Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 22.03.14 21:25  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Małe mieszkanie Maddie.
{Opis się kiedyś pojawi. Serio}


Maddie pospiesznie wróciła do domu po swojej wizycie w kawiarence. Zawsze to jakiś ciepły posiłek w ciągu dnia, to co z tego, że w postaci kawy i jakiejś owocowej babeczki. Kiedy tylko przekroczyła próg swego jakże zacnego mieszkania, zrzuciła płaszcz i szalik, a rękawiczki powędrowały gdzieś do kąta. Nie od dziś wiadomo, że dziewczyna miała spore problemy z utrzymywaniem porządków w domu. I o ile mogła zrzucić winę na rękę, że nie jest w stanie sprawnie poodkurzać, to o tyle ubrania ułożyć już umiała. Ale jakoś tak zawsze jakaś para spodni powędrowała pod łóżko, a to sweterek zawisł na telewizorze albo jakaś inna część jej garderoby wylądowała na parapecie. Ot, tak bardzo klimatycznie. A oprócz wszędzie walających się ubrań na ścianach wisiały przeróżne obrazy. Jedne z największych skarbów dziewczyny. I za każdym razem, gdy na nie spojrzała, czuła rozlewające się ciepło w jej klatce piersiowej.
Wiadomość o tym, że ma brata spadła na nią znienacka. Ale bardzo szybko oswoiła się z tą myślą. I naprawdę się cieszyła, bo wreszcie nie czuła się taka sama. Była starszą siostrą, jak to dumnie brzmiało. Chociaż w praktyce niekoniecznie sprawdzała się w roli tej "starszej". To raczej Eli nie raz ją doglądał i czy sobie radzi. W sumie... to zarówno ona jak i on byli pierdołami. Tak, zdecydowanie mieli wspólny gen.
Dziewczyna zrzuciła z siebie ubranie z pracy, które notabene również nie trafiło do szafy i włożyła coś wygodniejszego. Zajrzała do Vincenta czy aby nie potrzebuje wody, po czym zasiadła w wygodnym fotelu, z paczką zdrowych chipsów pełnych tłuszczu i zajęła się bardzo produktywnym oglądaniem telewizji. Jej życie takie szalone.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.14 1:54  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Wiosna w końcu zawitała do rejonów Miasta-3, racząc mieszkańców nieco inną pogodą, niż tylko zapiździwa śniegiem i ogólnie Syberia, jeśli chodzi o średnią temperaturę w ciągu dnia. To białe cholerstwo nareszcie zaczynało topnieć, a gdy wstawało się o ósmej rano, w końcu można było odnieść wrażenie, że nie wyskakuje się z łóżka o trzeciej w nocy. Taki stan rzeczy zdecydowanie bardziej rozbudzał ludzi do życia, a szanowny panicz de Croÿ, nie był żadnym wyjątkiem. Z reguły nie chce mu się ruszać z łóżka wcześniej, niż dziesiąta, szczególnie, gdy nie ma konieczności nigdzie się stawiać, ale dzisiaj coś go tknęło. Zwinął się spod ciepłej pierzyny i niemal od razu zabrał się za malowanie, a konkretniej za zbieranie porozrzucanych pędzli po pokoju, a dopiero potem za mazianie po płótnie. Tak, akurat w kwestii bałaganiarstwa jest całkiem podobny do swojej starszej siostry, bo choć nawet by się usilnie starał, aby jego cztery kąty wyglądały jakoś przyzwoicie to i tak, jak na złość wszystko musi się zaraz poprzestawiać i ponownie ukazać w okropnym nieporządku. Ale nie tylko jego skromne zacisze domowe było w tragicznym stanie. Eliott nie mógł zadbać też o samego siebie, bo przez zwykłe roztargnienie zawsze musiał ubrudzić się farbą. I tak oto powstały cudne niebieskie kleksy na prawym policzku chłopaka. Może wyglądałby uroczo, gdyby nie fakt, że ma dwadzieścia jeden lat, a dalej zachowuje się jak przedszkolak. Plamek na twarzy nie zauważył, ponieważ gdy się ubierał, nie miał na nosie okularów. Tak wiec niestety musiał trwać w błogiej nieświadomości.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Resztę dnia w sumie spędził równie nieproduktywnie co zwykle. Skończył już malowanie i niestety żaden obraz, który stworzył nie sprostał jego wymaganiom i wylądował w śmieciach, więc zabrał się za bardziej zwyczajne, ludzkie zajęcia jak choćby obżeranie się przed telewizorem. Nie przepadał aż tak bardzo za tym pudłem, ale w dniu dzisiejszym naprawdę nie miał za wiele do roboty, więc był niemalże na niego skazany. Normalnie zaprosiłby do siebie Sebastiana i razem by się nieźle zabawili – może poszliby podrywać laski~? – ale po ostatnim ich spotkaniu, jakoś niekoniecznie chce mu się oglądać jego mordę. Dopiero po jakimś czasie przyszło mu do łba, aby odwiedzić starszą siostrzyczkę. O samym jej istnieniu dowiedział się stosunkowo niedawno, jak na członka rodziny, ale zdążył się do niej tak samo przyzwyczaić, jak ona do niego. Za każdym razem, gdy się do niej wybierał, brał ze sobą jakiś prezent. Czasami był to piękny obraz, innym razem jakiś smaczny smakowych – prosto ze sklepu z naprzeciwka! – a czasami sam pokusił się o zrobienie jakiejś marnej jajecznicy i w dniu dzisiejszym, akurat na taki wybór się zdecydował. To danie było właściwie jedynym, które umiał przyrządzić, więc zbyt wielkiego zakresu kulinarnego to on nie miał, ale pozostało mieć nadzieję, że Maddie nie będzie mieć mu tego za złe.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Przyrządził jajecznicę, spakował ją do jakiegoś plastikowego pojemniczka, wsadził go sobie do torby i narzuciwszy płaszcz, wybył ze swojego mieszkania, pokonując kilka uliczek i już znajdując się przed drzwiami mieszkania siostry. To całkiem śmieszne, że przez cały czas byli tak blisko siebie, a w ogóle o sobie nie wiedzieli. Eliott zadzwonił dzwonkiem do drzwi i czekał, aż Maddie mu otworzył, niemal automatycznie zaczynając się cieszyć jak głupi, że nareszcie ją widzi. Przyda mu się taka luźna rozmowa, bo ostatnimi czasy jego nastrój jest dosyć ponury.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.14 22:32  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Nie spodziewała się dzisiaj nikogo. Zresztą, zacznijmy od tego, że Maddie praktycznie nikt nie odwiedzał, bo nie było takowej osoby. Nie miała przyjaciół. Ba. Nie miała nawet znajomych. To nie tak, że dziewczyna była outsiderem z wyboru i chciała być sama. Ona bardzo pragnęła mieć bliskich, z którymi mogłaby się śmiać, umawiać na wyjścia czy też nawet spotykać na zwykłe pogaduchy. Ale nie potrafiła. Zawsze coś albo popsuła albo wychodziła na totalną idiotkę. Chociaż się starała.
Aczkolwiek od niedawna pojawiła się jedna osóbka w jej życiu, która wywróciła wszystko do góry nogami. I od razu go pokochała całym swoim spragnionym serduchem, będąc gotowa dla niego wskoczyć w ogień. Dosłownie.
Gdy tylko w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka od drzwi, niemal nie podskoczyła w fotelu, w którym akurat zasiadała. Bo doskonale wiedziała kogo może się tam spodziewać. Niczym na skrzydłach podbiegła do drzwi i odsunęła zasuwę a następnie przekręciła zamek i szarpnęła za klamkę. Gdy tylko ujrzała chłopaka, jej twarz rozpromieniła się, rozsiewając dookoła siebie promienne i radosne fluidy. Otworzyła drzwi na oścież, wpuszczając brata do środka, nie spuszczając z niego swojego spojrzenia przypominającego szczeniaka spaniela.
- Co Cię sprowadza? - zapytała, jednakże nie dała mu nawet czasu na odpowiedź, bo pognała do łazienki. Chwyciła za pierwszy lepszy ręcznik i namoczyła jego końcówkę pod kranem, by po chwili wrócić do chłopaka.
- Znów się ubrudziłeś. - powiedziała wesoło i sięgnęła ręcznikiem do prawego policzka chłopaka, po czym zaczęła delikatnie trzeć. Właściwie przyzwyczaiła się do tego, że Eliott zawsze był umorusany gdzieś farmą. A to na twarzy, a to na rękach albo na jakimś skrawku swojego ubrania. Taki nieodłączny jego element. A coś takiego jeszcze bardziej ją rozczulało. Gdy udało jej się zetrzeć farbę, o ile, odrzuciła ręcznik na jakiś mebel i poprowadziła go w głąb pokoju.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że znowu się widzimy. W sumie dzisiaj w pracy zastanawiałam się co u Ciebie. Jak tam w szkole? - zaczęła dopytywać się i sięgnęła do jego włosów, które przeczesała czułym gestem. Właściwie przy nim powoli uczyła się takich gestów. Wynikały one z jej instynktu, przychodziły naturalnie. Nie udawała, bo też i nie potrafiła udawać. A książki, które czytały nigdy w tym jej nie pomagały.
Jeszcze na drobną chwilę opuściła chłopaka, niemal skaczącym krokiem udając się do kuchni po czystą szklankę dla niego, by nalać mu soku pomarańczowego. Jednakże gdy wróciła do pokoju, zatrzymała się i spojrzała na niego z miną, jakby przez krótką chwilę nie mogła zdecydować.
-Chyba, że wolisz herbaty? - zapytała w końcu robią kolejny krok. W zależności od jego odpowiedzi, gdy już wszystko przygotowała, usiadła przy stole i wpatrywała się w brata, nie mogąc nacieszyć się jego widokiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.14 23:40  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Widać, że byli rodziną, bo łączył ich nie tylko jasny kolor włosów i okulary, ale także kompletna ciamajdowatość. Nieudolność Yvesa tak jak w przypadku Maddie, działała na otaczające go osoby jak jakiś odstraszać i koniec końców blondynek nie miał zbyt wielu bliskich przyjaciół. Najprawdopodobniej nie byliby w stanie znieść jego kompletnie nieogarniętego i zdziwaczałego sposobu życia, więc już z góry ustalali sobie, że nie ma po co ubiegać się o zacieśnianie z nim więzów. Co prawda jego sytuacja nie była aż tak przykra, żeby zupełnie nikt nie chciał z nim rozmawiać. Miał niby tego Sebastiana.. i chmarę dziewcząt, które uznały, że jest beznadziejnym podrywaczem, ale koniec końców całkiem słodkim chłopcem i czasami gdy go spotkają to powiedzą mu łaskawie to „cześć” lub chwilkę pogawędzą. Niestety, ale jego życie prywatne w kwestii związków jest wręcz tragiczne, bo Eliott zdaje się mieć niemalże zerowe pojęcie o kobietach. Dlatego w sumie dobrze, że dowiedział się o siostrze. Może gdy najdzie go ochota, żeby znów wyruszyć ja „łowy”, to Maddie mu w tym pomoże? Da jakąś radę, ulepszy jego wygląd.. cokolwiek?
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG No, ale póki co nie odwiedził jej w tej sprawie, bo w chwili obecnej w ogóle nie miał głowy do plątania się w jakieś związki. Przyszedł tu tylko dla niej, aby spędzić miło czas ze swoją rodziną. Akurat w tej sytuacji naprawdę potrzebował jakiegoś kontaktu z ludźmi, bo ostatnio jego życie towarzyskie układało się dosyć tragicznie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGCześć, Maddie~! – odparł wesoło, niemalże natychmiastowo przybierając na twarz ten swój charakterystyczny ciepły uśmiech. Bez krępacji wszedł do domu, grzecznie zamykając za sobą drzwi. Zdjął płaszcz i zaczął rozwiązywać sznurówki. – W sumie pomyślałem, że dobrze będzie Cię odwiedzić. Strasznie mi się nudzi. O! I przyniosłem jajecznicę! Mam nadzieję, że się nie zatrujesz. – zażartował unosząc plastikowy pojemniczek do góry. Gdy tylko rozprawił się z butami powędrował do kuchni, aby odstawić potrawę, acz zatrzymała go siostra, która od razu zaczęła wycierać farbę z jego twarzy. Tak, dokładnie w tym momencie dowiedział się, że właściwie był brudny. – Ow.. serio? Cóż.. to pewnie tylko mała plamkaaa.. – powiedział zupełnie tak, jakby bagatelizował sprawę, acz efekt i tak był nieco przyćmiony przez przesympatyczny uśmiech chłopaka. Gdy tylko udało się go doczyścić odstawił jajecznicę do kuchni i posłusznie powędrował do pokoju, gdzie usiadł na kanapie. Gdy Maddie przeczesała mu czule włosy, naprawdę poczuł się jak jakiś mały, uroczy braciszek, którym pewnie w jej oczach był. Tak czy siak trochę żałował, że nie poznał jej te choćby dziesięć lat temu, kiedy to jeszcze dało się nazwać go dzieckiem. Gdyby tylko od początku wychowywali się razem mieliby teraz co wspominać, acz i tak nie ma na co narzekać, bo więź między nimi i tak jest całkiem mocna.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGNaprawdę się zastanawiałaś? Patrz jaki prorok z Ciebie! Tylko o mnie pomyślisz, a ja już się zjawiam! – powiedział podnosząc ręce ku górze jak Mojżesz, który chciał aby rozstąpiło się przed nim morze. Efekt zepsuł tylko jego uroczy chichot, którego nie potrafił w jakikolwiek sposób stłumić. – W sumie nic ciekawego. Jakoś trwam. W ogóle.. – rozejrzał się po pokoju, przelatując wzrokiem każdy swój obraz, który kiedyś sprezentował siostrze. - … aż się dziwię, że żadnego nie wyrzuciłaś. – odparł z uśmiechem, choć w jego mniemaniu mógł namalować dla niej coś lepszego. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby był w pełni zadowolony ze swojego dzieła.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG - Jest w porządku! – odparł zabierając od niej szklankę soku pomarańczowego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.14 3:18  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Dziewczyna z wielką i nieukrywaną radością przyjęła podarunek od chłopaka w postaci jajecznicy. Plastikowe pudełko z zapewne pyszną zawartością schowała od razu do lodówki, by ta się przypadkiem nie zepsuła przebywając w temperaturze pokojowej. Była pewna, że jej posmakuje. Pomijając już fakt, że wszystko własnoręcznie zrobione jest lepsze aniżeli jakieś chemiczne ścierwa, którymi się żywiła, to w końcu Eliott przygotował ją specjalnie dla niej. A nic nie cieszy bardziej, aniżeli zrobienie coś dla drugiej osoby z własnej woli i serca. Przynajmniej tak było w przypadku Maddie.
- Dziękuję. I oczywiście, że się nie zatruję. - odparła wesoło. Właściwie jej żołądek był tak bardzo przepełniony chemią, że najpewniej wytworzył w sobie pewną obronną warstwę, odporną na wszystko co trujące. Oczywiście mówiąc pół żartem pół serio. Prawda była jednak taka, że gdyby jej brat przyniósł jej nawet znienawidzone przez kobietę grzyby, to zjadłaby je. Kij, że z jej oczy wydobywałyby się istne wodospady, a żołądek zaczął tańczyć makarenę z powodu jedzenia przez nią czegoś, czego nie tolerowała. Bo to byłoby od jej brata.
A skoro mowa o podarunkach, chłopak napomknął o podarowanych jej obrazach. Dziewczyna powędrowała spojrzeniem na nie i niemal naburmuszyła swoje nieco pyzate policzki.
- Ale o czym Ty mówisz? Oczywiście, że żadnego nie wyrzuciłabym. Są piękne. Każdy w swój własny sposób przedstawia cząstkę Ciebie, prawda? - zapytała z uśmiechem. Takie uroki dzieł każdego artysty. Zawsze miały coś z autora. W większym bądź w mniejszym stopniu posiadały ten mały pierwiastek. Ponadto Maddie, która nigdy nie otrzymywała żadnych prezentów, cieszyła się z każdej malej rzeczy od Eliotta. Nawet jakby podarował jej coś naprawdę trywialnego to i tak ceniłaby to niczym jakiś skarb. Prawda była też taka, że te wszystkie obrazy naprawdę jej się podobały. I idealnie pasowały w jej mieszkaniu.
Przyjrzała mu się uważnie, kiedy tak beztrosko odparł na pytanie dotyczące szkoły. Doszła jednak do wniosku, że naprawdę nie ma co się zamartwiać a chłopak w razie czego podzieliłby się z nią, jeśli miałby jakieś kłopoty czy też problemy. Przynajmniej taką miała nadzieję. Swoją drogą... czasami, patrząc na niego, zastanawiała się ile to jeszcze jej braci i sióstr chodzi po tym mieście. To, że jej ojciec opuścił Maddie i jej matkę z powodu kalectwa dziewczyny, o czym oczywiście jej rodzicielka zanim postanowiła opuścić ten świat w jakże wielkim stylu, co rusz wypominała, to jedno. Ale skoro ten facet opuścił również Eliotta by założyć inną rodzinę, to drugie. Doszła jednak do bardzo krótkiej konkluzji. Owszem, fajnie byłoby poznać ewentualne rodzeństwo, ale nie poczułaby wielkiej straty i smutku, gdyby jednak żyła w nieświadomości. Wystarczył jej Eliott. W zupełności.
- Powiedz mi... masz jakieś plany na ten weekend? - podjęła raptownie temat, który od paru siedział w jej głowie. Z początku dość nieśmiało nie wiedziała jak zacząć. Pomimo ich więzów krwi, to nadal w wielu kwestiach pozostawała najzwyczajniej w świecie nieśmiała.
- No bo w sumie zastanawiałam się, czy nie chciałbyś spędzić go ze mną? Wiesz, wybralibyśmy się do kina na jakiś film*, coś zjeść, generalnie tak spędzić wspólnie czas. Taki wiesz, cały dzień dla nas. - zapytała uciekając swoim wzrokiem i wbijając go uparcie w swoje paznokcie. Kontakt wzrokowy był bardzo ważny. Tak, wiedziała o tym. A raczej wyczytała. W ten sposób dawało się do zrozumienia drugiej osobie jakie posiada się prawdziwe intencje. Ale Maddie wciąż się uczyła. A i wiedziała, że Eliott będzie wyrozumiały w tym przypadku.


* lulz, oni tam mają kina?
* Pójdą na podrywy. To będzie dosyć komiczne~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.14 13:40  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni wiosenny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w twe okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni wiosenny...
I zrobiłoby się bardzo słodko, gdyby nie to, że ów deszcz tak naprawdę był ulewą, na dworze nie było szaro, a zwyczajnie ciemno, a same krople więcej wspólnego miały z krwią niż wodą. Nagła zmiana pogody była... cóż, nagła. Zbyt nagła jak na klimaty Miasta-3. I to był pierwszy sygnał, iż coś jest nie na miejscu. Następnym były szkarłatne krople, z hukiem rozbijające się o okna. Całą okolice powoli zaczęły zalewać strugi juchopodobnej cieczy. Widok był zatrważający, lecz zapach niezmienny. Wokół unosiła się woń zwykłego deszczu, więc jedyną różnicą była jego barwa. No, było też coś jeszcze. Nie radziłbym sprawdzać smaku tejże "wody", ale nie było tutaj nikogo, kto mógłby uświadomić rodzeństwu, iż płyn jest bardzo trujący. Kto wie, może okażą się rozsądni i nie będą chcieli tego sprawdzać? A jeśli nie... bywa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.14 22:04  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Eliott zdawał sobie sprawę, że jego siostra nie jest orłem w dziedzinie kulinariów i niemalże codziennie zatruwa się jedzeniem z jakichś podrzędnych restauracji lub szybkich Fast foodów. Nie żeby jakoś szczególnie go to wszystko przejmowało, bo w końcu sam jako biedny student nie mógł odżywiać się jak jakiś król, ale trochę niepokoił go fakt, że Maddie naprawdę nic nie potrafi sobie upichcić. Yves choćby tą marną jajecznicę umiał zrobić. Ba, raz się nawet postarał i samodzielnie przygotował spaghetti! Co prawda wszystko przypalił, ale koniec końców potrawa była zjadliwa, więc jednak sukces! Także raz czy te dwa razy w tygodniu jednak jadał w miarę zwyczajnie i było mu trochę przykro, że dziewczyna nie miała takiej samej możliwości. Dlatego też stawało się niemal tradycją, że zawsze, gdy ją odwiedzał, przynosił razem ze sobą jakieś żarcie. Choćby marne kanapki, ale jednak zawsze coś. Oczywiście zdarzały się też wyjątki. Gdy akurat nie miał możliwości, aby ślęczeć w kuchni i przygotowywać dania, zazwyczaj na szybko coś jej szkicował. Nigdy nie przychodził do niej z pustymi rękami. Tak bardzo się ucieszył, gdy się dowiedział, że ma siostrę, że teraz aż za nadto jej dogadza prezentami. No, ale taki już jest, a Maddie przynajmniej czerpie z tego radość.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGHah, możliwe! Choć kiedyś namalowałem tańczącego pomidora w okularach przeciwsłonecznych. Nie wiem w jakim stopniu to mnie odzwierciedlało, ale… - nie dokończył, bo od razu wybuchnął niekontrolowanym, głupiutkim śmiechem, próbując jakoś się opanować zasłaniając usta ręką. Oczywiście nie wychodziło, bo dobry humor skutecznie podsycał jego chichot, dodając mu przy okazji tej charakterystycznej, sympatycznej aury. Na chwilę zdjął okulary, wystawiając na lepszy widok swoje niezwykłe tęczówki. Przetarł ręką oczy, które świeciły wręcz niebezpiecznie jasnym, błękitnym blaskiem. Na dodatek prawa tęczówka była jakby poplamiona brązowymi skazami, co wręcz idealnie wpasowało się w samą osobę Eliotta. On sam czasem też się czymś brudzi. Na przykład farbą. Mimo tego, bez okularów w zdecydowanie za grubych oprawkach, wydawał się całkiem ładnym chłopakiem. Wiele osób mu to mówiło, ale ten i tak uparcie zostaje przy swoich brylach, zdecydowanie stroniąc od szkieł kontaktowych. A szkoda, bo przecież ma je nawet w domu. Huh, a później się dziwi, że nie może znaleźć sobie dziewczyny.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Zerknął na nią z zainteresowaniem, gdy tylko wyskoczyła ze swoją propozycją. Był całkiem przyzwyczajony do aż zbytniej nieśmiałości swojej siostry, acz dalej wolałby, aby zachowywała się przy nim trochę bardziej swobodnie. Cóż, może jednak znają się jeszcze za mało? Albo to cząstka osobowości Maddie, której nikt nie jest już w stanie zmienić? Tak czy siak, Eli uśmiechnął się ciepło i od razu zaczął kiwać głową na tak, sprawiając wrażenie podekscytowanego dziecka.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Jasne! Genialny pomysł! W sumie moglibyśmy obejrzeć ten film o.. o psie! Tak! Słyszałaś o nim? Chłopiec zostaje zakatowany przez grupę oprychów, a poczciwe zwierze, które było jego pupilem, teraz chce się zemścić na tych bandytach! – krótko streścił film, nawet nie orientując się jak głupio w tym momencie brzmiał. Taki jego urok. Nie umiał zachowywać się poprawnie, jak na swój wiek przystało. – I podobno koniec jest całkiem smutny, ale o tym się przekonamy, nie? – kontynuował wpadając w stan kompletnego rozradowania. Perspektywa spędzenia całego dnia z siostrą była dla niego wręcz idealna. Przynajmniej się trochę odprężyć i spróbuje zapomnieć o przykrych zdarzeniach minionych dni. Zaraz jednak odwrócił zaciekawiony głowę w stronę okna i momentalnie zrobił zdziwioną, trochę zaniepokojoną minę. – Maddie, co się dzieje? Dlaczego okna są całe czerwone?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.14 23:26  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Nie ukrywała swoje radości, widząc uradowanego brata. Szczerze powiedziawszy nieco bała się jego odpowiedzi, chociaż tak naprawdę nie było czego się bać. Czasem wyglądało to tak, jakby dziewczyna sama sobie problemy wyszukiwała. Albo wmawiała sobie coś, czego nie było. Ale czego innego można spodziewać się po osobie, która widząc siebie rano w lustrze widzi same niedoskonałości? Jeśli jest się jednym, chodzącym kompleksem, który nie wierzy w samego siebie? No więc właśnie. Chociaż przypadek Maddie nie siadał w kącie zajadając się kilogramem lodów i użalając się nad swoim marnym losem. A starała się coś z tym zrobić, wziąć życie w swoje ręce... lol, w rękę. No mniejsza o to. Najważniejsze, że coś z tym robiła i tyle.
Obserwowała z czystą przyjemnością ruchy brata. Wyłapywała każdą, nawet najmniejszą drobnostkę. I wcale nie uważała, że bez okularów wygląda lepiej. Nie no, jasne, bez nich był słodkim i uroczym chłopcem, na którego widok może nie tyle co każde uda zaciskały się w pragnieniu, ale staniki były rwane przez młode dziewczęta. Jednakże okulary dodawały mu pewnego osobliwego uroku. I nieporadności, przez co aż prosił się, żeby ktoś nim się zaopiekował. Dziewczyna chętnie zaopiekowałaby się nim, naprawdę, ale sama potrzebowała opieki. Chociaż starała się jak mogła spisać jako starsza siostra.
Oderwała na moment oczy od niego i uśmiechnęła się lekko. Jedynym powodem, dla którego Eliott nie powinien nosić okularów, były jego oczy. Niezwykłe i piękne, które potrafiły zatrzymać niejedno spojrzenie. No i przyciągały uwagę innych ludzi. W przeciwieństwie do niego Maddie była zwykłym szarym człowiekiem, który nie był obdarzony przez naturę niczym interesującym. Ale w sumie umiejętność nie zwracania na siebie uwagi jakiejkolwiek jednostki też miało swoje plusy. Przykładowo można było uniknąć nachalnych spojrzeń ludzi czy jakichkolwiek innych podejrzeń. Nie, żeby Maddie jakoś złamała kiedykolwiek prawo. To nie ten adres.
- Hm? - wydała z siebie cichy pomruk, wędrując wzrokiem za spojrzeniem brata. Momentalnie poczuła jak robi jej się chłodno. Wstała i podreptała do okna, przyglądając się otoczeniu zza szyby. Dojrzawszy niektóre ciekawskie głowy wychylające się zza okien, czy przechodni, którzy przystawali, z łatwością wywnioskowała, że ani jej, ani jej bratu nic się nie przewidziało. I najwyraźniej nikt z mieszkańców, przynajmniej ta ich szara część, nie zdawała sobie sprawy co tak naprawdę się dzieje.
Przesunęła wzrokiem po spływających, czerwonych kroplach i zostawiających za sobą ślad na szybach, aż utkwiła go w niebie. To nie był zwykły deszcz, tylko co mogło spowodować jego nienaturalną barwę? Po chwili konsternacji przypomniała sobie, że nie jest sama. Odwróciła się i uśmiechając się szeroko podeszła do brata.
- Och, to pewnie nic takiego. Zwykły deszcz o rdzawym zabarwieniu. Coś w rodzaju kwaśnego deszczu, tak czasami się zdarza. - powiedziała uspokajającym tonem, chociaż sama nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Wszakże po raz pierwszy się z tym spotkała. Czerwony deszcz? W żadnej z książek nigdy nie było o tym wzm... Maddie odwróciła głowę w stronę reguła z książkami, które zdążyła już parę razy przeczytać, jak nie więcej. Była jedna. Jedna, zapomniana książka, gdzie była wzmianka o tego typu zjawisku. Aż miała ochotę roześmiać się w sobie w twarz za takie absurdy. Toż to bujda i bajka dla dzieci. Musi znaleźć się na to jakieś realne wytłumaczenie. Pewnie wojsko ćwiczyło albo coś w tym stylu. Tak, zdecydowanie tak było.
- Zgłodniałam. Co na to, by zrobić coś do jedzenia? Naleśniki? Mam gdzieś składniki. - zaproponowała dziewczyna. Nie umiała piec, ale nie zamierzała wypuszczać Eliotta od siebie. Nie do momentu, aż nie przestanie płakać, bo w sumie nie wiadomo czy to nie jakiś skażony deszcz. A tak zawsze jakieś zajęcie sobie znajdą.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 1:36  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Eliott wcale nie należał do grona osób, które jakoś szczególnie wyróżniały się z otoczenia. Fakt, może czasami aż sam prosił się, aby zawiesić na nim oko, bo w końcu kto normalny paraduje po ulicy w podziurawionych ubraniach lub twarzy ubrudzonej farbą? Mimo wszystko jakoś nikt nigdy nie był w stanie docenić jego niby domniemanego uroku. Większość ludzi skupiała się właśnie na negatywnych cechach blondyna. Sprawiał wrażenie roztargnionego, zdziecinniałego i szalonego artysty ulicznego, a z reguły do takiego nie warto nawet podchodzić, aby się zapoznać, chyba, że jest się równie pokręconym co on. Mimo wszystko bardzo mało osób było świadomych jego pięknych oczu, które z pewnością zaliczały się do największych atutów studenta, ale nawet gdyby potencjalny rozmówca pokonał barierę dotyczącą dziwności Eliotta i przełamał się, aby spędzić z nim trochę więcej czasu, to i tak miałby trudność aby wypatrzeć w jego tęczówkach czegoś niezwykłego. A tą przeszkodą były właśnie te ogromne okulary, które choć dla niektórych osób wydawały się całkiem urocze, to w rezultacie wyrządzały w jego wyglądzie więcej szkody niż pożytku. No, ale sam się na coś takiego skazał. Zresztą Yves nie wykazuje jakiegoś szczególnego przejęcia swoją sytuacją, chyba, że akurat właśnie jakaś piękna dama daje mu kosza. Wtedy bierze go na rozmyślania nad swoim życiem i bardzo często zadaje sobie wówczas pytanie „czy coś jest ze mną nie tak?!”.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Krwawy deszcz generalnie nie jest czymś, co widuje się każdego dnia. Przeżył już na tym świecie dwadzieścia jeden lat i nigdy nie miał styczności z takim zjawiskiem. W książkach jakie czytał także się z czymś podobnym nie spotkał, więc albo wybiera sobie za mało mądre lektury, albo faktycznie ta pogoda jest troszkę podejrzana.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGCzasami się zdarza? Nigdy czegoś takiego nie widziałem. – mruknął podejrzliwe pod nosem, zrywając się z kanapy i podchodząc bliżej do okna. Po twarzach sąsiadów, wychylających się na zewnątrz, również dało się wywnioskować, że mają styczność z taką pogodą pierwszy raz w życiu. – Oby mi włosy od tego nie zafarbowały. Nie chcę wyglądać jak jakaś truskawka. – dodał po chwili, wypowiadając nazwę owocu pełnym grozy tonem. Miał takie śliczne blond kudły, że aż szkoda niszczyć je takim paskudnym odcieniem jakim jest czerwony. Szczególnie, że Eliott czuje głęboką odrazę do truskawek. Prędzej by się zabij, aniżeli dał się ufarbować na kolor, który się z nimi kojarzy. Tak czy siak po jego lekkim stosunku do sprawy dało się odnieść, że pomimo delikatnego zaniepokojenia warunkami pogodowymi w Mieście-3, raczej nie popadnie w totalną panikę i nie zacznie głosić haseł apokaliptycznych. – No, ale może przestanie padać do momentu aż pójdę. W chwili obecnej nigdzie się nie wybieram~ - powiedział i odwrócił łeb w stronę siostry, przyozdabiając swoją twarz promiennym uśmiechem. Wydawał się taki uroczy za każdym razem, gdy tylko zaczynał delikatnie chichotać lub rozpromieniać swoją twarz w ciepłym podniesieniu kącików ust do góry. Wyglądał wtedy jak taki ufny bachor, który właśnie dowiedział się, że dostanie darmowego lizaka.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGO! Jasne! Co prawda jadłem śniadanie, ale dla Twoich naleśników z miłą chęcią stanę się gruby! – zażartował i niemal od razu skierował swoje spojrzenie na kuchnię. Cóż, nie w jego stylu będzie czekanie aż siostra mu cokolwiek upichci, bo.. no.. to byłoby nudne. Zresztą znając kulinarne umiejętności Maddie, chyba jednak woli ją trochę popilnować, choć sam jest kompletnie zielony w kwestii gotowania. – Zróbmy je razem~!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.14 20:09  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
No dobra, nie była dobra ani w kłamaniu, ani w naginaniu prawdy, ale naprawdę nie chciała, by Eliott zbytnio nie przestraszył się dziwną anomalią pogodową. Jednakże najwidoczniej i bez tego się nie przejął. Uśmiechnęła się lekko słysząc jego słowa. Miała tylko nadzieję, że przestanie badać kiedy chłopak wyjdzie od niej. Zawsze też mogła użyczyć mu parasola, nieprawdaż? A tych miała dosyć sporą kolekcję. Bo zawsze zapominała ze sobą zabrać, pomimo, że od rana zbierało się na deszcz i była zmuszona do zakupu nowego, by wrócić do domu niekoniecznie w pełni zmoczona.
Wspólne robienie naleśników, jakkolwiek one nie wyjdą, wprawiły ją w doskonały nastrój. I tak już go miała z chwila, gdy jej młodszy brat zawitał tutaj, aczkolwiek teraz spotęgował swoją siłę. Udali się do kuchni, co prawda niezbyt wielkiej, ale klimatycznej, po czym dziewczyna zaczęła wyciągać najpotrzebniejsze składniki. Zanim jednak przystąpili do ich łączenia, podała mu swój zajebisty fartuch. Tak, miała fartuch. Co prawda z niego nie korzystała, ale musiał wisieć w kuchni. Dla głupich pozorów. Sama nie potrzebowała z racji, że znajdowała się u siebie i mogla w każdej chwili przebrać się w coś innego. A Eliott musiał wrócić do domu. Tak, przemilczymy, że dla niego pewnie nie byłoby żadnej różnicy czy paradowałby po mieście w dziurawych spodniach, poplamionej farbą bluzce czy też z przypalonym naleśnikiem do buta. No ale.
- Co prawda nie mam nigdzie zapisanego przepisu, ale mam go w pamięci. - mruknęła dziewczyną sięgając po mąkę, którą zaczęła wsypywać do miski. Jak na osobę z niepełnosprawną ręką całkiem nieźle sobie radziła. Musiała. Nauczyła się polegać nie tylko na ręce ale też na innych częściach swojego ciała. Już przemilczymy, że mąka znalazła się nie tylko w misce, ale też na blacie oraz na podłodze. Sprzątnie później. Kiedyś. Ale sprzątnie. Gdy mąka znalazła się już w misce, gdzie oczywiście wszystko odmierzyła na oko, poprosiła chłopaka o wyciągnięcie jajek. Dwóch... chyba dwa się wbijało. No ale przecież nawet jak wbiją więcej to nic nie zaszkodzi, prawda?
Chwilę później oboje ślęczeli nad miską, z której wyławiali skorupki, które w jakiś magiczny sposób znalazły się w niej. Nie żeby specjalnie czy coś. Ale tak wyszło. Na koniec mleko, sól i... to chyba wszystko. Swoją drogą jakim cudem Maddie miała mleko w lodówce? I to nieprzeterminowane? No.. mniejsza.
- Ale Ty zajmiesz się pieczeniem, dobrze? - poprosiła go, kiedy ich cudowna, naleśnikowa mikstura została wymieszana. Maddie przygotowała patelnię oraz rozgrzała ją z olejem, podstawiając miskę bratu.

// wybacz za krótkość ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.14 23:15  •  Małe mieszkanie Maddie.  Empty Re: Małe mieszkanie Maddie.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Naleśniki nie są z pozoru trudnym do przygotowania daniem, acz nie dla kogoś takiego jak Eliott czy Maddie. Może i mieli jakieś minimalne pojęcie o gotowaniu, acz nad tym rodzeństwem ciążyło coś w rodzaju fatum, które skutecznie rozwalało każdą rzecz, której się dotknęli. No, może to lekka przesada, jednak blondyn szczerze wątpił, aby umiał nie sknocić tej potrawy, bo prawdę mówiąc od ostatnich kilku lat jedyne co zrobił własnoręcznie w dziecinie kulinariów to jajecznica, kanapka z szynką i zupka z proszku. Gdyby tylko umiał tak dobrze pichcić jak maluje… no, ale pozostaje poudawać, że wie co robi i mieć nadzieje, że nie zatruje on ani siebie, ani siostry. Przynajmniej będą mieć zabawę, nie?
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Niemalże tanecznym krokiem powędrował za Maddie do kuchni, a humor jakoś wyjątkowo mu dzisiaj dopisywał. Fakt, ostatnie kilka dni było prawdziwą udręką, ale sympatyczna buźka dziewczyny jakoś skutecznie zmusiła kąciki ust studenta do natychmiastowego zawędrowania ku górze. I tak trzymać. Z lekkim rozbawieniem odebrał od niej fartuszek, dziwiąc się, że w ogóle mu go dała. Owszem, wyraz troski i bla bla bla.. jednak wystarczy spojrzeć na Yvesa, aby od razu zauważyć, że nie jest on osobą, która szczególnie przejmuje się swoim wyglądem. Mógłby chodzić upaprany po pas w błocie i tak nie robić najmniejszego problemu z tego, aby pokazywać się po takiej „kosmetycznej” kąpieli w miejscu publicznym.  On nawet u siebie w domu czegoś takiego nie posiada, bo w przeciwieństwie do Madelaine, Eliott nawet nie czuje potrzeby, aby stwarzać pozory, że zależy mu na czystości jego ubrań podczas gotowania. Zresztą on chyba zachował w sobie coś z dziecka, bo im brudniejszy był, tym szczęśliwszy się wydawał. Co z tego, że w większości przypadków nawet nie zauważał kiedy jest uświniony jakimś syfem.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylGTo takie niemęskieeee. – zaczął jęczeć i marudzić, ale koniec końców i tak założył sobie fartuszek na szyję i zawiązał linki na biodrach, choć wykonywał tą czynność z lekkim ociąganiem. – Choć czuję się teraz trochę jak taki szef kuchni. – powiedział i spróbował zrobić jakąś dostojniejszą pozę, choć i tak uniemożliwiła mu to nieokiełznana fala chichotu.
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Okej, udawanie, że wie co siostra robi, uważam za rozpoczęte. Znaczy.. wiedział, że właśnie wsypuje składniki do miski i miesza, ale generalnie nie do końca zdawał sobie sprawę jak powinno odbywać się takie przygotowywanie naleśników. Nie znał żadnych produktów, z których można by je wyczarować, więc przez większość czasu tylko stał i uważnie ją obserwował, w razie potrzeby coś jej podając. Taki pomocnik, huh.. a przed chwilą nazwał się szefem kuchni~
Małe mieszkanie Maddie.  GbylG Okaay! – odparł bez zawahania, odbierając miskę z wymieszaną miksturą i wolno przelał ją na rozgrzaną wcześniej patelnię. – Tylko ja nie odpowiadam za skutki. Jeśli spalę Ci mieszkanie to nie moja wina! – ostrzegł niemal od razu, gdy zaczął pichcić. Mimo wszystko nie szło mu jakoś szczególnie źle. Można by rzec, że przeciętnie, a nawet dobrze, jak na takiego kompletnego żółtodzioba. Czyżby odkrywał nowy talent~? – W ogóle to co słychać, hm? Jak praca?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach