Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Pisanie 11.04.17 22:07  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty A gdy zabije dzwon... [Bast]
A gdy zabije dzwon... [Bast] GoT-S6-T2-29



A gdy otworzył pieczęć czwartą,
usłyszałem głos czwartego Zwierzęcia mówiącego:
"Przyjdź!"
I ujrzałem:
oto koń trupio blady,
a imię siedzącego na nim Śmierć,
i Otchłań mu towarzyszyła.
I dano im władzę nad czwartą częścią ziemi,
by zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez dzikie zwierzęta.

Wędrówki są ponoć rzeczą ludzi silnych i wytrwałych, chociaż znajdą się też tacy, że uznają podróż za domenę istot żywych. Być może obie strony mają rację, albo i żadna z nich. Ciężko się rozwodzić na tematy filozoficzne, kiedy brakuje środków do życia. Ale ponoć ludzie są w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego i do wielu się dostosować.
Właśnie na tym polega wirus X, niestety wieczność nosi za sobą znużenie i uświadamia jak łatwo wszystko przemija. Ten stan zawieszenia w czasie wykańcza psychicznie każdego, kto zostaje pokarany w ten sposób.
Dużo się widzi błąkających się wymordowanych i aniołów, którzy już dawno przestali wierzyć w sens tego wszystkiego, co nazywamy życiem. Być może dlatego Bast zawędrował aż w tamte rejony. Nieznane tereny Desperacji wykraczały daleko poza Czerwoną Pustynią i wciąż potrafiły zaskakiwać, oraz zabijać nowościami nieostrożnych podróżnych, ale czasem się opłacało.
Przed wymordowanym było morze, a zapach słonej wody unosił się w powietrzu. Mogło to być zaledwie kilkanaście metrów plaży, która rozciągała się łukiem w zatokę i powoli zamieniała się w skały, które na jej krańcach tworzyły falochrony. Za mężczyzną rozciągał się las, gdzie drzewa niemalże były pochylone od morskiej bryzy. W tamtej chwili Bast mógł iść dalej plażą, albo wrócić wśród drzew, ale to zależy od powodu jego przybycia.



Cele:

Polecenia MG:

Podsumowanie:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.04.17 18:46  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Szedł już bardzo długi czas. Sam nie wiedział ile to już minęło odkąd opuścił swój dom. Pewnym było jedynie to, że jego nogi bolały od ilości przebytych kilometrów, a skóra nieco się opaliła od słońca. Nie szukał sensu istnienia i nie pragnął przeżyć przygody życia. Miał do wykonania zadanie, które polegało na znalezieniu pewnej rośliny. Dostał jej opis i wygląd. Miał polecenie iść na przód i szukać miejsca ze słoną wodą, gdyż owa roślina wprost ubóstwiała zasolenie i im większe tym okazalsza rosła. Podjął wyzwanie myśląc, że roślinę odnajdzie szybko. Przeliczył jednak swoje możliwości, czas i chęci, gdyż kwiat za nic w świecie nie chciał pojawić się na jego drodze.
Zwątpił we wszystko i odechciało mu się tej wyprawy. Niestety nie miał wyjścia i raz wzięte zlecenie musiał wykonać do końca. W końcu nagroda która go czekała była cudowna. Nigdy nie robił niczego za pieniądze. W obecnych czasach były one równie potrzebne co tona piasku. Bast stawiał na rzeczy i bronie i właśnie to miał dostać.
Wyszedł z gęstwiny krzewów i drzew. Jego oczom ukazał się obraz morza, a do nosa dotarł zapach słonej wody, która już wcześniej zaczęła drapać go w gardło. Nie przepadał za tym. Morska, jodowa bryza mu nie pasowała i musiał się długo przygotowywać do takiej zmiany klimatu. Całe rozdrażnienie i zmęczenie związane z wędrówką minęło, gdy tylko zobaczył przyjemnie falującą wodę. Było cicho. Wymordowany starał się oddychać spokojnie, powoli i bez wydawania głośniejszych dźwięków, chcąc rozkoszować się dźwiękiem fali, rozbijających się o wybrzeże. Uspokoiło go to. Podszedł nieco bliżej i zaczął się wpatrywać w toń wody. Piękny był to widok.
Szedł plażą, zapominając na chwilę o bożym świecie i o tym, co miał zrobić. Radował się chwilą, celebrował każdą sekundę, która mijała. Było spokojnie, cicho i błogo. Czy mógłby chcieć czegoś więcej?

Ekwipunek:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.17 14:06  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Niby to rośliny nie mogą się chować ani odczuwać jakichkolwiek chęci do takowego ukrywania się, ale chyba odziedziczyły coś od przedmiotów martwych, a mianowicie - złośliwość. Dlatego pewnie nikogo nie zdziwiło, że Bast nie był w stanie odnaleźć to nad czym tak mu zależało. Na szczęście był przygotowany na długą wyprawę, jaka przyszła mu w udziale. Chociaż nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło. Dobrem tym razem okazało się morze.  Nie da się zaprzeczyć, ze jest to coś cudownego, być może właśnie dlatego wymordowany dał się zahipnotyzować i zaczął iść powoli plażą. Szybko się jednak okazało, że nie jest sam, a towarzystwem okazał się starzec i dziewczynka - prawdopodobnie jego wnuczka. Mężczyzna siedział z wędką, a dziewczyna bawiła się patykiem w piasku z miną wyjątkowo naburmuszona. Dookoła nich z kolei chodził pies dosyć dużych gabarytów, który jak tylko zobaczył Basta, to zbliżył się do dziewczynki i zaczął ujadać. Ośmiolatka była wyraźnie niezadowolona z takiego zachowania i ze złością odepchnęła od siebie zwierze klnąc. Starszy mężczyzna spojrzał się zmieszany za siebie, a potem na wymordowanego.
- Cicho Mila! - suka zareagowała szybko i momentalnie się zamknęła, a nieznajomy wyszedł Bastowi na spotkanie. Nie wykazywał żadnych agresywnych zachowań, a ni nie miał widocznej broni przy sobie. Aż niemożliwie normalny, co na Desperacji zdarzało się wyjątkowo rzadko.
- Przepraszam za psa... niezbyt lubi obcych - powiedział jak już byli w normalnej odległości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 13:04  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Zlecenie za zleceniem. Tym razem nie chodziło o nic nazbyt ważnego, niemniej nigdy nie wykazywał chęci do tego, aby zanieść pewną rzecz z punktu A do punktu B. To nie było dla niego, ale na jego niekorzyść, akurat on z niewielu został w kryjówce, więc po prostu musiał to zrobić. Niechętnie, bo niechętnie, ale jednak. Założył więc swój płaszcz, naciągnął kapelusz na głowę, założył przeciwsłoneczne okulary, które jakiś czas temu przypadkowo zdobył na jednej z wykonywanych zleceń, po czym wyszedł ze Smoczej Góry razem ze swoim wiernym przyjacielem - Blairem.
Wędrówka była co prawda męcząca i nużąca, ale i ciekawa. Nie trafił na żadne nieprzyjemności w postaci zdziczałych bestii czy wymordowanych, więc bez większych trudności udało mu się dostarczyć paczkę do celu. Po wielu dniach wędrówki, dotarł na obrzeża Desperacji. Rzadko kiedy się tu zapuszczał, bo zwyczaju nie po drodze było mu tutaj przychodzić. Ale tym razem, kiedy wypełnił swoją misję bez większych trudności, mógł sobie pozwolić na zboczenie z drogi. W taki sposób znalazł się nad morzem. Przyjemny chłód wydobywał się z niespokojnych fal. Blair podchodząc do źródła wody, powąchał ją z zamiarem napicia się, ale szybko zrezygnował, kiedy poczuł smak słonej wody. Skrzywił się, a Raven głośno się zaśmiał i pogłaskał zwierzę po głowie, kucając przed niespokojną głową. W ten usłyszał głosy, a jego ciekawość zmusiła go do odwrócenia głowy w tamtym kierunku. Dziadek, jakieś dziecko z psem i... Bast? O ironio. W niezauważalnym uśmiechu, podniósł się i postanowił podejść do nich, tym samym zakłócając ich "prywatność". Dość szybko znalazł się w ich towarzystwie, a przy jego nodze był pies Evana. Nie ujadła, był spokojny do czasu, aż nie postanowił go ktoś z owego grona pogłaskać. Wtedy pokazywał swoje kły, z jego gardła dało się słyszeć niespokojny warkot, a postura ciała dawała sygnały, że był gotów ugryźć w każdej chwili. W końcu słuchał się i tolerował tylko Evana.
- Witam. Nie przeszkadzam? - rzucił celowo na dzień dobry. Oczywiście nie chodziło mu o towarzystwo owego dziadka. Chodziło mu tylko oto, aby zwrócić uwagę Basta na siebie. Był ciekaw jego reakcji przy tym jakże przypadkowym spotkaniu. Ale starszy pan nie musiał o tym wiedzieć.

Ekwipunek:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.05.17 14:09  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Uśmiechnął się na widok ludzi. Taki widok na Desperacji był najprawdziwszą rzadkością. Nie dał się jednak zwieść, gdyż najczęściej właśnie takie spokojne i niemal sielankowe sytuacje były najbardziej niebezpieczne, gdyż można było temu ulec i stracić swoją czujność, co można było przypłacić głową. Bast nie mógł pozwolić sobie na uleganie, dlatego też cały czas był czujny i gotowy do ataku, jeśli będzie musiał to zrobić, chociaż wcale nie chciał krzywdzić starszego mężczyzny i jego wnuczki. Spojrzał na psa. Nie przepadał za tymi czworonogami, jeśli ich nie znał. Nie pałał do nich czystą nienawiścią, jednakże nie szukał większego kontaktu z nimi.
W tych czasach nie powinno się ufać nikomu. Dobrze, że macie psa, który ostrzeże was przed niebezpieczeństwem – powiedział obdarzając sukę niepewnym spojrzeniem. Chociaż tyle, że już się uspokoiła i nie ujadała. Bast nie szukał kontaktu z innymi ludźmi. Częściej wolał się trzymać od nich z daleka, by nie wchodzić w zbytne interakcje i znajomości. Oczywiście nie znaczyło to, że nie miał swoich przyjaciół. Te relacje które udało mu się zdobyć do tej pory pielęgnował najlepiej jak umiał i jak pozwalał mu jego specyficzny charakter. Uśmiechnął się lekko i przyjaźnie, by pokazać, że nie ma żadnych złych zamiarów względem napotkanych ludzi.
Coś bierze? – zapytał z zainteresowaniem, widząc wędkę w rękach starca. Był bardzo ciekawy, czy da się coś złowić, gdyż może i jemu udało by się złapać coś do jedzenia. Jeśli na Desperacji znajdywała się okazja do zdobycia pożywienia, to niewątpliwie trzeba było ją wykorzystać.
W pewnej jednak chwili usłyszał kroki. Jego wyczulony słuch szybko wychwycił ciche trzeszczenie piasku, ugniatanego pod czyimiś stopami. Drgnął nieznacznie i zacisnął dłonie w pięści. Odwrócił się lekko i spojrzał przez ramię, by zobaczyć, kto się do nich zbliżał. Wyraźnie się rozpromienił.
Co ty tu robisz? – zapytał z nieukrywaną ciekawością. Zupełnie nie spodziewał się, że na swojej drodze spotka anioła, jednakże niesamowicie ucieszył się z jego obecności, czego oczywiście nie okazywał zbytnio. Nie chciał pokazać Evanowi, że lubi go nieco bardziej niż innych. Na chwilę zapomniał o obecności staruszka i dziewczynki. Skarcił się za to, gdy już powrócił do nich myślami.
Nie chcę przeszkadzać, ale czy nie widzieliście może w okolicy tego kwiatu? – wyciągnął przed siebie karteczkę z narysowaną rośliną. Nie był to rysunek oddający w stu procentach wygląd kwiatu, jednakże był na tyle dobry, by móc stwierdzić, co to jest i gdzie może rosnąć. Miał szczerą nadzieję, że napotkana dwójka widziała to gdzieś w okolicy i zdradzi mu miejsce występowania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.05.17 17:01  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Staruszek rownież wydawał się mieć pewną rezerwę do Basta, ale szybko zniknęła w starczych zmarszczkach, które pojawiły się na jego twarzy, kiedy rozciągnął usta w serdecznym uśmiechu.
- Biorą, ale trzeba cierpliwości - odpowiedział na jego pytanie obejmując wzrok swoje stanowisko. Prawdopodobnie to już spaczenie wędkarza i mimochodem obserwuje czy oby spławik nie zachowuje się podejrzanie.
- Chodź skarbie, przywitaj się - te słowa skierował do wnuczki, która prychnęła tylko pod nosem i z obrażonym wyrazem twarzy odwróciła się plecami. Starszy mężczyzna tylko zaśmiał się nerwowo i potarł kark. Już miał się odezwać, prawdopodobnie by przeprosić, ale nie zdążył bowiem na horyzoncie pojawił się kolejny przybysz. Widać starzec by wdzięczny za możliwość zmiany tematu i zaraz odchrząknął.
- W żadnym wypadku, właśnie chciałem się przestawić, jestem Emmanuel, po prostu. W tych rejonach nazwisko nie ma znaczenia, tamta uroda dziewczynka to moja wnuczka Kate, jej tez wybaczcie. Ma ciężki okres -
Po tych słowach przyjrzał się roślinie pozwalając by dwójka, która się wyraźnie znała miała dla siebie chwile na rozmowę, ale niezbyt długą, bo starzec zdawał się wpadł na jakiś pomysł.
- Nie znam się na tym, ale wiem kto może ci pomóc, będę szedł w tamtą stronę za jakieś trzy godziny, jeżeli będziesz taki miły i pomożesz mi ze sprzętem, to wskaże ci drogę. Wiesz, już nie te lata co kiedyś i wszystko wydaje się cięższe. - po tych słowach przyjrzał się mężczyznom zaciekawiony czy przystaną na jego propozycje.
Wydawało się to być uczciwą umową, tym bardziej, że starać wyglądał na zmęczonego, a rzeczy jakie leżały dookoła w sumie naprawdę nie zdawały się być lekkie.


Spoiler:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.17 22:11  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Nie słyszał ich wcześniejszej rozmowy. Nie przysłuchiwał się jej, kiedy nie miał świadomości, że obok starszego człowieka stoi nikt inny jak Bast. W ogóle przez chwilę nie wiedział, że jest tu ktoś jeszcze nie licząc jego samego. A dzięki temu, że jego cel podróży się skończył i w zasadzie czysto teoretycznie wracał do kryjówki, mógł sobie pozwolić na małą swobodę. I dzięki temu spotkał kogoś mu bardzo bliskiego. Gdyby nie rasa, z pewnością wiele osób mówiłoby, że razem wyglądają jak ojciec z synem. Szkoda tylko, że Evan należał do tych szorstkich i ciężkich ojców.
Kiedy znalazł się w małym centrum uwagi, pozwolił sobie na mały uśmiech w stronę Blooma, który to wyraźnie rozpromienił się na jego widok. Może nie było to zauważalne, ale pieść, którą w pierwszej chwili ściną z całych sił, a później rozluźnił była dostatecznym dowodem na to, że Bast mógł poczuć się swobodniej w towarzystwie Ravena, niżeli w takim obcym i nieznanym. Nawet jeśli będzie to dużo milsze i przyjaźniejsze towarzystwo od Evana.
Pozwolił sobie nawet na mały gest zmierzwienia jego włosów, natomiast pies anioła położył się obok nogi swojego pana, domyślając się, że to może chwilę potrwać. W końcu Basta już kojarzył, a nawet znał. Nie raz, nie dwa dostarczał mu masę listów, które wysyłał anioł. A mimo to nadal nie potrafił się go słuchać, nawet jak w minimalnym stopniu zaczął go tolerować.
- To dobrze. Ja jestem Raven, kolega nie wiem, czy już się przedstawiał - odparł, odgarniając sobie włosy krótki gestem dłoni, ale i tak wróciły do swojej pierwotnej wersji - A nic szczególnego. Po prostu po drodze zahaczyłem o te tereny. Dawno mnie tu nie było. I widocznie dobrze, że to zrobiłem - odparł wyjątkowo miłym tonem, zaraz swoje spojrzenie skupiając na nieznanym kwiecie. Niestety, ale Raven nie za bardzo kojarzył podobne rośliny. Może niektóre, te łatwiej do zapamiętania. Ale to? Mógł więc tylko obserwować i ze spokojem wyczekiwać odpowiedzi Staruszka, aby móc później pomóc Bastowi znaleźć owego kwiatka. Albo zioło. Cokolwiek to było - po prostu mu pomoże.
Po odpowiedzi starszego mężczyzny, Evan znacząco spojrzał na Blooma, jakby w ten sposób wyczekiwał jego odpowiedzi i zależnie od tego co powie, to albo mu pomoże, albo też nie.
- To jak? Poczekamy ten moment i mu pomożemy czy wolisz inną opcję? - spytał, pokazując chłopakowi, że będzie na tyle miły, że nawet wybierze się z nim na ową wyprawę, a nie zostawi go sam na sam z nieznajomymi ludźmi. Jeśli się zgodzi, pójdzie z nimi, jeśli nie, zostanie z Bastem i na własną rękę będą szukać owego kwiatu lub zioła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.05.17 22:42  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Widok Evana go ucieszył. Zawsze cieszył się na widok tego konkretnego anioła z uwagi na fakt, że był mu całkiem bliski. Uśmiechnął się lekko, ale zaraz mu ten uśmiech zbladł. Za psami nie przepadał, psy Evana tolerował i czasem głaskał, jeśli dane mu było dostąpić tego zaszczytu. W końcu częste przebywanie z aniołem wiązało się też z obecnością czworonogów, które chcąc nie chcąc przyzwyczaiły się do obecności Blooma. Wymordowany wiedział, że lepiej jest nie pokazywać zwierzętom swojego negatywnego nastawienia, więc traktował je obojętnie ale z dużą rezerwą.
Jestem Mercy – przedstawił się, zauważając, że nie zrobił tego wcześniej. Teoretycznie mógł wymyślić jakieś fałszywe personalia, bo przecież już nigdy w życiu miał nie spotkać tej obcej mu dwójki, a przedstawienie się zawsze wydawało mu się formą wiązania. Niczym rytuał podawanie swoich personaliów sprawiał, że grupa ludzi na zawsze splatała ze sobą swoje losy.
Przyjmę każdą pomoc, więc poczekam – odpowiedział. Nie chciało mu się już szukać tej rośliny na własną rękę. Miał szczerze dość, więc jeśli ktoś mógłby mu pomóc, to nie zamierzał z tego rezygnować. Zdawał sobie sprawę, że to go trochę opóźni i że będzie musiał pomóc staruszkowi i jego naburmuszonej wnuczce, ale miał przy sobie Evana i nawet jego psa, więc powinien jakoś znieść to całe czekanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.17 13:59  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Evan wiedział, że ten mały urwis zwykle cieszył się na jego widok, niemniej rzadko kiedy mu to ukazywał. Ale to dobrze. Byłoby to niezwykle monotonne widzieć go ciągle ucieszonego, kiedy za każdym razem Raven znajdował się przy chłopaku. A tak tylko od czasu do czasu mógł popatrzeć sobie na jego wesoły wyraz twarzy, jak tylko dochodziło do jakiegoś spotkania między nimi.
Słysząc prawdziwie imię chłopaka, domyślił się, że wcześniej nie miał okazji się mu przedstawić. Czyli wychodziło na to, że nie byli tutaj aż tak długo. Chyba dobrze, że mimo wszystko udało mu się znaleźć w tych okolicach Basta. Przynajmniej jak będzie mu potrzebna pomoc, Raven chętnie jej użyczy.
Kiedy Bast zgodził się na pomoc ze strony Staruszka, Evan bez jakichkolwiek słów dołączył się do tej całej "życiowej" przygody. To oznaczało, że nawet był gotów na to, aby pomóc nosić rzeczy niby starszemu mężczyźnie. Może nie był chętny do takiej roboty, ale czasem mógł się nieco wysilić. Tym bardziej, jeśli miało to pomóc Bastowi. Co jak co, ale zrobi wszystko, aby jak najlepiej pomóc Bloomowi. Chociaż głośno o tym nie mówi i czasem bywał dla niego niezmiernie upierdliwy, to skrycie martwił się o niego. Ale dobrze, że tego nawet się nie domyślał. Chyba.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.06.17 21:31  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
Długa wędrówka i poszukiwania zmusiły wymordowanego do przyjęcia propozycji staruszka. Zdał sobie sprawę, że najlepiej będzie, jeśli ktoś wskaże mu właściwy kierunek poszukiwania, bo już chciał skończyć tą całą wyprawę. Niestety nadal nie widział końca swojej wędrówki. Już od jakiegoś czasu zaczął marzyć, że w końcu położy się we własnym łóżku, które może nie było zbyt wygodne, ale przynajmniej było jego i mógł na nim odpocząć znacznie lepiej niż na twardej ziem lub szorstkiej gałęzi.
Widok Evana był dla niego zaskoczeniem, ale cieszył się, że ten napatoczył się na niego. Bast uśmiechnął się do staruszka i spojrzał na jego wnuczkę, którą również uraczył przyjaznym wyrazem twarzy. Oboje wyglądali mu na ludzi, a ci zazwyczaj nie byli zbytnio przychylni dla wymordowanych, więc Bloom cieszył się, że nie wygląda aż tak źle jak inni. Odszedł na bok i usiadł na ciepłym piasku. Potrzebował chwili odpoczynku, bo czuł się, jakby nogi miałyby mu wejść do pleców. Stwierdził, że może rozkoszować się odrobiną wytchnienia.
Co ty tu robisz? – zapytał z ciekawością. Oczywiście mogło być tak, że Evan zjawił się tutaj przypadkowo, jednakże przypadki dla Basta były rzadkie, a on sam wierzył, że istnieje coś takiego jak splecenie dwóch różnych losów, więc nie zdziwiłby się, gdyby Rush zjawił się w tym miejscu kierowany jakąś wyższą siłą. Oczywiście to były tylko jego śmieszne wyobrażenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.17 1:29  •  A gdy zabije dzwon... [Bast] Empty Re: A gdy zabije dzwon... [Bast]
KOMUNIKAT: |13.11| Misje oraz wydarzenia, na których nie pojawił się post od 30 dni mają czas na wznowienie rozgrywki do 19.11 do 23:59. W przeciwnym wypadku trafią do archiwum.

- - -

W związku z powyższą informacją, która pokazana była w ogłoszeniach na stronie głównej forum misję archiwizuję. W przypadku chęci wznowienia jej odsyłam na PW.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach