Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 03.03.15 20:40  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Rzuciła pyskiem na bok w niemym bólu jakby chcąc zrzucić z siebie całą winę.
Bo czuła się winna, mimo wszystko, winna tego że nic nie rozumie, że wszystko pogarsza i miesza, a także dlatego, że nie potrafi zrozumieć bólu, który najwyraźniej targa innymi wilkami, który powinien targać ją. A jednak nie ma go, poza pustką i dezorientacją wszystkie inne odczucia były zbyt głupie, by nawet o nich mówić. Stach? To właśnie teraz czuła, a jednak z rozmowy wychodziło na to, że nie powinna. Może tak na prawdę wcale nie jest taka zżyta ze swoim stadem jak jej się wydawało? Głupie pytanie. Jeszcze chwile temu zastanawiała się w ogóle, dlaczego jest wilkiem.
Spojrzała w dół pozwalając odejść wielkiemu basiorowi bez dalszej próby ciągnięcia tej konwersacji. Łapy, pokryte krótkim ale bardzo zwartym i przy tym ciepłym futrem. Palce, cztery długie i silne palce zakończone ostrym hakiem, pazurem i ten piąty, z boku i z tyłu, jakby natura stworzyła go przypadkiem. W tej chwili czuła się trochę jak ten palec. Iście głębokie porównanie.
Do tego jego ostatnie słowa: "Powinnaś posłuchać tego głosu." i ton z jakim to wypowiedział. Może faktycznie powinna wtedy posłuchać i odejść? Może na zawsze. Duch Lasu... czy odezwie się do niej ponownie?
Przez te rozmyślania w ogóle nie zauważyła grubych kropli deszczu, które sklejały jej futro tak, że teraz przypominała przerośniętego jeża z masą sterczących w chaosie futrzanych kolców. Dopiero kropla która wydawałoby się specjalnie spadła na środek jej nosa ożywiła wilczycę i sprawiła, że ta kichnęła w typowy psowaty sposób, kręcąc wściekle kufą i cofając głowę raptownie.
Może teraz tam pójdę...
Spojrzała na wałęsające się na horyzoncie wilki, które szukały schronienia przed wodą i zdała sobie sprawę, że stojąc tak bez słowa na deszczu wystawia się na jeszcze większą krytykę z ich strony. I tak już sobie zasłużyła na okropne komentarz, wiec szczerze mówiąc niewiele ją to obchodziło. Skierowała się ku wyjściu... wejściu, w każdym bądź razie w stroję wąskiej szpary którą przecisnęła się do tej hali. A właściwie to taki miała zamiar, bo gdy szarpnęła raptownie łapą, ta odpowiedziała głuchym bólem w okolicach barku i nie drgnęła.
Błoto? Woda?
Jak coś takiego mogło ją krępować? Znowu otoczenie postanowiło spłatać jej figle. Mętnym wzrokiem spojrzała znowu na swoje łapy. Czy to znowu sprawka Ducha Lasu? Ha ha... zabawny był z niego gość.
Bynajmniej sytuacja w której się znalazła nie była ani trochę śmieszna.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 16:56  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Pogoda diametralnie się zmieniła a po spokojnym, nasłonecznionym popołudniu nie było już ani śladu. Zarwanie chmury skutecznie w parę minut zamieniło podłoże w mokrą breję, w której niejeden z uciekających wilków broczył po sam brzuch, z ledwością czmychając w bezpieczniejsze miejsce. Każdy, tylko nie ty.
Bo błoto zdawało się wciągać cię do środka, wsysać. Ale najgorsze chyba w tym wszystkim było to, że… byłaś praktycznie sama. A inne wilki jakby nie zauważały cię. Zdana tylko i wyłącznie na samą siebie. Ale czy tak nie było przez całe życie? Osamotnia, zdradzona przez innych?
-Yuu…. – cichy szept otulił Twój bok z lewej strony. Ale gdy chciałaś tam spojrzeć… nikogo nie było. Tylko monstrualnie wykrzywione cienie drzew, które padały na ziemię, chwilami przypominając upiorne duchy, które tylko czekając na moment twojej nieuwagi, by rzucić się na ciebie i wyrwać wnętrzności.
- Yuuu…. – znowu ten szept, tym razem zdawało się, że dobiega z każdej strony i siłą próbuje wedrzeć się do twego umysłu.
- Boisz się?
Sama, unieruchomiona i z dziwnym szeptem dobiegającym dookoła ciebie bez zidentyfikowanego źródła. Czy mogło być gorzej?
Ależ oczywiście, że tak.
Napotkałaś intensywne spojrzenie tego jednego, tak bardo charakterystycznego oka. Wilk znajdował się od ciebie w odległości jakiś 5 metrów. Niestrwożony deszczem smagającym jego ciałem oraz wiatrem, który  każdą kolejną chwilą przybierał na silne. Jednakże nim zdążyłabyś cokolwiek powiedzieć, poczułaś jak coś zaczyna Cię oplatać. Dwie? Trzy? Może z cztery… Nie, dokładniej mówiąc osiem błotnistych rąk niczym obślizgłe węże zaczęły przesuwać się po twoim ciele, coraz bardziej zaciskając się dookoła niego.
A ty wciąż nie mogłaś się ruszyć.
Dłonie bezlitośnie zaczęły wciągać cię coraz głębiej i głębiej…
Najpierw łapy zniknęły w błotnistej mazi. Potem reszta ciała, aż wreszcie ostatnią rzeczą, jaką widziałaś było jedno oko. A wtedy zapadła ciemność.
I ból, jakby coś rozsadzało ci klatkę piersiową od środka. Nie mogłaś oddychać, nie widziałaś ani też nie mogłaś się ruszyć. Umierałaś.
Pulsujący ból wewnątrz czaszki wyrwał cię ze snu. Koszmaru?
Znajdowałaś się w ciemnym pomieszczeniu. Nie było ani okien, ani drzwi. A dookoła panowała niepokojąca cisza, którą w końcu przerwał cichy szelest. Jednakże wciąż nie mogłaś nic dojrzeć.
Oślepłaś?
Nie. Wzrok z każdą kolejną chwilą coraz bardziej przyzwyczajał się do wszechogarniającego mroku. Ale może lepiej dla ciebie byłoby, gdybyś jednak nie widziała. W mroku coś się czaiło. Coś niebezpiecznego a czego póki co jedynie zarys widziałaś. Jednakże ogarniał cię niepokój, że chyba niezbyt chcesz się z tym spotkać. .
-Yuu… Chodź. –znów to samo. Ten sam szept. Nie widziałaś do kogo należy, ale nawoływał cię z lewej strony. Należał z pewnością do jakiejś kobiety. Albo może dziewczynki? Jednakże jedno było pewne. Był kojący i przyjemny.
- Nie słuchaj jej. – nieprzyjemny wark liznął twój wilczy kark, jeżąc sierść. Cholernie znajome warknięcie. Dobrze ci znany jednooki wysunął pysk z ciemności, wpatrując się w ciebie jednym okiem. Widziałaś, jak za nim coś niebezpiecznie faluje. Nie był sam. Ktoś albo coś było z nim.
- Za mną, Clear. – rzucił cicho, obniżając nieco łeb, czekając na decyzję jaką podejmiesz.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.03.15 13:35  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Zareagowała jak osaczone zwierze, niezależnie od tego czy była w tej chwili wilkiem czy człowiekiem, reakcja była by identyczna. Złością, agresją, szczerząc wściekle rzędy ostrych zębów, szarpiąc się i wyrywając zupełnie ignorując możliwość samookaleczenia. Wróg był jednak nieugięty, a co najważniejsze... był z gatunku tych, z którymi najtrudniej się walczy. Nie chodziło tu już o samo błoto, które tak żarłocznie wciągało wilcze ciało ale o aspekt psychiczny, który wdzierał się do umysłu i kaleczył niemiłosiernie tą pozostałość pewności siebie i własnej egzystencji.
Balansowała na niebezpiecznej granicy, którą tworzyły koszmarne zjawiska, przeszywający wzrok wielkiego basiora, wyłaniające się z ziemi błotniste kończyny i mrok, który nie był ani snem, ani prawdą.
Czy się boję?
"Nie wolno się bać, strach zabija duszę.
Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie.
Stawię mu czoło.
Niech przejdzie po mnie i przeze mnie.
A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę.
Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic.
Jestem tylko ja."

Tak, właśnie te słowa w tej chwili pojawiły się w jej głowie i jaśniały na tle mroku niemalże jak wielki drogowskaz, który pokazywał gdzie należy zmierzać. Znieruchomiała, lecz nie dlatego, że nie mogła się ruszyć, że mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Stała bez ruchu i pozwalała się wciągać okropnościom w ich własny, nierealny świat. W tej chwili ów bezruch był krokiem na przód, ku nieznanemu, a może właśnie ku temu, czego zgubiła i należało odzyskać.
W końcu nie czuła się sobą w wilczym ciele, nie wiedziała nic o samej sobie, o innych, o wszystkim co ją otaczało. Rzuciła jeszcze nieodgadnione spojrzenie basiorowi po czym zamknęła oczy i czekała na to, co stanie się dalej. Pozwoliła swojemu umysłowi podążać za głosem, który nawoływał ją po imieniu.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.03.15 23:13  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Wybrałaś kobiecy głos. Głos dziewczynki, która zdawała się znać prawdziwą ciebie. Choć kim tak naprawdę byłaś? Czy nie zaczynałaś odczuwać przywiązania do swego nowego, wilczego ciała? A może tak naprawdę snem i abstrakcją nie była tożsamość Clear, a właśnie Yuu?
- Wybrałaś źle. – usłyszałaś jedynie za sobą cichy szept jednookiego wilka, lecz nawet jeśli obejrzałaś się, by spojrzeć na niego po raz ostatni, twoje oczy napotkały jedynie ścianę mroku. Przerażającego, który zdawał się, że w każdej chwili będzie chciał wyciągnąć swe przerażające macki w twoją stronę, opleść twe ciało i wciągnąć w nieznajome. Aż włos jeży się na karku.
Ty jednak podążałaś za swym przeznaczeniem.
Drogą, którą sama obrałaś.
Ciężko było oszacować, jak długo szłaś. Zdawało się, że twój marsz trwa z dobrą godzinę, by już po chwili złapać się na tym, że masz świadomość, iż minęło zaledwie parę minut. Jakby czas zaczął wariować, zaginać się, a ty w tym wszystkim zaczynałaś się gubić. Dookoła panowała wręcz bolesna cisza. Nienaturalna, jakby ktoś wyłączył niewidzialny dźwięk. Nawet nie słyszałaś swojego oddechu. Zupełnie nic.
A jedynym dźwiękiem, który docierał do twych uszu, był sporadyczny śmiech. Dziecięcy śmiech, który zdawał się otaczać cię z każdej strony, lecz zdawał się być daleko, daleko od ciebie. Bądź za grubą, szklaną ścianą. Ale przecież nie było dookoła żadnej ściany.
W pewnym momencie kątem oka mogłaś dostrzec z prawej strony słabo migotające światło. Szacując znajdowało się od ciebie w odległości jakiś kilkudziesięciu metrów. Światło było słabe, z ledwością przebijało się przez grubą warstwę wszechogarniającego cię mroku. Ale wyraźnie z ogromną zaciętością walczyło, jakby chciało wskazać Ci drogę. Bądź przywołać cię do siebie. I choć to absurdalne, wydawało ci się, że czujesz dziwne ciepło dochodzące z tamtej strony.
-Yuuuu…. – ten sam, dziewczęcy głos dobiegł z drugiej stron. – Nie ociągaj się. – nuta zniecierpliwienia wdarła się w ton dziewczyny. Dziewczynki? A może kobiety.
Coś ciepłego przemknęło pomiędzy twymi łapami. Ciepłego i obślizgłego, na myśl przynosząc jakiegoś gada czy innego płaza. Było jednak zbyt ciemno, byś mogła cokolwiek dojrzeć.
Znowu śmiech.
Tym razem zdecydowanie bliżej.
- Idą po ciebie, Yuu. – głos przeistoczył się tym razem w wyraźnie zadziorny, choć wciąż rozweselony.
- Złapią cię, jak się nie pospieszysz. Czujesz? Czujesz ich oddech na sobie? – jak na zawołanie ponownie to poczułaś. Jednakże tym razem to „coś” najwidoczniej nie zamierzało już przebiegać ocierając się o ciebie a po prostu zacząć wpełzać na twoje łapy. Owinęło się dookoła twojej prawej łapy i pełzającym ruchem zaczęło sunąć wyżej i wyżej, milimetr po milimetrze, roztaczając dookoła siebie nieprzyjemne, ciepłe i jednocześnie mokre uczucie…
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 22:09  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Gdyby mogła, złapała by się w tym momencie za głowię. Nawet nie potrafiła już określić, czy gdy spojrzy w dół dostrzeże ludzkie dłonie, czy wilcze łapy. Najbardziej jednak bała się, że nie zobaczy tam nic. Paradoksalnie czuła siebie wyraźniej niż zwykle, chociaż nie potrafiła określić formy swojego istnienia, jakby to że egzystuje było bytem samym w sobie, samoistnym, niepodlegającym niczemu. Była wrażliwa na bodźcie, głosy, migające światła, kuszące ciepło. W świecie, w którym nie istniało nic innego podążała za jedną rzeczą, którą w tej chwili dostrzegała. Chciała wyciągnąć przed siebie rękę, sięgnąć daleko i schwycić w żelazny uścisk to, czego się nie dało. W tej chwili była więźniem tego świata i nie potrafiła mu się przeciwstawić. Przyjmowała wszystko co jej oferował, garnęła możliwe jak najwięcej i brnęła przed siebie, nawet jeżeli kierunki tu nie istniały.
Kto mnie złapie?
Nikogo tu przecież nie ma.
Czy ten ktoś jest tam dokąd zmierzam?

Chciała wydać z siebie dźwięk, ale nic nie zmąciło ciszy. Myśli dominowały teraz nad wszystkim innym będąc wszystkimi zmysłami na raz, a tak na prawdą żadnym z nich. Trochę to wszystko było przerażające, ale ona nie czuła strachu. Może uczucia tutaj nie istniały?
Nie potrafiła nawet stwierdzić, jakim mianem zwracać się do siebie w myślach.
Ech, jestem zmęczona.
Nie czuła zmęczenia, nadal nie czuła nic, a jednak ta myśl przemknęła przez umysł niczym świetlista nić, by zaraz potem rozpaść się i zniknąć w nicości. Takiej samej jak ta, którą tworzyło otoczenie. Może była we własnej głowie? We własnej poszarpanej świadomości, która już dawno balansowała na granicy egzystencjalnego bytu. Może faktycznie nie istniała i wszystko co działo się dookoła było czystą abstrakcją?
Chce do domu.
Światło kojarzyło jej się z ciepłem, domem... spokojem, odmianą względem jej aktualnego położenia. Może jeżeli tam pójdzie, to ta przytłaczająca ciemność zniknie? Tak, na pewno, tak musi być. Zmusiła swoje ciało do ruchu, do skierowania się w stronę jasności. Tylko dlaczego wszystko było takie ciężkie? Łapy... ręce... w każdym razie kończyny, coś krępowało ich ruchy, pełzło powoli w górę ciała.
Ech?
Starała się wyrwać z łap tego nieprzyjemnego uczucia. Szarpnąć do tyłu i odgrodzić od tej dziwnej rzeczy, chciała się zasłonić, uciec, a jednocześnie biec tam, gdzie wskazywało jej światło.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 22:34  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Światło kusiło swoim sztucznym ciepłem i zbawieniem. Ale cóż innego pozostało, kiedy dookoła otaczała ją jedynie ciemność? Ruszyłaś w stronę nikłego blasku rzucając się w szaleńczym biegu.
- Nie, czekaj! Nie możesz tam iść! – głośny ryk kobity zabrzmiał za tobą, ale ty już obrałaś swoją drogę. Zadecydowałaś gdzie chcesz się udać. Nie wiedziałaś ile biegniesz, ale im bliżej źródła jasności się znajdowałaś, tym więcej czułaś ciepła w klatce piersiowej. Jakby ktoś od środka zaczął ogrzewać twoje ciało. Przyjemność i błogość zaczęła cię ogarniać, na myśl przywodząc matczyne ciepło.
Nawet na moment zignorowałaś uporczywe uczucie, że coś pełznie Ci po łapie. Dopiero w chwili zatrzymania się i próbie zrzucenia tego z łapy, zdałaś sobie sprawę, że jest już za późno. To „coś” wpełzło na Twój grzbiet, pozostawiając po sobie mokry ślad, aż wreszcie znalazłszy się na twoim karku… wbiło się. Albo ugryzło. Albo ukłuło. Ciężko było stwierdzić, gdyż momentalnie poczułaś niesamowicie bolesne ukłucie, które na drobną chwilę odebrało ci możliwość oddechu, paraliżując i uniemożliwiając dalszy bieg. A przecież światło było już tuż, tuż…
Raptownie zakręciło się w twojej głowie, a nogi zbuntowały się, nie zamierzając dłużej utrzymywać twojego ciała. Runęłaś na ziemię, czują chłód bijący od podłoża. Senność przyszła niespodziewanie, wyciągając po ciebie swoje szponiaste łapy. Jednakże pomimo ciężkości powiek, nie zasypiałaś, choć ciało już dawno przestało się ruszać.
Umierałaś?
- Mówiłam, że cię dopadną Yuu. Ale ty nie słuchałaś. Nigdy nie słuchasz… Jako Clear też nie słuchałaś i sprowadziłaś na nich zagładę. – cichy szept wypełnił twoje uszy. Choć nie widziałaś źródła głosu, podskórnie czułaś, że właścicielka głosu znajduje się nad tobą. A delikatny dotyk, który przesunął się po twoim grzbiecie, tylko upewnił cię w tym przekonaniu.
- Mówiłam im, żeby dać Ci drugą szansę. Że jako człowiek poradzisz sobie lepiej, że nauczysz się pokory. Ale ty znowu trafiłaś tutaj, Yuu. Za każdym razem wszystko kończy się tak samo. – kobieta nachyliła się nad tobą, a ty poczułaś jak łaskocze cię swoimi długimi włosami. Chłodny oddech otulił twój pysk, gdy w końcu złożyła na nim swój pocałunek.
- Yuu, chcesz naprawić swoje błędy jako Clear i ich ocalić? Czy chcesz ponownie być tylko Yuu, która ma na sumieniu całe stado? – zapytała cicho, czule przesuwając palcami po twoim grzbiecie.
- Dostaniesz ostatnią szansę, Yuu. Chcesz nadal się męczyć czy wolisz zakończyć to wszystko już teraz? Tu, w tym momencie?
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 11:04  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Dlaczego nie mogę? To znaczy, że mam nadal tkwić w tej ciemności?
Chciała biec, nadal, cały czas i nieprzerwanie, ku źródłu światła. Przecież tam było dobrze, ciepło i przyjemnie. Blask był całkowitą odwrotnością tego chaosu, który dręczył jej umysł i ciało od dłużej chwili. Stawiała kroki do przodu walcząc z głosem i siłą, która wstrzymywała jej ciało. Napinając mięśnie do granic możliwości z drążącymi kończynami stawiała opór, lecz siła ciągnąca ją w przeciwnym kierunku powoli wygrywała. Nie słuchała, za wszelką cenę chciała odciąć się od głosu, który mógłby sprawić, że zmieni zdanie.
Autodestrukcyjny charakter dążył do źródła światła drąc sumienie na drobne kawałeczki.
Dlaczego mam ratować kogoś, skoro nie potrafię uratować nawet samej siebie?
Kimkolwiek była właścicielka głosu, nie powinna się do niej zbliżaj. Może potrafiła wyczuć gniew czyhający w czyimś sercu? Powinna więc uciekać. Wściekłość rozrastała się w niewyobrażalnym tempie i Yuu chciała za wszelką cenę wyrwać się z więzów niewiadomego pochodzenia, chwycić w swoje ręce nierealną istotę szepczącą jej do ucha i zrobić jej coś strasznego. Ale nie mogła, siła napierała na nią nieprzerwanie, a ciało odmawiało posłuszeństwa. Skuliła się w sobie, w swoim umyśle atakowanym ze wszystkich stron.
- Daj mi tą szansę, naprawie te błędy. - Warknęła przez zaciśnięte zęby walcząc z niemocą przypierającą ją do ciemności. Nie siliła się na piękne słowa, mówiła najprościej jak potrafiła. Przecież gdyby zareagowała inaczej długowłosa istota nie dała by jej spokoju. Może mało w tym było szczerych intencji, ale przecież wypowiedziała słowa, które powinna była wypowiedzieć. Czekała w bezsilności na jakieś magiczne wydarzenie, które pozwoli jej naprawić owe błędy, jakiekolwiek one były.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 22:12  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Cichy, kobiecy śmiech rozbrzmiał dookoła, lecz nie było w nim nic wesołego.  Wręcz przeciwnie. Paraliżował i wywoływał wewnętrzny niepokój. Raptownie poczułaś, albo wydawało ci się, że dookoła temperatura momentalnie spadła o kilka stopni. Było zimno, a ty mogłabyś dać sobie rękę uciąć, że przy każdym ciężkim oddechu z twojego pyska wydobywała się para.
- Oczywiście, że chcesz. Ale czy podołasz? Karma to suka, Yuu. Dopadnie cię wszędzie, nawet w następnym życiu. – kobieta najwyraźniej zaczynała się świetnie bawić, znęcając nad tobą psychicznie. Bo przecież nie mogłaś nic zrobić. Byłaś uzależniona od tej obcej istoty, której twarzy nie mogłaś nawet ujrzeć.  
- Wiesz… – kontynuowała – Lubiłam Cię bardziej jako Clear. Byłaś pewniejsza siebie, piękniejsza, silniejsza… ale… zjebałaś. – dodała z cichym chichotem. – Myślisz, że tym razem będzie inaczej? Myślisz, że podołasz? – jej głos zaczął się oddalać. Albo to ty zaczęłaś tracić przytomność. Ciężko było Ci określić, co jest rzeczywistością a co jedynie wytworem twojej wyobraźni. Powieki robiły się coraz cięższe, a ciemność zdawała się falować dookoła ciebie. Kobieta coś jeszcze mówiła, ale ty już nie byłaś w stanie jej dosłyszeć. Coś przysłoniło Twój wzrok. Nim ciemność kompletnie cię pożarła, ujrzałaś twarz swej rozmówczyni. Nachylała się nad tobą i uśmiechała. Wesoło, jednocześnie przerażająco. A najgorsze w tym wszystkim było to, że znałaś tą twarz. Znałaś ją doskonale. Bo to była twoja własna twarz.

* * *

Ktoś, albo coś szturchało cię w bok, natrętnie próbując wyrwać ze snu. Cichy głos nawoływał cię, chcąc za wszelką cenę przywrócić twoją świadomość. Otworzyłaś oczy a światło dzienne na moment oślepiło cię boleśnie.
- Clear, wszystko dobrze? Cleeeaaaar! – poznałaś ten piskliwy głosik. To ten szczeniak, który chciał przedtem wyciągnąć cię do zabaw.
- Nie powinnaś tutaj spać. Iść po kogoś? – zapytał maluch i złapał ząbkami za twoje ucho, po czym zaczął ciągnąć. – No wstawaj, nie możesz leżeć w tym błocie! Chodź, schowajmy się! Przestało padać, ale mama mówi, że znowu zacznie! Możesz spać obok mnie! – dodał wesoło i wskoczył na ciebie po czym zaczął skakać po twoim ciele.
Czułaś się ociężale, a w twojej głowie huczało. Świadomość powoli do ciebie docierała. Wydawało ci się, że spałaś bardzo długo, a ciało odmówiło ci posłuszeństwa. Albo zostałaś staranowana przez coś ciężkiego. Ale żyłaś. To najważniejsze. I powróciłaś to „normalnego” świata, choć… czy można ten świat nazwać normalnym?
- Trzeba było mnie słuchać. – cichy pomruk dobiegł z drugiej strony. Nie musiałaś patrzeć do kogo należał ten głos. Doskonale wiedziałaś. Do niego.

                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.15 20:46  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
W ostatnim odruchu przy malejącej świadomości własnej egzystencji spojrzała na twarz kobiety. Cokolwiek malowało się teraz na jej obliczu, nie posiadało nazwy. Tak było, jest i będzie zawsze.
Jestem swoim najgorszym wrogiem i najlepszym przyjacielem.


Co jest?
Pierwsza myśl nie była zbyt ogarnięcia. Czuła się jak obudzona z bardzo długiego snu, który mimo wszystko był za krótki. Wyrwana nagle z tego mrocznego świata niczym z okropnego koszmaru czuła, że wszystkie mięśnie na ciele bolały i były bezwładne póki umysł nie obudzi się do końca. Na szczęście szczeniak robił dobrą robotę ciągnąc ją za ucho, co w dużej mierze wpłynęło na szybsze dojście do siebie.
- Nie przesadzaj kulko futra, na pewno nie usnęłam w błocie... - lecz podniesienie łba wcale nie potwierdziło tej tezy, a co gorsza potwierdziło słowa szczeniaka. No miejscówkę wybrała sobie słabą, trzeba było przyznać. - Eh, a z resztą. Nie wiesz, że błoto pomaga na futro?
Powoli podniosła łeb z ziemi i podparła się łapą, by nie walnąć się z gracją ponownie w środek bagniska. Trudno było utrzymać się w prostej linii, kiedy we łbie huczało jak po wystrzale z armaty, ale leżenie na środku nie miało większego sensu. Poza tym, jeżeli tego nie zrobi, maluch chyba wyjdzie z siebie i zaciągnie ją gdzieś z dala od otwartego nieba niosąc kawałek po kawałku. Błoto majestatycznie ściekało po jeden stronie pyska, który wcześniej bez świadomości leżał sobie w tej brei. Zimna i mokra papka łaskotała i drażniła wilcze zmysły, a szczególnie ucho. To samo ucho, które wychwyciło wśród pisków i szczenięcych powarkiwać dudniący głos, wybijający się ponad wszystko innego. Nie odwróciła głowy.
- A ty byś posłuchał znajdując się na moim miejscu? - Utkwiła wzrok z młodziaku przesadnie zainteresowana jego poczynaniami. Nie miała ochoty spoglądać na bok, w oczy basiora ze szramą.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 14:20  •  Miszyn Imposzible - Page 2 Empty Re: Miszyn Imposzible
Samiec kłapnął pyskiem i podszedł bliżej. Nie widziałaś go, ale czułaś jego obecność. Nachylił się nieznacznie i pyskiem odsunął małe szczeniaka z twojego ciała, jakby maluch przeszkadzał im w bardzo poważnej rozmowie.
- Może. Może i nie. – odparł w końcu, kładąc się obok niej i spoglądał gdzieś przed siebie.  – Nie wiem co zrobiłaś, że otrzymałaś drugą szansę. Najwidoczniej spodobałaś się Duchowi Lasu. Kto wie. – zamyślił się na moment kładąc pysk na swoich łapach i przymknął jedno oko.
- Jesteś gotowa na swoją pokutę, Clear? A może raczej… Yuu. Bo teraz tak się nazywasz, prawda? – jego głos wwiercał się w twoją czaszę, a w głowie pojawił się zlepek różnych obrazów, które w ogóle nie łączyły się ze sobą. Ale widziałaś, że w każdym z tych obrazów grałaś główną rolę pod postacią wilka. Przez twoje serce przetoczyły się wszelakiej maści uczucia. Strach, tęsknota, radość, miłość i cierpienie.
- Byłaś jedną z nas. Ale zdradziłaś nas… Przez ciebie wielu zginęło. Teraz będziesz pamiętać. A widmo przeszłości będzie się za tobą ciągnęło aż po twoją kolejną śmierć. Będę Cię pilnował, czy pokutujesz za swoje grzechy. – odparł spokojnie, a obraz przez Twoimi oczami zaczął się rozmazywać. Czułaś się coraz bardziej śpiąca i spiąca, aż wreszcie odpłynęła w nieznaną ciemność. Nie wiedziałaś, czy przyszedł po ciebie Morfeusz, czy sam Tanatos, bóg śmierci. Wszystko jedno, prawda?

* * *

Obudziłaś się gwałtownie, czując nieprzyjemne mrowienie w całym ciele oraz pulsowanie w okolicach skroni. Ktoś stał obok ciebie i coś mówił, ale jego niewyraźny bełkot nie docierał jeszcze do ciebie. Dopiero po chwili doszło do ciebie, że znajdujesz się w swoim pokoju, w podziemiach pod miastem. To nie był las, ani wszechogarniająca ciemność. Byłaś u siebie.
W swoim ciele.
- ..ódco. Przywódco! – głos mężczyzny z każdym kolejnym uderzeniem stawał się wyraźniejszy. Obok kanapy, na której spałaś stał jeden z Łowców, zwiadowca, osobnik, który często zapuszczał się w głębokie kanały a nawet do miasta, by pozyskać dla was cenne informacje.
Kiedy zorientował się, że wreszcie dobudziłaś się, westchnął cicho, a na jego umęczonej twarzy pojawił się cień ulgi.
- Wybacz, że cię budzę, ale… – uniósł obie ręce wyżej, w których trzymał małą, ciemną kulkę. Ta poruszyła się nieznacznie i uniosła zaspany łepek wyżej, spoglądając na ciebie… jednym okiem.
- Znaleźliśmy go jak błąkał się po kanałach. Matka zapewne porzuciła go z powodu kalectwa. – wskazał podbródkiem na widniejącą szramę na oku.
- Ślepy na nie zapewne. To chyba szczeniak wilka. Co z nim robimy? – zapytał patrząc na ciebie wyczekując.
Mały dopiero teraz się całkiem rozbudził i wyrwał z objęć mężczyzny. Wyskoczył z jego ramion i twardo spadł na ziemię. Jednakże szybko się podniósł i zerknąwszy na ciebie, podbiegł do twojej nogi i przysiadł obok, najwidoczniej biorąc cię za swoją mamę. Ale ty wiedziałaś, co się za tym kryje… o ile wierzyłaś w rzeczywistość snów. Koszmarów. Wizji. Jakkolwiek to nazwiesz.


Gratulacje, zdobywasz szczeniaka wilka wschodniego. Pamiętaj, by go zgłosić w temacie.
- jest niewidomy na jedno oko.
- ale ma o wiele lepszy węch i słuch niż inne wilki.
- dbaj o niego! |:

Koniec.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

 
Nie możesz odpowiadać w tematach