Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Go down

Pisanie 21.08.15 10:45  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Pokiwał głową ze zrozumieniem i z głośnym 'mhm-mhm'.
Poznawanie świata było jednym z jego hobby, lubił zadawać pytania i dostawać to, czego chce. Jeżeli ktoś mógł coś dla niego zrobić, a wyglądało na to, że nie będzie to dla niego problemem, nie bał się robić wszystkiego, by to dostać. Chociaż mówienie w sposób otwarty o pragnieniach wychodziło mu czasami dosyć opornie, ostatecznie przy użyciu podstępu lub swoich zachowaniem wyrażał się. Słuchanie o tym, jak niektórzy mieszkańcy miasta mimo wszystko nie podkładają się władzy tak jak ona by tego chciała go zadowoliło. Niebiescy zazwyczaj ścigali go tylko i wyłącznie za to, że posiadał ogon, a przecież nie zrobił niczego złego. Gdyby tylko mógł go schować, robił by tak. Niestety nie było tak łatwo, dlatego musiał znaleźć inne sposoby, na spełnianie swoich marzeń i spacerach po mieście.
Marzyły mu się brukowane uliczki i powolne stąpanie środkiem alejki z wielkich drzew pamiętających stare czasy. Latarnie świeciły by delikatnie na złoto, a świetliki towarzyszyły by mu w trakcie tej podróży. Nawet teraz zamyślił się na ten temat, chociaż wszystko co powiedziała Samael dotarło do jego uszu, a następnie głowy.
Chwila ciszy uświadomiła go, że może był czas na ponownie odezwanie się. Nie było nic gorszego niż długa cisza w trakcie rozmowy, której nikt nie potrafił przerwać, nawet całkiem prostym żartem.
- Ah, Pani Samael, a po co Ci tak właściwie te wszystkie... graty? Nie wiem czy mogę je tak nazywać, bo jeżeli wyrażają dla Ciebie jakąś wartość, to było by niemiłe... A więc, przedmioty, powiedzmy. Do czego służą Ci te przedmioty, których mieszkańcy miasta z wyższych sfer postanowili się już pozbyć? - Położył ręce za plecami i wędrował leniwie wzrokiem po wysypisku od czasu do czasu spoglądając na dziewczynę, kiedy się do niej zwracał. - Może jakieś rękodzieło? Słyszałem, że nadawanie nowego życia starym przedmiotom jest ostatnio popularne.
Podniósł dłoń do policzka i zamyślił się na krótką chwilę.
- Sam powinienem tego spróbować, chociaż nie wiem od czego się zaczyna...
Obserwował kobietę i to, jak szuka ona innego pojazdu, z którego jej zdaniem można by wyciągnąć jeszcze trochę użytecznych przedmiotów. Jego myśli skupiły się więc na tym, jak ona wybiera z całego wysypiska tylko te miejsca, które wydają się obiecujące. Umiejętne szukanie też było istotne. A Lis chociaż czasami przejawiał inteligencje, w głównej mierze uważał, że wszystkie ludzkie umiejętności biorą się nagle z nieba, więc niektórzy są obdarzeni lepiej od innych.
Ze swoim talentem ignorowania rzeczy istotnych przegapił więc moment, w którym Samael zwróciła się w jego stronę i zbliżyła do samochodu, by ostatecznie znaleźć się na dachu obok niego.
Dopiero ciężar dłoni, która powoli przeczesywała białe kosmyki włosów przechodzące bardzo delikatnie w futro na zwierzęcych uszach przywołał go z powrotem do tego świata.
- Ah! - Wydał z siebie zaskoczony dźwięk, ale natychmiast miał ochotę zacząć mruczeć. Koty śmiały się z niego, że nie ma nic wspólnego ze swoimi psimi kuzynami, skoro zachowuje się jak one. Ale kto mówisz że to wada? Dzięki temu dogadywał się także z mruczkami. Jego uszy skierowały się do tyłu, a plecy wyprostowały się, żeby z całej siły naciskać głową na drapiącą go dłoń.
No i proszę, nie musiał nawet używać podstępu, by otrzymać to, co chciał.
- Ojej, przepraszam, że tak mruczę. To jest silniejsze ode mnie. - Czuł się dziwnie mówiąc to, także dlatego, że z jego gardła poza ludzką mową wydobywało się przyjazne burczenie. Zawinął ogon na kolana i wtopił w miękkie futro swoje długie palce czując jak mimowolnie poruszają się one w rytmie nadawanym przez dłoń kobiety.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.15 17:44  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Zaśmiała się, siedząc już obok niego i drapiąc go za uchem.
Jego reakcja była dość... ciekawa. Tak, ciekawa. Zachowywał się prawie jak kot. Nie wiedzieć czemu, wydawany przez niego dźwięk wywoływał uśmiech na twarzy anielicy. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że ona chyba tak właściwie lubi koty.
To było dla niej dziwne odkrycie. Jak dotąd wydawało jej się, że zwierzęta za nią nie przepadają. I to z wzajemnością. A tu proszę. Wystarczyło zwykłe mizianie po głowie, by obie strony były zadowolone.
Huh, może to była wina artefaktu, który zwykle nosiła na szyi? Kiedyż zauważyła, że szczur widząc go na półce, gwałtownie zawrócił i zniknął gdzieś za rurami. W sumie, to by się zgadzało z jego działaniem. W końcu aktywowany miał wywoływać u innych irracjonalny lęk, więc dlaczego nie mógłby nawet bez aktywacji wywoływać u innych niepokoju?
Dlaczego teraz nie działał? Wymordowany miał przecież wiele wspólnego ze zwierzęciem. Jego zachowanie mocno na to wskazywało. To przez to, że amulet był zakryty? Możliwe. W końcu nie był wcale widoczny spod zapiętego pod szyję płaszcza.
Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie nie przestając drapać.
- Różnie bywa. Używam tych "gratów" do naprawiania istniejących już maszyn, czasem składam z nich coś nowego, innym razem po prostu coś przerabiam i potrzebuję dodatkowych części. - Rozejrzała się po wysypisku. - Wiesz, czasem wystarczy naprawienie znalezionej rzeczy. Kilka godzin pracy i mamy.. coś. Na przykład częściowo sprawnego androida. Właściwie, nie rozumiem jak ludzie mogą wyrzucać "coś", co pracowało u nich przez wiele lat i zachowywało się dla nich jak "człowiek". - Westchnęła wpatrując się przez moment w ziemię.
Ona tak zmiękła po przemianie, czy zawsze taka była?
"Wszystkim żywym istotom należy się szacunek i prawo do życia. Z androidami włącznie. Może i nie są organiczne, ale poziom inteligencji jest wystarczająco wysoki, by uznać je za żywe."
Westchnęła.
A miałam skupić się na sobie i olać wszystko dookoła...
Wyrwała się z zamyślenia i przypomniała sobie o czymś.
- Właśnie... miałam szukać rzeczy - powiedziała cicho gdzieś w przestrzeń przed sobą.
Odwróciła twarz w stronę towarzysza i się uśmiechnęła.
- Mam pomysł. Może pomógłbyś mi jednak w poszukiwaniach, a później poszlibyśmy w jakieś milsze miejsce? Może i mi się nie spieszy, ale całej nocy na wysypisku też spędzać nie zamierzam. - Zaśmiała się.
Mimo tej propozycji, nie przestała jeszcze gładzić go po głowie. Właściwie, robiła to już bezwiednie i chyba nawet o tym nie pamiętała.
To było naprawdę przyjemne i uspokajające.
Może powinna sprawić sobie kota?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.15 20:11  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Czerwone oczy Lisa wpatrywały się z ufnością i ciekawością w kobietę. To co mówiła było dostatecznie fascynujące, by przyciągnąć jego uwagę w stu procentach. Miał tylko nadzieję, że kiedy tak beztrosko przesiaduje sobie w mieście, nikt mu w tym nie przeszkodzi. Przed wschodem słońca powinien się stąd ulotnić. Czas był ograniczony, ale to nadawało każdej rozmowie unikatowego charakteru. Właściwie niemal każdy dzień mijał mu na wędrowaniu i poznawaniu ludzi, których często nie miał już nigdy jak spotkać.
- Ehh... niektórym w tym mieście jest po prostu za dobrze. To przykre, bo sam miałem okazję poznać już androidy. - Spojrzał w jej stronę, ale cały czas łasił się do głaskania. - Może to zabrzmi dziwnie, ale nawet jeżeli to tylko maszyny... wydawały się smutne. Nie zawsze, czasami. W takich momentach, w których także ludzie się smucą.
Odwiódł wzrok gdzieś w dal. Przestał na chwile mruczeć i spuścił uszy nieco niżej. Białą kita położyła się za jego plecami i także pozostała bez ruchu. Całe jego ciało emanowało skupieniem i zamyśleniem.
- Nie wiem czy to mechanizm nauki, sztucznie wprowadzane emocje czy jeszcze coś innego... sam fakt, że ludzie pozwalają maszynom uczyć się smutku i zła jest niepokojące. - Mówił nieco sennym głosem.
Na dalsze pieszczoty reagował już z większym opanowaniem. Można by rzec, że przez ten temat na nowo wydoroślał. W końcu jednak nikt nie powinien smucić się dłużej niż kilka chwil, zamerdał ochoczo i zsunął się z dachu samochodu z głośnym tupnięciem lądując stopami na ziemi. Wyszczerzył zęby w promiennym uśmiechu i gdyby nie panujący mrok, można by dostrzec lekko rumieńce na jego policzkach.
- A więc bierzmy się do roboty! - Zaczął ochoczo machając przy tym ręką. Wyciągnął dłoń przed siebie i obracając się wokół osi jednej nogi ogarnął tym gestem cały teraz dookoła. - A więc czego szukamy, pani Samael?
Był gotowy do działania. Może gdyby coś, czego mieli szukać wydzielało specyficzny zapach mógłby się do tego przydać jego nos. Teraz zaciąganie się powietrzem bez powodu było raczej niepożądane. Jednak dla dobra sprawy gotowy był zrobić wszystko.
- I liczę na to, że 'miłe miejsce' będzie naprawdę miłe. Lubię miłe miejsca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.08.15 21:28  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Westchnęła z zamyśleniem.
- Ludzie robią wiele niepokojących rzeczy. Taka już ich natura. Zawsze chcą więcej i lepiej. - Wzruszyła ramionami. - Starają się coraz bardziej upodabniać maszyny do samych siebie, a jednocześnie nie są zbyt chętni do traktowania ich na równi ze sobą.
Spojrzała na gwiazdy. W mieście nie były one zbyt dobrze widoczne. Ba, pewnie te widziane tutaj nawet nie były prawdziwe. Niemniej jednak, Natalie lubiła na nie patrzyć. To dawało jej jakąś nadzieję. Nadzieję, że wbrew pozorom świat jest ogromny. Nie ogranicza się do murów miasta. Ba. Nie ogranicza się nawet do Desperacji czy całego globu. To było na swój sposób pocieszające. Miała przecież tak wiele miejsc, w które mogłaby uciec gdyby to wszystko się spieprzyło.
- Znając historię, to się kiedyś źle skończy - wyszeptała kończąc swoją melancholijną myśl i spuszczając oczy na stojącego już przed nią mężczyznę. Chyba nawet nie zauważyła, kiedy jej ręka przestała go głaskać i powoli wylądowała na karoserii.
Kolega miał rację. Nie było sensu się smucić. Lepiej było cieszyć się chwilą, a ta nie była wcale taka zła. W końcu jego towarzystwo odrywało ją choć trochę od tego typu myśli i skupiania się nad otaczającym ich brudem i nie najmilszym zapachem.
Tak, była pora brać się do pracy.
Natalie odepchnęła się od wozu i miękko wylądowała na ziemi nieopodal wymordowanego.
- Na początek, nie nazywaj mnie "pani Samael" - zaśmiała się. - Jak już, to "panienko". Przez "pani" czuje się trochę staro. - Skrzywiła się, ale było widać, że cały czas dopisuje jej dobry humor.
- A czego szukać? Hmm.. - Rozejrzała się dookoła.
Jej to przychodziło naturalnie, ale jak miała to wytłumaczyć kompletnemu laikowi?
Westchnęła.
- Zacznij od narzędzi, metalowych pudeł i mechanizmów, które wyglądają na działające. No i nie są zbyt ciężkie - dodała pokazując mu swoje ramiona i śmiejąc się.
Może i nie była słabeuszem, ale sama jej budowała jasno dawała do zrozumienia, że kilkudziesięciu kilogramów bagażu do domu nie zaniesie. Nawet na tym wózku mogłoby to być trudne do wykonania.
Zaczęła się rozglądać po okolicy w poszukiwaniu jakichś ciekawych znalezisk.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.08.15 10:27  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Podciągnął rękawy do połowy rąk i poprawił skórzane rękawiczki. Przeplótł palce między sobą i wyprostował ramiona nad głową z głośnym chrupnięciem.
- Problem zaczyna się wtedy, kiedy ludzie tworzą coś na swoją podobiznę. Każda kopia jest już co raz gorsza. Był już taki jeden... - nie dokończył w zamyśleniu cmokając ustami. Zaczął iść w stronę jakiejś sterty złożonej z niekształtnych części, które mogły być kiedyś jakimiś maszynami. Wsadził w środek rękę na oślep i spoglądając w przeciwnym kierunku buszował wśród złomu. W końcu, gdy natrafił na coś, czego dotykanie przywodziło na myśl jakąś przydatną rzecz, pociągnął z całej siły natychmiast odskakując na dwa metry. Zrobił to w ostatniej sekundzie, bo kiedy tylko przedmiot opuścił swoje pierwotne położenie, cała górka śmieci z hukiem rozsypała się na boki.
- Ha! Było blisko! - Zawył triumfalnym tonem przeskakując z nogi na nogą ze zdobyczą w dłoni. Dopiero kiedy się uspokoił, otworzył oczy, by zobaczyć co dokładnie padło jego łupem. - To chyba... przypomina mi...
Obracał bezkształtną masę zwiniętej blachy w palcach i oglądał ją z różnych perspektyw. Skrzywił się lekko nie mogąc rozszyfrować czym był przedmiot, lub jak wyglądał i do czego służył pierwotnie. Biała kita wisiała w powietrzu drgając niemal niezauważalnie wyrażając skupienie swojego właściciela.
- To chyba jest zwykły śmieć. - Dodał po chwili z goryczą odrzucając złom za siebie. Gdy blacha z hukiem spadła na inny przedmiot, sam się tego przestraszył i jego uszy opadły bardzo nisko, a ogon zawinął się pod nogi. Nie zamierzał się jednak poddawać i kiedy uporał się ze śmieciami walającymi się po rozsypaniu wieży, zaczął grzebać w samym jej środku, a dokładniej w miejscu, gdzie wcześniej było jej centrum.
Odrzucał niektóre elementy maszyn na boki uznając je za bezużyteczne. Trudno było się nie zgodzić z jego oceną, kiedy pokryte głęboką korozją bądź zjedzone do połowy kawałki metalu fruwały w powietrzu uznane, za śmieci w czystej formie.
- Ah, co powiesz na to panienko Samael? - Odwrócił się w jej stronę podnosząc nad głowę stary, jedynie lekko przybrudzony łom. - Wygląda na użyteczne. I... - podszedł do samochodu, na którym siedzieli wcześniej wbijając jeden koniec znaleziska w szparę pomiędzy drzwiami, a ścianką samochodu. Naparł całym ciałem na przeciwległy koniec wyrywając wejście wraz z zawiasami. - I działa. Oh... chyba nieco przesadziłem.
Jednym ruchem ręki zatrzasnął drzwiczki z powrotem, chociaż kiedy zostały już raz oderwane w całości, nie wyglądały tak dobrze. Uśmiechnął się delikatnie widząc swoje dzieło i wyciągając ręce ze znaleziskiem w stronę dziewczyny. Jego ogon merdał z radości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.08.15 17:07  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Przyglądała się to jednej, to drugiej stercie żelastwa. W końcu jej wybór padł na trzecią. Zaczęła ją dokładniej analizować już prawie całkowicie ignorując poczynania wymordowanego. Tak długo, jak jej instynkt nie dawał sygnałów co do zagrożenia, ona nie przejmowała się jego obecnością. Dopiero straszny hałas za plecami skłonił ją do nagłego obrotu o 180 stopni.
- Cholera jasna - zaklęła pod nosem i spojrzała ze zdziwieniem na kolegę, a później na unoszący się jeszcze w powietrzu kurz i drobne śmieci.
Westchnęła.
- Niby nie przejmujemy się teraz przepisami BHP, ale postaraj się nie zginąć pod jedną z tych stert, dobra? - Zaśmiała się wyraźnie uspokojona, że nic takiego się nie stało i wróciła do pracy.
W przeciwieństwie do niego, starała się nie robić zamieszania. Ostrożnie odsuwała większe przedmioty i dokładnie się im przyglądała.
Znalazła jakąś starą lodówkę. Chyba tylko z ciekawości postanowiła ją włączyć, bo i tak nie zamierzała jej zabierać.
Z lekkim uśmiechem na twarzy, położyła rękę na obudowie.
No to teraz się skup. Wiem, że dasz radę. Zawsze to jakieś ćwiczenie.
Przymknęła oczy i z całej siły skoncentrowała się na naładowaniu i włączeniu urządzenia.
O dziwo, ono ruszyło! Towarzyszyło temu ciche buczenie, które powinno było ustać po zejściu do odpowiedniej temperatury.
Natalie otworzyła oczy ze zdziwieniem.
- Dobraaa, tego to ja się nie spodziewałam - stwierdziła, dalej wpatrując się w obiekt.
Przyjrzała się jej dokładniej, bo aż żal było ją tutaj zostawiać. W końcu, poniekąd "przywróciła ja do życia".
W sumie, nie jest aż taka duża. Ile ona może mieć? 10 litrów?
Przekrzywiła głowę przypatrując się jej jeszcze przez moment.
Aj tam. Bierzemy!
Zaśmiała się cicho i zaniosła urządzenie do wózka.
Zerknęła, jak radzi sobie jej "pomocnik".
Jej oczy otworzyły się nieco szerzej kiedy zobaczyła z jaka łatwością idzie mu niszczenie (niezamierzone) samochodu.
No, no. Tego akurat mogę tylko pozazdrościć wymordowanym.
- Tak, łom z pewnością się przyda. Choćby teraz do otwierania upartych zamków. - Uśmiechnęła się szeroko i pokazała mu kciuka w górę.
Patrząc na niego, zdołała dostrzec kolejną ciekawą rzecz. Kilkaset metrów dalej była sterta z niedziałającymi już maszynami. Cóż, tam z pewnością będzie coś przydatnego. Choćby zwykły kawał blachy lub trochę kabli.
Chwyciła za wózek i skierowała swoje kroki w tamta stronę.
- Chodź - skinęła na towarzysza i wskazała znalezisko. - Teraz tam się rozejrzymy.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.15 11:57  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Zaśmiał się cicho lecz z zakłopotaniem i położył rękę na tyle głowy słysząc jej komentarz odnośnie swojego starcia z kupą żelastwa. Zwinności mu nie brakowało, gorzej było z łączeniem faktów, tak więc dotarcie myślami do równania: wyciąganie ze środka przedmioty z wielkiej góry śmieci = rozburzenie tej kruchej konstrukcji.
Nie przejmował się niczym i bawił w najlepsze. Nawet najbardziej żmudną pracę można zamienić na przygodę, jeżeli wie się jak, a dobry humor jest pierwszym krokiem w tym kierunku. Uśmiech praktycznie nie schodził z oblicza Lisa, chociaż nie zawsze wydawał się prawdziwy czy miły i ciepły.
Nie śledził wzrokiem poczynań dziewczyny, dlatego kiedy gdzieś za jego plecami zaczęło rozchodzić się charakterystyczne mechaniczne buczenie, podniósł uszy ustalając kierunek, a potem natychmiast odwrócił głowę, by upewnić się, że słuch go nie zwodzi.
- Jak uruchomiłaś tą rzecz? - Zapytał przejawiając najszczerszą na świcie ciekawość.
Spotykanie ludzi obdarzonych specjalnymi mocami nie należało do rzadkości, tyle że praktycznie każdy posiadał jakiś bardzo indywidualny dar, bądź charakter mocy zupełnie odmienny od tego, co widziało się już wcześniej i zobaczy później. Nie przestraszył się więc, był do tego przyzwyczajony, tyle że korciło go, by dogłębnie poznać naturę tego zjawiska. Zatrzymał się w połowie kroku i zastygł w takiej pozycji oczekując dostatecznie zadowalającej odpowiedzi.
W międzyczasie dostarczył łom we wskazane miejsce. Jemu nie był szczególnie potrzebny, bo nieczęsto musiał siłować się z otwieraniem jakichś przedmiotów, a jeśli nawet, zazwyczaj wystarczyło do tego wsadzenie pazurów w szparę i wyszarpnięcie na siłę.
Zbliżając się do wózka cały czas spoglądał na Samael i jej nową zdobycz, która pod działaniem jakiejś tajemniczej siły zaczęła pracować na środku wysypiska.
Nie miał nic przeciwko także temu, żeby udać się za nią we wskazane miejsce. Szukanie na własną rękę mogło okazać się mało użyteczne, a on nie pragnął niczego bardziej od tego, by móc użyć swojej siły do pomocy ciemnowłosej. Bez słowa ruszył za nią zaplatając ręce za plecami i zerkając w stronę nocnego nieba. Zastanawiał się, która może być godzina i kiedy będzie musiał zacząć martwić się o drogę powrotną. Co prawda znał dobrze różne ścieżki prowadzące poza mury, których mogli używać tylko tacy jak on, ale jeżeli zacznie świtać, zanim wyjdzie zza betonowych kolosów, istnieje szansa, że ktoś dostrzeże coś dziwnego w uciekającym w popłochu lisie z koralami na szyi.
Jeżeli jednak taka sytuacja będzie miała miejsce, na pewno sobie z tym poradzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.08.15 18:46  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Spojrzała na Lisa trochę niepewnie.
Kurczę, i co ja mam teraz powiedzieć? Zmyślić jakąś historyjkę o działających bateriach? Pff. Chyba aż takim laikiem w kwestii maszyn nie jest. A może coś o agregacie? Też odpada, bo nie mam mu czego podstawić jako agregatu.
Westchnęła odwracając się do niego plecami i ładując ustrojstwo do wózka.
- Taki już mój dar informatyka. - Wzruszyła ramionami. - Jak już mówiłam, czasem wystarczy mi chwila, by coś naprawić, a to akurat działało. - Chwyciła za przymocowany do prowizorycznego wózka uchwyt i ruszyła w stronę wypatrzonych robotów. - Szczerze mówiąc, sama nie wiem, jak to robię. - Ponownie wzruszyła ramionami.
Jakoś nie miał ochoty spowiadać się dopiero co napotkanej osobie ze swoich zdolności, a z drugiej strony, przecież nie skłamała. Taki miała dar i naprawdę nie była pewna jak to robi.
Dotarłszy do upatrzonej sterty, poczęła powoli się jej przyglądać. Niektóre jej elementy wyglądały dość przerażająco.
Cmentarzysko starych androidów. To nie może dobrze wyglądać. Korpusy bez kończyn, zmiażdżone głowy, ciała wyrzucone jak śmieci. Wszystko to byłoby do zniesienia, gdyby te maszyny nie miały kiedyś przypominać ludzi. Na wielu z nich było jeszcze przecież dużo syntetycznej skóry!
Natalie zapatrzyła się na chwilę w jedno z otwartych oczu.
Nawet ona, ze swoim rzeczowym podejściem czuła się dziwnie, grzebiąc tutaj.
- M-może jednak przesuńmy się trochę na prawo, co? - zapytała towarzysza, nie odrywając oczu od wpatrującej się w nich gałki.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Przeszła kilka kroków w prawo i zajęła się oglądaniem jednej z nieco mniej "ludzkich" maszyn.
Jedna nawet wyglądała całkiem obiecująco. Natalie wyjęła ze skrzynki odpowiedni śrubokręt i zaczęła odkręcać jedno z odnóży krocznych (?) maszyny.
- Właściwie, co cie sprowadza do Miasta, Lisie? - zapytała ni z tego, ni z owego. Od tak, by nie musieli dłużej grzebać tu w milczeniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.08.15 11:04  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Uśmiechnął się prezentując dwa rzędy idealnie białych zębów. Jak na jego gust, to nie mówiła całej prawdy, ale to, że nie chciała drążyć tematu także było dla niego pewną informacją. Pokiwał jedynie głową udając, że to wszystko, co chciał usłyszeć. To, że po odwróceniu głowy uśmiechnął się tajemniczo i zmrużył lekko oczy, świadczyło o tym, iż został zaciekawiony. Na tyle, by na razie jej odpuścić i podejść kiedy indziej, jakimś innym sposobem.
Dorwał się do pierwszej, lepszej sterty i masywnymi łapami zaczął rozgrzebywać na boki wszystko, co się tam znajdowało w poszukiwaniu przydatnych rzeczy. W jego mniemaniu przydatne mogło być wszystko, trzeba było tylko to odnaleźć, przerobić i nadać nowe życie, nowy sens.
Kiedy grzebali tak wśród maszyn, naszła go refleksja, że chciałby odnaleźć jakieś stare androidy i przywrócić je do działania. Zwrócił by im wolność, albo pozwolił zostać przy sobie, gdyby wyrażały taką ochotę. Nie mógł do końca pojąć, że można było je zaprogramować właściwie na wszystko, co tylko dusza zapragnie i to, że nie są tak ludzkie jak może mu się wydawać.
Czuł taką potrzebę, chociażby ze względu na własną osobę i to, że mało kto wytrzymuje z nim dłużej niż parę dni. To chyba dlatego ma tak wielu znajomych, a i tak zawsze jest sam.
Uśmiechnął się na tą myśl przesadnie.
Samotny niczym wilk, chociaż w stadzie.
Zatrzymał się, zanim jeszcze jego wzrok odnalazł coś ciekawego, bo słowa Samael zbiły go z tropu. Domyślił się, z czego może wynikać jej niepewność i zbliżył się do androida, którego oko wpatrywało się bez wyrazu w jeden punkt bez przerwy. Wyciągnął jedną rękę z rękawiczki, rzucił krótkie spojrzenie na dziewczynę jakby szukając jej aprobaty do tego, co robi. Nie czekał jednak na słowne zezwolenie, tylko sięgnął po częściowo uszkodzoną głowę i wyszarpał ją spod sterty innych części. Samotne oko zachwiało się w oczodole, a wierzchnia warstwa skóry odsłoniła mechanizmy w środku.
- Jakby nie patrzeć, to maszyny. Chociaż kto wie, może my też jesteśmy maszynami, tylko zamiast żelastwa mamy w sobie kości i mięśnie... - przejechał opuszkiem palca po mechanizmach wyobrażając sobie, do czego mógł służyć ten android i dlaczego tak skończył. - ...a nic co ludzkie nie jest mi obce...
Odłożył głowę na swoje miejsce, zrobił krok do tyłu i złożył ręce kawałek przed klatką piersiową zakładając palec za palec. Przez chwilę milczał w skupieniu, ale potem zapachnął się na boki i na nowo rozchmurzył.
- Czy to źle myśleć, że nawet roboty maja duszę? Niektórym może się to nie podobać, ale nie obchodzi mnie ich zdanie, robię to, co jest zgodne z moją estetyką. I tyle.
Kręcił się na pięcie z rozłożonymi szeroko ramionami wbijając wzrok w niebo ponad sobą. Podczas tego wirowania zakręciło mu się w głowie, więc gdy przestał, chwiejnym krokiem podszedł do kolejnej sterty, by zatopić w niej swoje ręce.
- Zwiedzam. Podróżuje. Poznaje ludzi i uciekam przed ludźmi. Zostawanie w jednym miejscu bywa niebezpieczne. - Wymieniał po kolei z dystansem w głosie. Trochę go to bawiło, ale w żadnym wypadku nie kłamał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.08.15 16:38  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Wzruszyła ramionami.
- Można i tak myśleć. Jest sporo podobieństw. Wszystko zależy od tego, jak patrzysz na życie. - Nie skupiała się teraz za bardzo na rozmowie. Była zajęta szukaniem. Siedzenie na tym wysypisku powoli zaczynało ją drażnić.
Bród i góry śmieci to z całą pewnością nie jest środowisko, do którego przywykła. Z resztą, ten specyficzny zapach zaczynał przytępiać jej węch, a to nie był dobry znak.
Spojrzała na wymordowanego, na którym jak widać obraz zniszczonych człekopodobnych maszyn nie robił wrażenia. Może to i lepiej? Przynajmniej nie widział w dziewczynie potwora, który bez trudu bezcześci cmentarzyska.
Kiedy uporała się w końcu z mechaniczną kończyną, zaniosła ją do wózka, podobnie do innych przedmiotów.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie sądzę, by to było złe. Być może, mija się trochę z prawdą, ale można to tak uprościć. Program komputerowy, będący duszą? Jak dla mnie, to nie brzmi tak źle. Przy dzisiejszym poziomie zaawansowania sztucznej inteligencji, jestem w stanie nawet coś takiego przyjąć.
Przez chwilę męczyła się przy jednej z śrub trzymających drugie ramię, ale w końcu i ona puściła.
Kiwnęła głową.
Kolejny włóczący się po świecie bez celu wymordowany. Taki już ich los, co? Nie mogą normalnie mieszkać w mieście, bo S.SPEC ich wyśledzi, a w Desperacji też ciężko się osiedlić, bo ciągle trzeba szukać pożywienia. I krążą, jak umęczone dusze po bezkresnych pustkowiach.
Westchnęła ostatni raz przekręcając śrubę. Kolejne ramię wylądowało na ziemi i niebawem w wózku, który stawał się coraz cięższy.
Natalie pokręciła głową.
Zawsze mi się bierze na poetyzowanie, kiedy jest tak cicho? A może to przez pełnię..? Nieważne.
Spojrzała na towarzysza i uśmiechnęła się, ale w jej oczach nadal kryło się trochę smutku.
I pomyśleć, że i ja mogę tak skończyć. Wieczna. Bez celu w życiu i własnego miejsca. Ciekawe, gdzie zaprowadzą mnie nogi, gdy wszyscy obecni znajomi już umrą.
- Tak, z pewnością. W Mieście też nie powinieneś długo zostawać. Odkąd dyktator wyjawił tajemnicę istnienia wymordowanych, ludzie mogą być wyczuleni na zwierzęce atrybuty w wyglądzie.
Zapakowała do skrzyni jeszcze dwa inne ramiona i wrzuciła do środka klucz.
Odsapnęła chwilę i spojrzała na zegarek. Było nieco po północy.
- No, to pora się chyba zbierać. Mam, co chciałam. Idziemy? - rzuciła nieco weselej i nie czekając na odpowiedź, ruszyła w stronę jednej z bram, ciągnąc za sobą ciężki już wózek.
Jak zamierzała wyjść? Tak samo, jak weszła. Wyłączając strażników i ruchem ręki otwierając bramę.
Teraz jak nigdy doceniała tę wszechogarniającą cybernetyzację. To naprawdę ułatwiało życie.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.08.15 18:26  •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
Ziewnął głośno rozkładając ręce na głową i spoglądając jednym okiem w stronę nieba.
- Wszystko może być życiem, jeżeli nada się temu sens. - buszował po kolejnej stercie, ale to już druga w której nic nie znalazł. Najwyraźniej znajdował się teraz w strefie, gdzie rzucali już tylko i wyłącznie bezużyteczne części. - Nadając czemuś imię, nadajemy mu sens. Ale nie tylko przez to. Jest wiele sposobów.
Przejechał długim pazurem po metalowej rurze zakończonej kurkiem z pokrętłem. Chwycił ją w obie ręce i wyciągnął przed oczy. Przekrzywił głowę oceniając stan znalezionego przedmiotu i jego użyteczność. Do walki używał nieco innej broni, ale to też wyglądało interesująco. Zastanawiał się, czy mimo tego iż zaproponował pomoc Samael, będzie mógł zachować sobie ów przedmiot.
Złapał jeden koniec zaplatając ciasno palce wokół zimnej stalowej powierzchni i wyprowadził cios przed siebie, przecinając powietrze ze świstem. To co mówił nie było dla niego łatwe. Wmawiał sobie, że Mały Lis jest jego imieniem, ale prawda była taka, że to jedyne określenie którym go nazywano, głównie wtedy, gdy przebywał w swojej pełnej zwierzęcej formie. Zanim zaczął rozumieć słowa na nowo, uznał to za swoje imię i nazwisko, z czasem okazało się, że nie jest to coś, przypisane tylko i wyłącznie do niego. W tamtych czasach wstrząsnęło to nim, ale setki lat zrobiły swoje i teraz był po prostu bezimiennym, chociaż przecież Małym Lisem. Przy każdej okazji właśnie tak się przedstawiał, odbierając owym słowom znaczenie, a nadając je samemu sobie.
- Ludzie sami są zwierzętami. - Schował rurę za pas i złapał się na uszy, uklepując je do włosów. - A dziwi ich jak ktoś ma ogon.
Potrząsną kitą nadając sensu swoim słowom. Nabieranie ludzi, zwodzenie ich i oszukiwanie, chyba właśnie z tego znane były Japońskie lisy. On był jednym z nich. Czasami ta lisia natura brała górę, a on musiał wyjść zwycięsko, nawet jeżeli z nikim nie walczył, Sama satysfakcja, że poruszał się po mieście pod czujnym okiem rządu bez bycia namierzonym dawało mu satysfakcję.
Pokiwał głową na jej słowa i odpuścił sobie przeszukiwanie reszty stert. Było ich i tak za wiele, żeby zrobić to rzetelnie w jedną noc. Jeszcze gdyby w każdej kupie znajdował się jakiś skarb, wtedy czułby się zmotywowany do pracy. Skoro jednak przewalanie trzeciej z rzędu górki złomu nie przyniosło efektu, z przyjemnością przyjął jej propozycję i ulotnił się zaraz za dziewczyną.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Wysypisko - Page 3 Empty Re: Wysypisko
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach