Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 13.07.18 0:30  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
Podczas gdy myśli Ego krążyły paranoicznie to tu, to tam, Greenwood skupiona była dokładnie na jego osobie, przypatrując mu się z uprzejmym, niewymuszonym uśmiechem. Przez moment można by odnieść wrażenie, że w jakiś nieodgadniony sposób czytała w jego umyśle, odgadując wszystkie nerwowe podejrzenia. Gdyby jednak naprawdę udało jej się poznać te ścisłe tajemnice, chyba nikt nie uwierzyłby, że mogłaby zrobić z nich jakiś niecny użytek. Cała bytność zielonowłosej opierała się na tym, że sama przeszła wiele. Nie dziwiły jej tragiczne doświadczenia innych ludzi, ale też nigdy nie pozwalała sobie ich lekceważyć. Doskonale wiedziała jak to jest, gdy zostaje się samotnie z ogromem przytłaczających wydarzeń i nie widzi się perspektyw na lepsze dni; kiedy wpadnie się do dołu tak głębokiego, że niebo wydaje się tylko maleńką, odległą, niebieską kropeczką.
- Ej, - lekko trąciła czubkiem palca lewe, niezranione przedramię Matta, - uśmiechnij się. - Sama nie wiedziała, czemu to mówi, ale sama rozpromieniła się w ciepłym uśmiechu - jakby chcąc zaprezentować, o co jej chodzi. Po dłuższym milczeniu ze strony towarzysza nabrała przekonania, że dobrze byłoby jakoś go rozweselić. Wydawał się ogólnie nie mieć najlepszego nastroju, ale Verity ze swojej pozycji i tak nie mogła zbyt wiele zrobić. Nie zamierzała na siłę wnikać w czyjeś prywatne sprawy i problemy, bo to nigdy nie przynosiło niczego dobrego. Zamiast tego intuicja podpowiedziała, by spróbować takiego drobnego komunikatu. Kto wie, może będzie tak zaskoczony podobnym żądaniem, że aż się do niego zastosuje? Warto spróbować, bo do stracenia było niewiele, a do zyskania - całe morze plusów.
- No tak, w liceum. A teraz studiuję biochemię, może nawet skończę pierwszy rok. - Zaśmiała się cicho. No, z zaliczeniem wszystkich przedmiotów nie powinno być żadnych problemów. Nie dziwiła się wcale swojemu rozmówcy, że do informacji o jej studiach podszedł z pewnym zaskoczeniem; sama jeszcze czasami nie dowierzała, że to już ten etap, że tak szybko. Szkoła minęła w tempie błyskawicy i czasem jeszcze musiała sama sobie przypominać, że to już uniwersytet i wszystko jest inaczej. Aż strach pomyśleć, że lada moment będzie po studiach, a przyjdzie czas pracy - takiej czy innej, na etat lub z własnego domu, ale aż do starości i emerytury. Kiedyś jednak bała się tego bardziej, niezdecydowana, co ze sobą zrobić. Obecnie patrzyła w przyszłość bardziej optymistycznie głównie za sprawą tego, że w końcu znalazła swój sposób na życie. Wiedziała, co chce robić i do czego dążyć. Mogło jej się to nawet nie udać, ale to nieważne; istotniejsze było to, że miała jasny cel i pewną drogę, więc na najbliższy czas Poważne Życiowe Decyzje mogła odhaczyć z listy - póki co nie było żadnych.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.07.18 22:44  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- Jeśli nie masz nic przeciwko, wolałbym nie - odpowiedział, akompaniując do jej łagodnego, tchnącego spokojem uśmiechu swoją... nieszczególną twarzą. Trochę jakby zdeprymowanie zmęczoną. Ale żeby nie robić nikomu przykrości, szczególnie Verity, bo od samego początku była dla niego nic jak tylko miła, spróbował. Był to uhh..., powiedzmy, że był to uśmiech, ale nie dość, że wyszedł markotnie, to jeszcze nie sięgał oczu. Ale starał się, na prawdę się starał.
- Oooh? To z kolei brzmi dla mnie jak czarna magia. Biochemia. Ale ten kawałek "bio", miły. Bo biologia. Z-znaczy, nie żebym się na biologii znał, ale to bardziej mi się kojarzy z roślinami. Lu... Lubię rośliny - powiedział, mrugając niepewnie w przestrzeń. Nie był pewien czy to informacja którą zazwyczaj się ludzie dzielą. Lubię kwiatki. Brawo, good for u.

- Um, swoją... swoją drogą, czy możemy się wymienić telefonami? - spytał, od razu przystępując do tłumaczenia się z pytania. Nie chciał brzmieć nachalnie, ani podejrzanie, a i może nawet trochę próbował (niepotrzebnie, ale Ego to Ego) zrekompensować się po odmowie używania swoich mięśni twarzy w pozytywny sposób.
- Umm, jest coraz ładniejsza pogoda na dniach, a-a a siedzimy w sklepie, może... może umówimy się gdzieś, w jakieś, no, ładniejsze miejsce? - zaproponował, walcząc z wewnętrzną niechęcią wychodzenia na zewnątrz, na słońce, na robienie czegokolwiek. Ale to była jedna z tych aktywności, którą wszyscy inni zdawali się lubić.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.07.18 0:50  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- No cóż - westchnęła. Próbowałam. - Może następnym razem. - Bo nie przewidywała sytuacji, w której owego "następnego razu" miałoby nie być. Nie, już postanowiła dołożyć wszelkich starań, by wprowadzić w życie kolegi studenta więcej szczerej radości. Nie wybuchów histerycznego śmiechu czy bardziej imprezowego stylu bycia, ale żeby się chociaż czasem uśmiechał, żeby poczuł się doceniony i mile widziany. Sama doskonale wiedziała, jak wiele mogą zrobić niewielkie gesty, by poprawić człowiekowi humor. Na razie się nie udało, ale doceniała próbę - tak samo jak fakt, że chłopak nadal z nią rozmawiał. Nawet więc, jeśli nie wydawał się być w najlepszym nastroju, wciąż pozostawało w nim nieco siły na kontakty międzyludzkie. To zaś był dobry znak.
- Rośliny - powtórzyła. - Hodujesz jakieś? Na przykład takie doniczkowe? Mi się bardzo podobają różne kwiaty, ale głównie większe ogrodowe krzewy. Nawet myślałam nad skołowaniem sobie czegoś ładnego do pokoju, ale coś nie mogę się do tego zebrać. No i zanim wybiorę coś, co mi się podoba i jest niezbyt trudne w utrzymaniu... przykro byłoby wykończyć roślinkę. - Z opieką nad psem radziła sobie lepiej. Gdyby nawet jakimś cudem zapomniała o którymś z obowiązków względem pupila, ten bez wątpienia przypomniałby się w sposób bardzo natarczywy. Współlokatorzy tez byli na szczęście tak uprzejmi, że czasem wyręczali Verity w wyprowadzaniu psiaka czy pilnowaniu, by nie brakowało mu wody w misce. Kundelek jako-tako należał więc do Greenwood i to ona była z nim najbliżej związana, jednak zyskał serca wszystkich i wkrótce stał się zwierzęciem domowym. Nawet Nathan, który miał wobec czworonoga wyraźne obiekcje, raz na jakiś czas dawał się doń przekonać.
- To jest bardzo dobry pomysł - stwierdziła z entuzjazmem, posyłając chłopakowi ciepły uśmiech. Nie spodziewała się takiego pomysłu z jego strony, a tu proszę. Teraz nie będzie miał wymówki, by jej odmówić, jeśli zaproponuje jakieś wspólne wyjście. Jak by na to nie spojrzeć, zbliżały się wakacje. O ile przyjemniej będzie chociaż część z nich spędzić w miłym towarzystwie!
- Gdybyś był tak uprzejmy. - Wyłuskała z kieszeni telefon i wybrała z menu opcję dodania nowego kontaktu. Podała też wtedy urządzenie do Ego, on zaś powinien domyślić się, że ma wpisać swój numer. Minęła chwila i mogła odebrać swoją własność, od razu wysyłając wiadomość z emotką-serduszkiem. Tym sposobem wymiana danych przebiegła szybko i sprawnie - i bez odwrotu.
- Znasz tu jakieś fajne miejsca, gdzie można by się przejść?
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.18 13:18  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- O tak - potwierdził raptem Matt. - Dużo, dużo roślinek. Kiedyś też miałem mały ziołowy kącik, ale um, jakoś nigdy nie miałem okazji z niego skorzystać, więc dałem sobie spokój. Ogólnie, to wiesz, trochę ananasowatych w łazience, draceny tu i tam, różne palmy. Generalnie, wiesz, rośliny - dokończył trochę mniej pewnie i szczegółowo niż zaczął, jakby nie chcąc zanudzać opowiadaniami o łodygach, szerokich liściach i spryskiwaczach do kwiatów. Rośliny były... miłe. Uspokajały go. Nikomu nie robiły krzywdy, opieka nad nimi pozwalała zachować rutynę. I dużo osób je lubiło. Były ładne. I z braku lepszego słowa, no cóż, były naturalne. Organiczne. To był coś, co w erze technologii czasem zdawało się nie być takie popularne i oczywiste. Lubił równoważyć swój nabałaganiony technologią, narzędziami, ekranami, klawiaturami, różnymi wihajstrami ciemny pokój zielonymi pędami i kwitnącymi od czasu do czasu na nich plamami kwiatów. Z tym wszystkim pokój wydawał się być instalacją artystyczną na temat natury i technologi niż aktualnym miejscem do pracy i spania.
- Można połączyć lubienie ogrodowych krzaków z trzymaniem ich w pokoju, jeśli masz na to ochotę. Jak iglaki czy bukszpan w doniczce. - Nie sądził żeby istniała ładniejsza ozdoba do kuchni niż miniaturowy bukszpan w białej doniczce. Miał ich cały rządek u siebie. - W każdym razie, jakbyś, wiesz, potrzebowała pomocy z zielonym, to daj znać - zaproponował. Zawsze był chętny by głosić dobrą roślinną nowinę tym, którzy jej chcieli. To jakiś szalony dzień inicjatyw był dla niego. Prawdopodobnie wyczerpał ich ilość na następne 500 lat.
- Ależ proszę bardzo. - Zadowolony, że udało mu się zadowolić Verity, wziął od niej telefon i wklikał co trzeba tam gdzie trzeba. Kiedy na przepustce mignęło mu powiadomienie o smsie, od razu odesłał jej roślinkę-emotkę i zielone serduszko. Chyba w całości będzie musiał przerzucić się na przepustkę. Wprawdzie w prosty sposób mógł wyśledzić swój skradziony telefon przez GPSa, o ile złodziej nie zapomniał wyłączyć całego urządzenia, ale tak po prawdzie - wszystko czego potrzebował miał na nadgarstku. Podejrzewał, że poziom inwigilacji wiadomości i rozmów na telefonach był taki sam co na przepustkach, tak więc niewielka różnica.
- Hmmm... - zastanowił się na głos, wodząc wzrokiem dookoła. Kolorowe rzeczy z półek czy ruch klientów między nimi, co rusz przyciągały jego oko, kiedy obejmował okolice M3 swoją myślą. - Możemy iść na wschodni r-rewir w góry albo na zachodni, nad jeziora. To nie to samo co hmm.. morze, ale jest woda, a na pewno znajdziemy gdzieś piaszczysty brzeg. Pseudo plaża brzmi wakacyjnie obiecująco, prawda?
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.18 14:48  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- Generalnie, wiem. Rośliny - zaśmiała się, przytakując lekko głową na te informacje. Udało jej się sprowadzić chłopaka na temat, który go interesował i o którym wydawał się mówić raczej swobodnie - oczywiście biorąc pod uwagę to, jak się z nim rozmawiało przez większość czasu. Trudno było nie ulec wrażeniu, że wystarczy zadać kilka odpowiednio dobranych pytań, by wyciągnąć z niego jeszcze trochę słów. Szczęśliwie złożyło się też, że Greenwood naprawdę była zainteresowana tematem. Leżał jej w głowie od wielu miesięcy, zaczynał się już kurzyć, a tu proszę: wreszcie znalazł się ktoś, u kogo mogła szukać porady i wierzyła, że nie zostanie wyprowadzona w pole.
- Pewnie tak, no ale właśnie... nie mam za dużo miejsca. Prędzej zmieściłabym coś niewielkiego na parapecie albo na balkonie... chociaż teraz na balkonie mieszka pies. To nie jest takie proste na małym metrażu, niestety - westchnęła cicho, choć wcale nie wyglądała na jakąś szczególnie smutną. To prawda, sytuacja nie była prosta, ale od czego ma się bardziej obeznanych znajomych. Delikatny uśmiech na twarzy Verity zwiastował, że doskonale przyjęła do wiadomości deklarację wsparcia i zamierzała ją solidnie wykorzystać. Zgodnie z zasadami bezpieczeństwa i higieny pracy, wręcz powinno się trzymać w domu nieco roślinności. A przecież oprócz tego, że pożyteczna zielenina wytwarza tlen, to jeszcze może cieszyć oko. Same plusy!
- Będę potrzebowała pomocy, to na pewno. Przypomnę się jeszcze - zakomunikowała, bez patrzenia na ekran telefonu otwierając okienko wiadomości. Zaraz też zgasiła urządzenie i wsunęła je z powrotem do kieszeni, jako że nie było już potrzebne. Jakoś wygodniej używało jej się czegoś z materialnym wyświetlaczem niż holograficznej przepustki, która dodatkowo wyłączała z użycia jedną rękę. Choć trzeba przyznać, umieszczenie w niej tak wielu opcji rzeczywiście potrafiło ratować życie w sytuacjach prawdziwej potrzeby, kiedy w telefonie padła bateria lub się go po prostu zgubiło.
- O, byłam jakiś czas temu w górach. Jest tam naprawdę ślicznie! - Od razu mignęła jej w pamięci leśna ścieżka i niziutkie szczyty Taisei. Teraz latem musiało w nich być jeszcze ładniej, szczególnie że i temperatura była bardziej sprzyjająca. Na pewno dobrze byłoby się wybrać na taką wycieczkę jeszcze kiedyś. - Ale w sumie poszłabym nad jeziora. Ktoś mi ostatnio wspominał, że jest pełno piaszczystych kawałków wybrzeża i można normalnie plażować. W przyszłym tygodniu ma być upalnie, to przynajmniej woda nie będzie lodowata. - Zamyśliła się nieco, próbując przywołać z odmętów pamięci prognozy. Choć obie opcje jawiły się bardzo ciekawie i obiecująco, obietnice smażącego na skwarek słońca powodowały, że skłaniała się nieco bardziej ku perspektywie wypoczynku nad jeziorem.
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.07.18 21:23  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- Pies - powtórzył Ego pytająco. Jak zawsze o wspomnieniu o futrzakach, automatycznie chwyciło go rozczarowanie, że psy mają sierść, a on alergię na sierść. Jego oczy zabłysnęły tęsknotą. Verity miała psa! On, z braku laku, ma żółwia. Och, znaczy się, miał żółwia. Bez problemu przerzucił swoją chęć posiadania puszystego czworonoga na gady i płazy, ale no dalej - psy i koty!  A teraz był sam w pustym mieszkaniu. Będzie musiał w stu procentach przenieść się na rośliny i kamienie. Tak też się da.
- Twój pies czy któregoś z współlokatorów? Umm, j-jak chcesz, możesz kogoś zabrać na plażowanie. Znajomych. Albo, na przykład, umm, głównie... głównie mam na myśli psa. Tak. Więc co, jesteśmy... jesteśmy umówieni na za tydzień na plażę? Szczegóły możemy jeszcze dopracować w między czasie. - Zaproponował, machając nadgarstkiem z przepustką sugerując, że już mogą się normalnie komunikować na odległość.
Znów zakręcił się na krześle, zerkając mimochodem w stronę wyjścia. To był tak... dziwny dzień. Pełen ludzi i zwierząt i inicjatyw i bolącej ręki i automatów z kocią karmą i aptek i Verity. W ten dzień zrobił i powiedział więcej niż przez ostatni miesiąc. Nic więc dziwnego, że po ramionach zaczęło mu spływać zmęczenie, zesztywniały kark chrupnął cicho kiedy znów pokręcił głową rozglądając się po sklepie. Powoli i delikatnie posmyrał bandaż na ramieniu, znajomy materiał zostawiający charakterystyczne mrowienie na opuszkach palców. Wzdrygnął się i żeby to ukryć złapał szybko papierek po kanapce i kubeczek po herbacie. Wychylił się na wysokim stołku i wrzucił je do kosza.
- Verity? Jeszcze raz dzięki za pomoc. I w ogóle. Dobrze, że zupełnym dziwnym przypadkiem udało nam się spotkać. Nie takie duże to M3, na to wychodzi - powiedział, wyraźnie zmierzając do końca spotkania.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.08.18 2:13  •  Sklep całodobowy "Ropuszka" - Page 2 Empty Re: Sklep całodobowy "Ropuszka"
- Mój, całkiem mój! - wyjaśniła z niemałym entuzjazmem. Wystarczyło wspomnieć o Bajzlu, by oczy zaświeciły jej się radością, a usta wygięły w uśmiechu nie do powstrzymania. W końcu ten przypadkowo napotkany psiak stanowił ucieleśnienie jej marzeń. - To taki kochany obłoczek szczęścia, na pewno byś go polubił - stwierdziła, nie pozwalając na ani najmniejszą nutkę niepewności. Akurat to było bardziej niż oczywiste, że energiczny kundelek pokocha każdego, kogo tylko właścicielka podsunie mu jako przyjaciela. W drugą stronę też szło łatwo: w końcu jak tu nie uwielbiać tej uroczej kombinacji merdania, trącania nosem i podawania łapy.
- Ano, jesteśmy umówieni! - I o dziwo jak raz wcale nie skręcało jej w środku na myśl o właśnie poczynionych planach towarzyskich. Zazwyczaj kiedy padała znamienna data spotkania, w Verity budziła się natychmiastowa potrzeba zmajstrowania jakiejś wiarygodnej wymówki, byleby się tylko na miejscu nie stawić. Była w tym zresztą całkiem niezła, co rusz produkując nowe, wiarygodne wytłumaczenia; niestety, w ten sposób tylko dokarmiała swój introwertyzm i wręcz zmuszała się, by raz na jakiś czas odpuścić sobie kombinowanie. Skoro tym razem było inaczej, pojawiała się nadzieja na naprawdę miło spędzony dzień, o ile tylko uda im się dogadać plany i pogoda dopisze.
Podświadomie czuła, że wszystko ułoży się znakomicie.
-Nie ma sprawy, naprawdę. Fajnie, że udało nam się na siebie znów trafić. - mimochodem zerknęła na ulicę, wciąż jakoś dziwnie wyludnioną. Jak późno już mogło być? Na pewno na tyle, by wkrótce odjeżdżała jedna z ostatnich linii dziennych w kierunku centrum. Greenwood nijak nie uśmiechało się tkwienie nocą nie w tej dzielnicy, co trzeba. Po intensywnym dniu spędzonym co chwila w czyimś towarzystwie tęskniła już tylko do zawinięcia się w pościel i odcięcia od całego świata.
- W każdym razie, ja też ci dziękuję. Że nie uciekłeś. - Zaśmiała się przez moment, nim wreszcie zeskoczyła z barowego krzesełka. - Będziemy w kontakcie, no i do zobaczenia - zakończyła śpiewnie. Nadeszła najwyższa pora, by się rozstać i wrócić każde do swojego domu, nacieszyć się błogą samotnością i czynić plany na jakże pomyślnie zapowiadający się wypad nad jeziora.

[zt oboje]
                                         
Verity
Studentka
Verity
Studentka
 
 
 

GODNOŚĆ :
Daisy Verity Greenwood


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach