Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 30.05.14 1:49  •  Bar "Mocne Full" Empty Bar "Mocne Full"
Ot, jeden z tych barów, gdzie dolewają wody do piwa i śmią sprzedawać to konsumentom. Niemniej trunek jest tu tani, dlatego wielu klientów przychodzi się tutaj po prostu, po ludzku nawalić.
Wystrój? Nie wiem, czy można mówić tutaj o czymś takim. Niemniej układ mebli i urządzeń gastronomicznych jest tak typowy, że aż płakać się chce. Poza tym podłoga jest drewniana i śmierdzi stęchlizną (żadną tajemnicą nie jest, że niejeden klient tu zwrócił swoje zamówienie), ściany murowane i są nawet plastikowe okna. Stoi wątpliwej jakości, stary jak świat i zalany Bóg wie czym kontuar. Poza tym kilka lichych stolików. Słowem - obraz nędzy i rozpaczy... i chorób wenerycznych, bo toaleta z podpisami głupich nastolatków też się znajdzie na zapleczu. Niemniej i tak ludzie tu przychodzą i wydają ciężko zarobione pieniądze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 1:57  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Znów stracił mieszkanie. Który to już raz w ciągu ostatniego półrocza? Szósty? Może siódmy? Tak to jest, jak przepija się pieniądze. Zrobił tak i tym razem. Przylazł do taniego baru, usiadł przy kontuarze i jak zwykle - piwo, piwo, piwo. Dobór dość wesołej kompani (bo przecież każdy towarzysz kufla jest dobry), sprzyjał upijaniu się coraz bardziej... i bardziej... aż świat nagle stał się miękki i półokrągły. Wszystko wywijało się jak skręcona kartka, więc w pewnym momencie, twarz anioła spotkała się z blatem i tak też pozostała śliniąc wszystko wokół.
Przyszła 4 nad ranem, więc barman nie powstrzymując się przed niczym, po prostu wziął za wszarz zalanego w trupa anioła i wywalił go na zbity pysk na bruk. Adonai był jednak tak pijany, że nie zrobiło mu to wiele różnicy i tak ułożył się w rynsztoku, twarzą do kostki brukowej i owinięty swoimi sowimi skrzydłami jak kocem. Ot. tak też spędził cały ranek... i w sumie która do cholery jest teraz godzina?!
W każdym razie Adonai o to nie dbał. Po prostu sobie leżał i spał, co było słychać bo chrapał bardzo mocno.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 2:06  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Chciała wrócić do domu. Tak, na prawdę tego chciała! Tylko, że dziwnym trafem 9-cio ogoniasta lisiczka znalazła się w okolicach tego, nie żadnego innego, baru. Prawdę mówiąc, co by robiła w pustym domku w Desperacji? Nic, zupełnie nic by nie mogła zrobić. Zanudziłaby się wśród czterech ścian swojego pokoju, słuchając zapewne muzyki dla zabicia czasu i tyle. A tak to może przynajmniej sobie gdzieś pójść i odsapnąć po tym wszystkim, co się jej przydarzyło. Ale to nie jest dobry temat, pomińmy to, co widziała, co słyszała. Chyba własnie jednym z powodów znalezienia się tutaj jest chęć zapomnienia i utopienia tego w alkoholu. Nie znała innego sposobu. ten był szybki, prosty, nieskomplikowany - czyli, jednym słowem, w sam raz.
Wybierając się właśnie w kierunku wejścia do miejsca, usłyszała i dostrzegła dziwną rzecz. Ktoś spał w rynsztoku. Rozejrzała się wokół siebie, sprawdzając obecność ludzi wokół niej i tego kogoś, po czym podeszła i kucnęła, tak po prostu, bo przecież z niej jest taka dobra i pomocna duszyczka!
Przechyliła głową w jeden bok, potem w drugi, obserwując chrapiącego białowłosego mężczyznę - bo to, jak na ten moment, udało jej się ustalić. Następnie zaczęła szturchać bezwładne i śmierdzące ciało od piwa i ulicznego smrodu, by sprawdzić czy jakkolwiek zareaguje.
- Słyszy mnie Pan? - zapytała, nie przestając go szturchać, by w końcu się przebudził. Czy musiała to robić w ogóle? Oczywiście, że nie. Ale Adachi jest na tyle głupia, że zawsze musi zrobić coś, co nie powinno ją, tak na prawdę, interesować.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 2:19  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Spał... prawda? Spał, na pewno! To dlaczego coś go tyka w ramię? Może to sen? A co jeśli nie? Poluźnił skrzydła i dał im spocząć na chwilę w górze, dopiero potem poruszyła się jedna a potem druga dłoń. Drgnęły po prostu. Palce zgięły się, mięśnie lekko napięły, ale wyglądało na to, że mężczyzna potrzebuje czasu, żeby zebrać się z ziemi. Nawet trzasnęło nad nim, to jest... pojedyncze wyładowanie elektryczne, a potem podniósł wzrok z gleby. Uniósł je i rozejrzał się dokładnie dookoła. Słyszał głos. Czy to anioły? Czekaj... zaraz. To nie ma sensu, przecież to on jest aniołem!
Wtedy dostrzegł ogon. Jeden, a potem drugi. Powiódł za nimi wzrokiem by wreszcie dostrzec kobietę, albo raczej jej zarys bo słońce raziło go w oczy, więc podniósł dłoń by nieco przysłonić sobie widok i tym samym uchronić swoje oczy od irytujących białych plam a głowę od migreny. Jednak czego by nie zrobił... i tak miał kaca. Kaca mordercę.
Cały śmierdział. Owszem, piwem, ulicą, jakimś tanim żarciem i... o fuj. Chyba wymiocinami. Gdyby nie ta ładna anielska buźka wyglądałby jak zwykły kloszard, menel, pijak czy Bóg wie co jeszcze. Ot, semantyka.
- Co to za cosplay? - Wycedził nagle i z dość dużym wysiłkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 2:37  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Zaprzestała szturchania go, gdy tylko zauważyła powolne, mozolne wręcz, rozpoczęcie poruszania swoim ciałem. Widziała jego skrzydła, co ją bardzo zainteresowało i zarazem zadziwiło, następnie dostrzegła poruszające się ręce. Przeczulony i wyostrzy wzrok potrafił wszystko wychwycić, co i też tak było w obecnym przypadku.
Uniósł wreszcie twarz, widząc... Przystojnego, białowłosego mężczyznę! Pomimo, iż śmierdział niesamowicie i wyglądał okropnie, to i tak było widać, że ma w sobie to coś. Czemu akurat teraz? Nie chciała takiego przebiegu wydarzeń, oj nie. Szczególnie, że do takich Panów, jak własnie on, ma wręcz słabość! Ok, wdech, wydech, wdech, wydech. To tylko facet, którego wybudziłaś ze snu w rynsztoku. Ktoś musiał to w końcu zrobić, prawda? Jak nie ona, to kto inny by się odważył? Zapewne nikt, dlatego też poczuła, że powinna się tym zająć. I jak widać - coś jej się udało zdziałać, skoro podniósł rękę, by zasłonić się przed oślepiającymi go promieniami słonecznymi.
Także zauważyła u niego jeszcze jeden fakt - wyglądał nie tylko na niewyspanego tak do końca, to pewnie obecnie ma kaca. Och, jakże mu współczuła. I to tak na serio, bez żadnych głupich niedomówień! Ale... Z drugiej strony... Sam do tego doprowadził! Oj, dobra, stało się, to się nie odstanie.
Cosplay? Dobrze usłyszała? Została nazwana... Cosplay'em? No to był szczyt wszystkiego. Popatrzyła na niego z nieprzyjemnym grymasem na twarzy, mając totalnie kwaśną minę z powodu usłyszanej uwagi. No zajebiście...
- Cosplay? - powtórzyła z niedowierzaniem, nie przestając go obserwować. - Dla Twojej informacji, nie jestem jakąś babą, która się przebiera, bo ma taki kaprys. - odparła gniewnie, starając się nie używać ostrych słów, co jej wychodziło, na szczęście. Nie chciała sobie robić wrogów, gdyż sama chyba nie usiedzi na tym cholernym świecie.
- Czemu leżysz pijany w rynsztoku? Co, wyrzucili Cię z baru na zbity psyk, biedaku? - zapytała ni stąd, ni zowąd, przemawiając swoim słodkim, aksamitnym głosem,
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 2:53  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Chyba jej nie słuchał. Tak to wyglądało. Był zajęty jej ogonami, aż wyprostował się u usiadł po turecku. Zmrużył oczy i otworzył lekko usta skupiając się na wspomnianych wcześniej ogonach. Raz, dwa, trzy, cztery... Odbiło mu się, ale powstrzymał beknięcie co zapewne było wynikiem jego nagłego zainteresowania.
- Jezu - dotknął dłonią swoją twarz. Naciągnął nieco skórę, potem ją rozluźnił. Ot, taki drobny masaż. Potem zaczął liczyć na głos, aż doszedł do dziewięciu. - Przysięgam, że więcej nie tknę tequili.
Teraz jego twarz, bądź co bądź przystojna, ale jednak trochę pokaleczona (zapewne od uderzenia twarzą o bruk), zatopiła się w dłoniach, równie obitych co twarz, bo na kostkach aż skórę miał zdartą. Musiał zaryć dość mocno.
- Boże... kobieta z ogonami... - mamrotał pod nosem. Przetarł za chwilę oczy i znów podniósł fioletowe tęczówki na panią Lisicę, która się nim zainteresowała jako jedyna z przechodniów. Dopiero teraz jakby dotarło do niego, że ona w ogóle coś mówiła. Jeden z ogonów był dość blisko, teraz więc dotknął jego koniuszka palcami, aż skrzydła podskoczyły mu z wrażenia.
- Co ten wirus robi z człowiekiem - znów mamrotanie pod nosem. Wypuścił z palców jej ogon. Usłyszał pytanie już wcześniej, ale dopiero teraz jakby do niego dotarło.
- Jestem spłukany. Musiałem zasnąć... - przytknął dłoń do głowy, żeby ją nieco rozmasować. - Matko, żeby rzucać aniołem...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 9:30  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Poczuła się olana, gdy tylko zauważyła zachowanie mężczyzny. No pięknie. Jeszcze lepiej. Obudziła go, aby nie robił z siebie pośmiewiska, a nie dość, że została nazwana Cosplay'em, to jeszcze totalnie ją zignorował! Cudownie, nie ma co. Westchnęła głęboko, aby móc się uspokoić, co nie było łatwe przy jej zmiennym jak pogoda charakterku.
Bądź co bądź - słuchała go dalej i obserwowała. Dlaczego? Sama nie wiedziała. Nie miała nic lepszego do roboty. A może jej kobieca natura nie pozwoliła opuścić przystojnego mężczyzny leżącego na środku ulicy? Och, nie myślcie sobie, że zaraz się na niego rzuci i go zgwałci! Nie, nie, nie, nie. Aż taka chora psychicznie i bezczelna nie była - na pewno nie do tego stopnia. Ale musiała przyznać, że z własnych powodów pozostała przy nim na trochę dłużej. Jakie to egoistyczne...
Nigdy więcej nie napije się tequili? Aż wydobyło się kpiące parsknięcie z jej słodkich usteczek - przecież wszyscy doskonale wiemy, że tak się nie stanie. Daje mu góra tydzień, że znów sięgnie po ten trunek i zapomni o tej całej obietnicy zrzuconej samej sobie. Tak będzie, mówię wam! Dobrze znała przedstawicieli tej drugiej płci, na tyle, aby śmiało powiedzieć jak będzie wyglądała przyszłość związana z alkoholem, a nawet co do wielu innych spraw! Ale, nie wdawajmy się w szczegóły - bo jeszcze coś za dużo powie i nie będzie miała własnych haczków.
Spojrzała na niego następnie z przechyloną na prawą stronę głową, zastanawiając się co mu jest, że aż ukrył swą twarz w dłoniach. Słysząc jednak jego mamrotanie mniej więcej rozumiała o co mu chodzi. Myślała, że coś poważniejszego się stało, a tutaj on się przejął bardziej tym, że kobieta posiada ogony i uszy lisie. Serio, są na tym świecie większe problemy!
Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć poczuła na jednym ze swoich ogonów przyjemny dotyk - bo nawet nie wiecie jak Adachi uwielbia uczucie czyichś dłoni na swoich ogonach! Gdybyście tylko byli w jej skórze i mogli to doświadczenie poczuć... Och, nie, nie potrafi tego opisać odpowiednimi słowami, to trzeba by było przeżyć samemu. Uśmiechnęła się pod nosem, a gdy przerwał, postanowiła jednak coś powiedzieć. A co!
- Da się do tego przyzwyczaić po czasie, że ma się ogon, a w moim przypadku aż 9, i w dodatku uszy. - przez chwilę zastanowiła się nad swoim zdaniem - czy jest ono zgodne z prawdą? Oczywiście, że tak, obecnie sobie nie wyobraża życia bez tych dodatków ofiarowanych przez wirus. Może i jest on przekleństwem dla ludzkości, ale z drugiej strony - to, co się otrzymało jest już nasze i trudno nam się rozstać z tym, w końcu staje się to częścią naszego ciała, naszym znakiem rozpoznawczym. O, własnie... Mówiąc o rozpoznawaniu, to dopiero teraz sobie uświadomiła, że jest na terenie, gdzie widok takiego kogoś, jak ona, nie jest codziennością. Oby potem tylko nie było jakichś problemów.
- Powinieneś bardziej się przejąć sobą i swoim wyglądem niż mną. Nawet nie wiesz jaki jesteś poraniony na dłoniach i twarzy, a nie mówiąc o tym jak od ciebie cuchnie przez ten rynsztok... - oczywiście już nie chciała wspominać o smrodzie alkoholu. Oszczędziła mu chociaż tego. Jednak, według jej mniemania, powinien iść do domu i się ogarnąć, przywrócić się do normalności.
- Pewnie upiłeś się do nieprzytomności i zasnąłeś, to co mieli z Tobą innego zrobić? - rzuciła zaczepnie, przypominając to, co mogło się prawdopodobnie przydarzyć mu poprzedniej nocy. No, ale koniec jakichś nieprzyjemności z jej strony. Trzeba mu jakoś pomóc, co nie? Czy w ogóle powinna? No niby odczuwa taką potrzebę i jej intuicja jej jasno mówi, że tak, lecz przez chwilę się wahała.
- Chcesz jakąś wodę, aby chociaż na chwilę zabić kaca? - zapytała nagle, uśmiechając się uroczo w jego stronę, jakby chciała go tym jakoś wesprzeć w "powrocie po normalności po poprzednim nocce". Jaka z niej dobra Lisiczka!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 12:27  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Wezbrało mu się nagle. No cóż, takie są prawa kaca, po pijackiej nocy nie trudno o rozstrój żołądka. Zwłaszcza, że sam nie pamiętał co jadł... poza tanimi nachosami, także zrobiło mu się niedobrze i poczuł nagłą potrzebę zwymiotowania. Policzki mu się wzdęły, dłonie zatrzęsły, choć oczy wciąż wydawały się śnięte.Nerwowo szukał miejsca, gdzie mógłby zwymiotować. Przeszedł więc na klęczki a potem poczołgał się za ścianę baru i nagle można było usłyszeć całą orkiestrę uczuć towarzyszących tej niezbyt szlachetnej czynności. Mężczyzna chyba bardziej nie może się pogrążyć w oczach kobiety, nawet takiej z dziewięcioma ogonami i uszami. Ale niech ona nie myśli, że to na jej widok! To wszystko z zatrucia alkoholowego. To powinno być jasne. Wytarł twarz w rękaw i wyczłapał nazad do Lisicy. Miał tak bardzo zblazowany wyraz twarzy, że gdyby kamienie mogły płakać, to zapłakałyby rzewnie na jego widok.
Popatrzył na swoje zdarte dłonie, sapnął ciężko i znów zadarł wzrok do góry.
- Zdaje się, że wdałem się z kimś w bójkę... - stwierdził po zdartych kostkach. - Jak jestem pijany trudno kontrolować moją moc więc jej nie używam.
Sięgnął dłonią do karku, który najpierw rozmasował a potem podrapał. Zresztą za chwilę zaczął się też drapać w ucho małym palcem. Nieznośne swędzenie, heh.
- Ta starucha jeszcze mnie popamięta - mówiąc "ta" miał na myśli barmankę, która obsługiwała tutaj i chyba była spokrewniona z właścicielem. Niemniej to jej musiał się znów narazić. Czyżby powiedział coś nie tak? A może zwyczajnie miała dość jego zapijaczonej gęby.
- Znów muszę poszukać sobie jakieś lokum - oznajmił za chwilę. - Jestem spłukany - znów to samo.
Teraz jednak chyba próbował wstać, podparł się rękoma, postawił jedną nogę, potem drugą a potem balansował chwilę trzepocząc skrzydłami jak spłoszony kurczak, co miało mu oczywiście ułatwić złapanie równowagi. Dopiero teraz dało się zauważyć jak wielkim facetem jest ten konkretny anioł. 205 cm męskiego, silnego cielska stanęło przed Adachi, choć garbiło się nieco jakby przytłoczone problemami poprzedniego dnia, albo po prostu kacem.
- Masz tabletki na kaca? A wodę to chętnie - wymamrotał znów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 12:52  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
No tak, mogła się tego domyślić, że prędzej czy później wyrzuci z siebie całą zawartość dnia poprzedniego. Popatrzyła za nim, odprowadzając go wzrokiem za ścianę baru, starając się potem skupić na czymkolwiek innym, byleby nie na hałasach, jakie towarzyszyły temu procesowi. Westchnęła ciężko, rozglądała się, starała się słuchać głosu ludu, zgiełku na ulicy, byleby zaraz samej nie zwymiotować z powodu towarzysza, który własnie to robił. Towarzysza? Tak mogła go nazwać? Chyba tak, bo przecież... Jakaś rozmowa się między nimi zawiązała, prawda? No więc właśnie.
Gdy tylko jednak wrócił białowłosy do niej, jej wzrok ponownie skupił się na jego osobie, obserwując jego zachowanie i starając się przewidzieć jakikolwiek jego ruch, w razie jakby trzeba było mu pomóc - w czymkolwiek. Chociaż... Przeczuwała, że nie będzie chciał jej pomocy fizycznej z racji pokazania jaki to jest silny, męski, pełen dumy, honoru i tak dalej. Jak to każdy facet. Pewnie nawet teraz sobie myśli, że wystarczająco się upokorzył przed nią! Ach, mężczyźni...
Słuchała go w ciszy, nie wiedząc co mu teraz może powiedzieć mądrego. Nie była przy nim, a lepiej, aby sobie sam wszystko poprzypominał. Tak będzie najlepiej dla niego w obecnym momencie.
Poszukać jakieś lokum? W tej chwili właśnie przypomniało jej się o szukaniu współlokatora do swojego domku, wielkiego i opuszczonego domku, który kiedyś chyba tętnił życiem. Niestety, nie pamiętała swojego dzieciństwa, rodziców, a też nie poznała innych członków rodziny, toteż jedynie może przypuszczać. Bądź co bądź - wciąż go poszukuje i nie może na nikogo ciekawego natrafić. A tutaj... Nagle spadł, jak z nieba normalnie, ten oto przystojniak poszukujący jakiegoś nowego zakwaterowania. Jednakże fakt, o którym nadmienił po raz drugi na głos, zasmucił dziewczynę. -Jest spłukany... Co mi po takim współlokatorze, za którego będę musiała wszystko opłacać? - przemknęło jej przez głowę, po czym mężczyzna wstał, starając się przy okazji łapać równowagę dzięki skrzydłom. Kim on jest? nie miała zielonego pojęcia, może później się dowie o jego... Pochodzeniu.
Wracając, Adachi długo nie pozostała w kuckach, również prostując swoje zgrabne nóżki. Ale co z tego, jak jej brakowało gdzieś około trzydziestu centymetrów do wyrównania się w nim głową? Poczuła się tak, jakby w ogóle nie wstała, prawdę mówiąc. Teraz to ona zadzierała brodę ku górze, by móc obserwować mimikę twarzy nowo poznanego.
- Niestety, nie jestem chodzącą apteczką. - odparła kąśliwie na jego pytanie co do tabletek na kaca, lecz miała inny pomysł w tym momencie. O ile na niego przystoi - pomoże mu w trochę szybszym tempie powrócić do poprzedniego stanu, zanim to się upił.
- Jak chcesz, to mogę cię wziąć do swojego domu i Ci pomóc trochę w cierpieniu. - rzuciła propozycją, przyglądając mu się z uwagą. Chętna poznania reakcji Fox nie spuszczała go nawet na moment z oczu, ba, starała się jak najrzadziej mrugać powiekami, obawiając się przegapienia czegoś interesującego! A to z niej ciekawska osóbka, co nie? Ale przynajmniej nadrabiała to swoją dobrocią i chęcią pomocy innym!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 13:21  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
O tak, było mu wstyd. Nawet jeśli był aniołem i czasem czuł się ponad ten cały ludzki instynkt, to jednak po tylu wiekach spędzonych na ziemi, sam nabrał tych ludzkich zachowań i dlatego teraz trudno było mu się wyzbyć uczucia zranionej męskiej dumy. Choć powinien to odczuć dużo wcześniej, w momencie, w którym jego twarz spotkała się z kostką brukową. Na to jednak było już za późno. Na tę chwilę właśnie jakaś ogoniasta kobieta litowała się nad nim. Aż przypomniały mu się czasy miłosiernego Samarytanina, albo jak Samarytanka rozmówiła się z Jezusem... Czekaj, wróć. Zagalopował się z tymi myślami, żaden z niego Jezus, to było widać gołym okiem.
Cóż, męska duma swoją drogą a to co roiło się w jego głowie to swoją drogą. Marszczył co chwilę czoło, zaraz przytknął palce do skroni i zaczął powoli, okrężnymi ruchami masować. Gdzie do cholery niebiański lekarz Rafael się podział w takiej chwili? Gdy on cierpiał? Choć z drugiej strony, zapewne mając tyle lat powinien po prostu domyślić się konsekwencji swoich czynów. Mógł przewidzieć, że tak to się wszystko skończy. Teraz bolała go twarz, głowa i dłonie, nie mówiąc o przełyku, który płonął na skutek niedawnego wymiotowania.
Zresztą to, że skrzydlak leżał tutaj tyle czasu i nikt nie zwrócił na niego uwagi, ani też nie postanowił go zabić musiało wynikać z prostego faktu, że nie jest wymordowanym tak jak Adachi, której imienia zresztą jeszcze nie znał. Chociaż, dziewczyna może jeszcze ani razu nie spotkała na swojej drodze żadnego anioła i dlatego nie umie sobie wyobrazić nic innego jak coś śmiertelnego?
Otrzepał się z piachu, który osiadł na jego skórze i ubraniu. Sprawdził też czy jego ukochana katana znajduje się przy pasie. Chyba by się załamał, gdyby okazało się, że po pijaku ją gdzieś sprzedał, albo przegrał w jakimś hazardzie.
- Nie jestem dzieckiem, żeby się mną opiekować czy coś - powiedział w końcu.- Jednak mógłbym skorzystać z twojego zaproszenia, żeby doprowadzić się do porządku.
Ale czy ktoś taki jak pani Lisica, mógł mieszkać w tym mieście? Raczej wątpił, jej dom zapewne znajduje się daleko, a jemu wcale nie chciało się za bardzo włóczyć. Choć pewnie gdyby poleciał zajęłoby mu to o połowę mniej czasu. Przyjrzał się swoim skrzydłom, które były w doskonałym stanie, jednak wątpił w swoje obecne poczucie równowagi. Błędnik szalał w wyniku niedawnego upojenia alkoholowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.05.14 15:02  •  Bar "Mocne Full" Empty Re: Bar "Mocne Full"
Tak, to trzeba przyznać - Adachi jeszcze nigdy nie spotkała na swojej drodze Anioła, ba, nawet w nie nie wierzyła, uważała ich istnienie za fikcje literacką, a także za głośne plotki ludzi, które roznoszą się ostatnio coraz bardziej głośno. Zupełnie, jakby one na serio egzystowały na tej ziemi i poruszały się pomiędzy nami, a my nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy... Śmieszne, prawda? A może jednak prawdziwe? Tego pewna być nie mogła nasza Lisiczka i dopóki nie zobaczy na własne oczy kogoś takiego, dotąd nigdy w życiu nie uwierzy w ich obecność. Kto by pomyślał - taka niedowiarka z niej. Jest wymordowaną z dziewięcioma ogonami i uszami, a w Anioły nie potrafi uwierzyć! Ha! Dobre! Ale taka właśnie ona jest - uparta i podtrzymująca swoje zdanie do samego końca, nie ważne co by się działo.
Słysząc jego uwagę co do nie bycia dzieckiem znów miała ochotę zaparskać z rozbawienia, jednak się powstrzymała, aby nie poczuł się jeszcze bardziej upokorzony po tym całym wymiotowaniu. Ale, bądź co bądź, tu mogła spokojnie polemizować na ten temat.
- Żebyś się nie zdziwił... - mruknęła, dość słyszalnie, następnie odwracając się, by móc za chwilę ruszyć w drogę aż do Desperacji. Lecz nie jest to tak daleko, jak mogłoby się wydawać! Na prawdę! Miejmy nadzieję tylko, że jej nowy kompan się szybko nie zniecierpliwi i nie zmieni zdania co do pójścia z nią do jej domu. Ona na prawdę chciała pomóc, no! A może przy okazji jednak uda się jej z nim uzgodnić warunki ewentualnego udostępnienia jednego pokoju w swoim domu? Na gwałt potrzebowała jakiegoś współlokatora, bo normalnie tam zeświruje!
- No to chodź, póki się jeszcze nie rozmyśliłam. - rzuciła, odwracając głowę tak, że teraz widział tylko lewy profil twarzy, a następnie ruszyła przed siebie dobrze znaną jej drogą do domu. Oby tylko białowłosy się gdzieś nie zagubił w trakcie podróży!


[ z tematu: Adachi i Adonai ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach