Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 13.03.15 16:08  •  Pokój dla nowożeńców Empty Pokój dla nowożeńców
Opis wkrótce.

***

Tego Giggle po Ourellu się nie spodziewała. Znaczy... oczywiście, że wszystko jej się podobało. I to jak! W końcu chłopaczysko wreszcie wyznało jej miłość. Co prawda w troszkę pokrętny sposób, ale zawsze. Wilczur z pewnością nie będzie zazdrosny. Wracając do medyka... naprawdę sądziła, że ten moment nigdy nie nastąpi. Wysyłała oczywiste znaki do niego, ale jakoś zawsze je ignorował. A teraz... najpierw wspólna kąpiel, pokój dla nowożeńców! Buffy czuła, że to będzie wspaniała noc. Tylko ona, on i wanna. Może będą mieli płatki róż? W jakimś czasopiśmie zobaczyła takie naprawdę urocze zdjęcie, gdzie przy wannie stały kolorowe świeczki, a cała wanna była aż różowa... No nic, dobra. Giggle biegła przez korytarze z dziką radością, co chwilę obracając się na swojego kumpla. Raz nawet złapała go za dłoń i próbowała pociągnąć.
- Och, Ou, jak ja się cieszę! Serio! Ojejejejej! My, razem! Kąpiel! Jak nie, jak tak, zawsze razem! - gadała tak przez jakiś czas, aż wreszcie pogrążyła się we własnych myślach, dając medykowi chwilę wytchnienia.
Po chwili zdała sobie sprawę, że powinna wyglądać bardziej zmysłowo. Ale jak tu kusić wyglądem, gdy jest się w Desperacji? Przecież śmierdzi! Ale Ou też. Każdy w Desperacji śmierdzi, co za brudasy. Nawet jej włosy nie były zbyt ładne... Jakieś takie trochę brudne i rozczochrane. Kucyki zwisały smętnie z Gigglowej głowy, podskakując śmiesznie przy tym, jak biegła. Ale za to twarz ma fajną! Gdy zobaczyła budynek hotelu, zaczęła pędzić w jego stronę.
- No chodź, Ou, szybciej! Chodź! - krzyknęła,oglądając się na medyka. Wyszczerzyła jeszcze zęby w uśmiechu i wpadła do hotelu. Wyhamowała przed recepcją i oparła się o ladę. Zdała sobie sprawę, że nie wzięła ze sobą nic do obrony. Ani do zapłaty. Oj, trzeba było o tym wcześniej pomyśleć. Brakowało jej teraz rakietnicy, bez niej czuła się jakoś tak... goło. Wsadziła dłonie do kieszeni przeszukując je i zaczęła kiwa głową w rytm tylko sobie znanej piosenki. O, natrafiła na coś zimnego, to pewnie nóż. Wyjęła to coś z tryumfalną miną i...
kamyk.
No, jak się rzuci dostatecznie mocno, to zaboli...
Gdy Ourell wreszcie pojawił się w drzwiach, ta przypadła do niego i przybliżyła usta do bernardynowego ucha.
- Mamy czym zapłacić? - wyszeptała tak, żeby nikt inny nie usłyszał. - Ty płacisz! - dodała jeszcze, patrząc na nieruchomego recepcjonistę. Pewnie był androidem, zresztą jak wszyscy tutaj.
Gdy wszystko było już opłacone, a kluczyk wydany, dziewczyna pobiegła w stronę pokoju. Właściwie nie zawsze biega, ale teraz była bardzo podekscytowana i chciała już zacząć to wszystko. Rzuciła się do łazienki i chwilę kombinowała z kurkami. Dawno nie używała czegoś takiego jak prysznic, więc trochę zapomniała.
- Gdzie to... - plasnęła dłonią w metal, ale to nic nie zdziałało. - Chol... o. - woda popłynęła. Dziewczyna tymczasem zaczęła drapać się nad lewym uchem. - Ou! Jak to się stało, że jesteś śmiertelnie chory? Jak Ty się tym zaraziłeś? - oczywiście już zapomniała, o czym chłopak mówił w salonie. Teraz ważna była tylko wspólna kąpiel.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 23:33  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Jeśli miałby być szczery, to dziwił go tak dobry nastrój u jego towarzyszki. Giggle zawsze zachowywała się przy nim dosyć komicznie, acz jego zdaniem przynajmniej w obliczu zbliżającymi się wielkimi krokami śmierci powinna zachowywać jakieś przejawy powagi.
- Nie jestem pewien co siedzi w Twojej głowie, ale uważam, że nie ma w tej sytuacji żadnych powodów do radości, Gigg… - odparł w momencie, w którym roześmiana dziewczyna chwyciła go za dłoń i pociągnęła silnie za sobą. – „Razem” brzmi dosyć ponuro, gdy doda się czasownik „umierać”. – chciał przemówić jej do rozsądku i być może przedstawić jakoś logicznie sytuację, w której się znaleźli, ale najwyraźniej niewiele udało mu się wskórać. Po kilku innych próbach najzwyczajniej w świecie się poddał, dalej znosząc niezwykle szczęśliwy nastrój Dobermanki. Poniekąd, gdy zapominało się o pchłach, był to dosyć przyjemny widok.
Problem polegał na tym, że Ourell nie był w stanie zapomnieć.
Pognał tuż za Giggle, nie mając innego wyboru, zważywszy na żelazny uścisk, którym oplotła jego dłoń. Miał szczęście, że przynajmniej druga ręka mogła pocieszyć się wolnością i oddać się służbie drapania blond łba mężczyzny, który aktualnie znajdował się pod bezwzględną okupacją pcheł. Wkrótce jednak dziewczyna pognała przed siebie, zostawiając oszpeconego anioła w tyle. Nie minęła chwila, a i jego oczom ukazał się nieznaczny zarys budynku, który notabene był celem ich podróży. Całkiem dawno nie odwiedzał tego miejsca…
… a jeszcze dawniej nie wynajmował w nim pokoju.
Ogarnął wzrokiem wątpliwej nowości androida, który zlustrował go swoim mechanicznym spojrzeniem, wyczekując od niego zapłaty. W Desperacji pieniądze nie były zbyt wartościowe, dlatego głównie przeważała tutaj wymiana towar za towar, bądź usługa za usługę, acz nawet z takiego obrotu spraw Ourell nie był w stanie się pocieszyć, gdyż… nie miał przy sobie nic, co wydawało mu się odpowiednie do zapłaty. No przecież nie rzuci w niego notesem, mówiąc, że chce jeden z większych pokoi…
- Ushh.. – jęknął, czując, że ciężar dogadania się z kupą żelastwa przypadł właśnie jemu. Wbrew pozorom poszło mu zaskakująco gładko. Dyskusja z androidem nie trwała nieznośnie długo, bo kupa metalu od razu przystała na pierwsza lepszą zaproponowaną przez anioła rzecz. Przeszło mu przez myśl, że bardzo prawdopodobne, iż mało kto zaprzątał sobie w ogóle głowę czymś takim, jak płacenie. Pliczek plastrów wylądował w rękach recepcjonisty. Żałosna i niesprawiedliwa wymiana, acz żadna ze stron nie narzekała.
W końcu i on znalazł się w pokoju tuż obok Giggle.
- Nareszcie! – ściągnął szybko płaszcz. – W końcu możemy przemyć głowę.. błagam, aby choroba nie zdążyła się na Ciebie przenieść. – odparł bardziej do siebie, aniżeli wciąż rozentuzjazmowanej koleżanki, acz szybko poświęcił jej nieco więcej uwagi. – Nie wiem jakim sposobem, ale do pokoju medycznego dostał się szczur, a wraz ze szczurem pchły, które upodobały sobie moją głowę. Ten piekielny gryzoń narobił mi mnóstwo problemów.. sama widziałaś, że byłem zajęty.. ushh. – odparł z beznadziejnym poczuciem winy, które targało nim od początku spotkania z Giggle. Mocno się przejął pozostawieniem Growlithe’a samego z chorobą. Wkrótce jednak spoważniał i jednym ruchem ściągnął przewieszoną przez ramię torbę. – Jednak nie ma co tracić czasu na gadanie. Umyjmy w końcu te głowy. – zagadnął z nieznacznym uśmiechem, rozpinając bluzę. Generalnie widząc, że ogromna wanna wyposażona jest nie tylko w standardowy kurek, ale też prysznic, nie czuł potrzeby, by pakować się w całości do wanny… obmycie samą słuchawką byłoby chyba jeszcze większą oszczędnością…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 19:49  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Giggle była naprawdę podekscytowana. No ekchem, przepraszam, ale właśnie spędzała czas z Ourellem, tak, dokładnie Ourellem w pokoju nowożeńców! No przepraszam bardzo, ale jeżeli to nie oznacza wielkiej i gorącej miłości, to ja jestem kawałkiem drewna.
Dziewczyna zachichotała głośno i spojrzała kusząco na Bernardyna. No, to zaczynamy...
ON ZACZĄŁ ROZPINAĆ BLUZĘ, OCH.
To było tak romantyczne... jeszcze ten uśmiech. Długo się ukrywał, skubany, że jednak kocha Buffy. Co prawda tej to wcale nie przeszkadzało, lubiła zdobywać. Wiadomo, trzeba upolować sobie mięsko do schrupania.
Zerknięcie na chłopaka.
O, tak. Trzeba upolować.
Dziewczyna wbiegła do łazienki i pokręciła kurkami. Dziwnie skomplikowane to wszystko, najlepsza jest rzeka. Prosta i zwykła, ale tutaj przynajmniej będą sami i mogą się oddawać, ekchm, wzajemnemu poznawaniu siebie. Zacieśnianie więzów, o.
Szybko rozebrała się całkowicie, zanim jeszcze Ou zdążył wejść do łazienki za nią. A jeżeli zdążył, to specjalnie przytrzymała drzwi do środka. W końcu musi mieć niespodziankę. Ciekawe, jak zareaguje. Pewnie będzie szczęśliwy, ale z drugiej strony to Ouliś jest trochę nieśmiały i chłodnym, więc będzie trochę niepewny. Ale się rozkręcą i tak! Ale w sumie chłopak wybrał naprawdę romantyczne miejsce. Nie był to rów przy pobliskim barze, a urocza wanna. No nie powiecie, że to nie jest kochane z jego strony. Pewnie chce, żeby Buffy czuła się jak księżniczka.
No i tak dokładnie się czuje! Jest szczęśliwa, bo wreszcie zdobyła to, czego tak bardzo pragnęła. I to tak, że sam Ou do niej podszedł i ją zaprosił na upojną noc pod pretekstem umycia głowy. Hah, ale on naprawdę jest delikatny. A Collins dobrze wiedziała, co mu chodzi po głowie, a jak.
Wreszcie odetchnęła głośno i przygotowała się na tę chwilę. Zaraz wyjdzie i pokaże się chłopakowi w całej okazałości. Miała nadzieję, że Ou też zdążył się już rozebrać. Sama była ciekawa, no... cóż.
Wiadomo czego.
Wreszcie otworzyła z namaszczeniem drzwi i szeroko uśmiechnięta pokazała się Bernardynowi w pełnej krasie. Ubrania dziewczyny leżały porozwalane po podłodze. Przez kilka sekund stała tak, po czym nawet nie zauważając jakiejkolwiek reakcji mężczyzny, złapała go za to, co było najbliżej i wciągnęła do łazienki.
Oparła się o drzwi, jedyne wyjście z tego piek... pomieszczenia.
Kliknęły zamykane na zasuwkę drzwi.
Spojrzała w jego oczy, a na ustach błądził jej diaboliczny uśmieszek.
Ourell nie miał szans, żeby się stąd wydostać.
To koniec.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.15 23:38  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Natomiast myśli Ourell’a krążyły na zupełnie innej orbicie.
Zastanawiał się nad szybkością, z jaką obydwoje byliby w stanie zebrać potrzebne składniki. Lekarstwo nie było łatwe do przygotowania, a poza tym ciążyło nad nimi znacznie więcej niebezpieczeństw i samo zapotrzebowanie posiadania wysokiego poziomu wiedzy w kwestii medycznej. Oraz zwykłego szczęścia. To mogło wydawać się śmieszne, jednak mimo bezpośredniego zagrożenia życia, Zachariel absolutnie nie czuł się sparaliżowany strachem przed nadchodzącym tańcem z samą śmiercią. Nie dygotała mu szczęka, nie układał sobie w głowie testamentu i nie projektował swoich ostatnich słów, które najprawdopodobniej wypowiedziałby w obecności Buffy. Zamiast skupiać się na sobie, gorączkowo myślał, jak odratować Giggle, gdyby jednak się okazało, że choroba chwyciła także i ją. Minie na pewno chwila czasu, nim dziewczyna spostrzeże pierwsze objawy tej paskudnej przypadłości, dlatego oszpecony medyk czuł się w obowiązku, aby nad nią czuwać i samodzielnie wychwycić je możliwie jak najwcześniej. Choć szczerze powiedziawszy, w ogóle nie chciałby ich widzieć…
Ściągnął w zmartwieniu brwi.
- Naprawdę lepiej zróbmy to szyb-.. – kling. Zamknęła przed nim drzwi? Zaskoczony anioł przemknął wzrokiem po drewnianym wejściu, które lata świetności miało już hen, hen za sobą. – Giggle? Wszystko w porządku? – zapytał nieco zaniepokojonym tonem, acz szybko doszedł do wniosku, że Dobermanka może najzwyczajniej w świecie odczuwać pewien wstyd w jego obecności. Ourell nie odczuwał absolutnie żadnego pociągu seksualnego ani romantycznego i nigdy nie zdarzyło mu się pokochać drugiej osoby, niczym w tanich filmach romantycznych, acz równocześnie miał tą świadomość, że Collins może o tym najzwyczajniej w świecie nie wiedzieć. – Dobrze, to umyj się pierwsza, a ja poczekam. – odparł nieco ciszej, uznając, że w sumie dobrze, iż idzie pod słuchawkę prysznica jako pierwsza. Im szybciej Buffy usunie z siebie potencjalne pchły, tym spokojniejszy będzie Archangel. Nie marnując jednak czasu, on również zabrał się za rozbieranie, acz zdążył zrzucić z siebie jedynie szarą bluzę.
Kling.
A jednak zmieniła zdanie?
Odwrócił łeb w stronę dziewczyny i…. zbaraniał.
Zamrugał kilkukrotnie, przebiegając po jej ciele wzrokiem, jakby analizując jaki obraz został przed nim postawiony. Nie zarumienił się, ani nie dał żadnych sygnałów, jakoby taki widok byłby dla niego stuprocentową zbereźnością, acz… tępotę miał wyraźne wygrawerowaną na czole.
Trzy… dwa… jeden…
- G-Giggle! – jęknął natychmiast odwracając od niej spojrzenie. – Chodziło mi o umycie samej głowy! Włosów! Nie ciała! – zaczął nieco speszony, podchodząc do niej stanowczym krokiem, acz ze wzrokiem z szacunkiem wbitym w ziemię. Ludzkie ciało było piękne, wszak stworzył je Bóg, prawda? Jednakże niech jego widok Buffy zachowa dla kogoś wyjątkowego. Ourell tu tylko sprząta…
Zarzucił na nią swoją bluzę, choć po części przysłaniając jej nagość. Niby nigdy nie zakładała na siebie zbyt wiele… ale jakaś przyzwoitość była wymagana.
- Najprawdopodobniej źle mnie zrozumiałaś. – odparł już nieco spokojniejszym tonem, wchodząc w głąb łazienki. Odwrócił się do dziewczyny tyłem, by następnie schylić się po jedno z jej ubrań leżących na ziemi.
W tym czasie Buffy odcięła mu drogę ucieczki.
Odwrócił się w jej stronę z niemałym zmieszaniem.
- Dlaczego się tak uśmiechasz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.04.15 21:56  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Cóż...
Nie takiej reakcji się spodziewała. Buffy oczekiwała prawie wszystkiego. Okrzyków zachwytu, romantycznego mruczenia czy nieśmiałego zerknięcia na walory wymordowanej. Ale... to?
A już było tak wspaniale! Głupi medyk, wszystko popsuł.
SAME WŁOSY, NIE CIAŁO.
Oj nie, mój mały psiaku, tak łatwo się nie wywiniesz. Giggle szybko ponownie wyszczerzyła swoje ząbki w uśmiechu i pomachała kusząco warkoczem.
Jeszcze Cię uwiodę, słońce. Nie ma tak dobrze.
Miała nadzieję, że to będzie wyglądało chociaż trochę inaczej. No wiadomo... Uwaga, czas na jej wyobrażenie na temat reakcji Ourella.
*wersja w głowie Giggle*
Ou patrzył przez chwilę z rumieńcem na obnażoną Buffy. Och, podobała mu się, oczywiście, była zjawiskowa, ale... Ale nie chciał jej skrzywdzić.
- Och, kochana... Jesteś piękna... - wyszeptał, odwracając wzrok. Nie mógł tego dłużej wytrzymać. Wymordowana była zbyt wspaniała, żeby tylko tak stać i się na nią gapić. Zapragnął ją pocałować, a potem stworzyć z nią szczęśliwą rodzinę. Zaręczyny... Ślub...  Podszedł do dziewczyny powoli.
- J-ja... - mruknął, znów patrząc w oczy dziewczyny. - Ja Cię kocham. Tylko bałem się to powiedzieć... - wziął ją za rękę i zaprowadził do łazienki, gdzie dużo rozmawiali o życiu i się dogłębnie poznawali.
~*~
Ale to były tylko fantazje. Rzeczywistość może wygląda nieco inaczej, ale nadal można to naprawić. To było nawet słodkie, gdy chłopak ją okrył własną bluzą. Ale zaraz, przecież nie o to chodzi. Najważniejsze jest teraz to, żeby go kusić. Zachichotała cichutko. Tak, jakby właśnie planowała morderstwo.
I w pewnym sensie było to morderstwo...
Ptaszek został złapany do klatki w chwili, gdy drzwi się zamknęły. W tym królestwie to ona, Buffy, miała władzę nad  Ourellem. Przełknęła głośno ślinę i ruszyła w stronę wanny. Przed nią zrzuciła bluzę Ourella i potknęła się o materiał, w widowiskowy sposób wpadając do wanny.
- OJOJOJOJO, JAK BOLI! - jęknęła, trzymając się za swój brzuch. - OURELL, RATUJ!
To był zwykły wypadek. Wcale a wcale nie zrobiła tego specjalnie.
...
Wszystko szło zgodnie z planem. Ou musi się zbliżyć, a wtedy...
Diaboliczny chichot wyrwał się wymordowanej, gdy masowała zaczerwieniony brzuch, udając jak to bardzo ją boli.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.15 23:34  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
W gruncie rzeczy, to całkiem cieszył się, że nie był w posiadaniu żadnych nadprzyrodzonych umiejętności, które pozwalałyby mu na czytanie innym w myślach. Najprawdopodobniej sam by nie wiedział, jak zareagowałby na wieść o tych wszystkich pokręconych myślach, które od jakiegoś czasu tak chętnie rozkwitały w niebieskim czerepie jego rozmarzonej towarzyszki. Relacje, które łączyły tę dwóję były – w mniemaniu Ourell’a – czysto przyjacielskie. Trudno mówić tu o neutralności wynikającej wyłącznie z bycia współpracownikami – jedna praca; bytowanie w gangu – ponieważ Buffy zbyt chętnie się z nim spoufalała. Zawsze zagadywała, z chęcią naruszała jego przestrzeń osobistą, darząc przytuleniem czy inną formą dotyku. Jednakże anioł nie był typem, który byłby w stanie odebrać fizyczną bliskość, jako coś innego, aniżeli sam fakt otarcia się skóry o skórę. Jego mózg nie był w stanie wydzielić żadnych przyjemności związanych z dotykiem, a co za tym idzie… trudniej było mu odczytać, co przez ten cały czas myślała sobie o nim Giggle.
To źle, że przez cały czas uważał, że jej dziwne zachowanie jest tylko częścią jej nadzwyczajnego charakteru?
No w chwili obecnej czuł wobec tego spory dyskomfort.
Nie patrzył się na nią wprost. Nie był w stanie… uważał to za zwyczajny brak szacunku wobec kobiecego ciała. Wobec ciała Dobermanki. Doskonale widział, jak jego bluza z powrotem wędruję na ziemię, stąd też zaczął przypuszczać, że dziewczyna chyba nie czuje się całą tą sytuacją tak zażenowana, jak sam anioł. Zmarszczył brwi, lokując swoje błękitne spojrzenie na niepierwszej nowości kafelkach, obitych na ścianie.
- Naprawdę nie to miałem na myśli... przepraszam, jeśli dawałem jakieś sprzeczne sygnały, acz chodziło mi wyłącznie o to, abyśmy umyli głowię i pozbyli się ciążącego nad nami niebezpieczeństwa. – zaczął pokornie tłumaczyć, czując się tak żałośnie… a Giggle wydawała się pozostawać na jego słowa głucha. Zawstydzony anioł westchnął ciężko, spuszczając głowę na dół.
„OJOJOJOJO, JAK BOLI!”
Podniósł łeb natychmiast, a wyczuwszy potencjalne zagrożenie, przełamał niewidzialną barierę, którą sam przed sobą postawił i ulokował czujne spojrzenie na wijącej się w wannie dziewczynie. Nie miał bladego pojęcia jakim cudem Buffy mogła uszkodzić sobie brzuch, wpadając do wanny na tyłek, acz ta beznadziejna, barania ufność natychmiast pognała go w stronę cierpiącej dziewczyny.
- Giggle, nic Ci się nie stało? – zapytał zatroskany, pochylając się nad nią nieznacznie, opierając ręce o brzeg wanny. Patrzył wprost na jej twarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 20:59  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Na to tylko Giggle czekała.
Ou powinien zrozumieć, co knuje ta podstępna psina. Zrozumieć, że został bezczelnie zmanipulowany. Dziewczyna nie miała jednak żadnych wyrzutów sumienia. Wreszcie nadejdzie to, co powinno stać się już dawno. Buffy już paliła się do roboty. Dokładnie sobie zaplanowała tę chwilę.
"Giggle, nic Ci nie stało?"
Och nie, Bernardynku. Tobie zaraz coś się stanie. Oooo, tak. I to bardzo stanie.
- N-nie wiem... Tak nagle zabolało.. T-taki skurcz... - jąkała się, uciskając wyimaginowanego siniaka. - Ja... Chyba wstanę i rzeczywiście pójdziemy umyć głowy. To był taki eksperyment, czy nie rzucisz się na niewinne dziewczęta, skuszony wizją kobiecości. Każdy pies w DOGS to przechodzi. Zdałeś! Jestem z Ciebie dumna. - dodała, delikatnie się podnosząc. Ale jeśli Ou próbowałby się odsunąć...
Czas na zabawę. ~
Collins poślizgnęła się w wannie tak, że znów upadła na dupę. Tyle, że teraz złapała za ubranie swojego kochanego kolegę, po czym używając jak najwięcej siły, wciągnęła go do wanny, a potem opatuliła łapami.
- Ojojojojojoj! Co to się dzieje... - krzyknęła, moszcząc się w wannie wygodniej. - O nie... - mruknęła, przybliżając twarz do ust chłopaka. - O matko, jak tu ślisko... - dodała jeszcze, zanim ich wargi się zetknęły.
Powiem tak.
To był najbardziej... ekchm, namiętny pocałunek, jaki Ou w życiu mógł mieć. A przynajmniej pierwszy taki w wannie! Nawet jeżeli chłopak próbowałby się szarpnąć, to Collins ani myślała go wypuścić z objęć. Gdy wreszcie odkleiła się od chłopaka, wpadła na diabelski pomysł.
- Ourell! Jak mogłeś... - powiedziała z oburzeniem. - J-ja... To było! Rzuciłeś się na mnie jak na ostatni kawałek sernika! Nie myślałam, że Ty taki jesteś! - idealnie. Zwalić wszystko na niego. Może się nie domyśli, że to było zaplanowane? - No, to... lepiej zapomnijmy o tym i umyjmy głowy, co? Wybaczę Ci. - dodała ze smutną miną, jakby rozczarowana zachowaniem Bernardyna.
Ale to jeszcze nie był koniec, Buffy się dopiero rozkręca. Chyba trzeba jej dosadniej uświadomić, że zaraz jej... kochanek umrze i musi lecieć po składniki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.15 2:51  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Nie czuł się manipulowany, ale w pewnym momencie blisko było mu do nazwania się jednym z bohaterów jakiejś tandetnej komedii. Gorzej! Nieudanego kabaretu. Sytuacja prezentowała się dosyć żenująco. Anioł do teraz nie potrafił zrozumieć kiedy rozpoczął się ten cały bajzel, bo przecież ich plan był na pozór przejrzysty. Iść do hotelu, umyć łby, poszukać składników na lekarstwo, wykonać lek, jak najszybciej wrócić do swoich obowiązków. Nie było miejsca na nagie paradowanie po łazience czy ciągłe uświadamianie pewnej niebieskowłosej dziewczyny, że ich wspólna wyprawa nie była im pisana, jako przyjacielski spacer, a dosłowne ratowanie życia. Nie czuł się najlepiej z myślą, że tym razem to on był ofiarą, jednak poczucie beznadziejności nie mogło opętać jego umysłu, a Ourell musiał mieć na uwadze inne, istotniejsze rzeczy. Żałował tylko, ze jego towarzyszka zdawała się mieć inny pogląd na tę sprawę. Myślał, że jest kompletnie nierozgarnięta i nie potrafi skupić się na jednej rzeczy na dłużej…
…gdyby tylko wiedział, że Giggle układa sobie lepsze plany w głowie, niż on sam…
- Skurcz? Może coś zjadłaś… – uniósł nieznacznie brew, automatycznie wertując w pamięci wyimaginowane kartki swojego osobistego podręcznika znanych mu objawów i dolegliwości. Nim jednak zdążył dojść do jakichkolwiek wniosków, szybko poczuł, jak ciężar rezygnacji spoczął ciężko na jego barkach.
Test, co?
I to był ten moment, kiedy Ourell stał się podejrzliwy. Komizm sytuacji nawet jemu nie potrafił wydać się realny, a co najgorsze… absolutnie nie było mu w tej chwili do śmiechu. Prędzej zaczął tracić cierpliwość, choć jego twarz dalej odznaczała się tym standardowym spokojem i troską.
- Rozumiem. Z pewnością wielu rzuciło się na Ciebie, jak wygłodniałe wilki. – odparł, uznając, że skierowanie spojrzenia w bok będzie taktownym posunięciem, zważywszy na wciąż odsłonięte wdzięki jego towarzyszki. - Lepiej nie rób podobnych rzeczy, bo jeszcze ktoś Cię skrzywdzi. – pouczył stanowczym tonem, już przymierzając się do wstania, gdy…
… que?
Najbardziej namiętny pocałunek, jaki Ourell mógł mieć w życiu?
Bez wątpienia, szczególnie, że był to też jego pierwszy pocałunek, choć trudno oceniać, bo w przeciwieństwie do Giggle, Archangel nie włożył w niego absolutnie żadnego wkładu, więc ciężko nazwać pocałunkiem coś, w czym udział brała tylko jedna osoba…
Odskoczył od niej niemal natychmiast, gdy w końcu jego szarpanina przyniosła jakiekolwiek rezultaty. Tak bliski kontakt fizyczny nigdy nie był dla niego przyjemny. Wpatrywał się w Giggle zmieszanym, kompletnie skołowanym spojrzeniem, choć dziewczyna miała tego pecha, że trafiła w nieodpowiednią porę, dlatego Ourell nie potrafił przymknąć oka na to m a r n o t r a w s t w o czasu.
- Jestem aseksualny. – to tak na dobry początek, joł. – Nigdy nie interesowałem się Twoim ciałem chyba, że akurat zagrażało mu jakieś niebezpieczeństwo, jednak nie uwierzę, że wanna uczyniła tu aż tyle złego. – odparł ostro, przecierając krótko usta wierzchem dłoni. – Zagrożeniem jest choroba. Umieram. Mało tego, możliwe, że umieramy! Zapomniałaś o pchłach? Roznoszą śmiertelną zarazę, której trzeba się pozbyć bez niepotrzebnych przystanków. – rzucił odchodząc w kąt łazienki. Bez zbędnych zawahań zdjął z siebie koszulę odsłaniając przez Dobermanką nagi tors, którego znaczna część prawej strony nosiła na sobie wyraźne ślady poparzeń, podobnie, jak twarz. Poza tym nie było się za wiele czym chwalić, choć jak przystało na anioła, jego ciało było w gruncie rzeczy całkiem przyzwoite. Wyciągnął rękę w stronę wanny i… dosłownie zabrał z niej odrobinę wody, uznając, że pozostawi królewskie luksusy dla dziewczyny. Moc, którą aktualnie się posługiwał mocno trzymała w ryzach poszczególne krople, przez co anioł nie zamaczał wszystkiego wokół. Grzecznie odwrócił się plecami do Dobermanki, uznając, że nie należy na nią w tej chwili patrzeć. Zaczął myć swoje włosy. – Nie nalegam, abyś pomagała mi w poszukiwaniu składników, jednak proszę, abyś mimo wszystko umyła głowę. Będę spokojniejszy.
Plan poszedł w diabły, co, Giggle?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.04.15 20:16  •  Pokój dla nowożeńców Empty Re: Pokój dla nowożeńców
Giggle zrozumiała, że to koniec. Buziaka dała, trochę sobie pomacała, ale na tym koniec. Co prawda mogła jeszcze coś próbować, ale wtedy to byłaby już przesada. Ouliś zdenerwowałby się i być może nie pozwoliłby kiedyś na więcej. A wiadomo, że Buffy na tym dzisiejszym dniu nie ma zamiaru poprzestać. To dopiero początek, Ou. Dopiero początek... Dzisiaj niebieskowłosa potraktowała Cię delikatnie, ale potem dopiero się zacznie. Uważaj, Bernardynie, Doberman ma Cię na oku.
Zrobiła smutną minę, gdy chłopak ją skarcił. Skruszona pochyliła głowę i otarła wyimaginowane łzy.
- Przepraszam, Ty tak na mnie działasz! - burknęła, pukając paznokciami w wannę. - Kusisz swoim zachowaniem wszystkie dziewczyny w kryjówce. Ileż to dni Sana przez Ciebie oczy wypłakiwała... Powinieneś zachowywać się mniej dwuznacznie. - westchnęła, kręcąc głową. Och, doskonale wiedziała, że Rell nie jest zainteresowany nikim ani niczym. To naprawdę nie jest normalne. Takie coś się leczy! Może trzeba go do burdelu wysłać? Albo kazać patrzeć na pisemka z gołymi babami, to zawsze działa. No bo... przepraszam bardzo, ale jak to tak? To jest niemiłe wobec społeczeństwa! Nienaturalne! Przecież każdy musi mieć wpojone, że utrzymanie gatunku jest najważeniejsze i tylko z tego powodu Ou powinien lecieć na dziewczyny. Albo facetów, wtedy Giggle odpuściłaby sobie. Ale w chwili, gdy ten chłopak nie chce nikogo? Cóż, to jest już niezły kąsek. Buffy lubi polować na swoją zwierzynę. Zdobywać pożywienie i partnerów. Jest ultra seme, a Ou - niechętnym uke, którego trzeba zmienić.
"Umieram"
... serio?
Buffy zamrugała niepewnie. On serio umiera? Ale... ona nie wiedziała...
- CZEMU MI NIE POWIEDZIAŁEŚ?! - wrzasnęła, szybko wyskakując z wanny. - KURDE, SERIO UMIERASZ? EJ, NIE! NIE POZWALAM. CO MAM ROBIĆ, ŻEBYŚ PRZEŻYŁ?
Brawa dla tej pani! Owacje na stojąco, trzy razy tak, dziewice płaczą, mężczyźni rzucają róże, kobiety mdleją, a emerytki schodzą na zawał. To było coś, Collins. Jesteś świetna, naprawdę. Dobrze jest mieć takiego przyjaciela.
Zawsze miły...
Buffy wstała i podleciała do Ourella, ale nie w celach... kchm, wiadomo. Przyjrzała się jego twarzy, szukając oznak choroby. Nawet nie zwracała uwagi na jego tors i widać było, że się naprawdę boi o swojego niedoszłego kochanka.
- ?No, tak źle nie wyglądasz... Ale skoro mówisz... No dobra. Co mam zrobić - zapytała, wpatrując się w niego poważnie.
No... cóż.
Ona naprawdę zapomniała. Tym razem wcale nie udawała. Po prostu tak bardzo się ucieszyła, że... że Ou, że wanna, że całusy... Tak jakby nie zdawała sobie sprawy, że jakieś tam gadanie Ourella ma jednak znaczenie. Jeżeli jej wytłumaczył ponownie, to... to Buffy powtórzyła sobie jego słowa kilka razy, a jeśli jednak nie chciał, to dziewczyna siłą, wdziękiem i naturalnym urokiem oraz "PRRRRRROSZĘ, POWIEDZ." wymusiła na nim powtórzenie słów. A wtedy czym prędzej pobiegła do kryjówki, zostawiając Ourella ze zdawkowym "Daj mi dwa dni" i tyle jej było. Dosłownie, bo na dwór wybiegła nago, zmieniając w odpowiedniej chwili swoją formę na geparda.

[zt + ten seksiak u góry, w pokoju medyka opiszę już super przygody]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach