Jestem za większością pomysłów, bo były dobrze i rozsądnie opisane. Wpadłem tylko po to, żeby wypowiedzieć się na temat antidotum.

Technicznie, już jest możliwość wyleczenia wirusa X w początkowym stadium (cokolwiek by to nie oznaczało), bo od dawien dawna istnieje u nas w spisie lek z poziomu trudnego, który właśnie coś takiego umożliwia.

Więc od biedy uszedł by pomysł o NPC z krwią odporną na wirusa X, ale:

- znaleźć go musiałoby być bardzo ciężko, w ogóle wywaliłbym go na Desperację, bo inaczej S.SPEC ma za łatwy dostęp
- działanie antidotum z jego krwi nie byłoby silniejsze od wyżej wymienionego leku. Ratowałoby kogoś tylko ze stadium zarażonego - przed śmiercią denata.
- poziom stworzenia tego specyfiku byłby gdzieś pomiędzy trudnym, a cholernie trudnym, bo jednak takie antidotum to nie byle co
- nikt nie ma pojęcia, kim jest ów wybraniec, żeby go chociażby znaleźć, dałbym jakieś warunek minimum X misji, po których byłoby to dopuszczalne. Inaczej zrobiłoby się to po prostu za łatwe.
Ale plotki krążyłyby i byłoby ich sporo - wiadomość, że da się to wyleczyć mogłoby dać w pewien sposób motywację ludziom dążącym do uratowania świata.

I tu pojawia się plot twist - co jeśli wymordowani próbowaliby go zabić? Byłby to bardzo emocjonujący wyścig z czasem - kto pierwszy, my czy oni? A nawet po zabezpieczeniu takiego człowieka, wciąż pozostawałaby możliwość skrytobójcy w szeregach zwycięskiej (w wyścigu) organizacji.

Ten pomysł nie jest zły, tylko dobrze byłoby go dopracować.

Zero, spoko, źle wtedy zrozumiałem, Ev mi to zaraz sprostowała. Więc jestem za.

Co do tego luźnego pomysłu, uznałem, że mógłby być to fajny motyw. Nawet chwilowy, w końcu takiemu "wybrańcowi" mogłoby się coś stać. Nie mówiłem, że jego wątek ma być ciągnięty nie wiadomo przez jakiś X czas. Chciałem tylko zasugerować jakieś nowe cele dla grup. Chociażby dla KNW, którzy starają się odbudować grupę. Ogólnie taki "wybraniec" nawet nie musi sobie chasać po terenach M-3, ani nawet Desperacji, same plotki byłyby ciekawym motywem, że ktoś taki się pojawił, że ktoś widział jak ta osoba w kontakcie z zarażonym wirusem kompletnie była obojętna na jego działania czy nawet tam kogoś uleczył. ponadto spotkanie takie wyjątkowej osoby graniczyło się naprawdę z cudem, bo poza rysopisem, który może odpowiadać każdej osobie, nic o nim nie wiadomo. Taki trochę rzadki Pokemon. >D Zresztą, tak tylko rzuciłem mięsem.

Dobra, co z tym tematem? Jeszcze jakieś modyfikacje, dyskusje czy mam zamykać?

+ czy tamte sposoby zarażania już weszły w życie?

Jeszcze nie weszły, ale dziś wejdą. Nie ma co się rozdrabniać. Zamknij temat.