lukę, ponieważ nie był to nikt z żywych, a przynajmniej na takiego nie wyglądał. Chłód i smród niosła za sobą tajemnicza postać, która nawet nie była wstanie stopami dotknąć ziemi. Puste, chłodne spojrzenie wylądowało na sylwetce Irving, a w tym samym momencie ciało Luki objął chwilowy paraliż. Brak umiejętności poruszeniem jakimkolwiek narządem ciała znikł w momencie, gdy przeźroczysta postać wymknęła się oknem, którym tutaj przybyła, pozostawiając za sobą nieprzyjemny zapach. Luka nie wiedziała, co i kim to było, ale wiedziała, że nie najlepszym pomysłem jest siedzieć właśnie w tym pomieszczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.14 19:09  •  Korytarze Empty Re: Korytarze
Zawahała się. Z jednej strony nie chciała poddawać się tak szybko - postument naprawdę mógł zawierać w sobie schowek - ale z drugiej strony... W ciągu swoich kilkunastu lat w Drug-on zdążyła nauczyć się nielekceważenia niecodziennych znaków. A poza tym, jej instynkty krzyczały, żeby opuściła ten pokój.

- Pieprzyć to - wymamrotała, po czym płynnym ruchem wstała z podłogi i wyjrzała przez okno. Istoty nigdzie nie było widać, za to dobiegły jej odgłosy walki, o której niemal zapomniała pod wpływem zjawy. Na powrót pomyślała o celu eskapady i drugiej najemniczce, którą zostawiła, by odnaleźć kartę odblokowującą biuro.
Niematerialne strachy musiały poczekać, ma tu zadanie do spełnienia.

Mimo, że gdzieś w kręgosłupie czuła, że to okropny pomysł, ponownie zabrała się za postument. Zanim jednak do niego wróciła, podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko, by w razie wypadku mieć drogę ucieczki.
Obejrzała postument ze wszystkich stron, szukając jakichkolwiek wskazówek - dźwigni, przycisków, czegokolwiek, co mogłoby uwolnić postument z wnęki. Jednocześnie co chwila zerkała przez ramię, gotowa zerwać się w stronę drzwi na znak jakiejkolwiek obecności.

(3/3 posty od teleportacji, zregenerowała siły)
dziękuję za interwencję~

EDIT:
Sorry, znudziło mi się, kończę tu i przerzucam się do innego tematu.

Ku jej szczęściu nic takiego się jednak nie stało; przynajmniej tyle dobrego, bo podejrzany postument dalej stawiał opór. Zaklęła cicho. Czas uciekał, a ona nadal nic nie znalazła.
Dopiero teraz uświadomiła sobie, że odgłosy walki ucichły, a towarzyszki nigdzie nie było widać. To zły znak. Przynajmniej z okna miała widok na dziedziniec, gdyby żołnierze próbowali wynieść najemniczkę do samochodów, mogłaby zareagować.
Sfrustrowana kopnęła postument... By usłyszeć głośny trzask, po którym tworzywo mebla pękło w pajęczynę rys. Czyżby to naprawdę było tak proste?
Pomagając sobie nożem powiększyła pęknięcie, przedzierając się przez całą długość. A po drugiej stronie - leżała prosta teczka z dokumentami. Wyciągnęła ją, nawet nie przejmując się otoczeniem i poczynionym hałasem. Chyba się udało - w środku oprócz zaszyfrowanych papierów znajdowały się niepodpisane karty dostępu. Może jedna z nich zadziała.

Zerwała się na nogi i cicho pobiegła w stronę miejsca walk.
[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Korytarze Empty Re: Korytarze
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach