Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Ileż można tak łazić? Szukanie tego pegaza było strasznie męczące. Draco już nie wiedział gdzie iść. Cała okolica była piękna, dużo śladów, jednak bestii brak co było dość przygnębiające, jednak chłopak nie zamierzał się poddawać. Łaził bez celu szukając konia z skrzydłami. Przecież on może sobie teraz latać cholera wie gdzie. Właśnie! Latać!
Oblitus rozejrzał się po drzewach, po czym wybrał te najbardziej ugałęzione. Podszedł do niego, chwycił za gałąź, po czym podciągnął się i wspiął. Wdrapywał się na sam czubek, bardzo ostrożnie. Nie chciał przecież spaść. Każdą gałąź sprawdzał zanim na nią wszedł. Gdy był już na szczycie, zaczął się dokładnie rozglądać. Taa, okolica była naprawdę piękna, jednak chłopakowi zależało teraz na niebie. Tam właśnie może sobie śmigać koń. Stał tak przez jakiś czas. Jeśli nic się nie pojawiło to zszedł powoli, tak by jego tyłem nie był narażony na upadek.
Stał już na ziemi, zastanawiając co bu tu zrobić. Wrócił do strumyka, znów włożył palec do wody, rozkoszując się orzeźwiającym chłodem. To było bardzo przyjemne uczucie. Uśmiechnął się, po czym ruszył wzdłuż strumyka. Cały czas się rozglądał. Nie chciał nic przegapić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Równie dobrze można było szukać kreta ukrytego w ziemi będąc na jej powierzchni. Pegaz królował przecież w przestworzach i niewątpliwie w chwilach niepewności to właśnie tam się chował, dryfował wśród chmur by z bezpiecznej góry obserwować to, co dzieje się na jego terytorium.
Wyjście na drzewo zajęło nieco czasu wymordowanemu, szczególnie że większość z rosnących tu okazów była dosyć młoda, więc trudno było znaleźć gałęzie dostatecznie szeroki, by bez obaw postawić na nich stopy. Na szczęście chłopak nie był typowym niedźwiedziem z desperacji, więc nawet w tych warunkach bez problemu udało mu się dostać na czubek jednego z większych dębów poruszając się po nim niczym drzewna wiewiórka. Zastygł na chwile wychylając głowę ponad liściastą koronę i... tak, wyjście na drzewo było na pewno dobrym ruchem.
Gdy tylko wiatr przestał smagać gałęziami po twarzy, powietrze się uspokoiło, a Draco odzyskał równowagę i mógł bez problemu rozejrzeć się dookoła dostrzegł coś bezkarnie śmigającego na horyzoncie. Wyglądało trochę jak mała chmura, która buszuje wśród swoich większych kuzynów, tyle że ta chmura niewątpliwie posiadała skrzydła. To musiał być pegaz. Był w całości pokryty białą szczeciną ze skrzydłami delikatnie poszarzałymi od leśnego kurzu. Znajdował się dobry kilometr od miejsca aktualnego pobytu członka DOGS, zapewne wędrował wzdłuż strumienia brodząc w nim, dzięki czemu żadne ślady nie wskazywały, że podążył właśnie tam. Trudno było określić co dokładnie robił skrzydlaty koń, gdyż z tej odległości wyglądało to, jakby ścigał się z wiatrem. Pierwszy problem został już rozwiązany, odnalezienie pegaza zakończyło się sukcesem. Ale co dalej, skoro bestia znajdowała się na drugim końcu łąki, a do tego setki metrów nad ziemią?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Trzymał się mocno gałęzi i cały czas uważał. Nie chciał spaść, jeszcze życie mu było miłe. Nie miał zamiaru się z nim tak szybko żegnać. Przecież ma jeszcze tylko do roboty! Musi zrobić zakupy, posprzątać w pokoju, obmyślić kilka planów działania. Nie może tego zaniedbać bo mu się oberwie. Poprawił czuprynę, rozmyślając nad tym wszystkim.
Rozglądał się przez chwilę, aż w końcu zauważył to czego szukał. Biały koń śmigał po niebie z wielką gracją. Wyglądał jakby ścigał się z wiatrem. Przepiękny widok. Duże skrzydła, głowa dumna. Nawet z takiego daleka można zauważyć takie szczegóły. Draco uśmiechnął się pod nosem, obserwując zwierzynę. Mógłby tak patrzeć wieki i nigdy by mu się to nie znudziło.
Ale jak go ściągnąć?
Lina?
Błyskotka?
Jedzenie?
Oblitus rozmyślał nad tym intensywnie, odgrywając w głowie kilkanaście zdarzeń. Naglę coś mu się przypomniał i postanowił zaryzykować. Zeskoczył z drzewa, po czym podszedł do plecaka, które leżał na ziemi. Wyciągnął z niego ten pakunek, który dał mu staruszek. Może to zadziała? Znów wdrapał się na górę. Jak najwyżej. Po czym odpakował magiczny przedmiot, obserwując Pegaza. Cały czas uważał by nie spaść. Wyciągnął kulę w stronę konia i czekał. Miał nadzieję, że to zadziała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Odległość między tobą, a koniec nie zmniejszyła się. Co ciekawsze, wyglądało na to, iż bestia świetnie zdawała sobie sprawę z tego, że ktoś ją obserwuje i teraz znikała na długie chwile wśród chmur, by zaraz potem pojawić się w jakimś całkiem niespodziewanym miejscu. Nie dało się przewidzieć skąd wyleci, w jednym momencie usłyszałeś głośne parsknięcie i poczułeś jak wiatr smaga Cię po twarzy niemal zwalając z drzewa. Cudem uniknąłeś upadku, bo cofając się w popłochu zahaczyłeś o jedną z gałęzi. Widok pegaza z bliska zapierał dech w piersiach. Bestia nie była agresywna, ale na pewno nie życzyła sobie tak bliskiego kontaktu z człowiekiem. Kiedy już wydawało Ci się, że biała plama w kształcie skrzydlatego konia zniknęła za chmurami na dobre, ten nagle wyleciał zza lasu, całkiem niedaleko Ciebie, a ostatnie kilkaset metrów najwyraźniej przemierzył wśród gałęzi. Wykorzystując czas w którym zwierzęcia nie było na widoku postanowiłeś użyć tajemniczego przedmiotu, może twojego asa w rękawie przy próbach oswojenia pegaza. Wspiąłeś się z powrotem na drzewo, a koń obserwował Cię uważnie od czasu do czasu machając skrzydłami z potężną siłą, która wbijała tuman kurzu. Z każda warstwą odwijanego materiału kula zmniejszała się, aż wreszcie w twojej dłoni pozostało coś co nie było idealnie okrągłe, ale równie kształtne. Jabłko... a dokładniej złote jabłko. Niczym z legend, albo opowieści o majestatycznych królach którzy dzierżyli w swych dłoniach insygnia władzy, chociaż to na pewno nie było wykonane ze złota, a resztę częściowo nim pokryte, na pewno jednak było jadalne.
Na myśl przychodziło wiele pytać, jak, skąd, dlaczego? Skoro było to coś cennego dla starca, samo trzymanie w dłoni emanującego jasnym blaskiem owocu wydawała się niezwykle chwalebną chwilą. Natychmiastowo dostrzegłeś zmianę w zachowaniu konia, który z odległości wielu metrów drgnął nagle i uderzył kopytem o ziemię. Nie zbliżył się jednak nawet o centymetr, jakby owoc irytował go i przepełniał strachem i niepewnością twoich intencji. O ile wcześniej był ciekawski, teraz był zdenerwowany. Tylko czy złote jabłko nie było cenniejsze od pegaza? Może warto by po prostu zwinąć się stąd z niezwykłą zdobyczą?  A może zmusić konia, do spożycia go? Tylko co się wtedy stanie?
Pegaz wbił swoje ciemne ślepia w twoją sylwetkę, gotowy do ponownego zniknięcia w chmurach.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

To był przecudny widok. Pegaz zapierał dech w piersiach. Draco nie potrafił się nadziwić. Był przepięknym stworzeniem, naprawdę. Jego skrzydła, cała sylwetka... Wszystko tworzyło dumną całość. Chłopak chciał go dotknąć, pogłaskać, jednak nie był pewien czy może. Zresztą nie da rady, ponieważ zwierze cały czas śmigało po niebie. Wygląda jakby był jednością z wiatrem, z niebem. Coś niesamowitego. Można na to patrzeć wieki.
Jabłko...
Złote...
Drogie...
Jabłko...
Że co?! Co to ma kur... Dobra spokojnie. Jabłko?! Draco myślał, że to będzie jakaś super, kuper kula mocy, która samym swoim wyglądem powala na nogi, a to jakieś złote jabłko! Może i jest warte fortunę, ale mu na tym nie zależy. Lepsza byłaby kula, która potrafi zmieścić wszystkich z powierzchni ziemi. Ta, chłopacy lubią takie zabawki, a w szczególności Oblitus, który w walce wręcz nigdy nie zwycięży, a taka zabawka dałaby mu jakieś szanse.
Westchnął, poprawiając niebieskie włosy. No nic, to coś idealnego dla Pegaza. Chłopak spojrzał na zwierzę, z ciepłym uśmiechem oraz podziwem w oczach. Odwrócił się do niego bokiem i patrzył się przed siebie, jednak ręka z jabłkiem cały czas była wyciągnięta ku bestii. Niech sobie zje. On nie miał zamiaru go stresować. Miał tylko nadzieję, że spokojnie podejdzie do niego i sobie zje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Być może wydawało Ci się, iż jabłko w jakiś szczególny sposób wpłynie na możliwość udobruchania pegaza, jednak ten na sam widok drogocennego owocu trzepotał skrzydłami ze wściekłością i uderzał kopytami o ziemię, ale przede wszystkim, nie pozwolił Ci się zbliżyć. O ile jeszcze chwile temu sam bezwiednie zaczepiał Cię przelatując tak bezkarnie centymetry nad głową, to obecność złotego jabłka wzbudziła w nim dziką nieufność.
Nie do końca wiedziałeś, co może być nie tak z jabłkiem, szczególnie iż starzec polecił Ci go użyć na pegazie, by go udobruchać. Zwierzę jednak unikało go niczym kolczastego jeża, albo czegoś jeszcze gorszego. Ty jednak postanowiłeś zejść z drzewa i zbliżyć się do niego za wszelką cenę z przedmiotem wyciągniętym przed sobą na otwartej dłoni. Z każdym twoim krokiem, koń cofał się, ale nie spuszczał Cię z oczu. Jego ślepia przybrały nienaturalnego koloru, prawie jak oczy wściekłego byka, który mierzył Cię przed atakiem.
Wybór nadal należał do Ciebie, odrzucenie jabłka mogło się równać z niepowodzeniem misji, ale trzymanie go w dłoni nie wyglądało póki co na efektowne. Oczywiście wszystko to zależało od twojej kreatywności i pomysłu na rozwiązanie tejże sytuacji. Nikt nie powiedział przecież, że jest to jedyna metoda na porozumienie się z pegazem. O ile wcześniej dokonywałeś całkiem sporem ilości postępów, w tym momencie wszystko się zatrzymało, albo nawet szło w odwrotnym kierunku, bo koń stracił do Ciebie swoje nikłe zaufanie, którym darzył Cię na początku.


// Proszę, nie przeskakuj tak z wątkami, bo twoja postać siedziała na drzewie, a nagle znalazła się ileśset metrów dalej na ziemi~
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

//Przepraszam T.T W pewnym momencie całkiem zapomniałem, że był na drzewie//

Widać ten owoc bardzo denerwował pegaza. Ale przecież miał działać odwrotnie. Draco nie wiedział o co w tym wszystkim chodzi, a w jego głowie panował chaos. Jak udobruchać tego konia? Akurat nie ma przy sobie... Chociaż może się jakiś owoc znajdzie, ale wtedy co ma zrobić z tym, który spoczywa na jego dłoni. Przecież staruszek go zabije jeśli sobie weźmie. Chyba najlepiej znów spakować, jednak zwierze może się domyślać, że Oblitus cały czas ma przy sobie owe zło.
Westchnął, poprawiając niebieskie włosy. Bardzo ciężka sytuacja, a zależało mu na tym osobniku i dalej zależy. A co się będzie starcem przejmował? Chłopak zaśmiał się pod nosem, po czym rzucił jabłko na ziemię i zdeptał je. Najwyżej mu się oberwie, a nie będzie narażał Pegaza na stres. Jeszcze mu naczynka pójdą czy coś. Zaczął się zastanawiać jak na to zareaguje dziadziuch. Może zacznie do niego strzelać? Albo napuści jakieś swoje bestie. Taki ogromny lew z skrzydłami nietoperza, ogonem skorpiona... To by było dość ciekawe! Wymordowany z chęcią by coś takiego zobaczył, jednak nie chciałby znaleźć się w żołądku takiej bestii i raczej nigdy nie zmieni zdania. Chciał jeszcze chociaż trochę pożyć. Do piachu mu się nie spieszy.
Draco obrócił się na pięcie, tym samym jeszcze bardziej rozgniatając owoc. Wesołym krokiem podszedł do swojego plecaka, po czym zaczął go przeszukiwać. Na szczęście wziął jakieś jedzenie, czyli dwa jabłka. Wyciągnął jedno z nich i powrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Uśmiechnął się ciepło, wyciągając rękę z soczystym jabłkiem w stronę Pegaza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Koń z dystansu obserwował całe wydarzenie. Gdy tylko owoc wylądował na ziemi, zwierzę poderwało się raptownie w przestworza, jakby zła energia złotego jabłka mogła przeniknąć w jakiś magiczny sposób przez ziemię. Odleciał bardzo wysoko, chwilami nawet znikał za chmurami i tylko jego cień wędrował nad łąkami i lasami świadcząc o tym, że pegaz nadal się tam znajdował. Nastała długa chwila ciszy i nagle... gdy tylko noga Draco uderzyła w owoc, ten z głuchym trzaskiem rozsypał się na kawałki. Nie zgniótł się, nie jak normalny owoc, ale jak coś zupełnie dziwnego. Kolejne uderzenie sprawiło, że złota powłoka uległa i opadła na ziemię odkrywając schowaną w środku szklana fiolkę z płynem o jadowicie fioletowym kolorze.
W jednej sekundzie drzewo pod którym znajdował sie chłopak runęło, albo przynajmniej w pierwszej chwili tak się wydawało. Gałęzie zatrzeszczały raptownie, a liście opadły na ziemię niczym zmiecione mocnym podmuchem wiatru. Potężne skrzydła przesłoniły widok wyżłowi, a następnie opadło potężne cielsko skrzydlatej bestii, która z impetem uderzyła kopytami o pozostałości złotego jabłka. Chłopak został odrzucony na bok, na szczęście, bo gdyby dalej stał tam gdzie stał, została by z niego czarna plama. Gdy fioletowy płyn zetknął się z trawą, ta niemal natychmiast poczerniała i zamieniła się w popiół, wypalając wszystko w odległości około pół metra. Pegaz rżał wściekle, ale gdy tylko pozbył się tajemniczego przedmiotu, rzucił na wymordowanego zagadkowe spojrzenie, po czym wybił się i odleciał. Zniknął za chmurami i nawet kusząca oferta w postaci prawdziwych jabłek nie skłoniła go do powrotu w to miejsce. Nagle zrobiło się cicho. Pegaz odleciał i poszukiwania trzeba było rozpocząć na nowo.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Brak odpowiedzi od gracza od miesiąca, więc misje zamykam.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach