Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Go down

Pisanie 28.08.19 21:18  •  Zrujnowana chata Empty Zrujnowana chata
Niewielki kamienny budynek tylko z jednym pokojem i piwnicą, która najprawdopodobniej służyła za spiżarnię. Dach w części nad drzwiami zwalił się, blokując kompletnie wejście i jedyne okno. Jedynym sposobem, by dostać się do środka jest wspięcie się na zadaszenie i stamtąd poprzez komin. Jest na tyle szeroki, że człowiek może się tam zmieścić.
Pomiędzy gruzami jest kilka szczelin, w które szczur, bądź na przykład wąż (!) może się prześlizgnąć.  
W środku jest ubogo. Zwykłe cztery ściany, część pomieszczenia jest zawalona gruzem, a jedynymi meblami są drewniany stół i jedyne krzesło, które jeszcze się nie zawaliło. W jednym rogu wykopano kiedyś dziurę, która służyła za prowizoryczną lodówkę.

Miejsce to kilka lat temu odnalazł Rashn. Któregoś razu przyprowadził do niego Batshebę i od tamtej pory ona zaadoptowała je sobie, jako własną kryjówkę.

Raszynie, tu nie ma pralki i nigdy nie było!!!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.08.19 20:41  •  Zrujnowana chata Empty Re: Zrujnowana chata
- Gdzie ten przeklęty wąż? - Rashn był wyraźnie zirytowany faktem, że Batsheby nie było w jej kryjówce, gdy akurat postanowił ją odwiedzić.
Może gdzieś uciekła, a może po prostu wyszła popełzać po nieco zbyt dużej plaży i zapolować na jakieś myszki, czy inne małe zwierzątka, które są pokarmem dla istot, którym ktoś za karę zabrał nogi. Rozglądając się po ubogim wystroju tego miejsca stwierdził, że naprawdę musi kiedyś zorganizować jakaś pralkę. Tak na wszelki wypadek, jakby trzeba było tego węża gdzieś zamknąć.
Bat na pewno mu podziękuje za taką piękną karuzelę.
Na tę myśl Lis uśmiechnął się tylko stawiając kolejne kroki w bezsensownym procederze kręcenia się w kółko. Gdy nagle dźwięk dzwonka telefonu przerwał mu jego błogie rozmyślania. Otworzył szeroko oczy sięgając do kieszeni.
- Czego on chce? dzwoni w sprawie fenka?
Nie chciało mu się odbierać. To na pewno nie było nic ważnego, a gdyby nie zapomniał wyciągnąć telefonu z kieszeni ten zostałby bezpiecznie w schronie. Choć już mu pewien Łowca dokuczał, że on to ma telefon stacjonarny jak w antycznych czasach.
Odebrał.
- To nie jest odpowiednia pora... - Lis westchnął słysząc głos Łowcy, po czym dodał jeszcze: - Skoro już dzwonisz to mów o co chodzi. - Przeszedł kilka kroków po pomieszczeniu sprawdzając czy Bat nie ukrywa się w kocu leżącym na jej łóżku, lecz nie dostrzegł tam tej beznogiej poczwary.
- Uciekł mi wąż. Jest jadowity. Nieważne. Do rzeczy. Sprawdzasz czy za Tobą zatęsknili? Czego chcesz się dowiedzieć? - Powiedział siadając na materacu i zastanawiając się czy powinien teraz poszukać węża, czy może raczej łowcy. Może i to drugie tylko pośrednio działało na jego korzyść, lecz znaleźć członka sporej organizacji jest łatwej niż drobną kobietę na ogromnym pustkowiu.
- Dwie osoby... Co to za jedni? A no tak... Azarow to Ty. Jakby pytali, to twierdzić, że nie żyjecie? - Choć czy Laz rzeczywiście się chciał ukryć? Szło mu dotychczas całkiem dobrze. Po chwili, po usłyszeniu odpowiedzi Laza dodał: - Własnemu wspólnikowi nie ufać... Im więcej mi powiesz, tym łatwiej będzie mi Ci pomóc. Niczego nie obiecuję, ale postaram się tym zająć. Będę Cię informował na bieżąco o postępach. I pamiętaj, że będziesz moim dłużnikiem... jeszcze bardziej niż jesteś teraz.
Laz już miał u niego dług, ale za tę przysługę to będzie musiał mu przynieść chyba nie jednego, lecz całe stado małych lisów! Wtedy założy małe stado i ...
Rashn nie miał pomysłu co dalej. Jednak sama wizja większego długu za w miarę łatwą przysługę przekonała Lisa, że powinien najpierw poszukać jakiegoś łowcy.
- Pamiętaj o zadaniu, które Ci zleciłem. Dobrze, jeżeli to wszystko to do zobaczenia wkrótce. Pamiętaj, że planuję Cię odwiedzić. Zostaw klucze pod wycieraczką, żebym nie musiał czekać pod drzwiami. - Tak naprawdę nie planował na razie go odwiedzać. Jednak skoro Laz się tak bardzo ostatnio oburzył, że ten nigdy nie wpadnie i nie spyta co tam, to czas mu pokazać, że właśnie tak zrobi. Co prawda Lis zdawał sobie sprawę, że była to jedynie zmiana tematu, lecz i tak wytrącenie mu tego argumentu dawało mu dziwną satysfakcję. Może po prostu był odrobinkę złośliwy przez groźby, które łowca rzucił mu przy pożegnaniu?
Skoro rozmowa się zakończyła, to nie pozostało nic innego jak tylko opuścić schron i ruszyć na poszukiwania.

ZT
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach