Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 26.06.16 19:08  •  Głębia! Empty Głębia!
Godność: Imo Gutture. Piękny, łaciński idiom, oznaczający tyle, co „głębokie gardło”.
Pseudonim: Jak wyżej. Zazwyczaj mówią po prostu Imo, bo tak jest krócej.
Płeć: Kobieta na 200% normy
Wiek: 24
Zawód: Pielęgniarka
Miejsce zamieszkania: Desperacja. Szpital drugim domem.

Organizacja: Nie, nie… ona wszystkim pomaga jako dobra pani pielęgniarka.
Stanowisko: No pielęgniarka
Rasa: Android
Ranga: Biomech

Technologia: Biomech to taki atrakcyjny pakiet, który gwarantuje połączenie tego, co najlepsze w człowieku (łatwo napisać charakter) oraz najfajniejszych cech tego futurystycznego robota, którego chcemy widzieć w filmach.
No więc ona dostała, niesztampowo, trochę poszarpane te podzespoły… sztuczne. Była odtwarzana po wypadku, ma więc np. nerki zespojone z aparaturą do dializy, co gwarantowało urządzeniu dostosowanie do wzrostu razem z nią – z tego można wyciągnąć, że jest wpół cybernetyczna od naprawdę młodych lat.
Nogi nie są sztuczne, za to jedno ramię już tak, chociaż zaledwie po części, z zastąpionym sztucznym stawem łokciowym, fragmentem nadgarstka, wszczepami w dłoni i kawałkiem kości ramieniowej. Miednicę po całości zastąpiono sztuczną. Czy to jej coś daje? Absolutnie nic, nie licząc tego, że kobieta dzięki temu waży nieco więcej niż statystyczna osoba z jej figurą (ma 1,65 cm i przy tym jakieś 75 kg masy, wyglądając naprawdę szczupło), no i w razie wu kawałek jej można, cóż, wymienić na nowy. Nieszczególny to jednak atut, gdy większość elementów mechanicznych została trwale zespojona z organiką.
Logika, która temu podpowiadała, związana była z faktem, że Imo Gutture naprawiali bardzo nie dla celów wojskowych, ba, biorąc pod uwagę jej przyszłe zastosowanie, chciano, aby była tak daleko od zastosowań bojowych, jak to możliwe.

Pierwsza technologia: Imo to modyfikowany cyborg medyczny z wątrobą przerobioną na centrum chemiczne i systemem dodatkowego obiegu zamkniętego poza krwionośnym, który transportował syntetyzowane substancje do specjalnie przygotowanych w palcach, niewielkich syfoników. W tym celu Imo posiada dokładny instruktaż względem tego, co jeść i w jakiej ilości, żeby stworzyć odpowiednią substancję.
Ma do tego instrukcję w rogach, o których będzie za chwilę.
Imo ma w swoim systemie chemicznym całą masę substancji o zastosowaniu farmaceutycznym, które jednak spokojnie mogą służyć również jako dragi – potrafi zsyntetyzować amfetaminę, czy morfinę bez większego problemu (to znaczy – jest to proces kosztowny energetycznie… ale o tym za chwilę!), ale najczęściej używa tego do ordynarnych przeciwbóli. Najtrudniej jej zsyntetyzować antybiotyki, najłatwiej proste steroidy i rzeczoną aspirynę. Im bardziej substancja złożona chemicznie, tym bardziej jest kłopotliwa. Sterylność systemu gwarantowana jest przez drugi obieg układu limfatycznego, który działa jako naturalny czyściciel, odprowadzając nie zużyte chemikalia do wzmacnianej wątroby, która to przetwarza je lub detoksykuje.
Czy to sprawia, że Imo jest odporna na trucizny? Niekoniecznie. Z jednej strony, ma wątrobę sporo wydajniejszą niż człowiek, więc jeśli toksyna tam się dostanie, to nic jej nie zrobi, ba, może nawet pomóc w syntezie jakiegoś związku. Inna jednak sprawa, jeśli mamy trucizny rażące np. układ nerwowy – krew nie potrafi ich neutralizować i Imo będzie trzaśnięta jak każdy inny. To rodzi dodatkowe zagrożenie w takiej postaci, że w razie przerwania obiegu chemii w jej ciele w trakcie użytkowania, to ona może dostać dawkę leku, który był przeznaczony dla kogoś innego.
Energia – im więcej syntetyzuje, tym bardziej ją to męczy, taka jest podstawowa reguła. Musi to sobie nadrabiać przede wszystkim jedzeniem, ale i dłuższym snem, no i ogólnie gorszą kondycją, kiedy przesadzi. Nie w sensie takim, że zemdleje od zbyt długiego stania, ale szybciej dostaje zadyszki, przysypia i trudno jej się skupić. Jeśli jest osłabiona, co więcej, jej wątroba robi strajk i po prostu niczego nie zsyntetyzuje. Imo nie może niczego stworzyć, jeśli ją samą to naraża na uszkodzenie, to takie zabezpieczenie przed uszkodzeniem organu i utratą jej, cóż, użyteczności.
Co ciekawe, dzięki temu ma bardzo mocną głowę i, ponieważ konstrukcja jest intrakomórkowa, n. walnięcie w wątrobę nie zaburzy syntezy po całości.
Teraz o rogach. I innych sprawach.

Technologia, powiedzmy, 2: Otóż Imo pierwotnie była robiona pod pielęgniarkę z bonusami, która mogłaby wspierać szpital w warunkach bojowych przede wszystkim środkami odkażającymi i przeciwbólowymi, jak i stanowić bazę danych chemicznych na wypadek, gdyby miało się wszystko znowu pierdolnąć, ale coś poszło nie tak, projekt ucięli i coś musieli z nią zrobić. Zamiast jednak wyrzucić wpół żywą i prawie, że gotową do pracy na śmietnik, postanowili ją sprzedać do bardzo opłacalnego biznesu płatnych kobiet. No więc doczepili jej różki w ramach marnej ozdoby, ale i dodali do formuł chemicznych przepis na komplet feromonów i przeróżne kompozycje zapachowe, które miałyby zadowalać klientów, ba, zrobili jej taki misz masz, że teraz Imo może nawet syntetyzować olejki eteryczne, czy lubrykant swoją przepotężną wątrobą. Modyfikacją w systemie doprowadzania jest to, że ów ma teraz dwa ujścia – jedno do rogów,  gdzie są kumulowane olejki eteryczne, pozwalające jej zmieniać zapach. Normalny system odprowadzający, pozwalający na ekstrakcję substancji, nadal znajduje się wyłącznie w dłoniach.
Plot twist jest taki, że jeden jakiś łebski doktor postanowił, że idea pielęgniarki była zbyt piękna, i ukrył przepis na wszystkie rzeczy w jej różkach towarzyskich. To jej sprawia jedną, podstawową trudność – o ile może praktycznie na pstryknięcie palcami stworzyć ci wazelinę, o tyle np. ibuprofen to coś, czego budowę powinna w miarę ogarniać i znać jakieś powszechnie występujące substancje, które są do niego pokrewne, choćby po to, żeby je, cóż, zjeść, jeśli jest możliwość uzyskania substratów. Dlatego do niektórych substancji dzisiaj nie ma dostępu, dopóki ktoś nie przeinstaluje danych z jej rogów do wątrobowego systemu operacyjnego, który na razie ma menu jak impreza Hugha Hefnera.

Podsumowując przymioty robocie:
→ Fragmenty kości, stawy, kawałek kręgosłupa, miednica, kilka żeber – bez wpływu na kondycję fizyczną, dodają 10 kg do jej masy ciała  (nie mają wpływu na jej siłę, ani wytrzymałość, chociaż to poza rogami i wątrobą teoretycznie „trzecia” technologia, chciałabym je zostawić ze względu na historię postaci, której nawet tutaj nie opiszę, ale jest szalenie ważna)
→ Wątroba – synteza związków chemicznych:
1. Erotyczne – bez ograniczeń, można instynktownie, im bardziej złożone tym bardziej męczą (np. jeśli wazelinka ma pachnieć, to już się bardziej wyładowuje bateryjka). Dzięki nim kobieta może wydzielać feromony, pachnieć jak zechce i robić masaże bez przygotowania, dając wrażenie prestiżu i dostępu do substancji trudnych do ogarnięcia na tych terenach, gdzie mieszka.
2. Farmaceutyczne – konieczność opanowania podstaw chemii organicznej.
Ograniczenia: im bardziej złożona substancja tym trudniej ją zsyntetyzować. Poza tym, jeśli coś ma np. sporo wapnia, czy magnezu w składzie (może syntetyzować łatwo przyswajalne formy magnezu jak cytrynian), to kobieta ich nie stworzy, jeśli ma niedobory jakiejś substancji, a o to w Desperacji nietrudno.  
→ Rogi – baza danych + instalacja pozwalająca Imo zmieniać zapach w ramach substancji przez siebie syntetyzowanych. Są dość wytrzymałe, bo chowają w sobie ważne informacje, nie można ich jednak zdjąć ani odkręcić, ani nic, można więc sobie wyobrazić, jak bardzo niepraktyczny to gadżet.

Umiejętności:
→ Znajomość chemii organicznej! Imo uczy się od ponad trzech lat, żeby ogarnąć, co z czego jest zbudowane.
→ Pielęgniarka – Imo służyła, ucząc się, jako zaplecze dla lekarza-chirurga-kardiologa-ortopedy-wszystkiegonarazbobrakujekadr. Asystowała więc przy operacjach, opatrywała rany, opiekowała się chorymi, podawała leki, przyjmowała porody. Pod jego nieobecność stawiała proste, nieskomplikowane diagnozy i nawet dawkowała to, co znała dobrze, jeśli chodzi o leki. Obecnie więc proszę nie oczekiwać operacji na otwartym sercu, ale z całą pewnością zaszyje rany, czy nastawi zwichnięty staw.
→ Cały komplet zdolności związanych z jej starą profesją, których nie zapomniała i które obecnie już nieco przerdzewiały. Szczególną uwagę należy zwrócić na masaż, bo tego używa jako pielęgniarka – w Desperacji jakoś brakuje fizjoterapeutów.
Słabości:
1. Związana z jej syntezą chemiczną – jeśli coś produkuje, potrzebuje więcej kalorii, innymi słowy – musi dużo jeść. Standardowo Imo dziennie musi przyjmować jakieś cztery tysiące kalorii, co powoduje, że nierzadko w gabinecie siedzi na kroplówce z glukozą, aby zaspokajać potrzeby energetyczne na bieżąco. Przede wszystkim potrzebuje cukrów, które można szybko przetworzyć.
2. Nietrudno ją więc spotkać z doczepionym wenflonem, który boli, jeśli go wyrwać.
3. Imo, jak na osobę mieszkającą w niebezpiecznej okolicy, wie cholernie mało o samoobronie – tyle tylko, ile się nauczyła, mając klientów z BDSM, przy których trzeba było ogarnąć, co zrobić, żeby bolało.
4. Jej dodatkowe rzeczy mechaniczne obciążają kobietę tak, że nie tyle nie może ona pływać, co jest to zwyczajnie niefajne, trudne i w ogóle, te ekstra kilogramy też powodują, że wrzucona do wody raczej pójdzie na dno dopóty, dopóki nie zacznie aktywnie płynąć.
5. Też związana z jej syntezą, to jest problem związany z przerwaniem przewodów doprowadzających substancje chemiczne do koniuszków palców. Przewody są organiczne, ciało je traktuje jak własne i odbudowuje, ale niechciane substancje mogą się dostać do krwiobiegu i jej zaszkodzić. Przewody płytko się znajdują przede wszystkim w rękach – w okolicy nadgarstków, po wewnętrznej stronie, no i przy palcach, również od wewnątrz. Zazwyczaj płyną wzdłuż tętnic, przebicie jakiejś więc wiąże się z uszkodzeniem przewodu.
6. Ponieważ aby zsyntetyzować jakąś substancję, musi ją widzieć w swojej głowie (służy to tylko do odniesienia się do odpowiednich danych w jej rogach), to są rzeczy, które jej przeszkadzają w wyszukaniu odpowiedniej substancji. Silny stres, częściowe ogłuszenie, czy odurzenie jakąś substancją (to ją wprowadza w błędne koło, że jeśli przez pomyłkę oberwie własnym dragiem, nie stworzy niczego, co by jej pomogło z tym problemem, bo będzie zbyt przyćpana.


Wygląd zewnętrzny:
Imo Gutture wygląda jak sen satanisty z tej kategorii, do której się nie przyznaje przed kolegami, kiedy wspólnie poświęcają w ofierze kozę, czy kota. Tłumaczenie jest proste – rogi. Dwie pary rogów konkretnie, obie jasne, szare, lekko metaliczne w poblasku, w dotyku jednak bardziej przypominają organikę. Twarde, z reguły czyste, bo Imo dba o higienę. Zazwyczaj czuć od nich przyjemny, delikatny zapach lawendy, czasem melisy, czasami rumianku, bardzo nietypowy dla terenów Desperacji. W modyfikacjach na rzecz niesztampowych rynków towarzyskich wielcy naukowcy poszli jednak dalej, i tu można sobie wyobrazić tę sytuację, kiedy mamy burzę bardzo dobrze wykształconych mózgów, zastanawiających się, czy wpół organicznej seks zabawce dodać ogonek, czy może zrobić jakieś sztuczne łuski, żeby wyglądała bardziej diabolicznie, na dodatek nad pokiereszowaną od wypadku i wielu operacji pięcioletnią dziewczynką.
Zabawny widok, prawda?
Ulitowali się jednak nad dzieciakiem i poprzestali na oczach oraz tatuażu na twarzy i ustach. Imo ma w pakiecie stylistycznym pamiątki oczy o barwie krwi żylnej, usta czarne jak samo Piekło, no i w ramach inwencji twórczej któregoś z twardogłowych dostała jej się jeszcze ta krecha w poprzek twarzy. Przyjemna pamiątka.
Przypuszczalnie projektowali ją pod diablicę o bardziej wydatnych kształtach, bo otrzymała dość szeroką, zamienną miednicę dostosowaną do wzrostu, która rzeczywiście, jak hormony odpaliły, sprawiła, że kobieta ma teraz wydatne, szerokie biodra. Nie poszło to jednak w parze z np. biustem, który nie powala, na szczęście jednak ramion nie ma zbyt wąskich toteż nie wydaje się nieproporcjonalna. Po prostu jest raczej fantazją fanów ładnej brzoskwinki niż dużych zderzaków. Chociaż te jej małe pomarańczki mają przynajmniej ładny kształt i są w miarę równe.
Ogółem, Imo jest estetyczna. Skóra ma wyrównany koloryt, co zadziwia, biorąc pod uwagę, że kobieta jest naprawdę blada jak ściana, co kontrastuje zresztą z jej czarnymi jak smoła włosami i ciemnym obrysem oczu. Ach, no tak. Zrobili jej jeszcze tatuaż permanentny na oczach tak, że ma czarną linię wodną, aby zawsze mogła wyglądać jak dziecko gota i eyelinera. Pod kreską na twarzy dostała dwie kropki.
Wygląda to wszystko obecnie trochę jak pamiątki bardzo burzliwego okresu dojrzewania, teraz, kiedy już pracuje jako pielęgniarka. Wydatne biodra chowa pod trochę dużym kitlem, nie maluje się, pozwalając światu patrzeć na delikatne niedoskonałości w postaci niewielkich zmarszczek w okolicach oczu, typowo mimicznych, od uśmiechania się do pacjentów. Czarne, długie włosy ma w zwyczaju spinać w dość wysoką kitkę – starczy jej, że te rogi notorycznie przeszkadzają w pracy, jakby nosiła bardzo duży kapelusz. Do makijażu permanentnego nic nie dodaje – ani tuszu do rzęs, ani jasnego pudru, ani cienia do powiek, wygląda więc trochę jak wyrwany z kontekstu.
Dłonie ma perfekcyjnie zadbane i zawsze czyste. Koniuszki palców ewidentnie są sztuczne, co widoczne jest przede wszystkim poprzez trochę kosmicznie wyglądający brak paznokci. Powód jest prosty – Imo ma wymienne pazurki, ale żadne normalne, wszystkie przypominają jakieś diabelskie szpony, czy inne takie, co by jej przeszkadzało w pracy.
Podsumowując – czy jest ładna? Tak, ale to nieważne. Czy wygląda jak człowiek? Nie, ale to jej nie obchodzi. Czy o siebie dba? O tyle, o ile musi, więc zawsze ma wenflon wpięty w nadgarstek.

Charakter: Imo Gutture jest jedną z najweselszych pielęgniarek, jakie można spotkać w szpitalu, w którym pracuje. Jest profesjonalna, dość szybka w reakcjach, sympatyczna i dowcipna – i tylko ten jej dowcip czasem trąci czarnym humorem, zdradzając co nieco z jej dawnego stanu umysłowego. Większość pacjentów jednak poznaje ją jako osobę, która do samego końca praktycznie chce z nimi żartować, nierzadko towarzysząc najciężej chorym, czy rannym, na ich ostatniej drodze z godnym pozazdroszczenia optymizmem. Jest po prostu wesoła. Czasem tylko na tyle, żeby szczerze irytować pacjentów, bo w sumie szpital to nie miejsce na żarty i niekończący się optymizm („ma pan raka mózgu, ale na pocieszenie panu powiem, że nadal pan może palić przez te ostatnie trzy miesiące”).
Jeśli komuś ten czasem ostry wydźwięk jej żartów nie przeszkadza, Imo to w sumie dobra pielęgniarka. Nie komentuje zachowania pacjenta, dopóki jej to nie przeszkadza w pracy, nie narzeka, że o siebie nie dbał, co mogło doprowadzić do choroby, a co ważne – nigdy nie pyta rannych o strony konfliktu. Zawsze ogranicza się do grzecznego „gdzie boli, jak boli, jak to się stało”, żeby wiedzieć, co zrobić z pacjentem. Może ją zwyzywać, może opowiedzieć o tym, ile osób zginęło, ile on zabił, takie szczegóły jednak jej nie interesują.
Nie przepada za pytaniami o swój wygląd i z zasady je ignoruje, prędko zmieniając temat. Nie lubi również odwołań do tego, że kiedyś zajmowała się dawaniem ulgi w innym sensie, co nie jest bynajmniej jakąś tajemnicą – nierzadko więc sytuacja ją przymusza do nieco napiętego milczenia. To są te momenty, kiedy Imo traci na kilka minut swoje poczucie humoru i kotłuje jej się w głowie, co by tu zrobić, aby definitywnie zakończyć dany temat; z reguły większość planów nie wypala, więc po prostu się nie odzywa, nie licząc prostych, zawodowych sensu stricto komunikatów. Od tej reguły jest tylko jeden wyjątek i w sumie trudno powiedzieć, dlaczego.
Zdaje się, że Imo to jedyna osoba, która uważa Shinichiego za naprawdę sympatyczną postać. Być może związane jest to z faktem, że uważa jego butę i cynizm za przejaw zachowania samca, który bardzo stara się być alfą (co wydaje jej się naprawdę urocze), a może chodzi o to, że zdarzyło mu się raz, czy dwa razy siedzącemu na kozetce obok pacjentowi bezpardonowo dać w pysk, kiedy ją kompletnie osaczono pytaniami o stare, dobre czasy. Dla Imo Shinichi to niemalże rycerz w lśniącej zbroi, o ile więc każdego pacjenta przywita z uśmiechem, o tyle na jego widok cieszy się jak małe dziecko. Czasem wręcz wyrzuca sobie, że nie powinna mieć nadziei, iż mężczyzna znowu dostanie w pysk i będzie musiał ją odwiedzić.
Dla pacjentów jest miła, do rany przyłóż, przynajmniej się stara, ale nie mówi za wiele o sobie, nie licząc niezbyt ważnych życiowo pierdół – jak to, co jadła tego dnia rano na śniadanie, czy powietrze ładnie pachniało, kiedy szła ulicą.

Prywatnie Imo jest mniej mówna, niekoniecznie mniej uśmiechnięta, ale trudna do nawiązania normalnego kontaktu. Specyficzne rzeczy ją cieszą, na dodatek jest koszmarnie skupiona na jedzeniu i czasem miewa ochotę na dziwne, z całą pewnością trudne do znalezienia w Desperacji rzeczy. Ogółem, można o Imo powiedzieć, że potrafi wiele dla innych poświęcić, ale z jedzeniem to się zawsze zawaha. Trochę bardziej go potrzebuje do przetrwania niż inni.
Jeśli chcesz sprawić jej przyjemność, nakarm ją. Jeśli chcesz ją zranić, bądź jednym z drażliwych klientów. Wystarczy.
Robiła w swoim życiu pokurwione rzeczy, z czego mniej więcej jedną trzecią z własnej woli. Nie lubi tego tematu. Przede wszystkim się wstydzi pewnych aspektów, chociaż nigdy nie ukrywa, jaka jest jej stara profesja. Próbuje za to, chociaż słabo jej to idzie, zataić, jak bardzo ją to wyjałowiło wewnętrznie. Pacjentami się przejmuje, martwi, ale ich nie opłakuje praktycznie nigdy. Nie przywiązuje się do nikogo. Widoczne jest to w jej lekkim roztrzepaniu – non stop zapomina, że miała komuś coś załatwić, wpaść, czy o coś dla kogoś zapytać, po prostu nie wgrywa jej się to w głowę. Nigdy również nie wyobraziłaby sobie, że może być ważna dla kogokolwiek poza tymi, którzy są uzależnieni od jej umiejętności i chemii. Chce być dla ludzi dobra, ale jest od nich oderwana i, wbrew radosnej postawie, kompletnie w nich nie wierzy. Mówiąc brzydko, za dużo gówna widziała. Jest trochę jak automat – momentalnie wymazuje z pamięci osoby, które już nie są jej pacjentami, innymi słowy – nie potrzebują jej usług.
Może dlatego jest też tak bardzo apolityczna i bezstronna, że w gruncie rzeczy, poza dbałością o stan zdrowia, nie ma praktycznie z nikim bliższych relacji. Człowiek to dla niej nie najlepsze określenie, a pozostałe rasy, może poza aniołami, to tylko nie mniej podła pochodna. Co do tych wyjątkowych, skrzydlatych istot, do nich ma podejście bardzo ambiwalentne, którego opis zająłby kolejną stronę, więc może nie będę męczyć admina… Ale przynależność do organizacji nic nie zmienia z tego, jaki ktoś jest. W pewnym sensie.

Historia: Będzie w osobnym dziale, tak mi wygodniej…

Dodatkowe:
→ Chciałabym, naprawdę bym chciała, żeby była pielęgniarką w tym szpitalu w Desperacji, no ale Isao mi nie odpowiada i nie wiem. Jeśli nie mogę, to nie wiem, może być tak… prywatnie?
→ W szpitalu ma kroplówkę z glukozą, czasem z solami mineralnymi, żeby mieć energię i substraty, poza nim bardzo często ma przy sobie jakieś cukierki, czy inne takie. Przez placówkę medyczną zdobywa różne jedzenie.
→ Niegdysiejsza kurtyzana kategorii drogiej, zarezerwowanej dla, powiedzmy, ekscentrycznych. Nie ma z tego tytułu blizn – zastrzeżenie było takie, żeby jej nie popsuć.
- Śpi około dwunastu godzin dziennie i nie znosi braku snu. Nie jest w stanie funkcjonować. Jeśli nie pozwoli jej się zasnąć, prawdopodobnie po prostu omdleje i przejdzie jej to w sen. Ot, specyfika ciała tylko po części dostosowanego do tak potężnej wątroby.


Ostatnio zmieniony przez Imo Gutture dnia 26.06.16 22:33, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 22:15  •  Głębia! Empty Re: Głębia!
Genialna karta postaci. Mam jedynie zastrzeżenia do jej wagi, bo na taką ilość żelastwa wydaje się ważyć naprawdę niewiele. Dodałabym jej z 10 kilo. Plus Isao ostatnio jest mniej aktywny, ale myślę, że spokojnie możesz być pielęgniarką. Popraw wagę i będzie akcept~
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 22:34  •  Głębia! Empty Re: Głębia!
Na rozkaz utyłam, panie kapitanie~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.06.16 22:38  •  Głębia! Empty Re: Głębia!
To łap akcept :v
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Głębia! Empty Re: Głębia!
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach