Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 21 Previous  1, 2, 3, 4 ... 12 ... 21  Next

Go down

Pisanie 07.04.15 19:21  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Nie mógł powiedzieć, że był mało popularny w tym mieście, ale starał się zachować jakieś pozory. Przecież nie każdy robi takie rzeczy co on. Poza tym jeszcze dużo osób kojarzy go po jego mocy. Ostatnio jak na promenadzie użył gyrokinezy zjawiła się cała chmara pieprzonych mechowców, którzy prawie podziurawili wszystkich włącznie z cywilami. I to jeszcze mieli czelność powiedzieć, że to on był zbrodniarzem. On nie zabijał bezbronnych. Ci co nie byli wmieszani w konfilkt dla niego nie istnieli. Dlatego nie atakował ich ale fakt, że czasem się nimi wysługiwał. Jako żywe tarcze czy coś takiego. Ale nigdy sam ich nie zranił. Pośrednio można uznać, że owszem. Ale on był przykładnym obywatelem. Walczył o wolność i sprawiedliwość. A to, że uznawali go za terrorystę i niebezpiecznego typka to już druga sprawa. Jego oko zawiesiło się mniej więcej na jej ustach. To co wypowiedziała nie ruszyło nim w ogóle. Nawet sumieniem.
- Może trochę więcej. Zabiłem głównodowodzącego. Porwałem prawą rękę dyktatora. Zabiłem trochę wojskowych. - Powiedział to spokojnie tak jakby to nie było nic specjalnego. Przyzwyczaił się do takich akcji, więc teraz już to nim nie ruszało. Na początku może i się jarał tym, że mu wyszło, ale euforia szybko mijała. Trzeba było zająć się innymi sprawami. Bardziej poważnymi prawda? Przecież jego celem i tak jest sam dyktator. I nie spocznie dopóki nie dołączy i jego głowy do swojej kolekcji. Im wyżej się mierzy tym lepiej. Determinacja w końcu popchnie nas do działania. Planowanie będzie prostsze jeżeli się staramy. I mamy dla kogo się starać. Chwilowo Ciro był samolubny, ale od niedawna ma Chi, a teraz jeszcze wróciła jego siostra. Chociaż ma co do niej mieszane uczucia to ciągle jest jego rodziną. Kiedy skomentowała jego dziurę to w sumie też nie zareagował specjalnie. Lekko się uśmiechnął bo faktycznie jej humor czasami potrafił podnieść kąciki ust.
- Wolę by zostało tak jak jest teraz. Przynajmniej w miarę normalnie to wygląda. - Wypowiedział nieco niezadowolony no, ale czego można oczekiwać po człowieku który stracił oko ze swojej własnej głupoty? Przecież zawsze będzie się już winić za wszystko co zrobił. A ta rana przypominała mu o nienawiści jaką darzył wojsko. Kolejny powód, by się zmotywować. Dlatego też nie chciał o tym zapomnieć. Mógł nie widzieć już całe życie, miał to w dupie. Nie chciał prawdziwej protezy. Jeżeli zapomni się o tym jak ciężko było kiedyś to straci się cząstkę siebie. A ta część, która narodziła się razem z nim kiedy stracił wzrok na jedną stronę była czymś naprawdę potężnym. Nauczyła go pokory, spokoju i jak trzeźwo myśleć. Gdyby teraz stracił te cechy stałby się podrzędnym Łowcą, który nie jest w stanie samodzielnie podetrzeć sobie dupska.
Słowa As trochę nim ruszyły. Wiedział, że ma w dupie politykę, ale żeby robiła to co jej się każe? A kim ona jest? Marionetką? Miał ochotę skoczyć jej do gardła i wydusić z niej całą jej głupotę, ale wolał teraz nie posuwać się jeszcze do takich środków.
- Działanie samodzielnie pasowałoby Ci bardziej. - Dodał tylko od siebie krótką sentencję, a następnie spojrzał się za nią. Musiał być pewny, że nikt nie krąży w okół nich w podejrzany sposób. Może i już trochę mu odbijało, ale przynajmniej był pewny, że wszystko jest w należytym porządku.
- Mam swoje plany. Wykraczające za wiedzę przywódczyni. Powiedzmy, że ja robię swoje, a ona swoje. - Powiedział równie spokojnie co wcześniej. Może i nie powinien mówić takich rzeczy na głos, ale fakt był taki, że on był niezależną częścią Łowcy. Choćby ludzie chcieli nim rządzić to on słuchał się tylko Yuu. A ze względu na swój styl życia mógłby ją olać i działać po swojemu. Taki już jest. Wybiera najlepsze opcje nie zawsze konsultując się z górą. A teraz ma do tego jeszcze większe pole manewru. Miał nadzieję, że As domyślała się co ma zamiar zrobić. Nie chciał tego mówić na mieście. Ludzie zaczęliby go osądzać i w końcu ktoś by zauważył podobieństwo między listami gończymi a jego ryjem.
- Jestem niezależny. Nie przyjmuję rozkazów. A przynajmniej nie zawsze. Robię to co mi się podoba. Smakuje wolność ... póki jeszcze takowa jest. - Mówił to dumnie, ale ostatnie słowa wypowiedział prawie szeptem tak jakby gubiąc blask swoich oczu. Zamarzył się może. Kto wie. Jednakże jego ostatnie słowa mogłyby dać wielu osobom do myślenia.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 19:46  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Ziewnęła przeciągle i zamlaskała parę razy, bo o ile fajnie było sobie po tylu latach porozmawiać z braciszkiem to strasznie szybko się nudziła i niczym dziecko musiała porobić coś innego, albo zaraz zacznie marudzić i się smucić i wkurzać i w ogóle będzie tragedia.
Biorąc pod uwagę kim byli, to co zrobił Ciro nie wywarło na niej jakiejś super wielkiego wrażenia. No zabił głównodowodzącego i kogoś tam porwał, super good for him.
- Meh. Tylko tyle? Nie chciało by mi się poświęcać czasu na rozwieszenie Twojej facjaty po całym mieście za coś takiego. - Wzruszyła ramionami spoglądając na niego kątem oka i zastanawiając się, czy Ciro ma kompleks wielkości i zaraz się na nią zdenerwuje za to, że nazwała jego wyczyny niczym. Ale taka była prawda, wszystkich traktowała równo, wszyscy byli równie mocno zepsuci i oczywiście, że to kogo zabił Ciro miało znaczenie polityczne więc pewnie było to super ważne, ale jak już zostało wspomniane, jej polityka nie interesowała. Zaciągnęła się papierosem i zostawiając go w ustach, by mieć wolne obie ręce wpakowała ręce do kieszeni swojego palta i zaczęła je intensywnie przeszukiwać, aż wreszcie w jednej z nich znalazła cukierka wielkości M&M'sa, czy jak one się tam nazywały.
- No ale patrz - Przycisnęła mocniej ustami fajkę, by jej nie wypadła i pokazała mu cukierka, a potem bezczelnie, właściwie się nad tym nie zastanawiając wpakowała mu ręce w protezę i ją wyciągnęła. W mgnieniu oka wpakowała mu tego cukierka w oczodół i wcisnęła protezę na miejsce. - ...no... wygląda normalnie i masz cukierka na później.
Otrzepała swoje dłonie i położyła je na biodrach a potem jeszcze parę razy kiwnęła sobie sama głową dla aprobaty swojego jakże genialnego i świetnego pomysłu. - Nie musisz dziękować. Chętnie się dziele własnym geniuszem ze światem. - Stwierdziła podziwiając swoje własne dzieło. Kto by nie chciał takiej skrytki! Mógłby tam chować dragi... albo... coś!
Ciro wybitnie źle ją zrozumiał. Nigdy nie była marionetką ani narzędziem w czyichś rękach, ale była członkinią organizacji i podlegała przywódcy, a to oznaczało, że kiedy dostała rozkaz musiała go wykonać. Na co dzień trzymała się zawsze na uboczu, raczej nie była kimś, kto bierze czynny udział w życiu łowców ale jak już trzeba było coś zrobić to to robiła.
- Na co dzień jestem sama. Ale czasami każdemu przysyłają listę zadań do zrobienia. - Powiedziała tak dla sklarowania sytuacji i dopaliła papierosa, a potem rzuciła go pod nogi i przydepnęła butem. Nie lubiła robić tego, co jej się kazało ale chyba musiała się z tym pogodzić jeżeli chciała się utrzymać w organizacji. Poza tym skąd on do cholery mógłby wiedzieć, co pasowałoby do niej bardziej. Nie znał jej. Nic o niej nie wiedział. Nic. - No to miłego realizowania tych planów.
- Wolności nie ma. Jest tylko jej złudzenie. Wolność funkcjonuje jak te Twoje plakaty. Niby widać na nich Twój ryj, niby obiecują jakąś nagrodę, ale przez ten plakat nie da się ani Twojego ryja dotknąć, ani chwycić tej nagrody. I z tego co widzę... raczej nikomu nie udało się Ciebie złapać. - Kurwełe na jakie inteligentne metafory ją wzięło. Aż chyba sama sobie zaimponowała. Taka sytuacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 20:48  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Cała ona. Nawet za czasów dzieciństwa zachowywała się podobnie. Nic nie było w stanie jej poruszyć dlatego też powoli sam Ciro tracił ochotę na rozmawianie z ową personą. Wiedział, że jak zaczęła mlaskać to znaczy, że zaraz zacznie robić coś głupiego i to przerodzi się w coraz to debilne pomysły. A to znaczyło, że szybko straci cierpliwość. I to nawet pewnie szybciej niż się spodziewał. Chwilowo jego spokój był maksymalny. Wydawało się, że nic nie byłoby w stanie go poruszyć. A ona jak zawsze uważała, że chwalił się wszystkim co robił. Jakby nie pytała to by nawet nie poruszył tematu. Zaczął masować skronie, bo ta kobieta zdecydowanie będzie dla niego szkodliwa. Jego psychika ucierpi nawet jeszcze bardziej niż w momencie gdy zabijał swoich rodziców. To właśnie dlatego wolał powoli kończyć konwersację o jego osiągnięciach. Kiedy zminimalizowała jego zasługi to wzruszył ramionami. Sam nie uważał, że to wiele. Chciał zrobić coś więcej. Znacznie więcej. Przysłużyć się organizacji, ale bardziej sobie. Swoim własnym celom.
- A no tylko. - Powiedział spokojnie, a następnie zawiesił wzrok na papierosie, który żarzył się do czerwoności. Był zdziwiony nawet, że jego siostra pali. Ale w tych czasach jest coraz mniej osób, którzy nie palą. Fajki stały się w modzie, że tak powiem. Kiedy zaczęła grzebać mu po kieszeniach wydał z siebie niezadowolone warknięcie. Nie lubił jak mu się tak grzebało po kieszeniach. Zwłaszcza, że jeszcze przed chwilą okradła go. I to praktycznie z tej samej kieszeni. Więc do cholery niech go już zostawi i sobie odpuści. Ale nie! To było niemożliwe. Niczym mucha. Przykleiła się do gówna niczym żuk gównojad i nie odpuści dopóki nie skończy roboty. A to znaczyło, że teraz Astira będzie go męczyć swoimi debilnymi pomysłami. Przeczuwał, że coś podobnego się stanie. Ale ruszanie jego oka to było coś na co pozwalał tylko sobie. Kiedy wyciągnęła jego protezę zesztywniał. Poczuł się jak spetryfikowany. Kiedy zaś odłożyła protezę na miejsce zacisnął mocniej zęby.
- Przysięgam, że Cię zabije. - Dodał przez zaciśnięte zęby zdecydowanie niezbyt zadowolonym tonem. Wyciągnął swoją protezę i wymacał cukierkowego cosia. Wywalił go na podłogę i wsadził oko na miejsce.
- Jak Ci wsadzę kija w dupę to też będziesz taka błyskotliwa? - Zapytał naprawdę zirytowany. Wkurzenie go było naprawdę trudnym wyzwaniem. A jego rodzonej siostrze przychodziło to z taką łatwością, że powoli tracił zaufanie do swojej osoby. Ćwiczył samokontrolę wiele lat. Często tracił kontrolę, ale to przez bardzo istotne incydenty, które zagrażały jego życiu. A przynajmniej jego organizm tak to odczuł. A teraz? No cholera chciała go po prostu wkurwić. Dla zabawy! A on sobie nie pozwoli. Będzie co prawda poruszony, ale nie da jej satysfakcji. A on skąd mógł wiedzieć, że działanie w pojedynkę byłoby dla niej lepsze? Znał swoją rodzinę. Wszyscy z nich byli indywidualistami. W taki bądź inny sposób. Jego matka tylko nie umiała obejść się bez ojca młodego Łowcy. Ale tak wszystkich jakby policzyć dbali o siebie sami. As uciekła z domu i zadbała o swoje bezpieczeństwo sama. Ciro zabił rodziców i zapewnił sobie spokój. Eltyarowie byli tacy sami. Wszyscy pierdolnięci, ale zaradni.
- Wolność istnieje dopóki się w to wierzy. - Przerwał jej na chwilę, a następnie wysłuchał jej słowa do końca. W pewnym sensie miała rację. Sprawiedliwość nie oznacza wolności. Nie oznacza też równości. Oznacza władzę, która przyjmie inną strategię niż dotychczasowa. Jeżeli inna władza zacznie rządzić w lepszy sposób, a to oznacza zadba o swoich obywateli to wszystko będzie w porządku. Wtedy nawet nie potrzeba wolności. Gdyby wszystko było ułożone to byłoby prościej, ale niestety w ludzkiej naturze istnieje dążenie do wolności. Każdy z nas lubi robić to co mu się podoba. I nikt nie powie, że nie.
- A powiedz mi ... robisz to na co masz ochotę? - Zadał jej jakie proste pytanie. Nawet nie musiał czekać na odpowiedź. I tego nie zrobił. Był niekulturalny, ale dążył do jednego wniosku. - A to oznacza, że posiadasz jakiś zalążek wolności. Masz wolną wole, więc nie pierdol, że czegoś takiego nie ma. - Naprostował ja, a przynajmniej się starał. Każdy miał prawo do własnego zdania, ale starał się trochę naprowadzić ją na prawidłowy tok myślenia. Jeżeli nawet to jej nie przekona to trudno. A to oznaczało co? Miała wolność w myśleniu. Proszę bardzo. Kolejna rzecz, która udowadnia jego tezę.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.15 22:04  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Astirze trzeba było przyznać, że była bardzo... specyficzną osobą, która miała pewne "tiki", które wskazywały na to, że zaraz się coś wydarzy. Mlaskanie było chyba jedną z takich rzeczy, bo kiedy zaczynała się nudzić i jej mózg ciężko pracował nad wymyśleniem czegoś śmiesznego i zajmującego, wtedy mlaskała, jakby chciała wszystkim wokół powiedzieć, że zaraz wydarzy się coś fajnego i Ciro o tym wiedział, tylko cholera wybitnie nie umiał docenić jej pomysłów.
Głośno wciągnęła powietrze, gdy wyrzucił cukierka na ziemię chcąc w ten sposób pokazać swoje oburzenie i coś w stylu "jak śmiesz". To ona tutaj pokazuje mu ciekawe i praktyczne zastosowania jego własnej protezy a on tym gardzi, wyrzuca cukierka na ziemię i jeszcze jej grozi?! Bezczelny!
- Jesteś taki słodziutki jak się denerwujesz - Wyciągnęła rękę w jego stronę i ścisnęła jego usta w taki sposób, by zrobić z nich słodziachny dzióbek. - Oj taki jestem groźny... Taki groźny jestem...! - Zaczęła go przedrzeźniać i się z nim drażniąc dzięki czemu miała niezły ubaw i przynajmniej się nudzić przestała.
Chyba można to było nazwać swego rodzaju osiągnięciem jeżeli As była jedyną osobą, która tak łatwo i szybko wyprowadzała Ciro z równowagi i chyba nie omieszkała się tą umiejętnością szczycić i być z niej dumną.
- No już. Nie pyskuj. - Ta... Eltyarowie byli bardzo specyficzną rodziną nawet jeżeli pominęło się tak głęboko zakorzenioną w nich patologię. I bez przemocy w domu bardzo specyficznie się do siebie odnosili i raczej nigdy nie okazywali sobie przesadnej miłości bo każdy raczej zajmował się sam sobą. Więc chyba tak... właśnie stąd Ciro mógł wiedzieć dlaczego pasowałaby jej praca w pojedynkę i właściwie przecież tak właśnie pracowała.
- Pierdolenie. Za wolność nie powinno się płacić. Wolność nie powinna mieć konsekwencji, prawda? Więc skoro łamiesz "prawo" będąc wolnym to jest to gówno a nie wolność. - I wszystko w tym temacie co miała do powiedzenia. Taka była prawda, że jeżeli musiałeś się bać tego, by chociażby wyjść wieczorem na ulicę i spokojnie napić się piwa korzystając z wolnego wieczoru to było to gówno a nie wolność. - To, że robisz to, na co masz ochotę to nie oznacza, że jesteś wolny, bo jak Ci wojsko w twarz wykrzyczy tę Twoją wolność to się posrasz.
Westchnęła i podlazła do krawężnika na którym sobie usiadła. No ileż można stać i nogi męczyć...
- Możemy przestać rozmawiać o rzeczach nierealnych? Jak Cię tak to kręci to idź sobie z tymi od Nowej Wiary pogadać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.15 20:35  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Irytowanie go to nie jest rzecz, którą powinno się robić. Tego powinno się po prostu omijać. Najlepiej w ogóle nie tykać. Omijać przez duże O i jeszcze do tego najlepiej szerokim łukiem. Niewielu było w stanie doprowadzić go do złości, a gdy już się to działo to po prostu robił to na co miał ochotę. Czyli po prostu robił im krzywdę. Teraz Astira pewnie zdawała sobie sprawę, że jej nienawidzi i na pewno chce jej zrobić krzywdę, ale była jego rodzoną siostrą. Głupio byłoby mu zrobić jej coś. Nawet jeżeli naprawdę bardzo tego chce. Po prostu źle by się z tym czuł. Dlatego postanowił grzecznie odcierpieć swoje i po prostu dać jej się bawić. Niech robi co chce. W końcu się znudzi i będzie miał spokój. A przynajmniej miał taką nadzieję, że nie będzie jej się chciało go tak męczyć. Jej wyraz twarzy, który mówił coś w stylu : " O ty chuju " sprawiał, że na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. Typowe rodzeństwo, które dokucza sobie bez powodu. Ale kiedy zaczęła go po raz kolejny wkurzać to miał nadzieję, że ktoś go zabije by nie musiał tego przeżywać. Naprawdę rozumiał takie gadanie i tego typu historie, ale ruszanie jego protezy a potem ciągnięcie go za policzek sprawiało, żę miał ochotę wydłubać jej oczy i zrobić z nich zupę. A potem nakarmić jej dzieci tą zupą. Ale w sumie ona nie miała dzieci, a przynajmniej nie sądził by miała. O ile była taką kobietą jak wszystkie z rodziny. One po prostu nienawidziły bachorów.
- Puszczaj. - Dodał przez zaciśnięte zęby i oczekiwał aż skończy. Odgonił ją od siebie rękami machając energicznie. Niech nawet się do niego nie zbliża bo normalnie nie ręczy za siebie. Przecież gdyby ją dorwał i nie byliby połączeni więzami krwi. To po prostu zniknęłaby z powierzchni ziemi. Jego wzrok naprawdę już był wkurwiony, a jego twarz również nie wydawała się być zadowolona.
- Ja Cię naprawdę kurwa nienawidzę. - Powiedział to łamiącym się głosem. Nie wiedział czy chciał na nią nawrzeszczeć czy co, ale po prostu już nie wytrzymywał. Miał ochotę przytupnąć nóżką i odejść z tego miejsca. A potem zaczęła swoje wywody życiowe opowiadać. Wolność to to... To sramto. On tylko wyraził swoją prostą logikę i wytłumaczył jej jak błędne jej rozumowanie jest, a ona musiała to ciągnąć kurwa w nieskończoność. Kobiety zawsze takie są? Pomasował skronie i wyciągnął następnego papierosa. Bez nich chyba nie przeżyje do końca tej rozmowy.
- Odpuść. Mało wiesz dużo mówisz. - Skwitował jej słowa i generalnie całą paplaninę, którą wyrzuciła z siebie w przeciągu ostatnich paru minut. Poprawił miecz przyczepiony do paska i zapalił fajkę. Zaproponował jej i również, a niech ma. Jego dobre serduszko kazało mu jej go dać, bo czemu nie. Skoro pali to niech się poczęstuje.
- To rozmawiajmy o rzeczach realnych. Słyszałaś, że zostaliśmy tylko my? - Zapytał się spokojnie, a gdyby wyglądała na nieco zdezorientowaną to jeszcze dopowiedział - Rodzice byli ostatnimi z Eltyarów. - Dokończył, a następnie oczekiwał jej odpowiedzi. Był zaciekawiony jak mu odpowie. Zleje całkowicie na sprawę, czy może coś się przejmie i może nawet będzie chciała zachować ciągłość rodziny? Ale patrząc na nią.
- Masz faceta? - Zapytał grzecznie, a następnie uśmiechnął się złośliwie. - Bo nie wyglądasz jakby ktoś Cię chciał. - Chamskie. Naprawdę chamskie, ale nie mógł się powstrzymać. Musiał jej jakoś dopiec, ale trzeba przyznać, że nie wygląda na kogoś kto jest w związku. Dlatego tak zapytał z ciekawości czystej.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.15 21:36  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Problem leżał w tym, że Astira była tak głęboko zakorzenionym hipsterem i anarchistą, że jeżeli czegoś nie należało robić to ona to robiła, jeżeli coś było niemodne to ona to lubiła i jeżeli wszyscy robili coś to ona robiła coś innego. I tak było też z irytowaniem, wkurzaniem, wkurwianiem, denerwowaniem swojego młodszego braciszka. No poza tym był jej młodszym braciszkiem! Jak mogłaby się oprzeć takiej pokusie żeby trochę mu pograć na nosie. Szczególnie jak się tak słodko denerwuje i głos mu się łamie i prawie płacze i piszczy i w ogóle kjut. No i tak swoją drogą... czy on nie zdawał sobie sprawy, że takim swoim zachowaniem tylko ją zachęcał do dalszego denerwowania jego osoby?
- Gdybyś mnie aż tak głęboko nienawidził to byś mi coś zrobił albo sobie stąd już dawno poszedł. - Wzruszyła ramionami bo taka była prawda. Skoro tak jej nienawidził, skoro tak bardzo miał jej za złe, że zniknęła to po co w ogóle z nią gadał? Z czystej ciekawości? A może gdzieś jednak w głębi ducha cieszył się, że powrócił ktoś mu bliski bo ona chyba nie mogłaby jednoznacznie zaprzeczyć gdyby się ktoś zapytał czy cieszy się z tego, że go tutaj spotkała.
Jego kolejnej wypowiedzi w ogóle nie skomentowała bo zdawała sobie sprawę z tego, że to była prawdopodobnie prawda. Znała się na małej ilości rzeczy, często wygłaszała opinie posłyszane od kogoś gdzieś właściwie nie zastanawiając się nad tym cz są słuszne i prawidłowe ale taka już była. Jej największy, wewnętrzny problem polegał na tym, że niestety bardzo często sama nie potrafiła odróżnić swojego stanowiska do danej sytuacji od tego, które przejęła od innej osoby, bo zazwyczaj jest święcie przekonana, że padło to z jej własnego umysłu. No ale cóż.
Tylko oni... Dwóch ostatnich żywy Eltyarów na tej zapyziałej Ziemi. Ale na dobrą sprawę, czy ich pojebany ród w ogóle był warty przedłużania? Wzruszyła ramionami i poczęstowała się papierosem, gdzieś wewnętrznie zdziwiona jego chęcią dzielenia się swoimi fajkami aczkolwiek nie miała zamiaru narzekać dlatego po prostu go odpaliła.
- Znając ojca to chuj wie, czy gdzieś nie łazi jakiś jego bękart. - Westchnęła cicho a na jego próbę obrażenia jej tylko z pożałowaniem pokręciła głową. Słodki braciszek... Myślał, że był w stanie zagrać jej na nosie równie intensywnie, co ona jemu.
- Nie mam. Stałe związki nie są dla mnie. O Ciebie i Twoje plany przedłużenia rodu nawet nie pytam... - Spojrzała na niego kątem oka i zaciągnęła się papierosem, następne zdanie wypowiadając jeszcze z dymem w płucach. - Do takich rzeczy trzeba by mieć jaja. A Ty o ile swoich nie schowałeś w magicznej skrytce za okiem, to...
Wypuściła dym z płuc celowo nie dokańczając zdania i zaśmiała się ze swojego własnego żartu. Może nie chciała być jakoś specjalnie chamska dla Ciro ale miała zwyczaju odpłacać pięknym za nadobne i niestety czasem robiła to zbyt... mocno. Aczkolwiek był jej braciszkiem, na pewno nie będzie gniewać się zbyt długo. A nawet jeśli no to... oh well.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.04.15 21:06  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Miała rację co do tego, że zrobiłby jej już dawno krzywdę gdyby cokolwiek czuł do niej negatywnego. I powstrzymywał się już od pierwszych minut, bo charakter jego siostry był ciężki i pewnie sama zdawała sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie zachowywał się tak, a nie inaczej. Starał się jak mógł, ale to było ciężkie, nawet bardzo by powstrzymać swoje wewnętrzne potrzeby, które As tak bardzo stara się obudzić. Wiedział, że się tylko zgrywa, ale on naprawdę jest osobą której nie powinno się wkurwiać i wystawiać na próby. Ale ona widocznie jeszcze o tym nie wiedziała. Nie widziała go jaki jest naprawdę, ale mogła się domyślać. Jest chory. To wiedziała na pewno. I domyślał się, że ona jest taka sama. Jeżeli tych dwóch sadystów połączy siły to Łowcy zyskają ogromną siłę bojową. Jeżeli oni zaczną szaleć bo będą mieli ochotę na trochę krwi to będzie dopiero ciekawie. Najbardziej popierdolone rodzeństwo w M-3 i jednocześnie najbardziej niebezpieczne. Jakiż to piękny tytuł! Idealnie pasuje do ich dwójki.
- Staram się być miły dla siostry. Doceń to. - Mruknął niezadowolony w jej stronę i spojrzał za nią. Coraz to więcej ludzi przechodziło przez tą ulicę, więc stwierdził, że rozsądniej będzie stanąć w ciemnej ulicy, by żaden żołnierz nie pomyślał nawet by do nich podejść. Oni srają w gacie jak mają zaczepić kogoś kto wygląda złowrogo i w dodatku stoi pośród cieni. W sumie to im się nie dziwi. Nikt nie wie co się czai w ciemnościach. Jest to coś niebezpiecznego lub coś co nie chce być znalezione. Ludzie którzy trafiają do ciemności poprzez własną ciekawość szybko kończą rozciągnięci po całym mieście. A z nich zostaje tylko trochę krwi. A właściwie sporo. Tylko trzeba potem taką osobę zbierać, a raczej jej szczątki.
Spodziewał się w sumie, że jego siostra będzie mówiła tak o ojcu. On sam również myślał, że gdzieś tam chodzi jakiś bękart, który nawet nie nosi ich nazwiska, ale posiada ich cząstkę DNA. Takiej osoby nie powinno być i gdyby go spotkał to by usunął go z tego świata. To coś nie miało prawa istnieć i tylko tyle miał do powiedzenia na ten temat.
- A Ty jak? Dziecka nie masz? - Zapytał spokojnie zerkając w stronę jej brzucha. Nie żeby twierdził, że była gruba czy coś. Przecież wcale nie miała wystającego brzucha jakby niedawno rodziła bachora. I jeszcze te opadnięte policzki. Kiedy zaś dowaliła mu o jego męskości to wzdrygnął się, ale starał się zachować spokój.
- Nie interesują mnie związki. - Mruknął tylko cicho i jego spojrzenie nieco się zmieniło. Wspomnienia z poprzednią przywódczynią wróciły. Uderzyły go z siłą młota prosto w czoło. Zadrżał, ale nabrał głębokich wdechów i wszystko mu przeszło. Nie chciał by o czymkolwiek wiedziała. On nie mógł okazać słabości. Zwłaszcza teraz.
- Zanim cokolwiek powiesz... To jestem rodzicem. - Dodał jeszcze pewnie wcinając jej się w słowa, ale niech wie. Przecież wychowuję Chi! Może nie jest ona jego biologiczną córką, ale traktował ją najlepiej jak mógł. Wiedział, że ona znaczy dla niego więcej niż wszystko. To dla niej został w tej organizacji. I jeżeli będzie trzeba pójdzie za nią w ogień.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.15 22:05  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Astira mimo tego, że nie widziała się z bratem przez ponad dwadzieścia lat to zdawała sobie sprawę z tego, jaki miał charakter i czym mogło skutkować denerwowanie go, ale zdecydowanie miała to głęboko w swojej pupie, był jej małym braciszkiem i musiał to znosić bo jak będzie niegrzeczny to nie... ona nie zrobi mu krzywdy, po co. Narobi mu za to takiego wstydu wśród łowców, że na pewno będzie wśród nich bardziej znany niż jest teraz a na wszystkich jego listach gończych wymalują osrane pieluchy albo inne ciekawe rzeczy, o których by im nagadała. No ale skoro jest grzeczny to nie gdybajmy!
- No i prawidłowo. - Skomentowała tylko i polazła za nim w ciemniejszą stronę ulicy, natomiast zamiast tam stać podeszła do jednej z rynien. - Pf... Jeszcze instynktownie skorzystasz z ciemnego zaułka i mnie zgwałcisz.
W tym momencie wsadziła sobie papierosa do ust i uchwyciła go mocno wargami, chwyciła się rynny i zwinnym susem wskoczyła na nią, by zaraz wdrapać się na samą górę i wleźć na dach. Otrzepała się i wychyliła głowę przez gzyms.
- Idziesz czy masz dupsko za ciężkie? - Wyciągnęła papierosa z ust i jednocześnie wypuszczając dym z płuc zaśmiała się a zaraz potem zniknęła za gzymsem i po prostu usiadła sobie na najbliższym kominie. No... tutaj to na pewno nikt ich nie powinien dostrzec, pod warunkiem, że Ciro da radę się wspiąć w co oczywiście nie wątpiła...
Czy stanowiliby niebezpieczny duet? Na pewno, tylko, że prawdopodobnie najczęściej stanowiliby większe zagrożenie dla siebie samych niż dla reszty otoczenia, bo skoro już się spierają i droczą to, co dopiero by było gdyby mieli razem pracować. O zgrozo! Problemem byłoby chociażby to, kto co komu potnie, kto komu więcej krwi upuści no i... to, że Ciro prawdopodobnie dobija swoje ofiary, Astira nie zabija, nigdy. Przynajmniej nie bezpośrednio.
Bękart ojca... Tego to by chciała dorwać w swoje ręce. Jakże miło byłoby patrzeć w twarz kogoś, kto a nuż przypominałby trochę ich znienawidzonego ojca... Jakże ona by się z nim pobawiła! Wyrwałaby mu każdą cząstkę tego zasranego DNA, nie ważne, że to fizycznie niemożliwe, ona by to zrobiła.
Na pytanie o to, czy ma dzieciaka prawie zadławiła się dymem papierosa, no bo takiego pytania to się kurde nie spodziewała. No jasne... Miała ponad trzydzieści lat ale kurwa! Tyle czasu się nie widzieli a on jej z takimi pytaniami wywala?!
- Co to za pytanie... - Uniosła jedną brew do góry w wyraźnym zdziwieniu i wrzuciła peta do komina za sobą. - Gdybym się dowiedziała, że jestem w ciąży to prędzej bym sobie brzuch nożem rozcięła niżeli wydała to paskudztwo na świat. Tfu! - Splunęła sobie między nogi, żeby pokazać jak bardzo w ogóle brzydzi się tej myśli. Rany jak ona nienawidziła dzieci... Każdemu jednemu nóżki i rączki by powyrywała a potem zamieniła miejscami, by zobaczyć jak śmiesznie będzie to wyglądać. Nie rozumiała ludzi, którzy dobrowolnie zgadzali się na wychowywanie bachorów. Ten płacz, ten zgrzyt zębami, pieluchy, ten smród, te nieprzespane noce, to wszystko było takie... Totalnie nie dla niej i totalnie ją obrzydzające i totalnie ją zniechęcające do jakiejkolwiek myśli o tym, czy by nie mieć dziecka. Dlatego też, gdy tylko Ciro powiedział, że ma dzieciaka zachwiała się i musiała złapać równowagę by nie wlecieć do komina.
- Że przepraszam kurwa co? - W tym momencie wpadła w histeryczny, po prostu paranoiczny śmiech i o ile jeszcze przed chwilą myśleli, że uda im się zniknąć przechodniom z oczu, to teraz na pewno śmiech dobywający się ze szczytu budynku przyciągnie uwagę innych ludzi. No ale po prostu nie mogła się powstrzymać. Złapała się za brzuch i pochyliła w dół czując, że powoli brakuje jej tchu, a przez ciągły śmiech nie mogła złapać powietrza. - Kurwa... Hiperwentyluje się... Zaraz... Zemdleję...
Podniosła na niego oczy pełne łez, które polały się w wyniku ogromnej ilości śmiechu i złapawszy kilka głębszych oddechów znów się pochyliła śmiejąc się dalej.
- A co Ty kurwa... Do laboratorium poszedłeś... I sam się zapłodniłeś?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 15:05  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
A jednak zareagowała tak jak myślał. Wiedział, że to wszystko sprawi, że jej trochę odwali, ale nie sądził, że to będzie aż takie dla niej wielkie poruszenie. No, ale nie warto jeszcze do tego przechodzić. Chwilowo miał inne zmartwienia. W ciemnej alejce co prawda jest bezpieczniej od wojska, ale na pewno nie od rabusiów, którzy uważają, że są w stanie cokolwiek komuś ukraść. Pewnie zwykłym ludziom tak, ale nie takim mutantom jak oni. Kiedy oparł się o ścianę odetchnął z ulgą, ale usłyszał paru ludzików za sobą. Spojrzał w ich stronę swoim czerwonym okiem, a oni zaś zaczęli panikować. Nie wiedział czy to dlatego, że sprawiał wrażenie, że słyszał ich rozmowę. Czy może dlatego, że jeden z nich trzymał nóż i chyba miał zamiar powoli coś zrobić. On i As wyglądali na tyle podejrzanie, że zaczęli odpuszczać. Nie chcieli zbytnio ryzykować chociaż może i byli do tego zmuszeni. Ciro odwrócił od nich wzrok i słuchał swojej siostry. Gdy ta prawie proponowała mu gwałt to zaczął się śmiać.
- Przykro mi, ale nie skorzystam. - Odpowiedział na jej zachętę i podrapał się po głowie. - Nie gustuję w takim ... rodzaju piękna. - Zastanawiał się jak ująć to w sposób inteligentny i przy okazji niechcący jej nie obrazić. Miał nadzieje, że mu wyszło i jednak poczuła się dotknięta. Tak naprawdę mu o to chodziło bo wiedział, że kobiety trochę inaczej łapią takie słówka. Oczywiście, że nie wszystkie, ale ona była jedną z takich która zdecydowanie wyłapywała drobnostki i obracała przeciwko sobie. Kiedy weszła na górę to westchnął. Miał okazję widzieć jej tyłek.
- I teraz muszę sobie oczy wydłubać. - Wyszeptał do siebie i rozejrzał się po uliczce. Parę skrzynek dzięki którym mógłby wejść na górę. Bez żadnego stresu, bez wysiłku. Rozbiegł się i wskoczył na skrzynki, a potem w górę. Złapał się dachu i wciągnął na górę. To było znacznie łatwiejsze dla niego niżeli wspinanie się po rynnie i patrzenie na jej tyłek więcej niż musiał. Następne jej słowa trochę nim ruszyły, ale minimalnie. To jak zareaguje na wieść, że jest ciocią? I to musi być dobrą ciocią bo inaczej Ciro ją potnie na kawałki i zje. Miał nadzieję, że będzie umiała zachować się przy swojej bratanicy. Więc jej reakcja następna go nie zadziwiła. Śmiała się. Prawie umarła. Znowu się śmiała. A żeby się udławiła. Czekał cierpliwie aż skończy. I czekał. Czekał. A na końcu jeszcze poczekał. I gdy już prawie się uspokoiła to dał jej jeszcze parę sekund i zaczął.
- Mam przybraną córkę. - Powiedział spokojnie dobijając ją jeszcze tak by zdała sobie sprawę z tego co się tutaj wydarzyło. - I mam nadzieję, że będziesz dla niej miła. - A to powiedział bardzo spokojnie. Delikatna nuta groźby. Łagodny głos niczym kochanek, ale tego typu, który jest niebezpieczny i jest w stanie wbić Ci nóż w plecy gdy tylko się odwrócisz. Uśmiechnął się nawet lekko. To już jest dopiero straszne. Psychopata uśmiechający się do ofiary. O to co zobaczyła As.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.04.15 21:25  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
Kiedy skomentował jej "rodzaj piękna" uśmiechnęła się jednym kącikiem ust. Naprawdę chciał zacząć z nią wojnę na przekomarzanki... Chyba jednak biedak nie wiedział, że to była bitwa z góry przez niego przegrana i gdyby był mądry to w ogóle by jej nie zaczynał.
- Jestem pewna, że to wynika z braku jajek. Automatycznie odpycha Cię od kobiet. - Wzruszyła ramionami jakby chcąc pokazać swoją niemoc co do jego automatycznego spedalenia i przeciągnęła się prezentując swoje zmęczenie i znudzenie.
- Dłub, dłub, zrobisz sobie dodatkowy schowek na cukierki. - Uważnie obserwowała jego metodę wchodzenia na dach. No tak... rynna prawdopodobnie zerwałaby się pod jego ciężarem no i rączki pewnie też miał za słabe żeby wciągnąć te swoje dupsko po tak wąskiej powierzchni. - No... jednak za ciężkie dupsko.
Ona dobrą ciocią. Astira i dobra ciocia to były słowa, które nie miały prawy tworzyć współgrającego ze sobą zdania no chyba, że gdzieś po drodze wciśnie się "to na pewno nie" i wtedy jak najbardziej powstanie prawdziwe stwierdzenie o tym, że byłaby chujową ciocią. Z resztą kurwa! Jaką ciocią! Ona w życiu nigdy nie będzie żadną ciocią dla żadnego bachora jej pożal się boże braciszka! Jeszcze czego! Śmiała się naturalnie dalej, wybitnie nie mogąc przestać i powoli naprawdę zmieniając kolory na twarzy manifestując w ten sposób to, że coraz ciężej złapać jej oddech. W końcu się jednak trochę uspokoiła... Skulona trzymając się za brzuch oddychała głośno i głęboko próbując uspokoić samą siebie. "No już, spokojnie, przecież to nie jest aż takie śmieszne"- mruknęła sobie w myślach i jakby mimowolnie przez swoją własną myśl zaśmiała się jeszcze raz ale bolący brzuch spowodował, że jęknęła cicho i się uspokoiła.
- Przybrana córka... No tak. Mogłam się domyślić. - Kiwnęła sama do siebie głową a potem ostentacyjnie spojrzała na jego krocze żeby wybitnie mu oznajmić, że przecież i tak nie mógłby mieć rodzonej córki. - Ty jesteś pojebany czy naprawdę się tak nudzisz, że sobie dom dziecka organizujesz?
Pokręciła z rezygnowaniem głową zastanawiając się, co mogłoby kierować jej bratem, że zdecydował się na adopcję dziecka. Naprawdę chciał, żeby chora psychika Eltyar'ów rozszerzała się i zakorzeniała się w psychice dzieci? I to jeszcze nie ich własnych dzieci? Był na tyle szalony, że chciał poszerzać ich sadyzm? Z jednej strony... W sumie rozumiała go, bo fajnie mieć małą armię sadystów do zabawy ale z drugiej strony kurwa! Ona wyrzekła się wszystkich powiązań rodzinnych i chociażby dla bezpieczeństwa przyszłych pokoleń nie będzie mieć dzieci. Wystarczy Eltyar'ów na tym świecie.
- Nie... Nie rób mi tego... - Jęknęła błagalnie, a kiedy ostatecznie wypowiedział zdanie, w którym prosi ją o to, by była miła dla szczyla znów wybuchła histerycznym śmiechem. - Ja. Miła. No pewnie... Zrobię jej kurwa warkoczyki na głowie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.04.15 19:20  •  Wąskie uliczki - Page 3 Empty Re: Wąskie uliczki
A ona uważała, że on sobie żartował? No przecież, że sobie żartuje. Dlatego zachowuje całkowicie kamienną twarz nawet kiedy ona wybucha śmiechem. Jego spojrzenie nie zmieniało się nawet na chwile. Jeszcze tylko mogło paść pytanie : " Z czego Ty się kurwa śmiejesz", ale postanowił pozostać miły. Dlatego właśnie grzecznie oczekiwał końca jej jakże inteligentnych debilizmów, które wypadały z jej ust. Gdy już chciał coś powiedzieć o ona zaczynała, a on grzecznie czekał. Nie chciał jej się wtrącać. Niech to głupsze dziecko z rodziny się do końca wyżyje by to bardziej rozwinięte intelektualnie mogło mówić. Jeszcze śmiała twierdzić, że nie kręcą go kobiety. Jakby mogła coś wiedzieć na ten temat. Ona tylko z płci przypominała kobietę. Reszta jej walorów była przeciętna, więc nie uważał ją za kogos specjalnego. Dlatego właśnie po prostu wzruszył ramionami.
- Kobiety mnie kręcą. - Powiedział spokojnie cisnąc jej po raz kolejny. Jakież to urocze spotkanie rodzeństwa! Kochające się ponad życie. On jej mówił jak bardzo piękna jest, a ona komplementowała jego bogate krocze. Wręcz kochali się ponad wszystko. Tak jakby te parę marnych lat nic nie znaczyło. Ale koniec tych pierdząco słodkich gówien. Ciskali po sobie bo taka była natura rodzeństwa. Kochali się, ale jednocześnie nienawidzili. Mogliby sobie skoczyć do gardeł. I to bardzo szybko. Ale jedyne co ich zobowiązuje to więzi, które w jakiś sposób ich łączą i sprawiają, że będą stać po swoich stronach zawsze. Nawet jeżeli cokolwiek poszło nie tak. Coś co jest bardzo dziwne i niezrozumiałe. Są może rodziną, ale czy można wybaczyć np. zdradę? Jeżeli jest się normalną osobą to za drugą osobą się pójdzie rzecz jasna. On by tak zrobił nawet jakby nie chciał. Ściągnąłby tą mendę z powrotem, a dopiero potem zlałby jej dupsko końską sierścią.
Wiedział też, że zaczną się dogryzki z powodu przybranej córki. A co miał poradzić, że ruchać nie było kiedy, a dziewczynka przywiązała się do niego niczym guma do podeszwy. I w sumie dobrze, bo on sam również za nią przepada. Pieprzony Sadysta. Człowiek, który praktycznie z nikim nie utrzymuje pozytywnych relacji. Ma córkę! Wyobrażacie to sobie? Chce wychować ją może i normalnie, ale kto wie co z tego wyniknie. Jak na razie chce nauczyć ją jak się bronić, ale co zrobić dalej? Jak zastąpić jej Nyan, która już zniknęła i zostawiła swoją córkę na pastwę losu? Za dużo pytań za mało odpowiedzi. Ciro był osobą, która planowała dużo rzeczy i nie miał problemu z wymyślaniem rzeczy na bieżąco, ale takie sprawy go trochę przerastały.
- Powiedzmy, że nie miałem wyboru. - Dodał spokojnie, ale zaraz jednak zaczął na nowo - Przywiązałem się do niej. Masz z tym problem? - Zapytał się spokojnie, ale jego ton pod koniec zrobił się nieprzyjemny. Chciał by go ludzie widzieli jako niebezpiecznego i chorego, ale w tym momencie stracił nieco na swoim wizerunku. Dlatego właśnie chciał sobie nieco z nią pogrywać. A musiał odzyskać wizerunek, który stracił przed paroma sekundami. Trochę zmiękł przez małą Chisanę, ale przynajmniej odzyskał jakąś część człowieczeństwa. Kiedy zaczęła marudzić na temat bycia miłą dla swojej rodziny podniósł jedną brew do góry. Chyba nie oczekiwała, ze przystanie na jej warunki. Miała być grzeczna i innej opcji nie widział.
- Patrz mi na usta. - Dodał spokojnie i oczekiwał aż jej czerwone ślepia będą wpatrzone w jego usta. - Jesteś ciotką. Masz być miła dla Chisany bo Ci utne cycki i usmażę. A potem każe zjeść. - Powiedział to bardzo spokojnie i uśmiechnął się lekko. Ot taki miły geścik. Przecież wszystko musiało pójść po jego myśli. Bo ona doskonale wiedziała jakie będą konsekwencje jej czynów. Jeżeli nie będzie miła dla nowej Pani Eltyar, to stary Pan Eltyar rozprawi się z jeszcze starszą Panią Eltyar. Metaforycznie realistyczna groźba. Bójta się.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 21 Previous  1, 2, 3, 4 ... 12 ... 21  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach