Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

The body may heal, but the mind is not always so resilient. PfrnofL
I never asked for this. They say they saved me, but I'm not sure saved is the right word.



Godność: James Knight.
Pseudonim: Kamiru.
Płeć: Samiec, mężczyzna, płeć brzydsza.
Wiek: Trzydzieści lat.
Zawód: Wojskowy.
Miejsce zamieszkania:  M-2 → M-3

Organizacja: S.SPEC
Stanowisko: RekrutWojskowyEliminator. → Skrzydlaty (Rekonwalescencja).
Rasa: Człowiek → Android
Ranga: Biomech.

Technologia:
Poziom zamiany ciała w maszynę:

  • Obie ręce i nogi zastąpiono protezami wykonanymi głównie z włókien węglowych. Nie jest to w żadne sposób zamaskowane - każdy rozpozna sztuczne kończyny, o ile nie zasłoni ich ubranie.
  • Bieganie na długie dystanse (jak i używanie rąk do równie obciążających zadań) nie są problemem, nie ma mięśni = nie ma zmęczenia. Nadal jest to jednak szybkość i siła zwykłego człowieka (ale metalowy sierpowy > organiczny sierpowy).
  • Poparzoną skórę zastąpiono sztuczną (tułów) - odbiera ona bodźce na takim samym poziomie, co naturalna.
  • W jego prawym nadgarstku umieszczono identyfikator, a co za tym idzie, również chip namierzający.
  • "Podrasowanie" narządów wewnętrznych, by dalej mogły pełnić swoje funkcje.
  • Grzebano mu też w mózgu, ale co dokładnie zmieniono (o ile w ogóle), tego nie wie.
  • Wymienienie oczu na zaawansowane technologicznie implanty.
  • Dołączenie wysuwanych szkieł chroniących przed oślepieniem, a jednocześnie mogących pełnić funkcję ekranów (przeglądanie internetu, sms-y etc.).
  • Co roku potrzebny jest przegląd w warsztatach S.SPECu - kontrola, wymiana zużytych i uszkodzonych części etc.
  • Na czas akcji w Desperacji otrzymuje skrzydła.  


Systemy - ograniczenia ogólne:

  1. W tym samym czasie można używać maksymalnie dwóch systemów (dwa sloty na dowolne kombinacje technologii).
  2. Każdy system (poza obezwładniającym, pacyfikującym i ostrzy) posiada wspólne źródło energii. Oznacza to mniej więcej tyle, że wykorzystanie slotów, blokuje dostęp do pozostałych na czas odnowienia się użytych technologii.  


System maskujący: Nieaktywny.
Spoiler:
System obezwładniający: Nieaktywny.
Spoiler:
System pacyfikujący: Nieaktywny.
Spoiler:
System ostrzy: Nieaktywny.
Spoiler:
System wzmacniający: Nieaktywny.
Spoiler:
System tropiący:
Spoiler:
Karabin szturmowy "Neptun-P2" z granatnikiem:
Spoiler:


Umiejętności:

Strzelec: Długoletnie szkolenie i służba z bronią nauczyła James'a nie tylko do skutecznego, czyli celnego strzelania z wszelkiego rodzaju pistoletów, karabinów i strzelb, ale także poprawnego dbania o broń. Rozłożenie, wyczyszczenie i ponowne złożenie? Nie ma problemu. Trafienie prosto w cel? W dobrych warunkach bez problemu, w biegu itd. może być już trochę gorzej, ale i tak całkiem nieźle. Kamiru upodobał sobie karabiny szturmowe, znacznie rzadziej sięgając po pistolet czy strzelbę. Snajperki obsługiwał tylko na strzelnicy, a i to z niechęcią. Jak nauczy się kontrolować ciało to może i znowu będzie strzelał.

Bijatyka: Nie zawsze wystarczyło wystrzelić w oponenta wiadro amunicji i patrzeć na stygnące zwłoki. Często dochodziło do walki w zwarciu, ale na szczęście i do niej został przeszkolony. Łowca czy wymordowany jest silniejszy od człowieka. I nieprzewidywalny. Dlatego też system walki zakłada jak najszybsze wyeliminowanie przeciwnika. Brutalne, proste i skuteczne. Trzeba sobie jakoś radzić w brutalnym świecie. Często zdarzało mu się też używać broni improwizowanej - noży, pałek, co było pod ręką, ale zawsze były to tylko dodatki do głównego sposobu radzenia sobie z zagrożeniem. Aktualnie sam sobie krzywdę zrobi.

Parkour: Liczne przechodzenie przeróżnych torów przeszkód podczas szkoleń, jak i działanie w terenie sprawiły, że bez problemu porusza się po miejscach trudno dostępnych dla zwykłych zjadaczy ryżu. Bieganie po dachach, łapanie się parapetów, wspinaczka, przewroty, zeskoki itd. Tylko stogi siana ciężko znaleźć w tym mieście, o Desperacji nie wspominając. Póki co może o tym zapomnieć.

Refleks: Żonglowanie sześcioma koktajlami mołotowa? Żaden problem. Złapanie muchy pałeczkami do jedzenia? Da się zrobić, choć to niehigieniczne. James odkąd tylko sięgał pamięcią nie miał problemów z szybkim zareagowaniem na niespodziewane wydarzenia. W pojedynkach rewolwerowców zabijałby przeciwników zanim jeszcze wyciągnęliby broń. Świetny przykład koordynacji ręka-oko.  Obecnie prezentuje refleks leniwca po zastrzykach uspokajających.

Kompas: Czterysta metrów na wschód, potem za automatem z batonikami skręcisz w lewo, uważaj na głowę by nie stuknąć w jeden z neonów, potem jakieś sto pięćdziesiąt trzy metry i jesteś przed wejściem do budynku. Obchodzisz go po dwóch skrzyżowaniach w prawo będziesz na miejscu. Wszystko zapamiętałeś? James nie ma problemu z orientacją w terenie - bez zastanowienia poda dokładną różę kierunków, opisze trasę do sklepu po bułki krok po kroku i to idąc tyłem. On miałby się gdzieś zgubić? Jakby jeszcze dać mu mapę, to nawet w zupełnie obcym terenie poruszałby się jak tubylec.

Sędzia: Krótko mówiąc, James potrafi łatwo zauważyć, gdy ktoś próbuje go oszukać. Ot, taki chodzący wykrywacz kłamstw, łgarstw i innych nieprzyjemnych iluzji werbalnych. Nie działa to zawsze i wszędzie, ani na każdego napotkanego rozmówcę - zależy od poświęconego czasu, posiadanej wiedzy i wielu innych czynników. Ale nawet urodzony oszust poddany wnikliwej obserwacji mowy ciała, ruchów gałek ocznych, tików (krótko mówiąc - gapienia się) będzie miał duży problem, by okłamać biomecha.

Słabości:

Elektryczność: Z racji przemiany większości ciała w maszynę stał się bardzo podatny na prąd. Kontakt z nim w nawet niewielkiej ilości może się źle skończyć, choć nie jest tak tragicznie, jak w przypadku androidów i robotów. Wolfgang zamontował w nim ograniczniki przepięć i filtry przeciwzakłóceniowe, by James nadawał się jeszcze do czynnego udziału w misjach. Efekt jest taki, że choć elektryczność wyłącza wszystkie dodatkowe systemy (bonusy technologiczne) zamontowane w jego ciele, to główny główny układ sterowania pozostaje nienaruszony. Później potrzebna jest oczywiście wizyta w warsztacie, ale przynajmniej nie trafia się tam jako kupa złomu z mięsną wkładką.  

Bóle fantomowe: Od kiedy stracił swoje organiczne kończyny często miewa napady bólu w miejscu brakujących części ciała. Dotyczą najczęściej prawej dłoni, a częstotliwość ich występowania i siła to loteria. Czasem nie pojawiają się przez tydzień, kiedy indziej co chwila fantomowa kończyna sprawia wrażenie, jakby płonęła w ogniu. Da się z tym żyć i funkcjonować, choć potrafi to niekiedy napsuć tyle krwi, że nawet zwykłe używanie protez jest niemożliwe. Leki przeciwbólowe nie pomagają, bo choroba tkwi w głowie James'a.

Indywidualista: Praca w większej grupie nigdy nie była jego mocną stroną. Zawsze wolał tworzyć własne plany i realizować je krok po kroku, nawet jeśli sam musiał być sobie sterem, żeglarzem i dziewczyną w porcie. Wspólne akcje pójdą miło i przyjemnie tylko z ludźmi (i innymi siłami s.specu) których uważa za sprawdzonych w boju, czy jak kto woli - za przyjaciół. Jednak wysłanie James'a do nowej grupy przyniesie więcej szkody niż pożytku, przynajmniej do czasu, aż "dotrze się" z resztą.

Wygląd zewnętrzny:

Do ostatniej akcji był młodym mężczyzną w sile wieku. Po wypadku i przemianie części ciała w maszynę... Cóż, niewiele się zmieniło. Wzrost pozostał w okolicach średniej, nieco przybrał na wadze, ale nadal pozostał szczupłym facetem wyróżniającym się pośród mieszkańców M3 europejskim wyglądem. Biały kolor skóry, brak skośnych oczu, a żarty z przyrodzeniem można sobie darować. Widać, że nie jest z Japonii. Zbudowany proporcjonalnie - daleko mu do pakera, ale nie jest też chuchrem. Ręce, nogi, palce dłoni też nie straszą - ani za długie, ani za krótkie, wszystko w granicach "ładnej" normy. Zupełnie jakby ktoś go zaprojektował, heh. Blizny zyskane w akcjach i treningach zniknęły, zastąpione włóknem węglowym i sztuczną skórą, ale zmarszczki przecinające twarz pozostały, dając wyobrażenie lat, które przeżył w swoim żywiole.

Przechodząc do szczegółów - a twarz jest chyba najważniejszym zbiorem szczegółów - kruczoczarne włosy krótkiej długości, z wyraźnymi zakolami - nie jest to bynajmniej pierwszy krok do wyłysienia, taka fryzura trzymała się go od wstępu do wojska. Nie przeszkadza w życiu, nie świeci skórą czaszki, po prostu idealnie. Niżej jest czoło, najczęściej naznaczone zmarszczkami. Jeszcze niżej zaczynają się proste i czarne brwi, a pod nimi czekają cierpliwie na swoją kolej oczy. Ale okna duszy często schowane są za szkłami wysuwanymi z wszczepionych mu w skronie "ramek". A kiedy już odsłoni ślepia, są one... Były ciemnobrązowe, prawie wpadające w czerń. Teraz zaś, po wymianie, przypominają szare chmury, a kiedy używa systemu tropiącego, jarzą się złotem. Mechaniczne okna organicznej duszy. Pomiędzy nimi jest nos - prosty i o dziwo nigdy nie złamany. Trójkątna twarz o ostrych rysach, choć jest to dość spore uogólnienie. Dla jednych przystojna, dla innych nic niezwykłego. Ale zarost i poziom, z jakim James o niego dba jest już godny uznania. Czarna szczecina utrzymana w porządku i określonym wzorze. Zwykłe usta pomiędzy wąsem a brodą - ani zbyt mięsiste, ani nie niezauważalne. Brak drugiego i dalszych podbródków. Żadnych fantazji pokroju kolczyków, tatuaży etc. Najczęściej nosi tego typu strój.

Charakter:

Najłatwiej opisać go jako skrytego w sobie indywidualistę, który niechętnie dzieli się ze światem swoimi przemyśleniami, a okazywaniu emocji postronni mogą co najwyżej pomarzyć. Oczywiście nie jest to pełny wizerunek James'a, ale właśnie takie zdanie najlepiej oddaje jego osobowość przy pierwszym kontakcie z mężczyzną. Jest samotnikiem nie dlatego, że tłumy napawają go lękiem, a wystąpienie przed większą publiką powraca notorycznie w koszmarach oblewając go zimnym potem. Rozwiązanie tej zagadki jest znacznie prostsze - tłum od zawsze kojarzył mu się z bezrozumną tłuszczą, którą łatwo zmanipulować by nie ubrudzić własnych rąk. I choć dobrze wie, że na świecie żyje wiele wybitnych jednostek przewyższających go wiedzą i umiejętnościami, to i tak przeważnie odnosi się do nieznajomych z nutą sarkazmu i wyczuwalnej niedbałości. Nie jest to celowa nieuprzejmość, a zwykłe stracenie wiary w to, że każdy napotkany rozmówca nie zagrzeje w jego życiu miejsca na dłużej. Widział już wielu idiotów, ale równie wiele śmierci bliskich mu towarzyszy broni. Przywykł więc do samotności i nieprzywiązywania się zbyt szybko do innych.

Kompletnie inaczej sprawa ma się z ludźmi, których zdołał już poznać. Jeśli ktoś jego zdaniem nie zasłużył sobie na szacunek, to go nie otrzyma. Jednak gdy uzna kogoś za dobrego człowieka na którym można polegać... Cóż, odwdzięczy się tym samym. Przy głębszym poznaniu mr. Knight staje się bowiem człowiekiem trapionym wątpliwościami. Nie podważa sensu istnienia władzy, ani słuszności ich czynów (no, przeważnie tego nie robi), ale dużo czasu spędza na poszukiwaniach odpowiedzi na pytania o cel życia, los świata opuszczonego przez Boga (o ile jakaś siła się nim faktycznie zajmowała) itd. Taki domorosły filozof. Dla osób, które uzna za swoich przyjaciół jest wierny i gotowy zniszczyć tamę, by ugasić trawiący ich pożar. O ile tylko nie wiążę się to z zalaniem niewinnych.

Troska o dobro przeciętnego zjadacza ryżu jest dla niego sporym utrapieniem. Nie żeby tylko szukał sposobności, by pomóc potrzebującym, ale w swoich planach zawsze stara się zminimalizować ryzyko ofiar wśród cywili. No chyba, że dochodzi do sytuacji, w której poświęcenie jednego życia ocali pięć innych. Dlatego najwygodniej jest mu działać na Desperacji, gdzie spotkanie kogoś niewinnego jest, cóż, bardzo wątpliwe.

Jak na człowieka, dla którego wojsko jest drugim domem, odnosi się on z dużym szacunkiem do osób wyższych rangą. Nie żeby pomiatał niższymi stopniami, nawet łatwiej będzie mu przetrawić głupotę rzuconą przez rekruta, niż podobny idiotyzm z ust generała. Osobom postawionym wyżej w hierarchii należy się szacunek i tyle. No chyba, że popiszą się swoją głupotą, wtedy każde "z cały szacunkiem" będzie brzmiało niczym "pocałuj mnie w metalową dupę".

Można jeszcze wspomnieć o drobnej słabości względem kobiet. Nie żeby James był kobieciarzem flirtującym z każdą, która się nawinie. Uważa po prostu, że płeć piękna ma... Hm, specjalne uprawnienia? Ot, potraktuje delikatniej, niż faceta. Do specjalnych uprawnień zaliczają się również dzieci, od których nie można przecież wymagać tego samego, co od dorosłych. Nie żeby miał dobrą rękę do młodszych pokoleń, więc efekty często wychodzą odwrotnie od zamierzanych. Dlatego też najczęściej kończy się na tym, że to inni zajmują się "delikatnymi" tematami, a biomech zajmuje się innymi sprawami. Choć z rozmowami z płcią piękną idzie mu znacznie łatwiej, bez konieczności wyręczania się kimś innym.  

Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie zachowania James'a mają jeden malutki paragraf zmieniający wszystko. Otóż wzorzec zachowań dotyczy tylko mieszkańców miasta, albo szerzej ujmując - ludzi. Androidy to dla niego jednostki stojące niżej w hierarchii, a istnienie SI to bardzo rozwinięte programy, ale tylko przedmioty, coś nie stojącego na równi z ludźmi. Choć całkiem możliwe, że zmieni w tej kwestii zdanie pod wpływem częściowej przemiany w maszynę. Szanse na takie złagodzenie prawa praktycznie nie istnieje dla łowców i wymordowanych. Jedni poddali się przemianie celowo, drudzy są ofiarą wirusa X - i co z tego? Człowiek umarł, wstało ciało kierowane wirusem. W przypadku czerwinki sprawa ma się inaczej - łowcy to "ulepszeni" ludzie, ale walczący z rządem. Czyli ładem. A tego nie powinni byli robić. Nigdy. Nic nie wskazuje na to, by jego podejście w tej kwestii miało się zmienić.

Nie oznacza to bynajmniej, że mężczyzna ślepo akceptuje wszelkie rozkazy płynące z góry - o ile uzna ich słuszność, wypełni bez szemrania. Jeśli pojawią się wątpliwości, zapyta jaki ma to sens. A o ile wytłumaczenie mu się nie spodoba, wtedy może mieć spory problem z wykonaniem zadania. Co się tyczy poczucia humoru, preferuje czarny jak noc w Desperacji. Śmieje się rzadko, a jeśli już to robi, jest to najczęściej krótkie westchnięcie, niż rubaszny rechot. Choć i to mu się zdarza, ale bardzo rzadko.

Mało mówiąc, dużo myślący. Zastanawiający się nad sensem istnienia jak i otrzymywanymi poleceniami. Stoik XXX wieku. Bezwzględny dla wrogów miasta, a pełen zrozumienia dla jego mieszkańców. Powoli nawiązujący głębsze relacje z innymi, by później pomóc im zawsze i wszędzie. Tak prezentuje się w skrócie osobowość James'a. Prosty na pierwszy rzut oka, poplątany przy głębszym wejrzeniu.

Historia:

Do M3 przybyłem wraz z rodzicami. Miałem wtedy piętnaście lat, ojca przydzielono do jakiegoś ważnego projektu rządowego - miał koordynować działania całej grupy naukowców badających potencjalne zbawienie ludzkości. Źródło energii? Szczepionkę na wirusa X? Ile jest prawdy w wyjaśnieniu, jakie usłyszałem od matki? Nie wiem. Tato był całkiem niezłym biologiem i chemikiem. Nie potrafię nawet dokładnie wyjaśnić, w czym się specjalizował, a jego tłumaczenia rodziły więcej pytań niż odpowiedzi.

Wcześniej mieszkaliśmy w M2 i choć nie mogę się pochwalić rodowodem sięgającym Wilhelma Zdobywcy, to jednak czułem się nie tylko obywatelem M2, ale i Anglikiem. A może raczej Szkotem, bo ponoć tam mieszkali moi przodkowie. Nieważne. Uczyłem się całkiem nieźle, nie wywoływałem zbędnych awantur z innymi dziećmi, zawiązywałem przyjaźnie -  szukałem swojego miejsca na ziemi. Nijak nie potrafiłem wyobrazić siebie w laboratorium, pracującego ramię w ramię z ojcem, by zmienić los świata. Alternatywą była droga po kądzieli. Przejąć pędzel po mamie i tak jak ona zamknąć się w pracowni, by tworzyć kolejne abstrakcyjne cuda pod wpływem natchnienia. Albo innych środków, bardziej namacalnych.

Szukałem więc czegoś na własną rękę, a młodzieńczy zapał (czy raczej dziecinna niewinność albo głupota) skierowały mnie do wojskowych. Nie żeby przyjęli tam smarkatego trzynastolatka, w dodatku wyglądającego jak chuchro. Ale od czego były rządowe organizacje młodzieżowe? Przygotowywały do służby całkiem nieźle, a dodając do tego treningi w swoim zakresie... Cóż, przygotowywałem się systematycznie, a efekty tego stawały się coraz widoczniejsze. Nie żebym jako nastolatek przypominał wyszkolonego żołnierza - obwieszonego bronią, z klatą jak szafa, otwierającego piwo naszyjnikiem z zębów łowcy. Uczyłem się podstaw, a że przy okazji topiłem się w propagandzie wylewanej z każdej strony - nie przeszkadzało mi to. Ojciec, o ile miał czas, potrafił dość skutecznie tłumaczyć, na ile można wierzyć zapewnieniom "tych u góry".


Później była przeprowadzka, nowe otoczenie, nowy język... Ale do sił wojskowych S.SPECU przyjmowano tak samo, jak w dawnej Anglii. Jeszcze przed przyjazdem znałem podstawy japońskiego, a kolejne trzy lata spędziłem na poznawaniu miasta, doskonaleniu języka i dalszemu rozwijaniu swoich zdolności bojowych. Mając lat osiemnaście dołączyłem do wojska jako rekrut. Byłem nim przez rok i wspominam ten czas jako słodko-gorzki koktajl z okazjonalnym policzkiem od barmana. Stamtąd trafiłem do służby więziennej, w której przesiedziałem kolejny rok. Zamiast koktajlu, woda z cukrem. Następnie przeniesiono mnie (raczej na moją prośbę, niż z rzeczywistej potrzeby) do prostych wojskowych. Podobało mi się to znacznie bardziej, niż pilnowanie więźniów i przyglądanie się przesłuchaniom, by wyrobić sobie odporność na ból. A przy okazji nauczyć się go zadawać, ale torturowanie nie było w moim guście. Bezbronnego przeciwnika? Są mniej krwawe metody do wydobycia z kogoś informacji.

 
Jako typowy "żołnierz od wszystkiego" przesłużyłem pięć lat. Miałem więc dwadzieścia pięć na swoim karku, gdy zostałem jednym z eliminatorów. Jeśli poprzednie stanowiska przygotowywały mnie do trudnego życia, tak uczenie się od innych "broni ostatecznych" wojska przypominało naukę przeżycia w piekle. Nie tym biblijnym wyobrażeniu, ale tym naprawdę istniejącym tuż za kopułą. Później wciągnięto mnie do skrzydlatych. Stwierdziłem, że nie jest to zły pomysł, przywykłem do ciężkich treningów, a taka oferta mogła się później nie powtórzyć. Zresztą, co miałem do stracenia? Ano właśnie...  Nie, nie grzebcie w jej sprawie w raportach. Przyznaję, łączyło nas coś więcej, niż tylko przelotna (heh, jakież zabawne) znajomość. A może nadal łączy? To nie wasz sprawa, a reszta historii czeka. Dotoczyłem się do trzydziestki, każdego dnia dziwiąc się, że jeszcze żyję, kiedy znajome twarze zmieniały się w krwiste strzępy, gnijące mięso... Miałem szczęście, siła wyższa czuwała nade mną, a może po prostu byłem lepszy od reszty? W końcu jednak szczęście wysiadło, Bozia zamknęła oczy, a ja trafiłem na lepszego. A właściwie liczniejszych. Nie pamiętam nawet, czy to spec zasadził się na łowców, czy łowcy na spec. Szybko rozpętało się piekło. Oddaliłem się od drużyny (pobiegłem za jednym z tych śmieci? Odciągnięto mnie celowo?) tamte chwile pamiętam, jak przez mgłę. Wiem, że była eksplozja. Granat? Bomba? Siła wybuchu była na tyle duża, że cisnęła mną w powietrzu jak szmacianą lalką. Uderzenie o ścianę wybiło mi dech z piersi, a potem wszystko zlewa się w ogniu, bólu i dymie wdzierającym się w płuca desperacko walczące o oddech. Straciłem przytomność? Umarłem? Później było światło... I pikanie?

Dodatkowe:

  • Posługuje się płynnie japońskim i angielskim, ze słyszenia kojarzy rosyjski.
  • Od czasu naprawy jego potrzeby fizjologiczne zostały znacznie zmalały.
  • Słabiej niż kiedyś odczuwa ból w "swojej" części ciała.
  • Był praworęczny. Teraz nie robi mu już to różnicy.
  • Gra na pianinie - nie jakoś wybitnie, ale potrafi.
  • Nie potrafi przekonać się do jedzenia sushi.
  • Z całą pewnością jest heteroseksualny.
  • Unika wszelkiego rodzaju używek.
  • Lubi jednakowo psy i koty.
  • Jest agnostykiem.
  • Głos.



Ostatnio zmieniony przez Kamiru dnia 27.05.17 10:55, w całości zmieniany 46 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Można sprawdzać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

To tak:

1. To moc światła czy ognia? Musisz zdecydować. Inna kwestia, że światło nie funkcjonuje jako żywioł tutaj. Dalej. Opis mocy nawet nie brzmi jak żywioł. I są to trzy moce w jednej: oślepienie, poparzenia, utwardzanie broni. Plus 5 postów z przerwą 5 odpada. Do zmniejszenia, z tym, że czas odnowy/regeneracji powinien wynosić post więcej.

Do edycji.

2. Druga moc. Zmniejszę Ci do 4 postów użytkowania z przerwą 5.

3. Trzecia moc. To, co wyżej.

+ brak skutków ubocznych użytkowania mocy i artefaktu.

4. Anioły mogą mieć 3 umiejętności, a nie 4 (szermierka, silna wola, kamuflaż (wtapianie się) i skradanie). Musisz zrezygnować z jednej.

+ musisz pamiętać, że twoja postać to Odrodzony (ranga przejściowa) i na tę chwilę nie jest w stanie zapanować nad mocami, dlatego też jak ich użyje, to musisz brać pod uwagę, że nie dość, że działania i użytkowanie skracają się do 1-2 postów, jak i niekoniecznie będzie po jego myśli.
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Gotowe!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zwiększę ci czas ładowania się systemu z 4 postów do 5.
Jak rozumiem, to wszystko co jest na czerwono, jest nieaktywne i będziesz zdobywał na misjach, tak? Włącznie z umiejętnościami?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Jak rozumiem, chodziło ci o system wzmacniający - zwiększone do 5 tur. Jeśli chodziło o inny to daj znać ~

Systemy na misjach, strzelanie z broni po fabule w szpitalu i treningach (bo mam 3 umiejętności jako android na start), resztę umek też na misjach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tak. Generalnie większość mocy/artefaktów/systemów ma zawsze +1 post więcej przy ładowaniu/regeneracji. Miej to na uwadze.
A tak nie mam już do czego się przyczepić. Akcept i milej gry~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach