Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 16.06.15 23:42  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Skrzyżowanie tuneli.
Stare, zrujnowane tunele znajdujące się na jednym z niższych pięter katakumb. W miejscu tym łączą się aż cztery z nich - każdy prowadzi do innej części siedziby organizacji.
____________________

Dwa miesiące to dla zwykłego człowieka całkiem spory kawał czasu. Gorzej, jeżeli przeżyło się już kilkadziesiąt lat i wyglądało na to, że jeszcze co najmniej tyle samo nas czekało. Leigh spacerowała po zniszczonych tunelach organizacji, do której wstąpiła bardzo dawno temu. I choć zmusiła ją do tego okoliczność, w jakiej się znalazła, nigdy nie żałowała decyzji. Mogła żyć w miarę spokojnie, uczyć się i nie przejmować praktycznie niczym - było to idealnym rozwiązaniem dla kogoś takiego jak ona. Od czasu do czasu jednak dopadała ją nuda.
Tak też było i tym razem. Z tego właśnie powodu, kobieta wybrała się na spacer ostrożnie stawiając każde kroki. Ruina jaką zastali po przybyciu na miejsce niczym nie przypominała siedziby Neomasonerii, którą dopiero co opuścili. Na początku była przerażona tym, co zobaczyła, jednak z czasem zdążyła do tego przywyknąć. Wiedziała, że to wszystko jest tylko kwestią czasu i gdy uda im się postawić odłam organizacji na nogi, będzie tu dużo przyjemniej.
Pogrążona w myślach zdawała się błądzić pomiędzy tunelami, nie do końca zdając sobie sprawę, dokąd tak naprawdę szła. Nigdy nie miała zbyt dobrze rozwiniętego zmysłu orientacji w terenie, a droga, która wyglądała przez cały czas tak samo wcale nie ułatwiała jej poruszania się po katakumbach.
Nagle z zamyślenia wyrwał ją dźwięk jaki usłyszała. Był co prawda dosyć mocno przytłumiony, więc nie mogła oczekiwać jego sprawcy tuż przed swoją twarzą, dlatego też zmrużyła oczy i zaciekawiona udała się w jego stronę. Nie spodziewała się spotkać nikogo na swojej drodze, przynajmniej nie o tej porze. Było ich bardzo mało, a i nie każdy szwendał się bez celu. Gdy tylko ujrzała sylwetkę mężczyzny, którego wcześniej usłyszała, prawie zagwizdała pod nosem. Wexa kojarzyła tylko z wyglądu, ale och, jakiż był to widok! Odkąd tylko się tutaj przenieśli, co jakiś czas zawieszała na nim oko i podziwiała w całkowitej ciszy. Nie miała jednak do tej pory okazji, ku swojemu niezadowoleniu, stoczyć z nim żadnej rozmowy i wiedziała, że kiedyś będzie musiał nastąpić ten "pierwszy raz". Czyżby miało to stać się właśnie dzisiaj? Poprawiła kołnierzyk czarnej sukienki, otrzepała się z niewidzialnego pyłu i przeczesała włosy dłonią. Była gotowa!
Podeszła do niego spokojnym, choć bardzo płynnym krokiem. Zlustrowała go jeszcze raz, a potem odezwała się już bez zbędnych ceregieli.
- Dzień dobry. - Uśmiechnęła się przy tym przyjaźnie i utopiła spojrzenie w jego twarzy. Nie miała pojęcia, jakim typem człowieka był ów technik, jednak wiedziała, że musi go poznać!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 0:39  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Wex naprawdę cenił sobie pracę, którą miał okazję wykonywać. Nigdy się przy niej nie nudził! Zawsze coś mogło się spieprzyć i tak samo było tym razem. Te cholerne, przeklęte tunele były naprawdę stare, skoro zapadały się jak tafla lodu pod grubą panią z dziekanatu. I wtedy właśnie, jak nigdy, wzywano do pomocy technika. Takiego człowieka, który na co dzień tak naprawdę był niczym widmo, ale przypominano sobie o nim wtedy, kiedy nawalił szyb wentylacyjny, tunel czy też żelazko. Można nawet powiedzieć, że William był takim człowiekiem od zadań specjalnych, którego każdy kiedyś będzie potrzebował, ale którego nie każdy chce na co dzień spotykać. Tak też było i tym razem, bo do Wexa przyszedł dość chuderlawy staruszek, który oznajmił, że mają problem w jednym z tuneli. Zrobiło się w nim osuwisko, które trzeba zabezpieczyć, a następnie załatać wyrwę i umocnić sklepienie. 050 nie zamierzał narzekać, a jedynie wskoczył w swój roboczy strój, złapał za torbę z narzędziami, na jedno ramię zarzucił kilof, w wolną rękę złapał łopatę, a jego głowę przyozdobił biały kask ochronny. Do tego wszystkiego jeszcze gogle na szyi, żeby w odpowiednim momencie móc naciągnąć je na oczy i tym samym stworzyć jakąś ochronę.
Szybko okazało się, że to osuwisko, o którym go poinformowano, to tak naprawdę katastrofa i Wex spędzi tutaj dobre dwa dni zanim doprowadzi wszystko do porządku. Szczęście w nieszczęściu było takie, że akurat ten tunel prowadził do części, która nie była jeszcze zagospodarowana przez masonerię, więc nikomu nic się nie stało. William potrzebował jednak trochę więcej rzeczy niż przypuszczał na początku, więc ruszył jeszcze po taczkę, która zaraz stanęła obok niego. I tak dzielny mężczyzna zabrał się do roboty, wrzucając niepotrzebną ziemię do swojego jednośladu, a grubsze kawałki krusząc jeszcze przed tym procederem. Następnie pozostawało jedynie odwieźć niechciany materiał w inny kąt siedziby i wrócić, żeby powtórzyć wszystko jeszcze kilkaset razy. Praca była jednak dość męcząca, więc nie trzeba było nawet specjalnego zaproszenia do tego, żeby William zrzucił z siebie górną część odzienia, a obok jego stanowiska pracy pojawiła się woda i ręcznik. Trzeba też przyznać, że już nawet całkiem nieźle się rozkręcił, a kilof i łopata zmieniały swoje położenie w mgnieniu oka, kiedy ktoś postanowił mu przeszkodzić. Oczywiście odgłosu kroków Wex w ogóle nie słyszał, ale za to głos dobiegł do jego uszu niemal momentalnie... Damski głos! William zamarł w bezruchu i przełknął gulę, która wytworzyła mu się w gardle. Czemu?!
- Witam. Czy coś się stało? - rzucił do kobiety, która znajdowała się kawałek dalej. I całe szczęście, bo z tej odległości mógł jeszcze zachować resztki spokoju i pozorów! Zdjął więc z głowy kask i sięgnął po ręcznik, delikatnie przecierając nim swoją twarz, żeby chociaż połowicznie zetrzeć osiadły na niej kurz. Z resztą ciała jednak tego nie zrobił, bo nie miałoby to większego sensu. Pot zbyt dobrze przyciągał do siebie piach i wszelkiego rodzaju inne ustrojstwa. Zatrzymywał nawet całkiem dobrze krew! A ta również była obecna i wydobywała się z dwóch palców prawej dłoni Wexa. Był lekko nieostrożny i uszkodził je przy rozłupywaniu kamieni, ale kto by się tam tym przejmował.
- Jeśli mam coś naprawić, to proszę dać znać. Zrobię to zaraz po tym, jak uprzątnę trochę ten bałagan. - ciągnął dalej, żeby jak najszybciej załatwić całą sprawę. Nie czuł się komfortowo w towarzystwie tej kobiety. Widział ją już wcześniej i doskonale wiedział co by się stało, gdyby za bardzo się do niego zbliżyła. Emanowała pewnością siebie i kobiecością, czyli mieszanką, która dla Williama była niemalże wybuchowa. Więc... Niech powie o co chodzi i kysz, kysz, dla jego dobra!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 1:09  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Prawdę mówiąc, Leigh nie przyglądała się tunelom, którymi szła. Gdyby jednak to zrobiła, zapewne zaczęłaby bardziej uważać na to, gdzie się udaje. Wszystko to było ruiną, ale jedne miejsce wyglądały trochę lepiej, drugie... cóż, trochę gorzej. Ten natomiast, co z resztą można było wywnioskować po obecności technika, był w stanie katastrofalnym i przebywanie w nim było dosyć niebezpieczne. Kobieta jednak szybko przegoniła taką właśnie myśl z głowy i skupiła się na podziwianiu ciała mężczyzny, którego dopiero spotkała.
Jak na pracownika fizycznego przystało, był bardzo dobrze umięśniony. Spora liczba tatuaży skupiała na sobie uwagę i dopiero po chwili B70 oderwała od nich wzrok. Nim była w stanie powiedzieć coś więcej niż "och" przyjrzała się jeszcze jego twarzy i aż sama nie wiedziała, czemu aż tak bardzo ją pociągał! Fakt faktem, Leigh należała do kobiet, które bardzo dobrze czuły się w towarzystwie wszelkich osobników płci brzydszej i duża ich część sprawiała, że przechodziły ją po ciele przyjemne dreszcze. Podobnie było z panem technikiem i dziewczę wiedziało już, że nie może tak po prostu koło niego przejść.
Odezwała się bacznie obserwując każdą jego reakcję. Zamarł w bezruchu? Cóż, wyglądało to niczym zaproszenie dla rudowłosej, która ceniła sobie polowanie na zdobycz. A im trudniej bywało, tym większą czuła satysfakcję na sam koniec! Kiedy zdjął kask i przetarł twarz wpatrywała się w niego emanując zainteresowaniem i ciekawością. Uśmiechała się przy tym cały czas, dłonią zakrywając usta, by to ukryć. Dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów. Czy coś się stało? Ach, co by tu wymyślić! Przecież nie może dać się tak łatwo spławić, prawda?
- Nie, to nic poważnego. Wie pan to tylko-... - W tym momencie, w jej sprawne oko medyka rzuciła się... krew! Nie było jej może zbyt wiele, jednak jako pretekst mogło zawsze wystarczyć.
- Oj, nic się panu nie ssstało? Krwawi pan. - Powiedziała wskazując palcem na jego dłoń. Zrobiła dosłownie dwa kroki w jego stronę, chcąc zmniejszyć pomiędzy nimi dystans. Nadal nie stała jednak zbyt blisko, co to to nie. Wpatrywała się w ranę Wexa i zaczęła grzebać w torebce.
- Mam ze sssobą kilka bandaży, może lepiej będzie to opatrzyć zanim wda się zakażenie, co? - Zapytała najdelikatniejszym głosem, jaki tylko była w stanie z siebie wydobyć. W myślach przeklinała swoje syczenie seplenienie, nad którym jednak nie mogła zapanować. Czasami jej to w ogóle nie przeszkadzało, w innych chwilach miała ochotę wyciąć sobie język i wszczepić całkowicie nowy - nawet jeżeli maiłby być krowi.
- Faktycznie mógłby mi pan z czymś pomóc. Ale nie ma pośpiechu, to tylko ssstare urządzenie bez którego jakoś sssobie daję radę. Choć oczywiście lepiej mi z nim. - Mruknęła cicho, zastanawiając się, czy ma jeszcze jakiś stary, zepsuty grat w pokoju. Bo przecież pretekst jakiś trzeba mieć, prawda?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 1:28  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Ah, to bardzo dobrze, że ktoś tutaj był w na tyle dobrym nastroju, żeby móc się uśmiechać. Szkoda tylko, że Wex kombinował ile wlezie, aby tylko się uwolnić z tej niezręcznej sytuacji i wrócić do swojej pracy pomimo tego, że nieznajoma była całkiem urodziwa. Niestety właśnie to było największym problemem, więc trzeba było zrezygnować z bliższego i dokładniejszego zapoznania się. Jak na złość los jednak nie chciał odpuścić i sprawił, że dziewczyna dostrzegła niewielką ranę, którą William zwyczajnie starał się zrezygnować. Taka praca, więc i otarcia nie są mu obce. Tym bardziej, że prawie przez całą szychtę chodził rozebrany, co samo w sobie sprawiało, że lista punktów BHP złamanych przez niego rosła w zastraszającym tempie.
- N-nie. Wszystko w porządku. - odpowiedział na pierwsze pytanie, automatycznie robiąc jeden krok do tyłu, kiedy medyczka zaczęła zmniejszać pomiędzy nimi odległość. Skubana miała jednak przewagę, bo o ile on miał za plecami ścianę gruzu, o tyle ona mogła spokojnie przeć naprzód i nie przejmować się zbytnio niczym. Przez chwilę William zastanawiał się nawet dlaczego nieznajoma tak dziwnie wymawia słowa zawierające "s", ale puścił to wszystko w niepamięć, bo stawała się coraz bardziej otwarta. Zresztą nietaktownym byłoby pytać o takie sprawy przy pierwszym spotkaniu.
- Nie! - powiedział lekko podniesionym, spanikowanym głosem. Opatrzenie wiązałoby się ze zmniejszeniem dzielącej ich odległości, a to nie było potrzebne. Wex jakoś jej nie ufał - W torbie mam plastry. Jakoś sobie poradzę. I... O! To nie jest nic poważnego, tak. - dorzucił zaraz w pośpiechu, żeby zamaskować swoją wcześniejszą wpadkę. Pozwolił, żeby emocje wzięły górę i proszę! Już stracił połowę gruntu pod nogami, a im dalej w las, tym ciemniej. Wszystko wskazywało na to, że 050 po raz kolejny wygłupi się w towarzystwie kobiety i już niedługo plotki o nim będą krążyły pośród wszystkich członków bractwa. Tylko brakowało tego, żeby zleciało się więcej kobiet uwielbiających torturować swoje ofiary.
- Co to takiego? Może mi je Pani przynieść, żebym zajął się nim spokojnie w swoim pokoju? - kontynuował temat, będąc już trochę spokojniejszym. W końcu rozmawiali o sprawach służbowych, więc nie było się czym przejmować. Zresztą sprytnie wszystko sobie zaplanował, bo jeśli faktycznie jest to niewielki przedmiot, to będzie mógł wypełnić swój obowiązek i jednocześnie nie przebywać zbyt długo w towarzystwie Leigh. Nie dość, że zrobi dobry uczynek, to jeszcze nie będzie musiał się przy tym poświęcać, ha! O to właśnie chodziło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 1:43  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Zaiste, Leigh była w bardzo dobrym nastroju. Przystojny technik zdawał się być trochę poddenerwowany, jednak jej to absolutnie nie przeszkadzała. Lustrowała go wzrokiem przez cały czas i uśmiechała się delikatnie, choć z sekundy na sekundę uśmiech ten się pogłębiał. Kobieta bardzo dobrze znała swoje atuty i wiedziała, że należy do tych urodziwych. Nie spodziewała się jednak, że może to być pewnego rodzaju barierą w kontakcie z technikiem. Ale cóż, tak łatwo to ona się nie podda!
- Na pewno? Może nie wygląda to źle teraz, ale jeżeli pan tego nie przemyje może być gorzej. - Powiedziała całkiem poważnym tonem medyka, który zna się na rzeczy. Przez dłuższą chwilę zamiast w jego twarz czy półnagie ciało wpatrywała się w ranę. I choć z początku zaczęła zmniejszać dystans między nimi widząc jego dywersję przystanęła na chwilę. Nie chciała go tak od razu tłamsić i przyciskać do tej ściany. Na to był jeszcze zdecydowanie czas. Jednego Wex mógł być pewien, jeszcze nie raz będzie miał do czynienia z pewnością siebie pięknej rudowłosej lekarki, która jak czegoś zapragnie to to dostaje!
- Może jednak panu pomogę, jestem lekarzem, znam sssię na rzeczy. - Dodała z ciepłym, budzącym zaufanie uśmiechem. Cóż, czasem jej się zdarzało! Zauważyła poddenerwowanie w głosie i gestach mężczyzny. Zaczęła zastanawiać się, co mogło być nie tak. Przecież jeszcze nie zrobiła niczego złego. Bo... Nie zrobiła, prawda?
- Wszyssstko w porządku? Wydaje sssię pan jakiś taki... zessstresssowany? - Zapytała przekręcając delikatnie głowę na bok i świdrując go wzrokiem. Czy uzyska odpowiedź? Nie powiedziane.
Kolejne słowa 050 sprawiły, że zaklęła w duchu. No i co ona ma teraz wymyślić? Ale, jakby się zastanowić, to faktycznie miała problem z jednym urządzeniem. Co prawda, działało cały czas, ale nie była w stanie go porządnie ustawić. Może mógłby jej pomóc? To byłoby dobre rozwiązanie, udałoby jej się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
- To lampa. - Chrząknęła. - Lampa grzewcza wmontowana w całe łóżko. Więc ciężko będzie mi ją do pana przynieść. Niby działa, wymieniłam nawet żarówkę, ale nadal nie grzeje tak jak powinna. Nawet nie wie pan, jakie to okropne uczucie leżeć i marznąć! - Powiedziała wzdychając. Nadęła przy tym lekko policzki, przez co wyglądała odrobinę... komicznie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.15 13:37  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Trochę poddenerwowany? Ależ skąd! On tylko trząsł się jak osika na myśl o tym, że Leigh chciałaby się do niego zbliżyć jeszcze bardziej. Nigdy nie umiał rozgryźć kobiet, a niektóre z nich zachowywały się dziwniej od innych i weź tu się chłopie połap w tym, jakie mają intencje. Z rudowłosą było identycznie. Niby jest miła, niby przejmuje się jego ranami, a tak naprawdę Wex jakoś nie chciał jej ufać. W końcu ot tak by do niego nie podeszła, bo i po co?
- Taka praca, Proszę Pani. Nic mi nie będzie. - odrzekł, wzruszając ramionami. Kto by się w końcu przejmował jakimiś tam rozcięciami na palcach? Nie pierwsze i nie ostatnie, a przecież przez takie ranki mu ich nie amputują. A co do pewności Williama, to ten na pewno może stwierdzić, że zwyczajnie nie da się jej gierkom. Może i w głębi ducha z chęcią by się w nie zabawił, ale co z tego, jeśli ciało odpowiada samo, a w przypadku rozpoczęcia jakiegokolwiek ruchu zapala mu się w głowie czerwona lampka, która oznacza jedynie odwrót i jak najszybszą ucieczkę?
- Nie, naprawdę wszystko jest w porządku. - podziękował po raz kolejny, kładąc szczególny nacisk na ostatnie słowo. Nie rozumiał dlaczego kobieta tak bardzo nalega na pomoc, ale naprawdę jej nie potrzebował. Krew przestała już płynąć, więc wystarczy, że niedługo przemyje to wodą, być może jakimś spirytusem i zaklei plastrem, a wszystko będzie w porządku. Nie potrzeba tutaj interwencji leka... Lekarza?! Więc to ona jest tą panią doktor, która uwielbia pacjentów płci brzydkiej? Znaczy... Wex za dużo nie wiedział, ale widział nienawistne spojrzenia niektórych kobiet skierowane w jej stronę, więc coś jednak musi być na rzeczy. No i odruchowo William po raz kolejny przełknął gulę w gardle. Po co do niego przyszła? Nie jest jej pacjentem i raczej się nim stać nie chce!
- Nie, nie! Nic się nie dzieje. Zwyczajnie... ciężki dzień, tak. Ciężki dzień. - powiedział z zagubionym, zestresowanym uśmieszkiem unoszącym się po wypowiedzianych zdaniach, a przy tym wymachiwał nerwowo rękoma. Czemu musiała zauważyć to, że nie czuje się pewnie w jej obecności. Pewnie będzie go przez to dręczyła tak, jak koleżanki ze szkoły, kiedy tylko wyczuły jego niepewność siebie. Na samą myśl aż się wzdrygnął.
- Lampa grzewcza? Rozumiem, że w tunelach nie jest najcieplej, ale żeby montować aż lampę grzewczą? - zapytał zdziwiony, bo teraz to już mu to kompletnie nie pasowało. Nie dość, że nikt nie potrzebuje aż takiego ogrzewania, to jeszcze taka lampa ciągnie wiele prądu. Skąd go wytrzasnęła? William mógłby uwierzyć w gazową lampę, ale elektryczną? Jedno jednak lekarce wyszło - zainteresowała go i był gotowy zaryzykować swój komfort psychiczny, żeby tylko zobaczyć co takiego knuje.
- Mogę ją sprawdzić w wolnej chwili, ale musiałbym mieć wolny pokój. Cały. - wyjaśnił szybko, żeby nie było żadnych nieporozumień. Przecież nie będzie się mógł skupić na tej przeklętej lampie, jeśli będzie go obserwowała jakaś kobieta.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.15 16:51  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Leigh naprawdę starała się nie śmiać. Sama nigdy nie należała do osób, które są bardzo towarzyskie i potrafią dogadać się z każdym. Właściwie, tylko kontakty z płcią przeciwną wydawały się być dla niej łatwe. Z kobietami nigdy, ale to nigdy nie była w stanie znaleźć wspólnego języka i choć mogło to wydawać się bardzo dziwne - czuła się przy nich po prostu nieswojo.
Na dźwięk jego głosu zmrużyła lekko oczy i zaczęła świdrować go wzrokiem. Gdyby była młodsza o połowę i miała za sobą mniej interakcji z mężczyznami, może jeszcze uwierzyłaby mu, że nic się nie dzieje. Że wcale nie jest poddenerwowany. Doświadczenie jednak robiło swoje i Leigh śmiała się w duszy. Nie robiła jednak tego ze złośliwości, wręcz przeciwnie. Znudzili ją ci wszyscy pewni siebie mężczyźni, którzy bez wahania odpowiadali na flirt. W dodatku, bardzo otwarcie. Chłopcy, bo jak inaczej mogła określić kogoś połowę młodszego od siebie, tacy jak Wex zdawali się być po prostu interesujący.
- Praca czy nie, powinien pan bardziej dbać o ssswoje palce. W końcu to dzięki nim może pan pracować, prawda? - Zapytała uśmiechając się ciepło. Postanowiła zmienić strategię. Zorientowała się wręcz, że otwartą grą zbyt wiele nie zyska, więc przystopowała. Choć musiała przyznać - przy panu techniku jeszcze nie pokazała, na co ją stać.
- W porządku, nie musi mnie pan tak przekonywać. - Zaśmiała się, a spomiędzy jej warg na sekundę wysunął się rozdwojony na końcu język. Nie trwało to jednak na tyle długo, by ktokolwiek był pewny tego, co ujrzał. Potem jednak wyciągnęła rękę z bandażem i maścią na otarcia i skaleczenia w kierunku technika.
- Mimo wszystko, proszę jak najszybciej przemyć dłonie i użyć tego do opatrzenia. Bo jeżeli wda się zakażenie, będzie pan jeszcze miał mnie na głowie nie raz. - Zaśmiała się cicho i czekała, aż odbierze od niej przedmioty. Stwierdziła, że nie ma sensu być natrętną, przynajmniej na początku.
- Ciężki dzień? Cóż, każdy z nasss czasssem taki miewa. - Dodała i odetchnęła głęboko. Nie miała zamiaru demaskować jego kłamstwa, choć było oczywiste. Przez chwilę milczała obserwując go tylko uważnie i dokładnie badając każdy ruch jego ciała. Z początku nie dotarł do niej sens jego kolejnych słów, leczy gdy tylko ocknęła się z zamyślenia od razu odpowiedziała.
- Miewam... Problemy z utrzymaniem temperatury ciała. - Powiedziała cicho, nie chcąc ujawniać swojego "problemu". Po co miał wiedzieć, że była wymordowaną? Zareagowałby pewnie jak większość osób i po prostu od niej uciekł. I tak była szczęśliwa, że w Neomasonerii mogła normalnie funkcjonować.
- Wolny pokój? Aż tak panu przeszkadza moja obecność? - Zapytała na sam koniec, jednak dobrze znała odpowiedź. Była jednak ciekawa, co odpowie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.15 19:30  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Znowu to przeciągnięte "s"! Ciekawym było jednak to, że kobieta nie zawsze miała z nim problem. Raz wyrazy wypowiadała normalnie, a raz przeciągała niczym wąż. Albo żmija! Żmija jest określeniem idealnie pasującym do kobiety, więc Wex na razie będzie trzymał właśnie jego. No chyba, ze ktoś go uświadomi, to wtedy się zreflektuje, ale do tego czasu już miał doskonały pseudonim dla lekarki.
- Palce, jak palce. Mam ich dziesięć u rąk, więc dwa mniej nie zrobią mi różnicy. No chyba, że będą to kciuki. - odpowiedział już trochę pewniej, bo rozmowa stoczyła się na normalne tory. Tak mu się przynajmniej na tę chwilę wydawało, ale wrażenia często bywają złudne. William był jednak dobrej wiary i liczył na to, że żmija zrozumiała iż nie jest zainteresowany zbyt bliskim poznaniem jej. Albo raczej nie uważa, żeby było to na tyle komfortowe, żeby zaryzykować. Zresztą sam doskonale wiedział do czego używa palców i skoro twierdził, że brak dwóch kompletnie by mu nie przeszkadzał, to raczej miał rację.
Za to kiedy kobieta się zaśmiała, na twarz Williama przez moment wpełzł grymas niezadowolenia. Nie lubił kiedy ludzie się z niego nabijali, a ona to wyraźnie robiła. Wszystko jednak zniknęło tak samo szybko, jak się pojawiło, bowiem Wex zaczął myśleć, że od obecności żmii ma już jakieś halucynacje. Do tej pory żadna kobieta nie oddziaływała na niego do tego stopnia, żeby widział u niej rozdwojony język. Przecież to nie jest normalne, więc na pewno musiał mieć majaki! Chyba, że Leigh należy do tych szaleńców, którzy chcą okaleczać własne ciało tylko po to, zeby upodobnić się do jakiegoś zwierzęcia, ale tego Wex kompletnie nie rozumiał. W każdym razie mężczyzna na chwilę obecną był lekko wybity z rytmu. Nie był teraz nawet do końca pewien czy aby na pewno z kimś rozmawia, czy też z tunelu wydobywa się jakiś gaz.
- Obiecuję, że jak tylko skończę swoją zmianę, to dokładnie się tym zajmę. W razie problemów nie będę Pani zawracał głowy. Znam już jednego lekarza. - odrzekł, niepewnie chwytając podarki i uważając przy tym, zeby przypadkiem nie dotknąć rąk nieznajomej. Wiedział, że to niby nic takiego, ale pewnie znowu zrobiłby się czerwony jak burak i musiałby się ze wszystkiego tłumaczyć. To nie takie proste! On wcale nie chciał być aż tak wstydliwy, a jednak musi z tym walczyć i robić sobie wyrzuty pod koniec dnia. Jak tak dalej pójdzie, to matka Wexa nigdy nie zobaczy wnuków! Zresztą... Kij z nią. Wex nigdy nie zobaczy swoich dzieci!
- Faktycznie może to być problemem. Pokoje często są jeszcze dziurawe, a jeden człowiek nie zdoła ogrzać całego pomieszczenia. - odrzekł, przypominając sobie swoje cztery kąty. Kiedy tam trafił wyglądały tak, jakby właśnie wchodziło się do sera szwajcarskiego. A jednak William wszystko teraz połatał i jest całkiem znośnie. To samo robi w reszcie pokojów mieszkalnych, jednak nadal miał za mało czasu, żeby zająć się wszystkimi. Być może pokój Leigh jest jednym z nich?
- Um... Nie, nie. Zwyczajnie nie potrafię się skupić kiedy ktoś patrzy mi na ręce. - odpowiedział z zakłopotanym uśmiechem wymalowanym na twarzy i ruszył w kierunku swojej torby, żeby schować tam przedmioty otrzymane od lekarki. Jednocześnie dzięki temu mógł się uspokoić i mieć pewność, że Leigh nie zobaczy teraz rumieńców, które delikatnie przebijały się na wierzch spod warstwy kurzu i pyłu znajdujących się na jego twarzy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.15 21:26  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Żmija jako pseudonim brzmiała dosyć dobrze, z pewnością sama Leigh uśmiałaby się z tego pomysłu. Na razie jednak nic o tym nie wiedziała, a o różnicy pomiędzy żmiją a wężem wielkookim nie miała zamiaru nikogo uświadamiać. Z resztą, wolała jak najdłużej pozostać w oczach innych "normalną" kobietą, choć nie było to łatwe. W katakumbach było ciemno, brakowało prądu i ciężko było się komuś innemu przyjrzeć. Tylko dlatego Wex jeszcze nie ujrzał łusek na jej ciele, czy skóry, która powoli szykowała się do wymiany na nową. Jedyne, co dostrzegł to jej dziwaczny język, lecz i tego nie mógł być pewien. A oczy? Cóż, mógł uznać je za zwykłą mutację, w końcu u ludzi też zdarzają się ich niezwykłe kolory, prawda?
- Och, zapewniam pana, że zrobi to panu dużą różnicę. - Uśmiechnęła się do niego jeszcze raz, lecz zamiast spojrzeć na jego twarz, skierowała wzrok na dłonie mężczyzny. Były brudne, miały na sobie ślady zaschniętej krwi, jednak było w nich coś pociągającego - przynajmniej dla rudowłosej.
- Jest pan naszym technikiem, więc dobrze by było, gdyby był pan całkowicie sssprawny. Proszę więc dbać o siebie. - Mówiąc to podniosła wzrok na jego twarz i badała ją przez dłuższą chwilę. Kiedy jednak ujrzała na niej grymas niezadowolenia przekręciła głowę z zainteresowaniem. Czyżby nie spodobał mu się jej śmiech? A może chodziło o coś innego? Kobieta nie zdawała sobie sprawy z wewnętrznych odczuć technika, a szkoda. Z pewnością wyprowadziłaby go z błędu. Bowiem nie naśmiewała się z niego absolutnie, po prostu uważała go za całkiem zabawnego (choć na swój dziwny sposób) mężczyznę.
- W porządku, nie będę pana więcej męczyć. I proszę się nie przejmować, po to tu jessstem, żeby mi zawracać głowę w takich sssprawach. Prawdę mówiąc, ossstatnio trochę się nudzę. - Kiedy odbierał od niej przedmioty wyczuła, że starał się uniknąć kontaktu. Niemniej jednak, nie byłaby sobą, gdyby "przypadkiem" nie musnęła jednym z palców skóry jego dłoni. Udała jednak, że nic się nie stało i jedynie kokieteryjnie spuściła wzrok. Możliwe, że pokusiłaby się na coś więcej, gdyby nie fakt, że skóra zaczynała ją powoli coraz bardziej piec, więc każdy bardziej skomplikowany gest i dotyk mógł wywołać falę bólu. Tego wolała uniknąć za wszelką cenę. I tak była już na kilku środkach przeciwbólowych, chociaż nie do końca istniał ku temu powód - przynajmniej jeszcze nie.
- To prawda. Mój pokój nie wygląda najgorzej, to znaczy - bywają tu gorsze. Mimo to, bardzo potrzebuję stałej, ciepłej temperatury i jeżeli szybko nie zrobimy czegoś z tym bałaganem, zamarznę na śmierć. - Zaśmiała się na koniec chcąc, by jej wypowiedź zabrzmiała jak żart. W rzeczywistości jednak była to całkowita prawda. Jeszcze chwila bez prądu i porządnego ogrzewania, a Leigh wpadnie w hibernację.
- W porządku, rozumiem. Nie mogę obiecać, że zniknę na dłuższy czasss, w końcu gdzieś muszę się przechować. Mimo to, possstaram się panu nie przeszkadzać i zniknąć z pana oczu na chwilę. - Dodała obserwując ruchy jego ciała. Gdy się oddalił do torby, lekkim, praktycznie nie wyczuwalnym krokiem zbliżyła się do niego nieznacznie i chowając dłonie za plecami nachyliła lekko. Czekała, aż ponownie odwróci się w jej stronę.
- A, ssswoją drogą. Jeszcze się nie przedstawiłam. Leigh Brennan, choć mógł pan coś już o mnie sssłyszeć. - Dodała z uśmiechem, gdy tylko ujrzała jego twarz ponownie. Wyciągnęła dłoń w jego stronę czekając, aż on zrobi to samo.


Ostatnio zmieniony przez Leigh dnia 29.06.15 1:14, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.15 0:15  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Nie wiedziała i raczej się nie dowie. W końcu Wex był dobrze wychowanym, młodym mężczyzną, który nie śmiałby w taki sposób zwrócić się do kobiety... na głos! W myślach za to może ją nazywać jak tylko chce, bo i tak nikt mu do tej pustej łepetyny nie wniknie. I nie jestem pewien czy William ujrzałby te łuski na jej ciele nawet przy dobrym oświetleniu. Jego wzrok zbyt często wędrował jak najdalej od sylwetki Lei, żeby mógł zauważyć takie szczegóły. A to wszystko przez nią! Gdyby stała tylko dwa metry dalej, to mógłby być całkowicie spokojny i nie przejmowałby się nawet jej (ewentualnym) skąpym ubiorem. Tak gorszyła go nawet spódnica do ziemi.
- Dobrze, dobrze. Nie umrę od jednej rany. - rzucił obojętnie, wzruszając przy tym ramionami. Nie wiedział skąd w tej kobiecie taka troska o jego zdrowie, kiedy ledwie co się zadrasnął, ale też nie był tego w żadnym stopniu ciekawy. Wiedział, że grzebanie w takich rzeczach może doprowadzić do różnych, często niechcianych, wniosków, z którymi później przyjdzie mu się mierzyć. Poczucie niepewności uległo pewnemu wzmożeniu tym bardziej, że miał do czynienia właśnie z rudowłosą. Nie chciał się pakować zbyt głęboko w tę gierkę, bo nie skończyłoby się to dla niego dobrze.
- Nadal jednak nie przywykłem do męczenia... kobiet. Nie chcę im dokładać problemów związanych z moją osobą, więc zazwyczaj trzymam się z daleka. Pani również nie będę zamęczał. - powiedział trochę o sobie, a jednocześnie dał znać, że zamierza trzymać bezpieczny dystans. Uważał, że zrobił to na tyle subtelnie, że Leigh nie poczuje się również w żaden sposób obrażona. O to mu przecież chodziło. O wytyczenie niewidzialnej granicy, której żadne z nich przekroczyć nie powinno pod jakimkolwiek pretekstem. Miał jednocześnie nadzieję, że nieznajoma w jakiś sposób to uszanuje i zaprzestanie swego prowokującego zachowania. Wszystko prysło jednak niczym mydlana bańka w momencie, kiedy jej palec musnął jego dłoń. W tym momencie Mayers przyciągnął gwałtownie ręce na ziemie, spuścił wzrok, a na jego policzkach po raz kolejny pojawiły się rumieńce. No co za franca! Nie było mowy, żeby zrobiła to całkowicie przez przypadek. Czemu zawsze musiał trafiać na kobiety, które lubiły się nim bawić?
- Mogę pożyczyć Ci zapasowe koce. Mam ich kilka na wszelki wypadek. Może to w jakimś stopniu Ci pomoże. - rzucił, dodając nawet rym! Nie myślał jednak o niczym więcej. Chciał jej dostarczyć koce i sprawić, żeby zostawiła go w spokoju. W końcu jeśli naprawi jej lampę, da coś do okrycia się, to Leigh będzie ukontentowana i nie będzie do niego wymagała niczego więcej, tak? Plan doskonały!
- Niestety nie dane mi było... William Mayers, chociaż wolę zwykłe Wex. - sam również się przedstawił i wyciągnął rękę przed siebie. Przez moment jednak zawahał się i spojrzał to na twarz kobiety, to na jej dłoń. Ostatecznie jednak uścisnął ją dość pewnie, żeby zaraz potem przyciągnąć ją do siebie i schować za plecami. Znowu te pieprzone rumieńce. Za dużo dotykania jak na dzisiaj, zdecydowanie za dużo. Miał tylko nadzieję na to, że Leigh szybko przejdzie do konkretów i zaprowadzi go do swojego pokoju. Oczywiście w celach naprawczych. I to nie jego chorego zachowania czy też naprawy żądzy lekarki, a zwyczajnej, grzewczej lampy. To po to się tam udawał i nic innego nie akceptował. Tak piszę, żeby było wszystko jasne. Wex nawet ruszył już w kierunku swojej torby.
- To co? Ruszamy rzucić okiem na tę lampę? - znowu odwrócenie uwagi od głownego motywu, jakim była niezręczność wywołana kontaktem z inną osobą płci przeciwnej. Jeśli skupią się na temacie pracy, to lekarka nie zwróci uwagi na jego dziwne zachowanie. O to chodziło!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.15 1:40  •  Skrzyżowanie tuneli. Empty Re: Skrzyżowanie tuneli.
Leigh, choć mogła na to nie wyglądać, nie lubowała się w skąpych strojach. Być może, gdyby nie miewała problemów ze skórą i wszystkim, co ją pokrywało, nie raz pokusiłaby się na ubiór odsłaniający to i owo. Tymczasem jednak, Wex nie musiał się o to bać - kobieta zawsze miała na sobie tysiące warstw. Było to dosyć praktyczne, zarówno zakrywało niedoskonałości ciała, a przy okazji dawało dużo ciepła, dzięki czemu rudowłosa mogła normalnie funkcjonować. A to, że mężczyzna unikał spoglądania na nią sprawiało, że miała więcej pewności siebie. I nie chodziło tu nawet o próbę flirtu z technikiem, a sam fakt, że po prostu nie miał jak ujrzeć łusek, których bardzo się wstydziła!
- Jessst pan dość... Zabawny. - Dodała śmiejąc się pod nosem. Nie umrze od jednej rany? Czy on nigdy nie słyszał o gangrenie i masie innych chorób wywołanych nieodpowiednim zajęciem się uszkodzeń ciała? Czy może powinna przeprowadzić specjalnie dla niego lekcję biologii, na której mógłby się czegoś nauczyć? A tematów do zaprezentowania miałaby zdecydowanie za dużo, jak na jedno posiedzenie. Wex mógłby nie znieść tego psychicznie.
- Och, proszę się tym nie przejmować! Naprawdę, czasssem bardzo się nudzę. A pomoc członkom organizacji jest moim obowiązkiem. Zdecydowanie nie będzie mnie pan tym męczył, a wręcz przeciwnie. Pomoże mi pan się czymś zająć. - Dodała udając, że nie zorientowała się w jego próbie utrzymania dystansu. No bo przecież nie miała zamiaru od tak się poddać. Prawdę mówiąc, sama nie wiedziała, czego od niego chciała. Prawdopodobnie zależało jej po prostu na rozrywce i poznaniu pana technika trochę lepiej. Nie zamierzała jednak się spieszyć, im dłużej trwała gra - tym dłużej trwała zabawa. A kobiecie zdarzało się bardzo, ale to bardzo nudzić w swoim pokoju.
To, co wydarzyło się chwilę później dosyć ja zaskoczyło. Wiedziała, że Wex należy do tych bardziej zdystansowanych, jednak nie spodziewała się, że będzie aż tak zawstydzony. Postanowiła więc odrobinę zwolnić tempo, żeby go tak od razu nie wystraszyć. Jak to mówią, cierpliwość jest pierwszą zasadą polowania. Udała więc, że wcale nie zauważyła rumieńca mężczyzny, ani jego dziwnego zachowania. Nie zaśmiała się też, ani nie zrobiła niczego innego, co mogłoby wskazać, że w jakikolwiek sposób do niej to dotarło. nadal tym samym tonem i z lekkim, sympatycznym (o ile można go tak nazwać) uśmiechem wpatrywała się w czerwone lico technika.
- Och! Naprawdę? To byłoby bardzo miłe z... twojej ssstrony. - Dodała korzystając z faktu, że sam przyszedł na ty. Jedną robotę wykonał za nią i prawdę mówiąc, "Żmija" uznała to za swoją pierwszą wygraną!
- Byłabym bardzo wdzięczna, więc jeżeli nie będzie to dla ciebie problemem to chętnie ssskorzystam z propozycji. - Dodała uśmiechając się już szerzej. I ten jeden raz uśmiechnęła się naprawdę szczerze. Niezależnie od tego, jakie miała z początku intencje i po co zapraszała go do siebie - ogrzewanie ciała było dla niej bardzo ważne. A jeżeli chciał jej w jakikolwiek sposób pomóc, nawet przynosząc jej tylko kilka koców - nie mogła tego nie docenić. i gdyby była młodziutką panienką, zapewne jej serce biłoby już dla tego szlachetnego technika! Była jednak trochę starsza i miała dosyć oślizgłe serducho, co sprawiało, że nie tak łatwo ją w sobie rozkochać (z czego Wex pewnie w tej chwili by się ucieszył, gdyby tylko wiedział). Niemniej jednak, zdobył jej szczerą sympatię i miała wewnętrzną potrzebę odwdzięczenia się za to. Dlatego też mężczyzna mógł się teraz spodziewać obecności rudowłosej w swoim życiu.
- William? Szlachetne imię. - Powiedziała i ścisnęła delikatnie jego dłoń. Nie chciała być zbyt agresywna i dominująca, dlatego też pozwoliła dłoni swobodnie zwisać w jego uścisku. Gdy odsunął rękę, szybko zrobiła to samo jeszcze przez chwilę nie spoglądając w jego twarz.
- Och, jasssne. Możemy iść, jeżeli ci to passsuje. Zdaje się, że przeszkodziłam ci w pracy. - Uśmiechnęła się chowając dłonie za plecami. Poczekała chwilę na odpowiedź i jeżeli uznał, że nadal chce iść do jej pokoju, wskazała dłonią kierunek i zaczęła się tam kierować. Starała się jednak iść z nim ramię w ramię, nie wyprzedzając go za bardzo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach