Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Pisanie 16.10.14 21:29  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Huk, grzmot. Tak jakby mini tornado wparowało do lokalu i rozpierdoliło wszystko dokoła. Pomijając, że te miejsce i tak wyglądało jak siedem nieszczęść. Kilku gości leżących, jeden wymiotujący. Inni się leją po mordach, inni leją w gardła jakąś tanią wódkę. Niekrępujące się dziwki rozbierają się przed klientelą i już pod stołem dobierają się do męskiego sprzętu. Ciągłe uderzanie szkłem o blat barmański, a przynajmniej taką rolę miała spełniać ta decha. Wiecznie unoszący się nieprzyjemny zapach najtańszego tytoniu nieschludnie nabitego w gilzę. Coś odstraszającego, szczególnie dobrych, grzecznych, a zarazem kulturalnych ludzi. Niestety Dean do nich nie należał, choć wychowany był dość dobrze.
Zatem w epicentrum całego lokalnego armagedonu zjawił się dość elegancko ubrany byczek. Tak, ten który ledwo zmieścił się w drzwiach. Epickim krokiem wlazł do pomieszczenia, widać te spowolnione tempo kiedy palił szluga, nie takiego jak tamci. On sięgał po te najwyższej półki. Bogatemu nie zabronisz.
Stanął w letargu na samym środku. Czujecie to spowolnione tempo? On stoi, kopci spokojnie papierosa, przed jego twarzą leci pusty kufel piwska, jacyś nawaleni ludzie obijają się o jego ramiona, zaraz po tym gasi komuś kiepa na oku, a ten wypada z lokalu krzycząc wniebogłosy.
Słyszał za sobą jedynie krótkie, prowokujące teksty. Kompletnie je zlewając swoim chłodnym spojrzeniem. Ludzie widząc krwiste ślepia momentalnie milkli i odpuszczali sobie. Widzieli w nim tą zadziorność. To, że każdemu z nich wyrwałby krtań zębiskami. Z takimi jak on nie warto zaczynać.
Usiadł na poniszczonym, drewnianym krześle. Tuż przed barmanem. Oschle rzucił.
- Flaszkę czystej i kielona.
Kiedy dostał butelkę i szkło, rozlał do kieliszka. Wziął butelkę i jednym haustem opróżnił 1/4 butelki, łapiąc dopiero wtedy za kieliszek i go wypijając. Niezmiernie się skrzywił, jebnął wszystkim o blat. Wyciągnął kolejną fajkę i odpalił, patrząc się martwo w jeden punkt. Podłogę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 22:03  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Nie powinno go tu być. Do kurwy nędzy tak bardzo nie powinno go tu być. Jeśli go ktoś złapie, to koniec. Mimo to nie przejmował się tym, gdy lekkim krokiem, kołysząc biodrami, przekroczył próg speluny, jakich mało. Ćmiąc tlące się w fajce opium, czuł przyjemny spokój, nie bał się niczego i był gotów zaryzykować. A nuż może mu się poszczęści i znajdzie jakiegoś bogatego klienta? Przydałyby mu się jakieś pieniądze. Musiał w końcu skombinować materiał na nowe ciuchy, a jego ciało powoli przestawało być opłacalną walutą, co trochę zaczynało go martwić. Dziś jednak nie zamierzał się tym martwić.
Niemalże natychmiast zauważył mężczyznę siedzącego przy barze. Był inni niż ci, którzy zazwyczaj przychodzili do takich miejsc. Ubrany w eleganckie spodnie, w miarę białą koszulę (światło było naprawdę kiepskie) palił papierosy, które od razu wyglądały na drogie. Akurat uderzył butelką o stół, omal jej nie rozbijając. Wydawał się więc idealnym klientem na tę jedną noc. Bez żadnego skrępowania usiadł obok niego, wspinając się na barowe, nieco chwiejne krzesło. Nic sobie jednak z tego nie robił, zakładając nogę na nogę jak gdyby nigdy nic. Jego gładko wygolone udo pokryte drobnymi bliznami było całkiem kusząco wyeksponowane.
- Niebezpiecznie jest pić samemu. Szczególnie z Twoim wyglądem. W każdej chwili ktoś może Cię tu okraść... - Powiedział lekkim tonem swoim dziewczęcym głosikiem. Fakt, może brakowało mu pewnych, hm, atutów, jednak mimo to czuł się dziś wyjątkowo kobieco.
Zaciągnął się jeszcze raz, w kuszący sposób wydmuchując dym z fajki. Przyglądał się z zainteresowaniem nieznajomemu, jak wypite jednym haustem ogromne ilości wódki już zaczynają na niego działać. Nie łudźmy się, nikt nie ma takiej odporności, by po takiej ilości na raz zachować trzeźwe spojrzenie. A przynajmniej Tiago jeszcze nikogo takiego nie spotkał.
- Co Cię tu sprowadza, przystojniaku? - Spytał jeszcze, przechylając głowę z zainteresowaniem. Na jego ustach czaił się figlarny uśmieszek, który już wielokrotnie zjednywał mu klientów. Któż by nie chciał przespać się z niewinną licealistką bez żadnych zobowiązań?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 22:24  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
To prawda, nikt nie ma takiej odporności. Szczególnie kiedy ilość wódki jest tak szybko wypita, stąd też zostawienie butelki w spokoju. Szybkie, mocne pierdolnięcie. Taka była taktyka Dean'a na ten wieczór. Czemuż to? Każdy normalny człowiek pomyśli, że zaraz się schleje jak Ferdynand Kiepski, a tu niespodzianka. On tego trunku nie tknie już wcale, ba! Pozwoli sobie na odpoczynek.
Wiadomym jest jednak to, że jego wzrok, umysł i wszystko inne zostało momentalnie przyćmione. Niemrawe spojrzenie, nadal ukazujące jego czerwone ślepiska. Ten ponury wyraz twarzy, mocne rysy, lekko zadarty nos. Wyglądał jak typowy osiłek, który najchętniej wpadłby teraz w sam środek bójki. W sumie racja, fajnie czasem komuś przestawić szczękę.
- Prędzej to Ciebie okradną niż mnie...
Rzucił bez jakichkolwiek emocji. Sucho, zimno, tak jak zwykle. Został przez tego gówniarza wręcz wyrwany ze swojego prywatnego letargu i jakże ciekawego gapienia się w zacną podłogę. Zaciągnął się fajką i wypuścił ze swoich płuc szary, śmierdzący dym, układając go w kółka, które po chwili rozpływały się w powietrzu, denerwując przy okazji barmana.
- Jeśli chcesz mi obciągnąć to nie łudź się. Spierdalaj od razu do kogoś innego.
Prosto z mostu, bez zastanowienia. Widząc ten uśmiech, ten sposób wypuszczania dymu papierosowego. Głupi nie jest. Przeżył już ponad sześćdziesiąt lat, więc nie ma co się dziwić jego bezpośredniością. Poza tym, nie dziś. Nie miał ochoty, nawet na szybki numerek w obleśnym kiblu. Tak, jest facetem i nie ma ochoty na seks. Nieprawdopodobne, co? Chętniej wziąłby tą kobietę(faceta), złapał za tą dziecinną główkę i rozwalił ją o ścianę, podłogę, czy stół. Rozbił butelkę wódki, a na koniec trochę torturował. Tak, to byłoby o wiele lepsze, o wiele...
Trochę się rozmarzył, nie ma co. Miał nadzieję, że młoda osóbka sobie pójdzie. Pokazał, że nie jest skory do rozmowy, niech nie zawraca więc mu już tyłka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.10.14 22:50  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Dopiero teraz zauważył czerwone tęczówki, które spoglądały na niego niezbyt przychylnie. Gdzieś z tyłu głowy pojawiło się ukłucie niepokoju, a liczne osobowości zaczęły wyć na alarm. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały bowiem na łowcę. Zaraz jednak wrócił jego wcześniejszy spokój, a głosy zostały zagłuszone kolejnym pociągnięciem z fajki. No cóż, raz się żyje, prawda? Łowcy zazwyczaj byli nieprzewidywalni i często oni zadawali mu najcięższe obrażenia, jednak to wciąż były istoty potrzebujące seksu. Tak właśnie. Tym razem nie mogło być inaczej.
Musiał jednak przyznać, że nawet w łowcy było coś pociągającego.
Po sali poniósł się jego delikatny, szczery śmiech, gdy mężczyzna podpitym głosem wyraził swoje obawy. Tiago postanowił nie przejmować się nieprzychylnym spojrzeniem i ogólną niechęcią i dalej zabawić gościa. W końcu lepiej, żeby to zrobił on niż jakaś podrzędna kurewka z miliardem chorób wenerycznych, prawda?
- Ach, doprawdy~! To, co miałam najcenniejsze, już dawno mi zabrano. - Puścił mu oczko, wciąż uśmiechając się filuternie.
Zaraz jednak cały dobry nastrój prysnął jak bańka mydlana. Tiago naprawdę rzadko spotykał się z odmową, więc nie wiedział, jak sobie z nią poradzić. Znów zaczęły targać nim sprzeczne emocje, a on sam jakby skulił się w sobie. Zaraz jednak odwrócił wzrok, nie mogąc znieść tej obojętności zahaczającej o wrogość w spojrzeniu nieznajomego.
- Cóż... To.. To przykre, że nie potrafisz zaspokoić kobiety... Uh... - burknął, próbując odzyskać równowagę, jednak ciężko mu to szło. Zaciągnął się naprawdę głęboko, niemalże krztusząc się dymem, starając się na nowo zebrać myśli. Nie tego się spodziewał. Odmowę odebrał jako atak na własną osobę, jakby mężczyzna wiedział co kryje się za spódnicą. Próbował sobie wmówić, że to przecież niemożliwe, że starannie dobrał wszystko tak, by nikt nie miał możliwości go rozpoznać. A jednak mu odmówiono. Próbował łudzić się, że może jeszcze mu się uda, jednak przerażająca większość rozszalałych osobowości skutecznie sprowadzała go na ziemię.
W końcu kto chciałby takiego bezwartościowego śmiecia, co? Powinieneś zdechnąć, zdechnąć! Tak... Twoje ciało powinno już dawno zgnić, przeżarte przez obrzydliwe, białe robale. Co Ty tu jeszcze robisz, gnojku? Nikt Cię nie kocha, nikt! Nikt Cię nie potrzebuje! Bez Ciebie byłoby o wiele lepiej...!
Nie wiedzieć czemu nagle zaczął drżeć. Objął się ramionami, w jednej dłoni wciąż ściskając fajeczkę. Tępym wzrokiem wpatrując się w blat próbował pozbierać się do kupy, przynajmniej na tyle, by jeszcze jakoś wyjść z twarzą z tego spotkania. Znów powróciły natrętne myśli, głosy z dzieciństwa, które śmiały się z niego, kpiły, wyszydzały. Znów był małym, zagubionym dzieciakiem, którego nikt nie potrzebował. Że też w takim momencie wszystko musiało się posypać jak pieprzony domek z kart!
A to wszystko za sprawą kilku nieodpowiednich słów. Ten facet był naprawdę nieokrzesany. Co też on sobie myślał?! Że uda mu się przespać z tym nadętym bubkiem, wyłudzić od niego pieniądze? Jakże się przeliczył!
- Ty.. Ty dupku....! - Wysyczał przez zaciśnięte zęby. Bezradność powoli zamieniała się we wściekłość, miał ogromną ochotę rozszarpać go, udusić, wydrapać oczy! Wiedział jednak, że nie miał najmniejszych szans.
- A żebyś zdechł! - Wykrzyczał jeszcze, zanim zeskoczył ze stołka i popędził w stronę wyjścia z lokalu, nie zważając na odprowadzające go zaciekawione spojrzenia pozostałych klientów baru. Chciał po prostu stąd uciec, byle dalej od nieznajomego, byle dalej od smrodu papierosów i przetrawionego alkoholu. Kręciło mu się w głowie, a w oczach zaczęły gromadzić się łzy. Cholera jasna!
Jak niewiele trzeba, by pogrążyć w mroku ludzkie nadzieje... Och, Tiago, mój słodki... Jaki Ty jesteś słaby...!
Chłodne powietrze uderzyło go w twarz, gdy w końcu udało mu się wydostać z dusznego pomieszczenia. Nie zatrzymywał się jednak, pędząc dalej przed siebie, byle dalej, byle jak najdalej. By nikt go nie znalazł...

//zt (gomen .__.)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 17:26  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Kakuri chciał chwili odpoczynku od swojej pracy. Może i nie był już generałem, ale mimo wszystko nadal wymagano od niego pewnych zachowań i wyuczonych postaw, których normalnie nie przejawiał. Mogłoby się nawet wydawać, że po tylu latach służby przywyknął do tego wszystkiego, ale nic bardziej mylnego. Nawet olbrzym potrzebował wyjść do ludzi, usiąść między nimi i podsłuchać o czym rozmawiają. Sam nie mógł pozwolić sobie na jakieś bliższe kontakty z ludźmi, bo zwyczajnie przeszkadzałoby mu to w pracy. Musiał nimi dowodzić, mogli mu ufać i mogli go szanować, ale nigdy nie mógł zostać ich przyjacielem, bo w takiej sytuacji całą dyscyplinę budowaną przez te wszystkie lata po prostu szlag by trafił. Mogłeś liczyć na Kakuriego, ale jednocześnie musiałeś sobie zdawać sprawę, że ten nie zrobi nic, co jest wbrew zasadom lub też rozkazom. W takich sytuacjach granice znajomości się zacierały, a do gry wchodziły jedynie chłodne relacje na stopie szef - podwładny.
Dzisiejszego wieczora Kakuri nie spodziewał się jednak znaleźć tutaj nikogo znajomego. Celowo wybrał takie miejsce, aby nie przychodzili tutaj ludzie, którzy trochę lepiej zarabiają. Może i Mocne Full był pierwszą lepszą meliną, ale mógł się tutaj czuć na tyle spokojnie, że bez obaw lał po mordach tutejszych żuli, którzy zbyt żywiołowo reagowali na faceta o jego ubiorze, licząc przy tym, że zwyczajnie zarobią paręnaście groszy kosztem jego pustych kieszeni. Niedoczekanie. Olbrzym zamówił sobie od razu wino - tak, wino! Nawet w tej spelunie był taki trunek. Co prawda zawsze głęboko chowany pod ladą, jedynie w paru egzemplarzach, ale jednak. Na dodatek dawna pozycja Shimury i jego obycie dawały mu szansę na dorwanie się do tych ukrytych zasobów, na co z pewnością nie mógłby sobie pozwolić klient wchodzący do baru prosto z ulicy. Czy popularny "Moire" odznaczał się na tle pozostałej klienteli? Tak. Przede wszystkim wyglądał jakby wszedł do domu dla lalek, bo ten stolik był dla niego stanowczo za mały - taki minus bycia wielkoludem. Nie można też zapominać, że jego ubiór w żadnym razie nie pasował do wystroju baru. Mężczyzna aktualnie miał na sobie wojskowe buty, w które zostały wpuszczone wygodne, czarne spodnie z beżowymi paskami po bokach oraz od wewnętrznej strony ud. Do kompletu założył białą koszulę z lekko wywiniętymi rękawami oraz nigdy niezapiętym do końca krawatem. Na ramiona zarzucił za to długi, sięgający do połowy łydek, czarny płaszcz, który związany jest delikatnym łańcuszkiem, aby sam nie zsunął się na ziemię. Mężczyzna siedział jednak przy stoliku sam, bezgłośnie wpatrując się w lampkę wina, butelkę stojąca obok i towarzystwo, które przypominało bardziej pijane bydło niźli ludzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.15 0:18  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Dni takie jak te były dla dziewczyny szczególnie męczące - pełne chodzenia po mieście i załatwiania spraw, których wcale nie chciała załatwiać, robienia zakupów, bo kot w domu zaczynał marudzić z głodu, w dodatku cały ten bieg zabierał jej cenne minuty odliczone na papierosy. Między innymi z wyżej wymienionych powodów potrzebowała wieczorem odwiedzić bar, czyli miejsce, gdzie nikt niczego od niej nie chciał, nie wymagał, gdzie mogła zostać sam na sam ze swoimi papierosami i piwem. Lubiła ładne kawiarnie, lubiła dobrze urządzone bary, ale gdzieś pośród tych wszystkich wygód miło było też wpaść do zwykłej meliny, jaką był “Mocny Full”. Gdy tylko otworzyła drzwi, uderzył ją zapach stęchlizny, wymiocin i wódki. Można powiedzieć, że speluna jak ta była najgorszym miejscem dla damy, ale przecież z Hidetory była taka dama jak z konia trąbka. Rzuciwszy w kierunku pełznącej ku ladzie pijaczyny pogardliwy uśmiech, przełożyła nogę nad rozbitym szkłem, które walało się po podłodze i powolnym, spokojnym krokiem ruszyła w stronę lady. Nie chciała zwracać na siebie szczególnej uwagi, toteż tuż przed wejściem do lokalu narzuciła na głowę kaptur, by zakryć niesforne fioletowe fale. Och, ileż by dała, żeby uciążliwy kolor w końcu zszedł z jej głowy, choć ten za nic nie chciał słuchać się Nosicielki.
Brązowe ślepia obrzuciły obecnych obojętnym spojrzeniem, po czym, będąc pewną, że nie powinno jej nic grozić, usiadła przy barze i zamówiła kufel piwa. Suma, którą zebrała za ostatnie zlecenie nie pozwalała jej na zapewnienie sobie wina tak, by nie odbiło się to potem na jej wyżywieniu. Leniwie sięgnęła do kieszeni płaszcza i po chwilowym przegrzebaniu się przez stos śmieci tryumfalnie wyciągnęła pomiętą paczkę papierosów. Wyciągnąwszy zębami jednego z nich schowała opakowanie i wszystko byłoby świetnie, gdyby miała jeszcze zapalniczkę. Skinęła głową w kierunku barmana, który właśnie postawił przed nią zamówiony ówcześnie trunek i zaczęła szukać nieprzyjemnym i podirytowanym wzrokiem kogoś, kto mógłby udzielić jej pomocy w tej trudnej sytuacji… I ot, traf chciał, że spostrzegła obcego mężczyznę, który przez swoje monstrualne rozmiary nie mieścił się przy stoliku. Może to dlatego, że popijał wino, a może po prostu wydawało jej się, że pali lub chociaż posiada zapalniczkę - cokolwiek to nie było, przeczucie kazało jej chwycić w dłoń kufel z piwem i, po zsunięciu się z wysokiego stołka, podejścia do jego stolika. Rzuciła w jego stronę badawcze spojrzenie, obejmując wzrokiem broń, jaką posiadał i ze złym przeczuciem w sercu spytała, wciąż trzymając papierosa między wargami:
Masz ogień? – Miękki, świszczący od przedmiotu, który trzymała w ustach głos brzmiał pewnie, a popierało go również spojrzenie, jakim taksowała nieznajomego. Jedyne czego chciała to zapalić. I w duchu modliła się, by ten koleś jej to umożliwił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 12:41  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Zwracanie uwagi na wchodzących ludzi nie było ulubionym zajęciem Kakuriego i właśnie dlatego nie zauważył dziewczyny w kapturze, która właśnie weszła do baru. A nawet jeśli, to czym miałaby się różnić od innych ludzi tutaj się znajdujących, żeby musiał się nią zainteresować? Kolor włosów to nic szczególnego, bowiem w dzisiejszych czasach można zmienić dosłownie wszystko. Na sytuację należało jednak spojrzeć inaczej w chwili, w której ta zakapturzona postać podeszła do Kakuriego i nawet się do niego odezwała. Mężczyzna przeniósł oczy na jej twarz, a przy tak delikatnym świetle blizny na jego twarzy wydawały się obecnie raczej cieniami niż prawdziwymi znakami po niegdysiejszym życiu i walkach. Czarnowłosy bez słowa sięgnął jednak do swojego płaszcza delikatnie go uchylając (i tym samym wystawiając przez moment na widok kaburę z pistoletem), po czym z kieszeni wyjął zapalniczkę. Kciukiem podniósł osłonkę, przejechał palcem po krzemieniu i na czubku urządzenia pojawił się mały płomień, którego światło odbiło się w oczach olbrzyma. Owszem, obawiał się ognia, ale tylko takiego o znaczących rozmiarach. Do zapalniczki przyzwyczaił się już na tyle, że teraz bez większego problemu sięgnął ręką ponad stolikiem i przystawił ogień przed twarz dziewczyny. Mógł jej oczywiście tę zapalniczkę równie dobrze rzucić, ale nie chciał później ganiać po całym mieście za jakimś złodziejaszkiem, którym równie dobrze mogła być.
- Potrafisz zdzierżyć tutejsze szczyny? - odezwał się do niej gruby, basowy głos, który opuścił gardło mężczyzny, kiedy ten chował z powrotem swoją zapalniczkę. On sam spróbował tutejszego piwa tylko raz i po awanturze, którą tego dnia zrobił zawsze miał przygotowane dla siebie wino. Teraz obracał je delikatnie w lampce, aby zaraz przystawić ponownie naczynko z czerwonym trunkiem do swoich warg i upić delikatnego łyka. Wydawało się, że pomimo swoich wielkich dłoni i jeszcze większej postury potrafi być na tyle delikatny, żeby nie przekształcić zwykłego picia wina w jakieś chlańsko.
- Jeśli mam pomóc, to na piwo radziłbym raczej iść gdzieś indziej. Tutaj dostaniesz więcej wody niż alkoholu, a w pakcie dojdzie jeszcze stęchlizna i pijani faceci. - rzekł jakby od niechcenia, nie obdarowując już teraz rozmówczyni nawet cieniem swojego spojrzenia. Wgapiał się w trunek, wgapiał się w stół przed sobą, ale na pewno nie na człowieka, z którym rozmawiał. To kolejna z jego cech charakterystycznych. Kiedy był w złości czy zwyczajnie wydawał rozkazy, wtedy wolał wwiercić się w oczy osoby stojącej przed nim. Natomiast w życiu prywatnym raczej unikał kontaktu wzrokowego, bo ten często innych peszył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.15 17:29  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Ostatnim, co chciała robić Kaoru było rozmawianie z jakimś przypadkowym gościem w barze. Szczerze powiedziawszy na jej twarzy przez moment, kiedy tylko go zobaczyła, odmalowało się zdziwienie. Jednak i ten wyraz emocji zniknął równie szybko jak się pojawił. Tym, co wywołało u niej zaskoczenie był nie tylko wzrost mężczyzny (trzeba przyznać, że nieczęsto spotyka się w tym kraju liliputów kogoś pokroju Kakuriego); przede wszystkim w osłupienie wprawił ją trunek, jaki popijał i jego ogólny ubiór. Zdecydowanie nie wpasowywał się w osoby, które przelewały się od baru do podłogi, czasem zahaczając o toaletę, jeżeli odruchy wymiotne dały delikwentowi czas na doczołganie się do wychodka. Zaczepiła chwilowo wzrokiem o alkohol w kolorze krwi, którego zapach, niestety, grzązł gdzieś między wymiocinami a wódką. Lubiła dobre wino, nauczyła się zwyczaju picia go co wieczór jeszcze za czasów jej pobytu w liceum, a teraz wyjątkowo przyjemnie było popatrzeć, że i w takim lokalu sprzedawali wykwintny trunek. Z przykrością zerknęła na kufel trzymany w ręce i odstawiła go na stół, przy którym siedział mężczyzna. Chwilowo, miała zamiar się zmyć, jak tylko odpali ukochanego papierosa. Bystry wzrok Wymordowanej zahaczył o coś, czego zdecydowanie nie chciała widzieć u Shimury. Pomijając, że sama zawsze nosiła ze sobą broń, nie przepadała za jej widokiem u osób trzecich - a już na pewno nie u osób, których nie kojarzyła ze swojej organizacji. Mogło to oznaczać tylko tyle, że jest przezorny i ubezpieczony lub... no właśnie. Wolała się nie zastanawiać nad pochodzeniem i przeznaczeniem pistoletu, więc szybko przerzuciła spojrzenie na płomień zapalniczki, odpalając papierosa. Skinęła uprzejmie głową, zaciągając się głęboko i mierząc go ponownie obojętnym wzrokiem. Już chwyciła ucho swojej kufla, już chciała wrócić na swoje miejsce, kiedy nagle, jak grom z jasnego nieba, do jej uszu dotarł gruby głos mężczyzny. Wypuściła z rezygnacją dym przez nos, zerkając w jego stronę i z powrotem odstawiając naczynie na stół.
Najwyraźniej – odburknęła, zaciągając się po raz kolejny. Co go to w ogóle obchodzi? – Nie mogę sobie pozwolić na wino jak co poniektórzy – prychnęła, a gdy mówiła, dym opuszczał jej usta, ulatując prosto na twarz nieznajomego. Z niechęcią przystawiła do ust “szczyny” - jak adekwatnie określił to mężczyzna - i upiła porządnego łyka. Nie pamiętała, kiedy ostatnio piła coś równie obleśnego. Tymczasem konwersacja widocznie nie miała się skończyć teraz. Jeszcze nie. Brązowe oczy obrzuciły zniechęconym spojrzeniem Shimurę, gdy tylko odwrócił wzrok, jednak uważnie wysłuchała tego, co miał do powiedzenia. Nie miała ochoty na rozmowę z uzbrojonym człowiekiem. Zwłaszcza gdy wyglądał na kogoś o wzroście przekraczającym dwa metry.
Znów zaciągnęła się z uśmiechem, czując jak zapach tytoniu podrażnił jej nos.
Mogłabym pójść gdziekolwiek, ale chyba jednak zostanę przy pijanych facetach. – Ściągnęła usta w wąską linię, by zaraz potem zadać delikatnie cichszym głosem dręczące ją pytanie: – Ciebie nie przekonuje ich nieszkodliwość, co? Po co ci broń? – Sama, rzecz jasna, miała pas ukryty pod płaszczem, choć na dobrą sprawę nie obchodziła jej reakcja mężczyzny na to, że sama nosi przy sobie pistolet. Takie miejsce jak “Mocny Full” pozostawiało na pewno wiele do życzenia dla takiego chuchra jak ona. Upiła kolejny łyk żółtych pomyj. Czekała, żywiąc w sercu nadzieję, że nie uraziła go żadnym pytaniem. Niekoniecznie widziało jej się opuszczanie lokalu, kiedy na dworze było tak zimno jak dziś.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.01.15 4:13  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Ubiór był u niego właśnie tym, co pozwalało nie ściągać na siebie zbytniej uwagi stałych bywalców. Owszem, mogli się na niego gapić i łypać oczami, ale żaden z nich nie próbował podejść i go zaczepić. Kakuri nie wiedział czy to przez ich głupie przekonanie, że mają do czynienia z kimś ważnym czy to też jego wzrost, ale pijaczki trzymały się do niego z daleka, co z kolei pozwalało mu na w miarę spokojną degustację swojego ulubionego alkoholu. A przecież o to głównie chodzi. Człowiek przychodzi do takiego miejsca, żeby zapomnieć o swoich codziennych trudach czy zmęczeniach i nawet najbardziej zataczający się na nogach jegomość pojawił się tutaj także w tym celu, wlewając przy tym w swą brzydką gębę te popłuczyny, które nazywają piwem.
Moire przez moment myślał, że rozmówca zamierza się do niego przysiąść, kiedy ku jego zadowoleniu, ten chwycił za kufel i miał zamiar iść w drugą stronę. Niewyparzony język olbrzyma dał jednak po raz kolejny o sobie znać i już po chwili tajemnicza persona została zatrzymana. W myślach przeklinał się za te kilka słów, ale z drugiej strony już dawno nie rozmawiał z nikim, na kogo nie musiał wrzeszczeć za źle wypełnione obowiązki. No i na dodatek od pewnego czasu nie spotkał nikogo, kto pozwoli sobie rzucać w jego stronę delikatne, aczkolwiek doskonale wyczuwalne aluzje.
- To już wyłącznie Twoja wina, a nie co poniektórych. - odpowiedział spokojnie, dolewając wina aż po same brzegi lampki. Mogłoby się następnie wydawać, że zaraz wypije całą zawartość naczynia, kiedy ten spokojnie chwycił za jego spód i miarowo zaczął przesuwać po stole w stronę Kaoru. Kiedy tylko szkarłatny trunek znalazł się już przed nią, Kakuri sam chwycił za swoją butelkę i nie przejmując się zbytnio manierami, po prostu upił duży łyk prosto z szyjki szkła. Osoba stojąca przy jego stoliku może się nazywać już szczęściarzem, bowiem bardzo rzadko zdarza się, aby Shimura dzielił się z kimkolwiek czymś, co oczywiście należało do niego. Dzisiaj zdobył się on jednak na pewien gest łaskawości i chociaż jest on niewielki, to i tak należałoby go docenić.
I czy ktoś tutaj miał niewielką awersję do broni? Całe szczęście, że dziewczyna nie widziała jeszcze ostrza, które znajdowało się teraz przy jego udzie, ale było skrzętnie zakryte płaszczem i mrokiem tego jakże uroczego pomieszczenia. Charakterystyka pracy Kakuriego wymagała do niego, żeby zawsze posiadał przy sobie broń i właśnie dlatego nawet gdyby chciał ją odstawić, zwyczajnie nie mógłby tego zrobić. Zresztą po tylu latach służby i przeszkolenia wszelakie zabawki zdolne nieźle poranić nie są mu obce.
- Potrzebna mi jest do tego, do czego broń służy - zabijania. Chociaż może niekoniecznie tych chlejusów, bo na nich szkoda amunicji. - w przeciwieństwie do kobiety on wcale nie zamierzał przyciszać głosu, a co więcej, spoglądał nawet po zebranych w barze zupełnie tak, jakby i do nich się zwracał. W sumie czemu nie? Lekkie rozruszanie rąk i wdanie się w małą bójkę zawsze pomaga się odstresować. Może któryś z tych pijaczków by go trafił jeśli ruszyliby na niego wszyscy razem? Można to zawsze sprawdzić, ale to oni muszą wyjść z inicjatywą.
- Nie mów mi, że boisz się małej broni. - dodał jeszcze, tym razem typowo do rozmówczyni i upił kolejny łyk wina ze swojej butelki. Może i trochę ją prowokował, może i po części ją sprawdzał, ale jej reakcja niezwykle go interesowała. Właśnie dlatego pochylił się nieznacznie nad stołem, sprawiając jednocześnie, że światło padające na jego twarz uczyniło lepiej widocznymi blizny, dzięki którym Kakuri był tak charakterystycznym człowiekiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.15 20:37  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Run! It's MG!





Zwykły dzień. Dzień jak co dzień. Nigdy takim nie będzie, jeśli stężenie Losu przekroczy granicę dopuszczalną dla istot żywych. W ten zimny dzień, który swoją temperaturą oddawał hołd Pani Śniegu, nikt nie spodziewał się nagłego wzrostu temperatury, szoku i adrenaliny.
Zaczęło się od zamieszek na placach i ulicach, pacyfikowanych, brutalnie lub nie, przez milicję S.SPEC. Wszystko byłoby dobrze i nie wciągnęłoby Kaoru i Kakuriego w splot niebezpiecznych zdarzeń, gdyby nie ataki terrorystyczne. Jako takie, dla zwykłych ludzi bywały zabójcze. Nic więc dziwnego, że ich obecność wywoływała stres.
Pierwszym, co usłyszeli,  była potężna eksplozja budynku po drugiej stronie ulicy. Kawałki żelbetonowej konstrukcji wpadły przez okna i poraniły kilku bywalców baru. Niemal natychmiast po tym, rozległ się paniczny pisk opon, o ile opony potrafią piszczeć w panice, i przez frontową ścianę wbił się wojskowy hummer, blokując sobą wejście, łącznie z drzwiami, które znalazły się pod pojazdem. Znacznie niebezpieczniejsze były odłamki przedniej ściany, które uwolnione od kajdan zaprawy, zapragnęły nagle wzbić się w niebo i doświadczyć wolności. Ich wielka przygoda została jednak zatrzymana przez niezbyt przyjemnie wyglądające twarze pijaków. Kakuri co prawda pijakiem nie był, lecz również mu się oberwało. Spory kawałek muru trafił go w skroń, powodując dość obfite krwawienie i prawdopodobny wstrząs mózgu. Kaoru również nie pozostała bez szwanku, aczkolwiek czy czekał ją Los lepszy niż jej towarzysza? Mianowicie, kawałek zderzaka nie wytrzymał presji i śmignął naprzód, przecinając nie tylko powietrze, ale również przedramię kobiety. Wbił się głęboko i tak pozostał, kalecząc, ale jednocześnie tamując krew.
To na (nie)szczęście nie były jedyne efekty nagłego pojawienia się oddziału S.SPEC wewnątrz baru. Gdy kilku wojskowych już wysiadło, rozległy się strzały i nagle przestali być tacy ruchliwi. Przy okazji malując swoją krwią ściany i klientów. W środku zadymiło się, podniósł się pył wzbudzony przez zniszczenie ściany oraz wrzucone granaty. Oddychanie zostało utrudnione i mogło szkodzić zdrowiu.
Kiedy wydawało się, że to już wszystko, nagle piętro przybytku eksplodowało, zajmując się ogniem i zrzucając powałę na głowy klientów. Między innymi na Kaoru i Kakuriego. Nic groźniejszego niż do tej pory, ot, kawałek sufitu przygniótł stopę mężczyzny, a drugi wbił odłamek zderzaka głębiej w ramię kobiety.
Przerażeni ludzie rzucili się w stronę okien, próbując uciec i blokując wszystko definitywnie.

Kaoru - fragment zderzaka przeszedł ci przez przedramię i ciągle tam tkwi, ledwie trzymasz się na nogach z szoku

Kakuri - krwawisz ze skroni, boli cię głowa, masz lekki wstrząs mózgu i ranną stopę. Utykasz.

Pył utrudnia oddychanie, przebywanie tu dłużej niż 5 postów grozi utratą przytomności. Wejście frontowe jest zablokowane przez hummera wojskowego, a w oknach tłoczą się ludzie (ale jak się postaracie, to przejdziecie). Piętro jest ogarnięte pożarem. Jeśli stracicie przytomność po 5 postach i nikt was nie wyniesie, spłoniecie.

Ja już się nie mieszam. Miłej zabawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.01.15 0:35  •  Bar "Mocne Full" - Page 2 Empty Re: Bar "Mocne Full"
Dym leniwie uleciał spomiędzy jej malinowych warg.
Racją było, że każdy z obecnych w barze delikwentów, no, może za wyjątkiem barmana, Kakuriego i tej ślicznej panienki mizdrzącej się do jakiegoś mężczyzny, miał gdzieś, jak wyglądała cała reszta zgromadzonych. Wszyscy na ogół przychodzili do tak zaszczanych i obdartych miejsc z jednego powodu, którego nawet nie trzeba tłumaczyć. Kaoru wcisnęła papieros do ust, zrzucając kaptur z głowy; nie czuła się ani chwilę dłużej skrępowana swoim nienaturalnym kolorem włosów, zwłaszcza że coraz mniej osób przebywających w barze było zainteresowanych czymkolwiek, co nie było alkoholem. A niektórzy nawet na to nie mieli już siły. Brązowe oczy obrzuciły wciąż nieznanego jej mężczyznę, a szczupłe palce strzepnęły popiół z końca fajki. Nie była zainteresowana przebywaniem w jego towarzystwie, choć gdyby miała wybierać między samotnym siedzeniem przy barze i popijaniem tych pomyj, które jej zaserwowano a względnym umilaniem sobie czasu byle jaką, pospieszną rozmową - zdecydowanie wolałaby to drugie. Zaciągnęła się po raz ostatni, dogaszając niedopałek w obleśnej imitacji piwa, które zaraz potem od siebie odsunęła ze skrzywieniem na twarzy.
Najchętniej opuściłaby lokal, ale chłód, który i tak wpadał do pomieszczenia, zdecydowanie odstręczał ją od tego pomysłu. Za to wyjątkowo kuszącą propozycją wydawała się dyskusja z Shimurą i, jak się miało lada moment okazać, trunek, który jej zaproponował.
Powiedzmy – mruknęła z nutą rozbawienia w głosie. – Następnym razem bardziej się postaram i założę sieć drogich hoteli. Albo restauracji. – Wzruszyła ramionami bez cienia uśmiechu na twarzy. Może faktycznie marzyła kiedyś o byciu szefową prestiżowej marki, a może to jej przedziwne poczucie humoru nie pozwalało zaśmiać się w takiej sytuacji. Cokolwiek nie przechodziłoby przez jej głowę - błyskawicznie odeszło w zapomnienie, kiedy jej oczy wychwyciły przybliżający się z wolna kieliszek. Coraz bardziej zadowolona była z palenia tytoniu - ileż profitów mogła przynieść zwykła prośba o odpalenie papierosa! Skinieniem głowy podziękowała Kakuriemu, ujmując delikatnie, wręcz z namaszczeniem kieliszek i przypatrując się czerwonemu płynowi.
Zobaczymy, czego dosypałeś. – Lewy kącik ust nieznacznie powędrował ku górze, kiedy upiła łyk wina.
W tym samym momencie gdzieś na ulicy rozległ się rozdzierający uszy wybuch. Dłoń dziewczyny automatycznie powędrowała na uchwyt broni, a druga szybko odstawiła kieliszek na blat stołu. Nim się jednak zorientowała czy jakkolwiek zareagowała, milion rzeczy na raz przeszło przez bar jak huragan - na pierwszy ogień wpadły fragmenty konstrukcji budynku, niejeden pijaczyna miał już zapewnie nigdy nie opuścić tej meliny. Przerażone spojrzenie na białej jak płótno ścianie dziewczyny omiotło zmiażdżone kończyny lub powbijane w przedziwne miejsca pręty; o ile krew widziała nie raz, o tyle taka ilość w miejscu, gdzie najmniej by się jej spodziewała przyprawiła ją o wyjątkowe mdłości i zawroty głowy. Jedynym, co powstrzymało ją przed zwróceniem zawartości żołądka był wjazd ogromnego wojskowego pojazdu, na którego widok z jej ust wyciekł soczysty bukiet przekleństw. Wszystko byłoby nawet super, w końcu wciąż żyli, gdyby tylko dziewczyna była zdolna się ruszyć, a jej towarzysz nie oberwał kawałkiem wątpliwej jakości ściany w głowę.
Kurwa mać. – Warknęła, lecz zanim wyszarpnęła zza pasa broń, kolejna sterta nieszczęść zwaliła się na nią jak grom z jasnego nieba; ochrypły krzyk przeciął się gdzieś między pozostałymi wrzaskami, kiedy kawałek zderzaka z samochodu (w dobie dzisiejszej technologii musieli mieć doprawdy słabe te autka) wbił się porządnie w jej ramię. Przeszywający ból efektywnie tłumił jej zmysły, a podnoszące się pyły rozbudziły dotychczas uśpioną astmę - nagły atak kaszlu powodował napinanie się skóry, a tym samym coraz dotkliwszy wyciek krwi z rany, mimo że była zatkana przez ciało obce.
Trzeba było myśleć.
Myśl, myśl, myśl.
Zdezorientowane spojrzenie padło na Shimurę, który najwidoczniej również nie trzymał się najlepiej. Hidetora ledwo cokolwiek widziała przez chmurę piachu i kurzu, a krzyk ludzi, ciągłe potrącanie jej i odpychanie coraz dalej od jedynego wyjścia tylko coraz bardziej gubiło ją w całym zamęcie. Przez głowę przemykało się milion myśli, ale tylko dwie wydawały się sensowne - znaleźć drugie wyjście lub próbować przebić się przez okno. Chuda ręka chwyciła rękaw ubrania mężczyzny, a krzyk dziewczyny przecisnął się przez ogólny gwar:
Możesz chodzić?! – Szarpnęła go, wskazując bar, na którym leżał pokaleczony szkłem barman. Niegdyś żywy. – Musi być gdzieś zaplecze, słyszysz?! Musimy poszukać drugich drzwi! – I pociągnęła go mocno, choć ostrożnie w wyznaczonym kierunku - do lady. Jeżeli barman przyjmował zamówienia przednimi drzwiami - będą mieli problem. Oby się nie myliła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach