Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Go down


    Miejsce: jakaś ponura speluna w M3.
    Czas: styczeń 3002.
    Uczestnicy: Senna i Jabol.


To był jeden z tych wieczorów, kiedy wszystko wydawało się do dupy. Tatuaż, który sama robisz sobie na udzie zostaje zrujnowany przez głupią alergię. Jedno kichnięcie, jedno drgnięcie ręki i masz igły tak głęboko w nodze, że... za głęboko. Potem jak na zawołanie, dwa z trzech kotów jakie posiadasz rzygaj po mieszkaniu jak opętane, a kiedy w końcu opanowujesz sytuację, wywala Ci prąd w mieszkaniu. Decydujesz się na szaleńczy spacer poprzez zaspy, odmrażając sobie stopy w glanach, aby odkryć, że twój ulubiony bar jest zamknięty z powodu śnieżycy.
Senna siedziała teraz w pierwszej lepszej spelunie, wbijając spojrzenie w swojego rozmówcę, który kilka minut temu, po prostu przysiadł się, postawił na stole butelkę z wątpliwego pochodzenia płynem i przedstawił się jako W... Willard? Wi... Wilson? Wi... cholera z tym, jakkolwiek na W.
Tatuażystka po krótkim zamyśle doszła do wniosku, że nie wie czy ten dzień mógł okazać się gorszy, więc darowała pełne pogardy spojrzenie (standardowa broń na niechcianych adoratorów) i pozwoliła mu dotrzymać jej towarzystwa. Z resztą, nie wyglądał tak źle.


Ostatnio zmieniony przez Senna dnia 24.09.15 0:45, w całości zmieniany 4 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zimne płatki śniegu opadały mu na twarz oraz włosy. Zapach spalin uświadamiał mu, że nie był na terenach desperacji, a w mieście. Swoim dawnym mieście, gdzie miał cieplutki dom, kochającą go narzeczoną, dobrą pracę, rodzinę. Jednej nocy zabrano mu wszystko, a nad rankiem obudził się związany i zakneblowany za murami miasta. Wyglądał jak porzucona zdobycz. Bezbronny i wystraszony. Ile to już, kiedy ostatnio tutaj był? Za każdym razem jak tutaj przychodził, powracały dokładnie te same wspomnienia. Cholernie bolesne wspomnienia.
Myślał o niej, o jej zapachu, wyglądzie, charakterze. Widział ten promieniujący uśmiech na jej licach. Mało kiedy się złościła, zwykle chodziła opanowana, pełna gracji i wdzięku. Zawsze w jak najlepszym humorze i ta jej kuchnia... Czekaj, czy to monopol? Jeszcze otwarty? Bardzo fajnie.
Wszedł do środka, a zdobyte pieniądze wydał na alkohol. Zawsze to robił, kiedy humor mu nie dopisywał, a resztka jego dumy szła na straty. Wtedy nie myślał; on po prostu czuł, że musi to zrobić. Wypił to co miał, a niebawem przed jego stopami rzuciła się jakaś speluna. Miejsce, gdzie będzie mógł wydać dużo kasy na alkohol, najebać się w cztery litery, a na sam koniec przespać się z jakąś panienką. Bo to przecież było takie wygodne.
Był już lekko wcięty, ale to mu nie przeszkadzało, aby zamówić kufel piwa. Albo dwa kufle. Bo czemu by nie miał skorzystać z okazji i nie przysiąść do tej panienki, która w tym momencie tkwiła sama jak ten palec? Tak więc, nie zwracając szczególnej uwagi na znaczek, że osobom, którzy są pod wpływem alkoholu, alkoholu nie sprzedajmy, kupił najtańszą butelkę wódki, którą postawił na stoliku kobiety wraz z kieliszkami, goszcząc ją swoim zabójczo przystojnym uśmiechem oraz imieniem. Wyglądała na zdecydowanie młodszą osobę od Williama, ale mu to nie przeszkadzało.
- Niech Panienka wybaczy, że tak dosiadłem się bez pozwolenia, ale serce mi nie pozwoliło zostawić Panienkę tak kompletnie samą przy tym stoliku. Więc jak, napije się Panienka ze mną? - rozpoczął swoją gadkę wraz ze swoim pełen sympatii uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Panienka, panienka, panienka. Naprawdę? Nie dało się więcej razy użyć tego słowa w dwóch zdaniach? Jeśli oczekiwał szybkiej odpowiedzi, grubo się pomylił. W otulonej kruczoczarnymi włosami głowie kłębiły się właśnie wszelkie za i przeciw, a chłodne szare oczy uważnie obserwowały nieznajomego. Nie mogła tylko uwierzyć w to, że każdego wieczora znajdowało się tylu głupców, którzy myśleli, że wyrwą ją na kilka ładnych słówek. Czy naprawdę wyglądała tak łatwo? Pora zmienić image, jakby glany i skóra nie wystarczały.
Właśnie, w pomieszczeniu zaczynało robić się tak gorąco, że zarówno marynarka, jak i skórzane spodnie zaczęły przyklejać się do jej kościstego ciała. Nie miała jednak ochoty zaszczycać swojego towarzysza z przymusu widokiem swoich nóg, jednak postanowiła pozbyć się jednej części górnej garderoby, pozostając w czarnej bokserce odsłaniającej ramiona.
Po dokładnym obejrzeniu Williama i stwierdzeniu, że mogło być znacznie gorzej, okazała się tak dobroduszna by wytatuowaną dłonią wskazać mu miejsce naprzeciwko siebie. Trunek jednak nie wydawał się być godzien zaufania, to też tymczasowo zrezygnowała ze skosztowania go, delektując się własnym piwem, które zamówiła tuż po przybyciu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

On i głupiec? Nic z tego. Nie jego wina, że ma nawyk mówienia w taki, a nie inny sposób do pań. Nawet kiedy miał narzeczoną zwracał się w ten sposób do innych kobiet. W końcu lepiej powiedzieć panienka, niżeli plugawa dziwka. Ale kto jak już woli, co nie? Fakt, dosiadł się, jak prawie każdy samiec miał jedno w głowie, ale! William pod tym kątem naprawdę potrafił być różny. I jeśli urokliwa pani nie będzie chciała, nie zmusi jej do tego. Dzisiaj nawet nie miał ochoty na jakiekolwiek igraszki. Chciał się tylko zapić, dokończyć swoje sprawy i wrócić do desperacji. A skoro mógł lub miał okazję w towarzystwie pić, to czemu nie? Zawsze to nieco raźniej.
Usiadł na wskazanym miejscu przez Panienkę, przyglądając się uważniej jej wytatuowanej dłoni. Mógł stwierdzić, że to dzieło jest co najmniej zajebiste. Szkoda, że go nie stać na coś tak pięknego na swoim ciele. Chociaż może już wkrótce? Kto wie, kto wie. Wziął do rąk wódkę i ją w piękny sposób otworzył. Spytał się pierw kobiety, czy chce, a jak powiedziała, że nie, bo ma swoje piwo, polał sobie i napił się pierwszego, delikatnie się skrzywiając.
- Fajne masz tatuaże. Jakieś sentymentalne czy na yolo robione? - spytał z czystej ciekawości, nadal mając swój uśmiech na twarzy - I zdradzi mi swoje imię, Panienko. W końcu muszę się do Ciebie jakoś zwracać, czyż nie? - uśmiechnął się nieco szerzej, zauważając, że kobieta na razie nie jest zbyt rozmowną osobą. Może to się zmieni za parę kieliszków?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Nie odpędziłeś demonów. – stwierdziła jedynie cicho, obserwując w jak piękny sposób nieznajomy otwierał najtańszy dostępny trunek w lokalu. Oczywiście, że jego cena nie umknęła jej uwadze. W końcu nie przyszła tu po to aby tępym wzrokiem patrzeć w stolik, puszczając mimo uszu wszystko co działo się w jej otoczeniu. Tatuażystka bowiem, choć nie lubiła ludzi, traktowała ich w pewien sposób jak zwierzęta. Obserwowała i poznawała zwyczaje oraz zachowania, starała się zrozumieć zwierzęcą naturę. Gdyby ktoś ją zapytał... szczerze odpowiedziałaby, że woli towarzystwo zwierząt od własnej rasy. Zwierzęta przecież często bywały bardziej ludzkie od samych ludzi.
Jakby czekając na pytające spojrzenie Williama, wskazała łokieć, po czym pozwoliła mu dokończyć. Spokój, który widniał na jej twarzy był tylko pozorem, który również nie trwał długo. Nie minęła chwila zanim Senna wybuchła donośnym śmiechem, jakby nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszała.
- ”Na yolo?” – ledwie przezwyciężając śmiech wyrzuciła z siebie słowa, mimowolnie wypuszczając z gardła całkiem dźwięcznie i kobieco brzmiący śmiech. – Ty tak naprawdę?
Cała maska obojętności została zrzucona w ułamku sekundy, jakby Senna uświadomiła sobie, że William w niczym jej nie zagraża i zapewne nie miał nawet zamiaru przełamywać jej bariery. Tak właściwie, wydaje się takim… niegroźnym idiotą. Cóż, jeśli wydaje się to obraźliwe… podobno pierwsze wrażenie najbardziej zapada w pamięć, ale kto powiedział, że nie można potem tego nadrobić? Williamie, postaraj się.
- Wiesz jak to z tatuażami jest… – zaczęła, zyskując nieco opanowania. Nie zamierzała jednak znów posyłać mu groźnych spojrzeń i obudowywać się murem. – Pierwszy robisz, bo ma dla Ciebie wielkie znaczenie. Drugi i trzeci dlatego, że mają jakąś tam symbolikę. A resztę? Dlatego, że masz jeszcze gdzieś miejsce na ciele. To uzależniające, uwierz.
Bo kto jak kto, ale ona miała w tym doświadczenie. Klient, który nie dał sobie spokoju po jednym tatuażu, będzie zjawiał się regularnie przez następnych kilka lat. Senna nie narzekała na brak stałych klientów, w końcu była zapewne jedyną profesjonalistką w okolicy.
- Senna. – słowo wypłynęło z ust delikatnie wykrzywionych uśmiechem. Może gdzieś w głębi pokładała nadzieję, że jej nowy towarzysz sprawi, iż ten wieczór nie będzie tak zły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zamrażam z powodu usunięcia konta przez jednego z graczy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach