Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down


Jarle „Jalla” Sakana

Czterysta trzydzieści lat || Dwadzieścia latDOGS ✖ Kundel
WymordowanyOswojony

Obudziłem się z okropnym bólem głowy, czułem się jakby ktoś rozłupał moją czaszkę jakimś ciężkim przedmiotem. Oczy miałem zaledwie lekko uchylone, z trudem udało mi się otworzyć je nieco szerzej. Zimną dłonią niemalże od razu złapałem się za skroń. Okrężnym ruchem rozmasowałem to miejsce. Nie wiedziałem gdzie dokładnie się znajduję, wisiało nade mną jedynie szare niebo, a wokół, prócz średniej wielkości zbiornika wodnego nie było nic więcej.
Byłem cały mokry. Czułem, jak niewyobrażalny chłód przeszywa mnie na wskroś... czułem, jak mrozi każdą komórkę mojego ciała. Drżałem z zimna. Byłem tak zajęty swoimi myślami, że nawet nie zauważyłem, że jestem niemalże nagi. Ktoś zabrał moje odzienie. Westchnąłem ciężko, podnosząc się z trudem. Usiadłem na mokrym piachu, rozglądając się dookoła. W tym samym momencie zacząłem się krztusić. Dusiłem się. Objąłem ręką swoją szyję i zamknąłem oczy, czułem się jakby jakieś niewidzialne dłonie zacisnęły się na mojej krtani, a ja za wszelką cenę próbowałem się od tego uścisku uwolnić. Atak kaszlu trwał zaledwie minutę, przez ten czas zdążyłem wycherlać pokaźną ilość wody, która zalegała mi w płucach. W tamtej chwili sam nie wiedziałem co było dziwniejsze — to, że miałem tyle wody w płucach, czy to, że obudziłem się na jakimś brzegu i nie wiedziałem gdzie jestem.
Wstałem kilkanaście sekund później. Zrobiłem kilka kroków, zataczając się na boki. Dokąd szedłem? Nie wiedziałem. Padłem na kolana, zawisnąwszy nad lustrem wody. Odgarnąłem grzywkę na bok, by móc dokładniej przyjrzeć się swojemu żałosnemu odbiciu. Otworzyłem oczy szerzej i zamarłem. Poleciałem do tyłu, na plecy. Przestraszyłem się własnej twarzy, nie wyglądałem tak jak wcześniej. Zwykle w ramach żartu mawiałem, że jestem potworem i swoją mordą mogę straszyć małe dzieci, ale to, co zobaczyłem w tamtej chwili autentycznie mną wstrząsnęło. Moje nogi ugrzęzły w błocie po same kostki. Krzyknąłem w pustkę, ale nikt mi nie odpowiedział. Próbowałem wstać, ale nie dałem rady, bo wciąż tkwiłem w cmokającej mazi. Jakimś cudem doczłapałem się do wody. Chciałem zaryzykować, spojrzeć na siebie jeszcze raz. Myślałem, że to może tylko przewidzenie, wytwór mojej chorej wyobraźni. Ale nie, to była prawda, wyglądałem dużo dziwniej. Zawisłem nad zbiornikiem, przyglądając się sobie.
Moja twarz była bardziej zwierzęca niż ludzka, bardziej okrągła, choć nieregularna w kilku miejscach. Moje niegdyś delikatne rysy były jakby wyostrzone. Wyraźnie zarysowane kości policzkowe i szczęka mocno zmieniły moje oblicze. Niektórzy mogliby mnie nie poznać. Ślepia miałem znacznie większe, może nieco wyłupiaste. Miały intensywnie niebieską barwę. Rzęsy wydłużyły mi się, były bardzo kobiece, ale pasowały do mojego wizerunku. Brwi pobłękitniały, choć nadal miały taką samą grubość i kształt. Nos pozostał bez zmian, jednak odniosłem wrażenie, że moje nozdrza nieco się pomniejszyły, dlatego dużo łatwiej było mi oddychać przez usta, które swoją drogą były większe i bardziej sine. Zauważyłem też dwie blizny nieznanego pochodzenia na swojej twarzy. Jedna przecinała moje lewe oko, a druga przechodziła przez prawą stronę moich ust. Nie wiedziałem skąd się wzięły, nigdy wcześniej ich nie miałem, więc tym bardziej się zdziwiłem gdy je zobaczyłem. Niby dodawały nieco ostrzejszego wyrazu mojej twarzy, ale nie wiedziałem czy kiedykolwiek będę mógł się do nich przyzwyczaić. Do tej pory moja cera była nieskazitelna, a teraz szpeciły ją te okropne ślady, które musiały być dość świeże, bo trochę mnie bolały okolice lewego oka i ust. Ująłem swój policzek ręką i dopiero wtedy zauważyłem, że na moich wciąż trzęsących się z zimna rękach są jakieś dziwne, niebieskie elementy. Paznokcie. Moje paznokcie były długie i niebieskie. W pierwszej chwili myślałem, że to jakiś chory żart. Próbowałem je odczepić, ale sprawiało mi to wielki ból. Trzymały się naprawdę solidnie, ale przecież nie mogły być prawdziwe... Zanurzyłem dłonie w wodzie, próbując zmyć lakier, bo tak, byłem pewny, że moja ręka jest pokryta lakierem. Ale nie, kolor nie schodził, wciąż mocno się trzymał. Co się ze mną stało? Dopiero chwilę później zobaczyłem, że mam długie włosy. Wcześniej były przylepione do mojego ciała tak, że praktycznie w ogóle nie zwróciłem na nie uwagi. Miały niebieską barwę, choć w niektórych miejscach można było dostrzec na nich zielony akcent. Myślałem, że to jakieś glony przyczepiły się do mojej głowy, ale okazało się, że to moje owłosienie przybrało taki kolor. Szybko ogarnąłem swoje gniazdo, które miałem na głowie, odsłaniając przy tym uszy. Od razu spostrzegłem, że były nieco wydłużone, miały nienaturalny, wręcz bajkowy kształt. Zbliżyłem twarz do zbiornika, straciłem równowagę i runąłem przed siebie. Nogi uwolniły się z błota, a ja podpierając się rękoma jakoś wstałem. Zrobiłem kilka kroków, chwiejąc się na boki, ale ostatecznie udało mi się ustać. Wyprostowałem się, spoglądając za swoje ciało, które było zasłonięte jedynie podartymi bokserkami. Moje przedramiona, łydki i uda były pokryte w niektórych miejscach błyszczącymi się łuskami. Na pierwszy rzut oka wyglądały na rybie. Musnąłem je opuszkami palców, nie wierząc w to, że mogą być prawdziwe. Były prawdziwe i wydawało mi się, że podobnie jak paznokcie są na stałe przytwierdzone do mojego ciała. Schyliłem się, chcąc rozruszać swoje plecy. Poruszyłem barkami, wygiąłem jedną rękę do tyłu, próbując przejechać palcami po linii swojego kręgosłupa. Byłem zaskoczony gdy moja dłoń natrafiła na coś w rodzaju rybiego grzbietu. Kilka dobrych minut zajęło mi ustalenie, że stało się ze mną coś dziwnego — jakimś cudem nabawiłem się rybich cech. Stałem się wymordowanym, to było dla mnie niemalże pewne...



Dość długo zajęło mi przyzwyczajenie się do desperackich warunków. Cała ta Desperacja wygląda niemalże jak piekło. Jedna, wielka pustynia z masą niebezpiecznych niespodzianek. Już pierwszego dnia napadły mnie jakieś zmutowane zwierzęta, przed którymi cudem udało mi się uciec. Nie wiem za jakie grzechy tu trafiłem, ale w poprzednim życiu musiałem być kawałem skurwiela, że wysłali mnie właśnie tutaj. Gorzej być chyba nie mogło.
Wkrótce przekonałem się, że życie na Desperacji zmienia niemalże wszystkich. Czasami wydawało mi się, że sam wariuję, ale mimo wszystko nie chciałem pozwolić, by te cholernie ciężkie warunki zmieniły mnie. Wciąż chciałem być sobą, chociaż na dobrą sprawę wciąż nie wiedziałem kim jestem.
Nauczyłem się, że nie warto jest wtykać nos w nieswoje sprawy, bo takie angażowanie się w cudze problemy zwykle kończy się fiaskiem. Praktycznie nikomu nie można pomóc. W tych parszywych czasach trzeba być samolubem, trzeba pilnować własnego nosa, by przypadkiem nie skończyć jako obiad tych silniejszych, czających się gdzieś w mroku. Nie można okazywać po sobie słabości, bo wtedy automatycznie jest się najłatwiejszym celem, łatwym kąskiem. Ale to nie tak, że nigdy nikomu nie pomogłem, niektórzy wydają się być całkiem przydatni, więc dla nich warto było ryzykować. Poza tym wciąż uważałem się za człowieka, więc wszelkie ludzkie odruchy nie były mi obce. Wiedziałem kiedy ryzyko się opłaca, a kiedy nie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Potrafiłem trzeźwo myśleć w naprawdę trudnych sytuacjach. Zawsze starałem się zachować zimną krew. Nie przejmowałem się byle czym, zaciskałem zęby i starałem się znaleźć wyjście z każdego, nawet największego bagna.
Przestałem zbędnie okazywać emocje, choć wcale ich nie wyłączyłem. Swoje uśmiechy oraz bardziej konkretne wyrazy twarzy zostawiałem na specjalne okazje. Starałem się być spokojny i poważny. Chęć przetrwania zajęła pierwsze miejsce w mojej hierarchii wartości. Wszelkie inne potrzeby odsunąłem na bok. Przez jakiś czas zapomniałem jak to jest się śmiać.
Uwierzyłem w to, że jestem wyjątkowy. Podczas swojego desperackiego żywota nie natknąłem się na zbyt wielu wymordowanych, którzy posiadali atrybuty morskich stworzeń. Swój gatunek uznałem za wymierający i w sumie nic dziwnego, bo pustynia nie jest najlepszym miejscem do życia dla ryb i innych wodnych przyjaciół. Ale jakoś dawałem radę. I nadal daję radę.
Po dołączeniu do DOGS czułem się taki bezkarny i niezależny. Warunki mojego życia znacznie się polepszyły, chociaż nadal nie było łatwo. Ja i mój trudny charakter jakimś cudem znaleźliśmy wspólny język z innymi członkami organizacji. Z czasem zacząłem traktować ich jak jedną, wielką, trochę porąbaną rodzinę. Kundle nauczyły mnie jak być podstępnym i chytrym. Stałem się również bardziej przebiegły i wykazywałem się większym sprytem niż dotychczas. Na wiele spraw patrzyłem zupełnie inaczej.

MOCE

✖ CZĘŚCIOWA BIOKINEZA (RYBIE ATRYBUTY) — Jarle utknął na stałe w postaci ryboczłowieka, czy jak to nazwać...
✖ PANCERZ — Jalla potrafi pokryć swoje ciało rybimi łuskami, które są znacznie twardsze i wytrzymalsze niż te, które posiada na co dzień. Są nieprzyjemne w dotyku, jakby trochę chropowate. Stanowią pancerz przed atakami fizycznymi. Owa ochrona sprawia, iż Jarle odczuwa każde uderzenie słabiej, a dodatkowo przeciwnik po kontakcie z chropowatą powierzchnią łusek sam może się zranić.
Czas trwania: 3 posty działania, 4 posty odpoczynku.
Ograniczenia i efekty uboczne: Po zniknięciu pancerza ból rozchodzi się równomiernie po całym ciele, a dochodzi do tego ogólne zmęczenie organizmu. Tarcza nie łagodzi obrażeń zadanych bronią białą, ani bronią palną.
✖ ŚLUZ — wymordowany potrafi w kilka sekund wydzielić sporą ilość cuchnącego śluzu, którym pokrywa swoje ciało. Smród, który wytwarza maź jest bardzo nieprzyjemna w odbiorze, potrafi spowodować łzawienie oczu, wywołać odruchy wymiotne, a nawet odebrać na kilka postów zdolność węchu. Wszystko jednak zależy od czasu wdychania owego smrodu. Na koniec śluz po prostu spływa po Jarle'u, całkowicie odklejając się od jego ciała.
Czas trwania: 3 posty działania, 4 posty odpoczynku + łzawienie 1-2 posty/odruchy wymiotne 1-2 posty/pozbawienie węchu 1-2 posty.
Ograniczenia i efekty uboczne: Smród towarzyszy Jarle'owi nawet po tym jak moc przestanie działać. Odór nie jest aż tak silny, ale nadal bardzo nieprzyjemny i utrzymuje się jakiś czas. Dodatkowo Jalla sam może trochę odczuwać skutki swojej mocy jeśli uprzednio się nie ubezpieczy.

UMIEJĘTNOŚCI

✖ WALKA WRĘCZ — podstawowe chwyty, uderzenia i dźwignie nie są mu obce. Potrafi się bronić, jak i atakować. A dodatkowo umie wykorzystywać swoje pazurki.
✖ CZYTANIE Z RUCHU WARG — wystarczy, że widzi czyjeś usta, a już jest w stanie zrozumieć co ta osoba mówi. Nie musi jej słyszeć.
✖ PODSTAWY PIERWSZEJ POMOCY — ale takie podstawowe podstawy: zajmowanie się jakimiś mało poważnymi ranami, złamaniami i otarciami. Nic więcej.
✖ ZWIĘKSZONA TĘŻYZNA; WYOSTRZONE ZMYSŁY; ZWIĘKSZONA CZUJNOŚĆ.

SŁABOŚCI

✖ RYBY — jedzenie ryb w swoim przypadku uważa za kanibalizm. Nie tknie żadnego karpia, szczupaka czy karasia choćby miał umrzeć z głodu.
✖ DRGANIE UST I LEWEJ POWIEKI — czyli miejsc naznaczonych bliznami. Mimo tego, że obrażenia odniósł bardzo dawno to nadal miewa problemy. Drgania ust czasami powodują, że Jarle nie potrafi się normalnie wysłowić. Milknie, żeby uniknąć jąkania się.
✖ ODDYCHANIE NOSEM JEST DLA NIEGO TRUDNIEJSZE NIŻ ODDYCHANIE USTAMI.
✖ KONTUZJA LEWEGO NADGARSTKA — większy wysiłek lub nadwyrężanie lewej ręki powoduje u niego okropny ból.
✖ PODCZAS UPAŁÓW MUSI DOŚĆ CZĘSTO NAWILŻAĆ SKÓRĘ, A ZWŁASZCZA ŁUSKI — całkowite wysuszenie skóry, a zwłaszcza łusek sprawia dyskomfort, przez co Jarle bywa nieco rozdrażniony i ma złe samopoczucie.
✖ SŁABY WĘCH — dużo słabszy niż u innych wymordowanych.

CIEKAWOSTKI

✖ Największa blizna na jego ciele jest dziełem Growlithe'a (rytuał dołączenia do DOGS).
✖ Ma nienaturalnie zaniżoną temperaturę ciała, która zwykle waha się w okolicach 35,9 °C.
✖ Jakikolwiek kontakt z wodą niemalże od razu poprawia mu nastrój.
✖ Zamiast potu wydziela niewielkie ilości bezwonnego śluzu.
✖ Jego rybi grzbiet jest niedużych rozmiarów, więc bez problemu może chować go pod ubraniami.
✖ Skrzela pozwalają mu na oddychanie pod wodą.
✖ Nie pamięta swojego poprzedniego życia. Nie wie kim był, co robił i jakim cudem znalazł się na terenach Desperacji. Jedyne co jest w stanie sobie przypomnieć to niektóre elementy (blond włosy, niebieskie oczy) swojego poprzedniego wizerunku.
✖ Krótkowidz.
✖ Praworęczny.
✖ Bezpłodny.
✖ Nie lubi dzieci, ani staruchów z dziecięcym wyglądem.


My body is a cage

My mind holds the key


Ostatnio zmieniony przez Jarle dnia 27.12.16 21:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No i nareszcie skończyłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Akcept~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach