Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 08.08.14 21:09  •  Infirmeria więzienna Empty Infirmeria więzienna
Duża sala, będąca jednym z nielicznych pomieszczeń znajdujących się nad ziemią i należących do więzienia. Pierwsze, co rzuca się w oczy po wejściu, to białe ściany i szare płytki na podłodze. Oświetlenie jest w dobrym stanie, choć czasami przepala się któraś żarówka. Pokój podzielony jest parawanami na dwadzieścia komórek. W każdej znajduje się łóżko dla jednego pacjenta i cała aparatura do podtrzymywania życia. Naprzeciw drzwi wejściowych, po drugiej stronie sali mieści się gabinet lekarza dyżurującego, który przyjmuje zgłoszenia, bada pacjentów i ogólnie pilnuje, żeby nie umarli. Poza nocnymi dyżurami kręci się tu co najmniej trzech lekarzy i kilka pielęgniarek. Na nocnych dyżurach zostaje jeden lekarz i dwie pielęgniarki. Na ogół.

Tupot wojskowych trepów zakłócił spokój tego miejsca. Wszyscy pacjenci, którzy byli w stanie się ruszyć – a było ich niewielu – wychylali głowy, by zobaczyć, kogo diabli niosą. Ich oczom ukazał się widok małej, skatowanej dziewczynki, która wyglądała gorzej, niż którykolwiek z nich, nawet po najbardziej zażartej walce. Sądząc po sposobie w jaki zwisała z ramion dwóch strażników, straciła przytomność w wyniku tortur. Za tą trójką dreptało trzech lekarzy, poprzedzając nadejście Joachima, który szedł wolnym krokiem, rozglądając się wokół. Kiedy jego wzrok padał na któregoś z ciekawskich, tamten szybko odwracał wzrok i udawał, że jest zbyt zajęty własną chorobą.
Orszak przemaszerował przez całą salę i, pomimo tego, że wiele miejsc było wolnych, zatrzymał się przy ostatnim, najbliżej gabinetu. Żołnierze położyli dziewczynkę ostrożnie na łóżku i zrobili miejsce lekarzom, którzy rzucili się, by podłączyć Evendell do aparatury. Widocznie groźba Dedala zadziałała. Zadziwiające było to, jak bardzo potrafią się uwijać ludzie, gdy zależy od tego ich życie. Zamocowali wenflon na jej prawej ręce, pompy infuzyjne i jeszcze kilka innych maszyn, których Joachim nie był w stanie poprawnie nazwać. Prawdopodobnie za ich pomocą podano jej ogromną dawkę środków przeciwbólowych. Na koniec przykuto anielicę kajdankami do łóżka.
– Pułkowniku, będziemy musieli wkrótce przeprowadzić operacje, jeśli ma wyzdrowieć całkowicie. – jeden z posiadaczy białych kitli zwrócił się do Dedala. – Bez tego może dojść do nieodwracalnych uszkodzeń, prawdopodobnie straci władzę w rękach. Nie jestem pewny, czy kiedykolwiek będzie mogla latać, ale…
Przerwał, kiedy Joachim machnął zniecierpliwiony ręką.
– Darujcie sobie operacje, póki nie będą absolutnie konieczne. Wystarczy, że utrzymacie ją przy życiu dopóki nie powiem inaczej. A teraz przynieście mi jakieś krzesło i rozejdźcie się.
Pospiesznie wykonano jego rozkaz. Wojskowi wrócili na swoje pozycje, a któraś pielęgniarka przyniosła mu miękki, skórzany fotel, prawdopodobnie zabrany z gabinetu. Dedal przysunął mebel bliżej łóżka Evendell i rozsiadł się wygodnie. Cały czas obserwował pacjentkę, oceniając zadane obrażenia. Miał nadzieję, że stan krytyczny ominie ją szerokim łukiem, bowiem chciał wkrótce wrócić do swojej ulubionej rozrywki. Pogładził czule bandaże owinięte wokół jej lewej ręki. Chciałby, żeby się wreszcie obudziła. Nawet jeśli wciąż nie będzie chciała wydać swoich przyjaciół, to może zechce porozmawiać na jakiś inny temat. Mógłby przeprowadzić dokładniejszy wywiad dotyczący jej samej.
Z boku ten widok mógłby zwieść każdego, kto nie miałby świadomości, że znajdują się w więzieniu, a wojskowy siedzący u boku rannej jest katem, znanym ze swojego okrucieństwa wobec więźniów. Odejmując te dane, wyglądało to niczym wzruszająca scena z jakiegoś tandetnego filmu: ranna córeczka i dobry ojciec, wiernie czuwający przy jej boku. Nawet, jeśli ojciec się uśmiechał, zamiast smucić, a córeczka była przykuta do łóżka..
Joachim pochylił się nad dziewczyną, aż jego twarz znalazła się nad jej twarzą.
– Evendell, słyszysz mnie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.14 20:20  •  Infirmeria więzienna Empty Re: Infirmeria więzienna
Właściwie to nie pamiętała momentu, kiedy straciła przytomność. Była już w takim stanie, że jej świadomość powoli wyłączała się już w czasie cięcia jej twarzy. Utraciła zupełny kontakt z rzeczywistością najpewniej gdzieś przy momencie łamania jej stopy. Gdy mężczyzna zajął się jej skrzydłem, była już nieprzytomna.
Nie śniła o niczym, aczkolwiek gdy zaczęła się wreszcie dobudzać, poprzednie wydarzenia zdawały się być jedynie naprawdę nieprzyjemnym żartem. Przez drobną chwilę była pewna, że znajduje się w swojej norze i śpi na ukochanej skrzyni. Chciała wstać, odświeżyć się i wrócić do swych codziennych obowiązków jak sprzątanie i gotowanie dla Psów. Jak zawsze. Zapominając o nieprzyjemnej nocy. Jednakże bardzo szybko zorientowała się, że to, co uważała za sen okazało się rzeczywistością.
Zmrużyła oczy, gdy jasne światło zaczęło ją drażnić. Poruszyła się lekko, jednakże jej ciało ogarnął nieprzyjemny ból, choć ten był niczym przy tym, co czuła jakiś czas temu.
Uchyliła lekko usta, jakby chciała coś powiedzieć, lecz bardzo szybko je zamknęła, zauważywszy swojego kata nad sobą. Przed oczami momentalnie pojawiły się obrazy z jej tortur. Zadrżała niespokojnie, orientując się w jak bardzo beznadziejnej sytuacji się znajduje. Czuła podskórnie, że to jeszcze nie koniec. Sapnęła cicho i momentalnie odwróciła głowę w bok, nie chcąc spoglądać na tego mężczyznę.
Poniekąd była zaskoczona faktem, że jeszcze żyje. Nic mu nie powiedziała, więc powinien ją zabić, skoro była dla niego bezwartościowym jeńcem. Może podświadomie liczył, że dziewczyna jednak puści parę z ust. Albo w majakach z bólu zacznie nawoływać któregoś ze swoich przyjaciół, a Dedal będzie mógł z powodzeniem zanotować to w swoim kajeciku. Jeżeli taka myśl choć na drobną sekundę pojawiła się w jego głowie, no to mężczyzna grubo się mylił. Skoro dziewczyna przedtem nic nie powiedziała to i tym razem tak też będzie. Spróbowała poruszyć swoimi kończynami, jednakże bandaże uniemożliwiały jej jakikolwiek ruch. No i te kajdanki. Ciekawe ile będą ją trzymać. Może aż do skutku. Albo teraz chcą dać jej złudną nadzieję poczucia bezpieczeństwa, które to bardzo szybko zostanie jej ponownie odebrane. Ev wiedziała jedno. O nic nie zamierzała już go prosić. Nie zamierzała też odezwać się do niego ani jednym słowem. Niech robi z nią co chce, ale ona nie miała ochoty na żadną rozmowę z nim. Ani teraz, ani nigdy.
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.08.14 14:08  •  Infirmeria więzienna Empty Re: Infirmeria więzienna
Przyglądał się Evendell, kiedy odzyskiwała przytomność. Zauważył jej reakcję na jego widok. Widział jak zaciska usta, jak odwraca się, byle tylko nie patrzyć mu w twarz. Przeczuwał, że coś takiego może się stać, że nie będzie już w ogóle z nim rozmawiać. Mimo to, poczuł gniew. Zmrużył oczy.
– Nie chcesz ze mną rozmawiać? – wysyczał, a jad w jego głosie mógłby powalić niedźwiedzia – Skoro tak, dopilnuję, żebyś już nie miała tej możliwości.
To powiedziawszy, chwycił ją za gardło i ścisnął mocno. Nie tylko odcinał anielicy dopływ tlenu, ale dodatkowo miażdżył jej gardło. Wzmacniał uścisk, a jego twarz wyrażała zimną obojętność. Zupełnie tak, jakby Evendell już go nie obchodziła. Bo w pewnej części to była prawda. Stracił już w ogóle ochotę na to, by spróbować pokojowych metod, lub, by się powstrzymywać podczas przesłuchań. Nie chciał jej widzieć na oczy, póki nie ochłonie. Przez myśl przemknął mu pomysł, by, kiedy tylko wyzdrowieje, oddać ją Navenowi. Niech wyciągnie z niej wszystko za pomocą swoich robotów. Nie podobał mu się ten pomysł. A teraz, kiedy sobie o nim przypomniał, jeszcze bardziej się rozzłościł. Nie mógł jej jednak teraz skrzywdzić bardziej. I nie nawykł do wyżywania się na ludziach, co może stało wbrew jego zadaniu. Ale to prawda. Dedal nie krzywdził ludzi, bo był na nich zły. On krzywdził ich, bo miał na to ochotę. A krzywdzenie Evendell w takim stanie byłoby zbyt ryzykowne, więc póki nie otrzyma innego rozkazu, utrzyma ją przy życiu. Ale gdy tylko otrzyma takie pozwolenie, z radością ją zabije.
Nagle, puścił ją. Mogła teraz oddychać, choć Dedal podejrzewał, że nie będzie to łatwe. Natomiast przez długi, długi czas nie będzie mogła wyraźnie mówić. A szept, na który będzie sobie mogła pozwolić, będzie ledwie słyszalny. To była ostatnia kara jaką jej wymierzy, zanim nie odzyska sił.
Przybiegli lekarze. Protestowali, że jeszcze nie odzyskała sił, że to może jej jeszcze bardziej zaszkodzić, że co pan pułkownik odpierdala… Joachim zmroził ich tylko spojrzeniem, aż się cofnęli, a potem zwrócił się ponownie do Evendell. Ich twarze oddzielały centymetry.
– Do zobaczenia, nieposłuszna anielico. Kiedy spotkamy się następnym razem, nie będzie już tak przyjemnie.
Odwrócił się i wyszedł, a spojrzenia wszystkich odprowadziły go aż do drzwi.

zt

/sorki za krótki post
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.08.14 12:07  •  Infirmeria więzienna Empty Re: Infirmeria więzienna
Tupot podkutych wojskowych trepów rozległ się echem w szpitalnej sali. Do wnętrza wkroczył Dedal, jak zwykle spokojny, a za nim dreptało dwóch pomocników. Trochę nerwowych, jakby przeczuwających, do czego są mu potrzebni. Przemierzył całą salę, taksując wzrokiem wszystkich więźniów po kolei, a ci kulili się pod jego wzrokiem, wiedząc, co mógłby im zrobić, gdyby postanowił przejąć ich przesłuchania. Wreszcie zatrzymał się przy łóżku Evendell. Nie miał pojęcia, czy anielica śpi, czy jest przytomna i tylko udaje. Pochylił się nad nią.
- Zabawy ciąg dalszy, nieposłuszna anielico.
Uśmiechnął się, a jego współpracowników przeszedł dreszcz. Wiedzieli co to oznacza, wszak wynosili ją po długim „przesłuchaniu”. Z lekarskiej dyżurki natychmiast wybiegł posiadacz fartucha.
- Pułkowniku, muszę zaprotestować. Ona jeszcze nie wydobrzała. Oparzenia nie mogły się jeszcze zagoić. Udało nam się tylko zaszyć rany cięte, ale powinno minąć jeszcze kilka dni, zanim zostanie wezwana.
Dedal uśmiechnął się po raz kolejny, a lekarz cofnął się o krok. Przecież nie będzie tłumaczył mu prawdziwego powodu, dla którego ją zwalnia. Nie jemu i nie tutaj. Rozkazał odpiąć wszystkie zbędne maszyny, a te które były istotne dla podtrzymania jej życia zabrać, razem z łóżkiem. Konstruktor bowiem przewidział takie wypadki i przezornie umieścił w nogach kółka. Tak więc szybko, sprawnie i bezpiecznie dwóch żołnierzy wywiozło Evendell z jedynego miejsca w tej części miasta, gdzie mogła czuć się choć trochę bezpiecznie. Dedal wyszedł za nimi, zostawiając doktora z niezbyt wesołą miną.
Dlaczego w ogóle ją wywoził? Sam jeszcze nie był pewny. Rozwalenie festynu, które ściągnęło mnóstwo żołnierzy z północnych posterunków, mające miejsce w niezbyt długim czasie po pojmaniu anielicy, podrażniało jego wewnętrzny alarm. Coś się szykowało, a on nie miał jak temu zapobiec. Nawet, jeśli to nie było przypadkowe, mogło być sprawką łowców. Ale wątpił w to. Po co łowcy mieliby ranić przypadkowych obywateli, skoro dążą do odkrycia brudnych machinacji S.SPEC. Chyba nie sądzili, że zwykłe zamieszanie na festynie będzie kłopotem dla specjalistów od propagandy. Więc to musi być ktoś inny.
Zastanawiał się teraz, co zrobić. Zawieźć ją do podziemi i przesłuchiwać, będąc świadomym, że na wszystko może być już za późno, czy… Tak! To było to! Przecież najpierw będą szukali w więzieniu. A on tymczasem zabierze ją do budynku władzy. Znajdzie gabinet wystarczająco wysoko, a potem dowie się wszystkiego. Jeśli go znajdą, to przecież ma skrzydła, a anielica chwilowo nie. Wystarczy jeden ruch i oboje pofruną, tylko w przeciwnych kierunkach.
Prowadził ją krętymi korytarzami, aż do wyjścia. Kiedy zatrzymali go w bramie na kontrolę, wyjaśnił, że Góra chce widzieć więźnia u siebie. Jego spokój i pewność siebie w połączeniu z wysokim stopniem, zagwarantowały mu przejście i dodatkowego żołnierza do eskorty. Musiał przejść przez główny plac, ale liczył na to, że jeszcze nie ma ich w pobliżu. Wiedział, że akcja obarczona jest wielkim ryzykiem, bo jeśli okaże się, że to pomyłka, będzie miał duże kłopoty, ale dla S.SPEC gotów był je podjąć.

ztx2
/mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach