Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 26.09.17 17:01  •  Publiczna łaźnia Empty Publiczna łaźnia
Publiczna łaźnia OdiASYa

Publiczna łaźnia jest miejscem, gdzie wierni są w stanie oczyścić swoje ciało. Wygląda to miejsce dość surowo z pewnymi udogodnieniami. Schodki ułatwiające dostęp do basenów z gorącą wodą, czy chociażby mały wodospadzik. W przypadku tego drugiego można powiedzieć, że na jego powstanie nie ingerowała żadna siła trzecia. Przynajmniej nie w pełni tworzeniu. Ogólnie wnętrze tego miejsca jest obszerne, gdzie jest możliwość pomieszczenia sporej ilości aonistów. A to już zasługa natury tego miejsca. Jednak trudno tu raczej wyszukać ręczników, czy olejków. Tego typu asortyment wierny musi na własną rękę zdobyć. 

---

Postanowiła dwójka wyruszyć w stronę publicznych łaźni, żeby rozprawić się z problemem brudu. Głównie to było w przypadku kobieciny, ale rudzielcowi równie się przydałaby. Przebywał trochę czasu poza obszarem Gór Shi, więc mógł skorzystać z okazji i zająć się też swoim ciałem. Tak więc mogli upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Przynajmniej Invidia czuła się o wiele lepiej, żeby mogła o własnych siłach dotrzeć wskazanego miejsca. Jednak zmierzali do niego wolnym krokiem. Akurat nie zamierzał wymuszać na niej szybszego tempa, gdyż jeszcze jej brakowało do odzyskania odpowiednich sił. Podziwiał nawrócony organizm wymordowanych z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że byli naturalnie silniejsi od aniołów, czy od zwykłych ludzi. Nie wspominając o wytrzymałości. Dzięki temu mogła przeżyć bez opieki medycznej tak długo. Naprawdę miała wielkie szczęście, że to się dobrze skończyło. W trakcie drogi zauważył uzdrowiciel, że trochę ludności brakowało. Nie minęli nikogo na korytarzach, ani też będąc na miejscu. Zastanawiał się z jakiego to było powodu. W końcu to miejsce potrafiło być oblegane przez wiernych, którzy chcieli zażyć kąpieli w gorących źródłach. Tego się nie spodziewał, choć nie mógł narzekać. Z tego też powodu byli sami dla siebie i nie było nikomu do przerywania. Wyszukiwał swoim wzrokiem miejsca, w którym mogliby przystąpić do dalszych czynności. Zajęło mu chwilę aż w końcu znalazł dobry punkt. Zauważył nieopodal wodospadzik, który mógł się okazać przydatny. A już nie mówiąc o schodkach wykutych w skale, którymi można było zejść do wody. Wrócił wzrokiem do panienki o niebieskiej skórze i zwrócił się do niej ze swymi słowami.
Chodź. Znalazłem dobre miejsce. ─ W chwili gdy powiedział te słowa złapał ją za dłoń i skierował się z nią do obranego miejsca. Nie chciał słyszeć protestów z jej strony. Wątpił, że będzie stawiała niepotrzebny opór. W końcu chciała stać się czyściejszą damą, a kierując tam mogło to być ułatwione. Oczywiście nie wiedział o małym problemie panny, że nie jest w stanie niczego widzieć. Przecież o tym mu nie powiedział. Nie wspominając, że nie miał takowych możliwości by dowiedzieć. Jedynie mógł zostać poinformowanym o tym nieszczęściu od niej samej. Spowodowałoby to u niego większą chęć opieki nad jej osobą, a w takim przypadku byłoby to nie do zniesienia. Mieć na każdym kroku plugawego anioła. Przecież to mogło się nie godzić z godnością generał, największej hejterki jego podobnym. Jednak tym faktem się nie przejmował. Jedynie on służył wielkiemu Ao i nie widział potrzeby, żeby się złościć o negatywny stosunek do niego. Podszedł z nią dostatecznie blisko wybranego spotu, który był zasłaniany przez wielką skałę. Z pomocą tego obiektu mogli być ukryci przed wścibskimi, choć nie przeszkadzałoby to jego osobie.
Już jesteśmy na miejscu. Usiądziesz moja dobra, żeby mógł spokojnie rozwiązać Twój warkocz? ─ Zapytał się kobiety, która była otulona w koc. Oczekiwała ją dosyć szczególna kąpiel więc było zbędne mieć włosy zrobione w warkocz. W tym przypadku też mogła jemu zaufać, skoro miał wielkie doświadczenie z włosami. Przecież sam musiał sobie kręcić warkocz, który był dla niego ułatwieniem. Przynajmniej długie rude włosy nie przeszkadzały mu podczas dbania o pacjentów. Sam też musiał się tym zająć w swoim przypadku, skoro planował również kąpiel w gorących źródłach. Może i nie przepadał za gorącą wodą, ale nie przyszedł tutaj narzekać. Powierzono mu inne zadanie, które było dość istotne dla jego persony. Oczekiwał na moment, gdy osiądzie gdzieś Invidia i wtedy dopiero się zajmie jej włosami. A do tego czasu nim to się nastąpiło, postanowił zdjąć zbędne ubrania z siebie. Jedynie zdjął z siebie górną część garderoby, rzucając gdzieś na kamienie. Jeszcze nie planował wchodzić do wody, a przy tym mógł trochę więcej czasu zaoszczędzić. Przez ten czas mogła sobie usiąść na spokojnie, a gdy to już zrobiła to kleknął za jej plecami i przystąpił do rozwiązywania warkocza białych włosów. Oczywiście robił to dość ostrożnie i z pewną delikatnością, gdyż nie chciał za mocno pociągnąć. Nie mówiąc o piórach, na które mógł się natknąć. Poświęcając trochę czasu na tej czynności w końcu tego dokonał i mogła się cieszyć uwolnionymi włosami. Kiedy tylko skończył to zajął się też swoim warkoczem, dając tym samym chwilę spokoju Invidii.
Akurat chwilę mi zajmie rozwiązanie swoich włosów. ─ Powiedział przerzucając swój rudy warkocz przed siebie, powoli go rozwiązując. W tym momencie mogła zrobić wszystko co jej się podobało, albowiem anioł był zajęty ogarnianiem swoich włosów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.17 20:39  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Starała się stawiać stopy na tyle ostrożnie, żeby nie wyłożyć się jako żywy dywanik na żadnym z korytarzy. Przez nią musieli też zresztą zwolnić, ale przez mleko makowe odrobinę chwiała się i mógł jej grozić pocałunek z podłożem. A wolała raczej robić to z Incem niż kamieniami, których dotykały dziesiątki stóp i butów. I choć narkotyk usunął bolesne sygnały wysyłane przez mięśnie do mózgu, cały czas starała się pamiętać o nienadwyrężaniu kończyn. Właściwie jeszcze przez parę dni powinna dla świętego spokoju nie podnosić się z łóżka, ale nigdy nie przepadała za stuprocentowym wypełnianiem zaleceń lekarzy czy też długim wypoczynkiem. Nawet by nie miała co robić w łóżku. Ani nie zabierze się za jakieś ręczne robótki, ani nie poczyta. W takich momentach szczerze narzekała na swoją ślepotę, którą przecież zdążyła zaakceptować. A teraz nie mogła nawet skorzystać z mocy, która mogła jej pomóc w długich godzinach nudy.
Słysząc szum wody, zaczęła się uśmiechać jeszcze radośniej. Uwielbiała ten niewielki, ciepły wodospadzik i pływanie w głębszych miejscach. Przynajmniej było to bezpieczniejsze niż chłodne wody podziemnych jeziorek, w których czasem pojawiały się zębate stworki. Tam głębia bywała zdradliwa, a i zimno nie sprawiało przyjemności.
Gdzie się wszyscy podziali? – zapytała po drodze. Polegała tylko na słuchu, ale nie wykrywała swoimi długimi uszami nikogo w pobliżu. Było dziwnie pusto, zwłaszcza jak na okolice łaźni, w której rzadko kiedy zdarzało się nikogo nie spotkać. Jaskinia przyciągała mnóstwo wiernych, którzy chcieli się odświeżyć lub po prostu odprężyć, korzystając z głębszych basenów. Często przychodzili zmęczeni podróżą by rozgrzać obolałe mięśnie. Teraz nie słyszała rozmów, a jedynie płynącą wodę i huczący delikatnie wodospad. Coś musiało się stać, kiedy próbowała nie umrzeć pod czujnym okiem uzdrowiciela. A może wcześniej, zanim jeszcze wróciła do siedziby Kościoła? Nadal nie wiedziała przecież jak potoczyły się wydarzenia w Szpitalu. Pamiętała tylko, że jakiś bardzo spokojny jegomość wszedł do środka.
Starała się trzymać koc i jednocześnie uważać na drogę. Pośliznęła się nawet lekko, ale szybko odzyskała równowagę, odrobinę mocniej ściskając dłoń rudzielca. Podłoga była tu bardziej śliska, a mając bose stopy szybko dało się wywinąć orła i wylądować z twarzą na glebie. Invidia była już wystarczająco poobijana i nie zamierzała dokładać sobie siniaków. Choć słabo je było widać na niebieskawej skórze, to wciąż mogły boleć. A mleko makowe wiecznie działać nie będzie.
Czej, bo nie widzę – mruknęła, kiedy poprosił ją o usadzenie się gdzieś. Zrzuciła z siebie koc i spróbowała dłońmi wybadać jakąś miejscówkę. Całej komnaty na pamięć nie znała, ale kojarzyła po dźwięku, gdzie ich zaprowadził. Gdzieś tu był kawałek równiejszej skały… I znalazła. Co prawda po drodze smyrnęła dłonią brzuch Incubusa, a potem macnęła skały w pobliżu, ale wreszcie klapnęła na kamieniu i dała rozplątać swoje włosy. Kiedy skończył, zaczęła palcami rozczesywać kosmyki. Długie włosy opadały falami prawie do ziemi. Gdyby się ufarbowała na brązowo, z powodzeniem mogłaby zrobić cosplay Kuzyna To. Wystarczyłoby tylko zorganizować sobie okulary przeciwsłoneczne i rozczesać wszystkie włosy dookoła, a nie tylko w tył. Odrzuciła kudły, zawadzając nimi o anioła. Podniosła się i przeciągnęła, zamykając przy tym oczy. Zamarła na moment. Wyobraźnia zadziałała, a narkotyczne halucynacje ukazały jej łaźnię. Może i była odrobinę zmieniona, ale wciąż była w niej płynąca woda i wodospad. I świecący mech porastający wszystko. I kolorowe motyle latające wszędzie. Wyciągnęła rękę przed siebie, próbując jednego złapać, ale umknął przed nią, skręcając gwałtownie. Generał odwróciła się, zamiatając włosami o skałę, na której wcześniej siedziała. Rozchyliła lekko wargi, obserwując sklepienie jaskini. Setki skrzydeł oblepiały każdą wolną przestrzeń na niebiesko-fioletowym mchu. Poruszały się i szemrały jakąś sobie zrozumiałą pieśń. Długoucha znów się obróciła i spojrzała na miejsce, w którym siedział Incubus. Ale nie było go tam. Ujrzała ogromnego, kolorowego motyla siedzącego na skalnym występie. Uklęknęła szybko i objęła „skałę”, przywierając piersiami do pleców uzdrowiciela.
Inc! Inc, zmienili cię w motyla! Na pantalony miłosiernego Ao, ale ty jesteś piękny! – zaczęła się zachwycać. Przejechała paznokciami po klatce piersiowej nawróconego, choć w jej omamach wydało to dźwięk skrobanego kamienia. – Taki delikatny. Taki kolorowy. – Na koniec wydała z siebie cichy pisk zachwytu.
Houston, mamy problem. Mleko makowe weszło za mocno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.17 21:47  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Pamiętam, że to miejsce zawsze było obładowane ludem wyznającym Ao. Jednak dziś stało się coś zupełnie innego. Zastanawiało to naprawdę anioła, ale na to nie mógł narzekać. W obecnym rozrachunku przebywał tylko z nią. Jedynie potem się natknął na dość dziwne zjawisko, a jego autorką była generał. Można byłoby powiedzieć, że podanie jej mleka makowego było wielkim błędem. Jednak to była dla jej dobra. Dzięki temu specyfikowi mogła zapomnieć o bólu, na który mogła narzekać. Oczywiście była to najprostsza metoda, żeby się z tym uporać. Jedynie dość ryzykowna w skutkach, gdyż mogła posiadać dziwne wizje. Najgorsze w tym wszystkim było to, że na każdą osobę inaczej działało. W przypadku rudzielca obraz mu płatał figla często. Pozbywając niekiedy czucia w niektórych kończynach, nie wspominając o wielu innych rzeczach. Tutaj z kolei było dość zabawnie dla anioła. Przynajmniej mógłby się z tego śmiać i to głośno. Dostrzegł wcześniej, że postanowiła zdjąć koc jaki miała na sobie. Znów miał przed swymi oczyma widok nagiej kobiety o niebieskiej skórze. Widok mu nie przeszkadzał. Ba. Wzbudzał u niego ciekawe uczucie, które było bardzo znajome u tej jednostki z nawróconych. Chociaż to nie było zbyt istotne w przypadku wymordowanej na haju. Bredziła. Można powiedzieć, że bardzo. Parsknął z tego powodu pod nosem. Nie wspominając o tym, że zbliżyła się do niego aż za bardzo. Czuł na swojej skórze napór jej cielska, a dokładnie piersi. Mogłoby to się wydawać dość ekscytujące, ale w chwili bycia nazwanym motylem... Niekoniecznie. Pozostał w bezruchu i nie mówiąc nic, a przynajmniej na tą chwilę. Poczuł na klatce piersiowej ruch paznokci, a jeszcze potem kolejny stek bzdur. Połączony z cichym piskiem zachwytu, niczym u małej dziewczynki.
Invidio. Ja zawsze byłem piękny i delikatny. ─ Odpowiedział na te słowa, które usłyszał. Zastanawiał się w jaki sposób mógłby sprowadzić ją na ziemię. Teraz było dość ciężko biorąc pod uwagę, że była pod mocnym efektem mleka makowego. Myślał jakby wybrnąć z tego i przejść do kolejnego etapu. Wymycia brudasa jakim ona była na ten moment. Przyszedł mu z pomocą cień, który coś zasugerował. "Wrzuć ją do wody." Szepnął mu do ucha. Nie lubował metod wymagających siły, ale nie miał prawdopodobnie wyboru. Westchnął pod nosem ciężko chcąc się przygotować do najgorszego. Postanowił ją przygotować słowami do tego co nadchodziło.
Będziesz za chwil kilka unosić się w powietrzu. ─ Odrzekł do niej. Nie wierzył osobiście, że to będzie musiał zrobić. Jednak nie pozostawiła mu żadnego wyboru. Zerwał się dość szybko na nogi, żeby uniknąć dalszego kontaktu fizycznego. Nie przeszkadzały mu to. Jednakże przebyli do tego miejsca, żeby wymordowana była czystsza. Trzymał się priorytetów. Kiedy stał postanowił się szybko uporać z resztą ubrań, jakie miał założone na własnym ciele. Można powiedzieć, że to było wręcz błyskawiczne. Wcześniej nie przyszło mu na myśl, że będzie mistrzem świata w zdejmowanie ubrań. I to w swoim przypadku, a niżeli drugiej osoby. Będąc nagi i wesoły postanowił zadziałać. Obok rudzielca z cieni zaczął powstać twór, który był bliski wyglądowi nawróconego. Wiedział jakie konsekwencje go spotkają za ten czyn, ale to go mało obchodziło na tą chwilę. Zdawał sobie sprawę, że nie ma innego wyboru. Przynajmniej żadnego nie widział. "Cieniu. Razem ze mną ją podniesiesz." Sobowtór jedynie spojrzał na kobietę, która jak było widać - nie zbyt kontaktowała poprawnie i jedynie odpowiedział swemu panu. "Jesteś żałosny, że z tego powodu mnie przyzwałeś." Opryskliwym komentarzem odrzucił w jego stronę, ale posłuchał swego władcę. Zdecydował się złapać ją za nogi, a sobowtór widząc to co robi jego stwórca - złapał ją za ręce. Niczym jeden mąż podnieśli ją w ten oto sposób i następnie z nią podeszli bliżej brzegu. Wykonali synchronizowany ruch, który polegał na wrzuceniu jej do wody. Jakby w tym miejscu przebywaliby Aoniści mieliby ubaw po pachy, zważywszy na to co czyni rudzielec. Nie wspominając już o wściekłych spojrzeniach i słów rzuconych na wiatr. Gorsza rzecz mogłaby się wydarzyć, jeśli Invidia o tym czynie się dowie. Pewnie nikt w skórze Incubusa nie chciałby zostać. Sama akcja wiązała się z pewnym ryzykiem. Gniewu pani generał. Kiedy uporali się z problemem suchej xaxaxa damy to mężczyzna za nią wszedł do wody. Jednak sobowtór pozostał na brzegu, gdyż nie został pokierowany w żaden sposób. Obserwował co się działo komentując tą decyzję anioła. "Nie wierze, że mnie przyzwałeś z tego powodu. Szkoda słów na..." Nie było mu dane dokończyć wypowiedzi, gdyż zaczął się topić. Ostatecznie pozostawiając po sobie czarną plamę na gruncie, w tym czasie Incubus postanowił wyciągnąć głowę ślepej na powierzchnie wody. Wtedy też się jej zapytał.
Wszystko w porządku...? Piękny motylek się martwił. ─ Zaśmiał się na koniec swojej wypowiedzi, choć to było bardziej z nerwów. Miał nadzieję, że dalej miała swoje dziwne wizje. I nie widziała kto to sprawił. Przynajmniej oboje byli w wodzie. Ciepłej wodzie. Nie miał zamiaru narzekać na ten fakt. Tak więc grzecznie usiadł w wodzie tuż obok kobiety. Teraz się zastanawiał, jakie kroki powinien podjąć. Połowie byli w wodzie. Przynajmniej wymordowana nie mogłaby narzekać na zimno. Taki oto plus w tym wszystkim. Niefortunnie też się złożyło, że powoli zaczynał go doskwierać problem z bólem głowy. A to wszystko z powodu decyzji podania jej mleka makowego. Dlatego nigdy się nie powinno podawać narkotyku pacjentom.

AKTYWACJA MOCY/DEZAKTYWACJA ─ DOPPELGANGER
ODNOWA MOCY ─ PIĘĆ POSTÓW
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.17 23:57  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Dlaczego motyle? Czemu całą łaźnię wypełniał trzepot skrzydeł właśnie tych delikatnych istot, a nie ptaków, które słyszała wcześniej w swojej celi? Wyroki Ao były niezbadane, tak samo jak i skutki uboczne działania mleka makowego, pod którego wpływem na chwilę obecną pozostawała. Może miało na to wpływ wcześniejsze życie wymordowanej. Zawsze podziwiała motyle, a wiele gatunków kolorowymi chmarami przemierzało dżunglę. Kruche stworzenia o krótkim żywocie były naprawdę wspaniałym widokiem dla kogoś, kto mógł żyć przez wieki. No i polowano na niektóre gatunki, bo ich skrzydła potrafiły mieć rozpiętość dłoni oraz bardzo ciekawy smak. Inne zaś sprawdzały się w roli powolnej trucizny po odpowiednim przygotowaniu, także trzeba było uważać co się gryzie. Najpiękniejsze bywały najbardziej zdradliwe.
Ale motylem nie byłeś – burknęła, pochmurniejąc znacznie. I nie miał teraz krzywego, anielskiego ryła, bo nie mogła zlokalizować nawet jego oczu. A może też był ślepy, tylko w jego przypadku już w ogóle nie miał ślepi? Widziała motylą trąbkę i kosmaty odwłoczek, ale nawet nie wiedziała w jaki sposób się do niej odzywa. Umiał w telepatię? Kompletnie nie zdawała sobie, że ma jakieś urojenia, które dla obserwatorów były zabawne. Choć to nie było najgorsze, co w życiu odwalała po mleku makowym. Parę razy przebiegła w zwiewnej szacie po całym korytarzu prowadzącym od jej celi, śpiewając jakieś pieśni pochwalne w swoim ojczystym języku. Nikt jej na szczęście nie widział.
Odskoczyła w tył, upadając na tyłek. Wymamrotała coś o żyjących kamieniach, co brzmiało jeszcze bardziej niedorzecznie niż to, że anioł zamienił się w motyla, kiedy nie patrzyła. Patrzyła gdzieś w górę, na skrzydlate stworzonko, które według jej naćpanego mózgu było Incubusem. Gorszej rzeczy nie mogła sobie chyba wkręcić. Ale przynajmniej nie zaczęła go uważać za mniej plugawego niż był, bo nawet jako motyl wciąż wcześniej był aniołem. Tak samo jak i w rzeczywistości dał sobie odrąbać skrzydła i zadeklarował wiarę w jedynego Ao, ale nadal w jego żyłach płynęła krew zdrajców.
Unosić? Uwielbiam latać! – Krzyknęła z entuzjazmem. Zastanawiała się jak to się odbędzie. Posypie ją czymś na kształt wróżkowego pyłu i zacznie lewitować? A może obędzie się bez tajemniczej magii i nie będzie dziwnie świecić podczas pływania w powietrzu? – Łiiiii~ – pisnęła, lecąc w kierunku wody. A potem zabulgotała i straciła wszystko z widoku. Machnęła ręką w bok, odrzucając żyjące „własnym życiem” włosy, a chwilę po tym jej głowa została uniesiona ponad lustro ciepłej cieczy. Wypluła trochę wody, krztusząc się prawie jak kot kłaczkiem. Odgarnęła włosy i pióra z twarzy. Wyglądała w tym momencie prawie jak pies po kąpieli.
Jaki motylek? Ty się dobrze czujesz, Incubusie? – zapytała całkiem normalnie i poważnie. Terapia szokowa musiała podziałać, ale jej pamięć już niekoniecznie. Usiadła i odetchnęła głęboko. Wciąż miała zamknięte oczy, ale przez ślepotę czasami przestawała wiedzieć w jakim ułożeniu są jej powieki. Teraz przynajmniej nie straszyła nieruchomymi, białymi gałkami wpatrującymi się uporczywie w jedno miejsce. Wyciągnęła rękę w kierunku anioła, przemacała mu twarz całkiem przypadkowo, docierając wreszcie do czoła. – Nie no, gorączki nie masz. Chociaż… Czy ty kiedykolwiek jesteś cieplejszy niż trupi zadek? – prychnęła z typowym dla niej nastawieniem. Przysunęła się bliżej, jednocześnie zsuwając dłoń na linię jego szczęki. Zaatakowała go nagle i niespodziewanie, łącząc ich wargi w dłuższym pocałunku i popychając go w kierunku wody, w której chciała się wraz z nim zanurzyć. Długie włosy rozłożyły się dookoła, tańcząc razem z delikatnym prądem wodnym. Przesunęła dłońmi po torsie mężczyzny, aż spotkały się one na wysokości przepony. Otworzyła nagle oczy, odlepiając się od niego i szczerząc zadziornie zęby. Odepchnęła go lekko od siebie, robiąc podwodny piruet i „uciekając” w stronę głębszego miejsca. Dłonie wystawiła przed siebie, badając czy nie wpadnie na jakąś skałę. Wynurzyła się dopiero po chwili i zaczęła odgarniać włosy za uszy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.17 1:32  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
W tym świecie panuje jedna zasada, o której każdy powinien zdawać sprawę. Nie próbuj zrozumieć kobiet. Idealnie ona pasowała do sytuacji, która miała miejsce w tej chwili. Obecnie nie był w stanie pojąć, jakiego typu miała wizje. Prawdopodobnie nie był w stanie sobie ich wyobrazić. Możliwe, że pod jednym warunkiem - skosztowania mleka makowego. Postanowił nie wspominać wymordowanej o wizjach narkotykowych, którymi się podzieliła z jego własną osobą. Mogła w końcu nigdy nie uwierzyć, albo sama o nich wzmianka mogła być tragiczna w skutkach. Mogłaby sobie połączyć parę faktów, które niekoniecznie były na rękę nawróconego. Trzeba więc żyć dalej i nie przejmować się tym małym incydentem. Może się cieszyć z powodu bycia nazwanym wcześniej motylem. I to jakim pięknym motylem. Nie był w stanie sobie tego zobrazować, ale mu to nie przeszkadzało. Przynajmniej będzie miał pamięć o tym cudownym dniu, którego może kiedyś wróci w rozmowach z tą panią. Kiedyś może zacznie o tym wspominać innego razu, gdy znajdą się w podobnej sytuacji. Wtedy będzie odradzał jej osobiście zasięgnięcia po narkotyk, który był w ułatwionym dostępie. Podniósł nieco wyżej brew w chwili zapytania o jego stan zdrowia. Zastanawiał się naprawdę, czy nie zadać tego samego pytania i to jej osobie. Jednak wolał odpuścić temat i na oznaka jego westchnął jedynie. W przypadku jego osoby to dość głośno. Poczucie humoru mu nagle poprawiła tym bezczelnym macaniem jego twarzyczki, żeby potem dotrzeć do jego czoła. Wydawało mu się to bardzo zabawne, gdyż utrzymywała zamknięte ślepia. Czyżby ją obraz leciał z nią w kulki? W przypadku rudzielca to było jedyne słuszne stwierdzenie, ale nim nie chciał się dzielić. Chociaż odpowiedział na słowa, które wcześniej wytoczyła w sprawie jego trupiego ciepła.
Akurat to zależy. Mogę być cieplejszy, ale to sama wiesz... w jakim aspekcie. ─ Odparł do niej i parsknął krótkim śmiechem pod nosem. Wtedy też zauważył jak zsunęła swoją dłoń z górnej części twarzy na tą niższą. Zatrzymując się konkretnie na linii szczęki. I nastąpił pewien ruch typowy w jej wykonaniu. Ta dwójka złączyła swoje wargi w dość długim pocałunku, który był pretekstem do kolejnego czynu. Popchnęła go do wody, żeby go odpowiednio obmacać. Punktem jej ataku była jego klatka piersiowa, ale nie mógł narzekać. Wręcz przeciwnie. Zachwycony był takim podejściem, choć nie spodziewał się szybkiego obrotu sprawy. Przecież jeszcze do pełni sił nie wróciła, a zaczęła klasyczne zaczepki. Jednak chwilę potem postanowiła uciec od niego. Wcześniej udało mu się dostrzec zadziorny uśmieszek kobity. Wtedy już zrozumiał, że kobiet nie da się zrozumieć. Teraz był o tym przekonany. Uważał już nawet, że jedynym sposobem na ich zrozumienie było być pod wpływem czegoś ciężkiego. Żałował powoli nawrócony, że sam nie skosztował mleka makowego jak miał okazje. Zostało mu jednak nie stracić ze wzroku wymordowaną. Przecież czułby się odpowiedzialny, gdyby nagle coś jej się stało. Jednakże było to mało prawdopodobne. Tak więc jedynie się wynurzył i postanowił ruszyć z miejsca. Szukał mniej więcej wzrokiem, gdzie mogłaby się udać. Przeklinał w myślach powoli pomysł z pójściem do tego miejsca. Można było powiedzieć, że chciał jedynie rozleniwić się w spokoju. Jedynie to się sprowadzało do bólu głowy, który dawał o sobie znać. Jednak nie należał do tych strasznych więc był do zdzierżenia. Zamierzał wymierzyć słodką zemstę na damie, która postanowiła się bawić z jego osobą. Samo oto się prosiła przecież. Nie zajęło mu dłuższej chwili szukania jej kątem oka. Zauważył jej osobę, która odgarniała włosy za uszy. Podążył w jej stronę w jednym celu. Zajścia ją od pleców. Podpłynął. Kiedy był wystarczająco blisko postanowił wcielić swój plan w życie. Objął jej bioderka, a swoją głowę przystawił nad jej prawe ramię. Będąc w stanie szepnąć parę słówek do jej spiczastego uszka.
Jak mnie dobrze pamięć nie myli, mieliśmy się dobrze wymyć. Zademonstruje. ─ Skończywszy mówić postanowił dmuchnąć prost do jej ucha. Wykorzystał moment nie uwagi na swoją korzyść. Przynajmniej miał taką nadzieję. Teraz miał idealną okazję, żeby się zabawić. Jedną ze swoich dłoni powędrował wyżej, a zaś drugą zostawił we wcześniejszym miejscu. Zatrzymał ją w chwili natknięcia na prawą pierś kobiety. Gładził. Łapał. Macał. Można rzec, że cały zestaw pokazał. Nie powstydził się nawet od złapania na krótką chwilę za sutek. Pociągnął go nawet delikatnie palcami, a między czasie... Ruszyła jego druga ręka w ruch. Trochę niżej ją ułożył. Blisko kobiecego miejsca i przystąpił do niewinnego masażu. Trwał swoją chwilę dopóki nawrócony samą czynnością nie znudził. Zaprzestał jakichkolwiek dalszych ruchów, które miały zabawić jej ciało. Przesunął w tym momencie dłoń z jednego cycka wyżej, kładąc ją na linii szczęki nieco unosząc głowę wyżej. Wtedy też mruknął pod nosem cichutko i skwitował głośniej.
Trzeba będzie chyba włożyć więcej wysiłku, żeby pozbawić Cię wszelkiego brudu. Nie sądzisz? ─ Na koniec wypowiedzi postanowił jej odpuścić z dotykaniem różnych miejsc. Puścił króciutki chichot ze swoich ust. Niewinne igraszki w tym miejscu poprawiły mu bardziej humor. Ba. Wrócił jakby do swojej energii, którą kipiał zazwyczaj. Sama prosiła się o opiekę od niego i została dostarczona. Zamierzał o nią zadbać porządnie i dobrze sobie zdawała z tego sprawę. Mogła się więc cieszyć z tego powodu, że przystał na prośbę. A czy będzie płatał małe figle to już inna kwestia. Zaczął ją nawet opływać dookoła radośniej. Niczym rybka w morzu cudów, albo jak małe dziecko. Możliwe, że oba stwierdzenia były dobrze trafione. Zatrzymał się ostatecznie będąc przed nią. Szeroki uśmiech nie znikał z jego twarzy.
Może podpłyniemy na jakiś brzeg? ─ Zasugerował jej osobie. Oczywiście mogła mieć wole, żeby dłużej sobie popływać. I potrafił się zgodzić na taką decyzję. Jednak gdyby się okazało przeciwnie - poprowadzi ją do suchego miejsca i osiądzie na nim. Oczywiście również pomagając białowłosej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.17 21:19  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Zwykle nie zmieniała zestawu emocji z szybkością geparda biegnącego za gazelą, ale czasami po mleku makowym zdarzało jej się przeskakiwać z nastroju w nastrój. Narkotyk działał inaczej na każdego, a na nią nie zawsze wpływał tak samo. Bywały nawet momenty, że nie zauważała jego działania po jednej dawce i musiała wziąć kolejną, choć to zwykle wiązało się z kompletnym otępieniem i niezdolnością do komunikacji. Więc chyba lepiej, że na krótką chwilę jej odbiło i znalazła się nad podziemną rzeczką zaatakowaną przez motyle roje.
Lubiła przeprowadzać takie nagłe, ale miłe ataki. To było dla niej czymś w rodzaju gry wstępnej – po co leżeć i się obmacywać, skoro najpierw można się podroczyć, pouciekać i pośmiać. Wiadomo, byłoby lepiej, gdyby miała wzrok, chociażby ten częściowo sztuczny, wywoływany mocą. Świat w odcieniach szarości wciąż był lepszy od czerni widzianej dzień w dzień od wielu już lat. Trudno było uciekać, jeśli nie widziała przeciwnika ani miejsca, w które bezpiecznie jest uciekać. Nawet teraz w każdej chwili mogła wpaść na jakąś skałę, która nie uległa erozji bądź została pominięta w momencie przekształcania tego miejsca przez mieszkańców góry. Z przyzwyczajenia wyciągała zawsze ręce, gdy nie była pewna otaczającego ją środowiska. Zwykle miała też ze sobą kostur bądź pomoc Valli, która robiła za ptaka-przewodnika i ostrzegała przed niebezpieczeństwami. Bestia nauczona została odpowiedniego szturchania ręki swojej pani, by zasygnalizować jej, że powinna zmienić kurs podróży. Skoro ewolucja wymagała setek czy nawet tysięcy lat, musiała zaimprowizować i przystosować się do warunków Desperacji w inny sposób. Tylko tak mogła przetrwać w tych niebezpiecznych czasach. A wszystko przez te obrzydliwe anioły.
Machnęła głową w zwierzęcym odruchu, kiedy poczuła powietrze wpadające do ucha, ale chwilę później zamruczała pod wpływem pieszczot. Nie miała jednak zamiaru sama czerpać całej przyjemności z tych wstępnych zabaw. Wygięła lekko biodra, nieco bardziej wypinając swój szlachetny, niebieski zadek, a następnie przesunęła nim parę razy w lewo i w prawo. Wyczuła, że anioł był bez ubrań, na co uśmiechnęła się, pokazując kły. Westchnęła głośniej, delikatnie „wibrując” pod wpływem masażu. Nie była zadowolona, kiedy nagle przerwał, unosząc jej głowę do góry. Szybkim ruchem odwróciła się do niego i zanurzyła dłonie w wodzie. Położyła je na pośladkach uzdrowiciela i delikatnie ścisnęła, przysuwając się biodrami jak najbliżej.
Chyba nie jestem aż tak brudna, co? – wymruczała w odpowiedzi. Szurnęła paznokciami od jego siedziska aż do połowy pleców i jednocześnie łagodnie ugryzła go w szyję. Zaśmiała się cicho tuż przy jego uchu, które skubnęła delikatnie zębami. Odsunęła się na „bezpieczną” odległość.
Nie korzystam ze zdolności – oznajmiła. Mogła mu przekazać tą informację lekko naginając prawdę. Nie musiał przecież wiedzieć, że kompletnie nie może użyć mocy. – Chcę oszczędzać energię, więc nie widzę. Pomóż mi dopłynąć, bo z tego wszystkiego już nawet nie wiem gdzie dokładnie jestem.
Zaraz po tym skorzystała z jego pomocy i usiadła przy brzegu. Skoro miał pomóc jej się umyć, to nie powinna mu w tym przeszkadzać, uciekając jak najdalej. Na odległość ciężko było pozbyć się przyschniętej ziemi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.09.17 0:08  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Wybryki tej dwójki trwały swoje. Odbywało to się w gorących źródłach, które były potrzebne zarówno generał jak i uzdrowicielowi. Oczywiście były wciąż odbywane w wodzie i komfort mógł się okazać niski. Wszystko pod pretekstem wspólnej kąpieli. Można powiedzieć, że zaczepki od obu stron. Zarówno od wymordowanej, jak i samego nawróconego. Wciąż się gryzł ze swoimi myślami. Odczuwał chęć czegoś więcej, ale nie było do końca pewny. Wykazywała się poprawną zdrowia, ale wciąż nie była w pełni swych własnych sił. Problematyczny temat był dla jego osoby. Jednak musiał rozwiązać mały konflikt myśli, z którymi się bił na moment obecny. A to wszystko było spowodowane sytuacją, w której się znaleźli. Pocierała swoim niebieskim tyłeczkiem o jego męskość.  Lewo i prawo. Wyraźnie go poczuł i nawet odpowiadało. Zresztą było podobnie z resztą innych czynów, które wykonała w stosunku do niego. Kiedy tylko przerwał psoty to natychmiastowo ona się za nie zabrała. Dotyk jej dłoni znalazł się na jego pośladkach, a to było małym zaskoczeniem. Nie spodziewał się tak szybkiej reakcji. Możliwe, że za bardzo się przejmował stanem zdrowia. W końcu była wymordowaną i to dość specyficzną w swej naturze.
Nie tylko ciało masz brudne, ale również i myśli. Jednak przyjdzie czas, jak i tym się zajmiemy. — Skwitował kończąc wypowiedź z charakterystycznym pomrukiem. Czuł na własnej skórze w niższych rejonach nacisk paznokci kobiety. Przechodził on coraz wyżej. Przechodząc dalej do podgryzania, które zaowocowało przyjemne i krótkotrwałe dreszcze. Nie zapomni w tym dniu cichutkiego śmiechu prost do jego ucha. Głównie to z powodu akcji, która nastąpiła sekundę później. Odruchowo podniósł głowę trochę w górę, przybliżając ją bardziej do siebie. A to było możliwe, gdy objął jej biodra. Został również poinformowany, że nie korzysta ze swojej mocy na ten moment. Chcąc zaoszczędzać energię. Szybko mu się lampka zaświeciła w głowie i zrozumiał, że to chodziło o wzrok. Jednak nie mógł wiedzieć o małym kłamstwie ze strony kobiety. Nie mógł go w żaden sposób wyczuć. Wiarygodnie dla niego brzmiała więc musiał przyjąć ten fakt do wiadomości. Puścił ją z objęcia w celu złapania za dłoń. Skierował się z nią w stronę brzegu, gdzie mogli sobie usiąść i zająć się spokojnie. Przez małą chwilkę pokręcił głową, gdy byli we wyznaczonym miejscu. Trudno mu było z opanowaniem jednego aspektu ze swej natury. Pożądania. Zaczepiali się nawzajem, ale sam usłyszał o oszczędzaniu energii. Tutaj miał właśnie dylemat. Pójść na całość, czy może oddalić to na dalszy plan? Nie mógł się zdecydować. Prawdopodobnie nie był nawet w stanie. Przynajmniej na teraz. Kiedy się osiedli na brzegu zlustrował uważnie ciało wymordowanej. Teraz za bardzo myślał, a to było upierdliwe. Razem z niewielkim bólem głowy, który dawał mu o sobie znak. Każdy na jego miejscu postąpiłby słusznie, ale czy on dokona właściwej decyzji?
Zastanawiam się w jednej kwestii... — Zaczął mówić odwracając wzrok z kobieciny. Przeklinał siebie w myślach. Sam też cień postanowił rzucić jadem i zacząć małą rozmową. "Chcesz tego prawda? W takim razie zrób to pieprzony głupcze." "Nie powinienem, nie teraz." "Kolejny raz chcesz zgrzeszyć? Chcesz zawieść Ao?" Przyjął ostatnie słowa wiecznego kompaniona do serca. Zgrzeszył początkowo się odwracając się od własnego pana, a teraz miałby znów to zrobić? Nie mógł przyjąć tego do wiadomości. Jedynie był nawróconym, który miał wspierać aonistów. Nawet swoim życiem. Stąd też przestawił z myślenia na jego brak. Wstał. Wrócił wzrokiem na niewiastę, patrząc z góry. Przełknął ciężko ślinę i rozchylił swoje usta. Postanowił dopowiedzieć do poprzedniej wypowiedzi.
Wielki Ao nakazał wyplenić plugastwo anielskie. Nie zależnie od jego przynależności. — Spokojnie wypowiadał każde słowo z wielką starannością. Wszystko miało mieć sens w jego mniemaniu. Jedynie się ruszył odrobinę, aby być przed jej osobą. I zniżył się odrobinę. Opierając się rękoma nad jej głową o skalną strukturę. Wtedy też zarzucił kolejnymi słowami, które jeszcze tkwiły w gardle anioła.
Jestem własnością Kościoła i będę kroczył ścieżką wytoczoną przez naszego Pana... nie mogę zgrzeszyć raz kolejny, jeśli chce nią podążać. — Skończył mówić. Zdecydował już nic więcej nie mówić. Teraz nie było czasu na zbędne słowa. Nieco bardziej obniżył swoje ciała. Wspólnie raz jeszcze wargi tej dwójki się złączyły w dłuższym pocałunku. Zamknął swoje oczęta w jego trakcie. Postanowił w trakcie tego zdjąć prawą dłoń z naturalnego tworu i przyłożył na pierś kobiety. Kilka chwil pogładził, a następnie koniuszkami palców poruszał po ciele w dół. Przyłożył ją do uda pani generał, rozkosznie kontynuując pocałunek. Podczas niego nawet postanowił bezczelnie wsunąć język. Mieli dogodną chwilę dla siebie. Nikt im nawet nie przeszkadzał. Chociaż w tym przypadku nie zważałby na przypadkowych gapiów. Mogli obserwować. Mało go obchodziła opinia innych w tej kwestii, gdyż czynił to co mu nakazywała wiara. Jednakże przerwał ten jakże przyjemny akt z użyciem ust i języka. Zmrużonymi oczkami spojrzał na obliczę kobiety. Równolegle z tą czynnością przesunął swoją rękę w inne miejsce. A dokładnie rejon kobiecej części tam na dole. Gładził otwartą dłonią jakiś czas, a potem przeszedł dalej. Zdecydował się badać wnętrze białowłosej za pomocą jednego paluszka, chcąc sprawić pomalutku jej przyjemność. Planował sprawić jej radość w każdym aspekcie. Nie zapominając o wcześniejszych czynach wymierzonych w jego kierunku. Mruknął pod nosem. Zastanawiając się nad kolejnym ruchem. Jednakże był problem taki, że wciąż byli w wodzie. A to podczas dalszej zabawie mogło niezbyt pomagać w komforcie.
Jesteś już chyba wystarczająco czysta. Może więc przejdziemy na grunt? — Powiedział posyłając zapytanie na koniec. Oczywiście mogła się nie zgodzić i kontynuować mogliby w wodzie. I tutaj ostateczna oczekiwał na odpowiedź ze strony Invidii. Dalej wolnym ruchem się bawiąc jej cnotą, używając jednego paluszka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.10.17 23:47  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Czasem niekomfortowe miejsca bardzo szybko robiły się niezwykle wygodne. I choć duma pani generał mogła uwierać w jej niebieski tyłek, to nauczyła się w takich chwilach kompletnie ją ignorować. W końcu w imię Ao mogła przecierpieć trochę nierównego podłoża wbijającego się w plecy. Byli zresztą w domu, tu mogła znosić nawet pokutne wiszenie głową w dół czy za ręce. Każdą nieprzyjemność można było zamienić w jego przeciwieństwo. Wystarczyła odpowiednia okazja i osoba obok.
Zaśmiała się cicho na jego słowa, pokazując kły i delikatnie marszcząc nos. Na pewno nie była tu jedyną osobą z brudnymi myślami, tego była pewna. A nawet jeśli, to wcale jej to nie przeszkadzało. Myśli nie mogła umyć, mogła co najwyżej zaspokoić jedną z cielesnych potrzeb w celu odpędzenia pewnych spraw ze swojego umysłu. Pech, bądź też szczęście, chciał, iż najbliższą osobą, którą Invidia mogła w tym momencie do tego wykorzystać, był właśnie nie kto inny niż biedny nawrócony aniołek – Incubus. W jego przypadku na pewno nie musiałaby go zmuszać, wystarczyło tylko okazać zainteresowanie.
Układała włosy tak, by jak najmniej przeszkadzały. Długie, mokre pasma splatały się ze sobą, plącząc wszędzie, żyjąc własnym życiem. Mogłaby pomyśleć o podcięciu ich, w końcu tak dawno tego nie robiła. Piórka rosły tylko w pobliżu skóry, nie osiągały półtorametrowej długości jak włosy. Długoucha uwielbiała tę burzę kłaków mimo ich niezbyt wygodnego utrzymania i wymagań stawianych przed nią w procesie pielęgnacji. Widać było, że dba o swój wygląd, a zwłaszcza o włosy. Niekiedy spędzała godziny na układaniu ich w wymyślne fryzury, przyozdabianiu różnymi rzeczami. Dotykanie ich było dla innych jak zaszczyt, bo rzadko kiedy pozwalała na gładzenie ich, pomoc przy myciu czy czesaniu. Teraz jednak przerwała, kiedy rudzielec się odezwał. Słuchała, choć piórkowe brwi uniosły się.
Inc… – westchnęła dość marudnym tonem. Odrobinę się też skrzywiła, jakby liznęła niewiarygodnie niedobrą cytrynę. – Ale ty pierdolisz… – skończyła, kręcąc głową. Jasne, każdy anioł powinien zdechnąć w sztumie, nawet te, które stwierdziły, że to jednak Ao jest prawdziwym i jedynym bogiem. Incubus nie powinien się jednak martwić o to, że umrze szybko, bo plugawców było jeszcze mnóstwo. I to nie tylko na terenach byłej Japonii – te pierzaste mendy chowały się na całym świecie. A kto wie czy wszystkie znajdowały się właśnie na Ziemi? Może część dalej trzęsła ze strachu dupami w dziurze, z której wypełzły?
Lysane zaczęła całować rudzielca jeszcze namiętniej i intensywniej, delikatnie kładąc dłoń na jego szczęce. Zamruczała cicho. Poruszyła delikatnie biodrami, podobały jej się czyny anioła i chciała więcej. Zaraz jednak odsunęła jego rękę i pociągnęła go na brzeg, gdzie rozłożyła się prawie jak żaba na liściu. Wciągnęła uzdrowiciela na siebie, zaraz po tym kładąc ręce na jego plecach i dość mocno je drapiąc. Dziabnęła go w szyję, przysysując się dość konkretnie. Miała niego ogromną ochotę. I jeśli nie chciał jej wkurzyć, to nie powinien się teraz sprzeciwiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.10.17 18:05  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Zbliżał moment się moment, w którym współpraca tej dwójki dawała o sobie znać. Zdecydował się na ogarnięcie jej wyglądu w łaźni, ale nie było to też bez swoistej nagrody. Wcześniej były zwykłe zaczepki, które dobrze pamiętał u pani generał. Można to określić mianem normy. Właśnie z tego powodu narastało u rudzielca uczucie, które ciężko było mu zignorować. Na samo szczęście nie było to jednostronne. Zarówno on jak i ona, mieli zamiar pójść nieco dalej. Oddany w tej chwili przyjemnościom cielesnym, został przyciągnięty na brzeg wraz z Invidią. Zdążył się zorientować w przypadku obranej pozycji przez kobietę. Zamierzał utrzymać ciężar swego ciała, opierając się obiema rękoma na gruncie. Jednak wciąż był blisko jej ciała. Nie zamierzał jeszcze przejść dalej w swoich czynach, gdyż czyjaś inna kolej. Pozwolił jej na wykonanie pewnych ruchów, które poskutkowały czymś mało przyjemnym dla uzdrowiciela. Pewne komplikacje zaistniały w obecnej sytuacji, a były one spowodowane ruchem paznokci na jego plecach. Nigdy nie miał obiekcji co do bycia drapanym przez swoich partnerów. Uwielbiał takie poczynania, ale nie w przypadku ran jakie miał na plecach. Wciąż były na etapie gojenia, a to poskutkowało ich ponownym otwarciem. Nie mógł tego ukryć w żaden sposób. Stęknął z bólu jaki odczuwał. Odruchowo nieco wyrwał się do góry, żeby utrudnić wszystko panience. Spływała z nowo otwartych ran czerwona posoka, która nie była dla niego zagrożeniem. Jednak wciąż była nieprzyjemna dla niego. Widok krwi na palcach kobieciny również nie przyprawiał go o zachwyt. W normalnych okolicznościach taką osobę by skarcił za taki zabieg. Najlepiej przyduszając dość mocno swymi własnymi rękoma. Chociaż w tym przypadku chwilę przebywała takowa myśl. Jedynie nie był w stanie tego dokonać, gdyż była to osoba z Kościoła Nowej Wiary i wyżej postawiona w hierarchii. Stąd wolał też przystać jedynie na słowach.
Wybacz, że przerwałem. Moje plecy nie są w najlepszym stanie na takie zabawy. — Oznajmił próbując zapomnieć o dawce bólu, która promieniowała z jego pleców. Wcześniej nie miewał problemów z małym uczuciem bólu. Sprawiało mu to przyjemność, ale nie w momencie ran z powodu wbitych pazurów. Właśnie z tego powodu tak zareagował. Zdawał sobie sprawę, że to nie mogło być umyślne działanie. W końcu o tym nie wiedziała. Spojrzał dokładnie na niego ciało wymordowanej, mając wciąż ochotę na jej osobę. Znając dość dobrze jej osobę wolał nie przerywać nastroju z błahego powodu. Dlatego też podjął się następujących kroków. Ponownie się do niej zniżył i wessał się w szyję kobiety. Błądził nieco jedną ręka po skórze kobiety w okolicach piersi. Nieco pomacał tamte rejony, a potem przestał. Znów się nieco podniósł i postarał się ją odwrócić. Zazwyczaj wolał widzieć twarz podczas zbliżeń. Teraz miał większą ochotę popatrzeć na tył kobiety, który był przyjemny dla oka. Zaraz potem. Położył obojga swoich dłoni na szanowanych pośladkach białowłosej, a następnie przystąpił na wsadzenie członka do  niestandardowego otworu. Samą akcję wykonywał dość ostrożnie i powoli, żeby nie wzbudzić u generał dyskomfortu. Kiedy tylko tego dokonał przystąpił do wolnych ruchów frykcyjnych. Mogła się tego nie spodziewać, że zdecydował na penetracje tamtego miejsca. Zamierzał się tym odpłacić za rozdrapanie jego ran na plecach. Pomijając, że były nieumyślnie spowodowane. Tak więc podczas wykonywania spokojnych pchnięć, postanowił ją klepnąć nieco mocniej jeden poślad. Wtedy też ułożył drugą rękę na jej podbrzusze, zaś drugą zdjął z tyłka i oparł się nią o kamienne podłoże. Przyśpieszył też trochę z tempem, czerpiąc przyjemność z tego aktu. W tej chwili mogła mieć jakieś uwagi aonistka, ale uwagi jej mogła sobie zatrzymać. Najlepiej w tyłeczku. W końcu chciała rozładować napięcie i zyskała szansę. Tak więc marudzenie w jaki sposób się to odbywa, nie było konieczne. Zostało jej więc cieszyć się z nadchodzącym uczuciem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.17 0:30  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Nie ma co zbytnio się roztkliwiać nad ostatnimi dniami, ale warto wspomnieć, że prosto z celi pani Generał, dziewczyna ruszyła do miasta, gdzie musiała przekazać kilka fałszywych informacji odpowiednim ludziom czy zadbać o zabranie ze sobą stosownej ilości antybiotyków. Zajęło jej to trochę i nie ma się co dziwić, gdy takie odległości pokonuje się piechotą. Za murami należy działać tak aby przypadkiem nikt nie wyczuł podejrzanego pośpiechu, każda decyzja musi mieć stosowne usprawiedliwienie i argumentację. Nawet zbyt krótki pobyt mógłby zwrócić czyjąś uwagę, co tylko skutecznie przez te długie noce spędziło sen z powiek kapłanki. Wygodne łóżko, ciepły prysznic, filtrowane powietrze – wszystko wydawało się być niczym w porównaniu z psychicznym bólem, który czuła korzystając z tych wszystkich przyjemności, gdy sytuacja za murem mogła się pogarszać z godziny na godzinę.
Dopiero powrót piasku pod stopami pozwolił jej się uspokoić. Jego cichy chrzęst, gdy mogła przyśpieszyć, wiedząc, że z tej odległości nikt nie widzi, nikt nie obserwuje i nikt nie próbuje się domyślać. Momentami chciała nieustannie biec, czuła też nieprzyjemne mrowienie blizn na plecach, jakby nieudolnie wyrywając się do lotu, który z logicznych powodów nie był możliwy. Widok Góry Shi przywitała z ulgą, chłód korytarzy wydawał się być jedynym lekarstwem na męczącą ją od tych dni kilku gorączkę. Czuła się w obowiązku, by dowiedzieć się czegokolwiek o stanie Generał, zanim spróbuje odszukać Oleandra. Zastała pustą lecznicę i gdyby nie jedna z wiernych, wcale nie dowiedziałaby się o tym, że Incubus aktualnie czuwa nad chorą. Skierowała swoje kroki w stronę cel, ale i tam nie znalazła uzdrowiciela. Ba – jeszcze lepiej – Invidii też tam nie było.
Z pomocą przyszła kolejna wierna, która podejrzanie czerwona jak dorodny pomidor ze szklarni ojca Oleandra, poinformowała kapłankę o tym, że poszukiwani znajdują się w kościelnych łaźniach. Anais bezmyślnie stwierdziła, że sprawa nie może czekać! Jeśli odwiedzili łaźnię, pewnie stan Generał się polepszył, ale… co tam robił uzdrowiciel? Nie powinna towarzyszyć jej wierna lub ktokolwiek… bardziej do tego odpowiedni? Wciąż niewiele myśląc, skierowała się ku łaźni, a wchodząc do środka zdjęła buty i podwinęła szarą szatę do kolan by niepotrzebnie jej nie zmoczyć. Para wodna poczęła osiadać na przykurzonej skórze kobiety, gdy wchodziła po schodkach ku basenom, a potem… zerknęła w stronę wodospadu, gdzie rozgrywała się iście dantejska scena.
Dopiero co postawiłeś panią Generał na nogi, a ta już leży. Już ją głowa nie boli? – spytała z mieszaniną ironii, humoru i niedowierzania w głosie. Jeszcze lepiej, najprawdopodobniej byli na tyle sobą zaaferowani, w połączeniu z szumem niewielkiego wodospadu, że nie usłyszeli nadchodzącej Anais. Kapłanka nie wyglądała na szczególnie zgorszoną, chyba zdążyła się przez te wszystkie lata przyzwyczaić do tego typu widoków w Kościele. O co ona się martwiła w tym mieście?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.17 1:57  •  Publiczna łaźnia Empty Re: Publiczna łaźnia
Przestała się uśmiechać, czując pod palcami lepką ciecz, która zdecydowanie nie była wodą. Odsunęła ręce w tym samym momencie, w którym Incubus delikatnie od niej uciekł. Przez chwilę była mieszanką dziwnych uczuć – niby to był plugawy anioł, który nie zasługiwał na współczucie, ale mimo wszystko niechcący go skrzywdziła. Włożyła do ust jeden z palców, zsysując z niego krew anioła. Uwielbiała ten smak, nawet jeśli obecny tu były-skrzydlaty był po jej stronie. Ich krew była zdecydowanie inna niż ta u ludzi, wymordowanych czy zwierząt. Znacznie delikatniejsza, jakby odrobinę słodsza i mniej metaliczna. Dlatego też zresztą Invidia lubiła potrawy z mięsa „ptactwa niebieskiego”. Zdawało się być naturalnie przyprawione, przez co nawet surowe było dużo bardziej znośne niż zwłok typowego, desperackiego zombiaka.
Poproszę potem Vallę, żeby ci pomogła. I żadnego sprzeciwu, bo dostaniesz w pysk – stwierdziła. Zdecydowanie nie żartowała, o czym mógł świadczyć jej ton. Jak to tak, miał rany zadane przez jakąś obcą istotę? Tylko ona tu mogła go drapać i krzywdzić. Był jedną z bardziej lubianych zabaweczek, był jej. Robiła się trochę zazdrosna o to, że jeszcze komuś pozwolił zostawić na ciele ślady. I zdecydowanie sama musiała również odcisnąć jakiś znak, ale o tym zamierzała myśleć potem. Jak na razie musiał odkupić swoje winy nagłego, choć chwilowego przerwania pieszczot. Ale nie była na niego zła, w końcu rozdrapywanie strupów w dość gwałtowny sposób nigdy nie było przyjemne.
Jęknęła cicho, kiedy przyssał się do jej szyi. Przyjemny dreszcz przebiegł przez ciało wymordowanej, poruszyła się, delikatnie wijąc. Nigdy nie przepadała za grą wstępną. Ta swoista rozgrzewka trwała zwykle długo i odwlekała bardziej przyjemne chwile, ale Inc wiedział, gdzie dotknąć, żeby była w stanie wytrzymać te parę minut. Nie opierała się więc, kiedy ją odwracał. Klęknęła, choć nadal pochylona i wyciągając ręce przed siebie. Wypięła lekko swój niebieski tył, ale kompletnie nie spodziewała się tego, co zrobił uzdrowiciel. Nie spodziewała się tego tak bardzo jak obecności Anais w łaźni. Stłumiła jęknięcie, przygryzając swoje własne przedramię i pochylając głowę. Może i było to przyjemne, ale też jednocześnie dość bolesne, przynajmniej na początku. Przejechała paznokciami po kamieniu, próbując przyzwyczaić się do tego osobliwego uczucia, a chwilę po tym usłyszała głos, który dane jej było słyszeć parę dni temu, gdy ledwie żywa leżała w poduszkach i kocach w swojej własnej celi. Jej też powinna podziękować za ocalenie życia, choć i ona była nawróconym aniołem.
Teraz boli mnie dupa… – jęknęła zbolałym tonem, opierając czoło o przedramiona, które złączyła ze sobą. Nie, w ogóle nie wstydziła się, że ktoś patrzy. Tyle razy brała udział w kościelnych orgiach, że ciężko było u niej wywołać tak marne uczucie. Co więcej, wiele razy przecież korzystała ze swojej biokinezy, po której raczej nie było co szukać ubrań. Gdyby miała się wstydzić nagością, to raczej nie byłoby dla niej miejsca w Kościele.
Widzisz, co wyszło z ahhh… – znów wgryzła się w rękę, zaciskając palce jednej ręki na drugiej. – …z tego, że mnie zostawiłaś? Zaciągnął mnie, mhh, podstępem!
Nawet w takiej sytuacji fajnie było zwalić na kogoś. Winę, oczywiście. Winę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach