Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 29.03.20 23:19  •  Chata Vae Empty Chata Vae
CHATA VAE


Opis wkrótce


                                         
Vae
Widłogon     Wygnana anielica
Vae
Widłogon     Wygnana anielica
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vae, po prostu Vae. W Edenie znana jako Nevaeh.


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.20 20:08  •  Chata Vae Empty Re: Chata Vae
Prawie całą noc nie spała, sprzątając po psiaku. Był młodym wilczurkiem, miał niespełna rok i jak to ciekawskie szczeniaki pewnie zeżarł coś czego nie powinien. Może jakąś roślinę albo jakiś odpadek. Kwilił co jakiś czas, jeść nie chciał, wody prawie nie pił. Cherry zaczynała się martwić o biedaka. Nie chciał nawet leżeć w swoim legowisku za bardzo, chodził za wiśnią jak potłuczony, kładł jej się przy nogach, wdrapywał się na kolana. Nie wiedziała co mu jest, obserwowała go uważnie. Ale jak zaczął rzygać żółtą pianą co jakiś czas to zaczęła się martwić. Nie chciała stracić nowego towarzysza. Serce się krajało na widok cierpiącego czworonoga.
Nad ranem, gdy tylko słońce wstało, zebrała się, biorąc wilczurka na ręce i ruszyła do jedynej osoby, która mogła jej pomóc w tej sytuacji. Poznała ją przypadkiem parę miesięcy wstecz. Okazało się że kobieta miała rękę do zwierząt i bardzo dużo o nich wiedziała. Jak psiakowi coś było, to Vae była pierwszą osobą do której leciała po pomoc. Teraz stojąc przed drzwiami jej chatki, zastukała porządnie otwartą dłonią w drzwi. - Vae! Potrzebuję twojej pomocy! - zawołała z nadzieją że anielica jest u siebie. Przeczesywała czarną sierść wilczurka, który opierał pysk na jej ramieniu z oklapniętymi uszkami. Popiskiwał cichuteńko co jakiś czas.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.20 22:48  •  Chata Vae Empty Re: Chata Vae
Stworzonko przebywające w wiklinowym koszu wyłożonym bliżej niezidentyfikowaną tkaniną, przez całą noc ciche, teraz od czasu do czasu kwiliło; stopniowo dochodziło do siebie, ale na powrót do szczytowej formy musiało zaczekać. Krzątające się po pomieszczeniu kobieta o rdzawym kolorze włosowym skwapliwie przytakiwała i odpowiadała na jego skargi adresowane w kierunku ludzkości, aż do chwili, kiedy zawartości garnuszka na palenisku nie zaczęła bulgotać. Zamaszystym krokiem podeszła do naczynia i energicznie przemieszała gotującą się w nim substancje.
  — Wiem, maluszku, wiem. Ludzie to z natury okrutne stworzenia — mruknęła pojednawczo pod nosem.
  Nigdy wcześniej nie wiedziała równie urokliwej istotki, co jej tymczasowy, obdarzony białym jak śnieg futerkiem pacjent. W wolnej chwili z niegasnącą fascynacją przyglądała się jego osobliwej fizjonomii, która wprawiała ją za każdym razem w zachwyt. Kolejna krzyżówka. Królik wyposażony w długi ogonek zakończony czarnym pędzelkiem i ptasie, najprawdopodobniej umożliwiające mu lot skrzydełka. Najprawdopodobniej, bo nie miała jak tego sprawdzić. Obecnie jedno było obandażowane, złamane. Niech tylko drowie tego, kto mu to zrobił, to...
  Nie zdążyła wymyślić adekwatnej do tego przewinienia kary, bo o to rozległo się energiczne łomotanie do drzwi. Lilica, śpiąca w podwieszanej pod sufitem doniczce, w której uwiła sobie gniazdka, poderwała się do lotu i zameldowała się tuż przy ramieniu Vae. Anielica wyraźnie słyszała trzepot jej skrzydeł. Kto śmiał zakłócać ich spokój?
   Spokojnie, skarbie. Zaraz przegonimy intruza, wyszeptała w myślach.
Nie żeby często miała powody do demonstrowania wachlarza negatywnych emocji, ale odkąd znalazła te urokliwie stworzenie pozostawione na pastwę losu jej wskaźnik rozdrażnienia wzrósł; ową irytacje kierowała szczególnie do gatunku ludzkiego, a raczej każdej humanoidalnej istoty, która miała czelność oddychać tym samym powietrzem, co jej przeszli, przyszli i obecnie podopieczni.  
   „Vae! Potrzebuję twojej pomocy” zdradziło tożsamość intruza, zanim kobieta podeszła do drzwi. W końcu je otworzyła, ale to nie stojący na progu człowiek znalazł się w centrum jej zainteresowań, a popiskujące w jego ramion psisko.
  — Biedaku! — Uklęknęła przy psie, muskając wierzchem dłoni jego łebka, kiedy emocje znowu przejęły inicjatywę nad resztą odruchów. — Patrz, co narobiłaś. Do jakiego stanu go doprowadziłaś — mamrotała pod nosem, z ledwością tłumiąc napad historii, jednocześnie wsłuchiwały się w skomlenie psa, który obwiniał samego siebie za swój obecny stan. — Dość tego! — Dopiero po kilku chwilach się zrehabilitowała. Wpuściła Wiśnie do środka z okrzykiem:  — Szybko, do środka! Połóż go na pryczy.
  O tak - pierwsze działanie, potem cała reszta. Jeszcze zdąży udzielić jej reprymendy wszech czasów.
                                         
Vae
Widłogon     Wygnana anielica
Vae
Widłogon     Wygnana anielica
 
 
 

GODNOŚĆ :
Vae, po prostu Vae. W Edenie znana jako Nevaeh.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.20 6:28  •  Chata Vae Empty Re: Chata Vae
Gdy drzwi się w końcu otworzyły a w progu stanęła ruda, Cherry poczuła w jakimś stopniu ulgę. Nie wiedziałaby co zrobić w innym przypadku. Miała psiaka może parę miesięcy, nie znała się na zwierzętach aż tak dobrze. Ojciec miał uczulenie na sierść więc nie mogli mieć futrzaka w młodości. Ale teraz nic nie stało na przeszkodzie posiadania czworonoga. Jedyny problem na Desperacji był taki że nie było tu bezpiecznie, a przynajmniej nie tak jak w M3. Jak brała psiaka na spacery żeby się wybiegał i załatwił to musiał coś zeżreć gdy nie patrzyła. Bo co innego mogłoby mu się przytrafić? Może jakieś typowo zwierzęce choróbsko? Nie chciała o tym myśleć nawet. Niedobrze jej się robiło ze stresu że jej ukochany szczeniak był chory.
- Co?! - warknęła w odpowiedzi gdy została obrzucona winą za jego stan. - Przecież nie moja wina że ma wiecznie nos przy ziemi! - mruknęła już mniej zadowolona będąc obrzucana winą za jego stan, nie czuła się dobrze z tym że wilczurek się źle czuł. Ale ślęczała przy nim całą noc i do jasnej cholery martwiła się o niego! Nie potrzebowała żeby obce babsko jej wsmarowywało niekompetentną opiekę prosto w twarz zwłaszcza w takiej chwili.
Oczywiście cały czas trzymając zwierzaka na rękach, zaniosła go na wskazane przez rudą miejsce. Dłoń spoczęła na łbie psiaka. - Wszystko będzie dobrze.. tylko przestań wszystko brać do pyska co ci wpadnie.. - ton głosu miała już spokojniejszy. Zwieszak wpatrywał się w swoją właścicielkę smutnymi ślepiami. Pamiętała jak znalazła go na Desperacji, wygłodniałego, brudnego. Serce jej prawie pękło widząc jak trząsł się z podkulonym ogonkiem pod zniszczoną ścianą, popiskując ze strachu. Nie mogła go tam zostawić przecież! Dbała o niego najlepiej jak potrafiła. Była gotowa na podążanie za instrukcjami kobiety, to było pewne. - Od wieczora nie chciał ruszyć jedzenia.. na wieczorny spacer też nie chciał iść.. i wymiotował kilka razy żółtą pianą.. nie znalazłam resztek nadtrawionego jedzenia. Starałam się żeby pił dużo świeżej wody.. - zdała relację z tego co się działo z psiakiem. Liczyła że z tego Vae może coś wywnioskuje i będzie łatwiej pomóc biedakowi.
                                         
Wiśnia
Żmij
Wiśnia
Żmij
 
 
 

GODNOŚĆ :
Cherry Stark


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Chata Vae Empty Re: Chata Vae
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach