Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 28.09.19 14:04  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
Louma miał kocie pazury do walki wręcz, on zaś stalową rękę, która nadal stanowiła nienaturalny element jego ciała. Na samym początku absolutnie nie mógł oswoić się z jej ciężarem, chłodem oraz siłą. Odnosił wrażenie, że to zbędny balast, kilkanaście kilogramów kuli u ręki. Co prawda takie zmechanizowanie miało swoje plusy - otwieranie słoików jeszcze nigdy nie przychodziło mu tak łatwo. W dodatku nie odczuwał w niej bólu, a przedarcie się jednym ciosem przez drzwi czy nawet ścianę stało się możliwe.
  Ręka przydawała mu się również do innych czynności, zważywszy na to, że nie ulegała zmęczeniu.
  — Główna kryjówka jest w mieście, prawda? — Przypomniał sobie, więc postanowił poruszyć ten temat. — Dlaczego właściwie część łowców przeniosła się tutaj? — Jeśli celem rebeliantów była walka z władzami M-3, przenoszenie się tak daleko wydawało się trochę bezsensu. Być może kryło się za tym coś więcej, ale Jarvis dołączył do Łowców już po całej akcji i wciąż nie dysponował wieloma informacjami na temat działalności organizacji. Był zbyt świeży, brakowało mu również łowczego sposobu myślenia.
  Uznawszy się za przygotowanego, wyciągnął jeszcze wodę z plecaka, by odświeżyć suche gardło. Schował butelkę z powrotem, zaś plecak zarzucił na plecy i podążył za kotem, trzymając się dwa kroki z tyłu.
  Nie zdążył skomentować wypowiedzianych przez towarzysza słów, bo ich uwagę od razu przyciągnął nieznany odgłos dochodzący od strony wody. Instynktownie zwolnił kroku, równocześnie starając się stąpać jak najciszej, dłonie natomiast trzymał blisko ciała, by wydobycie ostrzy zajęło mu najwyżej sekundę. Wytężył wzrok, wypatrując potencjalnego zagrożenia.
  Z niejasnego dla Jarvisa powodu zamiast nieprzyjemnego napięcia ogarnęła go ekscytacja.


Okoliczne pustkowia - Page 2 H0DmHfY
                                         
Jarvis
Wtajemniczony
Jarvis
Wtajemniczony
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.10.19 13:05  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
  Kotowaty westchnął i uniósł wzrok ku niebu szukając odpowiednich słów.
  — Szczerze mówiąc nie wiem do końca, jaki jest tego właściwy cel. Podejrzewam, że chodzi o zabezpieczenie losu organizacji, gdyby przypadkiem coś stało się z pierwszą kryjówkę. Poza tym wielu z nas przyjeżdża tutaj by trenować, albo gdy wykonuje jakieś zadania na Desperacji i musi się gdzieś zapatrzeć, czy zatrzymać. — Odpowiedział w sposób, który sugerował, że część z tego jest domysłem, a inny fragment jego opinią. Nie był na tyle wysoko postawionym członkiem rebelii, by przywódca, czy nawet którykolwiek z jego zastępców poruszał w jego towarzystwie takie tematy. — W końcu Łowcy to nie tylko jednostki walczące. Także kobiety, czy dzieci, bezbronni, którzy nie mogą żyć w mieście, a samodzielnie nie przetrwają na Desperacji. Naszym celem nie jest wyłącznie podkopywanie władzy, ale także to, by pomagać mieszkańcom M-3.
  Poruszył nieznacznie uszami. Jarvis był dość nowym nabytkiem, ale Louma podejrzewał, że mężczyzna wie nieco więcej o grupie, której był teraz częścią. To nie tak, że łowcy zaciągali do swoich szeregów siłą każdego znalezionego desperata, musiał wyrazić chęć, by wstąpić w szeregi rebelii. Czyżby był jeszcze jednym indywidualistą, który doił przywileje organizacji, a od siebie nie dawał nic?
  Chociaż ich wspólny patrol i jego właściwy cel temu przeczył. Być może ciemnowłosy po prostu wolno przyswajał te kwestie. Wymordowany czuł się więc w obowiązku poszerzyć jego wiedzę.
  — Miasto nie może być naszym jedynym źródłem utrzymania. Hodowla roślin czy zwierząt pod ziemią jest kłopotliwa, a skoro planujemy odciąć zapasy żywności do miasta, sami musimy posiadać inne, własne. Ja tak to widzę. Jest wiele pozytywów z posiadania dwóch kryjówek, nawet jeżeli ta betonowa jest nieco od nas oddalona. Przynajmniej nikt nas tu nie nęka. — Podniósł swój plecak i ruszył wyznaczoną ścieżką.
  Rozmawiać mogli w trakcie marszu, nawet jeżeli wypadało to robić bardziej przyciszonym niż uprzednio głosem, dyskusja mogła w dalszym ciągu się odbywać. Zaczął opowiadać o zagrożeniach i niemal natychmiast coś zwróciło na siebie ich uwagę. Zwierzęcy ogon zastygł w bezruchu, Konegi nasłuchiwał i węszył ostrożnie.
  Zanim jednak zabrał głos dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, w zarośli, jakieś dwadzieścia metrów od nich wypełzła sporych rozmiarów bestia. Poruszała się na czterech łapach, była lekko kudłata i oblepiona błotem. Z resztą to właśnie stęchłą woń bagna wyczuł Reoone. Miała posturę bernardyna, ale była znacznie bardziej umięśniona. Zastygła na widok łowców, obserwując ich bacznie zielonymi ślepiami.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.11.19 21:56  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
  Bydlę było olbrzymie.
  Brudne, śmierdzące i najpewniej wcale nienastawione przyjaźnie. Przynajmniej nie rzuciło się na ich dwójkę od razu, chociaż im dłużej Jarvis wpatrywał się w czujne ślepia, tym bardziej ogarniało go uczucie, że zaledwie sekundy dzielą ich od rozpoczęcia niebezpiecznego tańca.
  Oczekiwał sparaliżowania, strachu pełznącego w górę kręgosłupa, nagłego potu na skórze albo chociaż oddechu utkwionego w gardle. Nic z tego. Czas jedynie zwolnił, umysł opustoszał ze zbędnych myśli, jakby ciało instynktownie przygotowało się na potencjalną walkę.
  Nie pojawiła się ani jedna myśl o tym, jak może skończyć po konfrontacji z mutantem. Żadne obrazy pełne rozlanej krwi, szarpanych ran czy chaotycznych ruchów w próbie uników przed zębiskami.
  Osobliwe uczucie — wpatrywać się w śmierć z przekonaniem, że to jednak nie ten dzień.
  Jedyne o czym pomyślał to to, że zachciało mu się szczać.
 Postanowił nie rzucać się od razu do ataku tylko wybadać nastawienie zwierzęcia. Mimo wszystko walk lepiej unikać, niż niepotrzebnie się narażać.
  Dłonie wciąż trzymał blisko schowanych ostrzy, nie odrywał od bestii skupionego spojrzenia, powolutku się cofając. Ostrożnie, jakby stąpał po polu minowym. Gdzieś w podświadomości wiedział, że wycofanie się nie przyjdzie tak łatwo, ale byłby głupcem, gdyby taką okazję zmarnował. Nawet jeśli ekscytacja pchała go do przodu, ku spotkaniu z rywalem.
  W każdej chwili mógł chwycić za chłodną stal i skonfrontować się ze zwierzęciem.
                                         
Jarvis
Wtajemniczony
Jarvis
Wtajemniczony
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.11.19 18:49  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
  Sierść na ogonie kota zjeżyła się wściekle. Jego zwierzęcy element wyglądał teraz na dwa razy grubszy. Louma cofnął się ostrożnie, węsząc gwałtownie w obawie, że za ich plecami znajdzie się druga, podobna tej bestia. To byłaby przecież idealna zasadzka. Skupieni zbytnio na stworzeniu, które było przed nimi przestaliby zwracać uwagę na swoje plecy. Stworzenia tych wymiarów rzadko kiedy przemykały w okolicę Schronu niezauważone. Nawet jeśli ich własny patrol dopiero się rozpoczynał, w okolicy kręciło się znacznie więcej wymordowanych i łowców, tubylców, którzy wiedzieli czego się spodziewać.
  — Przecież... — zaczął powoli Reoone, a sierść na jego ogonie nieco opadła.
  Zanim jednak udało mu się dokończyć kwestię, bestia przed nimi zrobiła gwałtowny krok do przodu, a potem rozchyliła wielki, uzębiony pysk i wydała z siebie głośne parsknięcie, które przerodziło się nagle w słowa.
  — Pomóżcie mi... — sapnęło, wykonując kolejny, ciężki krok w ich kierunku. Z jego ciała dobywał się odór bagna, ale przez schnącą powłokę błota przebijały się ciemne, czerwieniejące plamy. Zielone oczy świdrowały ich bez przerwy, bez wątpienia należały do łowcy, doświadczonego zabójcy, groźnego stworzenia, które przystosowane było do desperackich warunków.
  Louma poczuł, że nogi mu miękną. Na takie bydle nie zadziałałby chyba nawet jego artefakt, mała torebeczka, która pełna była jedzenia. Kocie pazury nie będą w stanie przebić się przez grubą skórę otoczoną okrywą z ziemistych strupów. Poczuł, jak panika przejmuje jego ciało. Kątem oka spojrzał na Jarvisa mając nadzieję, że on będzie wiedział co robić.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.11.19 10:13  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
"Pomóżcie mi..."
  Jarvisowi dwa razy nie było trzeba powtarzać, a jednak z niezrozumiałego powodu poczuł ukłucie wątpliwości. Zerknął szybko na stojącego obok Loumę.
  W takich chwilach nie mógł pozwolić sobie na zamęt w głowie. Myśli parły z każdej strony, niespodziewanie, gwałtownie. Zahaczały o tematy, które dręczyły świeżego Łowcę od początku.
  Skup się, skup się, skup...
  Zimne spojrzenie utknęło z powrotem w pełnym skoncentrowaniu na bestii. Tylko to powinno w tej chwili absorbować całą jego uwagę. Zagrożenie i cel — usunięcie niebezpieczeństwa.
  Przekaz wydawał mu się jasny.
  Zacisnął palce na sztylecie. Wpierw pozornie bezużytecznym wobec tak sporego cielska, dopóki ostrze nie wydłużyło się, a rękojeść nie uległa zmianie pod silną, zmechanizowaną ręką mężczyzny. Mały nożyk przeobraził się w szablę, broń, przy której czuł się najpewniej, zwłaszcza od momentu podjęcia się treningów w celu odzyskania pełni sprawności. Wiedział, że przed amnezją stanowił jedność z chłodną stalą, teraz zaś otrzymał szansę, by sprawdzić się w prawdziwym boju, nie zwykłym sparingu, gdzie podświadomie hamował się, by nie skrzywdzić partnerki.
  W tej chwili żadne zasady nie obowiązywały.
  — Spróbuj odwrócić jego uwagę. — Ledwie poruszył ustami. Reoone powinien poradzić z tym sobie całkiem nieźle, skoro cechowała go kocia zwinność. Dobrze byłoby rozproszyć przeciwnika — Jarvis nie znał jego słabych punktów, a nie chciał wybadać ich tuż pod nosem i pazurami. Nie doświadczył jak dotąd umiejętności bojowych znajomego, wolał z góry założyć, że cały aspekt ofensywny spada na niego w tej potyczce.
  Zaczął powoli okrążać bydlę, z każdym krokiem skracając dzielący ich dystans. Szablę trzymał pewnie w dłoniach, nie odrywając wzroku od błagającego o pomoc. A kiedy znalazł się wystarczająco blisko, bądź gdy bestia postanowiła ruszyć w natarciu, stal błysnęła w nikłym świetle w natychmiastowym ataku.

Ostrze transformacji: czas działania 1/3.
                                         
Jarvis
Wtajemniczony
Jarvis
Wtajemniczony
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.19 19:33  •  Okoliczne pustkowia - Page 2 Empty Re: Okoliczne pustkowia
Miedzianozłote ślepia wymordowanego błysnęły w półmroku. Oczywiście, że jego kocia zwinność powinna pomóc w takiej sytuacji, ale Louma zamiast odwracać uwagę bestii miał raczej ochotę uciec. Ogon zesztywniał za plecami z sierścią zjeżoną do granic, czuł dreszcze na kręgosłupie, nogi mu drżały. Mimo to nie zwiał. Ostrożnie sięgnął do małej zawieszki na szyi, skórzanego woreczka, który powinien doskonale się sprawić w sytuacjach takich jak ta - gdy należało zająć czymś zwierzę.
  Nigdy nie wiedział co wyjmie, dopóki pożywienie nie znalazło się już w jego dłoni. Tym razem długo grzebał w pustym wnętrzu, aż w końcu natrafił na coś małego i dość sypkiego. Nabrał całą garść i rzucił ją szybkim ruchem w stronę bestii. Zboże? Jakieś nasiona? Nie widział w ciemnościach czym cisnął na ziemię, ale nos podpowiadał mu, że ich przeciwnik wbrew wyglądowi jest roślinożercą.
  Zapach powinien chociaż na moment odwrócić uwagę stworzenia, a wtajemniczony sięgał już po kolejną porcję. Jeżeli trzeba, zasypie dziwnego mutanta w jego ulubionym jedzeniu. Drobinki rozsypywały się po ziemi i w trawie, ich zapach był znikomy. Powtórzył to jeszcze kilka razy, a potem rozjuszone zwierzę znalazło się już zbyt blisko, aby próbować zdezorientować je niespodziewanym posiłkiem.
  Louma zaczął więc uciekać, mając nadzieję, że mieszaniec bernardyna i nosorożca rzuci się w pogoń za nim, a nie za Jarvisem. Chociaż czuł się bezużyteczny, nie mógł skazać młodego łowczy na jednoczesny atak i obronę. Czekał więc tak długo, aż stworzenie znajdzie się zaraz obok niego, aby ruszyć przed siebie szaleńczo.
  Jeśli tak dalej pójdzie, będą się ganiać, aż któreś z nich zabójcze dopadnie zmęczenie.

  W takim układzie nie skończy się to za dobrze. Kot mógł być umiarkowanie inteligentny, ale miał w sobie wolę przetrwania. Wiedział, kiedy lepiej uciec, zamiast udawać najlepszego w okolicy łowcę. Skierował więc swoje kroki w bezpieczniejszą okolicę - dla niego. Zarośla, gęste krzaki, w których jego dużo mniejsza od bestii osoba mogła bez problemu się zmieścić. Jarvis, gdyby miał ochotę, również mógłby odczekać tam, aż szał stworzenia minie.

z/t


edit:
Nie mam żadnego info, znowu... nie widzę obecności. Uciekam z wątku, bo kolejne czekają i chronologia zaraz mi umrze...
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach