Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down


MG: Yuu
Poziom: Średni
Uczestnicy: Oblitus Draco
Cel: Oswojenie Pegaza

Kto dosiałd konia, ten dosiadł wiatr Gazy_by_hainekami-d8ljpba



Mężczyzna wpatrywał się w Ciebie ze średnią pewnością. Miętosił w palcach końcówkę swojej imponujące acz siwej już brody i wpatrywał w twoją twarz jakby oceniał twoje możliwości.
- No nie wiem, nie wiem. - Oznajmił tajemniczo i przechylił głowę na bok. W tej chwili, kiedy nie zwracał się z żadną konkretną informacją miałeś okazję przypomnieć sobie, dlaczego właściwie znalazłeś się na granicy Desperacji i Edenu ze starszym mężczyzną. Można by powiedzieć, że kogoś takiego jak ty niewiele interesują przypadkowe plotki i legendy, lecz ta miała w sobie coś specjalnego, coś co nawet przykuło twoją uwagę. Od jakiegoś czasu do twoich uszu docierały urywki rozmów, notorycznie powtarzane słowa: granica, hodowca, bestia... Po głębszej analizie udało Ci się wreszcie wyodrębnić najważniejsze informacje. Podobno w okolicach Edenu zamieszkuje pewien bardzo stary mężczyzna, niektórzy wspominali że weteran wielu wojen, a także niezwykle sprawnie ukrywający się wymordowany, który to poluje na niesamowite, mityczne stworzenia. Nie było by może w tym nic ciekawego, gdyby nie to, że ów mężczyzna od jakiegoś czasu szuka kogoś, kto wykonał by dla niego pewne zlecenie. W zamian oferuje niezwykle cenne informacje, wiele towarów i oczywiście pieniędzy, które jak można się domyśleć, pochodzą z nielegalnego handlu żywymi istotami. Lecz teraz pojawia się najbardziej niesamowita część całej tej opowieści. Otóż  z tego co usłyszałeś udało mu się zlokalizować niezwykle rzadkie stworzenie, a mianowicie skrzydlatego konia. Pegaz, bo tak własnie nazywa się owa istota zamieszkuje w Edenie i zachowuje się agresywnie. To właśnie ta krótka wzmianka tak bardzo pobudziła twoją wyobraźnie. Samo zobaczenie niezwykłego kopytnego było spełnieniem marzeń. Zabrałeś ze sobą szybko najpotrzebniejsze rzeczy i wybyłeś w kierunku, na który wskazywały plotki. Początkowo ze średnim zaangażowaniem, ostatecznie podróż przez Desperacje była okropnie ciężka i wymagała masy sił, a jeżeli plotka okaże się... no właśnie, tylko plotką?
Ku twojemu zdziwieniu natrafiłeś w końcu na zrujnowany dom, który wrastał niemalże w wielkie drzewa i ginął wśród gąszczy na granicy. Można było się tylko domyślać, jak dużo przestrzeni jest w środku, bo głośne odgłosy, ryki i warczenie zdradzało obecność co najmniej kilku niezwykłych stworzeń. Może później pozwoli Ci któreś z nich zobaczyć?
W każdym razie na twój widok starzec niezwykle się ucieszył. Podobno jego obecność w Edenie była niepożądana, a większość zazwyczaj spokojnych stworzeń atakowała go bez ostrzeżenia toteż nie czuł się tam ani trochę bezpiecznie. Tyle, że jak chwile później powiedział, spodziewał się kogoś o bardziej... muskularnej budowie. Cóż, najwyraźniej nie znał twojego potencjału. Z zamyślenia wyrwało Cię jego chrząknięcie.
- Co prawda nie wierze, że Ci się uda, ale może chociaż zdobędziesz dla mnie jakieś cenne informacje. - Wyglądał na nieprzekonanego, ale postanowił dać Ci szansę. - To jak młodziaku, jesteś pewny?  


x. Opisz proszę co masz ze sobą/w co jesteś ubrany.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Co się tak patrzy? Draco nie był zadowolony z jego wzroku. Może ma coś na twarzy? Przecież niebieskowłosy jest silny, no może... Ale na pewno da radę! Wszystkiemu da radę! Ubrany w glany, czarne spodnie i tego samego koloru bluzę, stał naprzeciw staruszka z zajefajną siwą brodą. Nie miał szalika, więc widać jego bliznę na szyi. Może to przez to się tak patrzy?
"Tam na pewno się coś dzieje"
"Nie słyszałeś o tym staruszku?"
"Skrzydlaty koń. Ten staruszek coś o tym wie. Może nawet za dużo"
Mnóstwo plotek krążyło wokół jego głowy. Nawet go to zaczęło interesować. Ludzie gadali o różnych pierdołach, jednak takie stworzenie to coś naprawdę fascynującego. Zaczął to drążyć i drążyć, dowiadując się coraz nowszych i ciekawszych rzeczy. Jego głową zawładnęły myśli o Pegazie. Piękne stworzenie, które potrafi latać. Zawsze chciał tego doświadczyć. Gdy dowiedział się gdzie go znaleźć, mocno się nad tym zastanowił, aż w końcu podjął odważną decyzję.
Na drugi dzień zaczął się pakować do całkiem pojemnego, ciemnego plecaka. Tabletki przeciwbólowe, dwa sztylety, jedzenie i picie, kartki papieru, ołówek, papierosy, paczka żelków. To wszystko bardzo ładnie zmieściło się w torbie. Był przekonany, że potrzebuje tego do przetrwanie. Wziął głęboki wdech i wyruszył w podróż. Droga nie była łatwa, a szczególnie dla niego. Stawał co jakiś czas i pił wodę, na szczęście miał jej sporo. Nogi zaczynały go boleć i to strasznie. Zrobił jeden dłuższy postój, gdy jego oddech stawał się naprawdę ciężki. Przekąsił coś, uzupełnił płyny i wyruszył dalej. Czemu ten koleś musi mieszkać, aż tak daleko?
W końcu zobaczył jakiś zrujnowany dom, czyli to musi być tutaj. Uśmiechnął się na chwilę, jednak te odgłosy, które słyszał... Nie było to nic przyjemnego. Muszą tam być naprawdę okropne stworzenia. Od razu do jego głowy wtargnął obślizgła bestia, która wygląda jak ogromna dżdżownica. To byłoby dość ciekawe, ale też odrażające. Potrząsnął głową, słysząc chrząknięcie. Coś mówił?
"Niech się pan nie obawia. Jestem pewny"
Napisał na kartce, by następnie podać ją staruszkowi.

||sorki, że tak krótko||
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mężczyzna zgarnął kartkę z ręki chłopaka i przez chwile wpatrywał się w napisane na niej słowa zapewne analizując ten rodzaj prowadzenia rozmowy. Pewnie nieczęsto spotykał się z kimś, kto preferował wręczać mu papier ze swoimi słowami. Najwyraźniej uważał to za stratę czasu i materiału, ale machną ręką jednocześnie samemu podnosząc głos, jakby spodziewał się, że niebieskowłosy może równie dobrze niedosłyszeć.
- A niech mnie. I tak Cię chyba nie przekonam. Co chwile zgłaszają się do mnie jakieś młodziaki, a potem cholercia, spieprzają ino się za nimi dymi. - Nie wyglądał na przekonanego, ale może miał po prostu taki wyraz twarzy. - Chyba nie podałem Ci jeszcze szczegółów, co?
Gestem ręki wskazał Draco, by ten podążał za nim w stronę jego domu. Tak właściwie to skierowali się nieco dalej, mijając o kilka metrów ściany rudery, lecz nawet teraz przez zakurzone szyby nie dało się zobaczyć wnętrza pomieszczenia. Zza ścian obskurnego domostwa wyłoniło się coś na kształt stodoły, tyle że mniejszej i bardziej zniszczonej. Pojedyncze drzwi chwiały się na zawiasach jęcząc przeraźliwie, a ze środka wylewała się fala najróżniejszych gratów. Dosłownie, bo były to zardzewiałe kawałki metalu, połamane okna, powyginane rury i innego typu rupiecie niezdatne do dalszego użytkowania, lecz najwyraźniej w oczach mężczyzny użyteczne. Wyciągnął otwartą dłoń w stronę chłopaka bezgłośnie nakazując mu zatrzymania po czym sam zanurzył się we wnętrzu. Zniknął na dobre kilka minut i tylko systematyczne przeklinanie i dźwięki przerzucanego sprzętu świadczyły o tym, że nie został uśmiercony przez przypadkowo spadające grabie czy coś w tym rodzaju. Wynurzył się oddychając ciężko. Skoro nawet taka mała eskapada przyprawiała go o przyśpieszone nienaturalnie bicie serca było wiadomo, dlaczego w przypadku nowej bestii szukał kogoś, kto go wyręczy.
- Tu się schowały cholerstwa... - mruknął bardziej do siebie i wyciągnął do przodu ręce z kilkoma gratami chcąc je wręczyć niebieskowłosemu. - Trzymaj młodziaku.
Przy bliższych oględzinach z plątaniny przedmiotów dało się wyodrębnić skórzane lejce, uprząż do kompletu oraz kawałek zielonego materiału połyskującego delikatnym złotem. W środku znajdywało się coś ciężkiego, okrągłego i mieszczącego się w otwartej dłoni. - Mam ich tylko kilka, dlatego wolałbym, żebyś nie odwijał materiału póki go nie zobaczysz. A jeżeli je ukradniesz, pozwolę któremuś z moich smoków pożywić się twoim mięsem.
Nie żartował. O ile hasło o smokach można było jeszcze podważyć, to reszta była niezwykle prawdopodobna. Niewiadomego pochodzenia ostra iskra jarzyła się w jego pożółkłych oczach i od razu wiedziałeś, że nie możesz ukraść tego, co skrzętnie zostało owinięte drogocennym materiałem.
- A tu... - przerwał na chwilę by pogrzebać w kieszeniach i wyciągnąć z nich skrawek starego papieru z ręcznie naszkicowaną mapą. - Masz względnie dobry rysunek trasy, którą musisz przebyć. To właśnie tam znajduje się to bydle wedle moich przewidywać i informacji.
Spojrzałeś na mapę. Nie było na niej wielu informacji. Gruba czarna kreska wiodła od kropki podpisanej „dom” do krzyżyka z podpisem „polana”. Wiodła przez tereny Edenu, a o ile skala nie była pomieszana, udało się z niej odczytać, że miejsce aktualnego położenia i przebywania stworzenia dzieliło zaledwie kilka kilometrów. Prawdziwy spacerek przez Eden biorąc pod uwagę przeprawę przez Desperację, której musiał dokonać Draco, by dostać się do domu starca. Wyglądało na łatwe, więc na pewno musiał być jakiś haczyk. Brodaty mężczyzna jakby wyczuł, że spoglądasz na niego oczekując jeszcze jakiś informacji.
- No tak, mówiłem Ci, że chodzi o Pegaza, nie? Cudny konik, ale cholerny bydlak jednocześnie. Podobno żyje se sam jak ten kołek i nie pozwala nawet innym pierzakom się do siebie zbliżyć. Coś z nim kurka jest nie tak. Ale hejże, takiś jurny jest, to pewnie się nie boisz, co? Trzeba mi go ino tu przyprowadzić.
Złapał się za końcówkę brody i kręcił nią w palcach. Najwyraźniej miał tyle do powiedzenia. Reszta należała już do Ciebie.


x. Drogę uznaję za mniej ważną, więc nie musisz się strasznie na tym skupiać i po prostu opisać, jak od razu trafisz na miejsce. Tam rozkręcimy akcję.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przekonać, przekonywać... Po co? Ten kurdupel na pewno da sobie ze wszystkim rade. Mimo, iż na to nie wygląda! No może trochę przesadzam, ale da sobie radę. Nie trzeba się o niego martwić i na pewno się nie będzie za nim kurzyć, bo on biegać po tym nie da rady. No chyba, że ktoś mu zamontuje motorek w tyłek. Wydymał klatkę piersiową, by pokazać, że jest twardy i nie ucieknie, a na pytanie skinął tylko głową.
Ruszył za staruszkiem, rozglądając się i nasłuchując. Było to ciekawe miejsce, dość ciekawe. Wszystko wyglądało na stare i opuszczone, a jednak ten dziad może tu mieszkać. Ciekawe... Może by tak zajrzeć w jego akta? O ile jakieś ma. Draco zapewne by coś skombinował. Nasz strateg ma łeb na karku. Przyjrzał się stodole, które nie była zbyt zadbana. Duzo jej brakowało do ideału, albo chociaż zdatnego do użytku pomieszczenia. Wymordowany zapewne nie postawiłby tam nogi. Za chiny! Jeszcze jakaś deska by na niego spadła, a to nie była zbytnio kusząca wizja. Może trzyma tam jakieś bestie... Nie... Raczej nie. Wszystkie chyba są w tym domu, który nawet okna ma zakurzone. Ciekawe ile to wszystko ma lat.
Zrobił krok do tyłu widząc wychodzącego staruszka. Na początku nie był pewny czy to on. Dyszał strasznie, więc można było go pomylić do jakiegoś potwora. Wziął od niego te dziwne ustrojstwa, po czym wbił w nie ten niebieski wzrok. Może myślał, że od tego ujawni mu się co tam jest. Coś błyszczało jednak nie wyciągał tego, tak jak powiedział staruszek. Ciekawość schował do kieszeni. Nie chciał by wszystko legło w gruzach. Następnie wziął mapę. Przyjrzał się i schował do plecaka. Niezbyt staranna, ale zawsze coś. Bynajmniej dokładna... Oby.
A więc jednak Pegaz. Oblitus słyszał plotki na ten temat, jednak dopiero teraz wie, że były prawdziwe. No bo raczej ten koleś sobie tego nie wymyślił. Byłoby niezbyt fajnie gdyby miał iść po nic. Albo jakiegoś zwykłego konia. Wkurzyłby się na maska. No bo kto do jasnej cholery chciałby iść taki kawał drogi na darmo? Gdy staruszek zamilkł, niebieskowłosy napił się jeszcze wody z butelki, uśmiechnął się i odwrócił. Wyciągnął mapę z plecaka i jeszcze raz się jej dokładnie przyjrzał. Określił drogę, kierunek, po czym wyruszył, machając tylko przelotnie ręką. Jakoś pożegnać się trzeba. Na szczęście droga nie miała być długa. Dreptał zgodnie z ścieżką, jaką wskazywała mapa. Na szczęście nie była to trasa zbytnio męcząca. Szedł własnym tempem, cały czas pilnując trasy.
Po jakimś czasie dotarł na miejsce. Oczywiście po drodze się przewrócił, przez co miał troche, brudnę ciuchy, ale nic więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jednym z dużych plusów tego wypadu dla Draco było na pewno to, że mógł przespacerować się po terenach Edenu. Dosłownie, bo marsz przez miękkie łąki obsiane gęstwo świeżą trawą wśród akompaniamentu ptasich treli i ciepłego wiatru były ekstremalną odmianą dla życia w Desperacji. Nawet jeżeli oba te miejsca dzieliło tylko kilka kilometrów wydawało się, że nagle zmieniło się kontynent. Najbardziej widoczna różnicą była zmiana pogody, prawie jakby na granicy tych dwóch miała także miejsce granica pór roku. O ile w niegościnnych kątach Desperacji ciągle panowała zima, tyle w Edenie wiosna oddychała pełną piersią. Od razu była wiadomo, że jeżeli tak majestatycznie stworzenie jak pegaz ma się gdzieś ukrywać, to właśnie tutaj.
Wielkie ptaki z barwnymi piórami o nieznanej nazwie przysiadały od czasu do czasu na gałęzi i śledziły swoimi paciorkowatymi oczkami podróżnika. Natura dominowała i dobrze zdawała sobie z tego sprawę, zwierzęta były mniej płochliwe, a do tego występowały tu tak gęsto, że co krok w okolicy pojawiały się nowe tropy.
Krok za krokiem, miejsce oznaczone na mapie zbliżało się z każdą chwilą, a otoczenie powoli wznosiło się, najpierw zamieniając łąki w pagórki, a następnie pagórki w wyżyny i doliny układające się w pasach naprzemiennie przerywane czasami tylko przez niewielkie strumienie. Drzewa rosły tu sporadycznie i w dalszym ciągu dominowały krzewy, kwiaty i trawy, ale miejscami ziemia osunęła się tworząc kamienne ściany o szarej, ale nie monotonnej barwie. Tutaj nawet skały zdawały się emanować życiem.
Postawiłeś stopę dokładnie na środku pnia po powalonym drzewie, wszystko zgadzało się idealnie i byłeś pewny, że to właśnie tutaj. Wiatr poruszał łagodnie gałęziami drzew otaczającymi to miejsce, ale nic specjalnie nie wyróżniało się. Dotychczas wszystko szło gładko, więc nie było by dziwne, gdyby stała tu także jakaś tabliczka z napisem „do pegaza”. Tyle, że tabliczki nie było, nie było też niczego innego co mogło by wskazywać drogę do skrzydlatego konia. Cisza. Nawet ptaki umilkły, a wiatr przestał wiać. Stałeś samotnie w dolince pomiędzy dwoma równymi wzniesieniami porośniętymi gęstą zieloną trawą, pojedynczymi liściastymi drzewami i gołoborzami o niewielkich rozmiarach. Z drugiej strony rozciągał się widok na wypłaszczenie pokryte w całości łąkami. O poranku pewnie rozciągał się tu wspaniały widok, kiedy słońce wstawało i oświetlało tą okolicę. Pewnie i tak nikt nie spodziewał się, że koń będzie tu stał i czekał aż ktoś po niego przyjdzie, jego teren najpewniej roztaczał się we wszystkich kierunkach na wiele kilometrów, coś jednak oznaczało miejsce zaznaczone krzyżykiem. Mogłeś poczekać i liczyć na to, że zwierzę samo ukarze się gdzieś na horyzoncie, albo wyruszyć go poszukać na własną rękę. To jak postąpisz, zależało od ciebie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cieplej niż w desperacji, te słowa były jego pierwszymi w myślach, gdy dotarł na miejsce. Spojrzał w stronę nieba, które też różniło się od tego z desperacji. Tam było mnóstwo chmur i badał śnieg, a tu zawitała wiosna. Bardzo ciekawy przeskok i dość miły. Brak białego puchu bardzo go cieszył, organizm nie musiał bać się o jakieś choróbsko czy przeziębienie. Stał na powalonym pniu i rozglądał się po okolicy, a po pegazie nie było śladu. Kurde no. Przecież to było pewne, że rumak nie będzie tam na niego czekał z tabliczką "To ja. Zabierz mnie do tego starucha". Zaśmiał się pod nosem na samą myśl o tym. To byłoby wtedy zbyt proste. Zerknął w stronę łąk. Ma tu pożywienie, więc może jest gdzieś niedaleko. Przyjrzał się jeszcze mapie, by upewnić się, że jest na miejscu. Coś tu chyba musi być skoro jest krzyżyk. Ma nadzieje, że staruch sobie nie żartował. Wtedy Draco byłby bardzo zły i z chęcią by się zemścił.
Usiadł na pniu, wyciągając z plecaka wodę. Zgarnął kilka porządnych łyków, cały czas obserwując okolice. Co by tu zrobić. Może wyruszyć go poszukać? Ale gdzie. Pegaz może być wszędzie, nawet nad nim! Dlatego też obserwował niebo. Podniósł tyłek i przeszedł się kawałek po polanie, potem wszedł do lasu, zataczając tak kółko. Jeśli niczego nie znalazł, wracał do pnia, gdzie czekał przez jakiś czas i powtarzał czynność. Skoro jest tu krzyżyk to musi być on gdzieś niedaleko, a Oblitus nie może mu odpuścić, ale też nie może oddalać się zbyt daleko. Prędzej czy później musi tu przyjść. Jest tu pole, czyli sporo pożywienia i las, czyli dobra kryjówka. Błagał w duchu by pegaz tu był i by to nie było jakimś żartem. Starał się poruszać bezszelestnie. Nie chciał płoszyć pięknego zwierzęcia. Rozglądał się cały czas. Miał wyostrzone wszystkie zmysły.
naglę wpadł na pomysł. Wrócił do pnia, stanął na nim i uśmiechnął się. Wziął głęboki wdech, a jego ślepia zrobiły się białe. Cała okolica była już w jego zasięgu. Użył swojej mocy, wiedział, że się do tego przyda. przeszukiwał tak każdy kąt, każdą stronę. Musiał go znaleźć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Jakby na przekór wszystkiemu, po pegazie nie było ani śladu. Żadne kopyto nie odbiło się w miękkiej ziemi, drzewa i krzewy wyglądały na nienaruszone, nie było wydeptanych ścieżek ani nawet zgiętego listka. Natura harcowała tu w najlepsze pozwalając kwiatom rosnąć tak gęsto, że pod zakrywały niemal całkowicie ziemię na której rosły. Co prawda nie było to jeszcze rozkwitnięte, barwne okazy, a bardziej wczesnowiosenne zielone, ciemnobrązowe i żółte odmiany, które łapczywie chwytały słońce. Krótki spacer po najbliższej okolicy na niewiele się zdał, bo Draco nie natrafił na nic interesującego, powrót do pnia był równie dobrym rozwiązaniem co maszerowanie po okolicy, a przy tym równie bezcelowym, jak się okazało. Może starzec się pomylił, a może przykro zażartował? Nie wyglądał na takiego, którego bawiło by wrabianie kogoś w przyjemny spacerek po Edenie, co jak co, ale prędzej wysłał by kogoś w głąb Desperacji zmuszając do walki z ghulami, siłowania się ze zmutowanymi niedźwiedziami i uciekania przed wściekłymi psami. O ile przebywał tu jakiś pegaz, musiał być cholernie mądrym okazem, które nie pozostawia po sobie śladów. Było kilka możliwości i wszystkie równie prawdopodobne.
Może użycie mocy coś zmieni?
Teren nagle zaczął przybliżać się i oddalać w oczach wymordowanego niczym nagranie w telewizji ukazując mu detale najbliższej okolicy, by zaraz potem oddalić się nagle i z perspektywy ptaka dostrzec wszystko, co leży w odległości kilkuset metrów. A było na co popatrzeć. Do uszu nie dochodził żaden dźwięk świadczący o jego obecności, ale w odległości niecałych pięciuset metrów płynął leniwie potok, niewielki i dosyć łagodny, pełznący wśród łąk niczym wodny wąż. Wśród gęstych roślin nie było go widać, a mógł to być dosyć ważny trop z perspektywy poszukiwania śladów. Poza tym chyba każdy wie, że tam gdzie woda, było też życie. Nic innego nie zwróciło uwagi Draco w czasie używania zdolności swoich oczu. Po skrzydlatym koniu nie było śladu.


Używanie umiejętności oczu 1/3
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strumyk? Przecież nie było go słychać, ciekawe. Woda to zawsze punkt, do którego lgną zwierzęta i bestie, raczej. Chłopak uśmiechnął się, dziękując przyrodzie za takie okolice. Westchnął, poprawiając niebieskie włosy. Wsmarował w siebie ziemie, by zmienić zapach. Może nie ma Pegaza bo go czuje? Po czym ruszył przy siebie, w stronę strumyka. Cały czas używał mocy, by niczego nie przegapić. Poruszał się bezszelestnie. Nie chciał przypadkiem czegoś spłoszyć. Zależało mu na zrobieniu zadania prawidłowo i na zobaczeniu tej wspaniałej istoty.
Szybko znalazł się obok potoku. Zanurzył palec do wody, by sprawdzić jej temperaturę. Lubił to robić. Z uśmiechem obserwował cały czas okolice, jednak trzeba oszczędzać siły. Zakończył używanie mocy, by następnie usiąść pod drzewem i przyglądać się wodzie. Musiał chwile odsapnąć. Wyciągnął z plecaka wodę, by zrobić kilka łapczywych łyków. Był bardzo spragniony. Schował butelkę, cały czas się rozglądając. Nie chciał przegapić Pegaza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strumień był niewielki. Można było go spokojnie przeskoczyć bez moczenia sobie nawet skrawka ubrania. Niewiele ponad metr szerokości, ale za to na ciągnął się w obie strony. Znikał gdzieś w gęstwinach lasu, a idąc wraz z nurtem kierował się w stronę dolin i rozległych łąk gdzie leniwie płynął znikając wśród gęstych traw.
Kiedy Draco wsadził dłoń do wody odczuł przyjemny chłód kontrastujący z ciepłymi promieniami słońca. Od razu odnosiło się wrażenie, że woda tu jest nieskazitelnie czysta i niemalże emanowała zdrowiem. Zapewne nadawała się do picia i na pewno zwierzęta korzystały z tego źródła wody, by zaspokoić swoje pragnienie. To było jedno z tych górskich źródełek, które wybijało na powierzchnię gdzieś wśród skał i płynął przez wiele kilometrów od setek lat, dzięki temu był tak czysty.
Na brzegu widniało całkiem sporo zwierzęcych tropów. Było tu wszystko, odciski miękkich łapek, grubych łap pasujących z wyglądu do niedźwiedzich, racice, kopyta, a nawet coś na kształt ludzkiego buta. Tak, warto było zwrócić uwagę na ślady po kopytnym zwierzęciu. Niewątpliwie coś, co stąpa na tego typu nogach przechodziło tędy nie raz, zapewne spijało słodką i czystą wodę ze strumienia.
Gdy tylko znalazłeś się na drugim brzegu coś jednak się zmieniło. Wszystkie inne typy śladów poza odciskami kopyt były bardzo wyraźnie odbite w miękkiej ziemi. Wyglądało na to, że jeżeli faktycznie coś kopytnego się tu znajdowało, to nie przekroczyło rzeki. Albo wycofało się w głąb lasu, ale równie dobrze mogło podążyć strumieniem i dzięki temu nie pozostawiać śladów. Mogłeś ruszyć jedną z tych dróg.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Mógłby tak siedzieć i siedzieć. To było idealne miejsce dla Draco. Piękne widoki, wygodne siedzenie. Ziemia była miękka, a drzewo idealnym oparciem. Do tego miał bardzo ładne widoki, a strumyk mógł w każdej chwili dać ukojenia. Pamiętał jak w dzieciństwie bawił się przy takim strumyku. Rzucał do niego kamienie, albo obserwował zwierzęta, które przyszły zaspokoić pragnienie. Czasami nawet łapał króliki, sam nie wiedział po co. To chyba były jedyna wspaniałe chwile z dzieciństwa. Ma mało do wspominania. Westchnął, przeciągając się sennie. Już dość tu wysiedział. Trzeba szukać tego pegaza, ponieważ sam się raczej nie znajdzie.
Podszedł do potoku i dopiero teraz zauważył ślady zwierząt, w tym kopyt. Sprawdził czy są świeże, po czym przeskoczył na drugą stronę, jednak tam już ich nie było. Uśmiechnął się pod nosem i wrócił do poprzedniego miejsca. Widocznie zwierzyna gdzieś tu jest. Bardziej przyswoił sobie opcje wrócenia do lasu. Rozejrzał się jeszcze raz dokładnie, po czym za śladami wrócił do lasu. Starał się ich nie spuścić z pola widzenia. Szukał wszystkich śladów. Złamana gałązka czy coś w tym stylu. Nie mógł niczego przegapić. Musiał znaleźć pegaza za wszelką cenę. Zawsze misję wypełniał starannie.
Poruszał się bezszelestnie, a pozycje miał lekko zgarbioną, by dokładnie widzieć ślady. Oczywiście czasami stawał i patrzył na niego, biorąc pod uwagę umiejętność lotu bestii. Wziął głęboki wdech, zastanawiając się ile to może jeszcze potrwać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Ścieżka złożona z licznych tropów wszelakiej maści była mocno udeptana. Biegła bardzo blisko jednego z brzegów strumienia, dlatego na wilgotnej, miękkiej ziemi można było bez problemów dostrzec odciski kończyn różnych stworzeń. Trop złożony z kopyt odbiegał od czasu do czasu od  wody na kilka metrów, by zaraz potem ponownie zbliżyć się niczym wąż wiodąc wymordowanego po jedynym szlaku, który mógł prowadzić do poszukiwanego stworzenia.
Jedno na pewno rzucało się w oczy, szukanie pegaza było niezwykle mozolne, a z każdą minutą co raz bardziej doceniało się jego inteligencje. Na pewno przejawiał więcej rozumu nić typowy koń czy kuc. Wystarczyło dodać, że gdy tylko Draco przekroczy granicę kultur od razu dostrzegł ślady bytu zwierzęcia. Ułamane gałęzie, nadgryziona kora, poskubane liście i ogołocone z zielonych pędów krzewy. Od razu czuło się, że zwierzę na pewno lubi to przebywać. Z resztą otoczenie było tak cudownie piękne, iż nawet człowiek miał ochotę przysiąść na chwilę, spojrzeć w błękitne niebo i wygrzewać się w promieniach słońca w otoczeniu bujnej roślinności. Tropy były wszędzie, ale ani śladu po pegazie samym w sobie. Skrzydlaty koń drwił sobie w wszystkich, którzy go poszukiwali pozostawiając po sobie masę poszlak, a i tak nie został jeszcze znaleziony.
Najwyraźniej jednak w tej chwili go tu nie było. Przez natłok śladów na leśnym podłożu nie dało się dostrzec, w którą stronę mógł udać się pegaz. Inna sprawa, że mógł przecież rozłożyć skrzydła i odlecieć. Wyżej poczuł jak ogarnia go nieodparte uczucie zrezygnowania i zmęczenia, jednak by kontynuować misję musiał także kontynuować poszukiwania udając się gdzieś wedle swojego uznania, bądź wrócić do zwierzęcego wodopoju i wybrać inną drogę poszukiwań.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach