Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Karty Postaci


Go down

Pisanie 03.10.13 18:48  •  { loading in progress, please wait } Empty { loading in progress, please wait }
[ i n p r o g r e s s ]
{ loading in progress, please wait } 2e2k6L7

{ Moja dusza jest poharatana, a ja sam zachowuję się jak ten chory psychicznie Joker z kart. Sztuczne ułożenie warg, dobra mina do złej gry i obłęd w oczach. Paranoja powiadasz?  Spróbuj tak przetrwać. }

    Drobnym ciałem wstrząsały dreszcze zimna i strachu. Stała na wprost leśnej ściany. Każde drzewo wydawało się wyglądać tak samo, choć rozróżniała sosny, świerki i choinki– wysokie aż pod samo niebo. Wiedziała, że gdyby zrobiła krok przed siebie, zatonęłaby w odmętach nocy, gubiąc się w tym labiryncie bez wyjścia. Za nią rozciągał się ten sam widok. Gdyby spojrzała w lewo lub prawo, dojrzała by ciągnącą się na prost autostradę, w końcu jednak również niknącą wśród drzew. Z trudem uniosła głowę – wydawała się być dziwnie odciążała, jak i reszta jej ciała– z nadzieją wypatrzenia choćby jednej gwiazdy, ale niebo nad nią było czarną otchłanią bez dna. Cisza otulała ją ze wszystkich stron. Było to tak nienaturalne, że aż przerażające. Nie słyszała szumu wiatru, choć widziała jak wygina gałęziami drzew. Nie słyszała nawet swojego oddechu, ani bicia swojego serca, choć czuła, że szamocze się w jej klatce piersiowej niczym dziki ptak uwięziony w klatce. Nagle, zupełnie znikąd, na jednym z krańców drogi, pojawił się samochód. Czerwony pojazd pędził z zawrotną prędkością w jej kierunku, niczym wyrzucona kula ognia. Chciała odskoczyć w bok, ale jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Aż wiedziała, że za późno na jakąkolwiek ucieczkę. Oślepiona reflektorami zbliżającego się nieuchronnie pojazdu, stała jak w murowana. Charkot silnika był wręcz ogłuszający, w tej dotąd niczym niezmąconej ciszy. Zdążyła pomyśleć, że to już koniec, że wszystko się za chwilę skończy– tu, na tej opuszczonej przez Boga i zapomnianej przez ludzi drodze, nim zamknęła oczy, oczekując na uderzenie. Przed oczami ostatni raz pojawiły jej się twarze rodziców, aż nagle... Nic. Nic nie poczuła. Wszystko było niezmienne. Wciąż czuła strach, wciąż starała się poruszyć jakąkolwiek częścią ciała. Jedyne co czuła, to jego ciepłe dłonie na swoich ramionach. Z trudem otworzyła oczy, lecz to, co ujrzała... Wywołało u niej szok większy, niż dotychczas. Otworzyła oczy tak szeroko, jak tylko powieki jej na to pozwoliły, aby tępo wpatrywać się w zaistniałą sytuację. Nie krwawiła, ani też nie czuła żadnego bólu. Tylko jego ciepłe dłonie. Delikatnie odwróciła głowę, aby spojrzeć na swojego wybawiciela. Ideał. Wysoki mężczyzna, mierzący jakieś sto osiemdziesiąt siedem centymetrów. Jego skóra była niesamowicie blada, choć on sam był przyjemnie ciepły. Jego zmęczone ślepia wywoływały u niej przyjemne dreszcze. Dzięki nim można było czytać jak z otwartej księgi- zdradzały to, czego jego pokerowa twarz zdradzić nie chciała. Była zafascynowana tymi heterochromicznymi tęczówkami, w których odnalazła wiele troski i szczęścia. Błękitne oko świeciło niczym największa gwiazdka na niebie, zaś czerwone ukrywało się pod kosmykami gęstych, kruczych włosów, które uparcie opadały na nieskazitelną twarz. Kąciki malinowych ust uniosły się w górę, delikatnie odsłaniając rządek śnieżnych ząbków. Był bardzo szczupły, jednak nie wyglądał na wychudzonego. Nie miał kościstej budowy ciała, za to miał bardzo ładnie podrysowane mięśnie na ciele. Nie miał prawie żadnych znaków szczególnych, niemalże nie różnił się niczym od zwykłego obywatela. Ale było w nim coś, co przyciągało uwagę. Na jego twarzy także osadzony był zgrabny nos, lekko piegowaty. Trochę kościste biodra, choć w ciemnych spodniach nie było to aż tak widoczne. Jak był ubrany? Można powiedzieć, że zwyczajnie, choć na pewno dominowały jasne barwy. Szary płaszcz, sięgający kolan chyba najbardziej wyróżniał się z całego odzienia. Tęczówki dziewczyny zdołały jeszcze ujrzeć dziwne, czarne znaki na długopalczastych dłoniach, nim ponownie zagłębiła się w ciepłym spojrzeniu swego wybawcy.
    Kim... Jesteś?
    Malinowe usta mężczyzny delikatnie uchyliły się, by następnie wydobył się z nich ciepły, czysty głos.
    „Nie jestem nikim ważnym, naprawdę".

{ loading in progress, please wait } GlBrnl4

[ i n p r o g r e s s ]

_______________________

.Charlie Anthony de Gray.
.Cheri.
.Mężczyzna.
.2147 lat (rzeczywisty) | 20/27 lat (wizualny).
.Homoseksualny.
.Ochroniarz.
.Eden i/lub inne miejsca.

.DOGS / Neutralni (dylemat).
.Anioł.
.Archanioł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach