Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 06.11.13 19:26  •  Igła Empty Igła
Igła Ztcb
I take the dreams that live inside my heart
and splash them across the nightmares in my head
With trembling hands I try to draw
the person that I wish that I could be

I M I Ę :
Nuu Hari Nuime

P S E U D O N I M :
Igła, często Panna Igła. Przedstawiam się także jako Acu, Obelia Needle lub Ophelia Sting, by nie ujawniać swoich prawdziwych danych.

P Ł E Ć :
Chyba widać, że jestem kobietą… Prawda?

W I E K :
W chwili śmierci miałam prawie 20 lat. A że po śmierci raczej trudno się starzeć...

O R I E N T A C J A :
Nie jestem zbyt wybredna w tej kwestii, jako, że jestem biseksualna.

Z A W Ó D :
Połączenie krawcowej i pielęgniarki. Moją specjalizacją jest posługiwanie się igłą- czy to w zszywaniu rękawa koszuli, czy samej ręki.

M I E J S C E Z A M I E S Z K A N I A :
Miasta-3 staram się omijać szerokim łukiem. Eden niby jest śliczny… ale za śliczny dla mnie. Wybrałam więc Desperację- może nie ma luksusów, ale mam wrażenie, że tam właśnie najbardziej pasuję.

O R G A N I Z A C J A :
Mało mnie obchodzi ta cała polityczna wojna. A raczej obchodzi, ale nie na tyle, by wstępować w służbę jakiejkolwiek organizacji przeciwstawiającej się S.SPEC. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, ale... może kiedyś?

R A S A :
Gdyby nie to, że jestem martwa, pewnie byłabym człowiekiem, ale tak się złożyło, że stałam się Wymordowaną.

R A N G A :
Kiedy zaczęły wyrastać mi łuski, z między włosów wychyliły się kocie uszy, a na plecach wyrosły skrzydła, dowiedziałam się, że jestem Opętaną. Na szczęście jakoś udaje się te „dodatki” schować… Przynajmniej większość.

M O C E :
Zszywka- ciemne szwy na mojej bladej skórze są wyjątkowo widoczne. Ich obecność nie jest dziełem przypadku. Wymordowani nie są zbyt lubianą rasą, a nasza odmienność raczej rzuca się w oczy. W czasie swojego „życia po śmierci” nie raz byłam poddawana brutalnym torturom... Na całe szczęście mam doświadczenie w radzeniu sobie z ranami dzięki temu, że od zawsze chciałam być pielęgniarką. Stąd szwy. Odkryłam, że nawet, jeśli ktoś mi coś oderwie czy odetnie, po starannym zszyciu brakującego kawałka z resztą ciała, wszystko działa jak gdyby nigdy nic. Nie musi to być nawet część mnie, mogę "pożyczyć" cudzy fragment. Potem trzeba już tylko długo czekać, aż przyszyta część złączy się z resztą, bym mogła zdjąć szwy. Zajmuje to zwykle od kilku tygodni do paru miesięcy. W tym czasie ta „pożyczona” część upodabnia się do reszty mojego ciała, aż w etapie końcowym wygląda zupełnie jak tamta utracona. Warto też zaznaczyć, że nawet do godziny po straceniu np. ręki, czuję nią tak, jakby wciąż była do mnie przyłączona i mogę nią normalnie poruszać. Ułatwia to poskładanie się w całość, ale ma też masę innych zastosowań. Jak podglądanie kogoś jednym okiem, które potem wystarczy tylko przetrzeć i włożyć na miejsce. Po upłynięciu tych 60 minut oddzielony element wciąż mogę przyszyć, o ile go znajdę, zanim zacznie się rozkładać, jak to mają w zwyczaju martwe rzeczy. Dodatkowym bonusem tej zdolności jest właściwie "niezakurwialność"- dopiero utopienie lub spalenie mnie mogłoby mnie uśmiercić. Przynajmniej tak podejrzewam, bo wszystko inne nie zadziałało jak do tej pory...

Włosy, skóra i paznokcie- w związku z tym, że wszystkie trzy mają podobny skład, wszystkimi nimi mogę władać według uznania. Odnosi się to do zmiany m.in. koloru, struktury, kształtu, rozmiaru, tempa odrastania. Mogę zaostrzyć oraz wzmocnić moje paznokcie na tyle, by przecinać nimi materiał ubrań dziesięć razy lepiej, niż zrobiłyby to nożyczki, a także z powodzeniem otwierać metalowe konserwy. Czasem używam ich także w celu otwarcia kłódki lub zamku w drzwiach- jako klucza… a raczej wytrychu w tym przypadku. Niekiedy również jako broń, jednak zajmuje mi chwilę, nim moje pazury urosną wystarczająco, by móc nimi zrobić poważniejszą krzywdę. Sporo frajdy sprawia mi także zabawa z ich kolorem- nie wyglądają może jak po pomalowaniu ich lakierem, jednak dzięki dodatkowemu nadaniu im połysku, efekt jest porównywalny.
Z włosami jest podobnie, jednak one rosną szybciej i mogą osiągnąć o wiele większą długość, nawet do tego stopnia, bym mogła się na nich poruszać niczym na wielkich, włochatych, przypominających pajęcze, odnóżach. Najciekawiej to wygląda, gdy dla urozmaicenia zmienię ich kolor. Raz sprawiłam, że przechodziły z głębokiej czerni poprzez borówkowy, aż po liliowy na końcówkach…
Więc włosami mogę dodatkowo władać- poruszać nimi według mojej woli, chwytać nimi, ale też je wzmacniać. Kolejnym powodem, dla którego przybrałam pseudonim „Igła” są właśnie one- nauczyłam się zmieniać ich strukturę na tyle, że w nagłym kontakcie z, dajmy na to, ludzką skórą, przetną ją niczym kartkę papieru, wbijając się niczym bardzo dobrze zaostrzona i cienka igła w daną personę.
Ponadto dzięki tej zdolności nie muszę martwić się o golenie nóg!
Co do skóry- tutaj zwiększam na ogół tylko regenerację, by błyskawicznie zasklepiać płytkie rany. Nie umiem posługiwać się nią na tyle, by była twarda niczym stal. Wzmocnię ją najwyżej do takiego stopnia, by trochę trudniej było ją przeciąć tępym lub mało naostrzonym narzędziem. Dodatkowo, podobnie jak u paznokci i włosów, mogę manipulować i tu kolorem, choć nie tak silnie jak w pozostałych dwóch przypadkach. Tutaj mogę jedynie delikatnie nagiąć rzeczywistość, zmieniając sam odcień- sprawić, by moja cera z trupiobladej przybrała na „żywotności”, stała się lekko niebieskawa, zielonkawa, fioletowawa, żółtawa, bardziej szara, nieco ciemniejsza lub wręcz kredowa, a także nałożyć „naturalny” makijaż, czyli zaróżowić policzki, zaczerwienić wargi i podkolorować powieki.
ograniczenia:
- paznokcie rosną do max. 10cm, z czego każde 3cm to 1 post, w razie uszkodzenia (odłamania, odcięcia ich itd) min. 1 post odpoczynku, a tempo rośnięcia zmniejsza się (3cm zajmują 2 posty, potem 3, 4 itd...)
- włosy rosną z prędkością 1m na 1 post, władanie nimi wymaga 100% poczytalności (Igła nie może być pod wpływem silnych emocji). Wzmocnienie ich do poziomu "ostrzy" zajmuje 2-3 postów. W razie odcięcia, pasmo regeneruje pół swojej poprzedniej długości co 2 posty. Im dłuższe są włosy, tym wolniej rosną i wolniej się regenerują. Maksymalny czas władania nimi jako "ostrzami" to 5 postów, po czym następuje 5 postów odpoczynku. Umiejętność ta może być stosowana maksymalnie 2 razy dziennie. Władanie "pajęczymi odnóżami" max. 5 postów i minimum 4 posty przerwy.
- skóra regeneruje zadrapania automatycznie, a płytkie cięcia w przeciągu dwóch postów jedno. Stwardnienie skóry zajmuje post.


+ biokineza na niezaawansowanym poziomie (ranga)

U M I E J Ę T N O Ś C I :
Medycyna- kiedyś chciałam być pielęgniarką, więc znam się na lekach i rozmaitych ziołach, substancjach, diagnostyce i sposobach leczenia sporej ilości chorób. Wiem, jak należy postępować przy złamaniu, skręceniu, zakażeniu, potrafię stworzyć z łatwo dostępnych składników różnych rodzajów medykamenty, trucizny i sporo innych rzeczy. Znam się także na masażach oraz, rzecz jasna, akupunkturze.

Artystyczna dusza- oprócz mojego talentu do zszywania wszystkiego, całkiem nieźle rysuję, maluję, trochę rzeźbię i czasem nawet śpiewam. Szybko opanowuję także grę na instrumentach i w teorii wiem jak obchodzić się z tymi najbardziej popularnymi, ale od „przeprowadzki” do Desperacji nie miałam zbyt wiele okazji do szlifowania talentu muzycznego. Ponadto, mimo wszystko, nic nie wychodzi mi tak dobrze, jak szycie, dlatego na krawiectwie i wyszywaniu skupiam najwięcej swojej uwagi, jeśli chodzi o hobby.

Akrobatyka- bywają chwile, gdy mądrzej jest wiać gdzie pieprz rośnie, zamiast walczyć. Mniej więcej dlatego niemal mistrzowsko opanowałam tę zdolność… no i po części także poprzez „zmieszanie się” z kotem. Dzięki niej z łatwością skaczę na duże wysokości i odległości, efektownie się wspinam i szybko biegam, z gracją omijając przeszkody na drodze, co także wpłynęło korzystnie na mój refleks.
rasowe:
+ zwiększona tężyzna: podniesiona sprawność fizyczna; zręczność, szybkość; siła (głównie kot + jaszczurka)
+ wyostrzone zmysły (kot + nietoperz)
+ zwiększona czujność (kot + nietoperz)


S Ł A B O Ś C I :
Może zachowuję się niczym ostoja spokoju, jednak jest parę rzeczy, które silnie na mnie oddziałują.
Przeszłość- na samo wspomnienie mojego poprzedniego życia cisną mi się łzy do oczu i wzbiera we mnie nienawiść. Staram się nie myśleć o tym, co było i unikać związanych z tym miejsc, przedmiotów, dźwięków… M.in. dlatego nie przebywam już dłużej w Mieście-3 i z tego też powodu ogarnia mnie furia na odgłos wystrzału z broni palnej.

Empatia- mieszkanie w Desperacji nauczyło mnie, że to o mój tyłek powinnam dbać najbardziej, jednak nie potrafię odrzucić wszystkiego tego, w co kiedyś wierzyłam. Gdy widzę kogoś, kto nie da sobie rady bez pomocy, nie mogę przejść obok tej osoby obojętnie.

Uprzedzenia- nienawidzę S.SPEC., wojska i Łowców. W obu przypadkach może nie tyle ich członków, co samych organizacji i ich przywódców.

Apetyt- ponieważ jestem Wymordowaną, potrzebuję więcej jedzenia i wody niż przedstawiciele innych ras. Dlatego także, kiedy jestem wygłodzona, trudniej utrzymać mi kontrolę nad sobą.

Światło- przez to, że zmieszałam się z kotem, lepiej widzę w ciemności, jednak przez DNA nietoperza moje oczy źle znoszą ostrzejsze oświetlenie.

W Y G L Ą D :
Przypominam zombie. Jestem blada jak trup. Na mojej szyi, prawej piersi i udzie, a także na lewej kostce znajdują się ciemne szwy, które trzymają mnie w całości. Lewa ręka jest od dłoni po łokieć okryta obecnie białym bandażem. Przypominam słynnego potwora doktora Frankensteina.
Ale jeśli mam być bardziej szczegółowa, to proszę bardzo- mierzę 174cm wzrostu przy niezbyt dużej wadze (Desperacja nie słynie z bogatej kuchni), czyli około 56kg. Moja figura nie zmieniła się odkąd umarłam- mimo lekkiej niedowagi wciąż mam moje z pozoru delikatne palce pianistki, długie nogi, ładnie zarysowane biodra i wcięcie w talii, a moje kształty wciąż pozostały… kształtne.
Twarz mam trójkątną. Niegdyś dziecięco pulchne policzki teraz lekko się zapadły przez zmęczenie i utratę wagi, rumieńce zostały zastąpione przez cienie pod oczami. Barwa moich tęczówek przybrała na sile- kiedyś były tylko szarofioletowe, dzisiaj są przeplatanką karminowego, purpurowego, jagodowego i cyklamenu, dodatkowo fosforyzując w mroku, w którym znacznie lepiej widzę dzięki powiększonym źrenicom. Także kolor moich ust uległ zmianie- z widocznego różu pozostał jedynie blady cień na niewielkich wargach. Zęby przybrały kształt kłów. Moje uszy stały się bardziej spiczaste, przez co rzadko wkładam teraz kolczyki, by nie zwracać na nie zbyt dużej uwagi. Przynajmniej drobny nos pozostał taki sam.
Jako że umiem manipulować wyglądem włosów, moja fryzura jest inna niemal każdego dnia, jednak oryginalnie są to gęste, czarne loki, które sięgają mi do żeber. Rzęsy są zmodyfikowane tak, by były grubsze i bardziej podkręcone, z kolei brwiami pobawiłam się chwilę, by w końcowym efekcie były cieńsze, odmładzając mi twarz i podkreślając mistycyzm mojego spojrzenia. Oprócz tego, na całym moim ciele nie ma ani jednego widocznego włoska.
Zwierzęce cechy staram się ukrywać: inaczej moje uszy byłyby całkiem kocie, z pleców wystawałyby niewielkie i absolutnie bezużyteczne nietoperze skrzydła, źrenice wyglądałyby jak dwie czarne kreski na fioletowym tle, a moje ciało pokryłoby się przezroczystymi, śliskimi w dotyku łuskami. Obecnie zaś jedyną nadnaturalną rzeczą, zapożyczoną od zwierzęcia, jest giętki ogon, podobny do jaszczurczego, który samą swoją długością dorównuje mojemu wzrostowi. Po żmudnych ćwiczeniach stał się on całkiem chwytny, stanowiąc dla mnie kolejną kończynę.

C H A R A K T E R :
Po tym „pożarze” bardzo się zmieniłam. Przestałam być gadatliwa, radosna i przyjazna całemu śeiatu. Moje zachowanie na co dzień można określić jednym słowem- skała. Wyraz mojej twarzy pozostaje niezmienny, wszystko robię spokojnie, starannie i cierpliwie, bez zauważalnego pośpiechu czy zdenerwowania. Bez słowa. Wiem, że powinnam się w końcu otrząsnąć, że i tak nic już nie zmienię, ale nie potrafię tak po prostu zapomnieć. Tamta noc wciąż jest dla mnie świeżym wspomnieniem, a ból z nim związany cały czas żyje we mnie. Inni na moim miejscu pewnie poszliby szukać zemsty, rzucili się w wir wojny, ale nie ja. Nie mi jest przeznaczone wymierzać sprawiedliwość na własną rękę, ani szukać guza u wojska. Nie chcę też dołączać do rebeliantów. Każda ze stron ponosi winę w tym, co spotkało mnie i moją rodzinę, przez co moja niechęć do obu cały czas rośnie i nie zapowiada się na zmianę mojego podejścia do nich. Cóż, jestem bardzo pamiętliwą osobą.
Staram się być twarda, niewzruszona. Próbuję zmienić się na lepsze, byleby przetrwać. Z tego powodu zamknęłam się w sobie i stałam się mało ufna, a nawet nieprzychylna lub wręcz opryskliwa wobec obcych. Mimo to, wciąż próbuję być tą osobą, która śniła mi się od dziecka - odważną, dzielną i mądrą, a także wrażliwą, opiekuńczą i pomocną. Wciąż marzę o ratowaniu innych, o zmienianiu cudzych żyć na lepsze. Nie ważne, jaką cenę za to poniosę- nie potrafię porzucić kogoś potrzebującego na pastwę losu, co gryzie się z moim wrodzonym słomianym zapałem. Choć zazwyczaj każde działanie przemyślam przynajmniej kilka razy, wciąż zmieniając zdanie i nie będąc w stanie podjąć ostatecznej decyzji, oraz niemal nigdy nie rzucając się na głęboką wodę i zwyczajnie tchórząc przed podjęciem ryzyka,  to gdy widzę czyjeś cierpienie nie zastanawiam się ani razu. Nie chcę stać się potworem, choć wiem, że z każdym dniem bliżej mi do tego. Wciąż tracę skrupuły, coraz rzadziej słucham swojego sumienia, coraz bardziej się zatracam w tej chorobie, dzięki której nadal żyję. Widzę, jaka bezwzględna i okrutna się staję. Łatwiej przychodzi mi zabijanie, niewiele rzeczy nadal mnie obrzydza. Głęboko we mnie, przytłoczony przez gniew, rośnie strach. Ta panika, spowodowana moim przeistaczaniem się w coś, czego nie potrafię i nie chcę pojąć.
Nie żyję jednak samymi negatywnymi emocjami. Choć prawie nigdy się nie uśmiecham, jest parę rzeczy, które skutecznie poprawiają mi nastrój- jak świadomość tego, że komuś pomogłam albo noc spędzona na czymś innym, niż na gapieniu się w sufit podczas próby uśnięcia. A zwłaszcza taka noc spędzona w czyimś towarzystwie.
Także muzyka i sztuka ubarwiają mój dzień, dlatego często przystrajam mój mały dom różnymi ładnymi, kolorowymi rzeczami, które znajduję lub robię sama. Również tak typowo kobieca rzecz, jak strojenie się czy robienie makijażu sprawiają mi ogromną radość, zwłaszcza dzięki mojej mocy. Często siadam przed potłuczonym lustrem w moim mieszkaniu i bawię się swoim wyglądem, zmieniając odcień, długość moich włosów, myślą malując usta i powieki, po prostu się upiększając. W końcu każda dziewczyna lubi ślicznie wyglądać.

H I S T O R I A :
Urodziłam się i wychowałam w Mieście-3 wraz z moimi rodzicami i młodszą siostrą. Może nie byliśmy bogaczami ani nie należeliśmy do śmietanki towarzyskiej, jednak w moim domu zawsze było wszystko to, czego potrzebowaliśmy, a nawet trochę więcej. Mieliśmy problemy, jak wszyscy, jednak nie były one na tyle poważne, by zakłócić nam spokój. Ja starałam się, jak tylko mogłam, by w przyszłości stać się pielęgniarką, a moja siostra skupiała się na swoim talencie malarskim. Obydwie z radością uczęszczałyśmy na kursy nauki śpiewu, gry na pianinie, skrzypcach, flecie i takich tam. Każda kolacja była jedzona w rodzinnym gronie, czasem nawet z moim chłopakiem. Po ponad 2 latach związku byłam bliska zaręczyn z nim. Jako symbol tego, że jestem „zajęta”, nosiłam na szyi niewielką muszelkę o szaro-fioletowym kolorze, którą mi kiedyś podarował. Była to pierwsza i jedyna muszla, jaką widziałam w życiu,
Szczęście jednak zataiło straszną prawdę. Rodzice ukrywali przede nami pewien sekret- mój tata współpracował z łowcami, a nawet był jednym z nich. Nadal nie wiem, jak to się wydało, ale pewnego późnego wieczoru żołnierze wtargnęli do naszego domu i obezwładnili nas wszystkich w parę sekund. Tato próbował z nimi walczyć, jednak uległ, gdy jeden z intruzów przystawił mojej siostrze pistolet do skroni. Poddał się, ale i tak wojskowym zajęło trochę czasu na zmuszeniu go do mówienia. Nie wyjawił żadnych szczegółów, na każde pytanie odpowiadał ogólnikowo lub zdaniem, które brzmiało bezsensownie, jakby szyfrował je na poczekaniu, co tylko rozwścieczyło dowodzącego tą misją. Nie chcąc dłużej się z nami cackać, zastrzelili moją siostrę na naszych oczach, gdy upewnili się, że nic nie wiedziała. Ja zginęłam w nieco bardziej, jak oni to określili, „dramatyczny”, sposób. Powiesili mnie.
Obudziłam się w jakimś brudnym zaułku daleko od mojego domu, na samym skraju miasta, obdarta z biżuterii i innych rzeczy, które wyglądały na cenne. Nie jestem pewna, jak długo tam leżałam, ani czemu się tam znalazłam. Nie miałam nawet pojęcia o tym, że byłam zarażona wirusem, choć domyślam się, skąd mógł się on wziąć u mnie- razem z moim niedoszłym narzeczonym często szwendaliśmy się po miejscach, w których nie powinno nas być. Parę dni zajęło mi dowiedzenie się, że cała moja rodzina „zginęła w pożarze budynku”. Nie udało mi się także odnaleźć mojego ukochanego. Do tej pory nie jestem pewna tego, co się z nim stało- jakby po prostu zniknął.
Byłam zbyt przerażona i bezbronna, by wracać do Miasta-3, dlatego nie mając ze sobą nic i wiedząc o innych Wymordowanych tylko tyle, ile głosiły pogłoski, nie mając już nic do stracenia zdecydowałam się udać na Desperację- miejsce, o którym mówi się, jakby było piekłem na Ziemi albo siedliskiem krwiożerczych bestii z sennych koszmarów. Przystosowanie się do nowego, samodzielnego życia po takich przeżyciach było trudne, ale wykonalne. Z biegiem czasu znalazłam dla siebie kąt, a zajęcie przyszło samo. Nie jest to mój szczyt marzeń, ale dopóki wiem, że jestem tam potrzebna, mam powód do dalszego egzystowania.

D O D A T K O W E :
Sporą część zarabianych pieniędzy wydaję na utrzymanie mojej „przychodni”. Zdobywanie leków, strzykawek, igieł i innych niezbędnych mi do pracy rzeczy jest trudne, drogie i czasochłonne, ale sam widok mojej „kolekcji” jest wystarczającym wynagrodzeniem. Mam nawet lekarski fartuch i pielęgniarski czepek.
ZAWSZE mam przy sobie przynajmniej kilka igieł i choć dwie strzykawki, a także regularnie uzupełniany zapas środka paraliżującego i odurzającego.
Odzywam się tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Przez większość czasu wolę nie zabierać głosu.
Cierpię na problemy ze snem, przez co albo nie śpię wcale, albo bardzo krótko.
Od „pożaru” minęły ponad 2 lata.

Igła Rqvj
A KAWAII STRZYKAWKA JEST KAWAII!


Ostatnio zmieniony przez Igła dnia 06.11.13 21:14, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.13 20:59  •  Igła Empty Re: Igła

    Bardzo podoba mi się historia. Jest stworzona tak, że idealnie wpasowała się w klimat i fabułę forum. S.SPEC przedstawiłaś za to perfekcyjnie. Dokładnie tak by właśnie zrobili.

    Dobrze, że ograniczyłaś drugą moc. Sama w sobie jest naprawdę w porządku, ciekawa i — przede wszystkim — związana z wymordowanym, więc tym bardziej miło się to akceptuje, ale bez ograniczeń byłaby zbyt... khm, ciężka. Baw się dobrze na fabule.
      Pamiętaj by założyć temat z relacjami, komunikacją i ważnymi informacjami o postaci.

    Igła Ds39
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach