Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 30.06.15 0:18  •  Pokój Leigh. Empty Pokój Leigh.
Zrujnowane, podobnie do całej reszty katakumb, pomieszczenie, w którym trochę gruzu zostało już uprzątnięte. Oczywiście brakuje w nim porządnego oświetlenia, a świece i lampy gazowe znajdujące się w pokoju dają tylko odrobinę światła. Panuje tu też dosyć spory chłód, co wyjaśnia zaścielone porządną kołdrą łóżko złożone z cienkich, metalowych rur. Do mebla przymocowana jest niedziałająca lampa. Na przeciwko niego, pod ścianą stoi prowizoryczne, zbite z tych samych materiałów biurko, na którym roi się od papierów, akt i dokumentów medycznych. Stoi przy nim jedyne krzesło, jakie znajduje się w całym pokoju. Na jego siedzeniu leży miękka poduszka, którą zazwyczaj okupuje Candy - kot Leigh. Dwie komody i jeden stoliczek nocy również znalazły tu swoje miejsce. I choć widok jest marny, panuje tu porządek, przynajmniej taki, jaki da się utrzymać w takich warunkach.
_______________________________________________________________

Legh wychodząc z pokoju nie spodziewała się gości. Prawdę mówiąc, nie spodziewała się nikogo w najbliższym czasie. Z nudów potrafiła robić samolociki z kartek i celować nimi w biegającego po pomieszczeniu kota. Tymczasem jednak, wybrała się na spacer i wróciła z ofia-... gościem. i to nie byle jakim! Technik miał jej bowiem pomóc z lampą i przynieść trochę koców, dzięki czemu nie musiałaby się tak bardzo martwić o szybki spadek temperatury.
Spacerowali dłuższą chwilę, gdyż do jej części katakumb nie było wcale blisko. To jedynie podkreślało, jak bardzo musiało jej się nudzić, skoro błąkała się po ciemnych korytarzach tak daleko od swojej małej oazy.
Podchodząc do drzwi odwróciła się do Wexa i uśmiechnęła szeroko. Dłoń położyła na klamce, jednak nie wpuściła go do środka tak od razu.
- Przepraszam za bałagan, ale jak wiesz wcale nie łatwo tutaj posssprzątać. - Powiedziała, standardowo jak na kobietę wyolbrzymiając. Nie miała przecież aż tak brudno! Otworzyła drzwi i wsunęła się do pokoju przed nim. Nim jednak mógł jakkolwiek zareagować zapaliła pierwszą z brzegu lampę i dobrała się do biurka. Mężczyzna mógł usłyszeć jedynie brzęk obijanych o siebie metalowych przedmiotów, a po chwili w ręku rudowłosej była już igła. Świeża, wysterylizowana, medyczna. Gdyby William nie byl tak wstydliwy, zapewne doceniły fakt, że znalazł się w naprawdę dobrych rękach! A już na pewno wykwalifikowanych.
- No, pokaż mi, co tam się ssstało. - Powiedziała wyciągając w jego stronę wolną dłoń i czekając, aż wskaże jej umiejscowienie drzazgi, która musiała go dosyć mocno kłuć i... irytować. Ją by przynajmniej irytowała, choć podobne odczucia miała z pękającą skórą. Nie zazdrościła zdecydowanie i chciała mu pomóc jak najszybciej się tego pozbyć!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.15 13:16  •  Pokój Leigh. Empty Re: Pokój Leigh.
Chce się przy nim uśmiechać? Chyba raczej z niego śmiać, ale Wex zostawił to bez jakiegokolwiek komentarza. Jeśli jej to odpowiada, to niech się uśmiecha, ale z daleka i to takiego, żeby technik nie musiał się z tego powodu rumienić. A o przychodzeniu do gabinetu na pewno nie było mowy. No, przynajmniej nie do momentu, w którym William byłby umierający i wydawało mu się, że Leigh doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Inaczej przecież tak bardzo nie naciskałaby, żeby czasem ją odwiedził. A Wex z chęcią wpadłby na jakąś pogawędkę lub dłuższą rozmowę, ale pod warunkiem, że lekarka byłaby prawdziwym mężczyzną i miała przy sobie jakiś alkohol. W innym przypadku niestety będzie musiał odmówić, a to wychodzi mu już całkiem dobrze.
- Nic szczególnego. Po prostu pechowy dzień. - odpowiedział na jej pytanie i faktycznie to miał na myśli. Nie dość, że spotkał nową prześladowczynię, rozwalił palec, to jeszcze wbiły mu się w rękę drzazgi z trzonka młotka. To właśnie się stało i to tylko dzięki obecności Lei. Jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości czy Wex powinien przebywać w towarzystwie kobiet, to teraz chyba wszystkie zostały brutalnie rozwiane. A to nie koniec dnia!
Sama przechadzka faktycznie nie należała do najkrótszych, a William poważnie zaczął się zastanawiać czy aby żmija na pewno prowadzi go do swojego pokoju, a nie do jakieś obskurnej piwnicy, gdzie będzie mogła na nim przeprowadzać wszelakiego rodzaju eksperymenty. Pewnie, że znał tunele, ale nie na tyle dokłądnie, żeby powiedzieć kto mieszka w jakiej ich części. Teraz był za to pewny, że kobieta przeciąga niektóre wyrazy zawierające w sobie spółgłoskę "s"! O ile wcześniej uważał to za przesłyszenie, o tyle w tym momencie nie miał żadnych wątpliwości. Nadal jednak nie śmiał zapytać dlaczego tak robi. Nie umiał też przypasować tego swoistego nawyku do żadnej wady wymowy jaką znał. Całkiem kłopotliwe.
- Bałagan? - mruknął pod nosem, kiedy przekroczył próg i zamknął za sobą drzwi, nieświadomie znajdując się w klatce z wyjściem za swoimi plecami. W każdym razie nie widział on tutaj żadnego bałaganu, a przynajmniej nie było go, zgodnie z jego definicją. W swoim pokoju miał gorzej, a jakoś nie narzekał, bo doskonale rozumiał, że warunki raczej nie sprzyjają regularnemu sprzątaniu i wystrojowi podobnemu do tego, jaki miał w M-3. To jednak nie oznaczało, że poda jej tak bez niczego swoją rękę. A Bóg jeden wie, co ona z nią jeszcze zrobi! Jednak Wex wyciągnął swoją dłoń w jej kierunku, ale złapał palcami za igłę.
- Naprawdę poradzę sobie sam, a za to, jeśli możesz, przygotuj trochę tę lampę. - mruknął, starając się wyciągnąć igłę z rąk lekarki i trzymając rumieńce na uwięzi. No przecież nie da się jej od tak dotykać. Już on widzi to wyjmowanie drzazg. Pewnie jakieś przypadkowe otarcia i zbliżenia będą na porządku dziennym, a za takie leczenie to on podziękuje. Nie poszedł do specjalisty, to nie ma też zamiaru brać domowej wizyty. Niech tylko grzecznie odda igłę, pokaże lampę i Wex znika po koce, aby je przynieść i więcej się w tym pokoju nie pojawić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.15 12:30  •  Pokój Leigh. Empty Re: Pokój Leigh.
Leigh miała tego dnia dobry humor, choć na początku wcale się na to nie zapowiadało. Obudziła się i z nudów przewalała na łóżku przez kilka godzin. Gdy wreszcie postanowiła przejść się po korytarzach wpadła na Wexa i to zdecydowanie poprawiło jej nastrój. Bo cóż lepszego mogło jej się przytrafić w katakumbach, niż spotkanie przystojnego mężczyzny, którym mogła się zainteresować?
Niemniej jednak, nie mogła tego dnia nazwać najlepszym. Zdecydowanie lepiej czułaby się, gdyby całe ciało nie piekło ją niemiłosiernie. Prowadząc technika do swojego pokoju, stawiała krok za krokiem starając się nie myśleć o tym, że wszystko ją boli.
- Pechowy dzień? Cóż, czasssem tak bywa niessstety. - Powiedziała ciszej niż mógł się spodziewać. Delikatny uśmiech wypłynął jej na ustach i chrząknęła, chcąc doprowadzić lekko zachrypnięty głos do porządku.
- Och, nie ma mowy, że ci na to pozwolę. Jessstem lekarzem i wiem, jak wyciągnąć drzazgę. - Powiedziała zaciskając dłoń mocniej na igle. Przez dłuższą chwilę siłowała się z nim, nie pozwalając mu zabrać przedmiotu. Miałby zabrać jej przyjemność zajęcia się jego dłonią? Poza tym, to mogła być jej jedyna rozrywka przez najbliższy tydzień! Jak on w ogóle śmiał?
- Nim się obejrzysz, będzie po wszyssstkim. - Dodała na końcu i spróbowała zabrać igłę z jego dłoni jeszcze raz. Nie miała jednak szczęścia, jak widać dzień był pechowy dla nich obojga, i w jednej chwili straciła równowagę opadając na technika i obijając sobie nos o jego tors.
Co teraz, drogi techniku?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.15 16:25  •  Pokój Leigh. Empty Re: Pokój Leigh.
Czemu mam dziwne, nieodparte wrażenie, że dobry humor Leigh wcale nie oznaczał, że Wex będzie miał identyczny? To sformułowanie sprawiłoby, że przez ciało niewinnego technika przeszłyby gigantyczne ciarki. Może i nie znał Pani Medyk prawie wcale, ale już zdawał sobie sprawę, że z pewnością nie będzie jej największym fanem. Wyraźnie bawiło ją dręczenie mężczyzny, który miał lekkie problemy z nawiązywaniem znajomości z płcią przeciwną, a ona to perfidnie wykorzystywała już od parudziesięciu minut.
Tak samo było i tym razem. Musiała, ale to po prostu musiała wiedzieć, że Wex nie lubi fizycznego kontaktu z kobietami. No... Może zwyczajnie się go obawia, ale sens jest mniej więcej ten sam. Tym bardziej nie musiała reagować w żaden sposób na te drzazgi w jego dłoni. Był dużym chłopcem i z powodzeniem mógł się nimi zająć. Nie dziwota więc, że chłopak wycofał się lekko i chciał przyciągnąć swoją dłoń do ciała.
- N-nie, zrobię to sam. Naprawdę nie chcę Cię w to angażować. - odburknął pod nosem, wcale nie przerywając tej ich przepychanki, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. No bo w końcu jak? Dwójka dorosłych ludzi miała się kłócić o igłę i o to, kto wyciągnie drzazgę z ręki mechanika? To zupełnie tak, jakby walczyli o grabki i wiaderko, ale tym wiaderkiem był tym razem William. Nie było możliwości, żeby to nie skończyło się źle, prawda? Prawda! W jednej chwili bowiem Leigh straciła równowagę i runęła jak długa na Wexa. Ten kompletnie się tego nie spodziewał, liczył z jej strony na jakiś opór w sprawie igły, więc i jego równowaga została zachwiana, a po chwili znaleźli się na ziemi.
Pierwszym co poczuł chłopak był piekielny ból z tyłu głowy. Odruchowo jęknął pod nosem i sprawdził co takiego się tam wydarzyło, przesuwając po czuprynie ręką. Kolejna fala bólu rozeszła się po jego całej łepetynie, a wierzch dłoni uderzył o jakiś drewniany materiał.
- Szafka... - niemalże wyszeptał, spoglądając teraz na wewnętrzną stronę dłoni i dostrzegając na niej krew. Świetnie! Czyli rozciął sobie skórę. Tylko... Dlaczego sie tutaj znalazł? Oczy technika zaczęły poszukiwać przyczyny i proszę bardzo. Niczym na zawołanie przed jego twarzą pojawiła się Leigh. Zaraz... Leigh? Oczy Wexa po raz kolejny się rozszerzyły, a oddech stał się szybszy. Czemu ona na nim leży? I co to za ból w prawej ręce? Technik po raz kolejny chciał sprawdzić co takiego mu się stało i proszę! W jego przedramieniu znajdowała się igła, która do tej pory miała pomóc w wyciągnięciu drzazgi. Owszem, bolało, ale biednego Wexa coś innego męczyło jeszcze bardziej. Zacisnął on delikatnie dłoń raz, potem drugi i trzeci. Czemu nie czuł w niej teraz bólu, a jedynie przyjemnie ciepło i puszystość? Mężczyzna przeniósł wzrok na swoją dłoń i niemalże dostał zawału. W jednej chwili zrobił się bardziej czerwony, niż do tej pory mógł być i zaczął coś niezrozumiale bełkotać. Jego palce zacisnęły się bowiem na lewej piersi Leigh i od razu uprzedzam, że zrobiły to całkowicie przypadkowo! To wszystko przez ten upadek. Jednak kiedy William zobaczył co takiego zrobił, zmieszał się niemiłosiernie.
- T-To przypadek! - wykrzyknął i niemal natychmiast chciał się podnieść, zrzucając przy tym z siebie Panią Medyk. Niestety! Perfidna szafka była naprawdę perfidna, bowiem jedna z jej szuflad nadal była wysunięta i to właśnie po raz kolejny w nią zarył głową Wex. Tym razem jednak na tyle dobrze, że zrobiło mu się ciemno przed oczami i chociaż nie zemdlał, to był poważnie zamroczony. I to wszystko przez LEIGH!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.15 3:54  •  Pokój Leigh. Empty Re: Pokój Leigh.
Dobry humor Leigh mógł być zbawienny dla wielu. Dla mężczyzn, którzy chcieli ją poderwać, czy pacjentów, których życie zależało właśnie od niej. Na nieszczęście, Wex nie należał do żadnej z tych grup. Przez całkowity przypadek (a może zrządzenie losu?) stał się kolejna ofiarą ślicznej pani doktor. I choć dla wszystkich wokół mogło to być oczywiste, ona sama nie zdawała sobie za bardzo sprawy z przypadłości Williama. Wiedziała, że spinał się w jej obecności jakoś bardziej, niż inni. Wiedziała, że wiele rzeczy maskował. Nie sądziła jednak, że była dla niego aż tak przerażająca.
Jednak, czy zachowywałaby się inaczej, gdyby o tym wiedziała? Być może trochę tak, zmieniłaby sposób działania. Mimo to, nie darowałaby sobie próby poderwania przystojnego mechanika. Za bardzo wpadł jej w oko, by miała się poddać!
- Daj ssspokój. Załatwimy to szybko. - Odpowiedziała na jego próbę zabrania igły. Z boku musiało to wyglądać naprawdę komicznie, choć oboje zdawali się być całkowicie poważni. Czy byli dorosłymi ludźmi? No, zdecydowanie. Prawdę mówiąc, Leigh była jakieś dwa razy starsza od niego i powinna była zachowywać się poważniej. Z drugiej strony, przez wzgląd na to, mogłaby wygrać przepychankę zwykłym stwierdzeniem "słuchaj się starszych".
Jak to w życiu bywa, takie sytuacje nigdy nie kończą się dobrze. Tak też było w tym wypadku. Nim kobieta się zorientowała, było prawie po wszystkim. Nagle straciła równowagę, poczuła że leci do przodu. I o ile z początku wydawało jej się to praktycznie nie groźne, bo już chwilę później zaryła nosem o klatkę piersiową mechanika to... Wydarzenia, które nastąpiły po tym całkowicie ją zaskoczyły. Nie sądziła, że Wex straci równowagę i z przerażeniem stwierdziła, że tym razem spadają oboje. Kiedy znajdowali się już na ziemi, jedyne co czuła to ból w całym ciele. Niby miała miękkie lądowanie, bo nie ukrywajmy - to Wex miał gorzej. Mimo to, cały czas łuszcząca się skóra poobcierała się trochę, a kontakt z innym człowiekiem wywołał dodatkowe pieczenie.
- Szlag by to. - Syknęła z bólu i zaczęła się powoli podnosić. W oczach pojawiły jej się zalążki łez, które tylko czekały, by spłynąć po jej bardzo dobrze upudrowanym policzku. Dopiero gdy podniosła głowę znad ciała Wexa zorientowała się w całej sytuacji. Spojrzała na niego zaniepokojona, gdy unosił rękę do góry. Złapała ją automatycznie i na widok krwi odrobinę zbladła.
- Cholera. Nie ruszaj się. - Powiedziała i już chciała podkładać mu dłoń pod krwawiącą głowę, gdy Wex zerwał się z miejsca i zaczął mówić coś o szafce.
- Co? Ach, tak. Uderzyłeś o nią. Nie ruszaj się z miejsssca. - Powtórzyła uparcie akcentują ostatnie zdanie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, jakby szukając czegoś, co mogłaby mu przystawić do krwawiącej rany. Nie znalazłszy niczego konkretnego podłożyła mu pod szyję dłoń i zgrabnym, bardzo dobrze wyćwiczonym ruchem podtrzymywała głowę mechanika.
Igłę wbitą w jego rękę zauważyła kątem oka, stwierdziła jednak, że to może poczekać. Krwawiąca czaszka była dużo poważniejsza i tym musiała się zająć. Nie poczuła nawet, że jego dłoń zaciska się na jej piersi. No bo przecież miała większe problemy na głowie, prawda?
- O czym ty... - Dopiero po chwili do niej dotarło. Już miała mu mówić, żeby się tym nie przejmował i skupił na jej poleceniach, gdy zawstydzony Wex postanowił się poderwać.
- Uważaj, szafka! - Krzyknęła jedynie, ale było już za późno. Omdlały mechanika runął po raz kolejny na podłogę, teraz jednak porządnie.
Leo szybko sprawdziła jego stan. Oddychał cały czas, więc nie musiała się stresować jakoś szczególnie. Wstała znad niego czując, jak bardzo piecze ją całe ciało. Będzie musiała posmarować się maściami, chociaż to i tak nie pomoże...
Skupiła się więc na poszkodowanym. Pogrzebała chwilę w szafkach wyciągając najpotrzebniejsze rzeczy do opatrywania ran. Podeszła do niego i korzystając z tego, że był nieprzytomny oczyściła ranę na głowie i zabandażowała ją profesjonalnie. Potem wyciągnęła igłę i zrobiła kolejny opatrunek. W międzyczasie podłożyła mu pod głowę poduszkę i wykorzystując okazję - wyciągnęła felerną drzazgę z palca.
Dopiero kiedy to skończyła, usiadła obok i zaczęła przyglądać się jego twarzy. Nie należał do najprzystojniejszych mężczyzn jakich miała w swoim życiu. Miał jednak w sobie coś, co jej się spodobało. No i... Był chyba pierwszym, który nie poleciał na jej wdzięki. Zaintrygował ją.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach