Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 30.06.14 23:13  •  Blok nr 23 - Page 3 Empty Re: Blok nr 23
…był nawet w stanie przez jakiś czas jej służyć, niczym dworskiej królowej? Cóż, myślę że w takim układzie Miss Parasite nie miałaby nic przeciwko przypisaniu mu w ostatecznym rozrachunku tych wszystkich, lepszych i gorszych, „technologicznych cudów”, w których była posiadaniu. Rzecz jasna, z usług też by się ucieszyła. Bo tak prawdę mówiąc… Przydałby się ktoś, komu udałoby się choćby względnie ogarnąć ten krwiożerczy harmider. Idę o zakład, że za parę miesięcy sama zginie w tym swoim syfie. Zahibernuje się pośród gór utworzonych ze starych opakowań i naczyń po jedzeniu, brudnych pędzli, farb, palet, płócien, ubrań, małych żyjątek i ich domostw oraz jakichś innych klamotów i będzie w tym siedzieć, dopóki nie zjawi się jakiś dzielny książę z kilofem, który ją z tego wszystkiego odkuje i wydostanie. Na sprzątaczkę natomiast nie miała ochoty wydawać pieniędzy. I ogółem… Goszczenie we własnym domu jakiejś pedantycznej, ‘wysublimowanej’ kobiety, pokroju Perfekcyjnej Pani Domu (bo właśnie tak Toshiko wyobrażała sobie sprzątaczki) wydawało jej się być przerażające, wręcz kosmiczne.
Po raz kolejny nie zwróciła uwagi na wyraz twarzy Growlithe’a na tę odrażającą myśl. I po raz kolejny możemy chwalić pana za jej brak spostrzegawczości oraz fakt, że nie potrafiła nikomu czytać w myślach, gdyż gdyby wiedziała o czym myślał – zapewne żadna strona nie wyszłaby bez szwanku. Niestety Ishikawa, będąc mieszkanką Miasta-3, nie była aż tak spaczona zepsuciem, by od razu myśleć o chorej satysfakcji ze śmierci władz, choć istotnie prawdą jest, iż ogólnikowo znała prawdziwą sytuację i niespecjalnie była z niej usatysfakcjonowana. Jednak to prawdopodobnie tylko kwestia czasu, dopóki się nie zepsuje do tego stopnia. No bo skoro już jej do głowy przychodzą tak nieprzyzwoite pomysły, jak wyjrzenie za mury to z jej przysposobieniem nie wiadomo, jak to się może skończyć. Ale dobra, koniec ze spoilerami dotyczącymi przyszłości Toshi… Choć i tak nikogo to nie obchodzi.
- Owszem. Coś tam było, że był chorowity czy coś takiego – mruknęła niewzruszonym tonem. Zupełnie tak, jakby wcale jej na tym nie zależało… No bo co tam, przy bracie, we własnym domu nie będzie grać grzecznej obywatelki przecież. Ewentualne podsłuchy zapewne i tak zostałyby zawalone przez warstwę śmieci i nie nadawałyby się nawet do taśm Wprostu.
- W porządku – kiwnęła głową na znak, że zarejestrowała, co mówi Wymordowany. – Nie mam pojęcia. Mogę nawet i jakoś na dniach - dodała, wyczuwając jego pośpiech. O dziwo nie interesowało ją to, dlaczego tak bardzo zależy mu na czasie… Znaczy, pewnie była jakoś podświadomie ciekawa, jednak nie zamierzała o to wypytywać. Kurde, dzień dobroci dla zwierząt?
Tak czy inaczej Yoshi niespecjalnie odpowiadało przebieranie się w towarzystwie brata. I w ogóle w towarzystwie kogokolwiek. Nawet Pascala wywalała z pokoju, kiedy się przebierała, a to tylko głupie zwierzę, nie rozumiejące zbyt wielu rzeczy. Nawet nie czerpiące jakiejkolwiek radości (ani żadnego innej emocji) z widoku ciała nagiej kobiety, czy tam dziewczyny… Cokolwiek. W każdym razie żeńskiej wersji gatunku homo sapiens sapiens, posiadaczki dwóch górek, zwanych „cyckami” (tak, o dziwo matka natura nie odebrała Minori tej części ciała wraz z wagą i niskim wzrostem).
Zasiądwszy na kanapie poczęła się wpatrywać w profil Wenday’a z nikłym zainteresowaniem. Wychwytywała emocje na jego twarzy, jakby chciała przeczytać jego myśli. Nie skupiała się na grze, choć zwykle pewnie kontemplowałaby cały przebieg walki. Albo zaproponowałaby grę w jednego z najbardziej kultowych multiplayerów, którego ostatnio nabyła. Chciała zobaczyć życie w okrutnej Desperacji. Przynajmniej na jeden dzień, góra dwa. A to, że chwilowy pobyt tam zapewne sprawiłby, że chciałaby tam pozostać na wieczność, albo co gorsza - byłaby do tego zmuszona, przykładowo przez to, iż zaraziłaby się panującym tam wirusem to już zupełnie inna sprawa, której można było się tylko domyślać.
Nieprzychylne spojrzenie Wilka tym razem jej nie umknęło. Westchnęła i spuściła głowę, wgapiając się w przerwę pomiędzy udami Syona, a swoimi kolanami. Nie był to jednak jakikolwiek gest zawstydzenia, zasmucenia, uległości czy czegokolwiek innego. Po prostu odechciało jej się na niego patrzeć, bo już wiedziała, czego może się spodziewać. Mimo wszystko jednak żądała jakichś wyjaśnień.
- Co masz na myśli? – Spytała niepewnym siebie głosem, odwracając głowę w kierunku telewizora. Meh, już zdążył przegrać? – Jeśli chcesz, możemy później zagrać w World at War – powiedziała, po czym na jej ustach zagościł uśmiech. – Taki nowy multiplayer z elementami science fiction – dodała, orientując się, że Grow niekoniecznie musi orientować się w grach. Nawet pomimo kultowości niektórych z nich.


//wybacz, że tyle to trwało. ;A; Nie mogłam pozbierać weny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.14 15:05  •  Blok nr 23 - Page 3 Empty Re: Blok nr 23
Martwe spojrzenie wędrowało po ekranie, skakało od bohatera, do bossa, od wymachującej broni, po otoczenie, prześlizgujące się pod stopami postaci. Porozcinane palce Syon'a przebiegały po przyciskach, których kolejność sugerowała następne ruchy herosa. Nie rozumiała. Te głupie gry, wyimaginowane światy, nawet potwory czy bohaterowie ― to wszystko idealnie odzwierciedlało Desperację. Suche, spękane ziemie, czające się po kątach zło, szczerzące kły, rzadko czekające na ruch z naszej strony ― po prostu atakujące, nieprzyjaźni mieszkańcy i brak dachu nad głową. I wszystko, dokładnie wszystko zależy od nas. Jednej, jedynej osoby, bo przyjaciele też mogą okazać się głodni naszej krwi. Nawet gdyby Toshiko była postury kulturysty, mierzyła sobie dwa metry, a braterskim klepnięciem powalała kumpli na kolana, Syon'owi nawet przez myśl nie przeszło, aby zabrać ją ze sobą do domu.
Parsknął w myślach, wykrzywiając usta w okropny grymas, gdy bohater na ekranie wdrapywał się na grzbiet czarnej karykatury. Nawet nie dostrzegł, w którym momencie zaczął nazywać Desperację swoim domem, choć był świadom, że prędzej czy później coś takiego będzie mieć miejsce. Cicho jednak liczył na to, że opcja „później” będzie bardziej wchodzić w grę.
Dla ciebie to tępa atrakcja. I co byś tam niby robiła? Zwiedzała zabytki? Zawierała przyjaźnie i  wrzucała wspólne wpisy na twittera? Nie ma czym się ekscytować. Mogę zaspokoić twoją ciekawość opowieściami, ale nigdy faktycznym obrazem. Jeśli dasz mi aparat ― zrobię zdjęcia. Jeśli chcesz poczuć swąd Pumy Królewskiej ― przyniosę kawałek tej bestii. Jeśli chcesz usłyszeć Mantykorę ― daj mi magnetofon, o ile wiecie jeszcze co to jest, a nagram dla ciebie dźwięk i podrzucę przy najbliższej okazji. Oboje jednak wiemy, że im mniej wiesz, tym lepiej.
Pyk. Pyk. Pyk.
Co takiego potrafisz, Toshi? Potykasz się o własne nogi idąc do kuchni, a co dopiero na nierównych preriach Czerwonej Pustyni. Nie umiesz ani walczyć, ani trzymać broni. Ani uciekać. Ani nawet znaleźć miejsca, w którym mogłabyś się schować, gdyby złapali cię najemnicy, Koty, a już tym bardziej S.SPEC. Odbicie cię nie wchodziłoby w rachubę. Naprawdę tak spieszno ci, żeby umrzeć w akompaniamencie głupich aparatur i śmiechów naukowców? Proszę bardzo, idź.
Prawdopodobnie nie było sytuacji, która Wilka mogłaby choć w drobny sposób zaskoczyć. Tyle razy ocierał się o śmierć, że teraz balansowanie pomiędzy nią a życiem, nie było dla niego niczym ekscytującym. Mógł pokusić się nawet o stwierdzenie, że mimo częstych walk, ucieczek i problemów, czuł coraz większą monotonię. Chwytał się wszystkiego, co popadnie, aby zmusić się i poczuć tę odrobinę adrenaliny, buzującej pod cienką warstwą skóry. Dla Toshiko z pewnością byłoby to coś przerażającego, ale niesamowitego. Coś, czego nie mogłaby sobie poukładać, bo to nie puzzle i nie zagadka z rozwiązaniem. Trudno zresztą stwierdzić, czy w ogóle miałaby możliwość przemyślenia wydarzeń...
Rozumiesz? Wymagałabyś stałej opieki, a ja nie jestem w stanie robić za niańkę kolejnego, ciekawskiego bachora.
Bohater na ekranie telewizora otarł nóż o spodnie i sprawnym ruchem wsadził go z powrotem za pasek.
Odechciało mi się grać. ― Zbyt to podobne do życia Desperacji...  ― Co porobimy? Nie masz czegoś, co musiałaś zrobić?


Ostatnio zmieniony przez Growlithe dnia 06.07.14 1:45, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.14 0:25  •  Blok nr 23 - Page 3 Empty Re: Blok nr 23
W spokoju wysłuchała słów Syona. Nie wiedziała, czym jest tajemniczy twister, twitter, czy jak to tam, o którym mówił, ani jakaś Mantykora, ani jakieś inne zagadkowe rzeczy, o których mówił, w tym magnetofon. Wiedziała natomiast, czym jest dyktafon i zapewne właśnie o ten współczesny przekaźnik dźwięku chodziłoby Jace’owi, jak sądziła.
- Nie. Nie chcę niczego zwiedzać, słuchać, ani oglądać. Chcę po prostu doświadczyć tego, jak tam jest. Poczuć różnicę pomiędzy utopijnym światem wewnątrz muru, a zepsuciem poza nim. Zobaczyć to na własnej skórze. To chyba normalne, że mając tamte rejony za zagadkę, samemu mieszkając w pozornie idealnym świecie pragnę zobaczyć, jak tam jest? Opowiadania mi nie wystarczają. Również nieszczególnie się tego boję, gdyż jestem zbyt wiedziona przez ciekawość. Ciebie też niejako ciekawi życie wewnątrz murów, prawda? Ale mniej-więcej wiesz, jak wygląda tu życie… W sumie nie trudno się domyślić… Więc interesują Cię ludzie. Tak sądzę… - wygłosiła swoją mowę, zakończając ją głupim oburzeniem na kolejną wypowiedź Wilka. A więc uważał ją za słabą, tak? Meh… Typowe. Wszyscy tak uważali, zważywszy na jej lekką ciotowatość, chujową orientację w terenie, nieporadność, truchełkową budowę i generalnie – niewielkie umiejętności przetrwania… No właśnie, niewielkie, czyli nie było ich w ogóle. I właśnie z tego powodu najczęściej się obruszała.
- Umiem się posługiwać się bronią palną… - odrzekła, zakładając ręce na pierś. Faktycznie, kiedyś przez prawie 3 lata uczęszczała po szkole na strzelnicę, by rozładować emocje. Rodzice uważali, iż będzie to najlepsze wyjście, by później, jak wróci do domu, nie robiła harmidru i że to pozwoli jej wyzwolić się z jej nieznośnego podejścia do życia. Oczywiście się mylili, bo dla tej cechy już nie było żadnej nadziei, jednak nie o tym teraz mowa. Nawet kilka razy była na jakichś zawodach z karabinami sportowymi, jednak nie odbyło się ich za wiele. – I jestem zwinna. Więc byłabym wdzięczna, gdybyś nie zniżał mnie do poziomu nie nadającego się do niczego ścierwa. I nie spieszno mi do żadnych laboratoryjnych aparatur ani niczego innego, o czym mówisz… I nawet pokuszę się o stwierdzenie, że m o ż l i w e, że dałabym sobie radę przez jeden dzień sama, lecz skoro tak… Nigdzie nie pójdę – dodała, wzruszając ramionami na koniec. Nie zamierzała się nigdzie wybierać bez zgody Growlithe’a. Była na tyle rozsądna, że wiedziała, by nie iść mu na przekór. Pomimo, że sądziła, iż to ona wszędzie i wiecznie rządzi to jednak jakoś nie chciała, by był na nią zły ani nic.
I dla niej właśnie takie balansowanie między życiem, a śmiercią było ekscytujące. Chciała doświadczyć trochę „adrenaliny”, na moment wyrwać się z nudnego świata, w którym NIC, absolutnie nic się nie działo. Nikt sobie nawet nie zdaje sprawy, jak ta monotonia ją czasem drażni, choć wygląda na osobę, której leniwy tryb życia w pełni odpowiada. Zapewne ciągłe pakowanie się w niebezpieczeństwa, walka, ucieczka i szeroko pojęty survival też by jej się znudziły po dłuższym czasie i stałoby się to taką samą monotonią, jednak każdy dzień wówczas rodziłby nowe paranoje coś niespodziewanego, co byłoby znacznym wzbogaceniem przeżyć, a tak to jedynym niespodziewaną rzeczą w normalnym życiu może być, na przykład, kurier z paczką dzień wcześniej… No pościgi, wybuchy normalnie.
- Dobra, dobra, rozumiem… - mruknęła wymijająco, chcąc już jak najszybciej zmienić temat, choć w duchu ubódł ją ten „bachor” i gdyby nie to, że dyskusje jej się już przejadły zaczęłaby toczyć o to boje, a tak to tylko dodała: - Ale nie jestem żadnym bachorem, ngh.
Zerknęła tylko na zakończenie gry i usiadła wygodniej na kanapie.
- W porządku – powiedziała, patrząc na jakiś nieokreślony punkt w całym tym swoim bałaganie. – I… Właściwie to chyba nie. Znaczy… Powinnam namalować jakiś tam portret, ale nie wiem jaka dokładnie ma być tematyka, więc musiałabym się kogoś spytać, więc mogę zrobić to później. No i wypadałoby zrobić coś do jedzenia, ale to też może poczekać. Masz jakiś lepszy pomysł? – Zapytała. – Może chciałbyś coś zrobić?  – Dodała, po czym skierowała wzrok na moment na jego dwubarwne tęczówki.[/b][/color]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.14 22:06  •  Blok nr 23 - Page 3 Empty Re: Blok nr 23
W takim razie wyjdź ― rzucił lekko, jakby przed momentem nie wyciągał z rękawa opowieści o błędach Boga, jakie ten popełnił tworząc tereny Desperacji i wyrzucając na ów obszar wygłodniałe potwory, niczym conocny wysyp gwiazd na nieboskłon. Białowłosemu nie w smak było prowadzenie napiętych rozmów z dziewczyną, podczas gdy możliwość spędzenia przyjemnego wieczoru dosłownie przebiegała mu się przed nosem i nie dając się złapać była zawsze o krok przed nim samym. Dosłownie słyszał przeklęty chichot Shatarai, igrającej z ogniem. ― Śmigaj, jelonku, prosto w paszczę lwa. Adiós, pomylony compadre. Przy okazji: nie zgadłaś.
Miał ją za słabą? A kto, do cholery, na jego miejscu by nie miał? Mógł na poczekaniu wymyślić co najmniej dwa tuziny scenariuszy kończących jej krótki i utopijny żywot, wcale nie ograniczając się przy tym do: „szła, szła, potknęła się na prostej drodze i zdechła.” Pewnie dlatego, gdy zaczęła wymieniać swoje silne cechy, kącik jego ust drgnął ku górze w uśmiechu politowania.
Urocze, Toshi ― skomentował krótko jej wzmiankę o umiejętności posługiwania się bronią palną. ― Ale twój urok nie znokautuje  żadnego nocnego stworzenia Desperacji. Czasami nawet wpakowanie całego dostępnego ołowiu nie załatwia tych przeklętych bestii. Ale i tak jestem zaskoczony.
Podniósł się z ziemi.
Zaskoczony i zabiegany. ― I obolały... ― Popracuj nad obrazem. Pokażesz mi go następnym razem. Sayonara.
Wyszedł.

---
Pardon za posta, ale nagli mnie fabuła związana z DOGS, a nam się za bardzo ciągnie wątek, mh.
z/t
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Blok nr 23 - Page 3 Empty Re: Blok nr 23
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach