Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 33 z 52 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 42 ... 52  Next

Go down

Pisanie 11.05.16 15:41  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Wydarzenie z MG
Jakubowi przyszło dziś niestety dość długo poczekać. Zdążył sobie odpocząć po podróży, dopić piwo, ponudzić się, podsłuchać kilka nudnych jak flaki z olejem historyjek... Normalny dzień w barze, gdy czeka się na zlecenie, które może wcale nie nadejść.
Po tych dwóch-trzech godzinach w knajpie pojawił się jednak pewien klient. Z początku niczym specjalnym się nie wyróżniał. Poszarpany, brudny, lekko poobijany mężczyzna mocno po trzydziestce. Pełno takich w desperacji. Ten wydawał się wyjątkowo przybity.
Podszedł do baru i wymienił kilka naboi na piwo i jakiś marny obiad. Dopiero po ukończeniu posiłku zdołał zauważyć ogłoszenie anioła. Niezbyt pewnie podszedł do nieznajomego i skinął mu na powitanie głową.
- Jesteś najemnikiem, co? - rzucił ochrypłym głosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.16 11:44  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Wydarzenie zakończone
Gracz się nie pojawia i ma zdezaktywowane konto.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 18:45  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
SPEC poza granicami miasta! To prawdziwa gratka dla tych, którzy choćby wyniuchali jego ślad na tych terenach. Pech jednak chce, że Shinichi nie daje się tak łatwo rozpoznać. Większość akcji i tak wykonuje pod przykrywką, a Desperacja jest zbyt duża, żeby spamiętać twarz każdego. Zresztą był jeden, ale za to bardzo ważny powód, dla którego na skrzydlatego nie patrzyli jak na odszczepieńca. Zwyczajnie tu pasował. Człowiek, którzy przez prawie trzydzieści lat siedział w bezpiecznym M-3 na Desperacji czuł się o wiele lepiej i swobodniej, niż we własnym mieszkaniu. Nie było tutaj bufonów, arogantów, damulek i paniczów, którzy baliby się wsadzić rękę do kibla, żeby wyciągnąć stamtąd swój telefon, a dzwoniliby w tym celu po hydraulika. Oczywiście poza murami miasta też szło znaleźć nadętych bubków, ale tutaj wszelkie problemy wyjaśniano dość otwarcie. Jeśli nie pomoże jeden cios w twarz, to drugi i trzeci sprawi, że ktoś nabierze manier. Nierzadko tym kimś był również sam Kurokawa, ale że nie należał on do zbyt ugodowych mężczyzn, to koniec końców stawało na jego. Tym razem brunet nie miał jednak żadnego zamiaru wszczynania bójek. Dostał informacje, że w tym barze może spotkać jakichś przedstawicieli Łowców i przy okazji dowiedzieć się czegoś ciekawego o ich interesach. Można by pomyśleć, że wobec tego jest bardzo oddany pracy, ale otóż nie. Pojawił się tutaj tylko po to, żeby nawalić się jak szpadel, bowiem odzywały się jego regularne migreny. Co prawda głowa nie pękała mu jeszcze od środka, ale ból był już na tyle odczuwalny, że trzeba go było czymś znieczulić.
Wraz z przekroczeniem progu baru w jego nozdrza wpadł charakterystyczny zapach. Takiej meliny nie szło spotkać w mieście. Wszystko było tutaj tak stęchnięte i brudne, że Shinichi czuł się całkiem swobodnie. Nie musiał się martwić o maniery, nie rozglądał się za białym obrusem, czy też zwyczajnie nie wycierał butów przy wejściu do środka. Wszystko dookoła było takie swojskie, że nie sposób było czuć się tutaj skrępowanym. Dlatego też bez większych oporów żołnierz wszedł do środka i usiadł przy stoliku, który posiadał jedynie dwa, ale za to jakże osobliwe, krzesła. Wyglądały raczej jak minitrony, ale wrażenie to mogło szybko prysnąć w momencie zetknięcia się tyłka z wysiedzianymi poduszkami. Chyba jeszcze nigdy Shinichi nie czuł tyle sprężyn wbijających się w jego tyłek, ale, jak to mawiają, zawsze musi być kiedyś ten pierwszy raz. Szkoda tylko, że trafił się on akurat wtedy, kiedy głowa Kurokawy zaczynała krzyczeć.
- Ja pierdolę... Znowu. - warknął cicho, masując dwoma palcami lewą skroń. Nie wiedział czemu to akurat jego tak pokarało, ale nie zamierzał się też nad tym zbytnio użalać, bo już po chwili na jego stolik trafił pierwszy kufel z tak zwanym "piwem". Normalnym alkoholem tego nazwać nie można było. Jeśli nie byłeś w stanie jednoznacznie stwierdzić czy trunek jest chrzszczony, czy też wlano do niego słabej jakości spirytus, to mogłeś być jednocześnie pewien, że dostałeś zwykłą mieszankę i zlewkę wszystkiego, co zostało znalezione na gruzach sklepów, domostw i bóg wie jeszcze czego. Jednak na swój sposób, taki misz masz nie był zły. Pozwalał zatruć się dostatecznie szybko, żeby zapomnieć o większości dnia, a jeśli połączyć to jeszcze ze spustem Kurokawy, to nie ma się co dziwić, że zaledwie po godzinie na jego stoliku znajdowały sie już trzy puste kufle. To był doskonały moment, żeby na chwilę przestać i wtłoczyć do organizmu kolejną truciznę jaką były papierosy. Zapałka syknęła, płomień lekko rozświetlił twarz mężczyzny, a następnie przeskoczył na tytoń w papierku, który sam zabłysnął. W miarę rozchodzenia się nikotyny po ciele, Shinichi zaczynał odczuwać delikatną ulgę i spokój. W rogu baru znajdowała się jednak dwójka nieznośnie głośnych facetów, którzy zaczynali go już nawet irytować, więc nie było do końca wiadomo jak długo ten stan błogosławieństwa zostanie utrzymany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.16 20:08  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Wylądowała zgrabnie na tyłach baru i od razu zdematerializowała swoje skrzydła. Trochę zapomniała, że nie we wszystkich miejscach musi obawiać się zdemaskowania, a z drugiej strony i tak nie chciała, aby ktoś od razu rzucił się na jej skrzydła. Na samą myśl o takiej ewentualności przeszedł ją dreszcz, więc potrząsnęła głową i spojrzała w niebo, zanim zdecydowała co dalej. Zair jeszcze przez chwilę kołował nad jej głową zniżając lot, po czym lądując wczepił swoje pazury w jej prawe ramię i zaskrzeczał z zainteresowaniem. Ambriel spojrzała na niego uważnie i przysunęła lewą dłoń do jego dzioba, aby pogłaskać go po nim z czułością. Uśmiechnęła się jak zawsze, kiedy odpowiedział na tę pieszczotę przysuwając głowę bliżej jej dłoni.
- Sprawdzimy, czy nas tutaj nie potrzeba i polecimy dalej. Przynajmniej trochę odpoczniemy, zgoda? - powiedziała do stworzenia, które odpowiedziało cichym skrzeknięciem i machnęło skrzydłami.
Wtedy Moreta rozejrzała się uważnie po okolicy, w której właściwie nie znalazła nic interesującego, oprócz kotów buszujących śmieciach. Westchnęła lekko i ruszyła wzdłuż budynku, aby znaleźć się przed nim. Kiedy to się w końcu stało, spojrzała krytycznie na budynek.
Właściwie gdyby nie Zair to nawet nie opuszczałaby swojego ogrodu. Akurat teraz, kiedy ogród pięknie zakwitał, temu zachciało się odwiedzić akurat Desperację. Jeszcze nie była pewna, czy dobrze zrobiła dając mu się wyciągnąć ze swojego zakątka. Postanowiła jednak, że skoro już tak się stało, to przynajmniej sprawdzi, czy gdzieś się nie przyda. Odetchnęła głęboko i postanowiła wejść do baru przed którym stała.

Starając się zachowywać jak najbardziej po ludzku i choć miała straszną ochotę zatrzymać się najpierw w drzwiach i rozejrzeć po wnętrzu, od razu ruszyła w stronę baru. Tak...doszła do wniosku, że lepiej zrobi, kiedy rozejrzy się już na miejscu. Siadając na jednym z barowych krzeseł oznajmiła barmanowi, że:
- Dziś tylko wodę - takim tonem jakby była tutaj stałym gościem, a kiedy otrzymała swoją szklankę spojrzała na nią nieco krytycznym spojrzeniem, żeby po chwili uśmiechnąć się do barmana serdecznie i podziękować. No co? Przecież na pewno dawał z siebie wszystko. Nie wolno jej było narzekać na odrapane szkło w którym otrzymała swoją...wodę. Przez chwilę wpatrywała się z niepokojem na swój napój po czym zamknęła oczy i upiła łyk ze szklanki. Tak...Teraz mogła się z czystym sumieniem rozejrzeć po wnętrzu baru i dostrzec kilka ciekawych szczegółów. Niby jakiś telewizor, niby jakaś kanapa i niby jakiś stół bilardowy. Uśmiechnęła się w duchu widząc ilość kul do gry, po czym przesunęła spojrzenie po innych gościach baru, jakby chcąc się upewnić, czy ktoś akurat nie potrzebuje jej pomocy...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 10:01  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
To w sumie zabawne, że Shinichi zachowywał się tu tak, jakby urodził się za rogiem, chociaż tak naprawdę pochodził z M-3, a osoba, którą miał teraz na oku, zupełnie nie pasowała do tutejszego otoczenia. Tak, tak. Spoglądał właśnie na panienkę, która przybyła do baru i złożyła swoje pierwsze zamówienie. Ale nie zamówiła piwa, nie zamówiła spirytusu. Ona po prostu poprosiła o... wodę! To samo w sobie budziło już podejrzenia. Kto zamawiałby wodę w takiej melinie? Tego ruchu bałby się nawet sam Shinichi. Alkohol przynajmniej wypali te wszystkie zarazki i inne ścierwa, a jeśli jest za słaby, to po prostu zamaskuje ich smak. Jednakże jeśli dziewczyna chce pić te glony, to jej sprawa. Niestety brunetowi nie udało się powstrzymać śmiechu (nie, żeby w jakikolwiek sposób próbował to zrobić) i zarechotał głośno, niczym sie nie przejmując. Drugą rzeczą, która znacząco wyróżniało ślicznotkę z tłumu były włosy. Długie, zadbane i o nietypowym kolorze. Czy ona naprawdę myślała, że ktokolwiek na desperacji będzie w stanie zadbać o nie w taki sposób? Przecież to było pewne, że pochodzi z miasta. Oczywiście nikt nie brał pod uwagę Edenu, bo kto w pierwszej chwili pomyśli, że widzi przed swoimi oczami anioła? Shinichi do pobożnych osób nie należał i dałby sobie rekę uciąć, że większość osób, które tu się znajdowały również się do nich nie zaliczała. Ta "reszta" była bowiem raczej grupą napalonych samców i samic o wątpliwych wartościach moralnych, która teraz obłapiała wzrokiem różowłosą tak, jakby była kubełkiem skrzydełek pośród wygłodniałych murzynów. No tego się nie dało nie zauważyć, jeśli ktoś zaliczał się do stałych bywalców baru. I normalnie Shinichi nie miałby nic przeciwko, żeby nieznajomą wyciągnęli gdzieś w ciemne uliczki i zrobili z nią co chcieli, ale teraz był już leciutko podpity. Na dodatek, co by nie mówić, to paniusia nie była taka zła, więc jeśli ma na niej położyć łapska jakiś menel czy inny obwieś, to równie dobrze wcześniej może spróbować zrobić to on sam. Co prawda, po dobroci, ale zawsze coś!
Wstał więc od swojego stolika, a wraz z nim uniósł się dym z tlącego się papierosa i ruszył pewnym krokiem w kierunku dziewczyny, a już po chwili dało się słyszeć dźwięk szkła uderzającego o blat. Kufel trzymany w ręku męzczyzny właśnie spotkał się z barem (przeżył spotkanie), co miało zwiastować jego nadejście. Zanim się jednak odezwał wypuścił z siebie jeszcze dwa razy dym i dopiero przeniósł wzrok na różowowłosą stojącą po jego prawej stronie.
- Jeśli się wtapiasz w otoczenie, to kompletnie Ci to nie idzie. - zagadnął w końcu, a na jego twarzy pojawił się arogancki uśmieszek. No nie mógł przepuścić okazji, żeby jej tego zwyczajnie nie wytknąć. Wszystko było aż nazbyt oczywiste, choć ona zdawała się tego kompletnie nie zauważać.
- Po pierwsze, starannie ułożone i zadbane włosy. Po drugie, nienaganna cera i sylwetka. Po trzecie, ubiór, który nie jest ani zabrudzony, ani poszarpany. - zaczął wymieniać błędy, które rzucały się w oczy - I, do kurwy nędzy, kto normalny przychodząc do tego gówna zamawia tylko wodę? - podsumowanie było jednak najważniejsze, więc postarał się je wyraźnie zaakcentować. To byłoby chyba tyle, jeśli chodzi o lekcje kamuflażu dla nieznajomej. Taka dość okrojona lekcja tego, czego Shinichi musiał się uczyć w specu, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tych rzeczy jeszcze przed wstąpieniem do niego.
- Jak wyrwałaś się z miasta? - zapytał, trochę ściszonym tym razem głosem, żeby nie przyciągać uwagi gawiedzi. Trudno jednoznacznie stwierdzić jakich rozmiarów burda powstałaby tu, gdyby dowiedzieli się, że w środku właśnie znajduje się paniusia z miasta, do którego ich nie wpuszczają, bo zostali uznani za gorszy sort ludzi. A co do samego pytania, to była pierwsza opcja, która przyszła mu do głowy. Shinichi oczywiście o aniołach wiedział i kilku spotkał, ale jakoś nigdy nie potrafił ich odróżnić od normalnych ludzi, dopóki nie zaczęli pieprzyć o bogu, zbawieniu, grzechach i zabranianiu wszystkiego, co tak naprawdę jest przyjemne, piękne i najlepsze w byciu człowiekiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 11:41  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Kiedy się rozglądała zauważyła, że wstał i ruszył w kierunku baru, więc odwróciła wzrok póki jeszcze mogła. Nie chciała by pomyślał, że się na niego patrzy... Żeby jakoś zabić tę chwilkę czasu, podniosła swoją szklankę z wodą i spokojnie upiła z niej kolejny łyczek. Nie chciała skończyć jej zbyt szybko.
Nie musiała się mu nawet długo przyglądać, żeby od razu wywnioskować, że jest od niej wyższy. O głowę co najmniej...dobrze, że nosiła obcasy, przynajmniej dzięki temu skracała sobie dystans do wysokich ludzi.
Wzdrygnęła się lekko, kiedy postawił swój kufel na ladzie, robiąc to odrobinkę za mocno, jednak żeby nie dać tego po sobie poznać, sama odstawiła swoją i początkowo nie spojrzała na niego. A przynajmniej nie zrobiła tego, dopóki się nie odezwał. Kiedy już to zrobił uniosła brwi w zdziwieniu i posłała mu krótkie spojrzenie. Czyżby posłał jej właśnie jakiś złośliwy uśmiech, czy jej się wydawało? W tym czasie Zair wbił trochę bezczelne spojrzenie w gościa baru i nie odrywał go przez dłuższą chwilę. Ambriel zaś nie miała nawet czasu, żeby się zastanowić nad jego słowami, ponieważ pociągnął zaczęty wątek dalej wytykając jej, z jakiego powodu nie pasuje do otoczenia.
- Przecież każdy kto choć odrobinę dba o swój wygląd, może mieć zadbane włosy! A na cerę nic nie poradzę, że jest...taka... - pomyślała. No przecież przed wejściem do baru nie wytarza się w błocie! A fe!
Kiedy jednak wspomniał o wodzie która piła. Każdy przecież mógł mieć gorszy dzień i chcieć napić się wody! Skoro barman nie zareagował na ten fakt, to czemu on miałby to robić?
A tak w ogóle, o widocznie odezwał się stały bywalec! Phi! Choć bardzo chciała zareagować tą udawaną złością, to jednak jej to nie wyszło, już wiedziała, że wyraz jej twarzy nie posłuchał tych wymuszonych myśli, więc żeby ukryć swoje zakłopotanie pogłaskała Zaira po dziobie. Swoją drogą ciekawe, że ona przyciągała uwagę a Zair już nie...
Westchnęła tylko w odpowiedzi i pozwoliła, aby ta nieco napięta atmosfera zawisła w powietrzu.
Wtedy jednak on zadał jej kolejne pytanie.
- Z miasta? - powtórzyła w myślach. No tak... Może wygląda jak mieszkaniec Miasta-3, więc uśmiechnęła się do niego lekko w odpowiedzi, ale zabrała prawą rękę z lady, opierając ją tym samym na udzie. Skoro myślał, że pochodzi z miasta, to lepiej żeby nie zobaczył braku przepustki na jej nadgarstku. Może dzięki temu będzie mogła pociągnąć tę farsę troszkę dalej. Mimo iż nie potrafi kłamać.
- Zair mi pomógł - odpowiedziała jakby to było oczywiste i wskazała na skrzydlatą bestię siedzącą na jej ramieniu, a która nie oderwała swojego spojrzenia od obcego ani na moment. Właściwie to odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo przecież to za jego sprawą wyszła z domu. Nie powiedziała jednak więcej w tym temacie. Przecież nie będzie zdradzać swoich sekretów, nawet gdyby mogła.
- A ty? - zapytała spokojnie. Może dowie się czegoś, co kiedyś będzie mogło się jej przydać przy takim pytaniu? Oczywiście założyła, że i on z Miasta pochodzi, skoro zapytał ją o to z ciszonym głosem, jakby się bał, że sam zostanie zdemaskowany. Przez chwilę skupiła się na jego emocjach, chcąc je odczytać. Które to dokładnie odczuwał w tej chwili? Może jeśli jest tym zaniepokojony, mogłaby mu pomóc?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 13:56  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Nie, nie. Nic z tych rzeczy nie było normalne, co tylko potwierdzało, że dziewczyna rzadko bywała na Desperacji. Tutaj prąd jest rzadkością, a mycie włosów za pomocą szamponu czy innego rodzaju badziewia jest już luksusem. Jeśli ktoś przychodził tutaj tylko po to, żeby znaleźć sobie jakąś panienkę, to musiał liczyć się z tym, że zarówno wyglądem, jak i stylem będą znacząco odstawały od przedstawicielek płci pięknej z miasta. Co prawda będą naturalniejsze, ale przez to łatiwje będzie im tez odsłonić swoje wady, które zazwyczaj skrywane sa pod makijażem lub sprytnie dopasowanymi ubraniami. Moreta zdawała się tego nie zauważać, ale zapewne zorientuje się w takich sprawach, o ile tylko częśćiej będzie przebywała na ziemi. Zachowanie dziewczyny tymczasem nie wywoływało u Shinichiego jakiś szczególnych emocji. Po prostu zdawało mu się, że jest trochę wzdrygnięta, a może nawet i zdziwiona tym, że facet do niej podszedł. Nie dziwił jej się. Gdyby był niewiastą, to zapewne też nie czułby się dobrze w towarzystwie kolesia o jego aparcyji i facjacie. Na pewno nie przynosiły one na myśl obrazu księcia na białym koniu, który jedzie uratować swoją lubą z opresji i wyważyć drzwi do wieży, w której niedobry ojciec trzyma księżniczkę już dziesięć lat. Kurokawa raczej włamałby się do środka, a następnie księżniczkę uprowadził tylko po to, żeby następnie wyciągnąć od króla sowity okup, po zapłaceniu którego, księżniczka wróci po raz kolejny do swojego małego, luksusowego więzienia. Wracając jednak do meritum, Shinichi w ogóle nie przejął się wzrokiem istotki na ramieniu kobiety. Nie dziwila go. Podczas swoich podróży po Desperacji widział już wiele i często walczył z wymordowanymi. Jeśli potrafił już uwierzyć w człowieka karalucha lub zwyczajnego wilkołaka, to i udowmowione, przerośnięte coś nie sprawi, że oczy wyjdą mu z orbit.
- Zair? Chcesz mi powiedzieć, że ten przerośnięty kurczak pozwolił Ci wyjść przez bramę pełną uzbrojonych po zęby strażników sprawdzających kieszenie i plecaki wszystkich? - zapytał z niedowierzeaniem, po czym zaciągnął się po raz kolejny papierosem, a sam dym wydmuchał prosto w pysk Zaira. Niech się na niego tak nie gapi, bo następnym razem nie tylko dym wyląduje na jego dziobie. W każdym razie dziewczyna sama zadała pytanie. To dobrze! Oznaczało to tylko tyle, że sama zainteresowała się brunetem, co dobrze wróżyło. Sam Shinichi nie spieszył się jednak z odpowiedzią. Weszło mu już to w krew, co wiele osób zwyczajnie irytowało. Wszystko to wygladało bowiem tak, jakby zupełnie ignorował rozmówcę, albo co najmniej go lekceważył.
- Przyszedłem tu po to, co zawsze. Alkohol i ewentualne bicie brudasów po mordach. - był szczery, bo i po co miał kłamać. W mieście nie mógł sobie na takie coś pozwolić, bo zaraz wzywałby go generał, musiałby składać raporty, wskazywać winnych, składać zeznania. Zbyt dużo roboty za kilka minut bijatyki. O wiele lepiej zrobić to w miejscu, gdzie latające krzesła nikogo nie wystraszą, a jeszcze poprawią humor. A jeśli chodziło o emocje żołnierza, to z nimi było różnie. Teraz na pewno górowało w nim zaciekawienie dziewczyną, przemieszane oczywiście z bólem, którego doświadczał przez migrenę. Nie zabrakło jednak miejsca na wstręt do starszego gościa w brodzie, który oblizywał się, spoglądając na Moretę. Oczywiście Shinichi nie miałby nic przeciwko temu, gdyby teraz obok niej nie stał i nie musiał widzieć tych grubych, tłustych warg faceta. Jeszcze trochę, a porozmawiają inaczej.
- Przyszłaś tutaj szukać faceta? - zapytał w końcu, patrząc na to jak jest ubrana. Może dla niej był to zwykły ubiór, ale w porównaniu do tych worków po ziemniakach, jakie zazwyczaj się tu nosi, to strój był całkiem wyzywający. Nie dziwota, że większość mężczyzn w barze gotowa byłaby się zamienić w wyjące kojoty tylko dlatego, że różowowłosa trochę by się z nimi podroczyła. Na ich nieszczęcie, jeden z nich już przy niej stanął i teraz będzie o wiele trudniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 14:41  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Mały Ikurua zaskrzeczał obrażony i odbijając się od ramienia dziewczyny, zrobił nad nią pełne koło i wylądował na drugim ramieniu - dalszym od tego nieuprzejmego człowieka, który nawet nie wiedział, że nie dymi się w innych! Moreta w tym momencie spojrzała na swojego przyjaciela i uspokajającym gestem pogłaskała go po barwnych piórach. Nie musiała korzystać ze swoich zdolności, aby uspokoić stworzenie, ponieważ był do niej przywiązany. Znali się jak mało z kim, nawet czasami miała wrażenie, że Zair czyta jej w myślach.
Ale mimo wszystko nie mogło pozostawić tej zniewagi bez reakcji, więc naburmuszyła się, jak to zwykle robią w takich sytuacjach ludzie.
- Sam jesteś przerośnięty kurczak... - powiedziała mu w oczy, po czym znowu spojrzała na Zaira, który znowu zaskrzeczał, tym razem zadowolony. Dzięki tej reakcji Ambriel wiedziała, że dobrze jej to wyszło, wiec w głębi ducha była z siebie zadowolona.
- Właściwie, to dawno nie byliśmy w mieście - sprostowała. No dobra, powiedzmy sobie szczerze, że nigdy tam nie była. Ale tego mówić nie powinna prawda?
Wtedy rozejrzała się po pomieszczeniu jakby chciała się upewnić, czy jej pierzasty towarzysz nie zwraca na siebie zbyt dużej uwagi tym skrzeczeniem. Niektórzy przyglądali im się, więc Moreta doszła do wniosku, że jednak miała rację. Nie...nie pomyślała nawet o tym, że to nie na ptaka patrzą, ale na nią. Ale nie przejmowała się tym.
Odrzuciła włosy do tyłu, po raz kolejny napiła się troszkę wody dochodząc już do połowy szklanki i spojrzała na swojego nowego rozmówcę. Wiele wysiłku ją kosztował ją brak reakcji na jego wzmiankę o ewentualnej bójce. Musiała o zrobić, inaczej wygłosiłaby jedno ze swoich kazań o agresji, miłości i w ogóle. Już wiedziała, że takie teksty nie są mile widziane przy pierwszych spotkaniach z ludźmi, więc wiedziała jak unikać zbędnych nieprzyjemnych sytuacji. Właściwie to właśnie przez takie postępowanie świat ludzi jest teraz taki zepsuty. Gdyby ci zastanowili się nad tym, nawet nie doszłoby do apokalipsy i nie byłoby tej całej szopki. Ona robiłaby to co zawsze, nie musiałaby szukać sobie zajęcia, i wszyscy byliby szczęśliwi.
Po kolejnej chwili zadał jej dziwne pytanie. Czy szuka faceta? Czy tak właśnie wygląda? Zamrugała zdziwiona, spojrzała pytająco na Zaira, a następnie na swój ubiór.
- A wyglądam na taką? - zapytała w końcu wciąż obcego jej rozmówcę. Uznała, że nie powie nic więcej na wszelki wypadek. Nie chciałaby wygadać się przypadkiem. Choć była przekonana, ze ten nie zrobi jej krzywdy - przecież nie była bezbronna, ale jednak nie chciałaby, aby do takiej sytuacji w ogóle doszło. Lepiej unikać niż zwalczać, prawda?
Ale zaraz, chwilka. Wciąż byli sobie nieznajomi, prawda? To nie leżało w jej naturze, aby tak to pozostawić!
- Mów mi Moreta - powiedziała i wyciągnęła do niego prawą dłoń w przyjaznym geście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.16 19:01  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Czyli jednak kurczak potrafi reagować i nie jest sztuczny. Dobrze wiedzieć, że to nie jest jakiś kolejny, dziwny robot, które można spotkać w mieście. Na dodatek zna swoje miejsce, bo juz po pierwszym strzale z papierosowego dymu zmienił ramię i schował się za właścicielką. Shinichi jakoś nigdy za szczególnie nie przepadał za zwierzętami. Wyjątkami były jedynie psy, które jako tako akceptował. Kotów za to nienawidził. Kurczak na ramieniu Morety spodobał mu sie jedynie dlatego, że się wycofał, chociaż i tak był daleki od sympatii w jego kierunku. Może gdyby wiedział, że potrafi się zapalić, to spoglądałby na niego inaczej. W końcu zapalniczki też kosztują, a tu jest jedna, na dodatek mobilna!
- Ohohoh. Ale język to masz jednak niewyparzony. Mogłabyś na drugi raz przyhamować, bo nie wiem czy jeszcze raz to wytrzymam. - odpowiedział, teatralnie przykładając dłoń do ust w geście zaskoczenia. Nie. Naprawdę mogła wymyślić coś lepszego. Nie wiedział jak ten Ikurua mógł się z tego cieszyć, ale to już jego sprawa. Dziewczyna, która nie potrafi odszczeknąć... Ciekawe! Musiała być wychowywana w jakimś strasznie kulturalnym domu albo była trzymana pod kloszem na tyle długo, że nie została przystosowana do społeczeństwa, które wcale nie jest takie miłe i różowe, jakby się mogło zdawać.
- Podsumujmy. Dawno nie byliście w mięście, ten ptaszor pomógł Ci z niego uciec, a pomimo tego masz niemalże nienaruszone ubrania i fryzurę? Coś tutaj czuć... A tak. Gówno prawda. Kłamstwo na początek znajomości dość ciężko zmazać. - zwrócił jej uwagę, doskonale wiedząc, że coś tutaj śmierdzi. Albo nie była z miasta, albo nie jest tutaj bez powodu. Jednakże z wojska jej nie kojarzył, więc czyżby była z jakiejś organizacji, która funkcjonuje poza murami? Ewentualnie dostała ubrania z Edenu, bo słyszał, że anioły rozdają ciuchy potrzebującym, ale w takim wypadku chyba by nie kłamała, a zwyczajnie o tym powiedziała. Teraz jednak Shinichi nie zamierzał bawić się w detektywa. Poczeka na jej odpowiedź i najwyżej dopiero będzie ciągnął ją za język tak, żeby jego ciekawośc została zaspokojona w pełni.
Lekcja dla Morety na przyszłość. Shinichiemu nie zadaje się pytań potencjalnie niebezpiecznych, czyli takich, na które odpowiedź może być niekoniecznie taka, jakiej się spodziewasz. Teraz anielica sama się nadstawiła i to nie tak, że Kurokawa jej nie lubi. Po prostu ma taki, a nie inny charakter.
- Szczerze? Jakbyś szukała klienta. - odpowiedział bez większego namysłu, a co lepsze, nawet się nie zreflektował po tym, jak wypowiedział te słowa. Tu kawałek ciała, tam uwydatnienie i proszę. Wzrok większości mężczyzn skierowany jest na Moretę, więc jeśli nadal po tym będzie myślała, że w rzeczywistości patrzą się na kurczaka siedzącego na jej ramieniu, to Kurokawa powoli zacznie wątpić w jej podejście do życia. Nie można być chyba aż tak naiwnym i beztroskim, prawda? Niech ktoś to potwierdzi.
- Moreta... Kolejny obcokrajowiec. Na imię mam Shinichi. - sam również się przedstawił, choć trochę niechętnie. Koniec końcó wyciągnął jednak rękę i uścisnął niezwykle pewnie rękę dziewczyny. Jeśli ktoś spodziewał się tutaj dżentelmeńskiego pocałunku w wierzch dłoni, to najwyraźniej się zdziwił - Więc? Skąd pochodzisz, że masz takie egzotyczne imię? - nie, żeby w M3 nie chodziło pełno Erichów, Samów, Elizabeth i innych. Kurokawa nadal jednak lubił naświetlać, że to jest ziemia jego narodu, a nie Niemców, Anglików czy Polaków. Wszyscy są tutaj goścmi i jako tacy powinni się odpowiednio zachowywać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 3:30  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
Nie zareagowała w żaden spodziewany sposób na jego sarkastyczną wypowiedź. Możliwe, że nawet nie wyczuła w jego tonie nic podejrzane, ale kto ja tam wiedział. Zamiast tego ptak skubnął ją delikatnie w ucho, jakby chciał zwrócić uwagę różowowłosej na coś o czym tylko on sam wiedział. Moreta rzuciła mu krótkie spojrzenie. Oczywiście zrozumiała o co mu chodziło. Miała nie ciągnąć dalej tego tematu, bo później sobie nie poradzi. I tak też zrobiła.
Kiedy zarzucił jej kłamstwo przygryzła wargę w zakłopotaniu. To nie tak, że skłamała, tylko nie powiedziała prawdy. Gdyby skłamała, to wymyśliłaby jakąś mniej lub bardziej wiarygodną historyjkę o tym jak to wydostała się z miasta, w którym żyła odkąd tylko pamiętała. Ale tego nie zrobiła.
- Nie muszę ci się tłumaczyć w jaki sposób dbam o siebie - odpowiedziała krótko po raz kolejny chcąc zabrzmieć jakby była poirytowana tą rozmową. Jakby nie było - to była prawda. Co go interesowało jej ubranie czy włosy? A nawet gdyby, to nic nigdy nie zmusiłoby jej do noszenia brudnych ubrań, czy przetłuszczonych włosów, choćby miała się umyć w najgorszej rzece świata! Co to, to nie!
Westchnęła lekko kiedy usłyszała jego szczerość i musiała dobrze przemyśleć swoje następne słowa. Właściwie to można było powiedzieć, że szukała klienta. Zair wyciągnął ją z domu, po to, aby mogła się na coś komuś przydać. Ambriel czuła się najszczęśliwsza, kiedy mogła bezinteresownie pomagać ludziom. Miała wtedy wrażenie, że od czasów sprzed apokalipsy nie zmieniło się zbyt wiele. Ale tak oczywiście nie było - zmieniło się wszystko. Przede wszystkim fakt, że kiedyś wystarczyło siedzieć sobie na górze i mogła dbać o ludzi, których była patronem. Teraz, żeby móc komukolwiek pomóc musiała ruszyć swoje pióra ze swojego pięknego ogrodu i jeszcze jakby tego było mało, musiała poszukiwać potrzebujących. Którzy czasem nawet tej pomocy nie chcieli. A gdzie tam wspomnieć o ludziach którzy swojego czasu urządzali sobie polowania na Anioły?
Jeśli Ambriel czegoś się bała, to właśnie tych ludzi...
Tak czy inaczej...
- Nie... nie szukam klienta. Przynajmniej nie w tym sensie, który zapewne masz na myśli - powiedziała spokojnie, a kiedy zapytał ją o pochodzenie spojrzała mu w oczy
- Poza tym Moreta, to nie do końca imię - odpowiedziała krótko na wzmiankę o tym, że jest to egzotyczne imię - I nie powiem ci skąd pochodzę, a przynajmniej nie w tym miejscu - ton tej wypowiedzi był podejrzanie stanowczy. Wskazywał na to, iż chce zakończyć ten w pewnym sensie niebezpieczny temat.
Nie...nie będzie rozmawiać o tym w tym barze. Zbyt wiele par uszu się tutaj znajdowało, a nie chciałaby, aby komuś nagle przyszły do głowy głupie pomysły. Po co? Po to, żeby wywołać jakąś bezsensowną sytuację?
Podniosła swoją szklankę i dopiła swoją wodę do końca, a kiedy to zrobiła, wbiła tajemnicze spojrzenie w dno naczynia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.06.16 16:30  •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
No tak. Nie musi nic tłumaczyć, co oznaczało tylko, że ma wiele do ukrycia. Gdyby był porządnym gliną, to w tym momencie wyprowadziłby ją z baru, po drodze pewnie odganiając gapiów, a następnie zakuł ją w kajdanki i zwyczajnie zaprowadził do miasta na przesłuchanie. Oczywiście po drodze mogłoby nie być tak ciekawie, więc całkiem możliwe, że zostałby również zmuszony do walki, ale akurat nie miał nic przeciwko temu. Jednakże, skoro Shinichi byl jaki był, to zwyczajnie westchnął ciężko i dopił swoje piwo wskazując jednocześnie, że jego zainteresowanie zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Nie był typem faceta, który lubił bawić się w kotka i myszkę, żeby finalnie chodzić ze swoją zdobyczą po całej Desperacji i chwalić się nią każdemu napotkanemu człowiekowi.
- Dobrze. Mnie też uczyli, żeby nie mówić nic nawet wtedy, gdy przystawiają ci spluwę do skroni. - burknął jedynie lekko niezadowolony, ale w ten oto sposóc ostatecznie uciął temat. Kurczak na ramieniu Morety zaczął go jednak irytować. Pewnie gdyby nie jego skrzeczenie, to wyciągnąłby z dziewczyny to, co chciał. W tej chwili zaczął się nawet przyglądać zwierzęciu trochę dokładniej i zastanawiać się przy okazji czy jest jadalny. W końcu wygląda trochę jak kurczak, więc gdyby pozbyć się dzioba i piór, to całkiem możliwe, że możnaby go wrzucić na ruszt i przyrządzić w ten sposób całkiem smaczne mięsko. W każdym razie Shinichi nie wychylał się z tą propozycją. Znajdzie na to odpowiedniejszy moment, albo nawet dorwie przedstawiciela tego gatunku i sam przeprowadzi kulinarny eskperyment.
- Nie w tym sensie? To może chcesz sprzedać na Desperacji lodówkę? - zakpił dość wyraźnie, nie bardzo wiedząc co takiego miała na myśli. Oczywiście zawsze mogła pochodzić z Drug-Onów czy innych obwiesiów, ale nie wyglądała na taką, która na co dzień parałaby się brudną robotą. Była do tego zbyt niewinna i nieogarnięta, więc wszelkie możliwości tego typu nalezało od razu odrzucić. W tej chwili nieznajoma zrobiła jednak coś, co go zaskoczyło. Czy ona właśnie chciała go wyciągnąc z baru? W idealnym filmie pewnie prowadziłaby go do swojego domu, ale w jej przypadku byłoby trochę wątpliwe. Była zbyt dziwna, żeby tak po prostu zabrać go do swojego domu na Desperacji, ale skoro już opróżnili swoje naczynia, to równie dobrze mogą się gdzieś przenieść.
- Nie mówisz mi skąd jesteś, nie mówisz jak się wydostałaś, podajesz mi coś, co nie jest Twoim imieniem, a następnie chcesz mnie stąd gdzieś wyciągnąć? - zapytał, wyliczając po kolei wszystkie kłamstwa czy niedopowiedzenia, jakie mu tego wieczora zaserwowała. Przez chwilę spoglądał na nią, później na swoje puste naczynie i znowu na nią - Ja w to wchodzę! - odpowiedział rozbawiony i teatralnie odepchnął się rekoma od baru. No. To na co czekają? Niech prowadzi go w zasadzkę, do domu czy nawet na kolejny alkohol. Jemu to w tej chwili kompletnie nie przeszkadzało. Wyciągnął nawet z kieszeni paczkę papierosów i był gotów ją zwyczajnie poczęstować. Zapowiada się ciekawy wieczór!

z/t jeśli Morecie pasuje
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 33 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 33 z 52 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 42 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach