Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 08.06.15 22:36  •  Katownia - Page 2 Empty Re: Katownia
Kichnięcie. Jego misterny plan zniweczyło cholerne kichnięcie. Już prawie był wolny. Prawie opuszczał wesołą chatkę tych powaleńców. Nie było dobrze. Jego nowy przyjaciel bynajmniej nie wyglądał na zadowolonego. Ba! Przejawiał wręcz niepokojąco wiele irytacji. Dopiero co tak dobrze im się gawędziło... A teraz Nath mógł tylko przywitać się z workiem na głowie.
To było bardzo pokojowe zagranie – zauważył, jak gdyby nigdy nic. Po czym zamilkł, bo zapas tlenu to jednak całkiem przydatna rzecz.
No dobra, trzeba to przyznać – sytuacja robiła się coraz mniej korzystna dla naszego pierzastego albinosa. W dodatku był właśnie gdzieś niesiony jak rasowa księżniczka. Podróż ta była wyjątkowo krótka i zakończona mało księżniczkowym lądowaniem na twardym blacie. Zimna stal oplotła jego nadgarstki, a tuż nad uchem usłyszał oddech napastnika. Mimowolnie szarpnął okowy, by przekonać się – cóż za niespodzianka – że pojedyncze szarpnięcie nic tu nie wskóra. Niejaki niepokój anioła potęgowała także wszechogarniająca, praktyczna ciemność. W pomieszczeniu panował półmrok już bez pomocy juty, co było nieporównywalne do obecnej sytuacji. Oddech Levittouxa przyśpieszył, zadudniło mu w uszach od adrenaliny. Jego ludzka powłoka przejmowała kontrolę, nie dając poprawnie działać rozumowi pierwszy raz od bardzo dawna. Słowa inkwizytora dotarły do niego jedynie szczątkowo, nie tworząc spójnej całości. I wtedy poczuł niewyobrażalny ból. W powietrzu uniósł się swąd spalenizny, a Nathaniel zagryzł wargę do krwi, sycząc przez zęby. Jeżeli ktokolwiek liczył na potępieńcze wrzaski, przeliczył się. Bądź co bądź białowlosy był aniołem. Jego procesy regeneracyjne rozpoczęły się niedługo po przyłożeniu do jego klatki piersiowej rozgrzanego pręta.
Kolejne działania albinosa były czysto instynktowne i miały miejsce w przeciągu kilkunastu sekund; z jego pleców wystrzeliły skrzydła, zapełniając pustą przestrzeń pomiędzy aniołem a jego napastnikiem. Jedno z nich przez zupełny przypadek trafiło tego drugiego pod mostek. Siła uderzenia była na tyle duża, by ten stracił dech przynajmniej na kilka sekund. W pomieszczeniu zaroiło się od piór, które wypadły, gdy skrzydła przemknęły z dużą prędkością po stole. Już po chwili zaczęły się wznosić ku górze unoszone przez wiatr, który pojawił się w pokoju, wydawałoby się, że znikąd. Podmuch wzmagał się. Człowiek mógł poczuć, jak jego broda i koszula targane są na wietrze, jak podczas sztormu na morzu. Zaraz też mógł mieć zdecydowane problemy ze zbliżeniem się do swojej ofiary – jeżeli oczywiście próbował to zrobić – ponieważ cały czas odpychany był do tylu. Jakby w pewnym miejscu pojawiła się niewidzialna bariera, której nie był w stanie przekroczyć. W rzeczywistości cały czas napierał na niego podmuch wiatru przywołany przez Levittouxa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.07.15 17:07  •  Katownia - Page 2 Empty Re: Katownia
Kiedy odsunął rozgrzany pręt na moment, zauważył jak skóra anioła już podjęła się próby regeneracji.
Postanowił więc nie pozwolić jej za długo działać i ponownie przyłożył znak Kościoła w przypieczone już miejsce.
Kiedy jednak skupił się na smażeniu innowiercy, nie zauważył, że ten wykorzystuje kolejne anielskie zdolności. Przynajmniej nie zauważył ich w porę.
Poczuł jak silne uderzenie prosto w jego mostek odepchnęło go od Nathaniela, przez co upuścił rozgrzane żelazo, a te postanowiło wylądować poza zasięgiem jego dłoni.
Ale najgorsze właśnie nadeszło.
Niewyobrażalnie silny podmuch wiatru na pewno przewróciłby zwykłego człowieka, ale nie udało mu się tego dokonać na kimś kto jest atletą.
Niestety nie dało mu wiele, ot po prostu udało mu się stać w miejscu i nie zaliczyć bliskiego spotkania z kamienną podłogą.
Próbował znaleźć szybko jakiekolwiek rozwiązanie, ale nic w zasięgu wzroki i ręki nie było w stanie mu pomóc, może zadziałałaby pochodnia, ale silny wiatr już dawno ją ugasił.
Jednak usłyszał brzdęk łańcuchów zakończonych hakami, które wisiały tuż nad nim.
Niewiele myśląc sięgnął po jeden z nich i z całej siły pchnął własne ciało do przodu, po to aby móc zaczepić ostre kawał żelaza na skrzydle anioła.
Przy każdym kroku jednak siła oporu była coraz większa i jedynie dobrnął na tyle blisko, że był w stanie zaczepić hak o końcówkę anielskiego skrzydła, co zresztą uczynił mocnym zamachem.
Kiedy w końcu udało mu się trafić w wierzgającego anioła, oplótł sobie łańcuch wokół dłoni i szarpnął nim mocno, licząc na to, że uspokoi tym sposobem tą boską karykaturę.
Jeżeli udało mu się to zrobić i Nathaniel uspokoił się, oparł się dłoniami o jego stół uderzył go pięścią w świeżą bliznę jednocześnie łapiąc oddech.

// Jak się spotkamy to wiszę ci ciastko za tą chorą obsuwę, wybacz jeszcze raz D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.15 21:31  •  Katownia - Page 2 Empty Re: Katownia
Kolejne dźgnięcie stalowym prętem bynajmniej nie poprawiło sytuacji inkwizytora. Levittoux, nie będąc w stanie zlokalizować dokładnej pozycji napastnika, co tu dużo mówić... do końca stracił zimną krew. Łańcuchy dzwoniły raz po raz, opierając się wściekłym szarpnięciom. Krwawe strugi spłynęły po przedramionach anioła, znacząc trasę szkarłatem.
To na nic.
Owa myśl przedarła się przez gąszcz panicznej niedorzeczności, jak kolec utykając w świadomości Nathaniela.
Na nic.
I właśnie ten przebłysk logicznego myślenia sprawił, że białowłosy się uspokoił. Jego ręce opadły bezwładnie wzdłuż tułowia. Wziął głęboki wdech. W tym momencie był totalnie bezradny. Nie było niczego, co mógłby zrobić, by się uwolnić, a przynajmniej jemu żadne rozwiązanie nie przychodziło do głowy. Nie było jednak najgorzej – zapora stworzona pomiędzy nim a brodaczem, który nawet nie raczył zdradzić imienia, najwyraźniej spełniała swoje zadanie. Dobrze. Kolejny wdech. Długi wydech... Jak tak dalej pójdzie zaraz zabraknie mu tu tlenu. Musiał działać. Nie robiąc nic, zmniejszał swoje szanse na przeżycie. Z tą ponurą świadomością dokonał małego przemeblowania w pokoiku. Ściana wiatru przestała istnieć, gdy tworzące ją, pojedyncze strumienie powietrza pomknęły we wszystkich kierunkach. Masywne łańcuchy zwisające z sufitu zabrzęczały, obijając się o siebie. Pogasły pochodnie. Kilka podmuchów wiatru z dużą siłą obiło się o wyznawcę Kościoła.
Dopiero po jakimś czasie Levittoux zorientował się, że coś utkwiło w czubku jego prawego skrzydła. Postanowił to ignorować, i skupić na realizacji swojego ulotnego planu, jednak hak dawał mu się coraz bardziej we znaki – skrzydło anioła podskoczyło, jakby chciało zostać wyrwane. Pod wpływem mocnego szarpnięcia hak przebił mięśnie, utykając głęboko w ciele albinosa. Z ust torturowanego wyrwał się stłumiony krzyk zaskoczenia wymieszany z okrzykiem bólu.
Teraz anielska moc uderzyła w inkwizytora z całą swoją potęgą. Wydawało się, że przez salę tortur przebiegł huragan. Oprawca Nathaniela uderzył plecami o najbliższą ścianę.
Białowłosy nie przewidział jednego – łańcuch, zakończony hakiem, którego obecność tak usilnie starał się zniwelować, przez cały czas pozostawał napięty. W chwili, w której trzymający go mężczyzna wzleciał w powietrze, ból rozrywanego skrzydła stał się nie do wytrzymania.
A potem...
Już go nie było.
Nie było też stołu ani zgaszonych pochodni. Zakrwawionych ścian i brudnej posadzki.
Niczego, prócz wszechogarniającej czerni.
W pomieszczeniu zapanowała nienaturalna cisza – jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki zamarł przeszywający wizg wichury, który towarzyszył obecnym  katowni już od dłuższego czasu.
Można powiedzieć, że plan inkwizytora się powiódł. Nathaniel w istocie się uspokoił. Omdlali ludzie z reguły nie są zbyt waleczni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.15 17:16  •  Katownia - Page 2 Empty Re: Katownia
Anioły, obrońcy ludzkości i stróże świata?
Taaa, zwłaszcza ten, rzucający się niczym kurczak którego dziób zasypano pieprzem.
Sytuacja stanowczo się poprawiła kiedy hak zagościł jeszcze głębiej w jego skrzydle, łatwiej było mu dzięki temu utrzymać równowagę. Szkoda tylko, że na chwilę.
Nagły sztorm, który postanowił naprzeć na Mordimera zdmuchnął go niczym zeschnięte liście.
Szkoda tylko, że nie miał równie miękkiego lądowania co one.
Uderzenie plecami o ścianę to pół biedy, łańcuch owinięty wokół jego przedramienia, który wbił się już na tyle, że na jego kończynie zagości ciekawa blizna też nie był aż tak zły.
Najgorsze jednak było to że przefruwając przez pokój nadział się samemu na hak, który wbił mu się między łopatkę a bark, po czym zagościł jeszcze głębiej po przyciśnięciu go o mur.
Głośny krzyk bólu ulotnił się nie tylko z płuc Nathaniela, ale również i inkwizytora.
Na jego szczęście po tym incydencie ciało anioła postanowiło się wyłączyć dzięki czemu huragan ustał pozwalając Mordimerowi wstać.
Łapiąc oddech podszedł do skrzydlatego, którego kawałek skrzydła został brutalnie oderwany i walał się teraz po podłodze wśród chaotycznie rozrzuconego pierzu.
Nie miał siły zadać mu więcej bólu, nie miał siły również go ocucić, postanowił więc, że dalszy los przerośniętej kury zostanie zdecydowany przez Prorokinię.
Ruszył więc do wyjścia, powiadamiając po drodze strażników o incydencie aby ci ruszyli do Taihen, a sam udał się do szpitala ze sterczącym hakiem z pleców, którego łańcuch wesoło podskakiwał przy każdym kroku.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Katownia - Page 2 Empty Re: Katownia
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach