Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Godność:
- Imię… - mruknął cicho i pacnął się kilka razy po głowie. – Jak ja miałem… Yomoto? Maya? Suka…? Nie… - pokiwał głową na boki, nieco zawiedziony.
Aster!


Płeć:
- Hum, hum… - zaczął kiwać się na boki, trzymając ręce na kolanach. Oczami powiódł w stronę nieba.
- Chyba chłopak… Mówią, że mam twarz jak chłopak, ciało chuchrowate, głos również pasuje, ale chłopięce… Ale chyba powinienem mieć coś innego między nogami – wyszczerzył w miarę przyjaźnie swe ząbki. – Zaaatem jestem onem! Ale cii… - przystawia palec do ust.


Wiek:
Aster, wyciągnąwszy ze swej kieszeni notesik, zaczął przeglądać różnorakie informacje w nim zawarte.
- Hmm… Pan Yomosaki mieszkający w Górach Shi, Wymordowany, uprawiający… a… to nie ja – przerzucił kilka kartek, bacznie obserwując dziennik. Nagle zachichotał przemile.
- Nie ma informacji! Są tak ściśle tajne, że nawet ja o nich nie wiem – przekrzywił głowę w bok, dalej zachowując przyjazny uśmieszek.


Orientacja:
Na obydwu ramionach Astera stają małe duszki. Jeden przedstawiający dziewczynę, a drugi chłopaka. Postanawia on ściągnąć obie istoty ze swych ramion i wtulić w siebie.
- Obie figurki mi się podobają! Zatrzymam je – zaśmiał się dość cicho.


Zawód:
Kładzie palec na środku swego czoła. Twarz wydaje się wejść w stan skupienia. Żyłka po lewej stronie zaczyna się poruszać, jakby chciała zaraz eksplodować.
- Mówisz, że chcesz wiedzieć na temat Seryjnego Mordercy grasującego po Desperacji? To będzie kosztować, jednakże wiem gdzie jest. A może chcesz dowiedzieć się o chowanym artefakcie przez Panią Huricho? Ponoć posiada on magiczną moc, która pozwala na manipulacje roślinno… Nie chcesz? No dobrze… Znajdzie się coś innego dla takiego informatora jak ja! – powiedział dość entuzjastycznie, aczkolwiek słychać było w jego głosie dozę smutku.


Miejsce zamieszkania:
Chłopak wyciągnął ze swego plecaka ręcznie narysowaną mapę Desperacji i wbił w nią wzrok.
- Tutaj jest te w miarę przyjazne miasto… Hum, czerwona plama? – zaczyna się mocniej przyglądać, a następnie przystawia palce, zdrapując zaschły szkarłat.
- O! Jestem geniuszem! No tak! Parę setek metrów stąd mógłbym spać w tej opuszczonej ruderze! Świetnie! – nagle westchnął.
Może powinienem znaleźć lepszą kryjówkę… ehh…?


Organizacja:
Trzech mężczyzn, z karabinami w ręce, zwącymi się „piłami” nie bez powodu, stanęło przed chłopakiem. Ten mimo wszystko, uśmiechał się, nieco strachliwie. Z jego czoła spłynęła kropelka potu.
- Cześć, chłopacy – uniósł rękę do góry, kiwając.
- Do kogo należysz? – zapytał jeden z nich basowym, mrożącym krew w żyłach głosem.
- Do nikogo! – odpowiedział prawie natychmiastowo, nerwowo, wyszczerzając kiełki.


Rasa:
Usiadł na eleganckim krześle. Przysunął kieliszek drogiego wina do ust i wziął subtelnego łyczka, wydając z siebie bardzo nieudane kocie pomruki. W tym samym momencie drugą ręką gładził czaszkę leżącą na podłokietniku.
- Czymże ja jestem, pytanie jest oto… - nagle wybuchł rubasznym śmiechem i wyrzucił za siebie kieliszek.
- Informacje ściśle tajne. Ale jestem Wyyyymarłym, czy jak to mojego pokroju nazywają.


Ranga:
- Opętany, niczym przerośnięta mucha wpadająca w sieci pająka – założył ręce na kark.


Moce:
Tym razem jeden mężczyzna, dzierżący dalej we swej broni „piłę” w postaci AK-47, wymierzył w chłopaka lufę. Dźwięk odbezpieczenia, przeładowania pierwszego pocisku do komory, a po chwili ogłuszający huk. Z tym samym czasem, Aster przewidując ruch swego przeciwnika, uniósł dłoń przed siebie. Żyły pod skórą zaczęły wręcz widocznie pulsować, jakby przenosiły nadmiary krwi i przekazywały je do palców. Te po chwili wypuściły z siebie dziwną, szarawą, aczkolwiek lepką substancje. Z niej utworzyła się szybko równie interesująca, mocna bariera. Żaden pocisk nie zdołał się przebić przez nią. Następnie chłopak wystrzelił ze swych palców szybko ciecz, która przyjęła postać elastycznej liny. Po chwili lina zaczęła transportować Astera w stronę wyznaczonego celu, podczas gdy przeciwnik trzymał spust do oporu, nie orientując się o znikającym chłopaku.
- Potrafię jeszcze więcej! – wystawił język.

Aster dotknął swojego kolczyka w uchu(rook). Westchnął cicho, robiąc dość poważny wyraz twarzy. Skierował swój wzrok na przeciwnika i postanowił się uśmiechnąć po chwili. Uniósł dłoń na jego karabin i wykonał machnięcie w swoją stronę. Ak-47 momentalnie wyleciało z jego rąk. Przeciwnik spojrzał z przerażeniem gdzież to pognała jego pukawka. Stanęła w powietrzu, a lufa zaczęła się kierować w stronę głowy mężczyzny. Ten odwrócił się i zaczął uciekać. Aster zachichotał, wymierzając drugą rękę w jego stronę i po chwili znów wykonał gest, jakby pociągnął go w swoją stronę. Nagle buty szarpnęło  w stronę chłopaka. Przeciwnik wywalił się twarzą na prostej drodze, zdziwiony. Chłopięca dłoń wymierzyła tym razem na barierę - pajęczynę. Kolejny gest, wymach w stronę mężczyzny. Bariera zmieniła się w białe pnącza i oblepiły partyzanta wokół nadgarstków, rąk i pasa. Nie mógł się ruszyć. Dłoń Astera zdawała się, jakby nacisnęła spust. AK-47 wystrzeliło. Mężczyzna zginął. Przejechał dłonią po lekko spoconym czole.
- Blisko było!

(pajęczyna jest zdolnością ciała i posiada w sobie drobinki żelaza. Rook jest kolczykiem w środku ucha, mocno zespolony z ciałem Astera i pozwala na magnetokineze.)


Umiejętności:
Istny rozpiździel w opuszczonym pokoju. Kartki latają wszędzie. Po chwili Aster łapie jedna z nich, przysuwa do twarzy i szczerzy się jak idiota, czytając nagłówek „Jaki jest Twój talent?”
- Haa! Mój ukochany temat! – ukazał swe kiełki.
- Pamiętam ten artykuł. Cały. Każde jego słowo, bezwzględnie, bezgranicznie. Jakbym zapisał go na twardym dysku – zaśmiał się cicho. – Tak… To śmieszny artykuł. Pamiętam też wszystkie inne informacje, zawarte na stronie pierwszej, drugiej, trzeciej, encyklopedie… Hum… i mapę… - przysunął palec do ust we zdziwieniu. Spojrzał na sufit.
- Pamięć absolutna.

Chłopak staje przy pewnych drzwi, zamkniętych na dość skomplikowany zamek. Uśmiechnął się szeroko, ukazując swe kły i wyciągnął ze swej kieszeni jakieś druciki.
- To będzie pestka! – powiedział entuzjastycznie, wsadzając druciki w otwór. Rozpoczął chwile zabawy z ich przemieszczaniem. Twarz wyglądała na skupioną. Po chwili udało mu się otworzyć drzwi bez uruchomienia alarmu. Uniósł ręce do góry i podskoczył.
- Ha! Udało mi się! – nagle uruchomił się alarm, a twarz Astera stała się poważna. Zaczął uciekać.
- Pff… I tak jestem mistrzem otwierania zamków! – zakrzyknął uradowany, uciekając przed Władzą.

Desperacja. Pewne kilka osóbek rozmawia ze sobą. Jednakże nie są świadome tego, że śledzi ich ktoś taki, jak Aster. Stawia szybko kroki, lecz na tyle uważnie, by nie wydobyć żadnego dźwięku. Przy tym pomaga mu jego lekkość. Dzięki temu przeszedł długi dystans niezauważony za plecami wroga.
- Kolejna misja wykonana… Zatem tutaj ukrywacie swoje skarbunie… - zapisuje coś w dzienniczku i odchodzi od śledzonych istotek bezszelestnie, nie dając nic po sobie poznać.

+ Bonusy rasowe w postaci:
zwiększona tężyzna (podniesiona sprawność fizyczna; zręczność, szybkość, siła etc.); wyostrzone zmysły; zwiększona czujność;


Słabości:
Złapał nagle się za swoje uszy, zaciskając mocno powieki. Z jego ust dobiegł krzyk, jakby umierał w agonii.
- Zabierzcie te piszczenie! Te piski! Cholera! Za głośno! Za głośno! – skulił się na do ziemi, kładąc na niej czoło. W jego oczyskach pojawiły się łzy.
- Przepraszam, przepraszam! Nie chciałem Cię nadużywać! Przestań! Do cholery przestań już! Głupi kolczyk! – wrzeszczał wniebogłosy.

Dość głęboka rana cięta na ramieniu chłopaka. Trzymał w tamtym miejscu rękę i z przerażeniem zaczął biec do swojej kryjówki.
- Cholera, cholera… Muszę zszyć ranę… nie zasklepi się… wykrwawię się… gdzie jest ta kryjówka…? – zapytał sam siebie, spoglądając na mapę. Kropla krwi spadła wprost na nią. Ręką jeszcze umaział jej kąty. – Parszywa hemofilia… - burknął pod nosem i zaczął bieg.

Aster wydaje się nieco podenerwowany. Stuka swoimi paluszkami w palce i spogląda w bok. Na jego policzkach jednak można zauważyć rumieńce.
- Troszkę głupio mi mówić... ale... gdyby... jeny... - sapnął cicho. - W sensie... Płodność... i gdyby się zdarzyło... w złym momencie... złym czasie... - zamknął oczy, przełykając ślinę. - Zabiłoby mnie to... rozerwało od środka... zginąłbym... - ledwo zdołał z siebie wydukać.


Wygląd zewnętrzny:
Aster wyciągnął miarkę i przeprowadził ją od swoich stóp do głowy, stając prosto.
- Sto sześćdziesiąt siedem! – krzyknął niczym szeregowy. Następnie wstąpił na wagę.
- Czterdzieści dziewięć! – znów użył tej samej tonacji. Spojrzał na swoją skórę.
- Blada jak cholera, niemalże biała! – wykrzyczał. Przejechał swoją dłonią od kręgosłupa, tykając nagle dość długiego ogona.  Po chwili powiódł dłonią stamtąd wprost na swoją twarz i zaczął ją badać swymi delikatnymi dłońmi. Przejechał po długich niczym u elfa uszach oraz przeczesał swoją czarną, długą fryzurę z biało-czerwonymi, pojedynczymi pasmami włosów. Tam natrafił na dziwaczne, nieco wystające kości z czaszki, które raczej nie zdawały się mu przeszkadzać. Zamrugał swymi uroczymi, szkarłatnymi oczami i uśmiechnął się nieco enigmatycznie, cwano. Następnie przejechał po całkowicie płaskiej klatce piersiowej i tylko drobno umięśnionym brzuszku. Przez brak tłuszczu, wyglądały dość apetyczne. Chapsnął po chwili powietrze, ukazując przy tym kiełki.


Charakter:
Pewien mężczyzna, dość stary, z długą brodą usiadł na kanapie przy stoliku i upił łyka herbaty.
- Aster… Ah… tak, znam tę imię nazbyt dobrze…  Jest niezwykle przyjazny… Bardzo miły. Uśmiechnięty. Pozytywnie nastawiony do swojego nowego życia w nieżyciu. Nawet mimo zagrożenia stara się nie tracić dobrego ducha. Zdaje się również zachowywać zimną krew nawet w najgorszej sytuacji.  Tak właściwie to nikt nie wie co kryje się w jego sercu. Mimo pozytywnego nastawienia, nie ma przyjaciół. Odtrąca ich po czasie, ignoruje, po prostu porzuca. Jest typem samotnika, lecz nie wydaje mi się, by mu to przeszkadzało.


Dodatkowe:
- Cukierek prawie równy informacji  - oblizał lubieżnie swe usta.
- Przełknę wszystko, łącznie z krwią. Masz może nieco? – wyszczerzył kły.
- Spaghetti!


Ostatnio zmieniony przez Aster dnia 15.12.14 11:42, w całości zmieniany 4 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Waga do zmiany. Przy takim wzroście ważąc tyle co Twoja postać powinna być skrajnie wychudzona i wyniszczona.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Do takiego stopnia mogę poprawić. Aster ma być wychudzony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na wagę przymyka się oko, jeżeli nie ma przesady. U ciebie postać ważąca 44 kilogramy przy 170cm to, cytuję: "BMI: 15.22 - oznacza wygłodzenie. Życie takiej osoby jest zagrożone!
Dla podanego wzrostu (170 cm) prawidłowa waga wynosi pomiędzy: 54 a 71 kg" Także minimalna waga to będzie 50 kilogramów. Ewentualnie 49, ale wtedy musisz zaznaczyć w kp, że w wielu kwestiach Twoja postać szybko się męczy. Bieganie, wysiłek fizyczny, koncentracja, problem ze skupieniem.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Czuje się prawie urażony, że nie zauważyłaś mojej zmiany w wzroście.
167 centymetry do 44 kilosów nie jest aż takie tragiczne, by zaraz szybciej się męczył czy miał jakieś szczególnie problemy z koncentracją.

Zwłaszcza, że ja sam mam podobną pod względem BMI niedowagę! Lux może potwierdzić! A problemu ze swym sprintem i skupieniem nie mam!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Nie uwierzę, że ważysz 44 kilogramów przy takiej wadze. Wciąż jest to waga zagrażająca życiu. Jest różnica między wychudzeniem a wychudzeniem zagrażającym życiu. Podnieś wagę do minimalnie 49 kilogramów przy takim wzroście.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Nie! Evcio, źle mnie zrozumiałaś xD. Zresztą, to nie istotne. Poprawione do 49 przy takim wzroście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No i teraz wszystko jest dobrze. Moce możesz używać przez 3 posty, potem 4 przerwy, by ponownie je użyć. Akcept i miłej gry.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach