Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Las Życzeń


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 20.02.20 15:09  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Polana Siedmiu Pierścieni
POLANA SIEDMIU PIERŚCIENI


Pełna zieleni drzew oraz krzewów, ale i kolorowa dzięki milionom różnych kwiatów, jak i drobnych owoców. Zewsząd otoczona gęstą roślinnością polana jest miejscem, do którego nie tak łatwo się dostać. Oddalona od wszelkich mieszkalnych siedzib skusiła leśną zwierzynę do tego stopnia, by ta – nieprzyzwyczajona do widoku czegokolwiek na wzór człowieka – nie uciekała w popłochu podczas ewentualnego spotkania. Ciekawskie jelenie podchodzą zlizywać sok zerwanych owoców z dłoni, puchate króliki obwąchują czubki butów, lisy zaglądają zaciekawione zza zasłony liści, a sowy zlatują na pobliskie gałęzie, by mieć lepszy wgląd na intruza.

Nazwa miejsca wzięła się od siedmiu kamiennych pierścieni leżących w różnych pozycjach na całej polanie; sprawiają wrażenie biżuterii przypadkiem rozrzuconej po podłodze. Żaden z mieszkających w Edenie aniołów nie wie, skąd w ogóle wzięły się na środku lasu. Początkowo myślano, że przyniosła je woda, lecz ocean był za daleko. Później mówiono o czarach... krążące plotki prawiły, że gdyby przejść przez każdy pierścień siedem razy, te przyniosą mu szczęście. Z początku anioły walczyły z wymyślonymi historyjkami, lecz w końcu porzucono temat, pozwalając tajemnicy polany po prostu istnieć.


                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.20 19:07  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni


Pożary samoistnie dogasały, gdy spalone ziemie nie oferowały im już niczego więcej do pochłonięcia, po czym ogień z podwójną mocą wybuchał w kolejnym miejscu. Pomarańczowa poświata płomieni na stałe wpisała się w edeński krajobraz, a trzask ognia zastąpił śpiew ptaków. Zamiast duszącego zapachu kwiatów w nozdrza uderzał wyłącznie ciemny dym i swąd spalenizny.

Jeżeli nikt nie ruszy z pomocą to wkrótce edeńska fauna i flora zostaną tylko wspomnieniem przywoływanym przez pamiętające ją anioły.

dodatkowe informacje:
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.20 17:27  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Biegła ile sił w nogach, Powoli brakowało jej już tchu, wieść o płonącej części Edenu napawała ją przerażeniem. Przerażało ją to co stanie się ze zwierzętami zamieszkującymi te tereny, piękne kwiaty, wielkie, majestatyczne drzewa. Nie! Nie chciała myśleć o tym co może się z tym wszystkim stać. Z oddali widziała już dym. Wiedziała w którą stronę ma się udać! Miała tylko nadzieję że jej się uda dobiec na czas.
Przemykając między drzewami, przebiegła przez jakiś krzak i dosłownie wpadła na jakiegoś obcego osobnika zwalając biedaka z nóg. Nie, wcale nie byłą taka silna, ale biegnąc najszybciej jak się da, wyrobiła sobie jakąś prędkość i ta pozwoliła powalić biednego zagubionego pośród drzew Edeńskich Desperata.
- Przepraszam.. ja nie chciałam! Ja naprawdę nie chciałam! Ale.. ale pożar.. - wydukała zsuwając się z powalonego człowieka i podając mu dłoń. Przecież go tak nie zostawi leżącego na trawie. Podała mu więc delikatne dłonie i próbowała pomóc biedakowi wstać na równe nogi. - To niebezpieczne miejsce.. - powiedziała oglądając się w bok w kierunku pożaru. - Muszę biec.. wszystkie zwierzątka i roślinność.. wszystko spłonie.. nie mogę na to pozwolić.. proszę uważaj na siebie.. - w oczach zbierały jej się łzy z żalu. Nie chciała żeby ktokolwiek i cokolwiek było ranne a nie daj boże straciło życie w tej tragedii. Po czym złożyła skrzydełka tak żeby nie zahaczyć którymś o jakieś drzewo podczas dalszego biegu. Czy nieznajomy pobiegnie za nią i pomoże gasić pożar? Na obrzeżach płonącej polany był niewielki strumyk, mógł jakimś naczyniem nabierać zimnej wody i gasić po trochu płonienie. Albo mógł ruszyć dalej w swoją stronę.
Nie obchodziły ją zmagania cienkich gałązek, które biły anielicę po odsłoniętych fragmentach skóry. Gdy dobiegła serce prawie jej stanęło. Widziała jak pożar trawił to piękne miejsce. Przez chwilę znieruchomiała. Łzy zaszkliły jej intensywnie niebieskie oczy i popłynęły po policzkach w dół. - Nie.. - załkała czując bezsilność sytuacji. Ona taka drobna w porównaniu do sporego obszaru jaki stał teraz w płomieniach. Odgłosy skrzeczących ptaków, piski przerażonych zwierząt i trzask płonących drzew. Prawdziwy horror..
Padła na kolana i złożyła dłonie jak do modlitwy - Ojcze.. daj mi siłę abym mogła pomóc.. - wyszeptała.

Wynik rzutu: SUKCES


Ostatnio zmieniony przez Yukino dnia 27.03.20 15:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.20 22:00  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Ogień? Pożar? Eden? Kogo by to interesowało! Ah, no tak. Oprócz aniołów znajdowały się osoby skore do pomocy przy ugaszeniu tego cholerstwa, rzecz jasna za drobną sumę godną Smoka. Faktycznie nie była jakoś szczególnie wygórowana, bądź co bądź Kruk uwielbiał nature i te wszystkie roślinki. Ba! Uparcie twierdził, że to całe wyniszczenie ziemi jest oczywistą sprawką ludzką, za którą powinni się wstydzić. Gdyby tylko ludzie ogarnęli dupę, mogli przywrócić jako tako świetność poprzednich czasów... Obecnie najpewniej było na to za późno. Drugą kwestią była praktyczność tych terenów dla medyka. Zioła rosnące wyłącznie na terenach edeńskich były właśnie zagrożone a on, jako iż poczuł się zobowiązany do ratowania swojego zielska, rzucił się na pomoc! Pieniążki to kwestia dodatkowa i bardzo mile widziana, więc liczył, że przy odrobinie szczęścia uda mu się nieco więcej ugrać.

Większy kawałek drogi pokonał lecąc na swych kruczych skrzydłach. I to być może był błąd, czuł się cholernie spompowany tym wysiłkiem. Cholera! Kiedyś będzie trzeba poćwiczyć te latańsko. Dziwnie czuł się jako nielot, trochę jak jakiś pingwin czy struś. Niby skrzydła ma, ale do dupy. A po co takie? W pawia się nie bawił, by odprawiać dzikie tańce godowe. Pawia, to można było puścić po nocnej libacji alkoholowej, a nie.  Mimo wszystko nie było mu jakoś źle z powodu nieumiejętnego wykorzystania ich. Tam gdzie chciał dotarł i to najważniejsze. Dalszą drogę pokona z buta. Do tego czasu raczej nie spłonie za wiele...No, miejmy nadzieje, bo jeśli okaże się, że te wysiłki poszły na marne, to się nieźle wkurwi. Poniekąd był ciekawy czy ktoś go zobaczył, jak odlatuje siną w dal ku edeńskim krajobrazom z wiaderkiem- nic lepszego nie przyszło mu do głowy, nic, co byłoby skuteczne - i to właśnie w momencie życiowych rozkmin poczuł uderzenie, przez które zaliczył randkę sam na sam z ziemią.
Chwilę zajęło obeznanie się w sytuacji. Z uśmiechem na twarzy przyjął pomoc anielicy, podnosząc się z parteru. Machnął niedbale dłonią na te całe przeprosiny, tylko zerkając kątem oka na nieco pobrudzone ubrania. Mniejsza, były ważniejsze rzeczy do roboty! Na przykład gaszenie polany.

Wiem, jestem tu pom-...Cholera, zaczekaj! — zawołał za nią, rozkładając bezradnie ręce na tę nagłą ucieczkę. Oh no baby! Z nimi zawsze tak jest. Z niedowierzaniem pokręcił głową, biorąc sobie do serduszka żal pierzastej. Biedne zwierzątka i roślinki! To idealna pora zrobić z siebie  bohatera, a nóż będzie z tego jakiś profit na przyszłość. Nie czekając dłużej na cud boży, złapał za wiadro leżące niedaleko po tym tragicznym upadku. Nie znał tych terenów jakoś specjalnie dobrze, aczkolwiek wiedział o obecności gdzieś w okolicach strumyka. I znalazł! Kurewskie szczęście, dzisiaj musiał być jego dzień! Całym szczęściem jego para skrzydeł była schowana, nie musiał obawiać się o kolejne kontuzje w wyniku spotkań z drzewami. Nabrał wody do pełna. Dziesięcio litrowe wiadro było w tym momencie o tyle uciążliwe, że nie dało się go złapać w jedną rękę tak, by w biegu nie obijał się o nogi. Opcjonalnym wyjściem było złapanie go od spodu w obie dłonie tak, by jednocześnie nie zasłaniał widoków. I tak właśnie zrobił. Pośpiesznie ruszył ku widocznemu kłębowisku dymu, uważając jednocześnie na teren. Nie mógł pozwolić sobie na zjawiskowe wypierdolenie się. Nie w tym momencie! Kraczki i gałązki mogły kusić swymi wdziękami, ale Gabriel nie był zainteresowany. Okropny smród spalenizny tu i ówdzie dobiegł do noska Kruczka, który czym prędzej zbliżał się do pierwszego do zgromadzenia fajczących się owocowych krzewów. Pomimo bliskości ognia, cholernego gorąca bijącego od niego, nie bał się podejść bliżej. Postarał się włożyć całą siłę, by wylać na palące się krzewy potrzebną ilość wody do ich ugaszenia, a kiedy ubyło tyle płynu, by móc swobodnie operować wiadrem, wziął zamach, by rozlać ją na pobliską roślinność. W takim tempie nie za wiele zrobi, ale chociaż uratuje skrawek polany. Choćby miał i w łeb sobie strzelić tym durnym wiadrem!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.20 0:16  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Słyszała jak za nią krzyczał, ale nie miała czasu teraz wdawać się z nim w dyskusję. Polana i wszystko co na niej żyło miało priorytet. Wysmagana cieniutkimi gałązkami po twarzy, rękach i nogach teraz klęczała na trawie przed trawioną ogniem polaną. Gdzieś śmignął jej kątem oka mężczyzna z wiadrem, chluszcząc wodą z pobliskiego źródła na mniejsze płomienie. Ciężko było się skupić przez odgłosy wydawane przez przerażonych mieszkańców tego miejsca.
Emocje i chęć pomocy wzięły górę. Czyste niebo zaczęło zanosić się ciemniejszymi chmurami. Widoczność zaczęła się pogarszać, ogień bardziej się jarzył na tle zachmurzonego nieba. Z początku pojedyncze krople, których nie dało się zauważyć. Ale z każdą chwilą było ich coraz więcej. Grzmot zagłuszył wszelkie inne odgłosy. Dziewczyna skuliła się w sobie ale nie przestawała klęczeć. Z początku można było pomyśleć że modlitwa jest jedyną akcją jaką wykonywała. Kaijin nauczyła jej że musi się dobrze skupić żeby móc w pełni kontrolować swój dar. Ale emocje były zbyt silne. Po chwili z drobnego deszczu rozpętała się istna ulewa. Walka żywiołów w której ogień ewidentnie przegrywał. Ukrop bijący płomieni pożerających okolicę zaczął się stopniowo zmniejszać.
Anielica uniosła twarz w niebo, z zamkniętymi powiekami pozwoliła aby woda obmyła jej twarz z łez. Z każdą chwilą byli bliżej zwycięstwa. Serce jej się uradowało, że była w stanie się przydać. Że mogła pomóc tym, którzy tego najbardziej potrzebowali. Nie przeszkadzał jej chłód i wilgoć. Rozłożyła dłonie na boki przyjmując deszcz na siebie. To był jej żywioł, jej domena i choć nie potrafiła jeszcze nad nią w pełni panować, serce biło mocniej z radości. - Udało się! - zakrzyknęła radośnie. Spojrzała na pomagającego mężczyznę. - Udało się.. na prawdę się udało! - widać było po niej że była szczęśliwa. Strach i przerażenie ustępowało z każdą chwilą. Powoli zaczęła zbierać się z mokrej trawy i wyprostowana spojrzała na miejsce gdzie do niedawna jeszcze panoszył się niszczycielski żywioł. Przycisnęła splecione dłonie do piersi, lepiej więcej wody niż za mało, prawda?
Ruszyła z miejsca w stronę smoka i złapała go za dłoń. - Dziękuję że ruszyłeś mi z pomocą! Nigdy ci tego nie zapomnę! - na twarzy pojawił się radosny uśmiech ale gdy niebo przeciął kolejny grzmot, dziewczyna podskoczyła i wpiła się w obcego ze strachu z piskiem. Oderwała się jednak równie szybko co się przykleiła. - P.. przepra..szam.. nie chciałam.. - wydukała lekko zmieszana.
Deszcz nadal lał dość mocno, nie zapowiadało się że za szybko przestanie.

Kontrola wody: 1/3


Ostatnio zmieniony przez Yukino dnia 27.03.20 15:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 14:33  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Woda skutecznie ugasiła, no bo cóż innego miałaby zrobić, skupiska ognia pochłaniającego krzewy i trawy opodal. Właściwie nie zauważył bliskości kobiety, która wręcz powaliła go z nóg. Dosłownie powaliła, w końcu znalazł się na ziemi i całe szczęście, że wiadro które niósł nie było już wtedy wypełnione po brzegi wodą. Latanie w tą i z powrotem cholernie nie uśmiechało mu się ze względu utraconego czasu, grającego w tej chwili istotną rolę. Bądź co bądź każda utracona minuta na bieganiu równała się kolejne płonące tereny, zwęglone drzewa i spalone na popiół kwiatki. O cierpiących zwierzętach już nie mówiąc, choć z drugiej strony można by zjeść tak dobrze przypieczone mięsko-...Może lepiej nie wspominać o tym w obecności anielicy. Szczególnie patrząc na jej wcześniejsze słowa o tych biednych stworzonkach. Zdecydowanie mogło jej się to nie uśmiechać i jeszcze chciałaby mu coś zrobić za takie myśli - Bóg wie co pierzaści mają w głowach.

Jednak ta, która rzuciła się na niego w entuzjazmie, była całkiem przyjazna i raczej niezdolna do wyrządzenia jakiejkolwiek krzywdy towarzyszowi. I to pomagającemu! Nawet jeśli we własnych interesach... Zanim jeszcz zaliczył z nią kolejne, bliższe spotkanie, miał już odwócić się pobiec nabrać wody z stzumienia ale zatrzymał się w pół kroku szczerze zaskoczony. Wcześniej nie zwracał większej uwagi na towarzysząca mu kobietę, skupiony na własnej robocie i nie poparzeniu się, a teraz stał jak wryty, czując ciężkie krople na ciele. Lunęło. Istne urwanie chmury. Z niedowierzaniem pokręcił głową, odkładając wiadro na bok, pozwalając, by wypełniła go deszczówka. Stanął, rozejrzał się bacznie. Płomienie ustępowały, gasły...
Uratowali to miejsce od spopielenia.
Wtedy usłyszał ją, wcześniej odwracając się jakby instyntkownie w stronę, z którego miał wydobyć się delikatny głos. Ani drgnął na gest, który uczyniła. Nie zabrał dłoni, nie spojrzał się krzywo ani nie krzyknął. Za to szczery śmiech rozniósł się wokół, mówiąc jasno o przyjacielskim nastawieniu Smoka.
Rzeczywiście, udało nam się ale to ty odwaliłaś kawał dobrej roboty, bo jak się domyślam - to twoja sprawka, prawda?— I huk! Najprawdopodobniej nie będzie dane mu usłyszeć odpowiedzi, a to za sprawą grzmotu, który skutecznie zagłuszył pytanie. Sam delikatnie wzdrygnął się ale to bardziej na wilgoć ubrania i pisk kłujący w wyczulone uszy niż przyklejenie się do niego anielicy. Ba! Mógłby sobie teraz zażartować jakie to ma branie ale odpuścił sobie na rzecz sprawdzenia czy wszystko z nią w porządku. Uśmiechnął się rozczulony jej przeprosinami.
Nic się nie stało. Boisz się burzy? Wiesz, znałem kiedyś kogoś takiego. Zawsze liczyliśmy grzmoty i czas między nimi, skupiając się na tym jak odchodzą w siną dal. Pomagało. Strach odchodził wraz z nimi — Spojrzał w górę, na ciemne, deszczowe chmury. Pokręcił przy tym głową, cmokając pod nosem. Gdyby spojrzała na jego twarz ujrzałaby, że jest rozbawiony. Tylko czym? — Nic Ci nie jest? Nie poparzyło Cię? Chodź, tam, pod te zarośnięte kamienie. Może nie jest to najlepszy pomysł ale chociaż częściowo ochronią przed deszczem. A tobie...musi być na pewno zimno...— zagadał sugestywnie zerkając na sukienkę przyklejoną do ciała. Biała. Białe idealnie robiło się nieraz wręcz przezroczyste. Ściągnął swoją skórzaną kurtkę, zarzucając ją dziewczę na plecy.
Załóż ją, okryjesz się i będzie nieco lepiej. —  Mógłby odejść, zostawić ją tutaj samą i pójść odebrać swoje wynagrodzenie ale po co? Po co, skoro ciekawość mówiła - zostać. A nóż pozna kogoś wartego uwagi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 17:31  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Słysząc jego pytanie lekko się zarumieniła i choć nie odpowiedziała żadnym słowem, to lekkie skinienie było wystarczającym sygnałem że jest odpowiedzialna za tą ulewę. Nadal nie wiedziała jak do końca to zrobiła. Ale udało się. Bóg Ojciec wysłuchał jej modlitw, dał jej sił by mgła pomóc. Przynajmniej ona w to wierzyła. A ta wiara sprawiała że czuła się szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Nigdy nie negowała wiary w Stwórcę, teraz była bardziej niż pewna tego że on jest. Stworzył anioły, one były najlepszym przykładem jego istnienia.
Nie panowała nad strachem, burza była od zawsze straszna. Jeszcze jako mała dziewczynka, pamiętała jak mama tuliła ją pod kocem. Potem w sierocińcu chowała się pod łóżkiem owinięta kocykiem. Były dzieci które się z niej śmiały z tego powodu. Był też jeden chłopiec, który potem siedział z nią pod łóżkiem i zakrywał jej uszy żeby nie słyszała grzmotów. To co mówił mężczyzna teraz brzmiało tak łatwo. Ale ona nie była w stanie się skupić na niczym innym poza hukami.
Wpatrywała się w niego z zaciekawieniem, gdy spojrzał w niebo jej uwadze nie umknął ten lekki uśmiech. Podejrzewała że on też się cieszył z uratowania żyjątek zamieszkujących to miejsce. To z kolei napawało ją jeszcze większą radością. Wyrwał ją z zamyślenia pytaniem o jej stan. Nie przypominała sobie żeby coś bolesnego jej się przytrafiło, ale też nie skupiała się na niczym innym jak ratowaniem polany. Dla pewności spojrzała po sobie. - Nie, nic mi nie jest, parę lekkich zadrapań ale same się zagoją. - odpowiedziała grzecznie na jego pytanie. Spojrzała w wyznaczone przez niego miejsce i już chciała iść za nim gdy wysunął swoje spostrzeżenia. Miał rację że była cała przemoknięta, ale nie było to teraz w jej mniemaniu najważniejsze. Chciała mu o tym powiedzieć ale nim zdążyła otworzyć usta, poczuła jak mężczyzna zarzuca jej na plecy swoją kurtkę. - To takie miłe z twojej strony.. naprawdę.. - odpowiedziała nie kryjąc zaskoczenia.
Ruszyła za nim żeby schronić się przed deszczem. Gdy tylko znaleźli się pod zadaszeniem ,od razu podeszła bliżej. - A ty? Jak się czujesz? Nie zrobiłeś sobie czegoś? - musiała zapytać. Chciała mu pomóc tak samo jak on pomógł jej. - Nie mam przy sobie nic żeby ci dać w zamian za pomoc.. ale.. ale odwdzięczę się jakoś! Obiecuję! - była szczera, zawsze dotrzymywała słowa. Spojrzała na nasilającą się ulewę. - Nie wiem czy będę w stanie ją powstrzymać.. dopiero uczę się panować nad nowymi mocami.. - wyglądała na lekko zasmucona. To miejsce nie potrzebowało powodzi zaraz po pożarze.

Kontrola Wody: 2/3


Ostatnio zmieniony przez Yukino dnia 27.03.20 15:11, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 19:09  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Łatwo było mówić, trudniej zrobić. W końcu on nie bał się burzy. Nie obawiał się grzmotów, oślepiającego błysku przecinające wręcz czarne od burzowych chmur nieba. Nie wiedział jak to jest ale wiedział, jak to jest przy kimś takim. Różne rzeczy działały uspokajająco na różne osoby. Niektórzy potrzebowali choć nieco towarzystwa, czułego objęcia i powiedzeniu, że jest się obok i wszystko dobrze. Inni musieli skupić swe zmysły na czymś całkiem innym, by spróbować zapomnieć o rozgrywające się na zewnątrz burzy i nie zwracać na nią uwagi, a jeszcze inni musieli zmierzyć się z nią twarzą w twarz, by ostatecznie przełamać całkowicie strach. Mimo to, to paraliżujące uczucie było całkiem ludzkie. Każdy z nas takowe posiadał. Każdy obawiał się czy to utraty czegoś bądź kogoś, czy jakichś zwierząt, ba! Nawet kolorów...I Corvum wiedział jak to odczuwać tak wielki strach, tak paraliżujący, że żadne najmniejsze słowo nie jest w stanie przecisnąć się przez wargi. I to cholernie szybko bijące serce...Słyszał je.

Zauważył delikatne zadrapania o których mówił. Przynajmniej część z nich. Faktycznie to, co widział, nie stanowiło żadnego zagrożenia dla życia. Nawet najmniejszego, deszcz skutecznie wypłukał ranki niwelująć możliwość ewentualnego zakażenia. A zakładał, że dziewczę wiedziało jak o siebie zadbać i nie dopuści do takowego. Znajomość pierwszej pomocy w tych czasach była cholernie przydatna, o ile nie obowiązkowa. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś zechce Cię zjeść...albo zastrzelić, dla przykładu.
Nie dziękuj — wyszczerzył się w swym jakże znanym wszelkim Smokom uśmiechu. Nie robił tego z jakichś osobistych pobudek, choć fakt faktem liczył na jakieś okazanie wdzięczności, to i tak nie miał zamiaru na nie nalegać. Poza Edenem czekała na niego porządna zapłata, za którą warto było fatygować się do Edenu. W dodatku mógł spędzić nieco czasu na łonie natury, otoczony ładnymi...no, teraz nie tak do końca, widokami. Może przejdzie się później zobaczyć za jakimiś ziołami?
Nie, spokojnie. A w razie czego, jestem lekarzem. Zajmuję się takimi rzeczami, nie ma rzeczy, z którymi bym sobie nie poradził — zaśmiał się wesoło, opierając się plecami o ścianę skały. — Chciałem pomóc. Uwielbiam naturę. Właściwie, czasami czuję taki...żal. Tak, to chyba odpowiednie słowo. Wiesz, to wszystko, ten cały nasz mały świat mógłby wyglądać jak to-...znaczy, jak Eden ogólnie. Tak piękny, obfity...Czyż to by nie było wspaniałe? Ale hej! Lepszy rydz niż nic. — Wesoły głos potrafił wprawić w dobre samopoczucie niejednego człowieka. Chyba, że było się okropnym zgredem i poważniakiem, wtedy mogło być ciężej.
To tak jak ja. No, co prawda nie mam mocy, a tym bardziej nie tak zjawiskowych i efektywnych. Wciąż nie potrafię zapanować nad własnymi skrzydłami. Nie wiem jak Wy to robicie, mi to nie wychodzi. Aż ciężko zliczyć ile razy zszywali mnie po nieudanych lotach — zaśmiał się, przyglądając się bacznie swej towarzyszce. — Tkwi w tym jakiś sekret?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 20:20  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Oczy jej się zaświeciły gdy wspomniał o tym że jest lekarzem! Podeszła nawet bliżej niego i usiadła obok mężczyzny. Kiwając głową ze zrozumieniem. - Ja bym nie mogła być lekarzem.. choć kiedyś, bardzo chciałam. Jak byłam mała. Bardzo lubię pomagać innym.. ale.. ale nie mogę patrzeć na krew.. to straszny widok.. - zaczęła ze spokojem w głosie. Ile razy poleciała z głuchym hukiem na podłoże jak widziała krew z bliska. To było silniejsze od niej. - Ale.. jak się odrodziłam jako anioł.. po mojej śmierci.. to.. to czuję wewnątrz mnie.. że mogłabym pomagać rannym. - powiedziała patrząc na swoje dłonie przez chwilę. Spojrzenie przeniosła na zadrapanie na mokrym udzie. Przyłożyła dłonie do tego miejsca skupiając się. Zamknęła oczy, po chwili delikatna, jasnobłękitna poświata zaczęła bić od jej dłoni. Czuła przyjemne, lekkie ciepełko. Poświata zamigotała i zgasła nagle. Gdy zabrała dłonie, dostrzegła ze zadrapanie się lekko zmniejszyło. - O! Widzisz? - wskazała my efekt. - Ale jeszcze nie umiem z tego korzystać tak jak inne anioły. Ale ćwiczę, każdego dnia! Może kiedyś.. może będę lepsza w tym. Bardzo bym tego chciała. - wyjaśniła wpatrując się w swoje dłonie.
- W M3 nie ma tak pięknych roślin, nie ma zwierząt takich jakie tu żyją.. ale masz racje. To byłoby wspaniałe gdyby cały świat tak wyglądał jak Eden.. Może kiedyś ziemia odżyje.. chciałabym tego doświadczyć. - przyznała ze szczerym sercem. Na ustach pojawił się lekki uśmiech. Choć słysząc o lataniu, spuściła głowę w dół. - Ja.. ja sama jeszcze nie umiem latać.. trochę mnie to przeraża.. jak widzę inne anioły szybujące w przestworzach, są pełne gracji.. to taki piękny widok. Więc pytasz złej osoby.. jak bym umiała używać moich skrzydeł to bym ci pomogła. Naprawdę. - spuściła lekko głowę. Trochę przykro jej się zrobiło że on jej pomógł z pożarem a ona nie potrafiła dać mu kilku dobrych rad.

Kontrola wody: 3/3


Ostatnio zmieniony przez Yukino dnia 27.03.20 15:11, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 21:06  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
Dostrzegł ten błysk w oko. Byłby ślepcem, gdyby nie widział, jak zachwyciła się jego zawodem. Może nie mówił do końca prawdy, fakt, w końcu nie był byle jakim lekarzem. Był medykiem Smoków, a w dodatku najemnikiem. Nie tylko leczył kompanów niedoli. Swą wiedzę medyczną wykorzystywał również w gorszych rzeczach. Zabijał na zlecenie, za pieniądze. A przecież ludzkie życie było ważne dla aniołów. Bóg mówił "nie zabijaj". Czy jakoś tak...Przynajmniej tyle pamiętał. Nigdy nie był jakoś szczególnie religijny. Zresztą! W tych czasach nawet pierzaści, wysłannicy Boga na Ziemi, mordowali. Przelewali krew. Niekiedy nawet grzeszyli gorzej od ludzi! A niektóre upijały się stale i ćpały wesołe cukierki...Nie żeby sam doprowadził do takiej sytuacji. Skądże znowu!

Krew...Da się przyzwyczaić, naprawdę. Na początku jest okropnie. Nie można na nią patrzeć, bo od razu skręca w żołądku. Z czasem dochodzi się do momentu, w którym nie zwracasz na to uwagi i możesz swobodnie jeść patrząc na otwarte zwłoki. Wiem, wiem, ohydne i w ogóle, ale fakt. Nie każdemu się udaje. I kolejne...Bycie lekarzem to wielka odpowiedzialność. Myślę, że nie musisz nim być, by móc spełniać się w swym marzeniu niesienia pomocy innym. Jest wiele sposobów — odpowiedział ciepło. Nie pomylił się wiele. Widząc kolejne, magiczne widoki, zagwizdał z czystą ciekawością i pewnym podziwem. Był pod szczerym wrażeniem jej zdolności, nawet jeśli znał już kilka aniołów, raczej nie miał okazji widzieć ich w "akcji". Jeśli można tak to nazwać.
Niesamowite. Nie potrafię tak — zaśmiał się, wspierając głowę o otwartą dłoń. — Za to mam setki bandaży, tabletek, strzykawek i igieł. Coś, czego często brakuje na Desperacji. Czasami mógłbym Wam pozazdrościć. To naprawdę...Pomocne — stwierdził, nie przestając się uśmiechać, jakby chcąc dodać Yukino nieco odwagi i otuchy.
Masz jeszcze czas. Nie musisz nigdzie się spieszyć. Zarówno z mocami, jak i lataniem. I nic nie szkodzi. Kto wie, może to ja będę miał okazję nauczyć Ciebie? A wiesz, że nas, nielotów, łączy wiele. Nie potrafimy latać, nie możemy patrzeć z góry na te cudowne widoki ale...Pomyśl. Spójrz na to z innej strony. Każdy z tych lotników kiedyś miał z tym trudności. Nie miał tak pięknych, rozwiniętych skrzydeł. I też patrzył z dołu. Tak jak my teraz. — Sięgnął dłonią, by delikatnie pogładzić towarzyszkę po policzku w ramach pocieszenia. — Corvum. Kruk. Tak na mnie mówią. A na Ciebie, dobra duszyczko?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.20 22:47  •  Polana Siedmiu Pierścieni Empty Re: Polana Siedmiu Pierścieni
To co mówił było wystarczającym pocieszeniem dla jej lęku przed krwią. Jeśli to wszystko było prawdą, to napawało jej serduszko ciepłem. Nadzieją że kiedyś te stany jej złagodnieją a może nawet znikną jeśli będzie miała tyle szczęścia w życiu. Nie wiedziała z kim tak naprawdę miała do czynienia. Wystarczyło słowo 'lekarz' żeby miała o nim jeszcze lepsze zdanie. Bo gdy okazał się pomocny w walce z niszczycielskim żywiołem, już wtedy nabił sobie plusów. Lekarze byli prawie jak aniołowie, pomagali ludziom bez mocy, tylko swoją ciężko zdobytą wiedzą i umiejętnościami. Zawsze miała wiele szacunku i podziwu dla osób z podobnymi zawodami. Bycie kimś kto daje innym nową szansę na dalsze życie. - Cieszy mnie to.. że może kiedyś, przezwyciężę tą słabość dla dobra innych.. będę się starać. - powiedziała z zadowoleniem w głosie.
Zarumieniła się lekko gdy po raz kolejny wprawiła go w podziw tym co dostała po odrodzeniu. Podniosła spojrzenie na mężczyznę. - To naprawdę nic, widziałam inne anioły, muszę się jeszcze dużo nauczyć. - wymamrotała i po chwili zdjęła z siebie jego kurtkę podając mu ją. Ulewa zaczęła powoli ustawać, choć jeszcze padało to już nie tak intensywnie jak wcześniej. - Masz rację. Obije mamy czas żeby kiedyś wznieść się w przestworza jak inni.. - od razu zrobiło jej się trochę cieplej na serduszku. Trochę ją zawstydził tak niespodziewanym dotykiem. Nie spodziewała się niczego z jego strony. Lekki rumień wpełzł na policzki. - Karasawa Yukino.. przyjemność jest po mojej stronie. - to mówiąc ujęła delikatnie opuszkami jego dłoni. - Cieszy mnie że mogłam poznać kolejną tak dobrą osobę na swojej nowej drodze. - odwróciła na chwilę od niego ślepia i przygryzła dolną wargę. - Czy.. czy jesteś z Desperacji? - spytała nieśmiało. Po czym ponownie wróciła do niego spojrzeniem. - Czy zabrałbyś mnie ze sobą? Obiecuję że nie będę dla ciebie ciężarem. Muszę wrócić do M3.. moja adoptowana rodzina pewnie się o mnie martwi.. no i.. powierzono mi w opiekę jedną duszę.. obiecuję że się odwdzięczę.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Spojrzenie miała teraz nieco bardziej intensywne niż wcześniej. Pełne nadziei na to że Kruk się zgodzi.

Przerwa po użyciu żywiołu: 1/4


Polana Siedmiu Pierścieni DHH4A42


Ostatnio zmieniony przez Yukino dnia 27.03.20 15:13, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yukino
Anioł
Yukino
Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Yukino Karasawa


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Las Życzeń

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach