Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 11.06.16 14:29  •  Credo in Deum... Empty Credo in Deum...
Dramatis personae: Echotale&Amos
Czas akcji: rozpoczyna się trzy lata wstecz
Miejsce akcji: Góry Shi

---

Cisza, niemal tak nieprzenikniona, jak otaczająca go ciemność. Pusta grota na końcu świata, u korzeni góry: wszystko, co znajdowało się niżej, było sekretem, nigdy nie zbadanym przez ludzkie zmysły. Podobno jaskinie pod Górami Shi ciągnęły się aż do piekieł, gdzie bóg zwany Bogiem Ojcem zsyłał tych, którzy mu się sprzeciwili. Podobno Góry Shi skrywały pod sobą starych bogów tych ziem, zapomnianych przez świat, których kult przeminął i stał się legendą jeszcze zanim ludzka rasa podniosła się do pozycji pionowej. Podobno gdzieś w głębi mrocznych czeluści krył się odwrócony świat, świat cieni, oświetlany anty-Słońcem, zamieszkały przez na wpół materialne odbicia ludzi i zwierząt. Podobno.
W ciszy, która otaczała go niezmiennie od trzech dni, Amos czasem słyszał je wszystkie: krzyki potępionych, śmiech demonów, ryk starych bogów pokrytych łuską i piórami, radosny tupot cienistych nóg na cienistych łąkach, ale kiedy tylko starał się na nich skupić, znikały i na powrót pochłaniała go cisza.
Klęczał na wilgotnej ziemi z przymkniętymi oczami, oddychając spokojnie, kierując twarz w górę. Modlił się, chociaż jeszcze nie znał słów, którymi mógłby się modlić: wychwalał Ao samym uczuciem i myślą, obrazami, w których widział jego emanację, nieprzerwany i niedający się opisać żadnym ludzkim językiem potok skojarzeń, strzępków myśli i dewocji.

Kapłani powiedzieli mu, że odosobnienie i post są pierwszymi krokami na drodze Ao, mającymi oczyścić go z dotychczasowego życia i przygotować do niesienia świętego ognia wiary. Mężczyzna zaakceptował ich słowa, chociaż nie zgadzał się z nimi: pierwszy krok uczynił już wcześniej, tak jak wszyscy, którzy tak jak on usłyszeli głos Boga i podążyli za nim.
Spokojnie wypuścił powietrze z płuc. Głód i pragnienie wzmacniało go duchowo, choć jego ciało zbliżało się do limitu wytrzymałości. Trzy dni bez wody - to była granica, za nią czaiła się już tylko śmierć, którą kapłan Ao musiał poznać we wszystkich jej aspektach, by w pełni otworzyć się na cud życia.
Mężczyzna, który od niedawna nazywał samego siebie Amosem, zadrżał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.06.16 21:26  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Ao staje się ich kochankiem, mężem i ojcem. Staje się duchowym opiekunem i przewodnikiem na następne dziesiątki lat. Lecz z początku każdy z nich potrzebuje pomocy. Jak matka chwytająca swą pociechę, gdy stawia pierwsze kroki, tak i ty musisz spełnić swój obowiązek. Przytrzymaj jego dłonie, gdy ślepo będzie błądził po ścieżce wskazanej mu przez Pana. Całuj każdą ranę zadaną mu przez niegodziwców. Naostrz ostrze, by mógł w imię Boga Naszego walczyć z wrogami. Stój przy nim zawsze, gdy dopadnie go zwątpienie, gdy szepty demonów sprawią, że zechce się odwrócić.
Bądź mu matką, tak jak Ao będzie mu ojcem, bowiem świętym ślubem żeś jest poślubiona Panu.


Echotale z każdym krokiem czuła coraz większy strach. Wystarczył jeden błąd, jeden niewyważony stopień, by święty napar, którym miała napoić adepta wypadł jej z rąk. Słowa przysięgi, które złożyła parę tygodni temu ciążyły na młodym, szesnastoletnim sercu jak ciężki głaz.
Przeżywała to samo, do samego końca nie wierząc, że Ion po nią przyjdzie. Jednak pojawił się, głęboko zapadając w serce i myśli Echo, która niczym mantrę po dziś dzień powtarzała słowa dziękczynne.
Była echem jego słodkiej opowieści, bezcielesnym widmem jego pogrążonych w wieczystym marazmie pragnień i dążeń.
A teraz to właśnie jej przyszło przygotować tego człowieka do najdłuższej i najcięższej drogi w jego życiu.
Zatrzymała się przed wejściem do groty, układając dłonie na głazie zasłaniającym przejściem. Łagodna iluzja, symbol, nic poza tym. Do tego miejsca nie mogli dotrzeć ci, którzy się wahali. Umierali po drodze. Słabi tchórze.
Prześlizgnęła się do środka. Jej oczy przyzwyczajone całodniową wędrówką do ciemności z trudem odnalazły skuloną i pogrążoną w modlitwie istotę na progu. Bezszelestnie zsunęła ciemną chustę z latarni oświetlając lodowatą grotę.
Uniosła wzrok pozwalając mężczyźnie przyjrzeć się swojej bladej twarzy i martwym oczom.
Jest gotów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 10:54  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Światło przeniknęło przez przymknięte powieki; czyżby kolejne omamienie zmysłów, tak jak szepty, które słyszał w ciemnościach? Otworzył oczy i zamrugał, oślepiony przez blade światło latarni, które po kilku dniach w jaskini wydało mu się jaśniejsze od Słońca. Ktoś po niego przyszedł. To był koniec... i początek.
Chciał podnieść się, ale udało mu się jedynie jeszcze bardziej osunąć na podłogę. Chciał powitać bladą dziewczynę, która wyglądała na bardziej potrzebującą wsparcia niż on sam - ale głos uwiązł w wysuszonym gardle, wargi poruszyły się niemo. Zdołał dźwignąć się w górę na tyle, by złapać młodą (bardzo młodą, wciąż wyglądała jak dziecko, ile mogła mieć lat?) kapłankę za skrawek szaty przy kolanach.
- Wody - udało mu się wyjąkać zachrypniętym głosem - błagam!
Objął ją za kolana omdlewającymi ramionami, przysuwając się bliżej i opierając rozpaloną głowę o jej ciało okryte skromną, surową tkaniną, tak podobną do tej, którą Amos otrzymał po przybyciu do świątyni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 13:39  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Odstawiła latarenkę na posadzkę pozwalając jej łagodnie oświetlić pomieszczenie. Od dzisiaj to właśnie to światło miało prowadzić go w każdej sekundzie na drodze Ao.
Echo ułożyła wolną dłoń na jego głowie, wplatając palce w kruczoczarne włosy.
Taki zniszczony... Taki kruchy... Mój Panie dlaczego musimy doprowadzać twój lud do takiego stanu, by zdołał cię pojąć.- Niemalże uroniła łzę nad przeszłością tego człowieka. Ale teraz już był bezpieczny. Z dala od grzechu, od zaniedbań.. Gotowy aby głosić w świecie święte słowa ich Boga.
Zrównała się z nim, opadając powoli na kolana.
Żadnego więcej strachu i bólu. Nie pozostanie ci w życiu nic poza miłością naszego Ao. Alfy i Omegi wszystkiego co zostało stworzone.
- Wody.
Westchnęła bezgłośnie, przymykając pokryte czarnym barwnikiem powieki. Był już tak blisko... Nie rozumiała dlaczego to właśnie jej przypadł ten zaszczyt przygarnięcia go pod opiekuńcze skrzydła.
Było tak wielu innych przed nią, będzie tak wielu po niej. A mimo to Ion wskazał przy wyborze właśnie na swoją wierną Marę.
Zsunęła dłoń na zapadły od głodówki policzek mężczyzny, by powędrować opuszką palca na jego spierzchniętą wargę i odchylić ją delikatnie.
- Pij.- Szepnęła cicho przysuwając mu do ust naczynie wypełnione chłodnym, nierozcieńczonym mlekiem makowym. Wierzyła, że jego oczyszczony ze wszystkich błędnych i niepożądanych myśli umysł jest gotowy na przyjęcie Ao w każdej postaci.- Ao usłyszał twe żarliwe modlitwy. Pomogę ci usłyszeć jego odpowiedź. Będę echem twych pragnień i wołań... Jak cię zwą?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 19:31  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Niemal zachłysnął się pierwszymi łykami; zimno paliło mu usta, ale nie potrafiłby zwrócić na nie uwagi, nie teraz. Dopiero w połowie czarki uświadomił sobie, że płyn, którym poiła go kapłanka, nie był wodą. Miał wyraźny, obcy zapach, wyraźnie roślinny, lekko słodki i lekko gorzki. Kojarzył mu się z migdałami i wciąż jeszcze posiadana wiedza biologiczna podpowiedziała mu zdradliwie: cyjanek.
Mężczyzna zignorował swój instynkt i pił dalej. Trwał w bezbrzeżnej ufności, tak charakterystycznej dla niedawno rozpalonej wiary. Czymkolwiek nie był ten napój – nawet, jeśli był cyjankiem – był jednym ze stopni prowadzących go do świątyni. Tam, gdzie przywołał go Ao. Wciąż go przywoływał.

Głęboko odetchnął, gdy dziewczyna odjęła puste naczynie od jego ust i ponownie przymknął oczy. Kręciło mu się w głowie, nie wiedział, czemu: czy to od różnicy temperatur, czy od szoku ciała nagle przywróconego światu. Wciąż czuł pragnienie, jedna czarka płynu nie zdołałaby zrównoważyć spustoszenia wywołanego postem, ale nie śmiał prosić o więcej. Oddał swoje życie Ao, tym samym zrzekając się wszelkiej kontroli na rzecz kapłaństwa, mającego przeprowadzić go przez konieczne rytuały. Mimo wyraźnej różnicy wieku, kapłanka, która przybyła wyciągnąć go z mroku, lepiej niż on wiedziała, czego wymagał od nich ich Bóg.
- Dziękuję ci. – Jego głos był wciąż słaby, ale brzmiała w nim niemożliwa do przeoczenia wdzięczność. Na chwilę zamilkł, jakby dla zebrania myśli przed odpowiedzią.
- Amos. A ty? – Wciąż nie przyzwyczaił się do miana, pod którym wstąpił w szeregi sług Ao. Wciąż odruchowo chciał podać imię, które należało już do przeszłości, do człowieka, którym już nie był i nigdy już nie miał być. Z woli Boga, jego bracia i siostry w wierze mieli znać go jedynie jako Amosa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.06.16 22:10  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
- Ludzie mówią na mnie różnie. Marazm, Echotale... Musisz wiedzieć, że tak naprawdę imiona nie mają żadnego znaczenia Amosie. Jesteśmy tylko głosem naszego Pana. Niedługo się tego nauczysz.- Odstawiła czarkę na posadzkę, ocierając reszki mleka znad górnej wargi podopiecznego.
Bladą twarz dziewczyny rozjaśnił łagodny, matczyny uśmiech.
Tak jak cię nauczyli.
Skulona w swojej prostej szacie nie przypominała tych, którzy byli "nad nimi". Nie obnosiła się kosztownościami jak prorok, nie trzymała przy sobie drapieżnych lwic jak Starszyzna. W nikłym promieniu latarenki wyglądała jeszcze drobniej i delikatniej.
- Opowiedz mi. Jak nawoływałeś swego Pana? - Jej chłodne usta odnalazły w końcu zroszoną potem zmęczenia skórę czoła mężczyzny, którą ucałowała w namaszczeniu. Całą swoją postawą mówiła jedynie jesteś bezpieczny. Nie pozwolę już nikomu cię skrzywdzić.
Żadnych sztuczek, żadnych podchodów, czy tanich, aczkolwiek efektownych zabaw w kotka i myszkę. Na tym etapie nie potrzebowali już niczego poza tą jedną jedyną czarką mleka i jej głosem.
- Byłeś niczym dziecię we mgle. Zagubiony, zniszczony, podatny na wszelki grzech tego świata. Ale dziś powstałeś z martwych, by żyć w świetle naszego Pana. Słyszę ból twojego ciała, które wystawiłeś na tak ogromne poświęcenie. Łakniesz słonecznego światła, wody i pożywienia. Ale wiesz w głębi duszy, że to tylko kolejne kamienie rzucane przez ludzi ci wrogich. Napotkasz ich jeszcze tak wielu Amosie... Musisz być pewien, że jesteś gotów oddać Ao wszystko to co cię ogranicza. Miłość, dobra doczesne, nawet własne myśli. Każdego dnia będą cię odciągać cię od wiary, będą próbowali przekupić. Demony ciemności noszą anielskie skrzydła i maskę niewinności, mój miły. To może być najcięższa z prób.
Wreszcie uchyliła oczy. Jej źrenice nienaturalnie rozszerzone świadczyły o tym, że dawka substancji, którą zażyła o świcie zaczęła powoli działać, wzmocniona trudami wędrówki.
Za plecami mężczyzny przesunął się jasny cień odziany w splamioną purpurą szatę. Wciąż krwawił. Z jego dłoni, stóp i czoła ciekły nieprzerwaną stróżką krople krwi, powoli i bezszelestnie opadając na posadzkę, a każda z kropli tworzyła kwiat maku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.06.16 12:35  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
- Jak… – powtórzył za jej szeptem, tak odmiennym od wszystkich szeptów, jakie słyszał, a jednocześnie tak znajomym; jak głos, który mógł słyszeć w dziecięcych marzeniach, chór głosów wszystkich kobiet, które poznał lub mógł poznać w swoim życiu, oraz każdej z nich z osobna, głos każdego archetypu kobiecości: siostry, matki, córki, kochanki. Nie musiała nawet go dotykać, jej ton i słowa upewniały Amosa o bezpieczeństwie lepiej, niż jakikolwiek gest.
Złapał dziewczynę w objęcia, delikatnie, tak jak łapie się w ręce motyla, bojąc się go skrzywdzić i wystraszyć jednocześnie.
- Chcę opowiedzieć – jego głos wyrażał szczere, głębokie pragnienie wyznania dziewczynie wszystkiego. Jak mógł wysłowić niewysławialne? Jego umysł grał melodię złożoną z urywków obrazów, impresji, wspomnień i dźwięków.
- Gdy zamykam oczy, światło rysuje mi na powiekach sieci naczyń krwionośnych, które znajduję później dotykiem na płatkach kwiatów i skrzydłach owadów i widzę w tym cel. – Z początku niepewny i zagubiony głos z każdym kolejnym słowem nabierał mocy.
- Zanurzam dłoń w ziemię, a jej tekstura jest jak tweed marynarki kobiety, którą mijałem rano na ulicy. Uśmiechnęła się do mnie… tak, jak uśmiecha się pies, którym opiekuje się mężczyzna naprzeciwko, czarny jak węgiel, powstały z drzew, których liście na słońcu mienią się jak szmaragdy, diamenty, jak rosa na pajęczynie, która jest dokładnie tym: wszystko jest połączone, wszystko układa się we wzór i boże, mój boże, on jest taki piękny! – Źrenice Amosa rozszerzały się z każdym urywanym oddechem; jak wszystkie używki, mleko makowe działało szybciej i mocniej na wycieńczone, nieprzywykłe do narkotycznych uniesień organizmy. Lekko zamglonymi oczami wpatrywał się w miękko oświetloną skałę za plecami Marazm, cienie zatańczyły na jego twarzy, gdy potrząsnął głową.
- Ja… widzę je! Widzę je wszystkie, ale nie potrafię ich nazwać! Mówisz, że imiona są niepotrzebne, ale jak mam sprawić, by inni też je widzieli, by widzieli jego, jeśli nie mam słów? – Gdyby mógł, zapewne zacząłby w tej chwili płakać. Zamiast tego przylgnął ciałem do dziewczyny, skrywając głowę w miejscu, w którym jej szyja staje się ramionami.
- Pomóż mi je znaleźć – wyszeptał błagalnie, głosem cichszym od wzbudzającego dreszcze szeptu Echo.


Ostatnio zmieniony przez Amos dnia 13.06.16 15:34, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : składnia tak bardzo kulawa, fleksja taka zmasakrowana, łączliwość taka zaburzona)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.06.16 23:45  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Wiedziona najpodlejszymi i najniższymi z instynktów, przymknęła oczy chłonąc każdą komórką swojego ciała bliską obecność podopiecznego. Wsunęła pomiędzy ich ciała swoją dłoń, układając ją na piersi Amosa.
W jej umyśle zaczęły pojawiać obrazy. Każde uderzenie wybitne przez jego serce, było źródłem koloru. Niespójnej, jaskrawej palety szarości, bieli, czerni i zieleni. Marazm widziała dźwięki, i jakkolwiek zabawnie by to nie brzmiało, potrafiła je połączyć w odpowiednią impresjonistyczną melodię.
Przytuliła policzek do skroni mężczyzny.
- Pomogę ci. W każdej sekundzie twego życia, będę obok by podać ci dłoń, gdy opadniesz z sił.- Szepnęła, dociskając mocniej powieki, pod którymi pojawiły się plamki światła. Skąd to światło? Latarenka? Nie. Zbyt słabe.
A on mówił. Wciąż i wciąż, używał słów pięknych, przepełnionych miłością do Stwórcy. Był bliski dotknięcia doskonałości, a mimo to wciąż uciekał mu sens.
- Ao da ci to czego tylko pragniesz Amosie. Jego łaska spłynie na ciebie, a gdy to się stanie… Zrozumiesz wszystko. On jest we wszystkim, co cię otacza. Jest w najlżejszym powiewie wiatru, trzepocie ptasich skrzydeł. Jest we mnie i w tobie. W każdym naszym oddechu i geście… Jest piękny.- Czuła jak powoli traci dech. Każde słowo sprawiało jej trudność, gdy próbowała złapać nieco więcej powietrza w płuca.
Przeniosła obie dłonie na jego ramiona, zaciskając palce nieco może mocniej niż powinna. Jakie to teraz miało znaczenie?
Pan cię wysłucha… Pan zawsze słucha.
Oddaj mu się. Teraz. Bezzwłocznie. Oddaj mu całe swoje serce. Inaczej nigdy nie pojmiesz głębi jego słów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 21:42  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Dłonią o połamanych i brudnych paznokciach zakrył jej dłoń; przez szczupłe, drobne palce mógł wyczuć przyśpieszone bicie własnego serca i przebijające przez nie delikatne, przytłumione echo serca Echo. Mógł? Czy tylko zdawało mu się, że mógł? Nie potrafiłby rozpoznać. Jego ciało stało się przytłaczająco ciężkie, ale jednocześnie urzekająco lekkie, jakby znudziła je jego dwoista natura i postanowiło kategorycznie rozdzielić materię od ducha, wciąż zachowując wspólnotę tożsamości i myśli. Jak olej i woda trzymane na uwięzi przez szkło, tworzące jedność, ale nie unię...

Wszystkie ruchy, wszystkie słowa Marazm Amos przyjmował spokojnie, o ile przyjmował - posłusznie wodził wzrokiem za jej spojrzeniem i gestami, ale jego ciemne oczy chyba nawet ich nie widziały. Znajdował się teraz na granicy między dwoma światami, wpatrzony w siłujące się ze światłem cienie, z płucami wypełnionymi duszącym, bogatym zapachem palonego oleju i mniej dominującym, ale wciąż wyraźnym, zapachem zimnej, trupiej wilgoci podziemi. To jak taniec - zrozumiał, zaczerpnąwszy następny oddech. Chłód śmierci wyciągał ręce, a ogień życia pochwycił je. Teraz tańczyły, razem, a przecież wykluczały się wzajemnie, jak... jak?
Mężczyzna nagle opadł z sił. Jego bezwładne ciało z pewnością osunęłoby się na ziemię, gdyby dziewczyna nie pochwyciła go pewnie za ramiona, w geście wyrażającym siłę, zesłaną chyba przez Ao, by wspomóc ich oboje na pierwszym kroku obcych im ścieżek mistrzyni i ucznia.

Niepewnie, po omacku, Amos dotknął rąk kapłanki i powiódł po nich dłońmi, by złożyć je na jej ramionach, naśladując gest, który uczyniła względem niego. Czuł kości, małe, trójkątne główki kości przebijających przez młodą, delikatną skórę i starą, szorstką tkaninę. Kontrast zachwycił go; przez kilka sekund, które dla niego równie dobrze mogły trwać tygodnie, podziwiał odmienność ich faktury, wszystkie wzniesienia i wgłębienia, które z każdym, najdelikatniejszym ruchem dziewczyny zmieniały się pod jego palcami jak wzory w kalejdoskopie, po czym nagle opuścił dłonie, jakby stracił w nich czucie, i znieruchomiał.
- Tak - szepnął, jednocześnie odpowiadając na wszystkie jej słowa i nie odnosząc się do żadnego z nich. - Tak jak teraz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 3:17  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Czując uderzenia gorąca nie była pewna czy sprawiła to bliskość Amona, wypite przed godzinami napary czy może obecność samego Ao. Roztrząsanie tego było jednak zbyt męczące, zbyt trudne i nieosiągalne dla jej rozchwianego umysłu.
Nie czuła nic, czując naraz zbyt wiele. Pozostawała w głębi duszy kompletnie pusta, niczym czarka, w którą Pan mógł wlać szkarłatne wino. Emocje przepływały przez nią nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Każda z nich, choć intensywna, trwała zbyt krótko by Echo zdołała się nimi zachwycić, zachłysnąć.
Jakimś cudem zdołała go przytrzymać.
Czyżby to Ao zesłał jej te siły? Czy wiedział jak bardzo będzie go teraz potrzebować?

Przytrzymaj jego dłonie, gdy ślepo będzie błądził po ścieżce wskazanej mu przez Pana.
Chciała mu powiedzieć, że go nie opuści. Że cokolwiek by się nie działo. Dziś, jutro, czy za kilkanaście lat. Ona wciąż będzie. Chciała to powtarzać jak mantrę. Aby uwierzył. Uwierzył w nią, w Ao, w ich świat.
Głos ugrzązł jej w gardle.

Drżące palce wplotła w jego włosy, przeczesując je jak gdyby w tej małej, na pozór kompletnie nieistotnej czynności zamykała się jej cała miłość i troska.
Pozwoliła osłabionemu mężczyźnie ułożyć się na niej nieco wygodnie, przez co przez chwilę sprawiali wrażenie zdjętej ze ścian starego kościoła piety.
W migoczącym świetle mogła dostrzec świeży tatuaż na mostku Amosa.
- Jesteś gotowy głosić słowa Pana aż do samego końca, mój drogi? - Przymknęła zmęczone oczy. Znała odpowiedź, wiedziała, że ten, który tu był nie zdradzi. Nie pragnął bogactwa, ani władzy. Pragnął jedynie miłości Ao. I to mogła mu ofiarować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 23:59  •  Credo in Deum... Empty Re: Credo in Deum...
Uderzenie gorąca, uderzenie zimna; czas rozciągnął się, szumiał pod powiekami i językiem Amosa, jak wiatr pośród drzew, jak dźwięk krwi, odbijany i potęgowany przez trzymaną przy uchu muszlę; światło zmieniło się w złoto, ciemność w węgiel i granaty, wszystko błyszczało, hipnotyczne plamki ognia i anty-ognia drżąc ze śmiechu chowały się pod jego powiekami; czuł zapach krwi. Uniósł dłoń spomiędzy okrytych skromną suknią kolan Echo i zatrzymał ją w połowie ruchu, zapominając, co chciał zrobić, więc opuścił ją ponownie i odwrócił głowę od olejnej lampy, której blask nagle stał się nieznośny. Zacisnął powieki, trochę jak dziecko budzące się ze snu przez pierwsze promienie słońca, długimi i prostymi rzęsami zawadził o luźno splecioną tkaninę, co przywiodło mu na myśl...
- Myszy? - wymamrotał, omdlałą ręką dotykając wplecionych w jego włosy palców. Nie, nie myszy, chociaż urokiem dorównywała ich małym, zwinnym, śmigającym ciałkom. Tak jak one, miała miejsce w planie Ao; nie ważniejsze, nie mniej ważne niż one, po prostu inne. I było to słuszne, i było to piękne.
- Tak - powtórzył po dłuższej przerwie, tym razem jednak w odpowiedzi na jej słowa, które z jakiegoś powodu wydłużyły się w czasie do odległości dwóch mil, po czym zawisły w powietrzu by otulić kapłankę i nowicjusza swoim ciepłem i radością, pozwalając jego nagle spowolnionym myślom na odszyfrowanie ich znaczenia. Przejechał dłonią po twarzy; wydawała mu się spuchnięta jak wyrastające ciasto, ale dotyk nie znalazł niczego poza wysuszoną skórą i nierównym, kilkudniowym owłosieniem. Wyciągnął drugą dłoń do góry, szukając gwiazd nad sobą, znalazł jedynie żuchwę Echo, okrytą skórą nie zniszczoną jeszcze przez Słońce i pustynię, nie ociosaną wiatrem i nie wyżłobioną strumykami deszczu. Mężczyzna powiódł ręką w dół, zatrzymując się na smukłej, niemożliwej do przeoczenia bliźnie. Nawet teraz, zamroczony kolorowymi wizjami, Amos poczuł sprzeciw; chciał podnieść się, przytulić, pocieszyć dziewczynę, pozwolić jej zrzucić z siebie chociaż część ciężaru, który musiała nieść... ale jego ramię na powrót straciło siły i znów opadło bezwładnie, momentalnie zapominając o wszystkim, poza mijającą chwilą.



//Jeden/dwa posty i robimy przeskok w czasie? Czy chcesz jeszcze pociągnąć tę scenę?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach