Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Go down

Pisanie 17.07.16 16:33  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Blondyn z pewnością nie należał do kryminalnego półświatka, chociaż niektórzy mogliby przysiąc, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Sam zaś chłopak przesiadł się jedynie, spoglądając na to, jak wymieniali się pracownicy. Jedni szli już do domu, a inni dopiero przychodzili. To mimo wszystko wydawało się dość normalne i przede wszystkim nudne. Z tego też powodu, postanowił skorzystać z okazji i przesiadł się tak, że znalazł się przy jakiejś ledwo zaczętej porcji frytek. Wystarczyło jednak skosztowanie jednej z nich, aby chłopak dowiedział się, czemu ktoś ich nie dokończył. Przynajmniej jego zdaniem, te nie były najlepsze, a już na pewno ze sto razy gorsze od własnoręcznie przygotowanego jedzenia. Jakaś kanapka z pomidorkiem, czy innym niezbyt przetworzonym tworem wydawała się o niebo lepsza, aniżeli to. Mimo wszystko, brzuch upominał się o swoje, toteż Bell postanowił nie marudzić. Rozejrzał się jedynie po pomieszczeniu, oceniając to, czy w takiej porze większość opuściła już lokal. W końcu nie miał zamiaru wyrządzić nikomu krzywdy, a jedynie sprawdzić... Sprawdzić jak to ludzie sami radzą sobie z problemami. Policzył wzrokiem światła, które miał w swoim zasięgu, a następnie - większość oświetlenia w budynku zmieniła swoje barwy na takie, że teraz wewnątrz panował względny mrok. Słabsze natężenie, ciemniejsza tonacja światła, a wszystko to wyglądało dość nienaturalnie i problematycznie.
- Halo! To chyba nie jest normalne, że światła tak się zmieniają, prawda? - zadał pytanie, na które raczej nie wymagał odpowiedzi. Bardziej interesowała go teraz reakcja drugie osoby. Ba! Może gdyby było nieco jaśniej, to nawet zobaczono by uśmiech na jego twarzy, czy ogólne rozbawienie, które mu towarzyszyło. Zupełnie tak, jakby spokojna kraina mogła napotkać jakieś problemy, chociaż... czy to źle, że ich nie było?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.16 1:11  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Toshio gdy był w pracy to nie przejmował się, czy ktoś należy do kryminalnego półświatka czy nie. Wystarczyło, że grzecznie się zachowywał, w innym wypadku chłopak wypraszał a w skrajnych przypadkach zawiadamiał odpowiednie służby. Nie należy do tych co lubią się cackać, wszystko musi grać jak należy. Zwłaszcza na jego warcie. Trzeba też napomknąć, że zdarzały się tutaj przeróżne akcje. Ta praca dla chłopaka była dobra, przykrywka niemal doskonała. Kto nie dowie się więcej niż barman? No kto? Panująca atmosfera w pubie nie przeszkadza zielonookiemu, nie rozumiał więc oburzenia chłopaka, którego usłyszał w kolejnej chwili. Akurat był w trakcie przecierania szklanek, cholerny kurz był wszechobecny. Jedynie na to nasz młodzik mógł narzekać. Jego brew zadrgał gdy z hukiem odstawił kufel na blat.-To całkiem normalne tutaj młody, przyzwyczaisz się. -Toshio wrócił do przecierania dużych szklanek na soki, w międzyczasie obserwował Bella. W pewnym momencie nie wytrzymał i zapytał. -Podać coś?-Odrzucił na bok ścierkę i czekał na odpowiedź nieznajomego. Jego wzrok przesunął się po zgromadzonych tutaj ludziach. Nawet było ich sporo, co zdziwiło bruneta. Nie często się to zdarzało. Jego zielone spojrzenie znowu wróciło na Bella i oczekiwał jego odpowiedzi, zastanawiał się też com on tutaj robi. Nigdy przedtem nie widział go tutaj, zaciekawiło go to. Postanowił jednak nie zadawać dużo pytań, póki co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.16 22:30  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Fenomen fast-foodów przestał istnieć, gdy ludziom przestało się śpieszyć. Nie mieli dokąd i po co zmierzać, ich świat zaczynał się i kończył na betonowych ścianach. Z jednego końca na drugi dało się przejść w ciągu pełnej doby. Nikt się nie śpieszył. Jedynie senne, chwiejne figury ludzi zatraconych w bezsensie istnienia toczyły się po ulicach miasta zmierzając po zaprogramowanych w umyśle kierunkach. Co smutniejsi zaszywali się w ciemnych zaułkach pomiędzy budynkami, bądź w przygaszonych nocą barach. Skulone ciała wciśnięte w kąt sali oderwały na chwilę głowy od blatów.
Donośny głos przerwał senną atmosferę. Kroki stawiane jak gdyby specjalnie zbyt głośno, niż normalnie i szuranie krzesłami na boki, by utorować sobie drogę. Jasna plama białej koszuli na tle czarnego garnituru poruszała się niczym samodzielna istota na tle nieprzeniknionej ciemności świata na zewnątrz. Latarnia przez budynkiem wysiadła dosłownie przed chwilą, czasami jeszcze mrugała dogorywając z ostatkami sił.
- Cuchnąca woń ludzkiej beznadziejności! - zapiał z zachwytem rozkładając ręce na boki. Niemalże z radością oceniając w ten sposób stan rzeczy, który zastał wewnątrz. Obrócił się na pięcie i przez moment szedł tyłem sunąc spojrzeniem po najodleglejszych zaułkach gospody. Przyćmione światła wnętrza sunęły gładko po bladych policzkach, omijało jednak oczy, prawie jakby specjalnie ich przeznaczeniem było pozostawać w cieniu pasm włosów.
- Miód pitny, złocisty napój bogów... ah. Zgaduje, że w tym zapyziałym majątku go nie serwujecie. - Przekręcił się na barowym krześle, które dopiero co zajął pokonując pozostałą dzielącą go od drzwi odległość. Cały czas tak samo głośny i awanturniczo, wymachując do tego dłońmi z przesadną ekspresją.
Zatrzymał się w końcu, pozwalając siedzeniu zahamować samodzielnie. Czubki palców odziane w cienkie rękawiczki przesunęły po blacie badając jego czystość. Mlasną głośno spoglądając na ciemny brud, który na nich pozostał i zrezygnowany ułożył ręce na kolanach, siadając elegancko wyprostowany.
- W takim razie może specjalność zakładu? O ile cokolwiek specjalnego może być w jedzeniu przygotowywanym zbyt szybko w zbyt brudnych naczyniach przez niezbyt sprawną w tym fachu osobę! - namierzył wzrokiem Toshio, jedynego pracownika który pozostał w restauracji i posłał mu wymowne spojrzenie, mrużąc oczy niczym kot i wyszczerzając żeby w przesadnie miłym uśmiechu. - Poproszę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.16 18:17  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Niezbyt odpowiadała mu sytuacja, w której ktoś zatajał prawdę. Wszystko wydawało się o tyle nietypowe, że aż chciało się zdzielić kogoś dyscyplinarnie przez łeb, wiedząc jak wygląda rzeczywistość. Westchnął dość ciężko, spoglądając w kierunku prawie-rozmówcy. - Ktoś tu kłamie... - zanucił pod nosem kilka melodycznych zgłosek, które to miały opisywać jego stosunek rzeczy do przedstawionego świata. Nawet nie przejął się przez to nową osobą, jedynie rzucając spojrzenie w jego kierunku. Przez krótki moment coś nawet mu zaświtało, ale kilka miliardów populacji i to w ciągu ostatnich kilku dekad zdawała się zbyt trudna do zapamiętania. Zastukał jedynie palcami, zastanawiając się za to, jak odpowiedzieć na drugie pytanie pracownika lokalu. Nienaturalnie milczał, pozwalając się wysłowić jakiemuś człowiekowi, by przy okazji zmienić barwę świateł na czerwonawą, a następnie niebieską i znów czerwoną. Niczym policyjna syrena, ale brakło odgłosów. Wszystko po to, aby skupić się na kłamliwym pracowniku lokalu.
- Nie dziwne, że jedzenie nie smakuje jak jedzenie skoro w mieście bez skazy wdają się takie błędy. Macie coś bardziej... normalnego? I może tak plus minus... wartego swojej ceny?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.16 10:31  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Słysząc słowa młodzika jego brew zadrżała. Zwyczajnie miał ochote podejść do niego i zdzielić w oysk. Niby czemu miałby kłamać. Co by mu przyszło z takiego kłamstwa. Nie podobało mu się podejście Bella do jegk osoby i nie zamierzał być cicho. Z resztą naedt by nie potrafił, tacy zwyczajnie irytowali go pod niebiosa. Chwycił ścierkę i walnął nią o kontuar, nachylił się do Bella i zazgrzytał zębami mrużąc oczy. Zielone i w tym momecie mające wściekły wyraz, Toshio był zły przez dzieciaka. -Coś się nie podoba? To wiesz gdzie są drzwi bachorze, a z tak marnego kłamstwa nic bym nie miał. Idiotą jeszcze kurwa nie jestem. Wtedy napatoczyla się jeszcze jedna isoba, brew Toshio drgnęła gdy zobaczył tego elegancika. Co ktoś jego pokroju robi tutaj. Przy ajmniej miał nadzieję, że ten jegomość zachowa się odpowiednio i bez narzekań. Tutaj niestety się pomylił, typ nie był o wiele lepszy od Bella, chociaż nieck zdawał się być podobny do Toshio. Sam pewnie zachowywał by się w ten sposób na jego miejscu. Zmierzył Robina spojrzeniem zielonych oczu, ich zieleń była wyjątkowo soczysta. -Nikt Cię nie zmusza siedzieć z tą żałosną ludzką egzystencją!? Znalazł się cholerny nadczłowiek. -Sarknął w jego stronę i westchnął widząc co twn wyprawia. Jego zachowanie było karygodne, ale w końcu Toshio mjsiał wziąść się w garść, po co ma się takimi denerwować. Chwycił ścierkę i przerzucił ją sobie przez ramię. Szybkim i sprężystym krokiem ruszył by wykonać zamówienie. Po chwili przed Robinem stał kufel miodu pitnego i ppdwójny cheesburger wołowy. Nachylił się i powiedział wrednym głosem.-Na koszt śmierdzącej ludzkiej istoty -Wbew pozorom Toshio nie śmierdział, nie miał czym. Nie pali, nie pije i codzienniemsię myje. /rym zamierzony/. Robin poczuł od nieho zapach czekolady i cytrusów, nie kożna uznać yeho za śmierdzące, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.16 14:10  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Jak tu ciepło i przyjemnie! Odpychająca atmosfera kłótni i sporów już od samych drzwi. Można było się tego spodziewać. W końcu to ludzki skrawek ziemi, całkowicie przez nich przejęty i zbezczeszczony. Tracący na wartości za każdym razem, gdy jakiś człowiek otwierał gębę, by coś powiedzieć.
- Po prostu poprawiam sobie ego obserwując te żałosne miernoty. - łokieć oparł na skraju blatu, a podbródek usadowił we wnętrzu otwartej dłoni. Zmrużył oczy jak kot i nasłuchiwał tylko. Wymiana zdań pomiędzy pracownikiem i klientem wyraźnie go bawiła. Momentami wydawał z siebie krótki, cichy śmiech.
Nikt go nie zmuszał, od samego początku był tu z własnej woli i świadomie wbił się w to gniazdo gnijącego bagna, właśnie dla takich sytuacji i chwil. To właśnie go bawiło i cieszyło, nie musiał nawet otrzymywać zamówionego dla kaprysu posiłku, by czuć satysfakcję z krótkiej, ale za to owocnej wymiany zdań. O dziwo, otrzymał to co chciał, szybciej i grzeczniej niżeli by się tego spodziewał. Zamruczał jedynie z zadowolenia. Uwielbiał gdy pracownicy musieli płaszczyć się przed klientami z powodu trzymającej ich na krótkiej smyczy wypłaty.
- Oh nie, ubliżanie samemu sobie to już szczyt osaczenia. - Zapiał sarkastycznie, nie traktując słów Toshio poważnie. I tak nie miał czym zapłacić, ale to inna sprawa. W pierwszej kolejności nie spodziewał się w ogóle, że ktoś tutaj potraktuje go poważnie. A jednak, ludzkość jest zaskakująca i za każdym razem mogła czymś jeszcze zadziwić.
Napój wylądował w końcu jednak w jego ustach, lejąc się leniwie po jasnych wargach bladego anioła. Chyba nawet nie był głodny, zdarzało mu się od czasu do czasu gdzieś się pożywić, stąd i brała się cała jego energia na irytowanie każdej napotkanej istoty. Kolorową kanapkę tkną tylko palcem i wrócił do pochłaniania zawartości kufla. Ta dużo bardziej go cieszyła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.16 1:04  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Niektórzy ludzie radzili sobie stosunkowo dobrze ze stresem. Inni zaś wyjątkowo łatwo wpadali w złość, czy irytację, co też miało miejsce w przypadku przedstawiciela zwierzchności. Nie do końca miał pewność, który czynnik zdawał się godzić w jego poglądy w większym stopniu, jednak postawa obu 'panów' w jego otoczeniu pozostawiała wiele do życzenia.
- ...bachorze? - powtórzył jedynie pod nosem te proste słówko, a przez krótki moment można było przysiąc, że jakoś tak dziwnie zadrżała mu powieka. Zupełnie tak, jakby ktoś taki potrafił w ogóle określić jego wiek. Sam już się w tym pogubił, a co dopiero osoba, która nawet go nie zna.  Wraz z całą tą irytacją, światło w pomieszczeniu zdawało się przybierać na sile, jakby nagle dostało niezłego, energetycznego kopa, który miał przeciążyć wszelkie normy dla typowego natężenia światła. To jednak już się nie liczyło. Poprawił jedynie swój ubiór, aby to pozostałe wypowiedzi skwitować jedynie prychnięciem i spojrzeć na drugiego, jegomościa, zatrzymując się nieopodal niego. - Tamten przynajmniej nie jest aż takim idiotą, który ciśnie sobie samemu, ale nie każdy może sobie pozwolić na pakiet mózgu wraz z myślami - powiedział względnie spokojnie, a całość podsumował dość leniwym ziewnięciem. Najwyraźniej miała to być pora na niego, chyba że ktoś miał coś do dodania, bo w przeciwnym razie... sam aniołek najpewniej opuściłby lokal i udał się w sobie tylko znanym kierunku i tyle by Bella widzieli.

zt?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.17 19:02  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
"I'm hatin' it."
Ostatnie czasy były dość łaskawe dla Hadriana. Jedyne, czym musiał się przejmować, to wszystko, co nie było związane ze S.SPEC. W sumie była to masa rzeczy, jednak o wiele przyjemniej żyłoby się czarnowłosemu ze świadomością, że mogło być gorzej. Żyłoby się, bo jednak fakt, że miał miej zmartwień, nieco go niepokoił. Niepokoił do takiego stopnia, że postanowił poszperać nieco głębiej w tej kwestii, co dobrze znające osoby Hadriana mogłyby uznać za istny ewenement. Wszakże Gwardzista zwykł interesować się prawdziwie sprawami służbowymi dopiero wtedy, gdy dostanie konkretne polecenie od tych z góry. A jednak teraz z własnej, nieprzymuszonej woli, postanowił dopytać się o sytuację w S.SPEC i M-3, samemu mając w nie średni wgląd. Nawet mnie, jako narratora postaci, trochę to dziwi.
Hadrian musiał skontaktować się z odpowiednią osobą. Skoro o informacje mu chodziło, to oczywistym było, że to u jednego z Informatorów starał się szukać pomocy. Początkowo chciał załatwić sprawę jak najbardziej niepersonalnie i planował prosić wyłącznie o jakiś pisemny raport. Nie było to zupełnie w jego stylu, ale ufał, że ciężko byłoby mu odmówić spełnienia tego typu prośby, zważywszy na piastowane przez czarnowłosego - nawet, jeżeli bardziej militarne - stanowisko, w połączeniu z zastosowaniem formalnego języka. Bohater tylko czekałby w swoim mieszkaniu, zajadał się arbuzem albo innym smakołykiem i oglądał telewizję, dopóki nie dostałby stosownego odzewu. No i tym samym mógłby oszczędzić wybranemu Informatorowi swojego typowego narzekania, którego nie każdemu chciało się słuchać. A jednak, po uprzednim zażyciu gorącej kąpieli, Gwardzista zmienił zdanie i postanowił się pofatygować na osobiste spotkanie z personą, od której będzie mógł się czegokolwiek dowiedzieć, nawet jeżeli musiał ją skazać na nieprzyjemności związane ze swoim charakterem. Za tą decyzją przemawiało kilka argumentów za, jak chociażby integracja ze współpracownikami, a tymi przeciw Hadrian wolał się nie przejmować, żeby przypadkiem ponownie nie zmienić zdania.
Umówienie się na spotkanie okazało się łatwiejsze, niż Hadrian początkowo przypuszczał. Wybrał nawet miejsce niby niezwiązane za bardzo ze S.SPEC, a jednak mogące przywodzić je na myśl, żeby rozmowa miała nieco mniej służbowy charakter. Choć głównym motywem dla tego wyboru były nagłe, gastronomiczne zachcianki Gwardzisty, a niezupełnie jego dobra wola i chęć zapewnienia jako takowego komfortu psychicznemu swojemu rozmówcy. No ale skoro mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, to nie miał zamiaru narzekać.
Hadrian kroczył z rękoma schowanymi w kieszeniach spodni i z twarzą bez wyrazu. Końce jego szalu i prochowiec cicho trzepotały na wietrze, gdy zbliżał się do miejsca spotkania. Skupił spojrzenie swoich szmaragdowych oczu na McCronusa, w stronę którego zmierzał. Wyciągnął prawą dłoń, gdy dzieliło go kilkanaście kroków od wejścia, by przy jej pomocy pozwolić sobie wkroczyć do środka. Wewnątrz stanął krok przed drzwiami, wyciągnął z kieszeni i drugą dłoń, a następnie rozejrzał się za jakimś wolnym miejscem, gdzie mógłby sobie spokojnie zasiąść z jeszcze jednym towarzyszem, na którego musiał jednak chwilę poczekać. Hadrian ściągnął prochowiec ze swoich pleców i wolnym krokiem zbliżył się do stolika, który spełniał wspomniane wymagania. Odzienie zawiesił na oparciu siedziska, na którym następnie usytuował swoje zacne, cztery litery. Oparł się wygodnie, skrzyżował ręce na klatce piersiowej, nogi ułożył w amerykańską czwórkę i westchnął przeciągle. Zwlekał z zamówieniem sobie czegoś do jedzenia i picia. Chciał pierw zaczekać na swojego towarzysza, a dokładnej - towarzyszkę. To mu wystarczyło, by wierzyć, że zbyt długo nie będzie musiał czekać.
No Theme | Ubiór Profilowy
BoszWKońcuNapisałemPostNaFabule.
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.17 20:49  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
Dzień za dniem leciał w przypadku Grace za szybko. Nie miała czasu na odpoczynek, ciągła praca męczyła ją dość mocno. Ręce pełne roboty, bieganie za mężczyzną w czarnym płaszczu, który miał mieć informacje na temat pewnego zdarzenia, a ich tak naprawdę nie miał; nie udana próba wtargnięcia się do domu jednego z podejrzanych mieszkańców o terroryzm. Wszyscy chyba dookoła uważali, że S.SPEC nie robiło za wiele - jednak informatorzy musieli biegać po sufitach aby znaleźć pewne informacje, które mogłyby się przydać. Sytuacja w M-3 była na zewnątrz dość niezła, ale po tej drugiej stronie medalu... no, było wiele do życzenia.
  Po uzyskaniu telefonu od jednego z pracowników S.SPEC, w pierwszej sekundzie Grace przestraszyła się. Czyżby dzwonili do niej z powodu ostatniej, nieudanej ekspedycji po informacje? A może ktoś ją wkopał w jeszcze więcej pracy? Z bijącym sercem odebrała telefon, a tam męski głos, którego wcześniej nie słyszała - a może słyszała, ale zapomniała? No nic, umówiła się z nieznajomym mężczyzną na pogadankę w McCronusie. Chociaż przedstawił się jako Gwardzista, to dziewczyna miała lekkie obawy co do 'rozdawania' informacji osobom, które tak naprawdę nie musiały o nich wiedzieć, ale chciały. Rozmowa przez telefon długo nie trwała, co też było dobrą rzeczą, bo Grace nigdy nie lubiła godzinnych pogaduszek przez słuchawkę. Zapisawszy wszystkie informacje na swojej kartce, ubrała się na zimową pogodę i wyskoczyła; perfidnie, wyskoczyła przez okno swojego pokoju. Na dole byli rodzice dziewczyny, a ta nie chciała by się w jakikolwiek sposób martwili. Dzięki jej wyćwiczonemu ciału upadek nie był zbyt bolesny - robiła już to wiele razy, nawet jako nastolatka, aby wieczornymi porami się wymknąć ze swoich czterech ściań i pójść na spacer. Złapała się lekko metalowej rury przez którą deszczówka mogła spokojnie wypłynąć na ziemię i spuściła się w dół, tym samym amortyzując upadek.
  Niebieski szalik w dość oryginalny sposób wylądował jej na twarzy, lecz szybko odgarnęła go jednym ruchem ręki i zaczęłą biec (co było dość niewygodne patrząc na jej płaszcz, który sięgał aż do połowy łydek). Długo nie musiała tego tak naprawdę robić, bo dom jej rodziców leżał blisko miejsca docelowego do którego zmierzała. Ludzie poruszali się smętnym, powolnym krokiem - a Grace biegła, przepychała się przez ludzi z uśmiechem na ustach i wieloma wykrzyknieniami z przeprosinami. Głosy ludzi szumiły jej w głowie, lecz ta się nie przejmowała mocno. W końcu dotarła do McCronusa. Łapiąc swój oddech, otworzyła ona spokojnie drzwi i rozejrzała się gwałtowanie dookoła. Nie widziała nikogo podejrzanego, a osoba przez telefon powiedziała tylko, że ma zielone oczy i czarne włosy... o, jest! Prędkim krokiem ruszyła w jego stronę, od razu machając ręką w górze.
Heej! To Ty, prawda? Ten... ten. Ten jak-mu-tam! ━ Krzyknęła ona do mężczyzny, choć byli od siebie tylko dwa, lub trzy metry i pokazała swoje błyszczące zęby w uśmiechu, z gracją siadając na swoje, wyznaczone miejsce. Znaczy, były tylko dwa, więc tak założyła, że to dla niej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.17 1:34  •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
"She is graceful."
Przyjemny zapach serwowanego w tej miejscówce jadła miło dokuczał nozdrzom Gwardzisty. Jednak bezczynne siedzenie i czekanie nie było tak łatwe, jak czarnowłosemu się zdawało przed zjawieniem się w McCronusie. Jego nadmiernie produkujące ślinę usta domagały się czegoś na ząb. Hadrian sięgnął palcem wskazującym prawej dłoni do swojego szalika, by nieco go poluzować. Była to swoista alternatywa od wysyczenia przez zęby jakiegoś mało grzecznego określenia. Przynajmniej chciał stwarzać pozory, że go to nie ruszało, nawet jeżeli było inaczej.
Zielone oczęta natychmiast badały okolice wejścia, gdy tylko ktoś postanowił zawitać w progi McCronusa. Oczywistym było, że Hadrian wypatrywał osoby, z którą się tutaj umówił. Przedstawicielki płci pięknej odprowadzał wzrokiem chwilę dłużej, oczekując, że któraś za chwile postanowi się do niego zbliżyć. Nie dlatego, że bohater uważał siebie za takie ciacho, że dziołchy same będą do niego legły. Po prostu Informator, którego przybycia tak bardzo nie mógł się Gwardzista doczekać, również był kobietą. Przynajmniej fizycznie. To dlatego na pannach się skupiał. Nie dla popatrzenia na cycki. To innym razem.
Czekanie dobiegło końca, a przynajmniej na to wyglądało. Hadrian skupił swoją uwagę na złotowłosej, energicznie kroczącej pannicy z uniesioną ku górze ręką. Spoglądał na nią z powagą na twarzy. Wypuścił powietrze nosem i sugerując się kierunkiem, w którym potencjalna Informatorka zmierzała uznał, że to właśnie ona. Albo rzeczywiście Hadrian był magnesem na dziewczęta i to była jedna z jego ofiar. Żeby nie powiedzieć, że pierwsza.
Przymrużył nieznacznie oczy. Nie do końca spodziewał się tak żywotnej jednostki. Miał jednak nadzieję, że z takim samym zapałem będzie skora opowiedzieć mu co nieco o tym, co dzieje się w M-3. Bo nie wszystko można było zauważyć na pierwszy rzut oka. A przynajmniej Gwardzista nie mógł.
- Moebius - Przedstawił się i choć chciał wymusić na sobie uśmiech, to jednak mu się to nie udało - Hadrian Moebius.
Gestem dłoni zaprosił dziewczynę, by zajęła wolne, jedyne miejsce naprzeciw niego. Chcąc zapewnić ją o swojej tożsamości, odsunął rękaw zakrywający większość prawej ręki i tym samym odsłonił przepustkę. Następnie aktywował swój identyfikator dla wglądu Informatorki. Liczył, że jego rozmówczyni postąpi podobnie, nawet jeżeli mogło się to wydawać zbędną formalnością. Wszystko miało się po prostu zgadzać.
Chwilę później schował przepustkę pod odzieniem.
- Przepraszam, że tak nalegałem o szybkie spotkanie, ale chyba obydwoje jesteśmy dość zajętymi ludźmi.
Moebius chciał przynajmniej robić pozory zapracowanego. Wszakże Gwardzista to bardzo odpowiedzialna rola! Kroczył po cienkim lodzie, mówiąc tak do Informatorki. Liczył jednak, że w jej zawodzie ciekawostki o pracownikach S.SPEC nie były tak ważne. Oczywiście pomijając tych, którzy byli uważani za podejrzanych.
Wtem powstał na równe nogi i stanął obok stolika. Wystarczająco długo już z tym zwlekał. Spojrzał na Grace.
- Idę zorganizować nam coś na ząb, żeby rozmowa nam przyjemniej przebiegała. Chcesz coś konkretnego?
Był to taktyczny manewr. Hadrian specjalnie chciał odejść na chwilę od swojej rozmówczyni nie tylko dla jakiegoś BigCronusaca czy jakiegoś Wrapsellusa. Chciał w spokoju ponarzekać sobie w myślach, skoro nie bardzo wypadało robić mu to głośno. Przy Grace jeszcze by zaczął od tego dziwne miny stroić, co mogłoby być nieodpowiednio przez nią przyjęte. Dlatego też usłyszawszy odpowiedź swojej urodziwej towarzyszki, Hadrian uśmiechnie się nieznacznie i ruszy załatwić zamówienie. A potem wróci z powrotem, zajmie swoje miejsce, przekaże Grace to co sobie zażyczyła i będzie przygotowywał się do tego, po co tutaj ją w ogóle zwołał. Bo jak już będzie miał swoje zamówienie przed sobą, to będzie w stanie wykrzesać odrobinę więcej cierpliwości przed jego skonsumowaniem.

Można by rzec, że Informatorkę wręcz zatkało, kiedy mogła porozmawiać z Gwardzistą. Ten nie mógł też wiecznie czekać, bo jego jadło zupełnie wystygnie i straci przez to na smaczności, dlatego mimo wcześniejszego postanowienia postanowił zabrać się za wrapa w poczekaniu na jakąkolwiek wypowiedź ze strony białogłowy. Jednak minuty mijały, powoli konsumowany przysmak znikał, a rozmówczyni bohatera dalej nie zdawała się odzywać. Hadrian w różnoraki sposób tłumaczył sobie to mało mu na rękę zachowanie Grace. Głównie zwalał winę na swoją wątpliwą umiejętność komunikacji z płcią piękną, ale przecież nie był tutaj dla szukania sobie drugiej połówki, a załatwieniu bardziej służbowych spraw, nawet jeżeli robił to w jak najbardziej nieformalnym środowisku i atmosferze, jakie udało mu się zorganizować. Plan chyba nie wypalił.
W końcu Moebius odłożył na tacce opakowanie po wrapie, co było też oznaką zakończonego posiłku. Zielone oczęta skupiły się jeszcze chwilę na licu rozmówczyni w oczekiwaniu, że ta się w końcu odezwie. Znowuż jednak, pomimo cierpliwości, do tego nie doszło. Bohater podrapał się w tył głowy prawicą z zakłopotania. Następnie wstał, chwycił za tackę na której leżały śmieci po jedzeniu i zaniósł ją w odpowiednie miejsce, tuż nad śmietnikiem, z którego uprzednio też skorzystał. Potem wrócił do Grace, jednak nie usiadł na swoim miejscu, tylko zabrał zawieszony na siedzisku prochowiec. Jasne było, że szykował się do wyjścia.
- Daj znać, jak będziesz mogła rozmawiać. - Choć nie chciał zabrzmieć oschle, to neutralny ton i mina bez żadnego wyrazu zapewne sprawiły, że białogłowa inaczej nie mogła odebrać jego słów.
Zarzucił prochowiec na swoje plecy, a następnie skierował się do wyjścia. Aż mu się niedobrze zrobiło na myśl, że znów będzie musiał iść przez ten ziąb, jak zdążył się tutaj tak dobrze ogrzać. Gdy Hadrian tylko otworzył drzwi, przez zęby wysyczał krótkie "fuck" i opuścił lokal.

[z/t]
No Theme | Ubiór Profilowy
No tak trochę niefart
                                         
Hadrian
Dyktator
Hadrian
Dyktator
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hadrian Moebius


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  McCronus - Page 3 Empty Re: McCronus
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

 
Nie możesz odpowiadać w tematach