Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Rosa nawet nie próbowała się łudzić, ze ta przepustka przejdzie. Nie była jej tylko jakiegoś ziomka ze ścieków, który miał na tyle mało oleju w głowie by być jej coś dłużny. Idiota.
- Nie tylko one - nadal ten sam spokojny głos, nawet odważyła się spojrzeć na nieznajomego z równie dwuznacznym spojrzeniem co jego wcześniejsze słowa. Im bliżej było do tego momentu, tym lepiej obydwoje wiedzieli jak to się potoczy.
Ciekawe czy szybko biega.
Pomyślała, podczas gdy skazywała sama siebie na ścięcie. Adrenalina jej zawrzała w żyłach, a całe ciało napięło się w oczekiwaniu. Z jednej strony się bała, a z drugiej tak dawno nie działo się nic podobnego w jej życiu, że była pewna, ze zaraz umrze jeżeli to napięcie nie znajdzie ujścia. No i znalazło. Bardzo szybko.
- Zamkną cię. Będą badać. Torturować. Zabijać z dnia na dzień -
Tak jakby o tym nie wiedziała, ale problem z Rosą był z tego tytuły, że ona już dawno straciła ens życia. Nie ma czegoś ważnego, co chciałaby chronić. Nie można jej niczego odebrać, nie da się jej zaszantażować. Ma ten błogi stan, kiedy myśli tylko za siebie. A teraz miała zamiar się świetnie bawić.
Wybacz laluś, ale dzisiaj nie mam czasu.
Otworzyła usta wydając z siebie krótkie zdezorientowane "yyy", ale już po chwili odskoczyła do tyłu przejściem w tył uciekając z zasięgu rąk mężczyzny. Gdzieś po drodze upuściła papierosa i pognała biegiem w głowie odtwarzając mapę miasta.
Plan był prosty: Biec, zgubić go, wrócić do ścieków.
Prosty...tylko w teorii. Mimo to zdawało się, ze całe jej ciało czekało na ten jeden zryw. Zmęczone i ostałe mięśnie nagle nabrały siły, a płuca zaczadzone przez papierosy nadal jej nie zawiodły. Tylko...czy to wystarczy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cała ta sytuacja dawała jasno do zrozumienia, że Eliminator nie ma do czynienia z przeciętnym mieszkańcem M-3. Nie mógł podjąć się żadnych konkretnych działań przed sprawdzeniem identyfikatora, a tym samym potwierdzeniem swoich spekulacji. Trzymał się wytycznych, a one nie pozostawiały mu wiele swobody do popisu.
Należał do S.SPECu, zaś po sylwetce ciała można łatwo wywnioskować, że nie obijał się podczas treningów. Wniosek? Biega całkiem szybko, jako wojskowy musi chwalić się nienaganną kondycją i sprawnością fizyczną, jak inaczej miałby stawić czoła czyhającym niebezpieczeństwom?
Nie zagłębiał się nigdy w to, co dzieje się ze złapanymi przez niego istotami – więzienie czy laboratorium, bez różnicy, grunt, że wywiązywał się ze swoich obowiązków i redukował potencjalne kłopoty w przyszłości. Domyślał się, do jak niemoralnych aktów czasami dochodzi w stosunku do ofiar władzy, ale nie przysparzało go to o uczucie winy czy współczucie.
Czyli gonimy…, pomyślał wyjątkowo nieucieszony tym faktem, po czym rzucił się niemal od razu za uciekinierką. Brak snu przez ostatnie tygodnie dawał się we znaki podczas tak wymagających czynności – wyczuwał zmianę w czasie reakcji, a także drobną ciężkość w dolnych kończynach, kiedy próbował dotrzymać kroku dziewczynie. Jego własny papieros również wypadł z ust pod wpływem gwałtownego ruchu, o czym Warner pomyśli zapewnie podczas chwili przerwy, „ubolewając” nad stratą przyjaciela.
Odruchowo chciał sięgnąć po noże przypięte do pasa, ale uświadomił sobie, że nie zabrał ich dzisiaj ze sobą. Po co miałby, skoro planował skoczyć jedynie do apteki? Skrzywił się w duchu, ale nie odpuszczał, zamierzając skrócić jak najbardziej dystans dzielący go od czarnowłosej, by w odpowiednim momencie spróbować ją wytrącić z równowagi i pochwycić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Rosie nie został dany wybór, nie mogła zadecydować o swoim życiu i od dziecka była częściom grupy, która przez władze została określona mianem terrorystów. Za to dali jej zupełnie co innego...umiejętności zwiewania gdzie pieprz rośnie, kiedy temperatura robi się zbyt wysoka.
Postanowiła wykorzystać swoją drobną masę, do tego by nawiać w pięknym stylu, do tego musiała to zrobić szybko, nie miała wystarczająco dużo siły by uciekać zbyt długo. Postawiła jedną nogę w poprzek i odbiła praktycznie o dziewięćdziesiąt stopni w prawo wbiegając między bloki. Wskoczyła na śmietnik zaraz podciągając się na siatce, niestety przez tego kolesia straciła równowagę i upadła na ziemię po drugiej stronie. Powietrze uleciało z jej płuc, ale nie miała czasu nad użalaniem się nad sobą i wstała dalej biegnąc. Kaptur spadł jej z głowy pokazując jej fryzurę, zbuntowanej siedemnastki. Ale to było chyba najmniej ważne.
- Ty chcesz mnie kurwa zabić - syknęła w eter, do nikogo konkretnego, chociaż prawdopodobnie miało to być syknięcie skierowane na SPECa, który najwyraźniej nie miał zamiaru odpuszczać.
Kolejne rozwidlenie dróg. Prawo? Lewo?
Prawo!
- Lewo! -
To się nazywa dysonans poznawczy, ale łowczyni i tak wybrała to mniejsze zło i pobiegła w prawo przyprawiając Mgłę o stan przedzawałowy. Obie nie chciały umierać, ale tylko jedna miała zamiar się przy tym dobrze bawić. Kolejną przeszkodą okazała się ściana, na szczęście obok muru biegł naprawdę wąski przesmyk, który był w sam raz na gabaryty Rosy, która miała nadzieje na zgubienie w nim nieznajomego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Warner dokonał wyboru wobec swojej przyszłości, aczkolwiek wbrew sobie, w celu wyższym, chcąc osiągnąć coś dla zaznania prawdziwego spokoju ducha. Wydarzenie z przeszłości wlokło się za nim jak ciężka kula u nogi, której nie potrafił się w żaden sposób pozbyć, musiał jednak istnieć sposób, który rozwieje wszelkie wątpliwości i rzuci więcej światła na utrapienie Eliminatora.
Wiatr powstały na skutek szybkiego ruchu targał ciężkim płaszczem okularnika, kusząc go równocześnie do pozbycia się części garderoby. Nie zrobił tego jeszcze przez wzgląd na empatię do tego rodzaju ubrania, a ponadto żywił nadzieję, że poradzi sobie nawet z takimi niedogodnościami.
Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny, gdy dystans pozwolił mu na próbę bezpośredniego kontaktu, ale zdołał jedynie zaczepić palcami o tył jej bluzy. To wystarczyło, by zachwiała się przy wspinaniu po siatce, co ostatecznie poskutkowało upadkiem na ziemię po drugiej stronie. Chwycił za metalowe ogrodzenie, podciągając się płynnym ruchem i zeskakując od razu z wysokości tuż obok czarnowłosej. Mimo swojej wagi dobrze trzymała się na nogach.
- Łatwiej Ci będzie po prostu się zatrzymać! – Pokusił się na odpowiedź, aczkolwiek wolał oszczędzać energię na utrzymywanie sprintu. Nie był w formie, zaś wizja dania plamy z pojmaniem Wymordowanego, Łowcy, przestępcy, kogokolwiek, kto zagrażał w jakiś sposób miastu, przyprawiała go o rozczarowanie.
Dostrzegł szansę ucieczki dla nieznajomej, więc zareagował natychmiastowo – zgubił ją z oczu na rzecz odbicia w inną stronę, gdzie uprzednio zauważył prowadzącą na dach drabinę. Podczas prędkiego przemieszczania się w górę zaledwie kątem oka skontrolował, czy aby na pewno nastolatka przedostała się szczeliną na drugą stronę – zobaczył tylko jej cień.
Przebiegł całą długość dachu, wykorzystując go jako punkt obserwacyjny, a gdy wychwycił wzrokiem poruszającą się w dole osobę, ostrożnie zeskoczył na najwyższy balon, a potem parapet i krawędź ściany. Dostanie się do ziemi zajęło mu przez to dłuższą chwilę, jeśli po drodze nie chciał się wyrżnąć i czegoś sobie złamać, ale przez przesmyk w murze na pewno by się nie przecisnął – musiał znaleźć alternatywę.
Pamiętając, w którą stronę skierowała kroki, udał się tam bezpośrednio, skracając sobie jak najbardziej drogę z nadzieją, że zaraz ponownie złapie ją wzrokiem bądź usłyszy obecność gdzieś w pobliżu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Sęk w tym, ze ona nie chciała się zatrzymywać. Nie miała zamiaru dać się złapać. Gdyby nie starała się z całych sił go zgubić pewnie pokazałaby mu środkowy palec. Może następnym razem.
Zniknięcie w przesmyku okazało się dobrym pomysłem, bo już jej nie gonił. Nie łudziła się, ze to koniec, ale chociaż nie czuła jego oddechy na karku. Oblizała nerwowo usta, kiedy podczas biegu obcierała się o budynek, ale nie zwróciła na to uwagi. Papierowe śmieci zaszeleściły, jak jej drobne ciało wystrzeliło w kolejną uliczkę jak cień. Rozejrzała się pobieżnie dookoła.
Nic.
Jeszcze dla pewności skręciła w kolejną ulicę dalej czujnym wzrokiem obserwując okolicę. Była małą czarną kuleczką, ciężko będzie ją zauważyć.
Pusto.
- Chyba go zgubiłyśmy - zaryzykowała stwierdzeniem Mgła. Głos zdawał się być zadowolony i nawet Rosa musiała przyznać, że ulżyło jej.
Oparła się plecami o ścianę i zaczęła regulować oddech. Chłód ściany przesiąkał przez jej ubrania uspakajając jej ciało. Czuła się zmęczona fizycznie, ale psychicznie nadal chciała więcej. Wyjęła z plecaka papierosy i odpaliła jednego powoli się zaciągając. Po dłuższej chwili napawania się swoją zajebistością, postanowiła obrać kierunek: "śmierdzący pokój pod miastem". Ale życie to nie bajka.
To skończona kurwa.
Dlatego chyba każdy zgadnie kogo Rosa zobaczyła kiedy skręciła w kolejny zaułek. Była może z dziesięć metrów od nieznajomego. Prawie krzyknęła z frustracji, kiedy zdała sobie sprawę, ze marnuje tytoń.
- To już drugi dzisiaj! DRUGI! - podczas mówienia odwróciła się na pięcie i na nowo zaczęła biec przed siebie starając się wymyślić coś by tego wielkoluda zgubić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pokonał jeszcze kilkanaście metrów po odbiciu od budynku, po czym zwolnił i rozejrzał się uważnie po ulicy. Wykorzystał tę małą przerwę na złapanie oddechu (cholera, jakby faktycznie szybciej się zmęczył) i spokojnie przemyślał opcje, jakie miał teraz do wyboru – mógł zaryzykować pomyłkę w obraniu kierunku i kontynuować pościg lub zbadać najbliższy teren z możliwością, że czarnowłosa również potrzebuje chwili na odsapnięcie, w związku z czym schowała się gdzieś niedaleko.
Ostatecznie padło na to drugie.
Cholera, kiedy liczę na akcję, muszę się zajmować papierkową robotą, a gdy powinienem odpoczywać, napatoczy się taki kłopot…
Poprawił machinalnym ruchem prostokątne okulary na nosie i skierował się nieśpiesznie wzdłuż chodnika, nadstawiając uszu i oczu, by wyłapać jakikolwiek ślad po uciekinierce. Pogoda nie sprzyjała długim spacerom, to zaś uchroniło go od konfrontacji z tłumem przechodniów, nie miał ochoty przeciskać się przez tę masę, niejednokrotnie będąc zmuszonym do niemiłego posunięcia w postaci odepchnięcia zawadzającej osoby bez szczerych przeprosin – śpieszyłoby mu się, jakby nie patrzeć.
Nie musiał odchodzić daleko, bo zguba sama na niego wpadła.
Dostrzegł jej zarys kątem oka i od razu zwrócił się w odpowiednią stronę, nie czekając nawet na reakcję.  
- Co za nieszczęście… – Rzucił za nią pobłażliwie, żałując braku codziennego ekwipunku schowanego w ubraniu. Płaszcz wczoraj odebrał z pralni i nie wyposażył go jeszcze w noże, był zdany wyłącznie na swój spryt i siłę.
Udało mu się nadrobić dzielący ich dystans, więc spróbował wymierzyć jej kopniaka w zgięcie kolan. Gdyby to nie wypaliło, wykorzystałby zapewne stojący obok kontener, by na niego wskoczyć i tym samym skrócić sobie drogę, pojawiając się tuż przed dziewczyną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Marnowanie tytoniu to szczyt zbrodni. Zaraz za nią jest wejście do jej pokoju bez pukania, ale w tamtej chwili była zbyt zajęta przejmowaniem się o swoje życie niż wściekanie się o papierosy, chociaż ten gniew siedział gdzieś z tyłu jej głowy by w końcu wybuchnąć, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Ale jak na razie na taki moment się nie zanosiło.
Odwróciła się na pięcie i czmychnęła w drugą stronę, ale już drżała z wykończenia. Nie miała siły, a jej wrodzony wstręt do jedzenia przyczynił się do tego bezpośrednio. I tak wytrzymała całkiem sporo, ale niestety musiała odzipnąć, co wiązało się bezpośrednio ze zwolnieniem biegu, a w konsekwencji złapaniem przez mężczyznę.
- Uważaj! - wrzask Mgły złączył się z jej własnym jękiem, kiedy kopnięcie przeciwnika dotarło do celu.
Przewróciła się na drogę boleśnie zdzierając dłonie, ale na szczęście udało jej się uniknąć uderzenia głową o coś twardego. Z urywanym oddechem dźwignęła się na wierzchach dłoni by nie urażać jeszcze bardziej zdartej skóry. Poruszyła kontrolnie nogami, na szczęście niczego nie złamała.
Kawałek metalu i tkanki. Takich rozkręcam na śniadanie.
Spojrzała z domu na SPECa i żałowała bardzo, ze nie wzięła ze sobą tessen, miałaby wtedy jak się produktywnie bronić, a tak? Jedyne co mogła zrobić to zakląć pod nosem i spróbować mimo wszystko nie dać się zabić.
- A może byś tak odpuścił? Jestem jeszcze dzieckiem -
Bardzo się starała, ale nie potrafiła z siebie wykrzesać nawet odrobiny aktorstwa. Wzrok miała dziki, ale na ten swój inteligenty sposób. Obejrzała swoje ręce przelotnie i z niesmakiem stwierdziła, że to nie tylko paskudnie piecze.
Chyba kończą mi się bandaże.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

W tej kwestii mógł się z nią zgodzić, tytoń był na wagę złota i sam wewnętrznie ubolewał nad utratą odpalonego wcześniej papierosa, ale co poradzić, kiedy obowiązki wysuwają się na pierwszy plan? Nadrobi to sobie spokojnie po tym nieoczekiwanym zdemaskowaniu oszustki, o ile oczywiście zdoła ją złapać, bo jeśli nie, to chyba osobiście wymierzy sobie za to „karę” i nie sięgnie już dzisiaj po pokarm dla raka.
Ganił się w duchu za niebycie w formie, w innych okolicznościach nie powinien tak długo męczyć się nad jakimś dzieciakiem, chyba że nie należał on do grona zwykłych ludzi, a Wymordowanych, Łowców, Aniołów czy Bóg wie czego jeszcze. To jednak nie czas na takie roztrząsania.
Z zadowoleniem przyjął odgłos bólu ze strony uciekinierki, kiedy udało mu się podciąć jej nogi – leżała teraz przed nim na ziemi, próbując się doprowadzić do porządku.
Posądzanie go o próbę zabójstwa nieletniej było zbyt pochopną myślą, trzymał się pewnych procedur, a i tak z śmierci dziewczyny nie przyszłoby mu nic dobrego – nie pałał aż taką nienawiścią do wszystkiego i wszystkich. Nie zależało mu na śmierci ludzi, tylko na uczciwej karze.
- To nie usprawiedliwia Twojego oszustwa, będziesz potraktowana na równi z innymi. - Stwierdził bez cienia litości, będąc gotów chwycić ją w stalowym uścisku za ramię i zaciągnąć do siedziby, niestety w realizacji tego planu przeszkodziła mu doniczka.
Doniczka, która nagle po prostu spadła z nieba.
O mały włos nie trafiłaby w jego głowę, ale i tak zdecydowanie przemknęła zbyt blisko twarzy, w związku z czym odruchowo odskoczył do tyłu, spoglądając na leżące na ziemi resztki po ozdobie. Gliniane kawałki rozsypały się dookoła, tworząc bałagan wraz z pozostałością po roślinie.
Wzrok eliminatora od razu przeniósł się w górę, na winowajczynię w postaci starszej babci na balkonie, która, wystraszona taką niezdarnością, zaczęła machać coś rękoma na znak przeprosin.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Każdy chyba miał w życiu takie chwile kiedy wszelakie wspomnienia przewijają mu się przed oczami. No i taką chwilą był moment, kiedy mężczyzna nachylał się nad nią. Jednak mimo rychłego schwytania nie potrafiła się powstrzymać przed analizą poszczególnych ruchów jego kończyn. Cudo techniki ile by dala, żeby móc go rozkręcić.
- Ty wpierw przeżyj -
Jakby o tym nie wiedziała. Ale co poradzić, kiedy słowa nie działały, a wstanie i ucieczka nie miały prawa bytu? Był za blisko i zbytnio się na niej skupiał. Widać nie ma zamiaru popełnić tego samego błędu dwa razy.
To wyjątkowo głupi sposób, by dać się złapać.
Pomyślała, kiedy po odpowiedzi biocmecha na jej wcześniejsze słowa uleciało z niej powietrze razem z resztkami nadziei. Nie zdąży nawet wysłać wiadomości na numer alarmowy. Po prostu zniknie, a Lazarus pewnie kiedy wywęszy jej nieobecność to zacznie buszować w jej pracowni...
Co to, to nie.
I to chyba właśnie oburzenie Rosy strąciło tą doniczkę. Cholera jedna, że rękami starszej, przygłuchej pani. Dziewczyna nawet nie pozwoliła sobie na zdziwienie, a kiedy SPEC podniósł głowę, to wystrzeliła jak z procy oglądając się tylko kątem oka na swojego byłego przeciwnika nie mogąc powstrzymać wyrazu pełnego triumfu na twarzy. Wygrała tą gonitwę i już po chwili zniknęła za rogiem tym razem dbając o to, by już jej nie złapał.
Robiła długie, okrężne drogi dookoła miasta, by w końcu zejść do kanałów pewna, ze nie jest śledzona. Zadowolona, w końcu weszła do pachnących wilgoci i rozkładem podziemi, gdzie jak każdy szczur czuła się najlepiej.
Pragnęła prysznica, ale mimo to w jej oczach się iskrzyło z zadowolenia, bo własnie zatańczyła wrogowi na nosie i podejrzewała, ze nie po raz ostatni.
Jeden do zera laluś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Podobno głupi ma zawsze szczęście, tym razem los był po stronie przestępczyni.
Uwaga szybko wróciła na odpowiednią osobę, kiedy zauważył, jak dziewczyna zrywa się z ziemi niesiona nowymi pokładami energii. Nie zdziwiłby się wcale, gdyby w jej głowie coś krzyczało o przetrwanie – wpadnięcie w sidła S.SPECu to jak podjęcie się próby samobójczej. Co innego, gdyby dobrowolnie oddała się w ręce władzy, wówczas być może złagodziliby jej karę… aczkolwiek tę szansę straciła z chwilą ucieczki.
Zignorował zupełnie starszą panią nad głową, która przyglądała się całej scenie z pewną konsternacją, może nawet podejrzliwością (nie jego wina, że pracował bez oficjalnego stroju, nawet nie planował nikogo dzisiaj złapać), chciał za to pokrzyżować plany dziewczynie i ruszyć za nią w dalszą pogoń.
Niestety zniknęła mu sprzed oczu za następnym zakrętem.
Jeszcze przez jakiś czas przeszukiwał najbliższą okolicę w nadziei, że nie dał tak łatwo wymknąć się delikwentce, lecz prawda była jedna i bardzo, bardzo mu się nie podobała. Następnym razem się odwdzięczy, i za porażkę, i za zmarnowanego papierosa.
To chyba znak, że koniecznie muszę się w końcu wyspać.
Westchnął ciężko i nasunął palcem okulary, po czym uświadomił sobie, że upuścił reklamówkę z lekarstwami przed pogonią. Czas po nią wrócić.  

| wątek zakończony |
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wątek przenoszę do archiwum z braku aktywności prowadzenia lub zakończenia.
W razie czego pisać do mnie na PW, jeśli będziecie chcieli go wznowić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach