Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Uczestnik: Nathair
Cel: Zdobycie mocy aerokinezy
Poziom: Średni
Możliwość zgonu: Raczej nie, ale jakieś zagrożenie będzie.

Do lasu edeńskiego tutejsi i podróżni przybywali z różnych powodów. Zielarze chętnie zapuszczali się w te okolice w celu zebrania roślin leczniczych, dzieci bawiły się tu (w końcu las jest świetnym miejscem na grę w chowanego!), patrole Zastępu dbały o bezpieczeństwo, zaś podróżnicy najpewniej chcieli albo nałapać się naturalnych dóbr lasu albo poszukiwali Rajskiego Miasta. Napotkane w tej okolicy osoby musiały liczyć się z tym, że mogą natknąć się na towarzystwo w postaci dzikich zwierząt, jednak nawet to nie odbierało wrażenia, że to miejsce stanowi ostoję spokoju i bezpieczeństwa.
 Dzień był dość spokojny i pewna starsza kobieta postanowiła go wykorzystać, by wyjść na spacer w poszukiwaniu owoców. W okolicy, w której się rozglądała, było praktycznie pusto, jednak jej oczy napotkały osobę o cokolwiek młodzieńczym wyglądzie. Choć wyglądało na to, że ruch sprawił jej ból, staruszka ukłoniła się w sposób tradycyjnie japoński, adekwatny do jej wieku. Jasnowłosy chłopiec został obdarzony szczerym uśmiechem, a starsza pani wolno do niego podeszła.
 – Dzień dobry, mój drogi. Jak cię zwą? – Zapytała głosem tak przyjaznym, jakby odzywała się do własnego wnuczka. Nathair mógł odnieść wrażenie, jakoby starowinka miała zaraz zaproponować mu talerz pożywnej zupy… A potem drugi, trzeci, dziesiąty. Staruszka miała włosy upięte w wysoką, tradycyjną fryzurę i spomiędzy siwych pukli barwą wyróżniały się pojedyncze czarne kosmyki, którym jednak nie udawało się odejmowanie lat tej postaci. Jej ubiór nie wydawał się za dobrze przystosowany do przechodzenia przez las poza ścieżką. Składały się na niego sandały i kimono w wyblakłych odcieniach zieleni i brązu, które zapewne dość mocno ograniczałoby ruchy, jednak nie wydawała się tym przejęta. Nigdzie się nie spieszyła.
 – Nazywam się Ichiyo. Chciałam poszukać pewnych ziół i przypraw, bo widzisz, jaka ładna pogoda… Ale już łapią mnie bóle, a koszyk prawie pusty – Uniosła nieco wspomniany przedmiot, po czym wzniosła oczy ku koronom drzew i majaczącemu za nimi niebu.
 – Kto by pomyślał, że pogoda dziś się popsuje? Reumatyzm nie ma litości, widzisz, zawsze się upomina, kiedy ma zacząć padać… – Westchnęła, tym samym komunikując niewerbalnie „starość nie radość”. Spojrzenie staruszki, nieco niższej od Nathaira, spoczęło znowu na aniele.
 – Powiedz mi, nie chciałbyś dotrzymać starej kobiecie towarzystwa? Albo pozbierać trochę roślin ze mną? – Zapytała pogodnie, a w ciemnych oczach pojawiła się nadzieja i ciepło.


dodatkowe:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie należał do zbyt towarzyskich osób. O ile na samym początku swojego istnienia wydawał się ufny i lgnął do innych, szukając w ich oczach atencji, to z czasem życie przynosiło ze sobą zbyt wiele kopnięciem w gębę. Dlatego też zmarkotniał, zdystansował a do tego stał się zgryźliwy. Przebywał z innymi istotami tyle, ile tego wymagało minimów. Nie pchał się sam z pomocą, nawet dla edeńskich aniołów, chyba że któryś go o to poprosił. Nie wciskał swojego nosa w sprawy, które nie dotyczyły go bezpośrednio.
Ale nadal był aniołem.
Nadal nikogo nie skrzywdził z premedytacją. Nadal czuł w środku ścisk, kiedy widział, że ktoś wyraźnie jest w potrzebie. Nadal sumienie nim ciskało, by pomóc. Dlatego też kiedy starsza kobitka go zaczepiła, przeszkadzając mu w jego powrocie do domu, obrzucił ją chwilowym, nieprzychylnym spojrzeniem. Nie wyglądała na anioła, ale w Edenie zamieszkiwało też parę ludzkich istot, które dostał zezwolenie od archanioła. Możliwe, że kobieta należała do nich. Nie wyglądała groźnie, z drugiej zaś strony wieloletnie przebywanie na Desperacji nauczyło go, że wygląd był naprawdę pozorny. Starcowie okazywali się potężni, a dzieci brutalne i okrutne. Dlatego też wolał zachować wszelaką ostrożność.
I chociaż naprawdę nie miał najmniejszej ochoty na bieganie po lesie w poszukiwaniu roślin, to wyciągnął dłoń w jej stronę, zabierając koszyk, by odciążyć ją w jego noszeniu, choć to zapewne i tak był niewielki ciężar.
Colin. - odpowiedział na jej pytanie. Nie okłamał jej. Po prostu nie przedstawił się z pierwszego imienia, woląc użyć drugiego. Tak było bezpieczniej. Zawsze starał się zachować ostrożności na tyle, na ile mógł.
Znam jedno miejsce, gdzie rośnie sporo roślin. Co prawda nie znam się na nich, ale może któreś z nich zainteresuje panią. - odparł, wreszcie posyłając w jej stronę delikatny uśmiech, który rozjaśnił jego oblicze, powoli ruszając w stronę, o której wspomniał. Rzeczywiście, pogoda powoli się zmieniała.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

W ciemnych oczach staruszki, wokół których malowały się jak na zmyślnej masce zmarszczki, cały czas widniała nadzieja. Najpewniej od lat mieszkała w Edenie, przyzwyczajona do tego, że każdego może poprosić o pomoc i że odpowiedź zawsze będzie pozytywna. Wiadomo jednak, jak to jest w obszernych lasach — mimo wszystko nie pozna się każdego drzewa bądź każdej wiewiórki, odnajdowało to pewnie też zastosowanie w stosunku do ludzi.
 – Korin, och, Korin – Pokiwała głową, przekręcając podane przez anioła imię w typowo japoński sposób. Przekazała koszyk bez najmniejszego oporu, jednak nie obyło się bez całej masy podziękowań za pomoc i przeprosin za robienie kłopotu. Babuszka zdawała się za sprawą tego tym bliższa byciu wychowaną w duchu tradycji.
 – Bardzo chętnie skorzystam z twojej propozycji – Pokiwała entuzjastycznie głową, a w jej oczach i na twarzy pojawiła się wdzięczność. Ciężko natomiast określić, czy Ichiyo odwzajemniała uśmiech czy po prostu uśmiechała się cały czas.
  – Sama znam kilka dobrych miejsc, ale człowiek uczy się całe życie. Och, kto wie, może i będzie po drodze do domu? – Rzuciła niby to w przestrzeń rozmarzonym głosem. Jeśli anioł, po złożeniu swej propozycji ruszył w drogę, starsza pani starała się dotrzymać mu kroku.
 – Szkoda, że do kwitnienia lipy jeszcze trochę. Bardzo lubię napar z niej, ale może mam wciąż jakieś zapasy? O, jak tak o tym myślę, to możliwe, że jakiś dobry dżem się zachował albo nalewka… Umiesz robić ciastka, Korin-kun? – Spytała. Sądząc po tym, ile trajkotała w najlepsze, można by było podejrzewać, że w istocie jest dość samotna.

Termin — 25.05
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odetchnął cicho przez nos. To był kolejny z powodów, dla których nie lubił podawać swojego imienia. Przeniesienie go na język japoński kaleczyło jego słuch i drażniło zęby. Mimo to pozostał w milczeniu, wybaczając kobiecinie ze względu na wiek. W innym wypadku zapewne zacząłby już szczekać i warczeć na swojego rozmówce, przy okazji poprawiając go, jak faktycznie powinien się do niego zwracać.
Ściółka cicho zgrzytnęła pod jego krokami, kiedy kierował się niespiesznie przed siebie, chcąc dostosować swoje tempo do kobiety. Osobiście zazwyczaj szybciej poruszał się, czy to na nogach czy w powietrzu. Tym razem nie mógł sobie pozwolić na aż taką swobodę.
Dalego mieszkasz? - zapytał cicho, już teraz wiedząc, że najpewniej pod koniec zbierania roślin odprowadzi ją pod same drzwi, nie pozwalając nosić koszyka. Może i lekki był, ale w pewnym wieku nawet lekkość stawała się ciężarem. No i nawet edeńskie lasy bywały niebezpieczne.
Zerknął z ukosa na nią.
Nie, zdecydowanie nie mógł pozostawić jej samej sobie.
Napar z lipy. - powtórzył po niej, chociaż nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek próbował. Raczej nie miał okazji, i w sumie nawet nie był zainteresowany nowymi doznaniami smakowymi. Pod tym względem był nieco konserwatystą.
Hm. Kiedyś trochę piekłem, ale ostatecznie zaprzestałem. - wzruszył lekko ramionami.
Mieszkasz sama?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach