Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 06.11.13 1:03  •  Regulus Empty Regulus
Godność: Regulus. Przed swoim... wypadkiem posługiwał się innym, ale cóż - tamto imię odeszło wraz z tamtym aniołem.

Pseudonim: Bezskrzydły, Kowal

Płeć: mężczyzna

Wiek: nigdy nie liczył, był dość roztrzepany, a i w niebiosach niewiele to znaczyło. Wizualnie wygląda na maksymalnie 27 lat.

Orientacja: homoseksualna. Co, że aniołowi nie wypada? Ten tutaj, pragnę zauważyć, nie ma skrzydeł. W porównaniu z tym odrobina sodomii to całe nic, zwłaszcza że jak dotąd grzeszy tylko myślą
Zawód: Niegdyś wytwórca broni dla bojowych skrzydlatych. Obecnie oficjalnie bezrobotny, nieoficjalnie zbrojmistrz Luxferre'a, przyjmujący tez zlecenia indywidualne. Ludzie, aniołowie, Wymordowani - wszyscy walczą, więc wytwarzanie broni to intratny biznes.
Miejsce zamieszkania: Desperacja - zaanektował pewną dużą jaskinię, ściągając do niej różnorakie to znalezione to kupione lub ukradzione sprzęty, organizując sobie pracownię i miejsce do życia. Strategiczne zaminowanie wejścia skutecznie odstrasza ewentualnych włamywaczy. Może kiedyś nawet drzwi dorobi?

Organizacja: Drug-on, choć to nieco skomplikowane. Jest zbrojmistrzem Luxferre'a, bo ten ocalił mu życie (wbrew protestom ocalonego), więc teraz związał go z organizacją swoisty dług wdzięczności.

Rasa: Anioł, choć brak mu kluczowych atrybutów. Urwali mu skrzydła, mianowicie.

Ranga: Niegdyś Anioł Zastępu, skupiony na wytwarzaniu uzbrojenia dla swych braci. Obecnie? Jest po prostu Bezskrzydłym, zbrojmistrzem Drug-on.

Moce (/artefakty/technologia):
- Aera - powietrze jest wszędzie. Kontrolując powietrze, kontrolujesz wszystko.
Każdy anioł bądź ktokolwiek inny pewnie uznałby tę moc za aerokinezę. I trafiłby w dziesiątkę! Prawie, bo większość "aerokinetyków" używa zaledwie czubka góry lodowej możliwości, jakie niesie ta zdolność. Regulus się mniej ogranicza. Najpierw klasyka - kontrolowanie kierunku i siły wiatrów, unoszenie siebie i innych badziewi w powietrzu, wywoływanie tornad - mniejszych i większych, tworzenie efektu Kamaitachi (wiatry zadające obrażenia cięte), przemieszczanie konkretnych cząsteczek w powietrzu (np. tlenu), tworzenie efektu odrzutu (czy to na sobie, by zyskać na prędkości, czy na innych, by ich odrzucić) czy tworzenie elektryczności poprzez tarcie cząsteczek powietrza. W większości wypadków Regulus robi to za pomocą gestów, bo podobno fizyczne oddziaływanie na powietrze (wydaje się, jakby był jakimś mimem) lepiej działa. Aera ma pewną pasywną właściwość - pozwala Bezskrzydłemu "czytać wiatr" w jego najbliższym otoczeniu. Oznacza to, że podświadomie wie, jak przemieszczają się fale powietrza w jego okolicy. Tak może sprawdzać, gdzie znajdują się jakieś przeszkody, czy się poruszają, jak wielkie są. Ludzi i innych też wyczuwa, dlatego tak trudno go zajść od tyłu. Niby to nic wielkiego, ale też to potrafi - panować nad temperaturą powietrza. Nie wywoła śnieżycy, ani nie będzie topił wiatrem. Może jednak spokojnie siebie ochładzać w upalne dni, grzejąc bardziej wszystkich w okolicy i dosłownie wyciskać z nich pot. Zbyt chłodny wiatr też nie jest zbyt przyjemny, szczególnie jak zacznie taki wiać, kiedy chwilę temu czuliśmy się jak w mikrofalówce. Reg to chodząca klimatyzacja i kaloryfer w jednym! Im niższe ciśnienie, tym niższa temperatura wrzenia wody. Chyba to wszyscy wiedzą, nie? A teraz sobie wyobraźcie, że wokół nas panuje ciśnienie na tyle niskie, że temperatura wrzenia wynosi jakieś...trzydzieści siedem stopni. Może ciut mniej. Woda w krwi paruje, rozsadza nam żyły i tętnice, nasze ciało nadyma się jak balon, para wylatuje wszelakimi otworami i zmieniamy się w kawałek wędzonki. A może by tak usunąć wszelkie powietrze z danego niewielkiego obszaru na sekundkę, tworząc malowniczą próżnię? Tak się składa, że akurat jest tutaj ktoś, kto coś takiego może wywołać. Jeżeli ktoś mówi w obecności Regulusa, to niech mu dziękuje za taką możliwość. Anioł, panując nad powietrzem, automatycznie panuje nad możliwościami rozchodzenia się fal akustycznych. W powietrzu, rzecz jasna. Więc może zrobić z jednych niemowy, zatrzymując ruch cząsteczek i powstrzymując roznoszenie się fal z okolic ust mówcy, a z innych głuchych, pozwalając fali dźwiękowej dotrzeć do uszu jednych, ale nie do drugich. Oczywiście na prostym uciszaniu się to nie kończy, bo czemu by nie wzmocnić fali akustycznej, żeby prawie nie rozerwała bębenków słuchacza? Audiokineza? Nie, ale zawsze coś.
Regulus nie jest lepszym czy silniejszym władca powietrza niż inni aniołowie. Po prostu ma nieco większa wyobraźnię.

- Mechanus
No dobra, odrzucamy fałszywa skromność - Regulus to geniusz w swojej dziedzinie. Prawdopodobnie w całym Edenie, Mieście-3 i Desperacji nie znajdziecie lepszego kowala,  metalurga, zbrojmistrza i technika. Bezskrzydły poświęcił prawie całe swe życie na doskonalenie tej sztuki, wyposażając zastępy aniołów w broń wszelkiego rodzaju. To jego pasja i Sztuka. nie ograniczał się jednak do mieczy i kusz - przez lata fascynował się ludzką technologia i uczył się jej, modyfikując i łącząc z własną wiedzą. Fakt, on nie pracuje szybko,  nie tworzy tez wielu egzemplarzy - ale są one warte wszystkich surowców w nie włożonych.
Na tym się nie kończy. Regulus potrafi nie tylko tworzyć wysokiej klasy broń i pancerze, ale i zaklinać w nie magię dostępną aniołom. Fakt, minęło kilkaset lat nim stworzył pierwszy działający egzemplarz, ale w końcu to opanował - był w stanie tworzyć artefakty, i to artefakty z najwyższej półki. wielu jego dawnych braci do dziś nosi dzieła które wyszły spod jego młota.
Odejście boga, jak i historia która sprawiła iż został okaleczony, choć zmieniła drastycznie jego charakter nie ugasiła w nim duszy artysty. W zorganizowanej przez siebie kuźni w piwnicy zaanektowanego przez siebie domu, Regulus na nowo poświęcił się pasji tworzenia.
W Raju magia była wręcz wszechobecna - wystarczyło zaczerpnąć i kuć. Tutaj sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. By stworzyć artefakt, potrzeba magii, a ta można co najwyżej komuś, mniej lub bardziej dobrowolnie i boleśnie. Innymi słowy, Regulus może odebrać komuś moc i tak powstałą esencję przekuć w nowy artefakt. Najczęściej robi to z osobami które dobrowolnie oddają swe moce by stworzyć z nich przedmiot magiczny, co nie znaczy, że nie może komuś obić mordy do nieprzytomności i zabrać coś bez pytania, choć nie jest to najprostsze, nie mówiąc już o tym że potwornie wyczerpujące. - za to efekty zacne.

- Zbroja Mechanusa (artefakt)
Po tym jak Regulus odzyskał sprawność, udał się do Desperacji by odpłacić tym, którzy zgotowali mu taki los oraz odebrać swą własność. Powróciwszy do swej kryjówki, z pierzastym pakunkiem na plecach zniknął w swej pracowni na blisko trzy dni - ci, którzy mijali to miejsce w tym czasie przysięgali iż dobiegało stamtąd nieziemskie światło i ciągle było słychać uderzenia młota, acz nikt im nie wierzył.
A szkoda, bo mówili prawdę. Przez trzy dni i trzy noce Regulus pracował bez ustanku, przekuwając swe oderwane lewe skrzydło na najlepszy pancerz jaki kiedykolwiek stworzył, wplatając magię w samą strukturę jego istnienia. Niesamowicie lekki i perfekcyjnie dopasowany, w żaden sposób nie ograniczał ruchów, jednocześnie zapewniając dobra ochronę przed ciosami. Zaklinając w nim swa magię powietrza, Bezskrzydły zamontował na karwaszach dwie nieduże, acz szybkostrzelne kusze mogące porazić elektrycznością. Prawdziwa magia kryła się jednak w dwóch kolejnych właściwościach niezwykłego pancerza zdobionego skomplikowaną siecią geometrycznych figur i wzorów alchemicznych, z motywem piór na naramiennikach. Pierwszą z nich była możliwość "spakowania" jej do postaci karwasza pokrytego tymi samymi symbolami. Po aktywowaniu, zbroja na nowo pojawiała się, od razu na ciele anioła. Wygoda transportu, no i nigdy nie jest się bezbronnym. Druga jej właściwością są "kieszenie astralne" -Zbroja Mechanusa ma zaklęta w sobie ogromna przestrzeń w której Regulus trzyma zapasy amunicji, broń, granaty, miny oraz wszelkie inne gadżety i kawałki techniki, jakie uznaje za przydatne. Rzadki i wyjątkowy materiał pozwolił mu stworzyć jedno ze swoich największych dzieł, choć nie dało mu to satysfakcji.

Umiejętności:
- Snajper - choć większość życia spędził w kuźni, Regulusowi daleko do bezbronności. Znakomicie radzi sobie z bronią zasięgową, zwłaszcza z ciężkimi kuszami własnego projektu, odznaczając się wysoką celnością i skutecznością ataków. Sprawdza się to także na mniejsze odległości, pozwalając mu precyzyjnie trafić w konkretne punkty na ciele wroga. Kolana? Wątroba? Serce? Głowa? Żaden problem.
- Zmysł Twórcy - tworzenie broni i nie tylko to największa pasja Regulusa, spędził na poznawaniu tej sztuki więcej czasu, niż jakikolwiek śmiertelnik byłby w stanie a anioł czy demon miał cierpliwość poświęcić, z czasem usprawniając ją o nowinki techniczne. Jest w tym na tyle dobry, że nawet bez dokładnych oględzin, jedynie patrząc jest w stanie ustalić jakość, stan i potencjalne zagrożenie broni, pancerzy i innego wyposażenia jakie posiadają jego przeciwnicy. Innym plusem jego doświadczenia jest to, iż wie gdzie należy szukać wysokich jakościowo rud metali do jego projektów, kierując się śladami na które ktoś inny nie zwróciłby uwagi. Co prawda wydostanie takiej rudy to inna historia, ale znaleźć potrafi.
- Technik - Regulus posiada ogromną wiedzę z zakresu chemii, inżynierii i techniki, co pozwala mu tworzyć oraz operować szeroka gamą urządzeń gadżetów, oraz jego osobista specjalnością - środków wybuchowych od granatów, przez miny szrapnelowe po ładunki burzące. Zaleca się ukrycie zapasów uranu.
Rasowe:
+ zwiększona zwinność, szybkość;
+ zwiększona regeneracja ciała.

Słabości:
- Fakt, iż zostały mu wyrwane skrzydła czyni go - na tle innych aniołów - kalekim i znacząco ogranicza mobilność. Co więcej, rany są na tyle poważne i zbyt długo nie zajęto się nimi we właściwy sposób iż czasem plecy Regulusa przeszywa paraliżujący ból, co w walce często równa się przegranej. Dodatkowo dochodzi element psychologiczny - jest na ich punkcie nieco przewrażliwiony, więc ktoś, kto to sprawnie wykorzysta może wyprowadzić go z równowagi.
- Regulus w najmniejszym stopniu nie ufa broni i narzędziom wykonanym przez innych, całkowicie odmawiając używania czegokolwiek, co nie wyszło spod jego własnego młota. nie ważne czy to broń, osprzęt wojskowy, latarka czy scyzoryk. Nie ma mowy.

Wygląd zewnętrzny:
No nie oszukujmy się - czy ktoś kiedyś widział nieatrakcyjnego anioła. no właśnie, nie. to teraz macie okazje zobaczyć coś najbliższego temu określeniu.
Nie zrozumcie mnie źle, Regulus był kiedyś równie urodziwy co jego bracia, ale okaleczenie i inne rany jakich się dorobił więziony w klatce psuja efekt.
Dość wysoki (172 cm) Regulus odznacza się szczupła, umięśniona sylwetką (70kg), będąca efektem wieloletniego napieprzania młotem o kowadło. Szeroki w barkach oraz zauważalnie węższy w talii, Bezskrzydły nie posiada w swym ciele ani grama zbędnego tłuszczu. Dość cienka skóra Regulusa pozwala obserwować jak silne, wyraźnie zarysowane muskuły tańczą pod nią przy każdym ruchu. Sama skóra jest dość blada, o lekko srebrzystej barwie - straciła dawny blask, dodatkowo pojawiło się na niej kilka blizn. Na prawym barku kolista o nierównych brzegach - po trafieniu harpunem przez oprawców, kolejna - długą linia ciągnąca od prawej strony klatki piersiowej aż do okolic pępka oraz podobna, na prawej łydce, a także sporo innych, drobniejszych w rożnych miejscach. Długopalce dłonie, u większości skrzydlatych delikatne i gładkie, są szorstkie i spracowane od częstej pracy w kuźni. Plecy... cóż, pierwsze co rzuca się w oczy to dwa zakrwawione kikuty po wyrwanych skrzydłach, wciąż posiadające resztki pierza. Regulus odmówił ostatecznego ich usunięcia, czy nawet doczyszczenia z krwi, by nie wyglądały tak upiornie. Poza tym widokiem, plecy są równe, równie mocno umięśnione co reszta ciała, na której, z nieznanych powodów, brak włosów (Reg twierdzi, że żar paleniska wypalił mu cebulki). Stopy ma dość duże, choć nie tak by zakłóciły proporcje ciała. Gdyby ktoś już na prawdę musiał się przyglądać, zauważyłby nieduże, acz zgrabne i twarde pośladki.
Trójkątna twarz o mocnych, dość ostrych rysach z zaznaczonymi kośćmi policzkowymi i niedużą poprzeczna blizną przecinająca pełne usta. Prosty nos oddziela od siebie duże, dość blisko siebie osadzone fiołkowe oczy zwykle skryte za goglami, zaś nad nimi parę długich, gęstych i niesfornych brwi o ciemnej barwie i ładnym rysunku. Półdługie, proste włosy w kolorze platyny wydają się odporne na wszelkie próby ułożenia ich, wiecznie uciekając w każda stronę w niesfornych kosmykach.

Charakter:
Niełatwy.
Jeszcze nim stracił swe skrzydła, Regulus był wesołym, ciekawskim chłopakiem. Wiecznie zalatany, w ruchu, ciągle gdzieś pędził, chcąc poznać i zobaczyć coś nowego. Pracując w kuźni, uśmiechał się od ucha do ucha jak dzieciak, czerpiąc czysta radość ze swojej pracy. Nigdy nie splamiwszy dłoni krwią, zafascynowany ludźmi i ich techniką, często wykradał się na ziemię by ich obserwować.
A potem spotkał go znany już los - stracił swoje skrzydła w brutalny sposób, i to z rąk istot które tak uwielbiał, a następnie został przez nich uwięziony jak zwierze w klatce, skazując go na śmierć od zakażenia ran. Gdy już pogodzony z losem i gotowy na śmierć został cudem uratowany i przez wiele tygodni doprowadzany do zdrowia, zmienił się.
Teraz patrzył na świat zimnym okiem cynika. Stracił dawną niewinność i zaczął dostrzegać wszechobecne, przenikające wszystko zło. Fakt, iż to co tak miłował zadało mu tyle cierpienia pokazało mu, iż to właśnie tak wygląda świat - jest okrutny i krwiożerczy. Regulus stal się ironiczny, miejscami wręcz złośliwy. Jak twierdzi, zrozumiał iż świat pędzi ku własnej zagładzie, a my sami tylko dorzucamy do pieca lokomotywy.
Dalej jego pasją pozostało tworzenie broni, lecz teraz nie bal się jej używać. Zaczął plamić ręce krwią, i nie znaczyło to dla niego nic. To tylko cześć tego świata, prawda. Choć nie zabija bez powodu - najczęściej po to, by zaprowadzić względny spokój w swojej okolicy. Ot, stary nawyk.
Stał się straszliwym odludkiem, stroniąc od wszelkich żywych istot izolując się w swej jaskini. Poniekąd zły na świat za wyrządzoną mu krzywdę, a le w większości - i do tego się nie przyzna - ze wstydu. Regulus utratę swych skrzydeł postrzega jak hańbę, i wstydzi się pokazać przed jakimkolwiek innym aniołem - sam nawet stwierdził, iż nie jest godzien tego miana. Odmówił jednak jakiegokolwiek zadbania, czy nawet doczyszczenia kikutów - są one, jak twierdzi, przypomnieniem dla niego i przestrogą dla innych. Oraz ponurym proroctwem krwawych i okrutnych dni, które jego zdaniem czekają nas wszystkich.

Historia:
Potem, cóż. Potem odszedł Najwyższy, zaś ziemię spotkał znany nam dziś los. Wszyscy aniołowie zeszli na ziemie, chcąc ratować ten świat przed zniszczeniem, zaś Regulus nie stanowił wyjątku. Teraz po prostu kul broń na ziemi, i był z tego całkiem zadowolony - mógł częściej wymykać się by obserwować swych ulubionych ludzi oraz to, jak wielu zaskakująco szybko potrafiło się dobrze zorganizować się w tej sytuacji, gdy jednocześnie ich bracia padali jak muchy, martwi bądź zarażeni wirusem. Podczas jednej z tych wypraw spotkało go jednak coś, na co nigdy się nie przygotował.
Z jednej ze swych eskapad wracał gdy słonce już zachodziło. wcześniej tego dnia musiał długo i intensywnie pracować w kuźni, wiec po wycieczce był bardzo zmęczony - może to właśnie przytępiło mu zmysły, może wiara w to, że ludzie są dobrzy i nie będą go chcieli atakować? Teraz nazywa to jednym słowem - naiwność.
Nie s dążył nawet zareagować na odgłos wystrzału, gdy pierwszy harpun wielorybniczy trafił go w skrzydło. Oszołomiony bólem nie miał najmniejszych szans uniknąć kolejnych pocisków, przebijających go jak szpile motyla w gablocie. Za liny podczepione do harpunów ściągnięto go na ziemię i pozarzucano sieci, uniemożliwiając mu ostatecznie ucieczkę w przestworza. Wtedy mógł zobaczyć swych oprawców - banda uzbrojonych, obdartych ludzi, z lekko otyłym brodaczem będącym dowódca, czy raczej hersztem, wyraźnie zadowolonym ze zdobyczy. Zaczął wykrzykiwać jakieś polecenia swoim ludziom, zaś ci odpowiedzieli radosnym rechotem.
I wtedy zaczęli wyrywać Regulusowi skrzydła.
I należy to rozumieć jak najbardziej dosłownie. Ludzie nie użyli, może celowo, żadnych narzędzi, żadnej piły czy noża, po prostu stopniowo wyszarpując je ze stawów. Skrzydła anioła mają unosić średnio 70kg ciała na długie dystanse? No, to możecie sobie wyobrazić jak mocne są te mięśnie i stawy, oraz jak wiele czasu trzeba, by wyrwać je bez żadnych narzędzi. Regulus powiedziałby wam dokładnie, ale, chwała Bogu, parę razy zemdlał.
Gdy się w końcu ocknął, był zamknięty w czymś, co wyglądało jak większa wersja klatki dla ptaków. Zza prętów widział swoich oprawców bawiących się przy ognisku oraz herszta siedzącego na prymitywnym tronie, do którego szczytu przyczepiono jego skrzydła. Teraz po prostu pragnął by dali już mu spokój, zakończyli upokorzenia. Próżnie, gdyż otyły mężczyzna najwidoczniej uznał, iż co prawda skrzydła anioła to świetne trofeum, ale za to żywy anioł w klatce jest znacznie lepszy. Przez blisko dwa tygodnie wlekli go ze sobą po pustkowiach Desperacji, samym widokiem boskiej istoty, okaleczonej, brudnej, głodnej i rannej wywołując strach i desperację. Regulus stał się żywym sztandarem zguby. Próżno wypatrywał swych skrzydlatych braci w nadziei na ratunek.
W końcu i oprawcy Regulusa mieli go dość. Rany po skrzydłach zaczynały się jątrzyć, zaś głód sprawił iż w najmniejszym stopniu nie przypominał anioła. Większość brała go za zagłodzonego niewolnika, zatem nie był im do niczego potrzebny. Porzucili go, zamkniętego w klatce pośrodku niczego. Prażące słońce, głód, pragnienie, ból, upokorzenie - to wszystko powoli odpływało, przestawało go obchodzić. Po prostu czekał na koniec.
W końcu, ujrzał upragniony widok. Ten, który przychodzi po wszystkich, by zabrać ich w ostatnią drogę. Nawet aniołowie go nie unikną - Anioł Śmierci przychodzi po każdego. Regulus jego przybycie przyjął z ulgą - to koniec. Koniec bólu i upokorzenia. Już zaraz zaśnie - pomyślał, gdy twarz Śmiercionośnego rozmywała się przed jego oczami.
Ocknął się.
To nie powinno się zdarzyć. Tam miał być koniec, miał umrzeć. Tymczasem leży na brzuchu w nieznanym mu pomieszczeniu. Czyiś dotyk na plecach, spazm bólu. Zemdlał - pierwszy raz z wielu w nadchodzących dniach.
Luxferre zajmował się jego ranami prze wiele dni. Pracę ułatwiało mu to, ze przez większość czasu leżał omdlały. Gdy odzyskiwał świadomość. Regulus wyrywał się i wrzeszczał, błagając o to by go w końcu dobić.
Miesiąc później, Jigg, Wymordowany zajmujący się szabrem trafił na resztki obozowiska Chanów. Domyślał się że to oni, bo ktoś ich solidnie zmasakrował, chyba rozrywał na sztuki, dwu spalił. Dziwne. Choć w sumie ich szef się jakiś czas temu chełpił, co to niby anioła nie upolował - pewnie skrzydlaci postanowili mu pokazać, że im taka antyreklama nie pasuje - ale żeby zaraz tak brutalnie - pomyślał, widząc zwłoki młodej gangsterki przybite do ziemi czymś, co wyglądało jak mała włócznia. Grubego tu nie widać, musi zwiał przed wszystkim.
 - Skurwesyny to zawsze mają farta - splunął. Zanim zabrał się do obszukiwania zwłok, wydało mu się, ze zobaczył kogoś na wzgórzu nieopodal - blondyn w goglach, z jakimś pakunkiem dużym na ramieniu, z którego wystawały... pióra? Gdy zerknął po raz drugi, nikogo nie było.
- Musi mi się przywidziało - mruknął.

Dodatkowe:
- leci na Luxferre, choć nie przyzna się do tego nawet pod groźbą urwania czegoś jeszcze.
- w jego jaskini towarzyszy mu czarna kotka, Tytania.


Ostatnio zmieniony przez Regulus dnia 06.11.13 15:14, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : zapomniałem dopisać bonusy rasowe)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.11.13 21:14  •  Regulus Empty Re: Regulus
Cześć! Mam przyjemność się Tobą zająć! Zaczynajmy...

Najpierw ocena merytoryczna:

Krótki komentarz dotyczący mocy:
1) Aera – nie przesadzaj z elektrycznością. Rzeczywiście ruchy mas powietrza generują ładunki elektryczne, ale efekt uzyskiwany jest tylko w określonych warunkach środowiskowych. Musisz pamiętać, że polaryzacja nie wynika (przynajmniej efektywnie) z tarcia cząsteczek powietrza, a z tarcia cząsteczek fazy z jądrami kondensacji (pyłami, wodą, lodem). Tak przynajmniej sądzę... dawno nie miałem geografii...
W kociołku magii zindywidualizowanej i wyrafinowanej nie ma miejsca na proste zaklęcia elementalistów. Dlatego magia żywiołów staje się magią przeszłości. Opisem udowadniasz, że to błąd. Korzystaj mądrze i unikaj nadmiernego folgowania chuci.
2) Mechanus – żeby nie było za kolorowo... Rzeczywiście – możesz odebrać moc, jednakże:
a) oponent musi znajdować się w stanie uniemożliwiającym stawianie oporu;
b) jednorazowo możesz wykraść tylko jedną moc;
c) właściwości oręża będą bazować na wykradzionej mocy.
3) Zbroja – akceptuję, nie mam zastrzeżeń. Jedyna uwaga – żaden materiał nie jest niezniszczalny.


Okiem technika:

Przyuważyłem drobne (ekhm...) błędy interpunkcyjne. W zasadzie to  przecinki skaczą sobie w randomowe miejsca. Lokalne zaburzenia melodyjności tekstu odrobinę utrudniają czytanie. Są momenty, w których kartę czyta się jak nie najgorszą książkę, a są takie, nad którymi powinieneś jeszcze popracować. Forum to dobre miejsce do pracy nad warsztatem, więc... świetnie, że do nas wpadłeś!
Łap jeszcze ode mnie kwiatki na przywitanie:
„I trafiłby w dziesiątkę! Prawie, bo większość...” - to trafiłby, czy prawie by trafił? >P
„szczupła, umięśniona sylwetką” - nienawidzę tej antylogii! Szczupła sylwetka to szczupła sylwetka, umięśniona sylwetka to umięśniona sylwetka! >_<

Na osłodę powiedziałbym kilka ciepłych słów o samej koncepcji bezskrzydłego anioła, ale kogo tak naprawdę obchodzi moje zdanie? Leć na... oh, wait... idź na fabułę i baw się grzecznie!
Witaj w piekielnie rozkosznej przygodzie.~

Ps. „Lecisz na Luxferre”? Bez skrzydeł może być ciężko... >D

[A tutaj powinien być uroczy obrazek. AKCEPTACJĘ!]


Edit by Growlithe: żeby nie było. Zezwoliłem Luxowi na sprawdzenie karty postaci, ponieważ pokładam w nim wszelakie nadzieje i w ogóle, lovekrove.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach