Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Go down

Pisanie 05.10.19 16:40  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Uniosła brew na odpowiedź kociaka i uważnie mu się przyglądała. Rozdziawiła usta wpatrując się w to jak łowca postępuje z dzieckiem. Jakby ktoś ją zdzielił w twarz z liścia. Lekko rozchylone usta uformowały się po chwili w łagodny uśmiech. "Więc moje pierwotne przypuszczenia, wcale nie były tak dalekie od prawdy, przynajmniej wiem jak to zrobił. Wymordowani na prawdę są niesamowici.." przemknęło jej przez myśl gdy patrzyła jak świetnie moc Loumy podziałała na dziewczynkę. To zdecydowanie jej ułatwiło cały zabieg, gdyby miała takiego asystenta w życiu codziennym w pracy to życie byłoby jeszcze łatwiejsze.
Oparła się plecami o oparcie krzesła na którym siedziała i patrzyła ma młodą wymordowaną. Po zakończonym teście, oczekiwała surowej oceny. Skinęła lekko głową na drobne uwagi, były słuszne. Kurayami nie zamierzała się sprzeczać z kobietą, nie składała do kupy na bieżąco wymordowanych. Wiedziała że mają dobrą regenerację ale nie widziała jej na własne oczy jeszcze. Odkąd wróciła do M3 miała tylko ludzi i łowców do opatrywania, no jednego bardzo chciwego, stałego bywalca okolic Posterunku. - Rozumiem.. postaram się lepiej następnym razem. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. Spojrzeniem przeleciała blat po którym jeszcze przed chwilą szperała. - Jak macie dostęp do ziół, mogę zrobić kilka leków.. - dodała po chwili. Spodziewała się że w tych rejonach może znaleźć roślinność o jakiej by jej się nie śniło w okolicy Posterunku i murów M3. A nóż zrobi jakiś nowy specyfik i ciekawych właściwościach. Na tą myśl się uśmiechnęła. Po czym spojrzała na kociego łowcę. - Dziękuję za twoją pomoc Konegi, byłeś nieocenioną pomocą w tym zabiegu. - dodała z zadowoleniem w głosie. Nie musiała tego mówić ale i tak to zrobiła. Każdy zasługiwał na słowo pochwały po dobrze wykonanym zadaniu.
Jej spojrzenie przeniosło się zaraz po tym na młodą wymordowaną. Jej lekkie zmieszanie sprawiło że zaczęła się zastanawiać ile młoda pamięta z całej procedury. Uniosła jeden kącik ust na jej pierwsze słowa. - Cieszy mnie to, następnym razem bądź bardziej ostrożna. - dodała nie spuszczając małej gadziny z oczu. - I co teraz? Wracam do waszego łowczego lochu Konegi? - spytała wymordowanego z lekkim rozbawieniem w głosie. Nie była naiwna, nie spodziewała się że po jednym udanym zabiegu nagle przeniosą ją do lepszego miejsca. Budowanie zaufania zawsze było czasochłonne, a i tak czuła że SPEC'owi nie zaufają nigdy na tyle by miała odrobinę swobody.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 11:59  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
  Chociaż niezwykle napięta, atmosfera całego zabiegu nie była aż tak ciężka, jak mogło się z początku wydawać. Komisja, która oceniała jej zabieg nie miała żadnych uwag, w milczeniu opuścili pomieszczenie, więc nawet fizycznie zrobiło się swobodniej. Wymordowani, łowcy i ludzie traktowali się tu jednakowo, każdy miał swoje miejsce w hierarchii schronu i to ono decydowało o szacunku, a nie przynależność rasowa. Poza tym były jeszcze umiejętności, których nikt nie mógł innemu odmówić. Jeżeli zasłużyłeś sobie pracą na dobre traktowanie, nikt ci go nie odbierze.
  — Łowczy loch? — Louma uniósł brwi, ale natychmiast spoważniał. — To miejsce nie należy wyłącznie do łowców. Mieszka tutaj wiele grup, które nie są zbyt dobrze nastawione do miastowych i wojska. Przede wszystkim dlatego, że mając swoje bezpieczne mury i tak pchają się poza nie zabijając desperatów dla swoich korzyści. Sądzą, że skoro skrywacie się już z całym dobrodziejstwem Japonii za przeszkodą nie do pokonania, to nie powinniście sięgać po więcej. Zbyt często widzimy was na Desperacji.
  Mówił ze spokojem, chociaż w ostatnich partiach wypowiedzi do jego głosu wkradła się odrobina zdenerwowania. Wyraził swoje własne poglądy, chociaż bez wątpienia miały na nie wpływ rozmowy innych mieszkańców Schronu. Zanim Łowcy się tu osiedlili, okolicą rządzili przede wszystkim wymordowani, którzy S.SPECu nienawidzili. W końcu sądzili, że żyją na wielkim magazynie broni, który wojsko będzie chciało któregoś dnia przejąć. Gdyby wiedzieli, że pojmana nie jest zwykłą miastową, a członkiem hycli, którzy w szczególności eksploatują ich ziemie, byliby znacznie mniej przyjaźni.
  Tego jednak ani Konegi, ani wyżej od niego postawieni łowcy, którzy wiedzieli o pojmaniu nie zdradzali. Sprawy łowców miały nimi pozostać.
  — Owszem, muszę cię odprowadzić do celi — kiwnięciem głowy wskazał kobiecie odpowiedni kierunek i sam ruszył w stronę podziemnych piwnic.


  W zamknięciu czekała już na nią porcja jedzenia. Nic wykwintnego. Jakaś prosta zupa z minimum warzyw, smakująca bardziej wodą niżeli wywarem, chociaż bez wątpienia zalatywała jakimś mięsem i kością, na którym ją uwarzono. Poza tym kilka kromek chleba. Posiłek był dość syty, a następnego dnia, gdyż poza odprowadzeniu Saiyuri do celi pozostawiono ją na całą resztę nocy, czekał na nią jeszcze jeden, równie obfity. Tym razem dostała spory kawałek mięsa i kilka ziemniaków. Danie przypominało bardziej obiad. Nie miało wyrazistego smaku, ale miało napchać żołądek, a nie cieszyć aromatami.
  Nikt nie zajmował jej czasu. Strażnicy wymieniali się czasami rozmawiając na jakieś trywialne tematy, lecz żaden nie zwrócił się do jasnowłosej. Traktowali swoje zadanie bardzo poważnie. Niekiedy przechadzali się korytarzem, prawie jakby w innych celach również siedział ktoś zamknięty, lecz po grobowej ciszy dało się pojąć, iż pani hycel jest jedyna.
  Po podłodze piwnic ciągnęło się chłodne, świeże powietrze poranka. Słońce już dawno wstało i teraz zimno powoli zamieniało się w przyjemne, orzeźwiające uczucie w porównaniu do gęstniejącej duchoty piwnic.
  Musiało zbliżaj się południe, gdy na schodach do podziemia zaczęły się rozlegać głośne tupnięcia. Było ich kilkoro. Mężczyźni w różnym wieku, dwie kobiety. Mieli czerwone oczy, niektórzy rogi i ogony. Inni, jak Konegi - koci ogon i przerażoną minę.
  — Przywódca tego nie pochwali. Śmiem sądzić, że może z tego wyniknąć jakiś konflikt. Upieram się Ursusie, nie rób tego! — mówiła głośno jedna z nowo przybyłych szarpiąc za ramię wielkiego wymordowanego. Ten zignorował ją i złapał gwałtownie za kraty.
  — Mieli rację. Jest tutaj. Miastowa suka, kurwa — warknął, sięgając ramieniem do środka zamknięcia. — No chodź tu, biała dziwko. CHODŹ TU. DO CIEBIE MÓWIĘ.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 16:36  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Wpatrywała się w niego splatając ręce pod piersiami i uważnie obserwując go gdy wyjaśniał jej znowu wszystko. Wcale jej nie zaskoczył, wiedziała że wojsko jest znienawidzone przez wszystkich mieszkańców Desperacji. Odetchnęła lekko zrezygnowana. Wiedziała że jest w kiepskiej pozycji ale liczyła na to że jak będzie trzymać niski profil i nikomu nie rzucać się w oczy to jakoś przebrnie przez to wszystko i może nadarzy się okazja żeby zwiać jak uzyska tu trochę swobody. Wystarczyło odgrywać swoją rolę przez jakiś czas. Rola grzecznej pani doktor która tak bardzo chętnie pomaga wszystkim rannym mieszkańcom schronu.
Wstała kiedy usłyszała że mysi ją odprowadzić do celi, przecież wiedziała że tam wróci po zadaniu jakie rzucili jej w twarz. Nie odzywała się już do momentu kiedy krata skutecznie oddzieliła Loumę od Kurayami. Złapała za pręt i uśmiechnęła się do niego lekko. - No to.. do następnego razu.. jak mniemam.. - pożegnała się z nim grzecznie i patrzyła jak się oddalał. Jej fioletowe ślepia przeniosły się na strażnika. - Nie podejrzewam że będziesz skory do konwersacji.. - mruknęła opierając policzek o zimne pręty przez chwilę wpatrując się w mężczyznę.
Po chwili jej spojrzenie przeniosło się na miskę z jedzeniem po którą sięgnęła. Podstawiła ją sobie pod buzię i powąchała. Ruszyła pod ścianę i usadawiając się dość wygodnie na ziemi na spokojnie zjadła to co jej przynieśli. O dziwo posiłek był dość syty, ledwo zmieściła całą porcję. Gdy skończyła odstawiła naczynie pod drzwiami i wróciła pod ścianę. Złapała w dłoń łańcuch do którego była wcześniej przypięta i przyjrzała się hakowi w ścianie do którego był przymocowany na stałe.
Trochę się pokręciła po celi żeby nie zasiedzieć się zbytnio. Podziękowała nawet za kolejny posiłek osobie która jej go przyniosła. Zjadła grzecznie i to. Nie było sensu strzelać fochów i organizować protestów głodowych. Potrzebowała energii żeby poprawnie funkcjonować. Siedząc sobie grzecznie pod ścianą uniosła głowę w stronę krat słysząc czyjeś głosy. Fioletowe ślepia spoczęły na kilku obcych osobach i jakimś osiłku ewidentnie przywódcy tego małego stada. Uniosła brew na wyzwiska jakie usłyszała z jego strony. Po czym jej spojrzenie poleciało w kierunku gdzie powinien stać strażnik, o ile tam jeszcze był. - Po co? - padło najprostsze i chyba najbardziej irytujące pytanie jakie mógł usłyszeć wymordowany. - Przecież mnie widzisz w równej mierze co ja ciebie.. i nie musisz się tak drzeć, nie jestem głucha.. - odpowiedziała ze stoickim spokojem. Nie planowała wchodzić w zakres jego zasięgu, wiedziała że nie miała żadnych szans teraz z nim. Jej artefakt został w laboratorium, bez niego nie była w stanie być nawet na równi z łowcami a co dopiero z takim bydlakiem. Nie potrzebowała złamanej ręki czy nogi, obie jej się jeszcze przydadzą. - Czego ode mnie chce? - padło z jej ust z wyczuwalną obojętnością w głosie. Wbiła w jego mordę swoje ametystowe ślepia i uważnie go obserwowała. Zastanawiało ją jak długo ta krata będzie w stanie stawić opór przed wymordowanym i czy jej strażnik odwróci wzrok w drugą stronę jak wymordowanemu uda się wedrzeć do celi czy może nawet będzie patrzył na to co tam się mogło wyprawiać. Szczerze wątpiła żeby łowca stanął w jej obronie.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 16:59  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
  Wysoki i barczysty mężczyzna zwrócił się do strażnika jako pierwszy. Nie musiał namawiać go długo, aby ten otworzył kraty. W tle kobieta kręciła tylko głową mamrocząc coś do pozostałych. Najwyraźniej jej też nie podobała się ta sytuacja. Część pozostałych wymordowanych musiała być zbiegowiskiem, które zaalarmowane ruszyło za konduktem. Kolejni pojawiali się w piwnicy, zatrzymywali się i zaglądali do podziemnych cel szukając źródła zamieszania. Wszyscy mieli dość niejasne miny, jedni podekscytowane, a inni zaniepokojone. Nikt nie śmiał jednak powstrzymywać faceta siłą, kilka osób wręcz go dopingowało.
  Zamek szybko uległ, potem trzasnęły drzwiczki krat, pchnięte w stronę ściany. Ursus wparował do celi i korzystając z tego, że Saiyuri nie jest w żaden sposób związana, zagrodził jej ucieczkę, zaganiając w jeden z kątów celi. Był na tyle szerokim mężczyzną, że nie powinno to być zbyt trudne. Poza tym miał na sobie kilka warstw ubrań i broń - jakieś noże, krótki sztylet, a przy pasie na plecach solidny topór. Albo własnie skończył rąbać drewno na opał, albo kobieta miała pecha i natknęła się na psychopatycznego mutanta.
  Po drodze trącił nogą pustą miskę, która potoczyła się po kamiennej podłodze przerywając pełną napięcia ciszę.
  Wymordowany podążył za nią wzrokiem, a potem wciągnął w płuca powietrze.
  — Posiłek? Nie za dobrze cię tu karmią, miejska dziwko? — Kopnął naczynie, aż odbiło się od przeciwległej ściany i jeszcze raz zakręciło kilka razy, by w końcu opaść z głuchym tąpnięciem na podłożę. Jego uwaga ponownie zwróciła się na Saiyuri. To z nią miał do pogadania. — Chyba masz pecha. Łowcy niech pamiętają, że to nie jest ich dom, nie będą tu sobie rządzić tak, jak im się podoba. To miejsce zawsze należało do wymordowanych. — Złapał ją za włosy, szarpnął ku górze, a potem cisnął kobietą na ziemię. — I to wymordowani będą ustalać zasady.
  Przez tłum zebranych przeszedł cichy jęk. Nikt jednak nie próbował stawać w obronie pojmanej. Nawet Louma, który przybiegł tu zaraz za pierwszą falą. Łowcy kazali mu pilnować jasnowłosej. Przede wszystkim musiała zostać pod ciągłą strażą tak, aby nie miała szansy na ucieczkę. Nikt jednak nie powiedział mu, że musi pozostać cała i zdrowa. Chociaż sam nie potrzebował siły, by dogadać się z Saiyuri, niektórzy sądzili, że lepiej poradzą sobie z jej temperamentem.
  Na przykład unieszkodliwiając ją, zanim w ogóle wpadnie na pomysł ucieczki. Tacy jak Ursus postanowili wybić jej z głowy taki plan siłą i strachem.
  — Na plac główny z tym ścierwem. Niech nasi zobaczą robaka z miasta — rozkazał i tłum rozstąpił się bez słowa sprzeciwu. Mężczyzna miał teraz szansę by siłą wylec kobietę na zewnątrz.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 17:20  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Patrzyła jak wymordowany dogaduje się z łowcą. "Oczywiście.." przeszło jej przez myśl gdy jej strażnik otworzył zamek w drzwiach celi. Była ostrożna i opanowana. Panika w niczym nie pomoże, wiedziała o tym. Nie planowała padać przed nim na kolana i błagać o litość. To nie było w jej stylu. Zmrużyła lekko ślepia na jego pierwsze warknięcie, nie miał zapewne bladego pojęcia że była lekarzem. Nie sądziła że go to obchodziło, na pewno nie w tej chwili. "Dla niego jestem tylko ścierwem z miasta które żyje w lepszych warunkach niż on.." przemknęło jej przez myśl.
Widziała te wszystkie noże, sztylet i topór. Mogła próbować podpierdolić my ostrze i poderżnąć mu gardło. A przynajmniej spróbować. Nie wyglądała na taką coby potrafiła się bronić w jakikolwiek sposób. Zdrowy rozsądek szybko odrzucił ten pomysł. Byli obserwowani przez innych łowców i wymordowanych. Nikt by nie wziął tego jako samoobronę, pewnie by ją po tym ukamienowali.
"Nie podoba mi się to.. muszę pozostać bierna.. przynajmniej teraz.." zacisnęła mocniej szczęki gdy podszedł bliżej niej. Syknęła złapana za włosy i podniesiona. Teraz miała okazję jednym ślepiem przyjrzeć się jego mordzie zanim nią rzucił o ziemię. Jęknęła uderzając o twarde, kamienne podłoże. To bolało, upewniając ja w przepaści jaka dzieliła ich fizyczne parametry. Wymordowany wyglądał jak czołg przy jej drobnej budowie. Czułą się przy nim jak szmaciana lalka. Zacisnęła na powrót mocniej szczęki, nie będzie z nim tutaj teraz dyskutować. Podniosła spojrzenie na rozstawiający się tłum obcych twarzy gdy Ursus przekazał im swoją wolę wywleczenia Saiyuri z celi na widok publiczny. "Pierdolone owce.. wszyscy.. ramię w ramię.. ze strachu przed warczącym psem.." pomyślała zanim pozwoliła się mu wytaszczyć siłą z celi.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 17:45  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
  Gdyby kobieta stawiała się wielkiemu wojownikowi, ten najpewniej uczyniłby dokładnie to samo, tyle że brutalniej. Na wszystkie pytania odpowiedzią była jego siła. A ten, surowej, brutalnej potędze nikt nie zamierzał się stawiać. W końcu wielu wymordowanych i nawet łowców nie było tak cywilizowanych jak chociażby Louma. Zwierzęce geny widoczne w ich budowie ciała sugerowały, że umysły są równie zezwierzęcone.
  Ursus jedną ręką wykręcił jej ramiona za plecami. Łapę miał na tyle wielką, że mógł pochwycić oba nadgarstki w jednym uścisku. Drugą jeszcze raz szarpnął ją za włosy na wpół prowadząc, na wpół wlekąc po kamiennej podłodze, a potem po schodach i ziemi na wyższy poziom.
  Stęchlizna piwnic ustąpiła gorącemu zaduchowi popołudnia. Wokół wejścia gromadziło się już sporo ludzi, ale teraz, gdy całe zbiegowisko miało przenieść się na główny plan, większość zajętych dotychczas swoimi sprawami porzuciło zajęcie i pośpieszyło, by zebrać się w okręgu.
  — Śmierdzący spec! — warknęła jakaś kobieta, podnosząc z ziemi kamień i ciskając nim o Saiyuri. Gdy mężczyzna ciągnął ją za sobą przedzierając się przez tłum jakieś dzieciaki kopnęły ją kilka razy, zanim zaniepokojona matka odciągnęła je na bok. Jakiś mężczyzna złapał ją za pośladki i zaśmiał się szyderczo, zanim jego twarz zniknęła w anonimowym zbiegowisku.
  — Ursusie, tego już za wiele. Ta kobieta zostanie ukarana, ale nie w taki sposób! — krzyczała kobieta, która wcześniej jako jedna z niewielu sprzeciwiała się woli wymordowanego. Saiyuri mogła teraz zobaczyć, że była to podobna jej wzrostem chuda łowczyni. Nosiła okulary i nie wyglądała na groźną. Jej jedyną bronią było najwyraźniej prawo i słowo, którymi starała się coś zdziałać.
  Bezskutecznie, jak widać.
  Zaraz obok niej maszerował także Louma. Nikt go nie zaczepiał, ale z trudem nadążał. Jako wymordowany nie miał prawa wybijać się z tłumu, nawet jeżeli jego intencje bliższe były tych od łowców. Nie miał żadnej siły przebicia, więc jedyne co mógł robić, to pilnował, aby żadne dziecko jeszcze raz nie próbowało zaczepiać Saiyuri.
  — Nie wolno, co ty robisz Jovi? — uderzył w rękę dziewczynkę, która sięgała właśnie po kamień, ale nie mógł poświęcić jej więcej czasu, gdyż Ursus wybrał sobie właśnie odpowiednie miejsce, by cisnąć kobietą. Zebrani natychmiast stworzyli krąg.
  Barczysty facet sięgnął za plecy, ale zamiast toporka, ściągnął z nich pręt pokryty gumą, którym bez ostrzeżenia uderzył kobietę w twarz. Nie na tak silnie, aby straciła świadomość, ale wystarczająco, aby zostawić ślad w postaci zaczerwienionej pręgi.
  — No dalej. Co chcesz nam, popierdolonym mutantom zza murów powiedzieć, miastowa kurwo? — Zaczął powoli wybijać rytm, uderzając prętem o otwartą dłoń, gotowy użyć go jeszcze raz, jeżeli kobieta nie spełni jego oczekiwać.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.19 18:20  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Syki i jęki bólu były jedynymi odgłosami jakie słyszał Ursus i zgromadzeni w przejściu wymordowani. Nie zamierzała błagać nikogo o litość. To nie było w jej wykonaniu. Z trudem przebierając nogami aby nadrobić tempo chodu jego wielkich nóg. Na ciele zdecydowanie będzie mieć o wiele więcej siniaków, zadrapań i obić. Ze skroni pociekła stróżka krwi od kamienia rzuconego przez jedno z dzieci. Musiała to znieść najdłużej jak tylko potrafiła. Łowczyni w okularach zaskoczyła ją samym faktem stawienia się z jej obronie na tyle na ile potrafiła. Choć wzmianka o karze sprawiła że aż jej się niedobrze zrobiło z obrzydzenia jakie teraz czuła do wszystkich którzy nią sponiewierali tylko dlatego że była z miasta.
Katusze obić i kopnięć w końcu ustały gdy dotarli do celu i wymordowany cisnął nią o podłoże ze sporą siłą. Podniosła twarz z ziemi fioletowymi ślepiami obserwując jak wszyscy ją otaczają. Dłoń zacisnęła się na podłożu gdy bardzo powoli zaczęła się podnosić na równe nogi. Widziała jak coś wyciągał zza pleców. Ale nim oceniła czym był przedmiot o z zawrotną szybkością ten zdzielił ją pałką w twarz zmuszając ją do szybkiego powrotu na ziemię. Syknęła przykładając dłoń do bolącego polika i znowu zaczęła powoli się podnosić, ale tym razem do siadu. Klapnęła na tyłku podciągając jedno kolano wyżej na ugiętej nodze i rozejrzała się po otaczających ją mieszkańcach tego miejsca. W ostateczności spojrzenie utkwiło na Wymordowanym który ją tu zaciągnął. - Nie jestem kurwą.. tylko lekarzem.. zajmuję się opatrywaniem rannych i leczeniem chorych.. - mówiła dość donośnym głosem tak żeby wszyscy zgromadzeni słyszeli.
- A ty?! Jak się czujesz wyżywając się na kimś kto jest od ciebie słabszy i nie stawia ci żadnego oporu?! Lepiej ci? Ego ci urosło? - warknęła zimnym tonem. Liczyła się z tym że typ ją po tych słowach zakatuje na śmierć, ale nie zamierzała błagać skurwiela o nic! "Prędzej sobie język odgryzę i się nim udławię zanim zacznę się płaszczyć przed kimkolwiek ze zgromadzonych." warknęła w myślach patrząc na niego. Rozłożyła ręce na boki w geście bezradności. - Rób co chcesz.. nie będę się stawiać.. w końcu o to tu chodzi.. żeby pokazać im wszystkim jakim jesteś strasznym i silnym tyranem! Ale szczerze? Czy widzisz żebym się przed tobą trzęsła ze łzami w oczach? - w głosie była obojętność, pogodziła się z myślą że zaraz tu zdechnie na oczach wszystkich. "I tak w ich oczach jestem tylko kurwą z miasta która nic nie wie o ich sytuacji.. ale jak mam zdechnąć.. to na pewno nie jak żebrzący o życie tchórz.." uśmiechnęła się lekko na tą myśl.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.10.19 20:05  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
  Słowna tyrana kobiety nie zrobiła na mężczyźnie żadnego wrażenia. Stał nad nią wybijając rytm prętem, prawie nie mrugał. Słuchał jej, to było pewne. Nie zaatakował ponownie, dopóki nie skończyła mówić, ale kiedy tylko echo jej słów wybrzmiało w otoczeniu, zamachnął się i zdzielił ją po twarzy jeszcze raz.
  Tłum w większości milczał. Nawet szepty stały się jeszcze dyskretniejsze. W oczach otaczających ją ludzi nie było współczucia. Pogada była wyczuwalna w powietrzu. Kobieta sądziła, że naskakując na sumienie desperatów coś zdziała. To tylko pokazywało jak wiele dzieliło ich, wygodnych miastowych od ludzi, którzy walczyli całe życie o każdy haust powietrza.
  Narzędzie jeszcze raz śmignęło w powietrzu trafiając w ciało jasnowłosej.
  — Ja też jestem lekarzem — odparł chłodno, opierając się na pręcie, dając kobiecie kilka chwil na przemyślenia. — A moje dziecko wbrew ostrzeżeniom poszło do miasta. Szukała jedzenia... moja biedna córka. Wychudzona. — Bez ostrzeżenia uderzył, ale tym razem niecelnie. Twarz miał zaczerwienioną. Na jego twarzy, poza wściekłością dorosłego mężczyzny czaiły się łzy. — Zamordowali ją jak psa, bo zaczęła błagać o jedzenie. Bo była wymordowaną. NIGDY NIC NIKOMU NIE ZROBIŁA.
  Złapał pręt w obie ręce i podniósł je na wysokość głowy szykując się do kolejnego uderzenia. Jego ramiona drżały w emocjach, które starał się za wszelką cenę opanować. Gigantyczny Ursus telepał się z rozpaczy i złości, a upustem dla wszystkich jego głębokich uczuć miała być kobieta.
  Nie można karać jednostki za zbrodnie całej organizacji, ale z drugiej strony, kto tak powiedział? Miastowi, którym wygodne życie pozwala posługiwać się pełnymi dumy zasadami? Wymordowanych nie stać na takie piękne wartości. Pozbawieni zostali możliwości życia zgodnego ze swoją duszą. Nawet tego.
  Dlatego w ich oczach mała zemsta była lepsza niż żadna.
  Kij jeszcze raz przeciął powietrze, a zaraz za nim powędrowała noga mężczyzny, która celowała w brzuch maltretowanej kobiety.
  Saiyuri się pomyliła. Ursus nie musiał nikomu udowadniać swojej tyrańskiej siły. Był przyjaznym i łagodnym człowiekiem, ale zranionym. Cholernie złamanym w środku.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.10.19 14:30  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Może ją trochę zaskoczył wzmianką że jest lekarzem, ale od razu na myśl przyszedł jej scenariusz że wymordowany wątpi w jej słowa. Nie chciała się w to zagłębiać. Kolejne słowa jednak sprawiły że szczęka sama się mocniej zacisnęła. Wierzyła w każde słowo które padło z jego ust. Widziała te wszystkie emocje na twarzy. Zrozumiała przynajmniej jego motyw działania. Nie dziwiła się że się nad nią pastwił, ale to wcale nie zmieniało faktu że mogła się stawiać. Odczuła jaki był silny i jaki masywny, tego bydlęcia nie byłaby w stanie położyć tak szybko.
- Nie jestem w stanie sobie wyobrazić przez co musiałeś przejść tracąc ukochane dziecko.. - zaczęła nadal tym swoim opanowanym głosem, choć zuchwały uśmiech zniknął już dawno z jej ust, z chwilą gdy dowiedziała się o jego córce. -.. nie jestem w stanie, bo nie mam nikogo tak ważnego w życiu. Ale rozumiem czemu tego potrzebujesz.. chcesz zemsty i nie liczy się czy będzie ona dokonana na mnie czy na innym żołnierzu ze SPEC. I wiem że wiesz że to ci nie zwróci twojej ukochanej córki.. ale w tej chwili, to przecież nie ma znaczenia, prawda? - kontynuowała rozumiejąc swoje położenie co raz bardziej. Kolejny cios posłał ją znowu na glebę. Splunęła wymieszaną ze śliną krwią i otarła zewnętrzną stroną dłoni czerwoną ciec z wargi. Nie zdążyła się dobrze pozbierać a już poczuła jak bucior wymordowanego wbija się ze sporą siłą w jej brzuch, cisnąc kobietę w tył z impetem. Poczuła jak wszystko podchodzi jej do gardła i szybko zakryła dłonią usta walcząc przez chwilę sama ze sobą żeby się nie porzygać. Odkaszlnęła kilka razy powoli i z trudem się podnosząc na czworaka. - Przykro mi z powodu utraty twojego dziecka.. i pewnie masz to gdzieś ale sama uważam że to czysty debilizm żeby kogoś krzywdzić tylko dlatego że jest innej rasy.. ale tak niestety działa ten świat.. to przykre że wszyscy idziemy na dno tylko dlatego że w innych jest tyle strachu.. przed ewolucją.. - wycharczała patrząc na niego. Trochę zaczął jej się rozmazywać obraz o tych uderzeń w głowę które jej zafundował. Miała wrażenie że rozumiał o co jej mogło chodzić. - Moja śmierć nie zwróci życia twojej córce, nie znałam jej, ale z tego co mówisz.. wątpię żeby chciała abyś posuwał się tak daleko tylko dla zemsty.. ale jeśli nie ma innego wyboru, to śmiało.. wyżyj się. - dodała z trudem i spuściła głowę czekając na kolejny cios. Jakie miała szanse na wyjście z tego w jednym kawałku? Tak małe że nie warto było sobie robić nadziei.

Piwnice - Page 2 MtoDENF
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.10.19 22:17  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
  — Nie. To nie ma znaczenia — powtórzył za kobietą, kiwając delikatnie głową. Właściwie wcale nie musiał to był gest potwierdzający jej słowa. Szczęka mężczyzny drgała lekko, gdy zbierał się do kolejnych ciosów. Najwyraźniej jego cząstka widziała zło w tym, co czynił, ale nie potrafiła zapanować nad resztą zdesperowanego ciała. Brak ostrych reakcji tłumu wymuszał na nim, by kontynuował swoją egzekucję. Nawet kobieta, która wcześniej próbowała słownie opanować Ursusa teraz po prostu się przyglądała.
  — Nie pozwolisz jej umrzeć, prawda? — Zapytał Louma, który nagle pojawił się pod łokciem kobiety jak magiczny gnom. Jego ogon zwisał bez życia za udami, ze strachu i zdenerwowania nie potrafił wydobyć z siebie nic więcej.
  Czerwonooka poprawiła okulary i spojrzała na wymordowanego z białymi od zaciskania wargami. Próbowała coś powiedzieć, ale natychmiast zrezygnowała. W jednej chwili zgarbiła się i wzięła głęboki oddech, który przywrócił jej dumną postawę.
  — Ursusie, wystarczy. Wszyscy rozumiemy twoje powody, ale to nie jest miejsce na takie pokazy. Rozejść się, proszę. — Mówiła twardo, ale tłum niechętnie jej słuchał. Kilka osób odwróciło się by odejść, ale większość nadal zerkała, czekając raczej na decyzję mężczyzny, który z prętem uniesionym wysoko ku górze patrzył na Saiyuri jak na karalucha.
  Nie uderzył po raz kolejny. Powoli opuścił prowizoryczną broń patrząc na rany i puchnące zaczerwienienia pojawiające się na ciele jasnowłosej. Nie czuł satysfakcji. Wszystko to jedynie podsyciło jego gniew, ale co do jednego musiał się zgodzić: zabicie tutaj tej kobiety nie zwróci życia jego córce.
  Najwyraźniej zwlekał z kolejnym atakiem zbyt długo, gdyż kilka osób zaczęło zbliżać się do powalonej kobiety. W tym także Reoone. Jako pierwszy klęknął przy Saiyuri sięgając ku niej ostrożnie.
  — Nie ruszaj się za bardzo... ktoś... ktoś na pewno zaraz ci pomoże — mówił bez przekonania, opuszką palca zaczepiając o jej ramię. Nie wiedział na jak wiele może sobie pozwolić, jak bardzo ucierpiała. Poza tym co widział, musiała jeszcze doznać niezbyt przyjemnego psychicznego dyskomfortu. Może nagle okaże się niebezpieczna...?
  Nie zwrócił nawet uwagi na czterooką łowczynię, która zakradła się za jego plecami. Nie schyliła się, jak wymordowany. Poprawiła oprawki i zwróciła się do Saiyuri szorstko.
  — Nie musiałam go powstrzymywać. Obawiam się jednak, że nie tylko wymordowani mają co do ciebie zarzuty. Wstań. — Rozkazała.
                                         
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
Lwiątko
Wtajemniczony     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Konegi Louma, Reoone, Lwiątko


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.11.19 3:52  •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
Poza Ursusem widziała tak wiele twarzy, wymordowanych i łowców. Gdzieś się przewinął Konegi. Ale głównie starała się utrzymać skupione spojrzenie na oprawcy. Nie liczyła na wiele. Nie liczyła na miłosierdzie, nie czekała na wsparcie. Ono nie nadejdzie. "SPEC postawiło na mnie krzyżyk.. czemu jakiś łowca czy wymordowany miałby się przejąć moim losem.. to byłoby niedorzeczne.." przemknęło jej przez myśl. Zwątpiła w wojsko już jakiś czas temu, w chwili gdy faktycznie przemycili ją przez mur. Wiedziała że to koniec, że jej żywot zakończy się na Desperacji. Że zabawią się jej kosztem, skatują w takim samym stopniu jak wojskowi to robili z 'wynaturzeniami' żyjącymi poza granicami miasta.
Podniosła spojrzenie na słowa kobiety o czerwonych oczach, jej twarz traciła ostrość ale ta karmazynowa czerwień wybijała się na tle wszystkiego. Rzygać jej się chciało słysząc te słowa. "Czy ona sobie ze mnie teraz kpi?" przemknęło jej przez myśl, zacisnęła mocniej szczękę czując jak odzywa się w niej jakiś nielogiczny bunt? Czy tak to można było nazwać?
Kolejne słowa padłu z ust zniżającego się przy niej Loumy. Nie ruszyła się nawet, nie odsunęła się od łowczego wymordowanego. Czuła jak wszystko ją napierdala, bo bólem tego już nie dało się nazwać. Żałowała tylko że nie była w stanie stawić mu czoła w otwartej walce. Wiedziała że jest za wolna, za słaba zbyt krucha nawet pomimo wojskowego wyszkolenia. Realizm ją bił po mordzie najbardziej w tej chwili. - To miłe z twojej strony Konegi.. że próbujesz mnie pocieszyć.. nawet jeśli to tylko zwykłe kłamstwa.. - wyszeptała z trudem i splunęła kolejną porcją gromadzącej się w ustach krwi na ziemię.
Czekała na kolejny cios, kończący jej żywot ale im dłużej wpatrywała się w ziemię ubarwianą jej własną krwią tym bardziej była zaskoczona przeciąganiem nieuniknionego. Uniosła nieco głowę dostrzegając pręt przy nodze wymordowanego. "Co jest?" mruknęła w myślach podnoszący wyżej przymrużone ślepia na sylwetkę oprawcy. Czyżby jej wcześniejsze słowa do niego trafiły? Czy wzmianka o córce była dobrą zagrywką? Czy ruszyła jego serce i odnalazł w sobie coś co go powstrzymało? Powoli spuściła głowę rozumiejąc sytuację.
Dopiero słowa łowczyni sprawiły że coś w niej pękło. Dłonie zacisnęły się na ziemi aż kostki jej pobladły. - Ty chyba kurwa kpisz.. - warknęła podnosząc skupione fioletowe ślepia na twarzy łowczyni. Zebrała w sobie wszystkie skrawki energii jakie powstrzymywały ją od utraty przytomności. - Mam CI może jeszcze wylizać podeszwy za "interwencję"?! - ostatnie słowo podkreśliła gestem jednej dłoni robiąc cudzysłów na wysokości obitej twarzy. - Nic nie zrobiłaś.. gapiłaś się jak wszyscy.. bo podobało ci się to co widziałaś.. a teraz będziesz się panoszyć jakbym zawdzięczała ci swój żywot? Nic ci szmato nie zawdzięczam.. - warknęła mając w dupie konsekwencje własnych słów. Była już tak skatowana że kolejny cios nie robił jej różnicy. - Czy prosiłam cię o pomoc? Nie przypominam sobie.. trzeba było stać z tym podkulonym ogonem i zamknąć oczy jak nie miałaś żołądka do patrzenia na dalszą część.. teraz to sobie możesz w dupę wsadzić ten.. - próbowała się nawet podnieść mówiąc do niej z pogardą w głosie. Saiyuri nie była osobą którą łatwo złamać psychicznie. Była tak zawziętą osobą że zakrawało to o szaleństwo w oczach wielu. Z każdym warknięciem eksploatowała swoje siły co raz szybciej, dodając do tego walkę z bólem i chęć podniesienia się z ziemi chociażby na kolana. Ten cały poskładany z mniejszych akcji proces w końcu przyniósł rezultat. Nim zdołała dokończyć kolejną wiązankę obelg padła nieprzytomna u stup zgromadzonych wokół niej postaci. Może by pożyła dłużej gdyby zignorowała słowa łowczyni i milczała do końca. Ale nie! Teraz było jej wszystko jedno, nie będzie się płaszczyć przed nikim! Nie robiła tego przed przełożonymi, nie będzie tego robić przed swoimi oprawcami! Jak ma zdechnąć to zdechnie bluzgając na wszystkich w koło.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Piwnice - Page 2 Empty Re: Piwnice
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach