Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 30.07.16 1:13  •  Drzewo Gentlemana - Page 2 Empty Re: Drzewo Gentlemana
Coraz ciężej było mu pojąć zaistniałą sytuację. W jednej chwili obserwował kroczącą przez las, narażoną na niebezpieczeństwo czyhające w tym leśnym zagajniku, niewiastę, a w drugiej najwyraźniej ów naga nimfa śmiertelnie mu groziła i się do niego szczerzyła. Nie wiedząc czemu odwzajemnij uśmiech w nieco łagodniejszej wersji, przynajmniej takową miała być, ponieważ uśmiech drapieżnika ciężko nieraz uznać za „przyjacielski”, lecz naprawdę kierowały nim jak najlepsze intencje. Im bardziej się jednak w nią wpatrywał, tym jego wyszczerz nabierał głupkowatego, wręcz szczeniackiego wyrazu, jakby rzeczywiście miał te dwadzieścia-kilka lat, a dziewczyna właśnie proponowała mu randkę. Oczywiście rzeczywistość była zgoła inna, ponieważ on miał ponad 1000 lat,  a dziewczyna chyba groziła mu śmiercią. No cóż. Zawsze miło pomarzyć. Nie to miejsce i nie ten czas, czy też stulecie. Po dość niezręcznym parsknięciu z jego strony i coraz bardziej chwiejącej się samokontroli od tylu set lat trenowanej, umilkł i przyglądał się jej, coraz częściej rozglądając się na boki. Właściwie te drzewa były takie piękne. Jedno miało korę… i  w sumie drugie też. Takie fascynujące. Odkaszlnął, bo chyba za bardzo zachwycił się tym widokiem, choć tak naprawdę przyczyną kaszlu była postać naprzeciwko, najwyraźniej coraz buńczuczniej mu grożąca. - Ja. – odszczeknął instynktownie, zapominając, że dziewczyna z uroczo oklapniętymi uszkami wciąż stanowi dla niego zagrożenie.  – Na pewno ja? – na wszelki wypadek rozejrzał się, czy obok niego nie ma jakiejś persony jej wagi? Jednak nie. Nikogo nie zarejestrował. Był tylko on. Z lekka przekraczający jej wagę sparingową. Dla pewności dokładniej wskazał palcem dziewczynie swoją twarz, a brwi uniósł do góry w wyrazie coraz większego zdziwienia.  – Ja? – powtórzył głupkowato, coraz bardziej zbity z tropu. Po czym usłyszał, że nawet nie zdąży uciec, bo go dopadnie i… i co? Tego się nie dowiedział. Zamiast tego usłyszał, że jest niebezpieczna i, no porostu niebezpieczna. Najbardziej w tej chwili zapragnął by wielka kupa siana przewaliła się między nimi niczym w starych westernowych filmach. Tak, jak między dwoma kowbojami oczekującymi w napięciu na pojedynek życia. – N-no dajesz. Jestem gotowy. – stanął w rozkroku i poważnym wzrokiem zmierzył ją od stóp do głów. Ręce powędrowały za plecy, honorowo w ten sposób pozwalając dziewczynie zadać pierwszy cios. – Tylko mnie nie zabij. – rzucił, nie mogąc się powstrzymać. I to był błąd. Duży błąd. Głowa opadła na klatkę piersiową, a ciałem wstrząsnął atak śmiechu, który cudem powstrzymał resztkami woli. Parsknął ponownie zamiast tego i spojrzał przepraszającym wzrokiem na dziewczynę. W kącikach oczu zalśniły łzy, ale to były łzy trwogi. Tego się trzymajmy. – Wybacz. Kontynuuj. – szepnął, w obawie, że załamie mu się głos.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.16 2:53  •  Drzewo Gentlemana - Page 2 Empty Re: Drzewo Gentlemana
Posiniałe z zimna usta zacisnęła w wąską linię, ta zaś wkrótce poczęła wyginać się w grymasie niezadowolenia, przybierając jakże charakterystyczny kształt podkówki. Perłowe zęby o nieco mocniej zarysowanych kłach zniknęły natenczas i tylko ślepia połyskiwały zwierzęco w kontakcie ze zdawkowym, docierającym doń blaskiem miesiąca, kryjąc na swoim dnie niemą groźbę. Trudno było jednoznacznie stwierdzić, czy dziewczyna bardziej była wkurzona, czy może wystraszona. Wszystko sobie przeczyło – słowa, postawa, pojedyncze gesty. Pewnym było jedynie, iż psowatej wcale, a wcale nie jest do śmiechu, w przeciwieństwie do wielce rozbawionego towarzysza. Zadrżała znów, lekko się kuląc.
- N-nie śmiej się ze mnie! – Fuknęła gniewnie, choć w głosie poza złością dźwięczała narastająca rozpacz, jak gdyby złotooka bliska była płaczu. Puszyste uszy płasko przylgnęły do czaszki, gubiąc się wśród burzy splątanych kosmyków i gdyby nie osłaniający brzuch ogon oraz dziki błysk źrenic, można by pomylić ją z ludzką, niezarażoną wirusem dziewczyną. Zakładając oczywiście, że jakaś panna bez skrępowania pląsałaby po lesie zupełnie nago, aż do zmroku ganiając wiewiórki w celu dalszej ich konsumpcji. Scenariusz równie abstrakcyjny, co zaistniała sytuacja, wszakże fakt zbłądzenia, wkroczenia na teren innego drapieżcy i niewykrycia potencjalnego zagrożenia na czas były w mniemaniu Rayissy niemniej nierealne. Gdzie był instynkt samozachowawczy, kiedy najbardziej go potrzebowała? Ten sam, który w tym momencie krzyczał, żeby spróbowała uciec lub zaatakować, jednak zagłuszała go dzielnie, kontynuując nieudolną grę aktorską.
- Nie żartuję! – Powtórzyła desperacko. Chciała nawet zrobić krok naprzód, by podkreślić moc własnych słów, lecz ciało odmówiło posłuszeństwa. Stała więc tylko nieruchomo, przyciskając plecy do szorstkiej kory drzewa i dygotała ni to z zimna, ni nerwów. A może z przerażenia? – Lepiej nie podchodź, bo… Bo wtedy… - Ostrożnie podniosła wzrok, odruchowo szukając srebrzystych tęczówek rozmówcy. Odnalazła, naturalnie, acz szybko tego pożałowała. Kolejne słowa uwięzły jej w gardle, nagła suchość podrażniła podniebienie. Opuściła nisko głowę, wbijając spojrzenie w okryty leśną ściółką grunt, niespodziewanie dostrzegając wiele niezwykle ciekawych obiektów takich jak patyki, mech, więcej patyków… i jeszcze troszeczkę zieleni. Przełknęła ślinę raz, drugi, trzeci. – Bo nie i już.
Gdyby tylko potrafiła, najchętniej wtopiłaby się w stojącą tuż za nią sosnę, zniknęła bezpowrotnie i już nigdy, przenigdy nie odwiedziła tutejszych lasów. Rzeczywistość niestety nie była tak prosta, a zdolności nie umożliwiały łatwej, wygodnej ewakuacji z miejsca przypadkowego spotkania. Umilkła w oczekiwaniu na reakcję mężczyzny, albo zwyczajnie nie miała nic więcej do dodania, nie potrafiąc odnaleźć w świadomości odpowiednich wyrazów.

//wątek zamrożony


Ostatnio zmieniony przez Rayissa dnia 02.11.16 2:27, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.10.16 1:14  •  Drzewo Gentlemana - Page 2 Empty Re: Drzewo Gentlemana
Ingerencja Losu

Jesień, to pogoda sprzyjająca przeróżnym wirusom i bakteriom. Niestety, Rayissa nie zdołała się odpowiednio zabezpieczyć, więc choróbsko dopadło i ją. W pewnym momencie zaczęła czuć się słabo, brzuch ją rozbolał, a w efekcie czego pojawiła się biegunka i wymioty.

Rayissa choruje na zatrucie pokarmowe
Choroba będzie trwała przez 2 sesje. Sugerowane nawadnianie organizmu.
Po zażyciu leku postać będzie osłabiona przez jedną sesję (potem nastąpi wyzdrowienie)
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach