Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Pisanie 12.03.17 22:58  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Ciii, niech śpi... [Ándraste] 72-justine1985-2013218081756

***


Jeden ze starych magazynów w M-3, miejsce opuszczone oficjalnie. Praktycznie, jest schronieniem dla wielu młodych, który myślą, ze potrafią się schować przed władzą utopii jaką jest miasto. Niestety nie jest to ich szczęśliwy dzień, ponieważ zbiegły eksperyment z laboratorium zaczął siać zamęt na mieście. Wymordowany w Utopii, to coś co nie powinno mieć nigdy miejsca pod kopułą niewiedzy jaka okrywa miasto i jego mieszkańców. Niestety, czasem zdarzają się rzeczy niemożliwe. Na przykład... ucieczka obiektu badań. Na szczęście znalezienie tego potwora jest łatwe. Wystarczy podążać za rannymi i trupami. I właśnie te ślady doprowadziły Andraste do tego starego magazynu. Zdziczała bestia znalazła sobie miejsce podobne do swojego naturalnego środowiska. Łamiący się budynek był idealnym nie tylko schronieniem, ale również stołówką. Na nic były krzyki i próby ucieczki młodej grupy, każdy powoli wpadał pod zęby potwora.

TECZKA OBIEKTU:
Numer seryjny: 339Z18
Wygląd:
plik
Umiejętności: biokineza, jad w zębach, latanie
Słabości: wysokie temperatury, skrzydła - jeżeli zranione wyraźnie spowalniają jej ataki.



Cele:

Polecenia MG:

Podsumowanie:


Ostatnio zmieniony przez Rosalie dnia 24.03.17 15:43, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.17 5:09  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Zbiegły obiekt badawczy. Tego typu incydenty zawsze kojarzyły się z niepotrzebną śmiercią cywili oraz degradacją ludzi na stołkach bezsensownie zajmującymi się sprawą doczesną. Niemniej jednak cały syf stworzony przez drobne błędy i niedociągnięcia paru jednostek ktoś musiał posprzątać i właśnie w tym momencie do akcji wkraczał przeważnie oddział Hyclów wyspecjalizowany już w odwalaniu brudnej roboty naukowców.
Andraste natychmiastowo została wezwana na miejsce ze stacjonującymi w pobliżu Hyclami na tymczasowej przepustce z Desperacji. W drodze dostali odbitki ich celu jak i po krótce przedstawiono im całą sytuację.
- Że też akurat na moich wakacjach... - Burknął niezadowolony Soma przeładowując swojego "Neptuna-P1". On oraz Bob siedzący obok zostali wybrani przez Lancaster na "skrzydłowych" tej akcji w trakcie, gdy reszta żołnierzy oczyszczała teren z cywilów izolując okolicę, aby mogli spokojnie zająć się sprawą.
- No cóż Soma, trza było zostać tym kanalarzem jak mama mówiła. - Rzucił rozbawiony Bob odbezpieczając swój własny Orion Rifle.
Andraste weszła między nich lustrując lodowatym spojrzeniem budowlę.
- Nie przypominam sobie, aby na misjach panowała taka sielankowa atmosfera. Skupcie się na zadaniu szeregowi, a nie mieleniu ozorem. To, że jesteście w mieście nie znaczy, że nic wam nie grozi.
- Ta jest, Kapitanie! Przepraszamy Kapitanie! - Równocześnie zasalutowali skruszeni oschłą naganą swojej przełożonej.
Lancaster dzierżyła w rękach podstawowy karabin szturmowy, przy pasie wisiał jej zabójczy bicz, oraz nóż o ząbkowanym ostrzu. W kieszeni na udzie trzymała trzy strzykawki szybkiego użycia z antidotum na jad bestii zważając, że jej stan zdrowotny narażał ją na znacznie większe ryzyko, niż jej podwładnych.
- Plan jest taki: wchodzimy bocznym wejściem dla personelu, które jest wąskie i ciasne przez co ten mutant na pewno się tam nie panoszy. Trzymamy formację blisko siebie i każdy patrzy za plecy drugiego. Starajcie się być najciszej jak potraficie, w środku przechodzimy na język migowy i strzelajcie do wszystkiego co się rusza bez rozkazu. Mamy zezwolenie na zabicie obiektu, więc się nie hamujcie.
- Ta jest, Kapitanie!
- I jeszcze raz powtarzam. To nie jest plac zabaw młodziaki. Pustynię zastępuje wam beton, wieczne chmury sztuczna kopuła, ale wymordowani są ciągle wymordowanymi.
Obrzuciła mężczyzn karcącym wzrokiem, po czym ruszyła do przejścia, a oni podążyli za nią wytężając słuch i wzrok. W kompletnym milczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.17 21:27  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Mogłoby się wydawać, że miastu nic nie grozi. Nikt nie był spłoszony, ani w najmniejszym stopniu zaniepokojony. Ale właśnie od tego był oddział Hyclów z kapitanem Lancaster na czele. Twardość w głosie i ewidentna aua przywódcza momentalnie uciszyła rozbrykanych młodziaków i przywołała ich do porządków. Dobrze, ponieważ ich cel był na tyle przebiegły i niebezpieczny, by zwiać z laboratorium, oraz na tyle dziki, by robić sobie z każdej napotkanej osoby kolację.
W końcu nadszedł czas samego ataku. Wejście boczne budynku rzeczywiście było ciasne. Do tego wszystkiego od razy za pierwszymi drzwiami w malej klatce schodowej były kolejne - metalowe z łuszcząca się od wilgoci farbą, a po lewej stronie grupy znajdowały się schody, które prowadziły na piętro oraz prawdopodobnie do mostków zawieszonych pod sufitem, które łączyły jedną część hali z drugą.
Od razu po wejściu wojskowi mogli usłyszeć wołanie o pomoc, które szybko przerodziło się w wrzask, który urwał się nienaturalnie gwałtownie. Nie było mowy o pomyłce, trafili prosto do nory potwora, tylko teraz bardzo ważne pytanie, kto jest tutaj ofiarą?
Z powodu wielkości budynku, nie było możliwości by zidentyfikować skąd dobiegał głos, mogli tylko isc na ślepo w jedną ze stron, albo się rozdzielić.


Polecenia MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.17 5:01  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Walka w zabudowaniach nie była niczym nowym dla żołnierzy, ale z pewnością nie była częstą i przyjemną aktywnością. Chociaż wszystko miało swoje zalety, walczący głównie na otwartych, większych terenach Hycle mieli czasami kłopoty z przystosowaniem zamaszystych ruchów do ograniczonej przestrzeni. Nie mówiąc już o wszelakich zakamarkach, za którymi mogła potencjalnie czaić się bestia... albo oni, jeśli dobrze rozegrają swoje poczynania.
Sielankowa atmosfera skończyła się wraz z mrożącym krew w żyłach wrzaskiem ofiary, który zmusił drużynę do zatrzymania się w klatce schodowej. Próbowali namierzyć skąd dokładnie pochodzi, ale było to niewykonalne. Dźwięk odbijał się echem od ścian, wielokrotnie zmieniał kierunek oraz głośność przez co równie dobrze spece mogli stwierdzić, że krzyk dochodził z hali, jak z zewnątrz. Mężczyźni czekali.
Bob zajął pozycję pod ścianą przy początku schodów celując w górę w razie, gdyby stamtąd coś nadeszło ale co chwila zezując na kapitan i jej dalsze rozkazy.
Soma stał przy drzwiach próbując dalej nasłuchiwać jakichś dźwięków.
Lancaster stała zaraz naprzeciwko szybko analizując sytuację. Nie było sensu się spieszyć. Cywile, którzy znaleźli się przy bestii i tak by wylądowali potem na kwarantannie, a potem pod skalpelami naukowców. Nie, Andraste kompletnie nie myślała o nich, tym bardziej, że byli póki co idealnym zajęciem dla mutanta. O ile jakikolwiek się jeszcze ostał, jeśli ten krzyk nie był ostatnim. Wejście na główna halę przez te drzwi, było jak zaproszeniem do deseru. Nie po to wchodzili bocznym, aby teraz wbić do głównej części magazynu z chrzęstem metalowych zawiasów. Kapitan wskazała na Somę, gdy tylko skrzyżowali spojrzenia. Następnie skierowała kciukiem na siebie i przechyliła głowa na bok, po czym powoli, po cichu odeszła od drzwi kierując się na schody. To samo powtórzyła z Bobem, tyle, że tym razem to on miał prowadzić na górę z gotowym do wystrzelenia karabinem. Za nim szła Andraste osłaniając go, a po niej kordon zamykał Soma ubezpieczając tyły. Wchodzili na pierwsze piętro.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.17 11:56  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Przez cały czas trwania rozmyślań hyclów, nie można było usłyszeć kolejnych nawoływań. Sugerował, to kilka mało pozytywnych dla funkcjonariuszy opcji. Albo Wymordowanej skończyły się ofiary, albo też wymordowana uciekła. Chociaż ta druga opcja była mało prawdopodobna, to i tak trzeba było ją brać pod uwagę. Te bestie, nawet jeśli nie robiły tego umyślnie, rzucały pod nogi wszystkim kłody, co w aktualnym wypadku mogło zabić ich wszystkich, a pojemny żołądek ich pomieścić.
Trójka ludzi postanowiła wyruszyć na pierwsze piętro, czy to była decyzja mądra, to miało się zaraz okazać. Na końcu schodów nie było drzwi, tylko przejście do jasnego pomieszczenia, gdzie wszędzie porozrzucane były kroje do jakiś mebli, wszystko strasznie zakurzony, a co ważniejsze - pozostawione same sobie, co tylko pogłębiało nieprzyjemny efekt. W rogu pomieszczenie stał długi metalowy stół, gdzie nadal leżała wszelakie, ostrze i nieostre, narzędzia do pracy. Kto kiedyś odkupi ten budynek będzie miał niespodziankę w postaci wnętrza i nie mowa tutaj o pobojowisku po wymordowanym uciekinierze.
Kolejną cechą charakterystyczną pomieszczenia była winda. Z punktu widzenia hycli prezentowała się jak barierki dookoła dziury w podłożu, ale zaraz miało się to zmienić, bo ktoś uruchomił windę, która z chrupotem zaczęła działać. Prawdopodobnie kiedyś miała służyć pomocą dla pracowników i oszczędzać siły roboczej na wciągnięcie na piętro różnych materiałów po schodach, ale tym razem winda wciągnęła na górę zwłoki dwójki osób. Chociaż cięzko było określić ile to jest osób, bo ciała były w opłakanym stanie i sprawiały wrażenie jakby się miały zaraz ze sobą połączyć w jakiś sposób. Na szczęście do niczego nie doszło, a po tym ewidentnym pokazie na dolnym piętrze wymordowana zaskrzeczała. To było wyraźne zaproszenie do polowania.
Potwór wiedział, że są na jej terytorium.


Polecenia MG:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.17 17:56  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Gdyby Wymordowana autentycznie opuściła budynek, w którym znajdowali się Hycle, patrole stróżujące momentalnie by ich poinformowali przez komunikatory-pluskwy znajdujące się w ich prawych uszach, gdzie sytuacja z zewnątrz była jako tako kontrolowana jeśli chodzi o sam nadzór otoczenia. Cała trójka była skupiona, bardzo czujna i bardzo ostrożna. Starali się zwracać uwagę na wszystko, od dźwięków, po potencjalne ruchy cieni, na uważaniu na materiały pod stopami kończąc.
Weszli ostrożnie do pomieszczenia nieco się rozdzielając pomiędzy stoły, ale ciągle utrzymując czujność grupy, gdzie Soma przechodząc pod ścianą obserwował całe pomieszczenie wejście od klatki schodowej, skąd przyszli. Bob rzucał okiem na szybę po lewej stronie rejestrując otoczenie i starając się od niej oddzielić jednym chociaż stołem, aż za dobrze wiedząc, że ta cienka bariera jest jedynie zaproszeniem do konsumpcji, jak pływające stateczki sushi w restauracjach, które wygłodniali kliencie zwyczajnie wyławiają z rynienki, gdy tylko przejdzie pod ich łapskami. Lancaster jako pierwsza skupiła się na windzie i wszyscy równocześnie się zatrzymali w szyku bojowym pozostając na swoich pozycjach. Soma uważnie obserwował tyły jedynie nasłuchując chrzestu maszyny i ufając swoim towarzyszom. Bob przykucnął pomiędzy stołami przelatując wzorkiem po długiej szybie i wyczekując jakiegokolwiek ruchu zza przeźroczystej ściany, a Adnraste z wyczekiwaniem celowała swoją lufa w nadchodzący przewoźnik. Po pomieszczeniu momentalnie rozniósł się ostry odór rozprutych wnętrzności i drażniący nos stalowy zapach krwi.
Wszyscy się skrzywili równocześnie w odpowiedzi, a po chwili ponownie spięli słysząc wyzywający skrzek.
- I tyle ze skradania... - Burknął Bob powoli wstając i wycofując się do Pani Kapitan.
- Nie, ona tylko czeka, abyśmy zaszarżowali. Trzymamy się ciągle planu i pozycji. Mamy czas. - Rozporządziła blondyna przez chwilę analizując sytuację. Trzy drogi wyjścia, głośna i powolna przez windę. Cicho przez klatkę schodową na dół - czy ona tam przypadkiem nie czeka właśnie?. Ewentualnie pozostają platformy, wychodząc jak kaczki na odstrzał odsłonięci ze wszystkich stron. A co by było gdyby...
Andraste ruszyła do windy, znalazła panel sterujący z guzikiem na dół i górę i kliknęła dół posyłając windę na powrót na dół. W trakcie, gdy platforma zaczęła opadać rozkazała Somie stanąć z nią przy dwóch krawędziach z wycelowanymi lufami na dół. Bob ich ubezpieczał obserwując klatkę schodową i szybę. Czekali, aż winda zjedzie na dół i być może odkryje potwora, który przybiegnie rzucić się na pusta przestrzeń myśląc, że zjechali windą.

EKWIPUNEK:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.04.17 15:39  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Praca przeciw wymordowanym powinna uodpornić na widok krwi, czy fetor zwłok, ale najwyraźniej za każdym razem coś musiało zaskakiwać. Wymordowani są i byli z jednej strony przewidywalni, a z drugiej całkowicie nieobliczalni, co wyjątkowo utrudniało ich eliminację, czy schwytanie.
Plan dowódcy był dobry. Prosty umysł wymordowanego, prawdopodobnie założył taki scenariusz, gdzie wrogowie zjadą w dół jako kolacja.
Winda zaczęła zjeżdżać z nieprzyjemnym dla ucha buczeniem. Mieli plan działania, który powinien się udać, a mimo to dwójka hyclów mogła czuć jak zżera ich zdenerwowanie. Nieprzyjemny gorąc podchodzi do gardła, kiedy platforma windy jest już tuż tuż.
Potem nagle stało się cicho, a po tej ciszy dało się usłyszeć kilka kroków i oczom żołnierzy ukazała się wymordowana. Była w połowicznej postaci. Między ptakiem, a kobietą. Naga z dziobem wyrastającym z twarzy i okrągłymi oczami. Przechyliła łeb na bok i kraknęła zaraz kłapiąc zębami, które okazała się mieć w paszczy. Niestety kiedy tylko padł pierwszy strzał, to potwór uciekł z wrzaskiem. Prawdopodobnie została trafiona, tylko nie wiadomo jeszcze w które miejsce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.17 22:25  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Stali w wyczekiwaniu. Palce na spustach, oddechy wyciszone i wstrzymane do minimum, aby przypadkiem przy wdechu się nie przesunęła lufa o centymetr. Wyczekiwali. Cierpliwie i w skupieniu. Pani Kapitan już w myśli analizowała pięciu kolejnych możliwych scenariuszy przygotowując się na każdą ewentualność, a winda niesłychanie powoli zjeżdżała na dół. Wydawało się, że minęła cała wieczność zanim twarda platforma ostała się na ziemi, a wtedy kolejne długie chwile pełne napięcia wystawiły na cierpliwość grupę Hyclów.
Gdy tylko pojawiła się w ich polu rażenia, Hycle nie musieli czekać na żadne zaproszenie. Ciała zareagowały automatycznie posyłając wytrenowaną, oszczędną porcję amunicji w mutanta, który rzucił się do ucieczki. Nie mogli jednak pozwolić mu uciec. Ani się wydostać. Żołnierze jednak czekali na rozkazy Kapitan, na której to barkach spoczywała odpowiedzialność w wydawaniu poleceń. Musiała szybko decydować. Nie tracić, ani sekundy.
- Chłopaki! Za nią! – rozkazała wiedząc, że nie musi się powtarzać dwa razy. Soma i Bob od razu pojęli swój cel. Bob porzucił pilnowanie szyb i zaraz ubezpieczył kolegę, który zeskoczył na dół, żeby tuż w jego ślady również wylądować na lekko wysłużonej podłodze windy kilka metrów na dole. Zaraz po tym, nie biegiem, a szybki truchtem ruszyli za Wymordowaną.
W tym czasie Ándraste wykonywała swoją część planu. Miała akurat do niej idealne predyspozycje, którym brakowało jej podwładnym. Otwarty teren poddasza i żelazne balkoniki na nim podwieszone były prawie jak żerdzie do karmienia dla ptasiej mutantki, ale tylko wtedy, gdy jej potrawa nie biegała równocześnie atakując. Lata praktyki w dzikich terenach norweskiego przylądka wyszkoliły Lancaster w bardzo problematycznej sztuce biegu i precyzyjnego strzelania równocześnie.
Wykopała buciorem drzwi na zawieszony labirynt żelastwa i ruszyła biegiem przez balkoniki wystukując niebezpieczną symfonię chrzęstów. Równocześnie lufa jej broni wycelowana była w jakikolwiek poruszający się cień, który nie wyglądał jak jej niebiescy kompani, a porcja ołowiu przelatywała ze świstem w powietrzu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.17 18:35  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Wymordowana najwyraźniej wycwaniła się na tyle, by w jakiś sposób grać na nosie naukowcom i strażnikom w laboratorium, niestety teraz musiała się zmierzyć z wyszkolonymi funkcjonariuszami. Ci ludzie nie żartowali, takich jak ta harpia przerobili wielu. Więc poraniony i skrzywdzony przeciwnik okazał się łatwym celem.
Mężczyźni bez wahania wykonali rozkaz dowódczymi i ruszyli na dół by zabić wymordowaną. Niestety wcześniejsze obawy, okazały się słuszne. Dolny hangar był idealnym terenem łowieckim dla dziewczyny. Jak tylko hycle pojawili się na nim, to zaczęła się jatka. Harpia rzuciła się na jednego z nich dosłownie wyłaniając się zza jednego z pudeł. Po kolejnym postrzale zaczęła na nowo uciekać i znalazła się w ten sposób na celowniku Andraste. Huk otwieranych drzwi na chwile przykuł jej uwagę, co tylko przesądziło los wymordowanej. Salwa kul wylądowała w jej ciele, a zaraz za nią poleciały ostrzały pozostałych towarzyszy. Z wroga został durszlak. Zwłoki osunęły się na ziemi w kałuży krwi.

Wydarzenie Zakończone Powodzeniem
Andraste: Za aktywność, przemyślane decyzje i ukończenie wydarzenia na poziomie łatwym otrzymujesz: Rękawice "STRIKE"Fabularny sposób jej otrzymania jest dowolny.

Dzięki za udział i polecam się na przyszłość. W następnym poście możesz opuścić temat oraz zawrzeć, że zgłosiłaś wykonanie misji.



                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.17 19:56  •  Ciii, niech śpi... [Ándraste] Empty Re: Ciii, niech śpi... [Ándraste]
Chłopaki byli uważni i ostrożni. Szybcy, ale powolni. Truchcik to nie byle skradanie, ale biegiem to też nazwać nie można było. Konieczność z poruszania się w ten sposób wynikała ze skomplikowanego terenu, w którym się znajdowali przez co wypad sprintem w labirynt dobrze już znany przez mutantkę był wyrokiem śmierci.
Soma i tak miał trochę pecha w tym wypadku, ale był w pełni przygotowany na taką sytuację. Mutantka rzuciła się na niego z nienacka. Zaskoczyła go. Dosięgnęła jego ramienia i barku swoimi szponami rozszarpując jego kombinezon i skórę i obśliniając go swoją zatęchłą śliną. Hycel nie czekał jednak, aż panienka raczy obdarować go pocałunkiem śmierci, który wydrze jego głowę z karku. Spust opadł pod wpływem ruchu bezwarunkowego palca. Harpio podobna dostała po boku, odskakując migiem od swojej niedoszłej ofiary i ponownie rzucając się w ucieczkę, która zakończyła się fiaskiem.
Całe szczęście, że Pani Kapitan stała na górze i ten potwór wybiegł pod jej celownik. Mieliby niemałe problemy gdyby zaczął się chować po katach, które były trudno dostępne z jej pozycji. A tak? Tak obeszło się bez śmiertelnych ofiar w składzie drużyny i szybko śmierć obiektu. Naukowcy nie będą zadowoleni... a raczej następcy martwych trupów z laboratorium, w którym badano to ptaszysko.
Lancaster zeszła na dół ta samą drogą, na którą weszli i dołączyła do dwójki żołnierzy oglądających ciało swojej zwierzyny. Bob dał znać siłom z zewnątrz, że teren oczyszczono i posiłki mogą wejść posprzątać krwawą jatkę. Soma brudny z krwi i śliny obserwował z lekkim poirytowaniem swoje rany.
- Jesteś ranny.
- Bywało juz gorzej na Desperacji, Kapi...
- Nie. Jesteś ranny. Miałeś bezpośredni kontakt z Wymordowaną. Dobrze wiesz, co to oznacza, Soma. - powiedziała patrząc na chłopaka z beznamiętnym wyrazem twarzy. - Idziesz na kwarantannę.
Żołnierz jedynie westchnął mocno zdenerwowany, a zaraz po tym dało się słyszeć odgłos otwieranych drzwi i szybki stukot sił porządkowych, ciągle gotowych do ewentualnego ataku.
- Nasza robota zakończona. Oddelegować się do wydziału kwarantanny Panowie.
Blondyna zabezpieczyła ponownie broń i wraz z podwładnymi wyszła z magazynu układając już w głowie słowa do raportu jaki zapewne będzie musiała złożyć.

[ZT]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach