Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 13.03.19 20:42  •  Gospoda Empty Gospoda
Gospoda ZCUqz8D

Gospoda mieści się w jednej z dłuższych jaskiń, choć nie w tej najwyższej. Strop jest nisko i od podłogi dzieli go jakieś trzy i pół metra wysokości. Im więcej ludzi się w nim znajduje, tym cieplej się robi w jej wnętrzu. Przy jednej ze ścian stoi długi, sklecony z drewna bar ze stołkami dla gości. Reszta sali wypchana jest większymi stołami i ławkami. Ekologicznie wykorzystano do tego przeróżne materiały, od metalu po kamień, drewno czy plastik. Ściany zdobią liczne materiałowe gobeliny, starające się zatrzymać ciepło jaskini. Głównym źródłem światła są porozstawiane wszędzie świece i promienie słońca dostające się do środka przez duży portal doń prowadzący.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.19 19:13  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
W schronie były bardzo krótko. Żadna z tego wycieczka. Głodne brzuchy domagały się szybkiego załatwienia kwestii świeżych ubrań dla Rajki. Jasna lniana koszula z luźnymi spodniami do pary. Wszystko męskie, niestety, ale gdyby przysiąść do tego z igłą i nitką, to udałoby się z zestawu wykrzesać trochę bardziej podkreślający kształty krój. Teraz nie będą miały na to zbytnio czasu.  Maria na szybko przebierze mokrą koszulkę na inną pierwszą lepszą znalezioną. Krótką. Odsłoniła przy tym brzuch i plecy, też krótki ogon. Sierść biegnąca wzdłuż kręgosłupa krępowała ją niezmiennie od lat, dopiero ubieraniem podobnej odzieży uczyła się krok po kroku akceptować swoją inność. Była dumna z tego, że jest wymordowaną. Wszechmatka uważała za piękne każde ze swoich dzieci, a Maria chciała żyć w zgodzie z jej miłością.
Towarzyszka nie miała co martwić się o swoją własność. Była bezpieczna. Maria tego dopilnowała. Nie był to pierwszy raz, gdy przyjmowała do schronu kogoś nowego, zabierała do łaźni i użyczała ubrań. Po drodze do gospody krótko przedstawiła dziewczynie mniej więcej rozkład najważniejszych miejsc, które w przyszłości mogłyby się jej przydać. Uprzedziła, że szybko się tutaj najpewniej nie odnajdzie. Może pytać każdego, choćby straż, wszyscy pomogą, doradzą.
Znalazły się w końcu przed wejściem do gospody. O tej godzinie była wypchana. Każdemu nowemu przysługiwał darmowy posiłek z polecenia opiekuna schronu, w tym przypadki z polecenia Marii. Swoje posiłki miała już wcześniej opłacone, stąd tylko zamówią to, co dzisiaj pichci się w garze i przysiądą razem przy jednej z drewnianych ław z dwoma dużymi półmiskami gęstej zupy. Pomieszczenie było teraz duszne, niewysokie, wypchane meblami i ludźmi, niektórym mogłoby się zdać klaustrofobiczne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.19 22:59  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Na szczęście znalezienie nowych ubrań nie zajęło tej niezbyt gadatliwej dwójce za długo czasu. Z ulgą wręcz wsunęła na siebie cienkie lniane szaty, wąsko zawiązując sznurek podtrzymujący spodnie, by te nie zsunęły się z bioder. Idąc śladami blondynki w schronie zostawiła też buty, chcąc dać stopom choć trochę odpocząć, bo i tak nieźle się spisały jak na tak wymagającą podróż. Jeszcze przy pomocy Marii splecie włosy z prowizoryczny warkocz, który zwiąże na końcu znalezionym w międzyczasie kawałkiem materiału.
Na postać dziewczyny pozwoliła sobie jedynie krótko zerknąć, lustrując jej drobną posturę, głównie plecy, bo to nimi się do nie zwróciła. Dopiero wtedy dobrze dostrzegła ogon i szlak sierści podążający po jasnej skórze. Wydala się taka… miękka. Idealna do głaskania. 
Szybko jednak wróciła do trzeźwego myślenia, gdy żołądek nieprzyjemnie zacisnął się w domaganiu chociaż odrobiny jedzenia. Podążą więc w stronę, jak się okazało gospody, gdy brunetka po drodze będzie próbowała na przynajmniej skupioną na tym, o czym mówiła dziewczyna, ale zwyczajnie nie miała siły na nic więcej, jakąś reakcję, pytanie. Wystarczająco dużo energii wymagało od niej trzymanie się na nogach i nie potykanie się na stosunkowo płaskiej drodze.
Od zapachu jedzenia, który wypełniał ciepłe pomieszczenie aż zakręciło się kobiecie w głowie. Odetchnęła pełną piersią, jakby od tego miała choć trochę uspokoić głód, choć chyba nigdy nie była tak szczęśliwa jak na widok miski pełnej jedzenia. Szybko zajmie swoje miejsce na wąskiej ławce, nawet nie mając głowy zająć się dziewczyną, zbytni zaaferowana jedzeniem. I to ciepłym! 
Niebo dla podniebienia, doprawdy. Słowa uznania dla szefa kuchni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.19 23:30  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Blondynka jadła wolniej, co wcale nie znaczy, że jej nie smakowało. Wolała nie dostać czkawki. Gorące jedzenie jeszcze bardziej rozgrzewało jej brzuch, a im cieplej dziewczynie było, tym bardziej myśli skupiały się dookoła potrzeby ułożenia głowy na blacie gospody by pójść spać. Musiała skupić się na czymś, pobudzić się jakkolwiek, ale przecież od razu towarzyszki nie zagada. Z pełną buzią się nie mówi, a nie chciała odciągać jej od jedzenia. Domyślała się, jak głodna musiała być po tak długiej podróży, gorącej kąpieli i przez proces gojenia się ran.
Rozejrzała się po gospodzie. Znała układ sali na pamięć. Kojarzyła choćby z widzenia ludzi obecnych, niektórym sama pomogła się zaaklimatyzować. Każdy przybysz zaczynał w schronie, o ile nie zna kogoś, kto miał już swój kąt, w którym dogodniej było się zatrzymać za zgodą gospodarza. Maria była dumna ze swojej funkcji, tak samo jak z prowadzenia swojej małej grupki uczniów, którym starała się wpoić, że czytanie czy pisanie jest niemal równie ważne jak umiejętność skórowania zwierząt. Nie wszystko kończy się na mięsie. Ryś szczególnie interesowała się zielarstwem, a choć jej wiedza była już wielka, tak wciąż w wielu przypadkach skupiała ludzkie zainteresowanie tylko w kwestii skutecznego zabijania przykrych zapachów i doprawiania potraw.
Strzepnęła lekko puchatymi uszkami. Mimowolnie. Kolejny trik rozbudzający: pobudzanie zmysłów. Skupi się może na mieszance zapachów dookoła... Nie. Szybko z tego zrezygnuje, czując czyjąś jątrzącą się ranę. Odbierze sobie tym przyjemność z jedzenia, bo zupa akurat pachniała naprawdę dobrze. Miała ochotę wylądować w niej nosem, byleby zgubić gdzieś smród gnijącego ciała. Ktoś tutaj zrezygnował z wizyty u medyka. Niedobrze.
Wyprostowała się w ławce. Uśmiechnęła się lekko w stronę Raji.
- Widzę, że ci smakuje. To dobrze. Nie jest tutaj wcale drogo, ostatnio nawet szukali kogoś na zmywak, a to prosty sposób, żeby podłapać parę smakołyków w kuchni. Niektórzy tutaj zaczynają. Łatwo podłapać w gospodzie trochę kontaktów.
Zamiesza łyżką w swojej zupie. Zjadła ledwo połowę, a już czuła, że nie da rady więcej. Zapatrzy się na moment w potrawkę, później zerknie na dziewczynę. Była znacznie wyższa. Też wygłodzona niemal. Podsunie jej swój półmisek.
- Chcesz dojeść? Staram się nie rozpychać żołądka, a lepiej żeby się nie zmarnowało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.19 0:12  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Każde przełknięcie ciepłej zupy było coraz bardziej przyjemne. Próbowała przez cały czas pamiętać o tym, by nie jeść tak łapczywie, świadoma tego, że może to się skończyć poważnym bólem brzucha, ale jak to wytłumaczyć komuś, kto jest tak cholernie głodny. Zupa jeszcze była tak nieludzko smaczna, choć to może i akurat kwestia pustego żołądka… jak to mówią, głodny to i kawior zje.

Dopiero będąc w połowie i tak całkiem sporej porcji troszkę się opanuje, czując, że brzuch już się rozgrzał i nie jest tak pusty, choć do najedzenia był jeszcze kawałek. Rozejrzy się po tym trochę bardziej przytomna po sali, zerkając po kolei na każdą z osób, którą mogłaby dostrzec. Oglądała twarze, może i trochę ciekawsko, ale nie miała głowy przejmować się takimi rzeczami. Od dzieci, bo osoby starsze, cała gama wymordowanych… i nie. Chociaż czasem trudno powiedzieć, czy ktoś został zaatakowany wirusem, czy nie. Podobnie i w jej przypadku, bo gdyby zerknąć na nią od tak, nie od razu dałoby się zauważyć cokolwiek oddzielającego ją od zwykłej kobiety. I tak by było, dopóki ta nie staje w obliczu zagrożenia… Ale to opowieść na inny moment.
Zamrugała kilka razy, kręcąc krótko głową, jakby samej chcąc wyrwać się z zamyślenia, gdy dziewczyna się do niej odezwała. Spojrzy na nią, z lekko uniesionymi brwiami
- Znaczy… wiesz, ja nie planuję tutaj zostać - odsunie na moment miskę, samej się prostując.
- Zapłacę wam jak będę mogła, ale planuję podróżować dalej. Mam cel i chyba nawet wiem jak tak trafić, a po prostu… po prostu nie wiem jak usiedzieć w jednym miejscu. Z całym szacunkiem dla tego, co robicie, ale nie wiem, czy ja bym tak umiała. Codziennie robić to samo - odetchnie i spojrzy w swoją na wpół opróżnioną miskę.
- Jestem naprawdę wdzięczna za pomoc, ale nie będę w stanie zaoferować nic więcej ponad dosłowną zapłatę - zerknie na nią dosyć niepewnie, milknąc na krótki moment. To nie tak, że nie chciałaby im może nawet pomóc, ale ona doskonale wie, że zadusiłaby się w takim miejscu i za chwilę chciałaby uciec, a przecież nie wypada czegoś obiecywać, a potem prawie od razu chcieć zrezygnować, tak? Zaciśnie palce na łyżce.
A co do zupy… chętnie przyjmie każdy nadmiar, naprawdę. Cokolwiek, byleby się na ten moment najeść.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.19 23:42  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Nie spodziewała się, że Lazarus jednak bujnie poślady i da się namówić liścikiem na spotkanie. W końcu wisiał hajs połowie Desperacji, w tym kilku osobom z Bractwa, więc z pozoru miłe zaproszenie okazać się mogło zmyślną pułapką na biedne Borisy. Jak by jednak nie wyglądało te parę ułomnie napisanych zdań, to Jutrzenka nie zamierzała pakować go w kłopoty - tyle co przeszkodził jednocześnie też pomógł, gdy stadnie i gromadnie przemierzali kolejne kilometry pustyni w poszukiwaniu swojej ziemi obiecanej. Chciała się z nim dosłownie napić herbaty i odbyć przyjacielską pogawędkę.
Nie kryła zaskoczenia, kiedy wiewiórka powróciła, trzymając się głowy łowcy, do którego została wysłana. Głowa, na szczęście, nie została oddzielona od reszty ciała i nie powitała Tajki wiązanką bluzgów. Rogata nie byłaby zadowolona słysząc coś w stylu "co ty sobie wyobrażasz, skośnooku, odrywać mnie od bardzo-ważnych-zajęć?!". Nie mogła jednak trzymać się planu i wrócić wieczorem do siedziby: po pierwsze ktoś jednak odpowiedział na wezwanie, a po drugie to negocjacje się przedłużyły. Pan Pierdoła A musiał pogadać z Panem Pierdołą B, bo okazało się, że Pan Pierdoła C zdobył towar znacząco różniący się od tego, który miał zostać zdobyty. Ying nie mogła sobie pozwolić na zaakceptowanie czegoś tak marnej jakości, co oznaczało jedno - razem z Borisem musiała zahaczyć o jakiś bar, namówić go na to, żeby nie spierdzielał o północy niczym Kopciuszek z balu (na szczęście wizja darmowego żarcia kusiła każdego), przenocować, a z samego rana dać ostatnią szansę Pierdołom.
Łowca podwiózł jej ogoniasty zad aż do Skalnego Miasta, znacznie skracając wędrówkę. Jeszcze poprzedniego wieczora odprawiła kupiecką gromadkę, żeby nie narażać ich na ograbienie w Apogeum. Umowę sfinalizują dopiero kiedy klienci zdobędą ten towar, na który się umawiali, więc straciła środek transportu. Latanie na długie dystanse niekoniecznie było dla niej wygodne, zaś hasanie jako tygrys nie wchodziło w grę, jeśli chciała w jakiś sposób zachować swoje ubranka w całości. Nie niosłaby przecież całego zawiniątka z nich w pysku przez tyle kilometrów. Nie dała mu jednak spokoju nawet kiedy zaparkowali jego stalowego rumaka w bezpiecznym miejscu, a i strażnicy zdawali się patrzeć na jego ręce. Miasto kierowało się kilkoma zasadami, z których ważną było trzymanie lepkich rączek przy własnej dupci. Jeśli ktoś miał tyle długów co Azarow, to mógł myśleć o ich spłacie właśnie w ten potępiany sposób. Oczywiście mógł próbować coś zwędzić jeśli się nie bał utraty kilku palców.
Główną atrakcją dnia było jednak wsadzenie go do łaźni, żeby mógł się porządnie umyć. I osobiście dopilnowała, żeby miał czyste łapki - ryzyko złapania jakiejś francy spadało, a nikt nie lubi kiedy mu się śmierdzi przy jedzeniu.
Po przebraniu się w coś czystszego i ściągnięciu opaski - ostatecznie teraz słoneczko nie będzie gryzło w oczka - zaprowadziła swojego gościa do gospody. Na dzień dobry o mało nie dostała myślowej przypominajki. Tłok przywrócił na chwilę wspomnienie więzienia, gdzie na stołówce również były takie tłumy. Odrzuciła jednak szybko myśli sprzed tak zamierzchłych czasów i ruszyła po odbiór ciepłej michy. Podała ją Lazarusowi, a sama mimo protestów aktualnie dyżurującego pracownika wykupiła drugą porcję. Nie rozumiała czemu niektórzy próbowali traktować ją jak jakąś lepszą, skoro była taka jak oni. Zdecydowanie nie popierała idei socjalu.
Lawirując pomiędzy siostrami, braćmi i świeżynkami dotarła wreszcie w pobliże stolika, przy którym węch wyczuł Marię oraz jakąś nową osobę. Kiwnęła do łowcy, żeby zajął miejsce, sama też wsunęła się na ławkę, stawiając naczynie z zupą na stoliku.
- Kupcy z karawaną prawie nigdy nie siedzą w miejscu - odezwała się wcinając w rozmowę. Może trochę nieuprzejme, ale cicho tam. I tak mało kto zwracał jej na cokolwiek uwagę z obawy przed nie wiadomo czym. Przecież nie była taka straszna jaką ją malowało wymordowane oblicze. - Tak samo Zorze - dodała zaraz nim zaczęła spokojne wiosłowanie posiłku. Wreszcie coś ciepłego, co nie składało się z kurzu, braku chęci do życia i przyzwyczajenia. I nawet ładnie pachniało.
- Właśnie, Boris. Shu chyba ma do ciebie jakiś interes. Będąc tobą raczej bym się nie opierała, bo i tak cię wreszcie znajdzie. Wisisz mu coś? - spytała, kierując wzrok na mężczyznę. Głupie było te pytanie. Na pewno coś wisiał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.19 1:16  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
 Dezercja przyniosła ze sobą nie tyle upragnioną wolność, co spore pokłady samotności. Nadal nie wiedział komu z dawnych znajomych mógł ufać, a kto z chęcią poderżnie mu gardło w imię organizacyjnej ideologii. Nic wiec dziwnego, że przylgnął do Ying, gdy tylko ta wyciągnęła do niego rękę. Może nawet zrobiła to nieświadomie, nie wiedząc na co się pisze. Widział w niej do bólu neutralną osobę, a co ważniejsze - kogoś, komu mimo długów zawsze bardziej przyda się żywy niż martwy.
 Skwapliwie korzystał ze wszystkich zaoferowanych mu darmowych rzeczy, począwszy od poprzedniego wieczora spędzonego w barze a skończywszy na dzisiejszej kąpieli w łaźni. W końcu mógł pozbyć się nie tylko desperackiego brudu, ale i przeklętych opatrunków, które przy każdym ruchu przypominały mu o niedawnej porażce. Świeże blizny wkrótce wyblakną i wtopią się między pozostałe. Dopiero wtedy przestaną gryźć jego sumienie, a przynajmniej taką miał nadzieję.
 Boris pozwolił na naprawdę wiele, mimo że nie do końca ufał mieszkańcom skalnego przybytku. Prawdę mówiąc, gdy się spotkali po raz pierwszy i usłyszał o ich planach to wcale nie wierzył, że cokolwiek im się uda. Desperacja może i była kapryśna i czasem można było natknąć się na niej na rzeczy, które przechodziły ludzkie pojęcie, ale była przy tym czymś co nie znosi nowości, wygryzając je kłami i wydrapując pazurami, gdy tylko się pojawiały. Oszczędził jednak Ying zbędnych komentarzy. Jeszcze by mu kazała płacić za wczorajszy alkohol.
 Broń zostawił w samochodzie, samo buggy też pozwolił im przechować, ale psa wziął ze sobą. Burego nie zostawiłby samego z tymi skośnookimi gadami, bo następny raz zobaczyłby go dopiero na półmisku. Na samą myśl o jedzeniu (wybacz, Bubuś), ślina napłynęła mu do pyska w ilościach wręcz hurtowych. Doczekał się jednak i w końcu jego micha wylądowała na stole, tuż obok rogatej wymordowanej. Jedzenie nie było surowe, nie musiał martwić się jego przygotowywaniem i ocenianiem czy na pewno nie jest zatrute. Wszyscy jedli to samo, więc wszyscy padną jeżeli cokolwiek będzie nie w porządku.
 Łowca nie zainteresował się nieznajomymi bardziej niż było konieczne upewnienie się, że nie zabiorą mu jedzenia. Sam zresztą jak tylko dorwał się do miski to połykał zupę z prędkością porównywalną do psa, które właściciel nakrył z czymś w pysku. Przynajmniej mordę miał zamkniętą, choć pewnie nie przez wychowanie, a z obawy, że i z niej ktoś mu jedzenie zabierze. Przestał dopiero, gdy Ying zwróciła się do niego bezpośrednio. Łyżka ostentacyjnie stuknęła o miskę, a Boris głośno przełknął to co zdążył wpakować do pyska i posłał wymordowanej pełne wyrzutu spojrzenie. Shū z pewnością miał do niego jakiś interes. W liście nawet wspomniał gdzie mu go wsadzi.
 - Co miałbym mu wisieć? - spytał podejrzliwie, próbując wyczytać z jej twarzy jakąkolwiek podpowiedź, mimo że doskonale wiedział o co chodzi - Już dawno go spłaciłem. Pewnie się stęsknił i stare czasy chce powspominać. Robi się sentymentalny na starość.
 Rzucił kontrolne spojrzenie w tłum, by upewnić się, że nie dojrzy tej cholery zbliżającej się znienacka. Zamiast tego jego wzrok padł w końcu na osoby siedzące przed nim i o ile po rysiowatej jego spojrzenie prześlizgnęło się raczej szybko, tak na drugiej zatrzymało się na dłużej. Przełknął głośno ślinę, mimo że nie wziął kolejnej porcji jedzenia do ust. Cóż, rozpoznanie nie takie łatwe do ukrycia.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.19 20:45  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Maria miała tendencję do tego żeby zachęcać nowych do zostania. Szukając tematów, na które mogliby porozmawiać podczas kąpieli, jedzenia czy krótkich spacerów, niemal automatycznie przedstawiała Skalne Miasto jako dobre miejsce, żeby tymczasowo choćby osiąść i odetchnąć, jednocześnie przydając się społeczeństwu w większym bądź mniejszym stopniu. Ryś zauważyła, że ostatnia podróż Rajce nie przysłużyła. Nie rozumiała jej potrzeby kontynuowania jej, jeśli już ta nieźle dobrała się dziewczynie do skóry. Może Maria zbyt idealizowała swój zakątek, żeby zobaczyć jego wady. Może żyła zbyt krótko. Na pewno bała się o siebie, wiedziała, że ze swoją chorobą zostałaby ostatnim ogniwem łańcucha pokarmowego. Potrzebowała mieć w okół siebie swoich ludzi. Takich co jej pomogą. Uratują przed zagrożeniem, gdy przez senne napady sama nie będzie w stanie tego zrobić. Starała się być przydatna, żeby zaskarbić sobie jak najwięcej serc, które skłonne będą to dla niej zrobić.
- To tylko propozycja. Nie namawiam, żebyś koniecznie została. Zrobisz co chcesz...
Myśl przerwało jej przybycie Jutrzenki. Towarzyszącego jej mężczyznę zauważyła dopiero po chwili, posyłając przywódczyni wesoły uśmiech. Maria czuła wobec niej ogromny respekt, ale była w mieście na tyle długo, żeby wiedzieć, że ta wcale nie chce być traktowana jak nie wiadomo kto.
- Właśnie. Zorze to nasi ludzie, którzy działają na zewnątrz. Zawsze jest gdzie wrócić.
Zerknie po tej dwójce. O ile Ying ufała na śmierć i życie, tak jej towarzysz wyglądał co najmniej podejrzanie. Maria nie kojarzyła go z widzenia, choć zdawało jej się, że zna tutaj każdego. Każdy nowy nabytek koniec końców skończy u rysia. Działała tutaj niekiedy jako całodobowy przewodnik turystyczny. Już się przyzwyczaiła, że nie każdy respektuje prawo do prywatności i czasu wolnego.
Maria nie chciała się wtrącać w rozmowy tej dwójki, więc pochyli się nad Rają.
- To Ying Yue, nasza przywódczyni. Ten mężczyzna koło niej...
Domyślam się, że Raja sobie sama dopowie: kim owy ktoś jest.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.19 15:13  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Nie była przygotowana nawet do myśli, że mogłaby tu zostać. Od zawsze ciągnęło ją dalej, bardziej, wszędzie, byleby nie przyrastać do jednego miasta w obawie, że tam się zmarnuje i nie rozwinie skrzydeł tak, jakby chciała. Szkoda tylko, że obecnie ograniczona jest do jednej wyspy, ale lepsze to, niż jedno poletko, które co poranek trzeba podlać i zadbać o brak chwastów.
W połowie drogi do odezwania się przerwała jej pojawiająca się znikąd postać dosyć ekscentrycznie wyglądającej kobiety. Chociaż, z drugiej strony, cóż to jest na desperackie standardy… przy tych indywiduach, które potrafią chodzić po pustyni Raja wypada nadzwyczajnie blado. Ot, charakterystyczna jedynie przez wzrost… i rozbudowane uzębienie.
Chociaż to niekażdy jeszcze widział.

Kontynuowałaby najpewniej swoją wypowiedź, gdyby nie drugi, nie do końca nieznajomy głos, który zabrzmiał po słowach kobiety. Jego właściciel chyba nie od razu dojrzał brunetkę, która ostentacyjnie wręcz wypuściła łyżkę, jeszcze przed chwilą tak kurczowo przez nią ściskaną.
Poczekała więc chwilę, aż ta śliczna, ruska morda zwróci się w jej stronę, by sama mogła się uśmiechnąć, wykazując jakiekolwiek emocje odkąd tutaj przybyła. Marysia musi być w szoku.
- To Boris, Mario. Boris Azarow - zerknie na blondynkę, gdy z ust nie schodził jej uśmiech. Coś się dosłownie zaczynało w kobiecie gotować, gdy nawet przypominała sobie tę krzywą, ruską mordę - Oczywiście, sam przedstawić się nie jest w stanie, ale to norma - aż wyrwie się jej krótkie parsknięcie śmiechem. Doprawdy, któż by się spodziewał, że w takim miejscu trafi na mężczyznę? Jeszcze gdzieś na środku pustyni, okej, to by było wytłumaczalne, ten miałby przynajmniej jak uciec… a tutaj? Aż głupio wykorzystywać własną przewagę.
- Ale czy ja dobrze słyszę? Nie tylko mnie coś wisisz? Mój boże, kto by się spodziewał - wyprostuje się, już nie tak skulona nad własną miską. Aż zapomniała na moment o własnym głodzie, bardziej przejmując się tym nieprzemierzonym, jaskrawym poczuciem bycia ojebaną na hajs.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.19 21:52  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
 Został przedstawiony zaraz po tym, gdy rysiowata delikatnie zasugerowała, że może wypadałoby ujawnić swoje imię skoro już ich wszystkich tak obżera na krzywy ryj. Skinął jej głową jakby właśnie Raja ogłosiła wszem i wobec, że oto przybyła persona nad wyraz wyjątkowa, a nie zwykły oszust. W końcu był wyjątkowy. Wyjątkowo chytry.
 I wyjątkowo głodny.
 W przeciągu tych kilku chwil zdążył opróżnić całą miskę zupy, a w dodatku rzucić kontrolne spojrzenia na naczynia pozostałej trójki. Nie jedzą już? Och, on znalazłby na to rozwiązanie.
 Teraz jednak wycelował oskarżycielsko łyżką prosto w ciemnowłosą. Zaraz ją dźgnie i dojdzie do łyżkoczynów.
 - Nie bądź śmieszna - prychnął zniżając głos do niezadowolonego warkotu - W przypadku Shū mówimy o poważnych interesach, a nie twoich jękach o jakieś pierdololo. Zresztą nic ci nie oddam, bo nie mam. A nawet jakbym miał to bym nie oddał. Za naiwność się płaci.
 Łowca wydawał sobie nic nie robić z tego niespodziewanego spotkania, rzucając spojrzenie na miskę Ying. Może jej nie smakuje? On pomoże, taki dobry jest. Niech się jedzonko nie marnuje. Lazarus chciał tylko upewnić się czy aby na pewno żadne następne darmowe żarło mu się dzisiaj nie przytrafi i najpewniej zaraz umknie z gospody pod pretekstem spotkania z Shū Fēi. Oczywiście pewnym było, że nigdy tam nie trafi. Zaginie po drodze i już nikt nigdy go nie odnajdzie.
 Bubuś wielce niezadowolony z takiego obrotu spraw przemaszerował pod stołem i wepchnął pysk na kolana Marii, próbując wywęszyć czy czego pierwsza ofiara nie ma czasem żadnych smacznych kąsków na oddanie.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.19 22:13  •  Gospoda Empty Re: Gospoda
Maria miała prawo się zdziwić, gdy zobaczyła przemianę z tej zabiedzonej podróżniczki w żądną sprawiedliwości mścicielkę. Mogła się domyśleć, że nastroje ta może mieć zmienne. Nie znała dziewczyny za bardzo, tak właściwie ani trochę. Z całej tej trójki - czwórki, licząc Bubusia - mogła ufać tylko Ying, choć ta zdała się... pozwolić kłócącym się na kłótnię.
Może mimowolnie skuliła się w sobie, słysząc te ostrą wymianę kilku linijek. Stuliła lekko uszy po sobie, czego nie kontrolowała. Karciła się czasami w duszy, mając wrażenie, że tak reagują tylko dzieci. Odwróci spojrzenie gdzieś na bok, tak jakby chciała udawać, że wcale nie może tutaj dość do łyżkoczynów.
Przeniesie je na pieska, który przypałętał się do jej kolan, pociągając ciekawskim noskiem po materiale spódnicy. Może wyglądał jak parchaciątko na czterech łapkach, ale blondynka zaraz paznokciami dobrała się do jego uszka, żeby pomiziać je z pełnią zaangażowania. Dłońmi przeczesze jasne kępki psiej sierści na czubku głowy. Miała rękę do zwierząt. Nawet dwie.
- Głodny jesteś, co? Ale jaki ty piękny jesteś. Najpiękniejszy. Pokaż mamie bródkę.
Pragnę napomnieć, że nie mówiła do Borisa.
Uśmiechnie się rozanielona do pluszaka. Niekoniecznie obchodziła ją reakcja właściciela na takie umizgi względem pieska. Ważne, że sięgnie po resztę praktycznie pustego półmiska Rajki i da mu się zająć wylizaniem pozostałości po gęstej mazi. Obiecała już swoją miskę dziewczynie, nie będzie jej niczego zabierać. Jak bestyjka pójdzie potem za nią, to jeszcze coś się jej trafi w kuchni. Maria tego dopilnuje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Gospoda Empty Re: Gospoda
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach