Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 13 z 25 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 19 ... 25  Next

Go down

Pisanie 13.04.16 21:01  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Hyst powoli się przebudził, miał dość zapewne głowa by go bolała ale jednak nie, mięśnie też były spoko. Bycie Łowcą jest takie piękne, ale nie o to chodzi. Mężczyzna rozejrzał się gdzie jest, w międzyczasie poczuł że podłoga się trzęsie i podskakuje, zrozumiał że jest w busie, czy tam w samochodzie. Chwila, gdzie?! Ogarnął już całą sytuację, adrenalina rzuciła mu się do krwi, serce zaczęło bić szybciej a sam Łowca był na siebie aż wkurwiona do granic możliwości. Co tam jedzenie, co tam przepustka, złapali go i... jest w czarnej dupie. Miał zakneblowane usta i był związany. Najpierw będzie trzeba uwolnić dłonie, później będzie spoko. Wiedział, że zapewne będą się na niego gapić, trzeba niechcący ustawić się tak by nie widzieli jego łap. Tak to dobry plan. Oczywiście złowrogim spojrzeniem obdarowywał swoich "ochroniarzy".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.16 20:55  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Żołnierze odpowiedzieli równie złowrogim spojrzeniem, nawet na milimetr nie ruszając się z uprzednio zajętych pozycji i trzymając broń w gotowości. Pojazd trząsł lekko - wertepy Desperacji okazały się zbyt drastyczne nawet dla wojskowego sprzętu - ale jechał wystarczająco płynnie, by pilnująca Hysta dwójka pewnie stała na nogach, górując nad nim. Jedna kobieta i jeden mężczyzna, z którego włosów wciąż wystawały resztki gałązek; już po tym ostatnim mógł rozpoznać w nich tych samych skrzydlatych, z którymi walczył w lesie.
Jeśli Hyst spróbował poszukać wzrokiem ich pechowego dowódcy, nie zajęło mu to zbyt dużo czasu: siedział w kącie, z częściowo pustym wyrazem twarzy, bez broni i pancerza, za to owinięty w koc i z wyraźnie podbitym okiem. Spod krawędzi materiału błyszczały kajdanki, unieruchamiające mu ręce.
Na przeciwko niego siedział kolejny żołnierz, ubrany w mundur różniący się od mundurów skrzydlatych, oraz wojskowy medyk - a przynajmniej na takiego wyglądał, bo kończył właśnie zwijać bandaż, najwyraźniej zamierzając schować go do leżącej obok apteczki. Widząc, że Łowca ocknął się, przerwali cichą rozmowę w pół słowa i spojrzeli na niego wzrokiem częściowo wrogim, a częściowo zaintrygowanym.
Dopiero teraz Hysterics zorientował się, że otarcie na boku, które zawdzięczał sztyletowi dowódcy, zostało starannie i świeżo opatrzone; rana wciąż lekko szczypała po odkażeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.07.16 20:45  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
/Wątek wcześniej wydaje się nico martwy, więc wbijam. Nawet gdyby go kiedyś kontynuowano, zakładam, że są w zupełnie innej części lasu, pewnie nawet w zupełnie inny czas.


Nogi nosiły go wszędzie, lecz nie tam gdzie powinien być, nie tam gdzie każdy go oczekiwał i nie tam, gdzie kazał mu iść system. Nie znosił buntowania się przeciwko własnej naturze, dlatego gdy tylko dokuśtykał podparty o mechaniczną obręcz do lasu, zsunął się przy pierwszej stercie drzewa. Metal zaprotestował cicho, gdy przesunął się po chropowatej powierzchni kory, lecz ucichł, gdy Chie opadł całkowicie na ziemię. Głowa opadła mu, a android przeszedł w stan czujnego uśpienia. Broń kręciła się nieprzerwanie, bucząc niczym nieużywany komputer. Maszyna odpoczywała, nawet jeżeli odpoczynku nie potrzebowała zaznawać.
Wiele informacji i wiele sprzeczności wywoływało w jego 'mózgu' małe spięcia, nie wszystkie dane dało się poprawnie uporządkować, niektóre zlewały się i tworzyły chaotyczny obraz zaistniałej sytuacji. Cyjan sam już nie wiedział dokąd zmierza i co ma zrobić.
Siedział, sam, niewyczuwalny dla zwierząt, niewykrywalny dla ludzi. Zanim popadł w ten stan, wysłał jedynie krótką odpowiedź do Rudej, pamiętając jeszcze, że miał się z nim spotkać. Wszystko co nastało później było już nieważne.
Android był zmęczony, nieważne jak bardzo absurdalnie to brzmiało. Wirus pożerał go od środka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.16 14:00  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Shane zaraz po przekroczeniu lasu zmienił swoją formę, łapiąc w pysk ubrania z ziemi i zerwał się pędem w stronę wyznaczonego miejsca spotykania. Nie mieli czasu na ponowne zebranie się i dyskutowanie, zresztą karty były rozłożone. Trzeba było jedynie nimi odpowiednio zagrać. Każdy w grupie wiedział, co leży w jego kwestii do wykonania. Shane pierwotnie również miał zostać w Smoczej Górze, lecz bieg wydarzeń przybrał całkiem innym obrót. Niekoniecznie najlepszy, ale również niekoniecznie tragiczny. Nagła, wspaniała wiadomość od Cala mogła rozwiać ich wszelkie wątpliwości. Logicznie rzec biorąc, maszyna powinna wyjaśnić zaistniałą sytuację, zwłaszcza jemu, gdyż cała czwórka podjęła się misji. Misji, w której umarł król i narodził się nowy. Podejrzewał, że do lasu mogą zajrzeć również sojusznicy Cala i neutralne Smoki, jednak w tym momencie nie przejmował się dodatkową widownią bądź atrakcją, jaka miała lada moment go spotkać. W końcu dotarł na upragnione miejsce, jednak zanim wyłonił się dla oka Cala, zrzucił formę wymordowanego i odział na siebie ludzkie, śmierdzące, brudne ubrania. Wyszedł z gęstwin obserwując czujnym wzrokiem odpoczywającą maszynę. Wszystkie zmysły nastawione były na nagły atak bądź na wykonanie nieprawidłowego ruchu androida, bądź kogoś z jego otoczenia.
- Handlarz - rzucił ochrypłym głosem, dając znać o swojej obecności i stając od niego kilka metrów dalej. Wsunął ręce do kieszeń spodni, nastrajając swój ponadprzeciętny słucha. Dawno zlokalizował kilka osobników, jednak nadal nie potrafił odczytać czy są to jakieś przebiegające niedaleko nich zmutowane zwierzęta czy coś o wiele gorszego.



Soreeh, za taki poślizg. Postaram się już na bieżąco odpisywać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.16 21:28  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
W znany sobie i być może jedynie maszynom sposób potrafią rozpoznać, gdy w jego otoczeniu znajdowały się zwykłe zwierzęta, a kiedy ktoś interesujący go. Poza tym wyraźny głos Shane'a wybudził go z czujnego uśpienia. Dało się usłyszeć nagłe przyśpieszenie mechanizmów, wentylacja jednym głośnym tchnieniem pozbyła się osiadłych w międzyczasie drobinek i żółte oczy zabłysnęły ponownie sztucznym blaskiem.
- Tak. - Potwierdził mechanicznie.
Nikt od niego tego nie wymagał, być może rudowłosy spodziewał się innej odpowiedzi, lecz tylko to jedno, proste słowo wydobyło się z ust androida. Chwilę milczenia przerywało jedynie sunięcie metalu o metal, gdy dłoń Cyjana chwyciła za krawędzie obręczy i z jej pomocą udało mu się wstać. Pomimo naprawy, której sam sobie udzielił, nie był w stanie idealnym, jak chociażby sprzed walki.
Skanowanie terenu.
Metaliczny dźwięk zabrzmiał głosem androida. Gdyby tworzono go na podstawie trendów, wszelkie komendy systemu wypowiadałby seksowny kobiecy głos, on jednak, pozbawiony wielu ozdobników posiadał jedynie nagrania swego własnego spokojnego tonu, ogłaszające wszystko co ma się zdarzyć.
Przez moment nie ruszał się z miejsca, zastygł ze specyficznymi półprzymkniętymi oczami, które w jednej sekundzie wróciły do swojej normalnej postaci, gdy tylko otoczenie zostało zbadane.
- Przyszedłeś sam. - Stwierdził bez zabarwienia emocjonalnego.
Kolejny gest był właściwie kluczowy dla całej dyskusji. Ręka Cyjana sięgnęła za plecy, gdzie z ukrytej w szkielecie skrytki wyciągnął długi, poszarpany rzemyk z pociemniałym od słońca kłem pradawnego. Nikt normalnie nie dał by odebrać swojego cennego symbolu przynależności do Smoków, a jednak ten najważniejszy, najcenniejszy artefakt znajdował się obecnie w rękach maszyny. Wyciągnął rękę przed siebie, pozwalając rzemykowi chwiać się na wietrze. Jeżeli wiwern potrzebował jeszcze jakiegoś potwierdzenia odnośnie śmierci Siriona, teraz miał je przed nosem.
Nie odpowiadał na pytania, które nie padły. Taka już była natura androidów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.07.16 15:01  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Handlarz. W całej swojej okazałości. Nie bez powodu otrzymał ten przydomek. W końcu, każdy wiedział, że przehandlowałby ich wszystkich za sakwę błyszczących monet. Podejrzenie ziściło się.
Shane zachowywał bezpieczną odległość oraz czujność towarzyszącą każdemu żyjącemu i czującemu stworzeniu. Nie ufał żadnej maszynie, a tym bardziej, tej, siedzącej naprzeciw niego. Nie ukazał po sobie niechęci oraz mieszanych uczuć, jakie całe zdarzenie zdążyło wywołać. W głowie mu się nie mieściło, aby przewodziła im maszyna pozbawiona szczątkowych, ludzkich zachowań. W organizacji był odkąd ta raczkowała i pięła się na szczeblach hierarchii, jaka zaczęła panować na Desperacji. Pradawni zmieniali się, tym razem było tak samo, poza jednym małym szczegółem.
Maszyna. Żółte, martwe ślepia, widzące śmierć jednego z nich. Nie przepadał specjalnie za Sirionem i nie płakał przez jego odejście, jednak cała ta sprawa śmierdziała mu bardziej niż nieumyty Worg.
- Ja tak. A ty? - zapytał, nie odrywając od niego oczu kiedy Calamity skanował teren. Rudowłosy na swój własny sposób starał się uchwycić dziwne, niepokojące dźwięki. Zwierzęcy słuch, znacznie ulepszony przez działanie wirusa pomagał mu w namierzeniu nawet najcichszego dźwięku.
Faktycznie, ukazanie symbolu Pradawnego wzbudziło potwierdzenie rozmów toczących niedawno w pokoju Hydry. Nikt ze Smoków nie dałby sobie odebrać symbolu przynależności do organizacji. Smoki poważnie traktowały kieł, który swoją drogą był rzeczą, którą każdy sam musiał nabyć.
- Co tam się stało? - Spoglądał dłuższą chwilę na kieł Siriona, a dopiero po chwili przeniósł spojrzenie na przenikliwe, żółte oczy ich nowego szefa. - Co stało się w barze, Cal? Co wyście tam narobili? - Spokój. Kompletna obojętność i spokój. Czy powinien zareagować bardziej emocjonalnie? Wydawało mu się, że to zbędne.
Miał nikłą nadzieję, że android zacznie śpiewać, że w końcu uraczy go jakiśkolwiek wyjaśnieniem, bo jak na razie sytuacja stawiała Handlarza na najgorszej pozycji.
- I kto, według ciebie, jest zdrajcą? - No właśnie. Kto, Cal? Kto mógł się dopuścić do matactwa i oszustwa na skalę Desperacji?
Shane nie rozumiał w jaką dziwną rozgrywkę pogrywa sobie maszyna, ale wiedział, że bycie Pradawnym wiążę się z mocą. Siłą, którą nie da się złamać przy pierwszym lepszym bezpośrednim ataku i natarciu przez wroga. Słynęli ze swojej bojowości, skuteczności oraz siły, jaką reprezentowały pojedyncze jednostki.
Czekał. A czas na chwilę stanął w miejscu. Drzewa wprawione w delikatny taniec przez wiatr zaczęły szeptać, otaczając ich swym zimnym oddechem, który jedynie z nich dwoje, wymordowany mógł odczuć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.07.16 22:59  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
O ile mniej posiadał problemów, nie będąc istotą ludzką. Nie musiał zastanawiać się czy ufa osobie stojącej naprzeciw, nie przejmował się potrzebami fizjologicznymi czy trywialnymi potrzebami ludzkich umysłów. Kod przeliczał wszystko w czasie niezauważalnie krótkim, wystarczyło jedno spojrzenie, by system podpowiedział mu jak należy zachowywać się dalej. Nie było możliwości, by android świadomie sobie szkodził, jedynie gdy jego zawirusowana część dochodziła do władzy, Calamity jak każda zepsuta maszyna wpadła w serie nieprawidłowych zachowań.
- Jestem sam. - Odparł.
W jego słowach nie było kłamstwa. Nie było w ogóle niczego, po czym można byłoby rozpoznać intencje mechanicznego humanoida. Wyprostowany niczym słup stał i nie przejmował się naturą szalejącą wokół. Ta zdawała się w ogóle nie mieć na niego wpływu. Dla wybiórczego postrzegania Cyjana najważniejsza była teraz jedynie postać stojąca w bezpiecznej od niego odległości.
Smoczy kieł osunął się powoli po jego zimnym, metalowym przedramieniu zatrzymując się pomiędzy palcami. Pewna pięść ukryła go na dobre wewnątrz, a postrzępiony rzemień chciał się smutno wystając spomiędzy sztucznych paliczków.
- W barze czekał już członek DOGS. Sirion został wykluczony z walki, zanim jeszcze nasz przeciwnik otrzymał wsparcie. - Recytował słowa bez przerwy na oddech. Nie potrzebował jej. - Do członków bandy dołączyli Desperaci, którzy zaatakowali mnie i omdlałego wówczas Pradawnego. Doprowadzili go do stanu krytycznego. Z powodu jego niemożliwości wydawania rozkazów zdecydowałem samodzielnie o odwrocie.
Zrobił krok w kierunku Shane'a. Jeden jedyny krok, który zakończył się głośnym uderzeniem sporego ciężaru o ziemię. Klęczący na jednej nodze Chie nie próbował się podnieść samodzielnie. Jego ręka znowu musiała oprzeć się na lewitującym okręgu, by android mógł stanąć.
- Sirion odniósł rany-rany-rany śmiertelne. Jego życie zakończyło się kilka-kilka godzin później-źniej. - Mówił. Chociaż z przerwami i nieświadomym powtarzaniem niektórych słów. - Umarł z wykrwawienia.
Jeszcze jeden krok. Robił wszystko dziwnie "mechanicznie". Zdecydowanie bardziej niż normalnie. Jego głos zawieszał się, a ruchy straciły na płynności. Już wcześniej jego system zawieszał się, jednak mocne impulsy elektryczności przywracały go do normalnego stanu. Podczas walki także odniósł obrażenia, chociaż zdecydowanie mniej widoczne, niż gdyby dotyczyły one człowieka. Poświęcił siebie, by wyrwać ciało Siriona ze środka walki i pozwolić mu godnie umrzeć.
- DOGS wiedzą jak wyglądam i co zrobiłem ich ludziom. Mów powrót do kryjówki jest nadal niemożliwy z racji niewykluczonej opcji ich pościgu za moją osobą. - Wyrzucił z siebie kilka nadprogramowych słów. Coś, co już wcześniej wysyłał w informacji na telefon smoków. Teraz jednak miał okazję dodać do tego więcej szczegółów.
Jeszcze jeden nierówny krok. Zauważył odległość, która dzieliła go od wiwerna już wcześniej. Nikt nie darzył androidów przesadną sympatią, ale unikanie go jak zła ostatecznego było co najmniej podejrzane.
- Prosiłem o pomoc. Mój system jest naruszony w znacznym stopniu. - Powiedział w lodowaty, mechaniczny sposób. Jakże ludzkie było jednego to jednoczesne upomnienie się o swoje i zrzucenie winy na Shane'a, który niewątpliwie nie mógł mu udzielić potrzebnej pomocy. - Czy Drug-on odrzuca swojego członka, ponieważ nie jest on człowiekiem?
Przerwa.
- Kim jest osoba, której celem jest wykluczenie mnie z gry, ponieważ przeżyłem i szukam prawdy? - Powiedział to bardziej do siebie. Głosem minimalnie cichszym niż reszta.
Przerwa.
- Kto nastawił się przeciwko mnie, wiwernie? Dystans, który czujesz względem mnie jest widoczny w twoim spojrzeniu i ostrożności, jaką zachowujesz.
Powoli, nawet jemu kilka rzeczy układało się w całość. Może to dobrze, że to akurat rudowłosy przybył na spotkanie z Chie. Nie przypuszczał, by kierowała nim chciwość. Z wielu osób, które podejrzewał, Shane nie wydawał się być zdrajcą, którego szukała maszyna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.16 1:21  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Być niezauważalnym z takim wzrostem było nie lada wyzwaniem. Niemniej lata, które już przeżył i doświadczenie jakie w nich zdobył nauczyło go, że nawet jeśli jesteś wysoki jak dąb, będziesz dał radę się ukryć, jeśli będziesz tego chciał. Nic dziwnego, że przez całą drogę Shane nawet nie zauważył postaci Evana. Jakikolwiek przypadkowy szelest mógł jedynie wskazywać na obecność bestii, czego nawet nie było warto sprawdzać. Po co walczyć z czymś, na co nie masz dostatecznie dużo siły?
Wyjątkowo nawet nie zabrał ze sobą swojego psa, który wiernie chodzi ze swoim panem gdzie popadnie, ucząc się przy okazji różnych rzeczy. Bywa bardzo pomocny, jednak w tej kwestii zdradziłby anioła, a nie oto mu chodziło. Za to standardowo miał przy sobie dwa pistolety z amunicją, które tak bardzo uwielbiał. No i miecz na plecach, które swoje ważył. Zabawne, że Ruda wcale nie wyczuła obecności Rusha. A może to zmęczenie i niechęć do tego, aby cokolwiek wyczuć?
Szedł za nim przez cała drogę, zachowując bezpieczny przy tym dystans. W pewnym momencie go zgubił, więc na miejsce dotarł w momencie, kiedy rozmowa między Shanem, a Calamity już się odbywała (albo może po, bo coś tam?). Jednak nadal nie wiedział, o czym rozmawiali, nawet nie widział ich sylwetek. Postanowił się jednak gdzieś ukryć, aby za szybko nie dowiedzieli się o jego obecności, chociaż znając zdolności androida, na to już za późno. Szczerze? Spodziewał się, że wychodzi na spotkanie z androidem, niemniej i tak w niewielkim stopniu go to zdziwiło. Ten gest był bardzo do niego niepodobny, chociaż może chciał się czegoś szczególnego dowiedzieć? Ta sprawa śmierdziała mu na kilometr.
Wziął parę głębszych wdechów, policzył do trzech, żeby być bardziej spokojnym w swoim zachowaniu, grzecznie poczekał, aż skończą rozmawiać o rzeczach ważnych i ważniejszych, bo przecież usłyszeć tego nie mógł, no bo zasady, po czym postanowił ujawnić swoją osobę. Wszedł jakby nigdy nic między rozmawiającego Shane, a Calamity, a raczej już nie rozmawiającego, bo pewnie przestali gadać, słysząc szelest liści. Jak wiadomo, nie wiedział, o czym rozmawiali, co się stało przez ten krótki czas, ani nic z tych rzeczy. Pierwszą rzeczą jaką zrobił, to spojrzał się chłodno na Shane, nie rozumiejąc, dlaczego sam wyszedł na spotkanie z Calem. Co z tego, że będąc na jego miejscu zrobiłby dokładnie to samo.
- Możesz mi to wytłumaczyć? - odezwał się, jak na razie spokojnie, chłodne i pogardliwe spojrzenie kierując na androida, który nie był w najlepszym stanie. Sam siebie tak urządził czy ktoś macał w tym swoje jakże brudne palce?


Ostatnio zmieniony przez Evan dnia 26.07.16 14:56, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.07.16 13:45  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Calamity był maszyną. Maszyną pozbawioną uczuć, która nawet nie byłaby wstanie rozpoznać ich u istoty żywej. Zwłaszcza takiej, która skrzętnie ukrywała je pod maską obojętności i czystego wyjebania na otoczenie.
- Słyszę - odparł spokojnie. Słysząc jedynie inny stukot, jednak nie należący do żadnego żelastwa. Spoglądał na niego wzrokiem nie osądzającym.  Wymalowany spokój oraz zmieszana z nim obojętność mogły nieco frustrować, jednak Handlarz nie odczuwał ludzkiej złości. Nie potrafił sobie wyobrazić silnych emocji, jakimi ludzie się kierowali.
Smoczy kieł tkwił w dłoni Cala, która po chwili zamknęła go stalowej klatce. Zaciśnięta mechaniczna pieść, nie pozwoliła zbyt długo nacieszyć oczu rudzielca zdobyczą ich nowego Pradawnego.
- Sirion padł zanim jeszcze DOGS dostał wsparcie? - parsknął śmiechem z niedowierzaniem. - Ale czemu się dziwić - rzucił. Dopiero w tym momencie Calamity mógł wyczuć niechęć względem dawnego szefa. Shane nigdy nie krył się z faktem, że nie poważał Siriona na stanowisku. Rudzielec miał inną wizję wypchnięcia smoków ku wyżynom.
- Jaki członek DOGS? Podaj rysopis. Mieliśmy polować jedynie na Fenrira i Kirina. Mieliście być anonimowi, a z tego co mówisz wychodzi na to, że zrobiliście tam rozpierdol na miarę nor Desperacji.  - Nie ruszał się. Nie odczuwał nawet cienia niepokoju związanego z nagłym ruchem androida. Obserwował go w skupieniu, oceniając jego stan. Handlarz był w kiepskim stanie. Najwidoczniej rany jaki odniósł nie były fałszywymi plotkami, które miały zamydlić im oczy.  
- Słabo nas znasz, Cal - odparł w końcu. - Smoki nie są raczkującymi dziećmi, które nie obronią się przed jakimiś Kundlami. Drug-on to siła. Widocznie podczas walki z nimi nieco pomieszało ci się w głowie. - Nie poważał DOGS'ów. Zwykły grasujący gang, który dzielił z nimi te sam obszar, ale z różnym zasięgiem.
- Drug-on nie odrzuca żadnego swojego członka. Jesteśmy jedną komórką. Obojętnie, jak zginął i zepsutą. Wybacz, że nie rzucam ci się do stóp, ale nie mam tego w zwyczaju. - Czego spodziewał się Calamity? Poddaństwa? Wielkiej braterskiej troski i chęci niesienia pomocy? Chyba jedynie u Hydr mógł liczyć na podobne odruchy. Shane był całkowicie inną jednostką.
- Szukasz prawdy? My również jej oczekujemy, Cal - powiedział. Zrobił krok w jego stronę. Zbliżył się na tyle, aby móc złapać kupę żelastwa pod ramię, naprężający przy tym wszystkie swoje mięśnie. Postawił go do pionu, stojąc obok mimo wszystko.  - Skąd wiesz co czuję? Jesteś androidem. A moja ostrożność bierze się z doświadczenia.
Kroki.
Wyczuł je już jakiś czas kiedy wybiegł z siedziby. Przypuszczał, że zgubił go, jednak najwidoczniej Evana nie dało się tak szybko pozbyć. Zerknął kątem oka na kolejnego gościa w szkolnym przedstawieniu. Nie skomentował przybycia anioła, wystarczająco mieli problemów na głowie, aby teraz kłócić się o niespodziewane pojawienie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.16 19:11  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Pomijając wszystkie mniej istotne rozwiązania takiej sytuacji, zakładał, że na widok kła Pradawnego Shane zrobi jedną z dwóch rzeczy. Nie zrobi nic, albo zabierze go androidowi. Gdyby tak próbował mu go zabrać, najpewniej w ogóle by się nie ruszył. Nie, kieł nie był dla niego skarbem, tak samo jak najwyższa smocza ranga. Wszystko to oddałby za pieniądze, a czasami nawet i bez powodu.
Dodatkowa wstawka Shane'a w odpowiedzi na przebieg walki szybko wprawiła Chie w stan niemalże zaciekawienia. "Ale czemu się dziwić" powiedział, a to przypominało słowa padające z ust osoby, która nie darzy tej wspomnianej szacunkiem. Do dzisiaj nie znał i nie przeanalizował każdego smoka, dlatego przy każdej rozmowie zbierał informacje, zapisywane natychmiast obok wszystkich innych danych o osobie. Nie odniósł się jednak do tego. Nie interesowało go bronienie honoru Siriona.
Sirion sam prosił się o to co, go spotkało.
Szum mechanizmu szybko zagłuszył to krótkie zdanie, które pojawiło się jako impuls w ciele maszyny. Setki innych informacji sprawnie sortowanych przez system usunęły błąd i zakwalifikowały go jako wpływ wirusa na działanie Cyjana.
Kiedy jednak z ust Shane'a padło zdanie wypowiedziane niemal niczym komenda, całe ciało maszyny przeszły dziwne "dreszcze". Lekkie spięcie, przez które natychmiast zaczął recytować, bez przerw na oddech, z piekielną dokładnością, jak przystało na maszynę.
- Płeć męska, wiek wizualny w przedziale: 14 - 18 lat. Szczupła sylwetka, wzrost w przedziale: 158-165 cm Czerwone włosy, z jasnymi końcówkami. Brązowe oczy, piegi, nieregularnie rozrzucone różnej wielkości blizny na ciele. Tożsamość nieznana, przynależność: początkowo 50% pewności w związku z przynależnością do grupy DOGS, obecnie jest to 70% pewności. Znane zdolności: kontrola powietrza, ruchów powietrza, wiatru w wysokim stopniu, zdolnym wywołać gwałtowne podmuchy w niewielkim pomieszczeniu baru. Kontrola krwi, prawdopodobnie własnej, detale nieznane. - W pamięci miał wiele kadrów dobrze ukazujących osobnika o którym wspominał, nie wszystkie one pozostaną na zawsze, jednak te najbardziej widoczne przypisane zostały do tego konkretnego osobnika. Dzięki temu tak dokładnie mógł je przywołać w każdym momencie, nawet za wiele lat, póki nikt nie zmieni jego pamięci.
Nie był jednak bezbłędny, nie odczuwał ludzkich emocji, więc coś takiego jak wiara w smoki, póki nie poparta faktami, mogła być dla niego abstrakcją. Ile danych musiał zgromadzić, by zaprzeczyć słowom rudego, odnośnie jego nieznajomości natury smoków?
- Istnieje możliwość, że masz rację. - Odpowiedział mechanicznie.
Nie miał zamiaru atakować innego smoka, póki nie miał ku temu powodów. Tym bardziej nie oczekiwał, by wiwern padł mu do stup. W jego rozumowaniu ranga nie wiązała się z tym. Każdy miał własne wyobrażenie najwyższego stanowiska, a jego opierało się na czystej analizie tego, co już w życiu widział. Jeżeli więc opętany zadecydował, że pomoże mu wstać, uznał to za pozytywny sygnał.
- To analiza wielu składowych. Dane dotyczące ludzkich emocji nigdy nie są jednak stuprocentową pewnością. - powiedział, gdy tylko Shane wypowiedział się do końca. Padło pytanie, musiała paść odpowiedź. Jako android bez pana nie musiał szukać potwierdzenia dla wykonywanych czynności. Sam decydował kiedy należy, a kiedy nie należy iść zgodnie z prądem.
A prąd kierował go na różnorakie tory, nawet te, których celu nie był pewien. Takie jak te, gdy na trasie którą się kierował zjawiał się jeszcze ktoś. Jasne oczy utkwiły w sylwetce kolejnego smoka, a system skupił się na pytaniu, które padło. Nie do końca wiedział, co m a wytłumaczyć, dlatego automatycznie nakierował zagubione impulsy na najświeższe wydarzenie.
- Nastąpiło spotkanie, na moją prośbę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.16 11:39  •  Las blisko Desperacji. - Page 13 Empty Re: Las blisko Desperacji.
Gdyby od samego początku biernie uczestniczył w rzekomym spotkaniu na prośbę Cala, z pewnością w zupełnie inny sposób rozegrałoby się te zajście. Niemniej Shane nie chciał o tym wszystkim mówić smokom, mając widać konkretny powód, dla którego tego nie zrobił. Może chęć porozmawiania z androidem sam na sam była tak wielka, że nie zauważał zagrożenia, które mogło albo nadal może na niego czekać. Z drugiej strony Evan nie zrobiłby wcale lepiej. Gdyby pierwszy odczytał wiadomość androida, bez większego zastanowienia ruszyłby sam na całe spotkanie, nie mówiąc o nim nikomu. Dlatego nie dziwił się mężczyźnie, że właśnie w taki sposób postąpił, bo pod tym kątem myślenia byli irytująco podobni. Choć nadal nie rozumiał jego lekkomyślności. No ale.
W końcu zjawił się między tą dwójką, oczekując jakiejś konkretnej odpowiedzi. Zamiast tego dostał jakąś mało inteligentną odpowiedź od androida. W ogóle, kto pytał go i cokolwiek? Nie przypominał sobie, aby swoje słowa kierował właśnie do niego, więc tym bardziej powinien teraz milczeć i czekać. Głupia maszyna, która uważała siebie za lepszego od innych - dowodem jest, że wziął sobie tytuł pradawnego, bo powiedzmy sobie szczerze, że nijak dało się uwierzyć w to, iż Sirion dobrowolnie dał mu ten tytuł, po czym po prostu kopnął sobie w kalendarz. Tak bardzo nieprawdopodobne zdarzenie.
- Nie przypominam sobie, abym ciebie oto pytał - zauważył, ponownie kierując chłodne spojrzenie na maszynę, żeby po chwili móc wrócić oczami na Shane. To właśnie od niego oczekiwał konkretnej odpowiedzi. A jeśli odpowie mu całkiem podobnie jak android - wkurzy się nie na, żarty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 13 z 25 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14 ... 19 ... 25  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach