Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Go down

Uczestnicy: Lentaros (dodatkowych osób nie przewiduję)
Mistrz gry: Chiba
Poziom trudności: Średnio-trudny
Ryzyko zgonu: Nie mam zwyczaju mordować graczy na "misjach treningowych", o ile umiejętności, które chcą posiąść nie są zbyt wygórowane. Ty jednak nie masz co się bać. Jak coś, to jesteś bezpieczny od śmierci, ale nie od okaleczeń.
Miejsce akcji: Desperacja
Cel: Nauka posługiwania się bronią palną i opatrywania ran.

Wcześnie rano, do jednej z mniejszych osad Desperacji, trzymających się jedynie dobrą wolą jej mieszkańców zaszedł nietypowy osobnik. Oto bowiem pojawił się ciemnowłosy "człek" z kodem kreskowym na lewym policzku. Mieszkańcy tej wioski mogliby równie dobrze z przerażeniem uciec do swoich domków klasy "Dykta und Tekturen", jednakże tego nie zrobili, bo zwyczajnie byli zbyt zajęci swoimi sprawami i mieli przybysza w głębokim poważaniu.
Cel ciemnowłosego był prosty. Chciał posiąść umiejętności, jakimi powinien dysponować każdy szanujący się kat. Miał zamiar poznać tajniki strzelania z broni palnej. Przykro to jednak mówić, ale pies pogrzebany leżał w tym, że nie miał on ani broni, ani amunicji, ani nawet kogoś, kto mógłby go tego nauczyć, jako że samodzielna nauka z reguły nie wychodziła osobnikom rasy ciemnowłosego na dobre.
Nie jest więc chyba żadną niespodzianką, że potrzebował pomocy. Pytanie tylko: "skąd do jasnej ch***ry miałby ją znaleźć na takim zadupiu jak to!?" Najpewniej nawet by tu nie zagościł dłużej niż kilkadziesiąt setnych sekundy, czyli czas, jaki zajęłoby mu zerknięcie na nią i stwierdzenie, że niczego tam nie ma, gdyby nie fakt, że... jednak coś tam było. Były tam bowiem dwa ściągające zainteresowanie przechodniów "budy".
Jedna była stosunkowo mała, jednakże przyległy do niej obszar otaczała siatka, za którą widać było całe góry zniszczonych gratów. Złomowisko. Desperacja nie dysponowała elektrycznością ani wykwalifikowanymi inżynierami, dlatego też jedynym przeznaczeniem złomu było leżenie w takich właśnie miejscach, ale była jakaś dziwna właściwość, że ten, kto miał złom, posiadał większe wpływy niż inni. A większe wpływy oznaczały, że mógł mieć coś, co by ciemnowłosego mogło zainteresować...
Drugi budynek, nieco większy i - och, zgrozo - ładniej wyglądający, posiadał nawet własny szyld. Niegdyś była to tablica, na której znajdowały się cztery nazwy japońskich miast i odległości do nich, jednak obecnie nie dało się odczytać ani nazw tych miast ani niczego obecnie nie mówiących cyferek obok nich, gdyż całą tą tablicę pokrywało wielkie czarne graffiti, głoszące następującą treść: "SALOON". Cóż to oznaczało? Ni mniej ni więcej to, że musiało tam być mnóstwo różnego rodzaju person; w tym takich, które mogły w jakiś sposób przynieść pomoc dla ciemnowłosego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Niah, chętnie przyjmę różnego typu okaleczenia, zawsze nadaje to dodatkowych smaczków fabularnych... Pod warunkiem że będziesz miał ku temu powód. Btw. kod kreskowy na policzku jest pod plastrem, więc niekoniecznie musieli go zobaczyć. Tyle mojego marudzenia, let's kick it. Nie mścij się ._. Jestem czepliwy wbrew własnej woli.

Nie przesadzajmy iż był aż tak nietypową osobą. Jak na tłumy pół-zwierzęcych mieszkańców desperacji, wyglądał dosyć ludzko, i chyba tylko tym się wyróżniał na tle innych... Lecz czy naprawdę pośród nich nie było ludzkich wymordowanych?
... Dobra, jednak darujmy sobie ukazywanie tego, że nie jest nietypowym gościem. Jest nietypowym niestety. Sztywny, spokojny krok, mrożące, puste i martwe spojrzenie, oraz brak aromatu pasującego do jakiejkolwiek, żywej istoty. Ni to zapachu człowieka czy czegokolwiek innego. Okej, wygrałeś, więc Len jednak jest jaki jest, co i tak nie zmieni faktu, że krzątający się wokół mieszkańcy zwracali na niego uwagę jak na drzazgę w drewnie. Póki nie wpakuje im się w palec, nic z tym nie zrobią, a czasem nawet jeśli to zrobi, to i tak zignorują. Tak to mniejwięcej było z androidzkim przybyszem, który... Właśnie, po co przybył?
Czy to nie łatwe do zrozumienia? Potrzebował zdolności, bez której, nawet pomimo swojej fizycznej supremacji nad ludźmi, nie będzie miał szans ze zbyt dużą ilością wrogów lub jego misje zostaną poważnie utrudnione bez tego, jednego faktu, jakim jest obsługa broni palnej i jej użytkowanie. W większości zadań możliwość prostego strzału będzie o wiele efektywniejsza, niż atak wręcz, do jakiego jest zmuszony przez swoją nieumiejętność.
Jego wzrok począł się przesuwać po otoczeniu, gdy kroczył przed siebie, poszukując jakiejś formy pomocy w osiągnięciu jego celu.
Analiza otoczenia... Efekty analizy:
- Współczynnik zagrożenia ze strony mieszkańców na poziomie zerowym.
- Zlokalizowano dwa punkty kluczowe dla osiągnięcia celu. Złomowisko oraz miejsce zbioru indywiduuw społecznych.
Analiza drugiego efektu... Wynik:
- Złomowisko daje szansę przypuszczania, iż jego właściciel może posiadać elementy pamięci, jakie, po instalacji i oczyszczeniu przez system jednostki, mogą stać się użyteczne. Istnieje możliwość iż osoba takowa może również znać i móc wpłynąć na mechanika jaki mógłby zainstalować daną pamięć.
- Miejsce zbioru marginesu społecznego daje przypuszczenia, iż w ramach nagrody za wykonania dla kogoś zadania, takowa osoba może wesprzeć obiekt w zdobyciu jego celu.
W obu wypadkach istnieje spore niebezpieczeństwo próby wykorzystania zdolności jednostki do własnych celów danych osobników, jakie mogą być sprzeczne z celem kata. Na usługach osób w przybytku zebrań mogą się znaleźć różni humanoidzi o groźnych zdolnościach... Właściciel złomowiska może mieć na swoje usługi inne jednostki mechaniczne pokroju Lentarosa.
Przesyłanie wyników do jednostki centralnej...
Podejmowanie decyzji...

Android zaszedł kilka kroków za daleko, ale nie przeszkodziło mu to. Zawrócił, obracając się dosyć szybko na pięcie, po czym skierował swoje kroki ku złomowisku. Tia, ciągnie swojego do swoich... Jakby nie było, Lentaros jest takim samym złomem, jaki leży tam, tylko regularnie odnawianym. Nie, w prawdzie, jego jednostka centralna uznała, iż mniejsze zagrożenie istnieje ze strony właściciela takiego złomowiska, niż w wypadku wejścia do tego "saloon'u". Androidy to coś, z czym on sam jest zaznajomiony... Zresztą, to logiczne. Sam jest takowym. Istoty humanoidalne zaś bywają czasem zbyt nieprzewidywalne do tego stopnia, iż może to grozić istnieniu obiektu.
Podniesienie priorytetu procesu działań receptorów dźwiękowych i obrazowych.
Gotowość do odparcia ataku z zaskoczenia na poziomie 75%.
Obniżenie priorytetu logicznych działań i gotowości do rozmów. 50% gotowości do podjęcia rozmowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Złomowiska na odludziu... Te miejsca mają to do siebie, że jakimś dziwnym trafem cieszą się dużą popularnością, a ich właściciele to najczęściej persony osobliwsze niż pingwin na pustyni. Dzielą się oni z natury na dwa rodzaje osób: takie, które wiedzą, że z tego złomu żyją i chętnie współpracujące z chcącymi skorzystać z ich usług, oraz takich, które zdają sobie sprawę, że ich towar jest klientowi niezmiernie potrzebny i nie oddających go ot tak. Najpewniej Lentaros spotkał się z tym drugim rodzajem złomiarzy.
Chatka złomiarza miała kształt prostopadłościanu o podstawie prostokąta i składała się z poprzyczepianych do siebie części blachy, wyłożonych czymś od środka. Rolę drzwi spełniały... najprawdziwsze na świecie drzwi! Dało się na pierwszy rzut oka zobaczyć, iż zamek w tych drzwiach był rzeczą zaprawdę nie byle jakiego sortu. Zastanawiające mogło być, czemu u licha mocować taki potężny zamek, skoro ściany były cieniutkimi blaszkami!?
Nie była to jednak jedyna zastanawiająca rzecz. Na lewo od drzwi leżała sterta złomu niczym nie odgrodzona ani nie pilnowana, jakby krzycząca wręcz "ukradnijcie mnie wreszcie!". Czemu nikt tego nie zrobił...? Na prawo od drzwi leżał wrak androida plecami opartego o ścianę, ze spuszczoną na bok głową i wyprostowanymi, rozkraczonymi nogami. Miał jedynie blaszaną, zardzewiałą i pokrytą kurzem oraz pyłem obudowę dającą mu "manekinopodobny" wygląd. Co bardziej spostrzegawcze osoby mogłyby zauważyć, że na czole androida świeciła się maluteńka, czerwona lampka.
Podszedłszy bliżej, Lentaros dostrzegł malutką, przymocowaną do drzwi blaszkę. Był na niej wygrawerowany napis o jakże słodkiej i kochanej przez wszystkich spieszących się do tego typu miejsc ludzi treści: "WYSZEDŁEM. WRÓCĘ JESZCZE KIEDYŚ. MOŻE NAWET DZISIAJ."
Być może Lentaros zauważył, że niektóre osoby krzątające się po mieście specjalnie zerknęły na niego, gdy czytał treść tabliczki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Naczelnik misji
Jeśli do czwartego stycznia nie pojawi się post uczestnika, misja zostanie zamknięta.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czy mówiąc że przez cały ten czas myślałem iż nie odpisałeś mi i czekałem na posta którego tu napisałeś usprawiedliwię się jakoś z tego, blisko dwumiesięcznego nieodpisywania? :/ Nie mam zielonego pojęcia jak to zrobiłem... Wybacz, pewnie teraz nawet nie będziesz miał pomysłu, jak mi odpisać.

Obserwacje prowadzone w międzyczasie zbliżania się do budynku nie wykazywały nic, co w jakiś sposób zainteresowałoby jednostkę centralną androida. Przynajmniej póki nie zaczął oględzin z bliska. Nie spodziewał się znaleźć potrzebnych mu elementów poza budynkiem, gdyż elementy pamięciowe nie są niczym, co jest nader tanie, pomijając fakt iż jeśliby zostało poza budynkiem - z pewnością uległoby destrukcji na skutek deszczów i korozji. Jeśli miał szukać czegoś, co go wspomoże - pozostały tylko urządzenia wewnątrz.
Oględziny budowli z bliska, gdy przystaną przed nią dały podstawy do twierdzenia, iż budynek nie jest niczym wytrzymałym, a nieco silniejszy powiew wiatru z pewnością zerwałby cały budynek. Z tego wszystkiego - tylko drzwi wyglądały stabilnie, lecz... To wprawiło system androida w dodatkowe analizy. Dlaczego drzwi wyglądają tak dobrze, w dodatku z dobrym zamkiem, skoro sama budowla mogłaby się bez problemu rozsypać?
W dodatkową analizę wprawiły go widoki po bokach jednostki. Złom, który wprost prosił się o kradzież swoim jestestwem, oraz na wpoły przypominający androida twór, opierający się plecami o ścianę. Analiza...
Wnioski: Twór obok jest prawdopodobnym strażnikiem tego przybytku, ustawiony w tryb "wstrzymania", gotowy na zaprogramowane sytuacje uruchomić się do pełnego działania i, prawdopodobnie, zaatakować osobnika będącego powodem tej sytuacji. Dodatkowym argumentem przemawiającym za to był fakt zauważonej, migającej diody na czole kreacji. Prawdopodobnie służy on jako android obronny lub służalczy, do przesuwania i przenoszenia złomu. Ciężko stwierdzić, nie mając wglądu w oprogramowanie.
Android postąpił kilka kolejnych kroków, znajdując się tuż przed drzwiami wejściowymi do przybytku. Bez problemu dojrzał blaszkę i przeczytał jej zawartość. A więc właściciela nie ma... Mógłby włamać się i rozejrzeć, lecz wątpliwość sukcesu tego planu okazuje się w postaci wytrzymałych drzwi oraz, prawdopodobnie funkcjonującego androida, który może, nawet pokracznie zająć się obroną tego przybytku. Walka z jakimkolwiek androidem nie jest niczym prostym, nawet dla drugiego. Ryzyko do podjęcia nie jest małe...
Uniósł dłoń i objął klamkę drzwi, wpierw pociągając do siebie, potem popychając, w zależności od tego, w którą stronę drzwi się otwierają. Upewniając się iż są zamknięte a osobnik nie chce poprostu prywatności, przeszedł kilka kroków w bok i stanął przed maszyną.
- Podaj lokalizację właściciela tego przybytku.
Zimny, przesyntezowany głos wydobył się z jego ust, skierowany do maszyny przed nim. Nie oczekiwał co prawda odpowiedzi... Ale dalsze działania przeanalizuje po efektach jego teraźniejszych czynów.

Jeszcze raz przepraszam za to ._. Postaram się odpisywać regularnie teraz... Wciąż nie rozumiem jak to zrobiłem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie obawiaj się, ponieważ ja od samego początku doskonale wiedziałem, jak się rozwinie akcja w tej misji, a o ile zapominam strasznie dużo rzeczy, o tyle nigdy nie zapominam, jak miałem jakąś fabułę poprowadzić. Mogę mieć co najwyżej zaćmę, która w końcu przejdzie. Niemniej... kontynuujmy...

Istotnie, android przy wejściu nawet nie drgnął. Leżał dalej, migając irytująco swoją czerwoną lampką. Taki obrót spraw niebywale utrudniał zlokalizowanie właściciela. Wiadomo było, że włamanie się na teren pełnego podejrzanych sprzeczności złomowiska to fatalny pomysł, więc ten odpada na dzień dobry...
Dość idiotycznym (acz zawsze jakimś) pomysłem byłoby odezwanie się do któregoś z przechodniów, którzy krzątali się po całej osadzie. Najpewniej jednak taki przechodzień natychmiast by uciekł gdzieś za róg którejś z chałup, jako że większość zaczęła ukradkowo zerkać na androida odkąd tylko zobaczyli, gdzież to skierował swoje kroki i najwyraźniej mieli do tego jakiś powód.
Zawsze istniała też alternatywa, czyli zwyczajne rozejrzenie się po okolicy. W końcu poszukiwana osoba nie mogła tak po prostu rozpłynąć się w powietrzu, a raczej niemożliwym by było, by poszła gdzieś daleko, bo gdyby rzeczywiście nawet znajdowała się obecnie daleko poza miastem, to szukanie jej mijałoby się z celem, gdyż mogłaby być dosłownie wszędzie, jak tylko Desperacja długa i szeroka.
Nie wolno też zapomnieć o opcji numer trzy, czyli o wielkim przybytku pijaństwa, hazardu i siedzącego w cieniu występku, nazywanym tutaj mianem "saloonu"...


Powiem szczerze, że napisawszy ten post stwierdzam, iż rzeczywiście zostałem troszkę zbity z toru. Dlatego też odpis jest AŻ TAK krótki i aż tyle na niego czekałeś. Więcej chyba nie wymęczę. Mam nadzieję, że potem się już rozkręcę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Efekty jego działań są zerowe, gdyż maszyna "stróżująca" nie odpowiada na komendy głosowe, zaś sam android nie ma czasu, ani powodu do utraty sił, by rozszarpywać go w poszukiwaniu informacji, lub zdolności, by wyczytać je z jego pamięci. Wciąż też istniało ryzyko iż maszyna "ocknie" się z jej stanu wstrzymania jeśli tylko Len spróbuje okrążyć budynek, więc wejście od zaplecza również nie było trafną sugestią.
Nie mając innych rozwiązań, odwrócił się tyłem do budynku, analizując wzrokiem otoczenie i szukając kolejnych dróg rozwoju sytuacji na jego korzyść. Jedną z opcji było zapytanie osób krzątających się wokół, lecz raczej nie było to dobrym pomysłem ze względu na fakt, iż wyglądali na dość podejrzliwe istoty. Opcje jakie się rysowały były dwie, pierwsza to zrezygnować z wstępnego planu i ruszyć do "Saloonu", druga zaś to spróbować odszukać złomiarza na własną rękę.
Chcąc nie chcąc, nie zmarnuje niczego, ni sił, ni czasu, którego jednakowoż ma w bród, jeśli pozwoli sobie na poszukiwanie właściciela złomowiska. Nie wiedział dokładnie jak takowa osoba ma wyglądać, więc liczył na łud szczęścia, oddalając się od tego miejsca z nadstawionymi receptorami słuchowymi i wzrokowymi, gotowymi odebrać wybrane słowa kluczowe powiązane z tym miejscem, złomem, metalem, złomiarzem, właścicielem czy innymi kwestiami. Kroczył spokojnie, powoli, dosyć twardo i sztywno, nawet, w pewnym sensie, żołniersko, ale nie jest to kwestia z której może się "wyleczyć". Może próbować "luźny" chód, lecz w tym wypadku nie sądził, by było konieczne.

Nie dość że spóźnione, to i post niezbyt dobrej jakości. Wybacz... Może jednak obaj się rozkręcimy z czasem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Naczelnik misji
Jeśli do 14 lutego nie pojawi się post Chiby, misja zostanie zawieszona lub przydzielony zostanie inny MG, w zależności od wyboru Lena.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na dzień dobry przepraszam za zwłokę, ale nałożyło się na siebie kilka kwestii, które po kolei, jedna za drugą sprawiły, że nie mogłem odpisać. Jakość tego posta będzie też zapewne... średnia, ale serio, postaram się już "ogarnąć".

Zatem czas przejść do dokładnej analizy całej wioski, a nie tylko jej "kluczowych punktów".
Cała ta wiocha składała się z ok. 20-30 pomniejszych budek, poskładanych (bo słowo "zbudowanych" będzie obrazą nawet dla najpodlejszego budowlańca) z najprzeróżniejszych śmieci, które były na tyle duże, aby mogły stanowić ścianę, ale spokojnie trzy czwarte z takich elementów oderwałoby się od konstrukcji pod wpływem mocnego kopniaka. Budki zostały rozmieszczone w losowych miejscach, bez żadnego schematu, tak, jakby ktoś je "zasiał" gdzie popadnie, a jedyny punkt, wokół którego można było powiedzieć, że się gromadziły, to saloon. Ciekawe, jaki budynek powstał tutaj jako pierwszy, prawda...?
W każdym razie pewne było jedno: wioska jest biedna. Bardzo. Przynajmniej w teorii, bowiem nie trzeba było być światowej sławy detektywem, by zauważyć, że jedna rzecz zaprzecza takiemu wnioskowi. Jaka? Sami mieszkańcy wioski. Powinno być po nich jakoś widać, że ledwie wiążą koniec z końcem, ale... tak nie było. Przede wszystkim było to widać po ich ubraniach. Wiadomo, nie były to ubrania wysokiej klasy, nawet jak na Wymordowanych, ale oddałbym konia z rzędem, że Lentaros widział już gorzej ubranych mieszkańców wiosek wyglądających znacznie lepiej niż ta. Drugą rzeczą był ich wygląd. Skoro byli tacy biedni, to powinni wyglądać jak... no... jak biedacy. Zapadnięte policzki, przygnębienie na twarzy, błagalny wzrok... ale tutaj nic takiego nie było.
Jedyne, co mogło budzić w nich samych podejrzenia, to ta ich wylewająca się wręcz na powierzchnię "nieufność". Starali się ignorować Lena jak tylko się dało, unikali go szerokim łukiem, raz na jakiś czas tylko zerkając na niego z myślą, że tego nie widzi, a jak tylko by na nich spojrzał, to natychmiast odwracali wzrok, "podziwiając przepiękne widoki spękanych słońcem pustkowi, gdzie nie ma dosłownie niczego".
Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że obchodząc wioskę w tą i z powrotem, analizując każdy zakamarek nie dało się zlokalizować osoby chociaż trochę przypominającej poszukiwanego właściciela złomowiska. "Okolic" wioski nie było co przeszukiwać, bo to wszystko były pustkowia z doskonałym polem widoczności do nawet kilku kilometrów, więc jakby coś tamtędy przechodziło, zostałoby zauważone natychmiast. Sprawa wyglądała zatem niewesoło, a całość pogarszał fakt, że nie było nawet punktu zaczepienia, to jest np. jakiegoś miejsca, gdzie cel poszukiwań mógłby się pokazać. Przecież wchodzenie po kolei do każdego z tych domków i pytanie się, gdzie jest właściciel tegoż pięknego przybytku na uboczu mijałoby się z celem.
Oczywiście, zawsze można jeszcze było na upartego szukać dalej, ale możliwości się wyczerpywały. Czy więc naprawdę pozostawała tylko jedna opcja...?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jak dla mnie - pisz kiedy dasz radę, sam jak widzisz - mam swój czas odpisu... I jakość też nie powalającą.

Obchodzenie i analiza tego miejsca nie wniosły nic pomocnego w kwestii poszukiwań właściciela złomowiska. Z analizy otoczenia wynikło jedynie - iż jedynym, prawdopodobnym punktem przebywania poszukiwanego osobnika może być... Ziemia, po jego śmierci, lub Saloon, z początku zignorowany przez maszynę. Analiza mieszkańców, jak i samej miejscowości jawiła sporo sprzeczności. Budynki jakości rzędu minusowej, oraz ich mieszkańcy, wyglądający dosyć zdrowo i, jak na desperację, nader bogato. Czyżby miasto było kryjówką przemytników, stąd to? Podejrzliwość mieszkańców też działała na korzyść tej idei, ich ukradkowe spojrzenia w kierunku obcego, a w chwilach zetknięcia się wzroków zwiedzanie przez oczy okolic wielu kilometrów czystej nicości, nader fascynującej.
Obejście tego miasta w jedną i w drugą, dookoła i z powrotem było bez sensu, nawet kilka kroków obejścia tego miejsca wystarczyło, by zdać sobie sprawę z tego, że... Nie znajdzie tu tej osoby. Przynajmniej nie w szczerym polu.
Analiza zdobytych informacji:
Stosunek ludności tubylczej do obcych - negatywny, 5% szans powodzenia na uzyskanie informacji.
Stan otoczenia - wioska wygląda jak zbudowana na prędce, ze śmieci jakie się tylko znalazło. Sprzeczność - mieszkańcy wyglądają na zadbanych i zdrowych, jak na regiony Desperacji. Wnioski - Ciemne interesy, maskowane biedotą.
Ocena sytuacji w toku... Zmiana priorytetów... Cele zaaktualizowane. Skierować swoje kroki ku obiektowi o nazwie "Saloon". Zachować ostrożność, uruchomić procesy ostrzegawcze. Podnieść priorytet działań defensywnych oraz alarmów okazyjnych. Aktualizacja działań...
Działania w toku.

Zgodnie z tekstem analizy systemu androida, porzucił on stary cel, aktualizując go o nowe informacje. Jeśli Saloon jest główną "speluną" przemytników - jest to prawdopodobnie najlepsze miejsce na znalezienie upragnionego modułu rozwijającego zdolności androida. Przemytnicy jednak i ich szemrane interesy często jawią się chęcią okłamania i wykorzystywania... Oprogramowanie androida zaś może mieć problem z przejrzeniem wyrafinowanego kłamstwa, i jednostka centralna była tego świadoma. Procesy logiczne zostały podniesione więc do wysokiego priorytetu, podobnie jak ostrzegawcze, by być w gotowości na różne działania.
Ciemno-odziana postać androida skierowała swoje kroki do Saloon'u. Jak jednak tam odnajdzie kogoś, kto go wesprze? Tam mogą być dziesiątki różnych osób, o których Len nie miał zielonego pojęcia. Hm... Najpierw jednak analiza otoczenia będzie wydatnie na miejscu.
Otwierając bądź nie drzwi - przekroczył próg "Saloon'u", w niemal mechanicznym geście przesuwając spojrzeniem po tym, co jest w środku. Niby był świadom tego że takie zachowanie będzie podejrzane...
Ale powiedzmy sobie szczerze - od kiedy androidy mają poczucie wstydu, bycia obserwowanym lub czegoś w tym stylu? Musiał przeprowadzić wstępną analizę - a najlepiej to zrobić od razu na wejście.
W trakcie tej analizy jednak przesunął się nieco na bok, zmniejszając ryzyko wpadnięcia na jakąś, w dosyć duży sposób mściwą istotę... Lub nie, acz jednak ostrożność jest w cenie, zawsze i wszędzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach